W każdym razie postanowiła obrać inną taktykę. Powoli zamknęła oczy, przesuwając palcem od lewej do prawej. W umyśle nuciła jedną z melodii, którą nauczyła się w dzieciństwie, aż skończyła z wybranymi drzwiami. Trafiła na jedne z tych po prawej, lecz dziwnie podchodziła do nich powoli. Stając przed nimi, najpierw wolała się upewnić. W końcu, zamiast rozsunąć je z całą siłą, wolała przekonać się, kogo może zastać za nimi. Problem polegał na tym, iż nie wyłapywała żadnych dźwięków. Było dziwnie cicho, zupełnie jakby po drugiej stronie nikogo nie było.
Wzięła głębszy wdech i zamiast wahać się w swojej decyzji, rozsunęła powoli drzwi - Przepraszam za najście - powiedziała na wstępie, powoli zamykając za sobą drzwi. Nawet nie zdążyła się rozejrzeć po pomieszczeniu, gdy zrozumiała swój błąd. Nie musiała się odwracać, aby wiedzieć, iż to nie tu.
Właściwie chciała obgadać jedną sprawę z Tachibaną, a trafiła do obcego mężczyzny, zajętego przez pisanie czegoś przy stoliku. W niemym szoku patrzyła na zabójcę, który najwidoczniej również należał do Piorunów - Ja ten... Pomyliłam pokoje - wykręciła się wymówką, nie wiedząc, co powinna począć. W końcu zadecydowała, że zostanie, ale na chwilę. Zapach, jaki mu towarzyszył był gdzieś pomiędzy miętą a silnym zapachem potu. Na dłuższą metę, nie do wytrzymania.
- Hiryū Yona, a ty? - nauczyła się, co nieco o przedstawieniu, aby pierwsze wrażenie, nie skończyło się bójką w obcym pokoju - Nie myślałeś o prysznicu przed pisaniem czegoś na papierze? - przechyliła głowę na bok, musząc wytknąć mu ten jeden fakt. Najprawdopodobniej wrócił niedawno z treningu, co nie było niczym nowym w Yonezawie. Każdy z nich trenował swoje zdolności, chcąc jak najszybciej urosnąć w siłę. O ile pochwalała dążenie do lepszej wersji siebie, tak zawsze pamiętała o wcześniejszym umyciu ciała. Z tego też powodu końcówki włosów były wilgotne, natomiast skóra delikatnie zarumienia. Kimono o białej barwie było luźniejsze na górze, przez co ramiona oraz obojczyki pozostały odsłonięte. Krój sięgał ziemi, lecz po prawej miał delikatne rozcięcie sięgające do kolana.
Patrzyła na niego z zainteresowaniem oraz figlarnym uśmiechem. Jak zareaguje na wytknięcie problemu? Zacznie krzyczeć, atakować? Nie miała przy sobie broni, ale to nie znaczyło, iż pozostała bezbronna. Pięści to ostateczność, chociaż i tak czasami po nie sięgała.
Nie żeby oczywiście marudził, sam przecież taki żywot wybrał prawda? Przynajmniej miał spokój we własnym pokoju, nikt go nie niepokoił, nikt też nie próbował mu wcisnąć sake na tysiąc różnych sposobów, w skrócie nikt nie marnował jego czasu na zbędnę rzeczy, które były jeszcze bardziej zbędne po wydarzeniach w Edo.
Tak. Nawet ten spokój nie mógł trwać wiecznie.
- Nic nie szkodzi - Odpowiedział uprzejmie, dokańczając ostatnie słowa na kartce i zostawiając ją tuż obok sterty papieru.. Wolałby aby przypadkiem jego rodzinny list nie trafił do Mistrza byłoby to zresztą wielce niefortunne.
-Matsumoto Takashi - Przedstawił się, finalnie odwracając się do rudowłosej i nawiązując błyskawicznie kontakt wzrokowy swoimi złotymi ślepiami, które próbowały znaleźć jakikolwiek powód dlaczego Yona mimo "pomylenia" pokoju miałaby pozostać w nim dłużej niż to konieczne. Jeszcze zamknęła za sobą drzwi, świetnie.
- Myślałem o tym po wykonaniu swoich obowiązków - Rzucił dość chłodno, pomyśleć że jeszcze wytykała mu jego zapach w jego własnym pokoju? Sama przecież się tu wepchała. - Zresztą liczę, że w Onsenie będzie mniej ludzi jak już do niego pójdę. - Pozwolił sobie dodać, wysilając się na lekki uśmiech aby czasem nie wyjść na zbyt sztywnego i ponurego.
-To.. Jak mogę ci pomóc? - Zapytał ostrożnie, przyglądając się z równym zaciekawieniem. Nie miewał często takich napadów, a nawet jeśli to błyskawicznie osoba przepraszała i wychodziła. A tu nie dość, że się przedstawiła to jeszcze wytknęła mu problem, nie żeby to wszystko było to dla niego jakieś ciekawe. Tylko dość nietypowe, no.. Może trochę ciekawe.
- Nie lubisz ludzi? - przyszło jej na myśl, lecz szybko porzuciła tę kwestię - A może boisz się, że ktoś zobaczy Cię nago? - zaśmiała się dźwięcznie, choć chyba powinna mu odpuścić. Była jedynie gościem, a już sprawiała mu niemały kłopot. Wystarczyło tylko spojrzeć w jego ślepia, później na uśmieszek. Sama delikatnie uniosła kąciki ust, ale tylko po to, aby sprawiać wrażenie milszej. Może dzięki temu nauczy się czegoś nowego?
- Nie musisz się uśmiechać, jeśli Ci przeszkadzam. Moim zdaniem... - zatrzymała się w swoich myślach na moment i kontynuowała - To ważne, aby wyrażać swoje emocje poprawnie. Tak jak się czujesz w danej chwili - w końcu sama należała do grona, dość wybuchowych osób. Zapalnik miała niezwykle krótki, choć na ten moment panowała nad sytuacją.
Kilkoma krokami pokonała dystans i dotarła, aż pod przeciwległą ścianę. Zamiast patrzeć na mężczyznę, przyglądała się oknu. Nie wiele się różniło od tego, co miała u siebie w pokoju. Zgrabnym ruchem otworzyła je, pozbywając się zaduchu, który tutaj panował. Świeże powietrze zbawiało jej wyczulone zmysły, dzięki czemu odetchnęła z ulgą - Jeśli chcesz efektywnie pracować, powinieneś dbać o takie rzeczy. Zwłaszcza w natłoku spraw - odwróciła się plecami do powiewu chłodu, dłonie opierając o ścianę - Czy tak nie jest lepiej? - zerknęła w kierunku jego oczu, chcąc zobaczyć jaki wyraz teraz jej pokaże. Ile brakowało, aby i on nie wytrzymał? - Już chcesz się mnie pozbyć? - zagadała milusim głosem, wiedząc, iż teraz nie była w stanie zdradzić powodu, przez który tutaj trafiła. Jakoś powiedzenie - A wiesz, muszę się czegoś spytać mojego, niedoszłego narzeczonego. Nie wiesz, gdzie mieszka? - nie, to nie przeszłoby jej przez gardło.
Z tego powodu grała na czas, poznając nową osobę. Kim był? Jakie doświadczenia nosił na ramionach? Cóż, planowała się nieco bardziej rozeznać, aby chwila, która mogłaby się wydawać stracona... Nagle nabrała na znaczeniu.
