Po podróży pierwsze co to się ogarnęła. Wzięła długą, relaksującą kąpiel w onsenie. Musiała się choć trochę odprężyć po całym dniu wędrówki. Obecnie siedziała w białej yukacie z czarnymi obszyciami i tego samego koloru płatkami sakury na całej szacie. Obok niej były dwa bento, gurda z sake i dwie czarki. Spojrzenie utknęło w martwym punkcie w kamiennym ogrodzie. Często spędzała tu czas z Shotaro po treningach, na zmianę przygotowując coś do jedzenia i picia. To jeszcze za czasów przed ostatecznym egzaminem. Teraz była znowu jej kolej żeby przygotować coś do jedzenia i oczywiście miała alkohol bo na herbatę nie miała ani siły ani nastroju.
Siedząc na krawędzi drewnianej podłogi rozmyślała o tych wydarzeniach w Edo, rzeczach które widziała. Wszędzie krew i martwe ciała ludzi oraz innych DS'ów. Ale nie to było najgorsze dla niej. Osoby których nie znała było jej po prostu żal. Ale wściekłość jaką nosiła w sercu podsycana była zawodem. Czuła że o takich rzeczach mogła rozmawiać tylko z Shotaro. Znali się w końcu już trochę i nie miała oporów by czasami się przed nim otworzyć.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Na całe szczęście było coś co pomogło w przecierpieniu tego wszystkiego. Ich słynne spotkanie z jedzeniem, piciem oraz rozmową. Wcześniej robili to dość często, ale od zdania egzaminu coraz ciężej było znaleźć czas na tak drobną przyjemność. Choć chyba warto sobie uświadomić, że takie chwile warto celebrować. Z ich stylem życia nigdy nie było wiadomo, czy to nie jest ostatnie tego typu spotkanie.
Blondynka już na niego czekał. Miała na sobie białą yukatę, a jej włosy były rozpuszczone. Tachibana nie był idiotą czy ignorantem i potrafił stwierdzić, czy kobieta jest piękna, czy też nie. Saiyuri była, ale prędzej rzuci się demonowi na pożarcie niż powie jej to na głos. Czyżby nieustraszony zabójca się czegoś obawiał? Być może.
- Jak zawsze punktualna. Dziś bez herbaty? – zapytał, podchodząc do niej. Miał na sobie jasnoniebieską yukatę, która miała na sobie motyw smoka. Dość proste, ale dobrze wykonane, a przede wszystkim wygodne. Z cichym jękiem usadowił się obok niej. Mięśnie w dalszym ciągu jeszcze dawały o sobie znać, ale z każdym dniem było coraz lepiej. Dał jej czas, aby sama rozpoczęła rozmowę. Wiedział, że potrzebuje tego. Wystarczyło spojrzeć.
W pierwszej kolejności położyła dłoń na jego ramieniu a po chwili przyciągnęła zabójcę bliżej wtulając go w siebie. - Nie widziałam Cię podczas wyprawy, nie było cię nigdzie w Edo.. martwiłam się że coś ci się stało.. - wyszeptała mu przy uchu z troską w głosie i odchyliła się od niego, teraz już z bliska przyglądając się młodszemu chłopakowi. Przyłożyła jeszcze chłodną dłoń do polika Tachibany. - Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że jesteś bezpieczny.. - to mówiąc zabrała ostrożnie prawą dłoń z lewego policzka młodzieńca. Po czym sięgnęła po gurdę i nalała sake do obu czarek. Po czym wręczyła jedną chłopakowi a drugą ujęła w prawą dłoń. - Dzisiaj pijemy Shota.. za poległych zabójców.. za tych co przeżyli.. jest wiele rzeczy za które chcę dzisiejszej nocy wypić.. - powiedziała ze smutkiem w głosie wpatrując się w naczynko wypełnione po brzegi alkoholem. Po czym obróciła głowę w bok i spojrzała w oczy zabójcy. - Napijesz się dzisiaj ze mną Shota? - spytała z delikatnym uśmiechem na ustach zbliżając swoją czareczkę do jego własnej. - Brakowało mi tych spotkań.. kiedyś po każdym treningu spędzaliśmy tu czas.. a teraz.. tak rzadko się widujemy.. - mówiła ze spokojem ale smutek ustąpił czemuś innemu. A może była to najzwyczajniejsza w świecie tęsknota za tym co był? - Za wszystkich tych, co stracili życie w obronie ludzkości.. - powiedziała zbliżając czarkę do ust a po chwili wychyliła zawartość na raz i aż sapnęła głośniej pod nosem po przełknięciu alkoholu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Też się cieszę, że cię widzę senpai – powiedział, specjalnie dodając tytuł. Pozwolił jej się przytulić i okazać całą tą całość. Potrzebowała tego, a on nie miał zamiaru zgrywać jakiegoś bohatera czy osobnika, który nie ma uczuć i jest stworzony z hartowanej stali. Miał uczucia i nie bał się ich okazać.
