Zrobiła zgodnie z jego poleceniem. Stół wydawał się odpowiednim miejscem, gdyż na ziemi łatwo można było ją przeoczyć. Butelka może i nie była ze szkła, tak wolała nie podejmować pochopnych decyzji. Po zmianie tematu uważnie mu się przyjrzała, próbując zrozumieć, skąd się wzięły jego rany. Jedna należała do tych osobliwych, przypominając oddech, którym władał - Sam się zraniłeś, a może to natura Cię skrzywdziła? - zapytała z lekkim uśmiechem, wskazując głową w stronę pajęczynki. Do tego dochodziła informacja o hashirze i to zaciekawiło Yonę. Nie wiedziała nic o jego misji łącznie z tym, czego dotyczyła - Ze szczegółami proszę, w końcu dużo mnie ominęło - to od tego powinni zacząć, nie od zorganizowanej akcji, która skończyła się fiaskiem.
- Stwierdziłam, że przekazywanie informacji listownie może nie być dobrym pomysłem. Dlatego przyszłam z wizytą, aby obgadać Twoją misję, to, co się stało w Kioto, spotkanie dotyczące jedynie płomieni i pewnego demona, którego mam na celowniku. W sumie to dwóch, ale jeden wyjątkowo mi podpadł. Jest godny miejsca na Twojej tablicy - wyjaśniła z lekkim uśmiechem, zerkając w kierunku miejsca z poprzednimi tropami. To właśnie tam zamierzała zawiesić informacje o kreaturze, co odebrała Hanowi oko - To, od czego zaczynamy? - rzuciła lekkim tonem, opierając się łokciem o krawędź stołu.
— To cenne informacje, powinnaś wiedzieć. — Uznał, nie tłumacząc jej niczego więcej, czekając aż wbije wzrok we kartkę papieru.
— To są najistotniejsze informacje, które zdołałem zebrać, Filarzy potem zdecydują czy je rozpowszechnią czy też nie. Aktualnie są pod klauzurom tajemnicy i liczę, że tak pozostanie. — Powiedział odkładając czarę z herbatą, kończyła się więc wolał oszczędzać ostatnie krople tego cennego naparu
— Z tego też powodu, nie miałem sił przerobowych aby zająć się bieżącymi kwestiami, ostatnio mnie coraz mniej w Yonezawie. Oczywiście, jeśli nie liczymy szpitalnego łóżka. — Kontynuował dalej, porozumiewawczo zerkając na mapę zawieszoną na ściane. Paliło go poczucie winy, gdy tylko na nią spoglądał, demony będące tamtego feralnego dnia w Edo umykały przed jego ostrzem, zmieniały twarze, ubiór, zwyczaje, miejsca, większość przeciwników nie była na tyle głupia aby dać się po prostu tak złapać. Tylko niewielką część tych najbardziej dumnych i krótkowzrocznych udało mu się zlikwidować, paru z ilu? Dziesiątek? Setek? Jak mógł ich pochwycić, gdy było coraz mniej zabójców, a pracy coraz więcej? W końcu będzie musiał zdecydować czy chronić tych, których przeżyli czy wywrzeć zemstę. Nowe przeżycia i wydarzenia jednak skłaniają go ku temu, aby odpuścić. Jednak nie mógł, tkwił w tym konflikcie, złoszcząc się nie tylko na demony ale również na samego siebie.
— Ostatnie miesiące również były ciężkie, jednak mimo to nie próżnowałem. Ćwiczyłem, trenowałem, opanowywałem nowe formy — Powiedział wskazując na pajęczynkę oparzeń — Dobrze więc.. Skoro już się trochę wytłumaczyłem. Zacznijmy. — Odpowiedział stawiając czare przed Yoną, nalewając jej tej samej herbaty, którą on się tak rozkoszował. — Twoje wątpliwości Yona, wobec Korpusu, wobec siebie. Wszystko. — Powiedział tym spokojnym, monotonnym głosem jakby takie sytuacje nie były dla niego żadną nowością.
- Teraz zostajesz na dłużej? Czy znowu Cię wysyłają na misję? - zapytała widocznie zaciekawiona, nie wiedząc, ile im zostało czasu. Może, gdy zakończy rekonwalescencję, ponownie zniknie? Nie było w tym nic złego, wszak podwładni korpusu częściej przebywali poza Yonezawą. Zadania, misje, patrole, zawsze było co robić. Jednak planowała teraz skupić się na treningu, do czasu, aż będzie w stanie stawić czoła silniejszym oponentom. Oczywiście, gdyby Tsuya chciałaby ją gdzieś indziej, pewnie bez zająknięcia wyruszyłaby o świcie. Niezależnie od tego, co jeszcze miałaby w planach.