- Zrobię Ci tę przyjemność i nie będę udowadniać, że jesteś w błędzie - Uśmiechnął się lekko, mrugając porozumiewawczo.. Co jak co, czuł się swobodnie w Onsenie jednak jednocześnie uwielbiał spokój i cisze, a nie znajdzie go pośród przechwalających się Zabójców lub marudzących na swój los. Jego szanowny gość, jednak nie miał prawa tego wiedzieć, wątpił żeby nawet ten próbował to zrozumieć.
- Zawsze udzielasz wszystkim rad na temat tego jak mają się zachowywać? - Zagaił spokojnie, trzymał się swojej cierpliwości i opanowania, które w jego rodzinnym domu były ćwiczone do bólu, niemalże aż do granic rozsądku. Tylko Mistrz Daisuke miał okazje uświadczyć całą gamę emocji, jakie Takashi trzymał w rydzach, dobrze wspominał ten moment, który był niemalże jak oczyszczenie. Jednak mimo wszystko wolał aby podobne sytuacje były rzadziej niż częściej.
- Mogło być lepiej - Powiedział, lekko przymykając okno aby ograniczyć chłód bijący z zewnątrz- Ale pozostawmy mój pokój, w moim władaniu - Dodał bardziej jako twardy fakt, niż prośbę. Nie miał zamiaru pozwolić wskoczyć sobie na głowę, nawet jeśli Yona miała zamiar użyć całego swojego uroku osobistego.
- Chciałem tylko pomóc. - Skomentował jej stwierdzenie na temat "Pozbycia się jej", wzruszając ramionami - A jeśli chciałaś mnie zaprosić na herbatę wystarczyło zapytać. - Stwierdził niespodziewanie, no skoro tak uslinie bardzo trzymała się jego pokoju i jego osoby, to może chciała z nim porozmawiać nie mówiąc mu wprost? Cała sytuacja była tak enigmatyczna, że może przynajmniej się czegoś dowie.. Takashi tylko uśmiechnął się w błogim spokoju, czekając na reakcje Yony. Może mógł jej poświęcić trochę uwagi, a przed wszystkim cennego czasu.
Nie była w błędzie? Jak miło z jego strony! Najwidoczniej ten typ, nie zamierzał z nią wchodzić w zaczepki słowne, a stopniowo je odrzucać. Czyżby miał dość, a może była to wina zmęczenia? Już wcześniej zauważyła, iż Matsumoto przydałoby się kilka godzin snu dla doładowania baterii. Za nim jednak mógł odpocząć spokojnie, musiał się z nią rozprawić, co samo w sobie było wyzwaniem. Tak łatwo nie zamierzała opuścić pomieszczenia, w końcu... Odkryła swoją nową zabawkę. Zaśmiała się radośnie, przyglądając się jego osobie - Rozumiem, w takim razie wolisz zostawić to sferze domysłów? - uśmiechnęła się psotnie, próbując zajrzeć nieco głębiej. Czy odkryje, jaki był na prawdę?
- Zależy od dnia. Dzisiaj dopisuje mi humor, to czemu nie? Myślałam, że takie rady są na wagę prawdziwego złota. No i szczerze się martwię, jak ty tu wytrzymujesz. Nie mogłabym się skupić w takiej temperaturze - co było dość zabawne. Władała oddechem płomienia, a jednak gdy dochodziło do typowo biurokratycznej pracy, preferowała nie siedzieć w zaduchu. Głowa powinna być stale orzeźwiona, aby nie popełniła gapy. Nikt nie lubi dwukrotnie pisać raportu, gdy masz ich kilka do przygotowania.
- Czy to źle? - pokusiła się o smutny głos, jakoby zrobiła coś złego. Dało się w nim słychać skruchę, choć żadne przeprosiny nie nadchodziły.
Otwierając okno, nie spodziewała się, że zastanie za nim silniejsze powiewy wiatru. Nieprzyjazny żywioł zaczął powoli rozwiewać jego pracę, na co zareagowała niemałą fascynacją. Patrzyła dużymi oczami na latające po pomieszczeniu kartki, postanawiając, iż je upoluje. Spięła mięśnie w nogach i odbiła się, łapiąc kilka z nich. Gdy zgrabnie wylądowała, spojrzała w innym kierunku, podbiegając po następne partie, aż pozostały jedynie te, które wylądowały na podłodze. Do nich podeszła spokojnie, nie pokazując żadnych oznak zmęczenia. Jedynie materiał kimona został wprawiony niejednokrotnie w ruch, tańcząc z unoszącymi się oraz opadającymi włosami.
Z niewielkim plikiem, podeszła do niego, wręczając jego własność - Proszę - uśmiechnęła się zuchwale, mimo że całe zamieszanie powstało z jej winy. Ale przynajmniej pomogła, prawda? - Jak chcesz, chciałam tylko dobrze - łagodny głos mógł nie pasować do przewinienia, lecz pozostawiła postąpić według jego reguł. Oddała mu we władanie pomieszczenie, które od początku należało do niego.
He? Spojrzała podejrzliwie w jego kierunku, nie do końca wiedząc, co też chodziło mu po głowie. Bursztynowe ślepia, uważnie śledziły jego ruchy, czyżby coś planował? - Zaprosić? W sensie do mnie? Czy wolałbyś wypić herbatę u siebie? Jeśli tak to trzeba było mówić! Czy mógłbyś ją przygotować? Z chęcią się napije - uśmiechnęła się słodko, obracając jego słowa przeciwko jemu - A może wolisz, żebym ponownie sama się obsłużyła i ją zrobiła? Aż tak jesteś ciekaw moich umiejętności? - parsknęła śmiechem, nie mogąc powstrzymać przypływu dobrego humoru.
W każdym razie, jeśli postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, to uklękła przy stoliku, dłonie usadawiając na kolanach. Ostatecznie mogła się poratować wrodzonym zmysłem. Może wyczuje coś niepokojącego? Oczywiście, poza potem oraz nutką mięty.
- Hm - Mruknął, przeliczając papiery - Piorunem to Ty nie jesteś ale całkiem nieźle - Skomentował jej dziecinne bieganie za papierami, posprzątała większość tego co zepsuła.. Oczywiście nie miała świadomości, że całkowicie rozwaliła segregacje raportów, które były ułożone zgodnie z datami.. Tak żywiołowa osoba raczej nie zwracała uwagi na tak "błache" sprawy ale to już nie jej problem.. Tylko pomyśleć co by mogło się stać gdyby dopuścił ją do takiego zadania.
- Jeśli ci nie przeszkadza odór to proponuje u mnie - Stwierdził z zadowoleniem podchodząc do swojego ulubionego zestawu herbacianego! Ah, nie mogło być nic piękniejszego, nie ważne z kim pił oraz w jakich okolicznościach, magiczny napar zawsze poprawiał mu humor w ten czy inny sposób. Wkrótce usiadł naprzeciwko Yony z zestawem czar i czajnikiem czyniąc herbaciany rytułał.
- Dzielenie się herbatą z fascynującym nieznajomym to jedna z prawdziwych przyjemności życia. - Powiedział do Yony, choć tak naprawdę bardziej do siebie niż do niej, skupiając się na procesie oraz utrwalając sobie niezmienną formułkę drogi herbaty " Węgla drzewnego wziąć tyle, by zawrzała woda, herbaty zaś tyle, aby wydobyć właściwy jej smak. Ułożyć kwiaty tak, aby wydawało się, że rosną. Latem stworzyć wrażenie rześkiego chłodu, a zimą – przytulności. I to jest cała tajemnica." Powtarzał sobie w myślach i faktycznie tak czynił, sprawnie manewrując, czasami czekając w bezruchu kilka sekund na odpowiednią porę do wykonania tradycyjnych czynności, wszystko w istnej harmonii oraz niezwykłej płynności. Wyczulony zmysł dotyku tylko mu w tym wszystkim pomagał.