- Tak jak się spodziewałem – rzekł, ale wziął od niej czarkę z naparem. Zapach alkoholu uderzał w jego nozdrza i cieszył się, że ten zmysł nie jest tak wyostrzony jak co u poniektórych zabójców. On zaś widział więcej niż inni. Tak jak teraz. Widział zmęczenie na jej twarzy. Rany, które dopiero się zamknęły. Stres w jej ruchach. Widział także próbę poradzenia sobie z tym wszystkim co przeżyła w Edo. Będą mieli do przerobienia, wnioskując po jej słowach.
- Za zmarłych, za żyjących, za zwycięzców i za tych, których utraciliśmy. Na zawsze w naszej pamięci – powiedział podnosząc czarkę i również ją opróżniając jednym haustem. Alkohol uderzył go mocno, ale znał już to uczucie. Przy Saiyuri zdążył się tego nauczyć. Wielokrotnie.
- Więc. Jak to wyglądało? – zapytał, chcąc rozpocząć temat, który z pewnością, będzie główną osią ich spotkania. Nie musiała się spieszyć. Mieli bardzo dużo czasu. Jedynie o co się obawiał to o ilość alkoholu i jutrzejszego kaca. Jednakże na razie cieszył się towarzystwem blondynki.
- Wiem że nie lubisz alkoholu.. - szepnęła pod nosem wpatrując się w przezroczysty płyn w naczyniu. - Więc naprawdę doceniam to co dla mnie teraz robisz.. - dodała po chwili. Wspominając te okazjonalne razy kiedy z nią pił i jak biedaka potem musiała odstawiać do jego pokoju. O tyle dobrze że jeszcze ledwo przytomny jakoś z nią współpracował i zataczając się pozwalał się prowadzić. Co innego pozwolić mu się na sobie oprzeć i jakoś go prowadzić a nieść nieprzytomnego. - To chyba pierwszy raz.. kiedy piję będąc w złym nastroju.. - nie kłamała. Zawsze piła z dobrym humorem, ciesząc się czymś czy po prostu delektując chwilą w doborowym towarzystwie. Ale nie dzisiaj.