- Dziwne. Jeszcze nie widziałam techniki, która pozostawiłaby takie obrażenia - ale może i Amaterasu byłoby zdolne zostawić po sobie blizny. Nikt im nie wyjaśnił jak konkretnie działa ani jakie ma właściwości. Mimo to brzmiało niebezpiecznie, zwłaszcza że skrypt działa w chwili tchnienia oddechu.
Od czego powinna zacząć? Prawdopodobnie od tego, o czym myślała. Położyła w geście uspokajającym dłonie na czarce i powoli zaczęła mówić - Jakiś czas temu odbyło się spotkanie u Hashiry Płomienia. Zlecono nam, w sensie płomieniom, zadanie, aby odzyskać należący do Mistrza miecz. Jednak ten zginął podczas walk w Edo. Prawnuk dzierżący ostrze posiadał na nim transkrypcję i teraz najlepsza część. Obiecano nam trening z mistrzem za znalezienie zguby, ale jeszcze nikt nie dotarł do winnego. Skontaktowałam się z jednym z informatorów i niebawem wybywam do Kioto, aby to sprawdzić - przerwała na moment, aby oswoił się z pierwszą dozą informacji. Miała jeszcze sporo do przekazania, ale nie chciała mówić wszystkiego od razu - Jaki smak? - zmieniła na moment temat, wpatrując się w parującą ciecz.
Zanim zabrała się za spróbowanie, chciała poruszyć jeszcze jedną rzecz - Co do Kioto. To byłam pod dowództwem Yuichiro. Nie chcę się zagłębiać w to, co poszło nie tak, bo prawdopodobnie zacznę przeklinać, ale w trakcie naszej walki z demonem, pojawił się jeszcze jeden. Hanshin miał pójść po informatora, którego mieliśmy chronić, ale za nim mu to się udało, pojawił się o wiele silniejszy demon. Stali na dachu, każde z nas zeszło na dół i wtedy pojawił się Mogura, a przynajmniej tak się przedstawił. Włada dymem, jest praktycznie nieuchwytny. Ciężki orzech, ale wart umieszczenia na tablicy - przedstawiła w skrócie sytuację w dystrykcie czerwonych latarni, nie zauważając, kiedy przeniosła prawą dłoń na brzeg stołu. Palce zacisnęły się na drewnie, przez co odruchowo cofnęła pospiesznie dłoń. Chyba potrzebowała tej herbaty. Może ona będzie w stanie ją uspokoić? W konsekwencji nie czekała i powoli uniosła naczynko, aby posmakować zaparzonych ziół.
— Myślę, że jeszcze posiedzę tydzień.. A potem? Rusze tam, gdzie jestem potrzebny. Zawsze ktoś potrzebuje naszej pomocy, wole się nie spóźnić. — Nie miał nikogo, kto by powstrzymywał go przed przeciążaniem siebie i swojego organizmu, więc mógł dawać z siebie wszystko, przekraczając normy, śpiąc mało, będąc akurat wtedy kiedy nieznana duszyczka będzie potrzebować zabójcy demonów, który zabije jej największy koszmar.
— Wykracza poza standardowe nauczanie. — Powiedział, lekko się uśmiechając — Pozwala przełamać bariery o jakich ci się nie śniło. A to.. — Mówił dalej, unosząc lekko poparzoną dłoń— To mała cena za to jakie możliwości daje. — Nie zagłębiał się w szczegóły, może będzie okazja aby jej kiedyś pokazać? Chociaż wolałby nie, to piekielnie boli.. Obawia się tego dnia, kiedy zmusi swoje ciało do przekroczenia granic absurdu, choć miał silnego ducha to wolał stronić od jeszcze poważniejszych obrażeń.
— Sprawa tego miecza może być kluczowa dla szlifowania twojej siły.. Będziemy potrzebować całego twojego potencjału, jeśli mamy odbić Osake. Mam parę znajomości w Edo, jeśli nie odnajdziesz go w Kioto to tam go poszukam. Zawsze to jedno miejsce mniej. — Stwierdził, rozważając czy nie pójść z nią i nie wspomóc w bezpośrednio poszukiwaniach, jednak jeden zabójca będzie zwracał na siebie mniejszą uwagę, po za tym przez wydarzenia na świątyni mógł być już nieco bardziej rozpoznawalny.
— Wybacz, nie spodziewałem się ciebie.. To jeden z rodzajów zielonej herbaty zwany jadeitowym naparem. — Gyokuro nie należał do tanich, stanowiła jedną z najlepszych herbat w swoim rodzaju, energetyzujący z niewielką nutką mięty. Jednak przez poparzenia dłoni spóźnił się z zalaniem o całe półsekundy! On mógł to jeszcze zdzierżyć? Ale czy Yona wybaczy mu ten niewybaczalny błąd?