- A więc.. Kogo szukasz? Wątpię abyś zaglądała do przypadkowych pomieszczeń z nudów.- Powiedział zerkając na kobietę, chociaż kto wie? Wygląda na taką, która właśnie by takie coś robiła. Zaparzenie herbaty do końca miało jeszcze trochę zająć więc mógł pozwolić na krótką pogawędkę.
- Całkiem? - przechyliła głowę w cichym zamyśleniu - Odbiorę to jako komplement, dzięki, Piorunie - puściła mu oczko, podchodząc do upatrzonego miejsca.
Podłoga była twarda jak wszędzie, ale wolała po to upatrzyć sobie niewielką poduszkę, która zwykle wchodziła w skład kompletu, który dostawali. To na niej oparła kolana, pogłębiając się w chwilowej ciszy. Nie mogła krytykować wystroju, bo sama miała u siebie podobny. Po prostu rozejrzała się, jak dopasował przestrzeń do własnych potrzeb. Było tutaj czysto, bez zbędnych przedmiotów porozrzucanych po przestrzeni. Pedancik?, przeszło jej przez myśl, głęboko wzdychając.
- Nie miałabym nic przeciwko, gdybyś poszedł się umyć, a może... - zrobiła krótką pauzę, uśmiechając się niecnie - Wolisz, żebym poszła z Tobą? - choć sama już skorzystała z łaźni, tak nie miała problemu, aby nieco mu podokuczać. W końcu mogło być ciekawie, prawda?
Jeśli postanowił, że zostanie, to wzruszyła ramionami. Od czasu do czasu, pójdzie uchylić okno i przeżyje, zresztą aromat herbaty również miał jej w tym pomóc - Ale ty dzisiaj słodzisz - rzuciła milusim głosem, opierając łokcie o stolik przed nią. Splotła dłonie razem, przyglądając się rytuałowi, jaki się poddał. Musiała przyznać, nie miała do czego się doczepić. Tworzył prawdziwą sztukę, tym jak poruszał palcami i delikatnie układał składniki. Przyglądała się temu zafascynowana, nie mogąc na chwilę odwrócić wzroku.
- Szukałam pewnego chłopaka, ale poznałam Cię i zrezygnowałam. Czy taka odpowiedź satysfakcjonuje? - spojrzała leniwie po nim, delikatnie przy tym się uśmiechając. Myślała, że pewnie działa mu na nerwy, ale na razie, nie postanowił jej wyganiać. Nawet rozmawiał z nią oraz zrobił herbatę, innymi słowy mogła się skupić na tym - Zresztą wyszło nie najgorzej - wzruszyła ramionami, stukając palcami o drewno - Jak długo parzysz herbatę? Przez chwilę wyglądałeś jak prawdziwy artysta - westchnęła, przypominając sobie niedawny proces. O dziwo, ten utknął jej w pamięci i nie chciał za nim opuścić.
Skoro nie wyraziła otwartego sprzeciwu to też nie marnował jej czasu i od razu zaczęli! Wspaniale nie musiał czekać dłużej aby rozkoszować się herbatą.
- Właściwie to nie - Stwierdził krótko choć zgodnie z prawdą - Nie mniej pewnie to prywatna sprawa skoro mówisz o tym kimś tak skąpo. - Nie podała imienia, wcześniej sprawnie uniknęła tematu jej wizyty, a z pomocy nie korzystała choć był pewien, że skoro kogoś szukała tutaj to pewnie znał tą osobę. Nie lubił się jednak wtrącać w nie swoje sprawy, dopóki nie uzna to za konieczne oraz warte jego czasu.
- Miło to słyszeć - Uśmiechnął się skromnie, słysząc komplement - Niemal od dzieciństwa, uczyłem się jej jeszcze przed podjęciem drogi miecza - Odpowiedział, jednocześnie nalewając herbaty w pięknie zdobioną rodzinnymi insygniami czarę wypełniając ją aż po brzegi naparem, który wypełnił pokój intensywnym zapachem zielonej herbaty. Zastosował kilka manewrów by jej aromat był intensywny, a zapach mocny aby oczyścić Yonie zatoki po spotkaniu z jego odorem oraz ostudzić jej temperament, pomóc zebrać myśli. Tak więc herbata była orzeźwiająca i uspokajająca a przede wszystkim przepyszna! Przynajmniej w mniemaniu Takashiego.
- Nie jestem jedynym artystą w tym pomieszczeniu, przyniosłaś ze sobą naprawdę ładny instrument - Widział go chwile wcześniej, jednak dopiero teraz mógł zwrócić na niego większą uwagę, skoro sytuacja się uspokoiła - Nie byłby to wstyd by poprosić o to abyś na nim zagrała, umilając nam chwile picia. Herbaty i tak nie powinno pić się zbyt szybko. - Uśmiechnął się, sącząc powoli trunek z swojej czary nauczony jak pić aby się nie poparzyć, a jednocześnie czerpać z tego przyjemność.
- Och? - uniosła jeden kącik ust - Miałam jedną sprawę z nim do omówienia, ale to nie jest nic pilnego. Może poczekać - westchnęła na samo wspomnienie Tachibany. Nie chciała o nim rozmawiać, nawet jeśli nie był dla niej kimś ważnym. Ot poznali się niedawno, dowiedziała się, kim był naprawdę i miał pomóc w zrealizowaniu celu. Może nawet lepiej, że do niego nie wlazła? Będzie miała czas, aby pomyśleć nad tym, co chciała powiedzieć oraz o co zapytać.
Miał chłopak talent. Od dziecka wykonywał jedną czynność, która teraz wyglądała jak występ. Każdy ruch, idealnie się łączył z pozostałymi. Po samej obserwacji wiedziała, że jego słowa to nie przelewki. Doświadczenie było widoczne, a ona lubiła takie momenty. Wkładana praca, zawsze była przez nią doceniana.
Pociągnęła niewielki łyk z czarki, chwytając ją obiema dłońmi. Aromat oczyszczał umysł oraz uspokajał wyczulony zmysł. Mogła się w nim zatracić. Nie wypiła dużo, nie chcąc się poparzyć. Musiała dawkować ambrozję, co by móc się nim upajać dłużej. Inaczej straci ją bezpowrotnie.
- Przyniosłam go z domu - spojrzała na shamisen, który tak kochała. Na jej buzi pojawił się ciepły uśmiech, oczy migotały w delikatnym świetle. To była jedyna rzecz, do której miała słabość - Jaką muzykę lubisz? - zapytała, powoli podnosząc się ze swojego miejsca.
Podeszła do ciemnego drewna, chwytając za nie oraz kość, która leżała obok. Wracając do stołu, nie patrzyła na Takashiego. Była zbyt zafascynowana dźwiękami, które zaraz stworzy.
Poduszkę ułożyła nieco dalej, natomiast sama uklękła, dłonią łapiąc za górę cennego przedmiotu. Najpierw musiała odpowiednio go nastroić, aby jedna ze strun nie pękła podczas koncertu. Mówiło się, że sam proces mógł pokazać, ile obecnie potrafiła. Wcześniej mu tego nie powiedziała, ale uczyła się grać od dziecka. Robiła to, nawet po tym, jak oficjalnie została zabójcą.
