- Heretyk? Czyżbym uderzyła Cię za mocno w głowę mała kurwo? Jak śmiesz mojego Pana nazywać w taki sposób! Rozerwę Cię na strzępy! - Widać było, że słowa, które wypowiedziała Katsu bez wątpienia ruszyły demonicę. Tylko czy osiągnięty został zamierzony przez dziewczynę cel?
Toki niemalże natychmiastowo rozwinęła swój bicz i strzeliła nim w powietrzu: - Nauczę Cię pokory!. - Nie byliście w stanie zobaczyć zamachu, który wykonała demonica. Do waszych uszu doszedł ogromny huk, a następnie donośny krzyk Katsu. Prawa strona twarzy waszej towarzyszki była całkowicie rozerwana. Prawe oko wypłynęło, a żuchwa trzymała się jedynie na lewym zawiasie. - Chcesz coś jeszcze powiedzieć mała suko? - Na twarzy Toki widniał uśmiech, który w normalnych warunkach mógłby być uznany za wyraz twarzy szaleńca. Demonica ruszyła do przodu.
Ten moment postanowiliście wykorzystać wszyscy. Pierwszy był Yamato, który postanowił rozpocząć od bardziej dystansowego ataku. W tym celu podniósł jeden z kawałków gruzu, który znajdował się nieopodal niego. Los chciał, że elementem, który znalazł był fragment podłogi umazany jeszcze krwią "bombowego demona". Silny zamach to było coś czym Yamato mógł się szczycić, dlatego też nie minęła nawet chwila kiedy głaz poleciał w stronę Toki.
W tym samym czasie atak dystansowy wykonała również Kitsune. Jej orężem jednak okazał się być fragment ciała dziewczynki, której do niedawna nazywała się jeszcze ciocią.
Oba elementy leciały w stronę swojego celu, mieliście niemalże pewność, że atak będzie skuteczny. Niestety w momencie kiedy przedmioty znalazły się około trzy metry od kobiety... wybuchły - posyłając silną falę uderzeniową w waszą stronę.
Nadszedł moment na atak Kougi, który postanowił zaatakować demonicę w zwarciu. Niestety, z powodu swojej niskiej szybkości demon zachowywał się bardziej jak żółw. Widząca jego atak Toki, wykonała szybki unik, a następnie łapiąc go za szyję podniosła i z hukiem wbiła w ziemię. - Każdym z was zajmę się po kolei. Pierwsza natomiast jest ta mała kurewka, która śmiała obrazić mojego Pana. - Po tych słowach Toki dalej szła w stronę Katsu.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 10/06 23:59
Dodatkowe informacje: Katsu- brak lewej dłoni [poziom 3], pręga na twarzy, brak prawej części twarzy, brak prawego oka, rozerwana żuchwa, brak możliwości mówienia [poziom 3], Kitsune i Yamato brak obrażeń, jesteście delikatnie oszołomieni podmuchem, Kouga lekkie zadrapania [poziom 0] Stoicie przed przeciwnikiem, który jest silniejszy od każdego z was biorąc pod uwagę indywidualne wartości. Powodzenia.
Jednakże szybko okazało się, że wszystko chuj strzelił.
Nie dostrzegła nadciągającego bata, chociaż z pewnością był on ostatnim co widziało jej prawe oko tuż przed tym jak zostało zmiecione wraz z częścią skóry twarzy i częścią żuchwy. Padła na ziemię, nawet nie kontrolując tego, co wyrwało się z jej gardła na skutek ciosu, czując koszmarny, palący i promieniujący ból w miejscu, w którym przed chwilą znajdował się jej piękny prawy profil. Krew zaczęła zalewać jej usta i dekolt, a ona sama nie była w stanie wyartykułować żadnego przekleństwa. Oparła się na łokciach, nie widząc co prawda, lecz słysząc, że ataki pozostałych demonów nie przyniosły żadnego efektu.
Potoku przekleństw jakie przewijały się przez jej umysł, nie sposób byłoby przytoczyć.
Leżała na ziemi, w połowie na prawym boku, widząc lewym okiem jak jej krew skapuje na brudną ziemię. Czarne włosy rozlały się naokoło, zasłaniając jej twarz przed Toki, która ewidentnie zafiksowała się na nią, niczym nosorożec gotowy do szarży.
Talent Katsu do wkurwiania innych czasami przerażał nawet ją samą.
Trzęsła się z bólu i ze złości, celowo jednak ukrywając twarz i grymas na niej widoczny. Dla Toki mogła sprawiać wrażenie przerażonej, spotulniałej, pokonanej, a drżenia łatwo było pomylić ze spazmami, które pojawiały się podczas rozpaczy.