- Na zawsze w naszej pamięci.. - powtórzyła zaraz po nim i gdy opróżniła naczynko oblizała górną wargę i obróciła pustą czareczkę w dłoni dość sprawnie. Na jego ostatnie pytanie przygryzła dolną wargę i przez chwilę milczała. - Nigdy czegoś takiego nie widziałam.. ilość ciał zwykłych ludzi.. słabszych zabójców.. ta cała krew na ulicach Edo.. - zaczęła nie wiedząc czy chciała o tym mówić mu. Dłoń zacisnęła się mocniej na czarce. Sięgnęła po gurdę i nalała najpierw jemu a potem sobie. Tylko że chłopak dostał tylko pół naczynka, a to od Saiyuri było pełne po brzegi. - .. wstyd mi.. - przełknęła głośniej ślinę, jakby z trudem. - .. że nie byłam w stanie zrobić więcej.. dla innych.. że okazałam się tak żałośnie słaba.. - spojrzenie utknęło w kamiennym ogrodzie przed nimi. Zbliżyła naczynie do ust. - Czy mam prawo w ogóle jeszcze nazywać się zabójcą demonów? Nie potrafiłam się ruszyć.. moje własne ciało odmówiło mi posłuszeństwa.. przeze mnie.. Hayato musiał walczyć z nim sam.. przeze mnie został ranny.. bo nie byłam dla niego żadnym wsparciem.. tylko stałam.. i patrzyłam.. - wymamrotała czując jak całe ciało się spina. Wychyliła całe naczynie na raz z sapnięciem wypuszczając powietrze.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- To nie tak, że go nie lubię. Nie jest to mój wielbiony napar, ale od czasu do czasu mogę wychylić czarkę, bądź dwie. Dzisiaj zaś widzę, że potrzeba nam ich więcej i doskonale to rozumiem – powiedział, uśmiechając się i bez słowa wychylił swoją porcję. Paliło i uderzało gorącem, ale nie było to nic czego już nie znał. Z Saiyuri poznał ten smak dawno temu, ale w dalszym ciągu jakoś nie potrafił się do niego przyzwyczaić. Alkohol jest nieodzownym towarzyszem spotkań w ich kulturze, ale Shōtarō wolał go ograniczać do minimum. Jednak dzisiejszego wieczoru postanowił odpuścić. Wiedział, że tego potrzebował, a każde kolejne jej słowo tylko go w tym upewniało.
- Na zawsze – odparł cicho. Słowa niby proste, ale miały swoje znaczenie. Czy ktoś będzie pamiętał o nich, kiedy to ich spotka koniec? Czy ktoś wzniesie za nich toast? Nie wiedział tego, ale czasami lepiej nie zaprzątać sobie głowy smutnymi myślami. Już wystarczyło, że kompanka Shōtarō była w paskudnym humorze. On musiał zaś wymyślić jak ją rozweselić
- Zrobiłaś dużo. Przeżyłaś. Zawsze możemy zrobić więcej. Nigdy nie ma tego perfekcyjnego wyniku. Ale każdy krok przybliża nas do wygranej. Poza tym zrobiłaś więcej ode mnie – powiedział, a następnie zamilkł. Winił się trochę, że go tam nie było. Że nie mógł pomóc swoim towarzyszom. Mówi się, że jedno ostrze nie wiele by zmieniło, ale nigdy się tego nie dowiedzą. Ten czas minął. Jednak nie miał co się nad sobą użalać. W gorszej sytuacji był ona, a dokładnie jej moralę.
- Jesteśmy tylko ludźmi – rzekł i położył jej rękę na głowie. Prosty gest. – Możemy potrafić zabijać. Możemy walczyć z tymi potworami. Ale w dalszym ciągu jesteśmy ludźmi. Jeśli dalej czujesz strach to dobrze. Znaczy, że możesz stawać się tylko lepsza starając się go pokonać. Jeśli kiedyś przestaniesz czuć strach to albo stałaś się zbyt arogancka, albo umarłaś. W każdym razie będziemy musieli się tym demonom odwdzięczyć. – powiedział i również wypił swoją sakę. Znowu zapiekło, ale tym razem weszło lepiej. Pierwszy raz jest najgorszy jak mówią. Wziął gurdę i nalał sobie oraz Sai. Nigdzie się nie spieszyli.
- Masz racje że czasami trzeba.. gdyby tylko trochę lepiej smakowało, prawda? Choć jest coś co pewnie by ci zasmakowało Shoto.. trafiłam na to w Edo.. kiedyś cię zabiorę, sam spróbujesz.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Uwielbiała jego towarzystwo. Mogła z nim porozmawiać o wszystkim, mogła przy nim milczeć i nadal czuć pełną swobodę. Mogła być przy nim po prostu sobą. Miała nadzieje że i on tak miał. Bo czasami miała wrażenie że chłopak jest trochę zbyt spięty. Ale nigdy nie dociekała z jakiego powodu. A może po prostu jej się to wydawało.