Spojrzała czujnie na niego, jakby badając nastrój otoczenia. Wzięła głębszy wdech i uderzyła w struny. Znała utwór dość dobrze. Należał do szybkich oraz trudnych dla początkujących. W jego trakcie nie musiała dodatkowo stroić instrumentu, wystarczyło, tylko aby każdy z palców tańczył na trzech, cienkich liniach.
Dbała o każdy dźwięk. Od małego zaczynała od dopieszczania wszystkich nut, aby melodia była czysta oraz wywierała odpowiednie wrażenie. Nie martwiła się, że jej źle pójdzie. Zamiast tego z ekscytacją godną dziecka, próbowała przekazać swoje uczucia. Konkretniej to wspomnienia z dzieciństwa, gdzie jako mały szczyl mogła się bawić z rówieśnikami. Spokojne oraz niczym niezachwiane czasy. Nic dziwnego, że utwór brzmiał tak radośnie.
Aby lepiej się wczuć, zamknęła powieki. Nie potrzebowała wzroku, aby wprawić shamisen w śpiew. On już i tak wypełnił całe pomieszczenie, zamieniając zwykły pokój w swoją scenę. Zabójca był jedynym świadkiem pokazu jej umiejętności, choć nie wątpiła, że reszta mieszkańców ją słyszała.
Słuchajcie, cieszcie się i doświadczcie tego brzmienia, powiedziała w głowie, otwierając powieki. Była więcej niż zadowolona. Chciało jej się śmiać oraz skakać z radości. Gdy zakończyła utwór szybkimi dźwiękami oraz jednym wolniejszym, przeniosła spojrzenie bezpośrednio na niego. Figlarność, jaka zwykle jej towarzyszyła, zniknęła. Pozostała jedynie radość, że wysłuchał jej od początku do końca - I jak? - przechyliła na bok głowę, wyczekując reakcji chłopaka.
- Hm. - Zadumał się chwile nad pytaniem dotyczącej muzyki - Piękną. - Powiedział cicho, pół szeptem choć na tyle aby Yona usłyszała jakby na chwile pogrążając się we własnych wspomnieniach z zamyśloną twarzą, choć tylko na chwile wracając do swojego spokojnego wyrazu twarzy, który towarzyszył im przez większość rozmowy. Kto by pomyślał iż pozornie nieznośne spotkanie może przemienić się w niezwykle inspirujące przedstawienie swoich umiejętności oraz sztuk? Los doprawdy był niezwykły w dzisiejszym dniu. Nie pozostało mu też nic innego, jak wysłuchać utworu który Yona dla niego wybrała.. Osobiście nie parał się w znaczącym stopniu żadnym instrumentem, droga herbaty oraz jej parzenia skutecznie pochłaniała mu jego wolny czas więc nie starczało mu go na inne.. Choćby właśnie granie na shamisen. Czy żałował? Niezupełnie, przygotowany napar nadal był przepyszny.
Muzyka rozbrzmiała, niosąc ton po pomieszczeniu.. A oprócz niego emocje, mimka, mowa ciała mówiła o wszystkim co czuje Yona i to co chce przekazać. Jej płynność sprawiała, że niemal stawała się jednością ze swoim instrumentem było to na swój rodzaj unikatowo i piękne, przedstawiając kwintesencje sztuki muzycznej w wykonaniu płomiennej dziewczyny. Takashim nie targały wielkie emocje, tylko nostalgia przemawiała przez jego oczy jakby tkwiły gdzieś w przeszłości, nieobecne.. Choć nadal czuwające.
- Powinnaś więcej grać dla publiczności, to z pewnością - Powiedział, uśmiechając się i rozkładając bezradnie ręce - Obawiam się, że jego marną imitacją - Dodał po chwili, Yona zdecydowanie powinna grać dla większej ilości osób. Marnowała się, mógłby przysiądź, że gdyby nie demony mogłaby grać na wielu dworach Edo.
- Choć utwór pasowałby akurat na dwie osoby, nie mniej ciężko będzie znaleźć kogoś obdarzonym takim talentem jak Ty - Przemówił spokojnie, uśmiechając się lekko by chwile potem powoli sączyć napar.
Co do preferencji muzycznych, nie wiele wydedukowała z jego wypowiedzi. Piękna - mogło wskazywać na muzykę klasyczną, lecz nie wiedziała, czy na pewno o to chodziło. Zamiast skupiać się na jego woli, postanowiła wybrać coś swojego. Mogła dzięki temu pokazać się z lepszej strony oraz udowodnić, że nie trzyma instrumentu od wczoraj.
Zagrała coś, co mogłaby bez problemu uznać za jedno z lepszych dzieł. Co prawda, napisała melodię na dwa instrumenty, a nie na jeden, ale i tak brzmiało to dobrze. Żaden z dźwięków nie wybiegał przed inne, natomiast czystość była słyszalna dla osób o wyczulonym zmyśle. Chociaż nie poznała jego głównej domeny, tak miała nadzieję, że mu się podoba.
Po koncercie, skłoniła głowę, jak to miała w zwyczaju i zerknęła w jego błyszczące od światła oczy. Wylewały się z niego emocje, które wcześniej tchnęła w wygrywaną melodię - Nawet Twój wzrok mówi, że się podobało - powiedziała miękkim głosem, śmiejąc się wdzięcznie - Ty mi zupełnie wystarczysz - puściła mu zadziornie oczko, przysuwając się do stolika. Upiła kolejny łyk, przyglądając się swojemu słuchaczowi. Nie wiedziała, ile miała jeszcze grać, ale szykowała się do powtórzenia formy rozrywki. Zwłaszcza jeśli zabójcy się podobało.
- Nikt Ci wcześniej nie grał na shamisenie? - zapytała z ciekawością, palcami stukając o brzeg czarki. Zwykle ludzie, z którymi miała styczność, widzieli muzyka oraz słyszeli kilka jego utworów. W nim z kolei zauważyła brak jakiegokolwiek obeznania z tym tematem - Spróbowałabym gry na koto, ale raz, że instrument został w domu, druga sprawa, ciągle się na nim uczę. Na razie mogę pokazać lata ćwiczeń na tym instrumencie - przejechała palcami po shamisenie, wydalając kilka prostych dźwięków, jednocześnie z powrotem odsunęła się od stolika - Za nim kontynuuje grę... - zaczęła stroić przedmiot, aby przygotować kolejny utwór - Powiedz mi nieco o sobie. Gdy widzowie mi mówią o sobie, nieco lepiej mogę dobrać zestaw dźwięków. Jest coś, co chciałbyś pamiętać i wspominać ciepło? - dopytała w pełni poważnie, chcąc dotrzeć do jego środka. Dobry artysta potrafił dotrzeć do wnętrza słuchających i aktualnie postawiła to sobie za cel.
- Zdarzało się, miałem dość bogate życie kulturowe - Odparł, chwytając czare oburącz - Bliżej jednak nie zapoznawałem się z instrumentem - Dodał po chwili, nie grał, nie dotykał bo miał wiele innych ważniejszych zajęć aby przygotować się do objęcia ważnej pozycji, jako doradca swoich braci, którzy wcześniej mieli objąć przewodnictwo nad klanem i pozycją rodziny. Więc jego dni były zawsze przepełnione ścisłym harmonogramem, który musiał wypełniać co do minuty, nie mogąc się spóźnić by również go przyuczyć, że ma być zawsze gotowy na każde wezwanie obowiązku.