Taki też był zamysł.
Korzystając z umiejętności regeneracji, Katsu zrobiła co w jej mocy aby chociaż trochę zmniejszyć obrażenia na twarzy, aby ból nie odbierał jej zdrowych zmysłów, starając się jednocześnie aby Toki tego nie zauważyła. Katsu natomiast czekała aż przeciwnik jeszcze nieco się zbliży, a jej mięśnie drżały lekko. Pomiędzy pasmami włosów dostrzegała sylwetkę Toki i dzierżony przez nią pieprzony bicz. Szła w jej stronę, Katsu natomiast, wciąż w pozycji półleżącej wyglądała jakby nie była w stanie się podnieść, mimo usilnych prób.
Czekała na odpowiedni moment, a w międzyczasie w jej prawej dłoni, skrytej przed wzrokiem Toki tworzył się długi sztylet. W ustach miała pełno krwi.
Jeżeli tylko nadarzył się odpowiedni moment, w którym Toki zdecydowałaby się pochylić nad Katsu aby ją podnieść, bądź zaatakować bezpośrednio, demonica odwinęłaby się żeby wbić sztylet w szyję heretyczki, umieszczając go tuż pod kątem żuchwy, z ostrzem skierowanym w stronę wnętrza czaszki. Zaraz też by go wyszarpnęła i w kilku kolejnych błyskawicznych ciosach podziurawiła najbardziej wrażliwe części szyi i klatki piersiowej. Jednocześnie też, wraz z zadaniem pierwszego ciosu, splunęłaby krwią prosto w oczy Toki, która zmieniłaby się w stężony kwas siarkowy, mający na celu poparzyć oczy i przy odrobinie szczęścia może zostać zainhalowana do płuc, aby tam zasiać nieco spustoszenia.
Gdyby jednak w międzyczasie ktoś zaatakował przeciwniczkę i powstrzymał ją od dotarcia do Katsu, demon wykorzystałby ten moment aby jako drugi atakujący doskoczyć do niej i zrobić jej kilka dodatkowych otworów w ciele swoim sztyletem, wbijając go w każde wrażliwe miejsce, jakie tylko miałaby w dostępie. Postarałaby się też, aby, w razie możliwości celowania w serce, sztylet był wystarczająco długi żeby móc dosięgnąć wrażliwego narządu, pomimo ogromu objętości biustu, który go chronił.
Regeneracja -1 poziom do obrażeń na twarzy
Demoniczny mnich z wielkim bólem sięgnął po zawieszony na plecach słomkowy kapelusz. To była wyjątkowo dobra czapka, Yamato bardzo ją lubił. Wyglądało na to, że straci kolejny kawałek ubrania, które tak lubił. Niczym dyskiem miotnął nim w kierunku oprawczyni Katsu, jednak tym razem po rzucie puścił się biegiem w kierunku potworzycy. Nie przejmował się zbytnio ciszą, tym razem zależało mu jak najbardziej na prędkości. Instynktownie nawet wydłużył lekko pazury na nogach by mieć tak dobrą przyczepność jak to możliwe. Każdy krok, zostawiał w podłodze kilka szram.
W końcu gdy był w odpowiedniej odległości z krótkim warknięciem skoczył w jej kierunku wystawiając przed siebie prawą rękę ze szponiastymi palcami zebranymi w kształt włóczni. Swoimi pazurami celował prosto w klatkę piersiową.
Wbrew pozorom frontalny atak z drobną dywersją nie był jedynym jego planem. Nauczony przykładem drugiego demona spodziewał się, że również może zostać wgnieciony w ziemię. Po cichu nawet liczył na próbę takiego ruchu. Jednak w momencie zostania pochwyconym zamierzał odpowiedzieć na taką agresję poprzez zmodyfikowanie swojego ciałą i wytworzenie kolców w miejscu chwytu. Tak by zranić rękę Toki i dać mu czas na kontrę pazurami lewej ręki w twarz demonicy.
- Leżeć, kurwa! - Krzyknąłby w momencie ataku.
No dobrze, już zdecydowała.
Skupiła się na otaczającym ich mroku, w którym skąpane było pomieszczenie. Nie musiała długo czekać, a szepty ciemności od razu zaczęły się odzywać. Różne przytłumione głosy, które tylko ona była w stanie dosłyszeć. A może inni też je słyszeli? Nigdy nie miała okazji zapytać. Szepty stawały się dla niej coraz głośniejsze. Namawiały ją do walki. Ciemność zawsze chciała wyjść na powierzchnię, pokazać swoje piękno, swoją władzę. Nawet nad Kitsune.