Spojrzała na niego po kolejnych słowach. Był moment że żałowała że nie było go przy niej w Edo, uzupełniali się prawie że idealnie. Lata wspólnych treningów robiły swoje. Znała jego słabe strony i mocne, to samo on z nią. A nie ukrywała że jego wsparcie byłoby nieocenione na polu walki.
- Zrobiłam więcej od ciebie.. - z tymi słowami sięgnęła po bento i podstawiła je mu pod nosem. -.. mianowicie.. twoje ulubione jedzenie.. - puściła mu oczko. Nawet jak była przygnębiona to on doskonale wiedział co powiedzieć żeby ją podtrzymać na duchu. Miała tylko nadzieje że kiedy on będzie potrzebował pomocy z czymś to przyjdzie z tym do niej. - Cieszę się że znalazłeś dla nie czas Shoto.. - po barwie głosu dało się wyczuć że powoli podnosił ją na duchu. - Nie wiem co ja bym bez ciebie zrobiła Shotaro.. - to mówiąc wychyliła to co miała w swojej czarce. Po czym nalała im ponownie. Tym razem po połowie. - Zrobimy im z dupy jesień średniowiecza Shoto! - powaga z jaką padły słowa po chwili prysnęła kiedy Saiyuri prychnęła lekko rozbawiona. - Muszę dopracować moją prędkość i precyzję.. wyobrażasz sobie jakbyśmy potrafili się tak dobrze zsynchronizować w walce żeby brać na raz naszego przeciwnika.. chyba tylko z Tobą mogłabym to zrobić! Choć dawno nie ćwiczyliśmy.. będzie trzeba to nadrobić.. - to mówiąc upiła kolejnego łyka.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- No to jesteśmy umówieni. Następny przystanek Edo. Choć mam wrażenie, że możesz chcieć mnie upić, a potem coś mi zrobić senpai – powiedział młody mężczyzn i uśmiechnął się tajemniczo. Czyżby alkohol już zaczynał na niego działać? Bardzo prawdopodobnie, ale może dochodził również fakt, że po raz pierwszy od dłuższego czasu mógł się zrelaksować i nie denerwować, że za chwilę coś go zaatakuje lub znowu będzie musiał iść na misję. Mały odpoczynek, zarówno fizyczny, jak i psychiczny naprawdę dawał bardzo dużo. Przy Saiyuri czuł się też bardziej … wyluzowany. To było chyba dobre określenie. W dalszym ciągu miał pewne granice, których raczej nie przekroczy w najbliższym czasie, ale i tak robił postępy. Małe kroczki. Umiał przy niej rozmawiać na błahe tematy i nie przejmować się głupotami. Było jakby normalnie. Gdyby jeszcze ta yukata się normalnie trzymała, to byłoby już znakomicie. Shoto. Oczka w górę i nie patrzymy się, gdzie nie wolno. Gdyby matka to widziała to z pewnością walnęłaby mu kazanie. On nie był taką osobą.
- Jakby to nie była twoja kolej, ale przyjmuję z radością w sercu – odparł. Skoro się na coś umawiali, to trzeba to respektować i niech nie myśli, że odrobina alkoholu tak łatwo sprawi, że jego umysł zamieni się w papkę. Do tego potrzeba jeszcze kilku czarek.
- Zawsze do usług – powiedział i poklepał ją po plecach. – Co do tego, to pewnie siedziałabyś tu sama. Kończyłabyś pierwszą butelkę i zarzynała się wyrzutami sumienia.
Było to dość brutalne stwierdzenie, ale patrząc po tym, w jakim stanie zaczynała, to z pewnością tak mogłaby się skończyć jej samotna posiadówa. Czasami do takich rzeczy potrzeba kompana i w takich momentach można docenić bliskość drugiego człowieka.