- Ty jesteś tu gościem więc sama powinieneś najpierw opowiedzieć coś o sobie. - Odparł, zgodnie z etykietą, której starał się przestrzegać mimo to, że Yona utrudniało to zadanie, zresztą była na jego terenie więc za każdym razem argumenty były po jego stronie jakby nie patrzeć.
- A jeśli chcesz już koniecznie o czymś grać, ostatnia noc w Edo zdaje się dobrym tematem - Odparł spokojnie, siorbiąc raz na jakiś czas herbatę - Wypadałoby uczcić poległych wojowników, którzy walczyli w obronie miasta. - Dodał, tamtejsze noc zmieniła oblicze całej ludzkości, zdawało się, że już przez następne wieki ludzie będą o tym pamiętać, jak taką rzez można byłoby wyprzeć z kart historii? Szczególnie w takich wielkich miastach, gdzie światków rzezi było niezliczenie wiele.
- Może w przyszłości nawiążesz nić porozumienia, ale z pewnością istnieją rzeczy, które bardziej Cię interesują - wskazała na czarkę z ciepłą cieczą - Tutaj jest tego dobry przykład, ale pewnie jest coś więceeej - zamyśliła się, patrząc bacznie po pokoju. Tutaj mogła tego nie znaleźć, chociaż kilka wskazówek dawało do zrozumienia, że czegoś szukał. Czym to mogło być? Zaginiony członek rodziny, demon, który odebrał mu bliską osobę, potencjalnych opcji mogła być masa. Zabójcy mieli swoje przeżycia, a za tym szły dodatkowe opcje tkane historią.
- Po takim występie, przynajmniej mógłbyś coś powiedzieć - westchnęła, rozciągając ręce do góry. Przymknęła jedną powiekę, patrząc na niego z ukosa, lecz to był jego teren. Tutaj nie miała jak wyciągać informacji. Zamiast tego pozwoliła sobie zebrać w głowie kilka faktów, aby mieć czym żonglować - Powiedz mi co w takim razie chciałbyś usłyszeć. Łatwiej jest opowiadać, niż sypać historiami z rękawa - uśmiechnęła się przyjaźnie, dając mu czas, aby przemyślał ewentualne pytanie.
Narzucony temat był dość specyficzny. Nie brała udziału, stąd ciężko mogła się odnieść do przeżyć, których dostąpili wybrani. Rany skutecznie przyszpiliły ją do łóżka, a co za tym szło - mogła jedynie czekać. Później wysłuchiwała historii o walecznych czynach poległych oraz statystykach po obu stronach. Ilość ofiar oraz tych, co przetrwali niejako zapadła jej w pamięć. Sama bitwa, była gwoździem do trumny. Porzuciła szybko jej wizję i skupiła się na odpowiednim hołdzie.
Bez słowa, raz jeszcze nastroiła instrument, uderzając kością pewnymi ruchami. Dopiero po chwili przedmiot zaczął śpiewać, zmieniając wokół nich scenerię. Pokój powoli zaczął przed nią znikać, aż została sama z Takashim. Zamknęła oczy, skupiając się, aby raz jeszcze mógł poczuć te wydarzenia.
- Niech będzie. - Uznał, gdy ostatnia z strun wybrzmiała. Artysta żądał zapłaty w wspomnieniach aby móc przekuć je w sztukę, Yona ukazała przed nim większą wartość niż wścibskiego dzieciaka, który szuka wrażeń więc mógł uchylić przed nią rąbka tajemnicy o sobie, choć sam niewiele wiedział o niej samej.
- Zacznijmy od podstaw. - Powiedział, odkładając czarę - Pochodzę z Edo, jestem głęboko związany z jego społecznością tak samo jak moja rodzina. Wiele lat spełnialiśmy swoje obowiązki jako samurajowie, chroniąc to wspaniałe miasto i jego mieszkańców, dlatego też Ich sprawa najbardziej mnie interesuje. - Pozwolił sobie na chwilę pauzy, upewniając się, że jego rozmówczyni wszystko zanotowała - Gdy wezwał nas Mistrz, jako jeden z nielicznych zawiodłem, nie przybyłem na czas spóźniając się pierwszy raz w życiu, będąc nieobecny wtedy kiedy najbardziej mnie potrzebowali. - Powiedział spokojnym tonem, choć wewnątrz czuł jak każdy mięsień się spina, a w klatce piersiowej odczuwał wewnętrzny ból jakby ktoś właśnie wbił szpile z żywiołem jakim się posługuje. Czuł się za to odpowiedzialny, za każdego trupa jaki padł w Edo, czy jego obecność by coś zmieniła? Utwierdził się, że tak nawet jeśli miał uratować jedną osobę to było warte poświęcenia, jednak nie uratował nikogo.
- Czy taka opowieść ci wystarczy? - Zapytał.
Odłożyła na bok instrument, na nowo siadając nieco bliżej stołu. Mając czarkę w zasięgu dłoni, powoli uniosła ją do ust, dając mu dłuższą chwilę, aby mógł jej opowiedzieć o sobie. Poza kilkoma drobnostkami nie wiele o nim wiedziała. W przypadku Tachibany, który również należał do piorunów, mogłaby sypać historią z rękawa, pozostawiając kilka niedomkniętych faktów. Pewnie, gdyby wychowała się w innym mieście, mogłaby powiedzieć coś więcej o rodzinie Matsumoto. Tak, to pozostała na jego łasce. Tyle, ile powie, na razie starczy. W końcu czas dalej płynął, a ona nie mogła sobie pozwolić, aby cały wieczór spędzić u obcego chłopaka.
Z rozwojem opowieści zakodowała sobie w głowie nie tylko jego status, ale i miejsce, z którego pochodził, jak i jedną niefortunną sytuację. Natychmiastowo zrozumiała, że nawiązywał do walki, w której sama nie uczestniczyła. Rany skutecznie uniemożliwiły jej pójście za swoimi kompanami, przez co musiała zostać w Yonezawie. W tamtym momencie nienawidziła swojej bezsilności, chciała pomóc, wesprzeć, zrobić cokolwiek, ale... Nikt nie wydał zgody. Działanie na własną rękę mogłoby się skończyć oskarżeniem o zdradę i innymi poważnymi konsekwencjami. Co w takim razie on musiał czuć, skoro przyszedł za późno? Nie przyglądał się spotkaniu, każdy dostał swoje zadania i opuścił miejsce, a Takashi nawet nie mógł ruszyć z odsieczą. Spojrzała smutno po nim, zaciskając dłoń na czarce. Po niewielkim łyku odłożyła ją na miejsce, nie mogąc znaleźć ukojenia. Właściwie, pierwszy raz doskonale potrafiła go zrozumieć.
- Przykro mi - dodała po chwili, pozwalając sobie na delikatny uśmiech - Nawet, jeśli wygrywałam melodię, nie do końca potrafię się w nią wczuć. Wtedy byłam ranna, nie mogłam ruszyć wraz z nimi. Czasami zadaje sobie pytanie, czy moja obecność cokolwiek by zmieniła? Wróciłoby ich więcej? Czy Osaka byłaby pod panowaniem demonów? Niestety nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. Jednakże wiem, że jeśli przyjdzie czas na kolejną walkę, uwolnię swoje miasto, choćbym miała wrócić ledwo żywa - jej oczy na czas mówienia błyszczały. Emanowała z nich pewność siebie, zmieszana z determinacją. Słowa wybrzmiewały poważnie w jej ustach, nawet jeśli mogła mu się wydawać nieokrzesaną zabójczynią.