- Cicho już. Niech będzie - odszepnęła do siebie lekko zdenerwowana, że ciemność próbowała coś na niej wymusić. Przecież to ona używała jej, a nie odwrotnie, prawda?
Współpraca to coś co niecodziennie można było zobaczyć - zwłaszcza kiedy mowa była o demonach. Dzisiejszej nocy jednak drużyna pierścienia za wszelką cenę chciała pokazać, że nie ocenia się książki po okładce. Czasem bywa jednak tak, że nawet największe starania nie daja zamierzonego efektu. Czy tak samo było i tym razem?
Brak oka, a także pozbawienie zdolności komunikacji wydało się być dla Katsu czymś krytycznym w danym momencie. Dlatego też korzystając ze swojej mocy regeneracji, demonica niemalże natychmiastowo przywróciła część funkcjonalności swojej szczęki. W pustym do niedawna oczodole pojawiło się oko - widać było żyłki, które trzymały je w miejscu. Żuchwa zdała się zregenerować i przytwierdzić podstawowymi mięśniami do reszty twarzy. Niestety dalej brak było jakiejkolwiek skóry, a "prowizoryczna" naprawa ciała pozostawiała wiele do życzenia. Niemniej jednak Katsu w końcu mogła nie tylko widzieć, ale także i mówić.
W tym samym czasie jej towarzysze nie próżnowali. Yamato zdawał się mieć w głowie jakiś plan, dlatego też nie czekając zbyt długo ruszył, aby wprowadzić go w życie. Toki spojrzała na biegnącego w jej stronę mnicha: - Chcesz skończyć w taki sam sposób jak ten tutaj? - Wskazała na Kougę, który dalej leżał nieprzytomny. - Niech Ci będzie! - Wykrzyknęła, biorąc zamach swoim batem.
Wszyscy spodziewaliście się najgorszego, ale wasza przeciwniczka zdawała się zamienić w kamień. Ten stan rzeczy spowodowany był nikim innym jak Kitsune. Wykorzystując swoją sztukę krwi, lisica owinęła mrok wokół "cycatej" biczowniczki, całkowicie ją unieruchamiając. - C-Co?! - Wyrwało się z ust bestii. W tym samym czasie dobiegł do niej Yamato.
Uderzenie w klatkę piersiową nie było jedynie dywersją. Dzięki temu, że kobieta całkowicie się odsłoniła, kolczasta łapa demona przywaliła z całym impetem w swój cel. Wytwory ciała wbiły się płytko w mostek i piersi Toki - była dużo twardsza niż mogło się wydawać. W tym samym czasie do ataku włączyła się również Katsu, której celem było cięcie i nakłuwanie przeciwniczki. Niestety, żaden z ataków nie był w stanie nawet naruszyć struktury skóry demonicy.... na której twarzy widniał przerażający uśmiech: - Dziękuję. - rzuciła, a z ran, które stworzył Yamato wyłoniły się strużki krwi, które oblały zarówno dziewczynę jak i mnicha. Kobieta zaczęła się szarpać. - Niech się tylko z tego uwolnię! - Wykrzyknęła tylko po to, aby za chwilę z psychodelicznym śmiechem próbować wyrwać się ze szponów cienia - wyglądało na to, że za chwilę może jej się to udać.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 23/06 23:59
Dodatkowe informacje: Katsu- brak lewej dłoni [poziom 3], pręga na twarzy, brak prawej części twarzy [poziom 2], Kouga jest nieprzytomny. Ogromna prośba, abyście pisali pod koniec swoich postów info, który post manipki/DBA aktualnie ma miejsce.
- No nie… - powiedziała bardziej do siebie niż do nich. Minka od razu jej się popsuła. Pełne usta przyjęły formę odwróconej, smutnej podkówki. Była niezadowolona. - Wszystko muszę robić sama! - Dodała z żalem w głosie, jak przystało na osobę, która nienawidziła brudzić sobie rąk. Jej lisie uszy oklapły, przylegając do jej głowy. Czysta forma nieszczęścia. Skrzyżowała również ręce na piersi, jak gdyby się obraziła. Mogła ich po prostu zostawić. Pozwolić im umrzeć i zabrać swoje zgrabne cztery litery z pola rażenia batu Toki. Była to jakaś opcja, z której tym razem nie skorzystała. Trochę dla rogów Yamato, trochę dla ślicznej Katsu, a przede wszystkim z szacunku
W razie czego zamierzała zmienić i dostosować swoje ruchy do reszty drużyny. W końcu mieli wspólnie wykończyć wroga. A nie sobie przeszkadzać.