- Za to wypiję – rzekł i również wychylił swoją porcję. Musiał trochę przystopować, bo zaczynał czuć, że alkohol powoli szumi mu w głowie, a raczej nie chciał dość szybko paść.
- Jak mawiał mistrz. Zawsze macie coś do poprawy gówniarze i nie myślcie sobie, że skoro opanowaliście techniki to możecie już spocząć na laurach. Wasz trening dopiero się zaczyna. Czy jakoś tak to szło. W każdym razie bardzo interesujący pomysł – powiedział i na chwilę zamilkł, gdyż postanowił się posilić. Kiedy w końcu przełknął to co miał w ustach, mógł kontynuować. – Jakbyś to widziała? Atak w szyję w tym samym momencie z wykorzystaniem tej samej formy, czy dwie różne, by zaskoczyć przeciwnika? Musielibyśmy mieć taką samą siłę uderzenia przy podobnej szybkości, aby dokonać jednoczesnego zabójstwa. Trudne, ale chyba wykonalne.
Lubiła z nim pić z jednego głównie powodu, miała wrażenie że chłopak wtedy po prostu się rozluźniał do stopnia w którym mógł naprawdę się odprężyć. Nie myśleć wiecznie tylko o mordowaniu demonów i walce. - Zabójcy muszą umieć się cieszyć każdą chwilą.. mieć coś poza walką i treningami.. bo inaczej.. co nam pozostaje z życia? Wieczna gonitwa za doskonałością i chęć wyrżnięcia każdego demona na świecie nigdzie nie ucieknie.. - jak na kogoś kto miał pierdolca w osiągnięciu doskonałości na każdej płaszczyźnie związanej z walką miała dość wyważone podejście do życia. Ale tego balansu uczyła się od jakiegoś czasu dopiero.
Tachibana był chyba najlepiej wychowanym młodym mężczyzną z jakim miała do czynienia dotychczas. I nie sądziła że może spotkać w Japonii kogoś kto mógłby się z nim w tym zrównać. Zawsze pełen szacunku w jej stronę, zawsze uważał na to co mówił i jak się zachowywał. Był tak grzeczny i idealny że Kurayami gotowa była zagryźć każdego, kto by chciał popsuć jej ulubionego samuraja. Tak. Tachibana miał specjalne miejsce w jej sercu, był jedną z tych osób za które mogła z miejsca oddać życie i zarżnęłaby z zimną krwią każdego kto chciałby zrobić mu fizyczną krzywdę.
Właśnie unosiła czarkę do ust gdy ten ją klepnął w plecy, dłoń się ruszyła mocniej i ciecz z naczynia poleciała wszędzie tylko nie tam gdzie miała trafić. Sięgnęła wolną dłonią do dekoltu ścierając ze skóry nieco sake. - Oj Shoto skarbie, za zmarnowanie sake to jest kara.. - zabrzmiała poważnie, ale lekko uniesiony kącik sugerował że wcale nie była na niego zła. - Pijesz dwa karne pod rząd! - oznajmiła mu przyjemnym uśmiechem na ustach. Oczywiście nalała mu obie czarki do połowy. Podstawiając mu również swoją, żeby mógł wypić oba naczynka jedno po drugim. Po czym odebrała mu swoją czareczkę i napełniając po brzegi wychyliła ją do dna.
- Jak bym piła sama to pewnie skończyłoby się to źle.. jak piję z kimś to kończę wtedy kiedy ktoś już zalegnie. I to mi wystarcza by nie przegiąć.. ale jak bym piła sama to pewnie doszłabym do momentu że bym się schlała.. a tego nie planuję nigdy zrobić.. - powiedziała ze spokojem w głosie. - Kto wie co mi w tym stanie przyszłoby do głowy.. a tak.. pijąc na przykład z tobą.. mogę trzymać rękę na pulsie.. nie chcę byś miał jutro kaca.. więc też dozuję ci ilość.. znam twoje limity przecież.. nie musisz się martwić.. rano obudzisz się w swoim łóżku cały i zdrowy.. - zapewniła go z uśmiechem na ustach.