- Zadowala mnie taka opowieść. Sama pochodzę z Osaki, rodu samurajskiego, który może i służył obronie miasta, ale w gruncie rzeczy zawsze byliśmy połączeni z zabójcami. Od pokoleń jedna osoba jest nominowana do Yonezawy i tak trafiło na mnie. Moi rodzice wcześniej należeli do grona zabójców, a teraz pewnie przenieśli się do Edo, aby wspomóc stacjonujące tam oddziały. W gruncie rzeczy nic poza shamisenem nie mam, znam jedynie treningi oraz sposoby na walkę z przeciwniekiem - przejechała palcem po krawędzi naczynka, spoglądając na ciepłą jeszcze herbatę - Nie czujesz się samotny w swoim szleństwie? - powiedziała to dość nagle, przenosząc uwagę na tablicę zawieszoną na ścianie - Wiesz... Polujesz na demony, wybijając każdego, który uczestniczył w tamtych wydarzeniach. Nie myślałeś nad połączeniem sił z kimś innym? - dodała na koniec, z ciekawością, wpatrując się nie w połączenia, a w jego oczy.
-Nie oczekuje współczucia - Odparł szczerze, to że będzie komuś przykro z jego powodu nic nie zmieni.. To niczym słowa rzucone na wiatr, które zazwyczaj się mówiło, jak coś złego się stało drugiej osobie zazwyczaj, szybko zapominając że sytuacja miała miejsce. Czy jednak mogła zrobić coś więcej oprócz dobrego słowa?
- Samotny? - Powtórzył jeszcze raz, nigdy się nad tym nie zastanawiał. - Nie, może za słaby, nigdy samotny. Jest wiele silniejszych demonów ode mnie ale na nie też przyjdzie pora prędzej czy później. Oczywiście połączenie z kimś sił byłoby łatwiejsze, jednak nie zamierzam aby ktoś nadstawiał karku przez moje małe szaleństwo. - Spojrzał na tablice, która najwyraźniej przykuła uwagę gościa.. Zawsze patrzenie na nią zwiększało jego determinacje, jednak za każdym razem kiedy odpinał jedną pineskę to pojawiały się kolejne trzy tropy, nie mógł fizycznie nadążyć za wszystkim.. Może więc przydałaby mu się pomoc? Zmrużył brwi niezadowolony z podobnego układu.
- Jeśli jednak przygotowywałbyś się do odbicia Osaki, daj znać. W moim przypadku przynajmniej mam gdzie wracać, strata domu jest znacznie gorsza niż jego uszkodzenie.. Zwłaszcza, że w mieście nadal są ludzie dobrej woli, którzy codziennie żyją w strachu. Ich jeszcze można uratować. - Powiedział chłodno, choć nie lubił jak mu pomagają.. To za to lubił pomagać innym, głupi i niezdrowy nawyk jednak taki już był. Po za tym, można powiedzieć, że mają coś wspólnego w tej całej tragedii. Spojrzał na klepsydrę, leniwie przesypującą ostatnie ziarenka piasku - Czas, który miał przeznaczony na pisanie raportów minął.. Nie wykorzystał go w pełni przez Yone, jednak wszystko dało się naprawić mniejszą ilością snu.
Teraz kiedy wypowiedziała tamte słowa, poczuła się jakoś głupio. Może nie powinna? Jednak zrozumienie go odegrało, w tym swoją rolę. Chciała, żeby wiedział, iż nie jest jedynym, który tego żałował. Istnieli inni będący w podobnej jemu sytuacji. Zdecydowanie, ujęła to w zbyt krótkich słowach, ale w tej sytuacji było za późno na naprostowanie błędów. Skinęła głową w odpowiedzi, delikatnie się do niego uśmiechając.
- Ta osoba... Nie nadstawiałaby karku, gdyby miała zbieżne interesy. Aczkolwiek cieszę się, że nie jesteś sam. To chyba najgorsza droga, jaką mogą obrać zabójcy. Zwłaszcza jeśli nie wiemy nic o naszym potencjalnym przeciwniku. Mimo wszystko demony są mocno pokręcone, ach nienawidzę tych kreatur - westchnęła, rozmyślając nad ich możliwościami. Nieśmiertelność, ogromne możliwości fizyczne oraz to, co wyróżniało ich od innych pobratymców - dana umiejętność. Zadziwiające, jak te kreatury wykorzystywały to na swoją korzyść. Właśnie dlatego Takashi nie powinien być sam. Wielu z nich brało udział w walce, a nie każdego dało się zabić w pojedynkę. Nie wiedziała, jak silny był, ale jeśli utworzyłyby stado, mógłby mieć mały problem. Dlatego wystąpiła z propozycją, choć jeszcze nie wiedziała, czy mówi o sobie, czy o kimś zupełnie innym.
- Chcesz mi pomóc? - spojrzała, szerzej otwierając powieki. Nie spodziewała się, że sam powie coś takiego. Ucieszyła się, ale jeszcze nie wiedziała kiedy to nastąpi. Może za miesiąc, może dwa, potrzebowała większej ilości osób. On sam nie wystarczy - W takim razie wyślę kruka, kiedy będę wiedziała coś więcej. Liczę na owocną współpracę, Ta-ka-shi - uśmiechnęła się przyjaźnie, promieniejąc na buzi. Chciała ich uratować oraz wyzwolić swoje miasto. W końcu mogło wrócić do normalności, a w konsekwencji jej rodzice wróciliby, tam skąd pochodzili.
- Powinnam już pójść? Patrzysz na klepsydrę, jakby brakowało Ci czasu. Coś odmierzała? A tak... Twoje raporty, wcześniej je pisałeś. Pomóc? Wiesz, jeśli pomogę to... Pójdzie znacznie szybciej. Wiem, że narozrabiałam, ale herbata jest taka dobra, że chciałabym jakoś za nią odpłacić - rzuciła beztrosko, zapominając, że jeszcze niedawno grała na instrumencie. Teraz planowała, aby podać mu pomocną dłoń i zrobić coś dla niego. Zupełnie bezinteresownie z racji, że wparowała tutaj bez żadnego zaproszenia - Posortować je, może coś innego? - podniosła się z miejsca, kontynuując w spokojnym tonie - Powiedz, jak, w końcu jako zabójca sama miałam do czynienia z ich sporządzaniem - uśmiechnęła się zachęcająco, czekając na jego reakcję.
- Zapewne przemyślę sprawę, jeśli taka osoba się znajdzie - Odparł spokojnie, wątpił aby dało się go przekonać do dodatkowej pary rąk w jego osobistej misji. Każdy z zabójców miał swoje własne szaleństwo, które były często dość niewygodne dla trybu w jakim działał.. Jednak kto wie, może znajdzie się ktoś kto wybije go z błędu? Na pewno najskuteczniejszą metodą było przekonanie się boleśnie na własnej skórze, jednak liczył że stanie się to później niż szybciej. O ile w ogóle będzie mieć taka sytuacja miejsce.
- To była dość jasna deklaracja pomocy. - Zauważył z skromnym uśmiechem, nie chciał aby ktoś cierpiał jak on.. Zwłaszcza, że Osaka nadal jest pod kontrolą demonów, nadal umierają tam ludzie na rzecz demonów i ich krwawego bezprawia dyktowanego strachem i siłą. Czuł się pewnie w swoich umiejętnościach, jednak miał jeszcze sporo czasu aby je poprawić. Sprawa Osaki była na tyle poważne, że musiał zwiększyć swoje możliwości w tym, moc swoich technik. Nie miał również zamiaru się spóźniać.