— Miałaś opowiedzieć mi wszystko, bez pomijania szczegółów. — Zauważył, mówiąc tym swoim monotonnym spokojnym głosem — Skoro chcesz coś umieszczać na mojej tablicy, to niech już będzie naszą tablicą. Proszę, tylko weź inne gwoździki, abyśmy mogli rozróżniać swoje tropy i tak współpracujemy więc nie widzę problemu. Tylko nie wpadaj z krzykiem wcześnie rano, o świcie zazwyczaj prowadzę medytacje... A temu demonu nie pomoże nawet jego mgła, są rzeczy szybsze od niej. — Powiedział, zerkając na miecz lśniący w porannym świetle.
Technika, właśnie. Coś, co wychodziło poza zwykłe nauczanie? Czym w takim razie była? Wiedziała, że płacił za nią sowitą cenę, a dodatkowo nabywał coś w zamian, coś, co pokonuje ograniczenia, czy też bariery tak jak wspominał. Im więcej dawała temu czasu, tym ciekawiło ją to jeszcze bardziej. Jak wyglądała? Czym się objawiała? Co ją odróżniało od innych technik piorunów - Uważaj na nią. Potężne techniki są skutecznym mieczem obusiecznym, ale pewnie to wiesz - dodała po chwili, nie dlatego, że w niego nie wierzyła. Chciała jedynie przypomnieć mu, aby nie używał jej w głupi sposób, a jedynie, wtedy kiedy tego najbardziej potrzebował.
Sprawa miecza może i poufała z początku, tak wierzyła, że powinien o tym wiedzieć. Współpracowali ze sobą, toteż nie chciała przed nim nic ukrywać. Zamiast tego wolała to z nim skonfrontować oraz dowiedzieć się, co o tym myśli. Najwidoczniej sama informacja była ważna, bo zachęcił ją, aby podążyła za śledztwem. Sam również zaproponował swoją pomoc, co było bardzo miłe z jego strony. Miał więcej kontaktów od niej, zwłaszcza że rodzina rudej niedawno się tam wprowadziła. A krewni, cóż, Ci nie mieli takiego wpływu, co sam Kazuya - Dzięki. Wyślę kruka, aby Cię powiadomić o informacjach, jakie zbiorę. Oczywiście, wcześniej chciałabym Cię nauczyć szyfru. Obawiam się o przejęcie informacji. Zresztą z tego samego powodu pofatygowałam się tutaj osobiście. No i... Zostawiam Edo w Twoje ręce, sama zbytnio nie jestem z nim zaznajomiona, podobnie moja rodzina, co dopiero się tam osiadła - może i nie poprosiła go, aby poszedł z nią, ale istniały inne sposoby, aby mógł jej nieco ulżyć w zadaniu. Z jego informacjami mogli zawęzić pole i szybciej dojść do zdrajcy, ewentualnie do osoby, co aktualnie dzierżyła miecz.
Niepotrzebnie wspomniała o Yuichiro. Teraz musiała nieco więcej o nim opowiedzieć, jak i wrócić do wspomnień z Kioto - Od czego tu zacząć - powiedziała z widoczną niechęcią, jakby brzydziła się samym powrotem do tamtych dni - Był naszym dowódcą i właściwie było kilka rzeczy, których mogłam mu wypomnieć. Zacznijmy od momentu, w którym się rozdzieliliśmy. Wchodząc do dzielnicy czerwonych latarni, postanowił jako dowódca poszukać zaginionej Setsu - członkini naszej drużyny. Może i samo to, było dobrym ruchem, ale... Przez to zostawił Hanshina oraz mnie z oczami Korpusu w Kioto, która miała nas poprowadzić do sprawcy zamieszania, a także podjąć z nią decyzję, co zrobić w sprawie zabójcy oraz innego źródła informacji. Wszystko spadło na nas, natomiast w chwili walki, ten jak ostatni idiota skoczył sam na demona, o którym nic nie wiedzieliśmy - zagryzła na moment wargę, powstrzymując się od zaciśnięcia dłoni na trzymanej czarce - Ostatecznie podjęłam decyzję, by wysłać Hana po osoby, którym mieliśmy zapewnić bezpieczeństwo i to przeze mnie stracił oko, bo nieodpowiednia osoba wydała rozkaz. Po wszystkim, opatrzyliśmy Kanuchiego. Jednak ostatnim jego rozkazem był powrót do obozu. Sam uciekł od nas, nie wiadomo, gdzie. Po kierunku sądzę, że dalej w miasto, aby samotnie rozprawiać się z demonami. Takich właśnie kretynów mianowano na naszych liderów. Chyba sam teraz rozumiesz, czemu nie chciałam do tego wracać - wbiła w niego spojrzenie bursztynowych oczu, z trudem odsuwając dłonie od czarki, aby jej nie poniosło. Wzięła głębszy wdech, próbując się uspokoić, mimo tego w środku wrzała, nie mogąc się pogodzić z decyzjami góry.