Podirytowana Katsu, kiedy cycata demonica znowu zaczęła się odzywać, w ostatnim ciosie umiejscowiła sztylet w jej lewym oku, mając nadzieję, że ten naturalny otwór w ciele, z delikatniejszą strukturą, umożliwi w końcu zatopienie się ostrza głęboko w czaszce. Zaraz potem, nie czekając na efekt swojego działania i nie chcąc tracić ani jednej cennej chwili, gdy przeciwnik był unieruchomiony, rozerwała wcześniej założony opatrunek na kikucie swojej lewej ręki, rozrywając naczynia i wywołując pokaźne krwawienie. Korzystając z tego, że Toki zaczęła wykrzykiwać groźby uwolnienia się, Katsu wbiła swoją krwawiącą rękę bez dłoni prosto w jej brzydką gębę.
- Udław się suko! - warknęła gdy jej krew zaczęła zalewać usta Toki. Jeżeli demon chciał ugryźć jej rękę, Katsu nie miała nic przeciwko. Liczyło się tylko to, aby jak najwięcej szkarłatu wylało się do gardła przeciwniczki.
W końcu wyrwała rękę, lub to co z niej zostało, odsunęła się kilka kroków do tyłu i skupiła w sobie całą wolę, jaka jej pozostała, aby jej własna krew rozlała się w ustach i gardle Toki, zgęstniała i utworzyła wijące się niczym pnącza twory zwieńczone kolcami. Jej krew, przemieniając się w żywe, wieloramienne stworzenie, miała powiększyć swoje rozmiary kilkukrotnie, poszarpać wnętrza, rozerwać gardło, krtań, przełyk i żołądek. Przedrzeć się przez płuca aż do serca. Cały czas też wijące się macki miały zwiększać swoją objętość, powodując wyrządzenie jak największych obrażeń wewnętrznych. Jeżeli by im się udało dotrzeć do serca, owinęłyby się wokół niego, wbijając kolce w mięsień, miażdżąc go. Część macek wybrałaby też drogę ku górze, w stronę nosa i oczu, aby stamtąd dostać się również do wnętrza czaszki i tam zasiać totalne spustoszenie. Katsu natomiast cały czas stała w skupieniu wpatrując się w Toki i siłą woli nakazując swojemu stworzeniu odpowiednie działanie. Jeżeli nie była w stanie kontrolować jego działań precyzyjnie, zmusiła chowańca po prostu do wyrządzenia jak największego spustoszenia.
Zaraz potem biedna, z uwagi na zmasakrowaną twarz Katsu zaczęła wlewać swoją krew do gardła bogato obdarzonej demonicy. Czyżby była w stanie stworzyć noże, albo coś podobnego w środku oponentki? Wkrótce okazało się, że istotnie taki był plan.
A co dalej robił Yamato?
Dzieci Muzana były fascynujące ze względu na swoją fizjonomię, nie starzały się, nie czuły zmęczenia i ból nie potrafił ich złamać. Były to cechy, które z łatwością stawiały ich ponad śmiesznymi człowieczkami. Jednak wciąż były pewne ich funkcje, które były takie same zarówno dla ludzi jak i demonów. Na przykład potrzebowały oczu aby widzieć.
Idąc dalej za tą jakże błyskotliwą myślą, mnich postanowił, że zmieli swoją kolczastą pięścią twarz Toki tak bardzo, że ostatnim widokiem jaki zapamięta będą zbliżające się kolczaste szpikulce. Tak więc kolejny cios wzmocnioną ręką padł prosto między oczy demonicy. Kolejne w serii uderzeń było wbicie pazurów drugiej ręki w bok głowy, tak by zapewnić sobie dobry chwyt, a następnie poprawienie jeszcze raz pierwszą pięścią, która mogła przypominać przy odrobinie dobrej chęci gwiazdę zaranną.
Jego plan był dosyć prosty i liczył, że będzie skuteczny. W najgorszym wypadku zaliczy jakąś bułę od celu całej trójki. Wytrzyma to, przecież nazywa się Yamato i jest demonem.
pierwsza ręka - 2 tura Manipulacji ciałem C
druga ręka - Manipulacja ciałem D
Oryginalność w działaniach demonicznej paczki okazała się być bardzo dobrą decyzją. To właśnie za jej pomocą byliście w stanie przyprzeć Toki „do muru”. Wyglądało jednak na to, że mnogość pojawiających się w głowie pomysłów była tak ogromna iż postanowiliście wykorzystać ich jeszcze większą część.