- Nie.. Czasu nie może nam braknąć, kwestia tego jak go wykorzystujemy - Odpowiedział dość enigmatycznie, robiąc chwile pauzy jakby zastanawiając się czy chce przyjąć pomoc Yony - Nie mniej, musiał nadrobić wszystko znacznie szybciej aby zmieścić się w swoim zaplanowanym harmonogramie jaki miał ułożone w głowie, płynnie go dostosowując do sytuacji.. Każda minuta spędzona na nic nie robieniu miała ogromny wpływ.
- Niech będzie - Stwierdził krótko, wstając na równe nogi i podchodząc do niskiego stolika na którym była starta ułożonych na szybko papierów po ich "drobnym" incydencie"
- Zazwyczaj dziele je na trzy pozycje.. A bardziej strefy.. Pierwsza, obejmuje miejsca pod wpływami Yonezawy. - Powiedział, kładąc pierwszy raport należący do tej grupy na stoliku - Znajduje się tam chociażby Edo i Nagoja wraz z okolicznymi wioskami, druga z grup to tam gdzie nie jesteśmy mile widziani.. Osaka oraz inne.. A ostatnie to miejsca pozornie "neutralne" nie chcące się mieszać w konflikt. - Opowiedział na szybko skrócony sposób segregacji grupami, to była oczywiście "prostsza" wersja jako, że mieli niewiele czasu - Oczywiście wszystko ułożone odpowiednio datami.. Same raporty obejmują różne kwestie, nie tylko same polowania jako takie.. I to byłoby na tyle. - Stwierdził, od razu rozdając pół stosu Yonie. Układał papiery bardzo szybko i dokładnie, zmysł dotyku jedynie pomagał mu w tym zadaniu. Po za tym, jako użytkownik oddechu pioruna musiał mieć wypracowaną szybkość i zręczność.. Więc jakby nie patrzeć, można to zaliczyć do pewnego rodzaju rozgrzewki. Skończył za pewnie przed Yoną, wyczekująco obserwując aż ona ukończy swoje zadanie. Czy mógłby zrobić to za nią? Oczywiście, jednak dziewczyna czuła potrzebe odwdzięczenia się więc nie zamierzał jej tego odbierać.
- Cieszę się. Widzisz, w końcu zacząłeś myśleć nie tylko o swoich zdolnościach, ale bierzesz pod uwagę sojusznika. Ciekawy obrót spraw - na jej buzi ciągle gościł pogodny uśmiech. Kontynuuje owy wątek następnym razem, gdy i jej możliwości się zwiększą. Miała jeszcze tak wiele spraw do załatwienia oraz dużo treningów przed sobą. Zanim nawiąże z nim bezpośrednią współpracę, chciała się jak najlepiej zaprezentować, zwłaszcza wolała być odbierana jako ktoś kompetentny o dużej sile przerobowej. Tylko, czy jej się to uda?
- Mówisz? W takim razie wszystko się zgadza. Te demony z Osaki... już powinny się bać, tego co im zgotujemy - jej oczy zalśniły, w krótkim błysku otaczających ich lampionów, czy też świec. Jeśli chodzi o lico, to się zmieniło. Wykwitł na nim prawdziwie demoniczny uśmieszek. Głos na potrzeby podkreślenia intencji przyciszyła, aby te cienkie ściany nie przypuściły niczego dalej.
Prośba udzielenia pomocy, wyszła od niej prawie naturalnie. Nie wiele mogła przytoczyć przypadków, gdzie jako pierwsza wystawiła dłoń. Tym razem dała mu chwilę, aby przedstawił jej plan działania i skinąwszy głową, podeszła do miejsca z raportami. Nigdy by nie pomyślała, że mogła je segregować według miejsc wydarzeń. Sama stosowała zupełnie inną taktykę. Jaką?
- No proszę, ciekawe masz podejście. Kiedy pracuje nad dokumentami, wtedy nadaje im priorytet w zależności od sytuacji. Dla przykładu najbardziej naglące sprawy załatwiam od razu. Później są te, które mogą chwile poczekać. Na sam koniec zostawiam błahe raporty, które niczego nie zmieniają. W większości przypadków załatwiam wszystko od razu, segregując raporty według moich kryteriów. Jednak czasami bywa tak, iż nie mam na wszystko czasu, dlatego taki system wiele mi ułatwia - podzieliła się z nim własnymi sposobami na radzenie sobie z dużą ilością papierów, po czym zabrała się za swoją część roboty. Jak można się było tego spodziewać, uporał się znacznie szybciej, niż ona. Mogła mieć doświadczenie w tej dziedzinie, ale jego szybkość oraz zmysł, znacznie wpływały na jego wydajność. Sumiennie segregowała daną jej połowę, aż przetarła ręką czoło. Coś takiego niezwykle ją męczyło, dawna energia niemal od razu wyparowała. Zaczynała powoli ziewać.
- Dziękuje za gościnę oraz możliwość rozmowy. Jednak to nie koniec naszej znajomości. Do zobaczenia, Takashi, będę się od czasu do czasu odzywać, aby wiedzieć, jak idą przygotowania z Twojej strony. Gdybyś czegoś potrzebował,daj znać, a i bym zapomniała. Władam Oddechem Płomienia, drugie drzwi po lewej. Nie zawiedź mnie, iskierko - zaśmiała się krótko, podnosząc shamisen z ziemi. Następnie pochyliła ciało i opuściła pomieszczenie, wracając do siebie. Drzwi zasunęła za sobą, pozostawiając zabójcę samego.
[z/t]
- Nawet nie zauważą co ich trafi. - Odpowiedział łagodnie, choć z lekkim uśmiechem. Oczywiście cały pomysł był ryzykowny, może głupi na obecnym etapie, zapewne uważny przez wielu "starszych" stażem za naiwny i marzycielski, jednak był przekonany o swoim celu i nie zamierzał okazywać żadnego zwątpienia w swoje przekonania czy umiejętności. Po za tym, Yona nadrabiała entuzjazmem i zapałem za niego więc nie musiał aż tak bardzo silić się nad wykrzesywaniem z siebie pokładów emocji.
- Tak, priorytetyzacja jest dobrą metodą.. Stosuje to często z tym samym podziałem, jednak kolejność wydarzeń dla dowództwa jest również ważna, tak samo jak miejsca, choć demony zdają się dość chaotyczne i samodzielne to można połączyć parę kropek, które składają się na skoordynowane działania zlecone przez jednego z Kizukich.. A może i samego Muzana. - Wzruszył ramionami - Mistrz i tak zasadniczo czyta wszystkie raporty, kwestią tego jak bardzo chcemy mu to ułatwić. - Odpowiedział, wymiana spostrzeżeń była niewątpliwie urozmaicająca.. Może znalezienie kompana niedoli nie było aż tak głupim pomysłem? Nie był jeszcze tego pewny, jednak chcąc czy nie chcąc Yona zasiała w nim pewne zwątpienie, jednak czy przerodzi się w coś więcej oraz w jaki sposób okaże się dopiero w przyszłości. W swoim czasie.
- Będę gotowy, gdy nadejdzie odpowiedni moment - Zapewnił, odprowadzając wzrokiem, jego nową "znajomą" - Oby żar w twojej duszy płoną równie mocno przy następnym spotkaniu. - Odpowiedział, nieco mrużąc oczy na nazwanie go "iskierką" Jednak taka była Yona, najwidoczniej musiał się przyzwyczaić.