Po chwili, jakiej potrzebowała na uspokojenie, przeniosła swoje myśli w stronę wcześniej podjętego tematu. Konkretniej to herbaty zwanej jadeitowym naparem. Nic to jej nie mówiło, ale lubiła napój zaparzany z zielone liści. Dobrze działał na organizm, pobudzając go w lekki i przyjemny sposób. Może warto było spróbować? Postanowiła zaczekać na bardziej dogodną porę.
- Racja. Przyniosę własne, chociaż poza nim umieszczę tam Uesugi Kiyo, tą co rządzi Osaką. Spotkałam ją raz i była dziwnym typem demona. Nie chciała krzywd, miała idealistyczne podejście, coś zupełnie innego od tego, z czym mamy do czynienia na co dzień. Mimo to nie panuje nad demonami, co tam żyją. Potrzeba ją zabić, jeśli chcemy odbić Osakę, a przynajmniej to potwierdziła Tsuya, Hashira płomienia - opowiedziała o jeszcze jednym celu, nad którym myślała, zanim skupiła się na smaku naparu.
Był taki różny. Bardziej intensywny, lekko miętowy? Nie miała pewności, ale potrafiła się nim delektować, nawet bez rozwiniętego zmysłu smaku - Wyborna, chyba moja ulubiona - skomentowała cichym głosem,, upijając jeszcze jeden, pomniejszy łyk. Dopiero po nim odstawiła czarkę, gotowa, aby dalej dyskutować o celach godnych miejsca na ich tablicy.
— Zdaje sobie z tego świadomość.. Skutki używania jej są bolesne, jesteś żywym piorunem i równie szybko gaśniesz. Nie doszedłem jeszcze do perfekcji w jej używaniu, trudno zresztą ją praktykować częściej, jednak mimo to dała mi szansę przy okazji starcia z Kizukim.. Przynajmniej dopóki nie zmiótł mnie z całym budynkiem w jednym ciosie — Mruknął niezadowolony, wspominając wydarzenia z świątyni.. Cóż, nie był to z pewnością powód do dumy jednak zdołał go w tym krótkim czasie całkiem poobrażać, a to już coś prawda? Nie mniej Daisuke musiał się natrudzić aby wyciągnąć go z tych wszystkich gruzów.
- Masz moją wdzięczność, Takashi. Nie zapomnę, aby spłacić tego długo w innym czasie - jeśli ktoś znał Yonę dobrze, tak wiedział, iż swojego słowa, nie rzucała lekko. Zamierzała szybciej, niż później spełnić jego jedną prośbę, niezależnie od tego, jaka by ona nie była.
Nie ukrywała jednak, że miała nadzieję, iż Chie nie wykorzysta tej okazji, aby zaaranżować kolejne małżeństwo. Kobieta potrafiła być w tej dziedzinie nadgorliwa, myśląc, że robi to dla dobra Yony - zwykle przynosiło to odmienny skutek. Jednak wiedziała też, iż będzie jej towarzyszył ojciec zabójczyni, a on zawsze dotrzymywał swoich obietnic.
- Lepiej pokazać, tylko potrzebuje papieru i chwili, by to spisać. Wszakże opiera się on na zapamiętaniu każdej cyfry i jej znaczenia - o ile dostała wszystkie potrzebne rzeczy, to przeszła do działania. Narysowała kwadrat, kilka kolumn i powoli umieszczała w nich znaki z rodzinnego poematu. Alfabet był cudaczny, a Hiryuu mieli to do siebie, że lubili od czasu do czasu go zmieniać. Zwykle poprzez wykorzystywanie z innego dzieła sztuki. Tym razem użyła wiersza, który już dawno poszedł w niepamięć, aby ród później nie miał do niej za złe, iż wyjawia komuś ich tajemnice - To wszystko, o ile nie masz jakiegoś pomysłu, co do urozmaicenia go - dodała po chwili, wręczając mu kartkę.
- W skrócie zapisujesz cały tekst ciągiem cyfr. Oddzielasz je po każdej sylabie, dla przykładu słowo "yuki". Yu będzie miało dwie cyfry, które zapisujesz osobno od tych znaczących ki. Proste, o ile się to pamięta - wyjaśniła pokrótce, wskazując palcem na odpowiednie miejsca w tabeli. Nigdy nie myślała, że kiedykolwiek z kimś się tym podzieli, a jednak częstsza współpraca z Takashim niejako popchnęła rudą do tej decyzji.
- Od tamtej pory nie rozmawiałam z nim ani razu i właściwie nie zamierzam. Tak będzie lepiej, dla nas obu - podkreśliła delikatność tematu, który mimo wszystko dalej wzbudzał w niej emocje. Wyciągało to z niej najgorsze, stąd było lepiej, aby po jakimś czasie Yuichiro zrozumiał swoje decyzje. Wszakże wtedy łatwiej przyjdzie im konwersacja. A tak, jedynie mogła opowiedzieć o tym zabójcy, aby sam miał się na baczności w jego prezencji. Sama jednak potrzebowała chwili na rozluźnienie, w końcu dało się jawnie wyczuć, iż przez czas opowieści była widocznie spięta.