Kitsune walczyła swoim mrokiem, uniemożliwiając tym samym na wykonywanie jakichkolwiek akcji ze strony przeciwniczki. Nie była to jednak prosta walka. Toki zdecydowanie należała do demonów posiadających siłę większą od waszych, a co za tym idzie starała się wyrwać ze „szponów” cienia. Słyszeliście jak kości przeskakują, a skóra rwie się pod ciemną powłoką. Obrończyni przedmiotu zdecydowanie nie miała zamiaru dać jakkolwiek za wygraną.
Dlatego też Katsu i Yamato postanowili przejść do bardzo silnej ofensywy. Pierwszy atak dziewczyny nie zakończył się zbyt dobrze. Ostrze, które było wycelowane w oko zdało się przesunąć po jego tafli i zjechać z twarzy kobiety – zupełnie jakby to nie sama struktura, a tłoczona przez narządy krew decydowała o twardości materiału. W zamian za to ruch z „nakarmieniem” Toki własną krwią udał się jak najbardziej. Potworzyca patrzyła zdziwiona kiedy posoka Katsu wpływała do jej organizmu. W końcu nastał moment transformacji…. I nie stało się dosłownie nic. Chociaż prawidłowym stwierdzeniem byłoby to, że nie stało się to co Katsu chciała osiągnąć. Ponadto Yamato ruszył w stronę twarzy przeciwniczki z zamiarem całkowitego jej przemodelowania.
Byt, który formował się w ciele Toki okazał się być zbyt słaby, aby zdominować w środku kobietę. Nie doszło do rozciągnięcia demonicy czy jej rozerwania. W zamian za to pojawiło się uczucie dławienia i ogromny ból wynikający z rosnącej w ciele guli. Toki rzuciła w was przerażającym wzrokiem szaleńca, a następnie… poczuliście ogromny ból.
Krew, która znajdowała się na ciałach Yamato i Katsu zaczęła dziwnie pulsować, a po chwili (wtórując swojej właścicielce) eksplodowały tworząc potężny wybuch. Mnich poczuł jak jego ciało jest rozrywane. W końcowym etapie stracił on rękę do łokcia, a twarz i klatka piersiowa miały zerwaną skórę i uszkodzone mięśnia do tego stopnia, że widać było kości. Katsu miała trochę więcej szczęścia i utraciła rękę, której dłoni i tak już nie miała, a także część boku. W przypadku Kitsune, która była jedynie osobą towarzyszącą wam – została odrzucona wraz z wami pod ścianę.
Jeśli chodzi o Toki to udało jej się rozerwać pnącza z mroku… Tak samo zresztą jak całe swoje ciało. Demonica leżała teraz na plecach pozbawiona frontu torsu – najwyraźniej tak pozbyła się tego co znajdowało się w niej. Ponadto Jej ręce wydawały się być rozszarpane aż do łokcia. Wasza przeciwniczka nie miała jednak zamiaru dać za wygraną: - Nie pamiętam kiedy ostatnim razem ktoś doprowadził mnie do takiego stanu. Należy wam się pochwała. Obiecuję, że kiedy was pochłonę to wspomnę o waszej zaciekłości Tora-sama… - Kiedy zakończyła mogliście zobaczyć jak jej ciało zaczyna pulsować. Demonica rozpoczęła proces regeneracji.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 29/06 23:59
Dodatkowe informacje: Katsu- brak lewej ręki [poziom 4], pręga na twarzy, brak prawej części twarzy [poziom 2], brak lewego boku od pachy do biodra [poziom 4]; Yamato - brak prawej ręki do łokcia [poziom 4], zerwana skóra i mięśnia z klatki piersiowej i miejscowo na twarzy [poziom 4]; Kitsune lekkie oszołomienie [poziom 0]; Wasze DBA i manipulacje się zakończyły. Kouga jest nieprzytomny. Ogromna prośba, abyście pisali pod koniec swoich postów info, który post manipki/DBA aktualnie ma miejsce.
- Najdroższe pozdrowienia od Minoru-sama - powiedziała działając raczej szybko i sprawnie. Chciała odwrócić uwagę ich przeciwniczki. Minoru był ich zleceniodawcą, więc zwyczajnie nie mogli lekceważyć jego rozkazów. Obojętnie jakich. Korzystała z faktu, że Toki leżała na podłodze i niewiele widziała. Pomachała do Katsu i Yamato wskazując na wyjście - jeśli takie istniało - w tym samym czasie zamierzając podwędzić Naczynie i uciec razem z resztą. Ich wycieczka szkolna dobiegła końca. Kitsune czuła się trochę jak gdyby zbierała swoich przedszkolaków do domu. W końcu liczył się tylko wynik, prawda? Nie mogli wrócić z pustymi rękami.