(z/t)
Misja miała ciężki przebieg - Jednak sam spowodował podobny obrót spraw, mógł zawsze zostawić grupę łowców - sam na sam z ich zadaniem.. Finalnie skończyło się wszystko dobrze, rodzina Tsuny została bezpiecznie odeskortowana do Yonezawy, a poszukiwany demon został zlikwidowany. Cele zostały osiągnięte, czysto praktycznie. Jednak również pojawiły się wątpliwości, co do uczciwości samej Hany. Oczywiście pochodzenie informacji było dość wątpliwie, mogła to również być ostatnia próba zaszkodzenia Korpusowi przez rozpadającego się na popiół przeciwnika, jednak sama mała Sakura ostrzegła go przed piciem zawartości mikstur sporządzonych przez jej matke.. Więc miał słuszne uzasadnienie, żeby sprawdzić tropy zanim zdecyduje co z tym wszystkim zrobić.
Podniósł lekko szklane naczynie do góry, wprawiając ciecz w ruch, delikatnie ruszając nadgarstkiem.. "Coś Ty nam chciała zrobić" Zamyślił się, butelkę już po samym wydarzeniu odpowiednio zapieczętował oraz zabezpieczył, aby mieć pewność, że zawartość pozostanie w stanie oryginalnym jednak.. Był wojownikiem, żadnym zielarzem, alchemikiem czy innym cudotwórcą i nie znał sposobu na badanie innego niż wypicie samej zawartości, a to mogło skończyć się różnie.
Przekazuje ci dwie butelki z prawdopodobnie trującą zawartością. Mikstura w założeniu wykonawcy, miała dodać nam energii na wiele godzin oraz wspomóc nasze siły podczas walki, jednak mam uzasadnioną wątpliwość co do jakości, jak i szczerości intencji. Nie wykluczam ingerencji demona, wierze że zachowasz wszelkie środki ostrożności. Dokładny raport z przeprowadzonych testów i badań, jest mi potrzebny w mojej sprawie i będzie niezwykle kluczowy. Prosiłbym również o dyskrecje w całej sprawie.
Mizunoto, Matsumoto Takashi
Wolał nie wzbudzać podejrzeń Hany, zaprosił tym samym alchemika do siebie.. Wyjaśniając mu skromnie sprawe, wiedział co Takashi od niego chciał i jak znaleźć pakunek, który sam odbierze kiedy opuści Yonezawe. Domknął ostrożnie skrytkę i wstał na równe nogi, czas szukać odpowiedzi na dręczące go pytania.. Jeśli to wszystko okaże się prawdą, to nie mógł jej puścić tego płazem.
Zabrał więc swój tobołek i poprawił katanę przy pasie. Nadszedł czas.
(z/t)
Odłożył delikatnie katanę na specjalnym stojaku, gdzie zazwyczaj padały promienie słońca o poranku.. Ponoć Mistrzowie Miecza kują je tylko w dzień, także sam oręż nie powinien być trzymany w mroku, po za tym było to miejsce gdzie zawsze miał ją na oku i pod ręką więc ustawienie tym bardziej mu pasowało.
Dotarłszy pod uchylone drzwi, najpierw zapukała, a dopiero potem zerknęła do środka. Nie chciała mu przeszkadzać, zwłaszcza że najwidoczniej był w trakcie pisania raportu lub listu. Postanowiła zatem poczekać, przynajmniej do czasu, aż skończy. Dopiero wtedy z uśmiechem rozsunęła drzwi - Przepraszam za najście - powiedziała wesoło, zasuwając lekko drzwi. Nie zamierzała ich zamykać, ale pozostawić tak, jak były poprzednio.
- Przyniosłam mały podarunek, skusisz się? - rzuciła lekkim tonem, pokazując dość sporą ilość trunku. Nie zamierzała się ograniczać, to wzięła największą, jaką miał przemiły kupiec.
Dopiero wtedy zerknęła po pomieszczeniu. Możliwe, że przyszła za wcześnie z racji, iż pokój jeszcze nie został odświeżony, no ale miała dobry humor. Mogła pomóc w sprzątaniu, oczywiście o ile tego chciał. Najbardziej jednak zdziwiła ją tablica, pokryta poprzednio różnymi tropami. Od tamtego czasu nie pojawiło się na niej za dużo nowych celów. Niemal prosząc, aby ktoś ją uzupełnił - Ostatnio pisałeś... Czekaj, przyniosłam wiadomość - sięgnęła do torby, wyjmując zwitek papieru - Zwątpienie w naszą sprawę to pierwszy krok do porażki. Z popełnionych błędów wyciągnij wnioski, utwierdź się czy możesz polegać na tych, którzy Ciebie zawiedli, trenuj, a przede wszystkim nie pozwól, aby porażki zasłoniły twój Cel. Hashira wysyła mnie na misje, gdy wrócę, odezwę się ponownie. Do tego czasu nie ustawaj w wysiłkach - zrobiła traumatyczną przerwę i z uśmiechem spojrzała w jego stronę - Ciężko jest nie wątpić w Korpus. Kapitan mojej drużyny po wykonaniu zadania zostawił rannego członka drużyny i uciekł w nieznanym kierunku. To była osoba, co niedawno otrzymała awans. Nawet jeśli wygraliśmy i tak zmuszono nas do odwrotu. Jaki w tym sens? Mogliśmy mieć Kioto w garści, a tak nie mamy nic. Jedynie rany, uczucie wstydu oraz powszechne niezadowolenie z powodu zdrajcy. Mimo to zamierzam działać na rzecz organizacji, nie cofnę się, dopóki nie odzyskam domu, Yona - powiedziała spokojnym głosem, chowając liścik z powrotem do torby. Razem z shamisenem przewieszonym przez ramię odłożyła ją na podłogę.
Zrobiła kilka kroków w jego stronę, odstawiając po chwili shochu na skraju blatu - Jak poszła misja? - zmieniła pospiesznie temat, kucając tuż przy nim.
- Nic nie szkodzi, właśnie kończyłem. - Powiedział spokojnym tonem, zapraszając ją delikatnym gestem do niego. - Hm? A tak, postaw gdzie chcesz - Uznał lakonicznie, widząc podarunek. Z jakiegoś powodu uznała, że przeczyta ich wszystkie listy.. Jakby ich w ogóle nie pamiętał, może uznała za stosowne aby przypomnieć mu o czym właściwie chciała pogadać? Takashi intuicyjnie poniósł mały zwitek z stołu, lekko nim potrząsnął aby pokazać, że przecież też ma jej list. Gdy się zbliżyła, odłożył raport na bok i w pełni się na niej skupił, teraz dopiero Yona mogła ujrzeć pełną skale obrażeń, oprócz pięknej pajęczynki, znalazły się również mniej ładne obrażenia - Takie jak siniaki, blizny pozostawione przez odłamki czy inne stłuczenia.
- Boli więc żyje, nie narzekam - Uśmiechnął się lekko, sięgając po kubek z herbatą - Nie ukrywam jednak, że Filarzy stawiają wysoko poprzeczkę. - Dokończył zerkając na Yonie, przyglądając się jej złocistymi ślepiami z uwagą. Zdawała się od poprzedniego razu spoważnieć, wydorośleć, czyżby już tak długo się nie widzieli?
- Sama pewnie masz dużo mi do opowiedzenia, jak zakładam. - Uznał, przecież nie byłoby jej tak bardzo śpieszno aby tylko go zobaczyć, prawda? Zawsze musiał być jakiś inny powód.
Nie możesz odpowiadać w tematach