- To przyjdzie nam zobaczyć następnym razem - odrzekła spokojnie, gdy czas na odsapnięcie minął, a konwersacja przychodziła jej łatwo. Jednocześnie tak mogli pozostawić ten temat, aby w przyszłości sam się rozstrzygnął. Korpus zadecyduje, co według niego jest słuszne, a oni wtedy zobaczą, ile się zmieniło.
- Wybacz, musiałam ją przeoczyć. Jednak byłam wtedy nowa w naszym zawodzie. Przybyłam do Osaki, by zorientować się w sytuacji i na nią natrafiłam, nie wiedząc z początku o jej tożsamości. Nie miałam broni, więc postanowiłam wydobyć z niej informacje, zapowiadając na koniec, iż jeszcze się z nią spotkam. Jednak nasze następne spotkanie, gdzie chciałam ją zabić, nie nadeszło. Cały czas mam nadzieję, że położę kres jej rządom. Jest w końcu córką władcy, tamtejsi ludzie wielbią ją jakby była kami-sama. Jej metody pożywiania się na zabójcach, bandytach i innych wykolejeńców ludzkości, ani trochę nie złagodziły mojego serca. O to możesz być pewien - nawet jeśli nie chciał słyszeć, chciała mu przedstawić pokrótce sytuację, w której wtedy się znajdowała. Miała nadto powodów, aby się nie przymierzać z demonami, dlatego założyła, że po tym wyznaniu nie zostanie posądzona o zdradę. Ot zawsze chciała zbierać informacje i być poza centrum uwagi, zamiast dumnie kroczyć na pierwszej linii frontu.
Po rozkoszowaniu się herbatą, przyszła też pora na zadanie mu innego pytania - Masz jakieś cele, które chciałbyś osiągnąć? Plany, za które się zabierasz? Chciałabym pomóc, o ile będę w stanie - płynnie przeszła do sprawy długu, który w przyszłości miała u niego zaciągnąć. Choć jeszcze nie przeszedł do czynów, w końcu tkwił tutaj podczas rekonwalescencji, tak chciała nieco rozeznać się w jego sytuacji. Nawet i z samej ciekawości, by dowiedzieć się, o czym myślał.
— Obawiam się, że gdybym zaczął go urozmaicać, nie wyszedłbym stąd przez kolejny miesiąc — Znał swoją skrupulatność, mógł uczynić ten szyfr jeszcze lepszym.. Jednak czy to miało sens w tym momencie? Miał służyć do sprawnego przekazu wiadomości między dwojgiem zabójców, nie całymi armiami, musiał być prosty i skuteczny, a i tak wątpił, żeby ktokolwiek był go w stanie szybko rozszyfrować. Miał zamiar nauczyć się go na pamięć, choć uwłaczał go fakt, że Yona dopiero teraz mu go rozpisała zamiast przyjść z gotowym schematem. Dostała wszystko co było jej potrzebne, a sam przyglądał się wszystkiemu z niezwykłą uwagą.
Może i miał rację. Po wylaniu z siebie całej złości, nieznacznie, ale ulżyło Yonie. Zmierzenie się z własnymi demonami to jedno, ale powiedzenie tego na głos to drugie. Teraz, zamiast się nad tym zastanawiać, czy podsycać negatywne emocje, mogła się skupić na innych rzeczach. Pierwsza, która przyszła jej do głowy dotyczyła napisania raportu. Yuichiro jako lider, może i takowy napisał, ale chciała dodać kilka słów od siebie, aby korpus miał lepszy obraz sytuacji. Spodziewała się pominięcia kilku istotnych podpunktów, toteż wolała tę nieścisłość naprawić lub powtórzyć, gdyby zeznał zgodnie z prawdą.
- Pomyślę nad wyrobieniem dodatkowego ostrza, może nieco mniejszego podobnego do tanto. Taki jest łatwiej ukryć przed oczami demona. Co do samej rady, spróbuję ją zastosować, choć spanie z kataną mogłoby być niewygodne - zażartowała na koniec z lekkim uśmiechem na buzi. Miało to dać mu do zrozumienia, że czuję się znacznie lepiej. Ich rozmowy pomogły, a ona miała kilka rad do wcielenia w życie. Co do ostatniej to od dawna miała nawyk, aby kłaść Benihime obok futonu. Jedzenie z kataną również praktykowała, a lekcje ze spotkania z Kiyo wyciągnęła na samym starcie. Jedynie nie pomyślała o wyborze drugiego oręża. Wakizashi nie nosiła ze względu na związane z nim tradycje. Zwłaszcza jeśli miało służyć do odebrania sobie życia po utracie honoru.