Moment później demon otrząsnął parę kroków od miejsca w którym dopiero co stał. Trzeba było jak najszybciej podjąć decyzję. Lekko chwiejnym krokiem wstał i rozglądnął się dookoła. Diablica leżała na środku i powoli zaczęła odtwarzać własne ciało. Czas uciekał.
Zaraz co ona tam mówiła?
Tora-sama? Coś mu to mówiło. Psia krew. Przecież był to jeden z Kizuki. Wielki i zgarbiony. Opis mieszkającego tu “heretyka” pasował jak ulał. Myśli Yamato zaczynały galopować. Koniec końców okazało się, że zostali wciągnięci w gierkę pomiędzy dwójką Kizuki. Jak można było się domyśleć była to wręcz fantastyczna pozycja. Opcje były dwie. Trzymać się pierwotnego pracodawcy i narazić się jednemu Księżycowi, albo zaryzykować dogadywanie się z drugim. Co mogło się wiązać po prostu z gniewem obu. Cóż, mnich nie był najlepszy w rachunkach, ale ewentualny łomot od jednego brzmiał lepiej jak ryzyko łupnia od obu.
Całe szczęście, że Kitsune postanowiła czytać mu w myślach i zajęła się, tak dla pewności, utrzymywaniem regenerującej się potworzycy na ziemi. Nadszedł czas na sprint do wyjścia.
Rogaty demon skupił całe swoje nędznawe zdolności regeneracyjne na zachowaniu funkcjonalności działającej ręki i odtworzeniu klatki piersiowej. Drugie ramię mogło poczekać na lepsze czasy.
- Spierdalamy! - Krzyknął oczywisty tok wydarzeń i zaczął biec w kierunku wyjścia. - Złap się czegoś! - Rzucił zwalniając obok Katsu by ta mogła się czegoś chwycić. Ubrania, kawałka kości, czegokolwiek. Następnie wydłużył pazury u stóp i ostatniej dłoni dla lepszej przyczepności i wybił się w stronę wyjścia. Co prawda kusiło go jak diabli, ale cudem powstrzymał się od rzucenia czymś w Toki. Nie było czasu na opóźnienia. Trzeba było z podkulonym ogonem lecieć do pracodawcy. Podczas skoku wystawił pazurzastą dłoń by złapać się krawędzi zarwanego sufitu i następnie pobiegł w górę schodów.
Kouga natomiast… jest wojna, są ofiary. Możliwe, że było to kolejne poświęcenie, które mogło im pozwolić na ucieczkę. W najgorszym wypadku zeżre go demonica. Chociaż możliwe, że czekał go inny los. Czy lepszy, czy gorszy to już niewiadome.
Manipka C - freebies, pazury dłoni
- Chujowe uczucie, co? - spytała z satysfakcją, przypominając sobie swoje ostatnie spotkanie z Suiren. Nie miała jednak możliwości nacieszyć się tym faktem zbyt długo, gdyż Toki postanowiła pozbyć się zawartości swoich trzewi w najbardziej efektowny sposób.
Katsu musiała przyznać, że byłaby to dla niej nie lada przyjemność, oglądać jak demon wybucha by pozbyć się ucisku w żołądku. Przeszkodził jej w tym jednak jeden drobny szczegół, bo jak się okazało krew, którą razem z Yamato mieli na sobie, również postanowiła eksplodować.
Katsu po raz czwarty tej nocy wylądowała na brudnej ziemi. Odrzucona przez wybuch Toki oraz ten na jej własnym lewym boku, jęknęła nieprzyjemnie, czując że cała lewa strona jej ciała została mocno uszczuplona. Brak dłoni zmienił się w brak całej ręki.
W pierwszej chwili Katsu nie miała siły się podnieść. Każda komórka jej ciała krzyczała z cierpienia i złości i nawet kończyna, której została pozbawiona, zdawała się pulsować w fantomowym nieznośnym bólu. Zacisnęła zęby i spróbowała się podnieść na prawej dłoni, jednocześnie korzystając z resztek regeneracji jakie jej zostały aby uleczyć najgorsze z obrażeń i chociaż trochę ograniczyć odczuwany ból.
Podniosła wzrok na Toki, a do jej świadomości powoli dotarły wypowiadane przez nią słowa.