— Myślę, że da się przyzwyczaić. Kwestia dostosowania pozycji do leżenia, może kiedyś ci pokaże. — Uznał śmiało, robił to za każdym razem i nie zauważył problemu, chociaż może było to spowodowane tym, że mało spał? A potem jak już zasypiał to zasadniczo nie było już różnicy. Zmęczenie łapało górę, padało się na cokolwiek co nadawało się do leżenia i cieszyło się kolejnym przeżytym dniem. Chociaż jego wygląda wtulającego się w broń, którą zabił przed chwilą demona mógł wyglądać zarówno niepokojąco jak i całkiem zabawnie.
Dalej jednak również zamilkł, wsłuchując się w swoją rozmówczynie.
- No tak, jesteś ranny. Czyżby zbytnie poruszanie bolało? - specjalnie ukryła swoją głupotę, za pełnym zmartwienia pytaniem. Wiedziała, że przecież to było oczywiste niedopatrzenie, a on nie należał do osób pozbawionych rozumu. Ręka, która na krótki moment schowała twarz, przeniosła na czoło, lekko je rozmasowując. Niby próbowała się dzięki temu skupić, ale niekoniecznie była przygotowana, że ów czyn działa tak jak powinien - Zapomnij - wyparowała w końcu, wiedząc, że zagranie tamtej karty było co najmniej nietaktowne i pozbawione sensu.
— Obawiam się, że nie będę w stanie — Powiedział, mrugając złocistymi ślepiami z lekkim zaciekawieniem. Jak mógłby zapomnieć?
— Czy boli? Odrobinkę, jednak położenie się to jedna z najmniej bolesnych czynności jakie mógłbym wykonać. — Podzielił się z nią swoim stanem, maści oraz inne lekarstwa od Medyka skutecznie ułatwiały mu życie, bardziej dokuczliwy był ból ścięgien i mięśni jaki występował przy każdym najmniejszym ruchu.. I wszechobecne zmęczenie jakie go ogarniało.
— Nie ukrywam również, że wolałbym nie zasnąć podczas naszej rozmowy. Ostatnimi czasami słabo sypiam. — Powiedział zgodnie z prawdą, właściwie spał mało albo wcale, zarówno było to spowodowane przez wymuszony na sobie reżim treningowy, jak i.. Koszmary? Nie lubił jak je odwiedzały w nocy, perspektywa przeżywania ich w zamian za chwile odpoczynku nie była zachęcająca. Jednak to był jego problem z którym musiał sobie jakoś poradzić sam.
— I to nie z powodu pozycji. — Doprecyzował, jakby chcąc się uchronić przed uszczypliwością choć niepotrzebnie, bo otworzył się na inne, bardziej niekomfortowe pytania. Nie mniej, koniec końców mógł odmówić odpowiedzi.
- Czasami jesteś męczący - wypaliła dość nagle, nie ukrywając, tego, co chodziło po jej głowie. Mimo wszystko nie mieli przed sobą tajemnic, a ona była szczera do bólu. Zwykle nie potrafiąc schować języka za zębami. Tak jak na ich pierwszym spotkaniu, ale to wydawało się teraz odległe. Dziwne dosyć, ale nie każda relacja zaczyna się od czegoś prostego i miłego zarazem.
- Już myślałam, że to moja prezencja jest w stanie Cię uśpić. Jednak skoro brakuje Ci snu, nie powinieneś w takim razie odesłać mnie wcześniej? Zrozumiałabym. Podobnie nie mam nic przeciwko, abyś się położył. Popilnowałabym Cię, dopóki byś nie zasnął - powiedziała spokojnie z lekkim uśmiechem na buzi. Zobaczenie go jak śpi, to musiał być zupełnie inny widok od tego, co codziennie pokazywał. Mimo wszystko zwykła sądzić, iż ludzie podczas snu wyglądają dość niewinnie oraz kojąco. Cisza panująca w pokoju przerywana przez odgłos brania oddechu - taka atmosfera wydawała się Yonie dziwnie uspokajająca. Jakby zmartwienia nie dotyczyły tych, co śnią, podobnie tych, co takie osoby strzegą. Choć w Yonezawie nic Matsumoto nie groziło, toteż nie musiałaby go bronić.
- W takim razie, co Cię dręczy? Za dużo wydarzeń w ostatnim czasie, demony, a może koszmary? - próbowała odgadnąć przyczynę, zanim zdążył odpowiedzieć. Lubiła grać w odgadywanie okoliczności, miejsc oraz wydarzeń. Mogła dzięki temu wygimnastykować umysł, trenować go, chroniąc przed przedwczesnym zestarzeniem.
— Dobrze, że tylko czasem — Stwierdził optymistycznie, nie zamierzał eskalować tej iskierki uszczypliwym komentarzem, nie widział sensu w końcu nie byli żadnymi przeciwnikami, nie rywalizowali, za to współpracowali. Zresztą, potrzeba nieco więcej wysiłku aby wyprowadzić go z równowagi, a w tym formacie podobne komentarze zabójczyni płomienia były nawet zabawne, zwłaszcza, że chwilę wcześniej była wręcz zakłopotana swoją postawą.
— Są rzeczy, których nie powinno się odwlekać, im szybciej rozpoczniemy niektóre tematy tym lepiej dla nas, sen to sprawa drugorzędna, jeśli nie trzeciorzędna. — Powiedział dosadnie, z pewną dozą determinacji wpatrując się przez chwile na mapę Cesarstwa. Demony nie śpią, a nawet ukryte przed promieniami słońca w swych jamach planują jak zniszczyć życie kolejnym niewinnym duszą, jak załamać ich ducha, tak aby stracili już wszelką nadzieje na ratunek.
— Mierzyłem się z dwoma Kizukimi. — Zaczął swój wywód, zwracając swoje złociste oczy w stronę Yony — Twarzą w twarz, zdecydowanie za blisko niż bym tego chciał. Widziałem w ich oczach pogardę dla ludzkiego życia, tak jak się bawią nim jakby były zabawką i jednoczesną nienawiść do zabójców, kiedy to zdołaliśmy tę zabawę przerwać, albo wręcz jedynie przeciwstawić się ich woli będąc w ich oczach jedynie nędznym robakiem. Wokół panowała pożoga, przerywane rykiem dziewiątego z księżyców, kiedy ten z irytacji próbował rozkwasić mnie przynajmniej kilkukrotnie. Niebo zasłonił unoszący się pył zmieszany z dymem, dusząc i gryząc. — Nie był tym jednak przygnębiony, cały wrzątek emocji zdołał już przepracować jakiś czas temu, pomoc Mnichów czy rodziny Tsuny było wyjątkowo nieoceniona. Musiał pracować więcej i ciężej, cały czas sobie to powtarzał niczym mantrę, która miała przynieść mu sukces.
— Muszę więc trenować więcej, nie osiągnąłem jeszcze w pełni zarówno swojego potencjału jak i tej techniki. Sen czasami może poczekać — Mówił dalej, odwijając bandaż z dłoni, który zaczął go drażnić, ujawniając tym samym więcej chaotycznych czerwonych wzorków.
- Pierwszorzędna. Bez snu nie przydasz się na polu walki, nie gdy zasłabniesz, a oczy zaczną Ci się kleić. Na warcie mógłbyś zasnąć, podczas walki, gdy pierwsze emocje opadną zemdleć. Nie odmawiaj sobie snu, rozumiesz? - to mogła być ich pierwsza sprzeczka, ale wierzyła, że takie czasami były potrzebne. Nawet, gdy dochodziło do współpracy, musieli kilka rzeczy przepracować. Wzajemne ścieranie się, tylko mogło ich zbliżyć, a przynajmniej tak na to patrzyła Yona. W końcu w jej głosie nie dało się usłyszeć złośliwości, mówiła miękko, ale dosadnie.
- Bałeś się? - zapytała z ciekawości, bo kiedy słuchała jego opowieści, sama zalewała się emocjami. Głównie pogardą oraz nienawiścią do ich gatunku - Kiedyś się na nich zemścimy. Chcesz ich umieścić na tablicy? - zapytała łagodnie, spoglądając na puste miejsce, które wypadałoby zapełnić, a oni nadawali się idealnie. Byli wyzwaniem, kimś po kogo mogli celować, po uporaniu się z resztą.
- Najpierw pozwól się ranom wyleczyć, zasklepić. Później myśl o treningu - westchnęła cicho, po tym jak go upomniała. Jeszcze spojrzała w stronę odwijanego bandaża i dłonią, pozwoliła sobie, aby na moment mu przerwać - Masz jakąś maść, którą Ci zalecił medyk? - zapytała cichym głosem, wiedząc, że nie zostawi tego bez odzewu. Mógł się rzucać, odrzucić jej pomoc, ale i tak zrobi po swojemu. Ze swojej torby wyciągnęła czysty bandaż, aby wiedział do czego zmierza.
— Nie powiedziałem, że nie śpię w ogóle — Odparł stanowczo, nie był przecież dzieckiem — Mimo wszystko, wiem co robię — Kontynuował dalej, nie mówił oczywiście Yonie wszystkiego, jednak im dalej rozpowiadał się na temat swojego stanu, tym bardziej starała się go ograniczać, aby ten czasami nie zrobił sobie za dużej krzywdy, jednak w drodze na szczyt i bycie obciążony dziedzictwem Tsuny nie mógł sobie pozwolić na podobne wygody, dłuższe chwilę wytchnienia.
— Oczywiście, księżyce wykraczały po za wszystkie okropności, które zdołałem dotychczas spotkać. Okrutni, bezwzględni, bez krztyny człowieczeństwa objawiającego się w ich słowach czy spojrzeniach. — Odparł chłodno, przechylając lekko głowę i wpatrując się złocistymi oczami w Yone.