- Tora…? - sapnęła z niedowierzaniem, łącząc fakty, jednak wtedy też dużo rzeczy zaczęło się dziać naraz.
Toki zaczęła się regenerować, a Kitsu próbowała ją przyszpilić aby dać im czasu, jednocześnie proponując ucieczkę. Katsu rozejrzała się tylko za narzędziem, które było ich dzisiejszym celem, a gdy zobaczyła, że Kitsu wchodzi w jego posiadanie uznała, że ucieczka brzmiała w takiej sytuacji najbardziej rozsądnie.
Próbowała się podnieść, doszukując się we własnym ciele ostatków sił, jednak w tym samym momencie pojawił się Yamato, niczym rycerz na białym koniu. Podciągnęła się na jego szacie prawą ręką i obejmując go ramieniem w pasie ruszyła za nim korzystając z oparcia i jednocześnie starając się nie robić za zbędny balast. Podczas skoku, odbiła się wspólnie z mnichem, jednak bez drugiej ręki musiała polegać w pełni na jego pazurach, prawą wciąż trzymając się jego ubrania.
Odciążyła go gdy tylko była w stanie stanąć na nogach. Wtedy też, bez zastanowienia, spoglądając tylko czy Kitsu idzie za nimi, ruszyła biegiem w stronę klatki schodowej i wyjścia z budynku na chłodne nocne powietrze.
Regeneracja -1 do obrażeń boku
Potężny wybuch, który miał za zadanie posłać wszystkich na glebę zakończył się fiaskiem, a jego pokłosiem były obrażenia po obu stronach. Aż ciężko uwierzyć, że budynek, w którym się znajdowaliście dał radę to wszystko wytrzymać. Może jednak to nie była aż tak zła noc? W końcu wasza przeciwniczka leżała ledwo żywa – wy co prawda również, no ale wciąż żyliście. Ciekawy paradoks.
Kitsune postanowiła nie czekać na to aż Toki się zregeneruje. Pokazała tym samym, że nie posiada w swoich żyłach krwi saiyana oraz fana dragon balla. Wykorzystując swoją moc, lisica porządnie przygwoździła diablicę do ziemi. Można było wyraźnie usłyszeć jej stękanie – zarówno z bólu jak i niemocy. Na jej twarzy widać było ogromną złość i ból, kiedy odprowadzała swoim wzrokiem przeciwniczkę do naczynia. Kitsune stanęła przy pojemniku i wyciągnęła w jego stronę rękę. Udało się. W końcu wasza nocna wyprawa miała się zakończyć.
W tym samym czasie Yamato i Katsu nie próżnowali. Obrażenia na ich ciałach były poważne i rozległe – nie zmusiło ich to jednak do zatrzymania się. Zwłaszcza kiedy usłyszeli imię „heretyka” zamieszkującego to miejsce. Decyzja zapadła, a nasi bohaterowie postanowili pozostać wiernymi pierwszemu Kizuki, którego spotkali. Wszystko to mogłoby się skończyć ogromnym sukcesem… Gdyby nie jeden mały szczegół.
Ponownie w swoim życiu poczuliście paraliżujący strach, który zmusił was do zatrzymania wszelkich akcji. Yamato zatrzymał się przy swojej towarzyszce, a Kitsu zdawała się zamrzeć dosłownie centymetry od naczynia. – Szło wam tak dobrze. Naprawdę byłem pod ogromnym wrażeniem waszych umiejętności. Dlaczego więc taka wielka gafa na samym końcu? – głos dobiegał z ciemnego korytarza, który dostrzec mogliście na jednej z bocznych ścian pomieszczenia. Niedługo po tym daliście radę zobaczyć jego właściciela. Nie było to wam jednak w żadnym stopniu potrzebne. Każde z was wiedziało, że słowa wypowiadane były przez Siódmego Kizuki. – Jak można tak głupio wydać swojego zleceniodawcę? Nie uważacie, że to bardzo nieprofesjonalne? – na twarzy Minoru widniał niemały uśmiech, co dosyć dziwnie kontrastowało z jego wypowiedzią. – I co ja mam teraz z wami zrobić? – dorzucił, skrobiąc swoim paznokciem po brodzie. Następnie ruszył spokojnym krokiem w stronę waszej przeciwniczki. Będąc już przy niej, kucnął i położył swoją dłoń na jej policzku. – Jak myślisz Toki? Powinienem ich ukarać czy nagrodzić? – diabelskie oczy demona zaświeciły niczym dwa księżyce. – Pierdol się Minoru. Poczekaj aż tylko Tora-sama się o tym dowie. – Rzuciła Toki gardłowym głosem. Słychać było, ze krew napływająca do jej gardła bardzo utrudnia jej mówienie. – A właśnie! Dobrze, że mi przypomniałaś. Tora nie może się o tym dowiedzieć. – Dłoń, którą dotychczas trzymał na policzku kobiety mocno zacisnęła się na jej głowie. Każde z was dało radę zobaczyć jak z przedramienia Minoru zaczynają wyrastać mięsne tworzy podobne do macek. Byty te w dosłownie chwilę owinęły ciało Toki, a następnie rozpoczęły proces rozpuszczania jej. Widzieliście jak materia, z której była stworzona demonica wpływa do macek. Po zakończonym procesie twory zniknęły ponownie w ciele Kizuki. – Lisiczko, weź to naczynie i podejdź do mnie. – Rzucił w stronę Kitsune, prostując się.