— Jednak są silniejsze rzeczy od strachu, jesteśmy obrońcami, a ja miałem całe miasto do uratowania i wszystkich ludzi wokół mnie. — Czuł jak emocje do niego wracają, słyszał dźwięki wyładowań elektrycznych unoszących się wokół niego, przeszywających jego ciało oraz umysł, zapach krwi kiedy spływała po jego twarzy. W jego spojrzeniu pojawiła się na chwile coś niepokojącego, coś co krył głęboko w sobie - Czystą złość, nienawiść oraz inne kombinacje negatywnych emocji, które kłębił niczym ukrytą siłę. Jednak znikło tak szybko, jak się pojawiło niczym błyskawica.
— Już są, nie miałem czasu ich fizycznie dołączyć do listy. Następnym razem ich doścignę — Odpowiedział, a po chwile potrząsnął głową, jakby chciał ponownie schować ten mrok, oddalić się od tamtych wydarzeń przynajmniej na jakiś czas.
— Zazwyczaj idę z tym do medyka.. Mam ich trochę za dużo aby owinąć się samodzielnie. — Bandaże owijały większość jego ciała, kojąc jego ciało tym jakże magicznym balsamem czy innym magicznym specyfikiem. To, że go drażniło to inna kwestia.. Zmrużył oczy, patrząc na wyciągnięty bandaż.
Gdyby zwracała większą uwagę na szczegóły, zapewne wychwyciłaby wcześniej, że Hime oraz Ryo już się tam znajdują.
- W to nie wątpie, w końcu to główny atut Pioruna. Gdybyś ich nie doścignął, czy wtedy byłbyś solą w oku swojego mistrza? - nie wiedziała, po co o to zapytała. Chyba jej się to wyrwało, bo sama posługując się płomieniem nie była najsilniejsza.
- Pozwól chociaż z tym pomóc. Przydałby się olejek albo maść, a może wolisz na sucho? - złapała go za ręke, przykładając powoli opatrunek. Nie próbowała jeszcze owijać, w końcu czekała na jego decyzję, po której dokończy czynność lub zacznie nową związaną z nałożeniem specyfiku.
— Nie chcesz spotkać tamtego mnie — Odparł chłodno, nie wiedział co nią kierowało przy tym.. Choć może po prostu cieszyła się, że dostrzega inne emocje oprócz cierpliwości oraz spokoju, masek etykiety. Niemniej, dalej było to nad wyraz niecodzienne.
Gdy Yona zaproponowała kolejny raz swoją pomoc, westchnął ciężko, owijanie całej ręki samemu było wyjątkowo trudne.
— Na razie owiń, przynajmniej się nie zapaskudzi. — Westchnął ciężko zrezygnowany, dlaczego tak bardzo się upierała? Oczywiście zabójcy powinni sobie pomagać, jednak w tym przypadku mogła w zupełności zostawić to medykom Ne, zwłaszcza, ze leżało to w ich obowiązkach. Po za tym, trzeba będzie się przejść po nowy bandaż, mogłaby zaoszczędzić sporo czasu gdyby.. Tak, nie wszyscy patrzyli na rzeczywistość w ten sposób.
Po tylu zdaniach, co wymienili, powinien przynajmniej częściowo przewidzieć, że do tego dojdzie. Ciekawość Yony nie znała granic, ale często zabójczyni ją ograniczała. W tej sytuacji nie widziała potrzeby, aby na tym zakończyć - Boisz się, że z tą osobą nie będę chciała współpracować? - i tutaj postanowiła zakończyć dalsze pytania. Mieli jeszcze czas, aby odkryć swoje demony, a ona... Cóż, pozwalała sobie na za dużo. Niby już wcześniej przyznała się do błędu, ale teraz przesadziła. Skinęła głową w ramach cichych przeprosin, po czym zerknęła poza niego, co by go bardziej nie krępować. Jeszcze przestanie mówić lub wkurzy się niepotrzebnie, a przecież miała unikać konfliktów na rzecz ich pracy razem.
— Myślę, że na dzisiaj starczy tych pytań. — Powiedział chłodno, niektórych pytań nie powinno się zadawać, może jej dane będzie odkryć jego inną stronę, ale jak na razie będzie dalej ją ukrywać, zresztą z pewnością nie dopuści aby stracił nad sobą kontrole po raz kolejny. Na obecną chwile, oznaczało to stanowcze stop, dla chorobliwej wścipkości zabójczyni.
— Cieszę, że się rozumiemy. — Odpowiedział chłodno, przyjmując od niej zapewnienie, nie miał się zamiaru gniewać, a może po prostu nie miał na to czasu, ważne z zrozumiała popełniony błąd. Po za tym, sama kiedyś zrozumie, kiedy wyłoni się z niej prawdziwa bestia będąc na polu bitwy i jak bardzo potem się nie ma ochoty dzielić z tymi wspomnieniami.
[z/t]
z/t
Nie możesz odpowiadać w tematach