Dziewczyna czuła się jak pod zaklęciem, a jej ciało zadawało się działać wedle własnego uznania i wypełniać polecenia zleceniodawcy. Nie minęło dużo czasu kiedy Minoru stał z naczyniem w dłoni, a wasza trójka klęczała przed nim. Brakowało między wami Kougi, ale jego ciała nie sposób było zlokalizować. – Czy wiecie jaki przedmiot znajduje się w środku? Zapewne nie. Mamy chwilę, więc przerobię z wami krótką lekcję historii. – Księżyc zacisnął mocniej dłoń na naczyniu i po chwili całkowicie je zmiażdżył. Teraz w jego ręce widniało bijące serce. – Tworzenie demonów nawet dla Boga musiało być kiedyś nowym procesem. Kizuki, których teraz znacie nie zawsze piastowali swoje miejsce – co jest dziwne patrząc na to jak Tadao patrzy na wszystkich z góry. Nie cierpię tego ch… Do tematu. A więc. – Uśmiechnął się. – Kiedyś istniało dwanaście demonów. Uznaje się je za pierwsze dzieci Najwspanialszego. Ponoć ich Sztuki Krwi były tak potężne, że równać mogły się one z potęgą aktualnej pierwszej trójki. – Wzrok Minoru przejechał po waszych twarzach. – Niestety, pomimo posiadanego błogosławieństwa, ich ciała nie dały rady wytrzymać tej potęgi i uległy całkowitej degradacji. Niemniej jednak całe jestestwo tych bytów dało radę się zachować w tym. – Wysunął dłoń z trzymanym sercem przed siebie. – Krystaliczne serca tych demonów znajdują się w przeróżnych miejscach Japonii i czekają na tego, któremu będą mogli służyć za cenę ucieczki ze swojego więzienia. Tora chwalił się, że posiadł jedno z serc. Pokazał nam nawet to naczynie. Jednakże z tego co widzę – Palce Minoru mocno zacisnęły się na organie i zmiażdżyły je. – Po prostu wyrwał serce jednemu ze swoich podwładnych i próbował nas oszukać. Nic niewarty śmieć. A teraz. – Wzrok Minoru znów padł na was. – Powinienem zabić każdego z was za tę niesubordynację. Postanowiłem jednak darować wam życie. - Minoru rozerwał kawałek swojej dłoni. Krew, która trysnęła z jego ciała niemalże od razu powędrowała do Yamato i Katsu. Kiedy tylko połączyła się z waszą krwią, niemalże natychmiastowo rozpoczął się proces regeneracji. W ciągu kilku sekund byliście całkowicie zdrowi. - Od dnia dzisiejszego łączy nas tajemnica, która spowodować może waszą śmierć. – Demon ruszył w stronę przejścia, z którego wcześniej się pojawił. – Pamiętajcie kto dał wam dziś dar życia. Kiedyś upomnę się o spłatę tego długu. – Ostatnie słowa odbiły się echem po pomieszczeniu. Minoru odszedł.
Wydarzenia dzisiejszej nocy miały zostać w waszych głowach na bardzo długi czas. Po co Minoru opowiedział wam historię o istniejących sercach? Na ten moment jedyną wiadomą rzeczą było to, że jak najszybciej musicie ewakuować się z tego budynku. Noc dobiegała końca…
…Tak samo końca dobiegła wasza misja. Od siebie bardzo chcę wam podziękować za wspólnie spędzony czas i niesamowitą przygodę. Dziękuję również za waszą cierpliwość.
Kolejność: -
Czas na odpis: Misja Zakończona
Dodatkowe informacje:
Nie możesz odpowiadać w tematach