Słuchając jak młodzieniec zaczyna cytować Daisuke aż się roześmiała nieco głośniej. - Otóż to! Hahahaha.. pięknie go imitujesz.. zawsze jest coś do poprawy.. to prawda.. - dodała upijając kolejną czareczkę zanim nalała sobie i już teraz dolała młodzieńcowi.
Słuchając tego jak podłapał temat wspólnego ataku aż oczy jej rozbłysnęły. Uwielbiała prowadzić z nim dyskusje na ten temat. - Oh jest tyle opcji.. wszystko zależy od przeciwnika i jego umiejętności! Możemy mieć kilka wspólnych form.. ale tak.. pierwszą możemy wykorzystać wspólnie! I masz racje.. musimy być idealnie zsynchronizowani.. to nie tylko szybkość ale i zręczność! - powiedziała z uśmiechem na ustach.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Czasami myślę, że ciebie kręci obserwowanie jak człowiek cierpi na następny dzień – powiedział, kręcąc głową. Takie skłonności były widywane bardzo często u demonów i co poniektórych skrzywionych ludzi. Czy jego kompanka była skrzywiona? Cóż to jest bardzo ciężkie zagadnienie, nad którym nie da rady się teraz pochylić, zważywszy na to, że znowu mu błyskała dekoltem.
- Czyli doszliśmy już do tego momentu, gdzie stężenie alkoholu wywołuje stan rozmów filozoficznych? – zapytał z przekąsem, ale cały czas uśmiechał się łobuzersko. Miała rację, że potrzebowali relaksu oraz spokoju, gdyż byliby strzępkami nerwów, które w pewnym momencie popełniłyby banalny błąd, prowadzący w konsekwencji do śmierci. A tego raczej nikt nie chciał. – Jednak masz rację. Odpoczynek jest ważny. Niestety często o tym zapominamy goniąc od jednej misji do drugiej.
Rozmowa o głupotach, ale w jakiś sposób potrafili poruszyć ważne tematy, które dotykały ich życia. Poza tym Shoto walczył zarówno z alkoholem, który Saiyuri cały czas dostarczała do jego organizmu, jak i z samą blondynką. Nie wiedział, czy robiła to specjalnie, czy też nie, ale zawsze w spotkaniach tego typu zachowywał odpowiednie maniery oraz nie patrzył się gdzie nie trzeba. Był uczony tego od dziecka i najzwyczajniej nie wyobrażał sobie jak nie można było nie mieć szacunku do kobiet. Nawet te pracujące przy dostarczaniu przyjemności i rozrywkom zasługiwały na szacunek. Bydlaków Shoto najchętniej by ścinał na równi z demonami. Nie znosił bydlęctwa.
- Sama wylałaś – powiedział, ale doskonale wiedział, że żadne tłumaczenia czy wymówki nie pomogą. Ona miała jakieś swoje chore zasady, których musiał przestrzegać. Inaczej piłby więcej. Shoto spojrzał na te dwie czarki i pomimo tego, że nie było ich wiele, to i tak głosik w jego głowie mówił mu, że odczuje jutro dzisiejszy wieczór. Za każdym razem sobie obiecywał w cierpieniu, iż nigdy więcej, i za każdym razem łamał te obietnice. I to wszystko przez nią. Wypił szybko na raz obie czarki i przegryzł kawałkiem ryby, aby zabić smak. Wiele to nie pomogło.
- Czasami myślę, że ty chcesz mnie zabić – powiedział, starając się uspokoić oddech. – Ohh. Czyli jestem twoim murem. Jak ja padnę to znaczy, że koniec zabawy? Dość chora logika Sai. A co do bycia zdrowym to miałaś kiedyś kaca? Polecam. Świetna zabawa.
Nie wiedział czy kiedyś cierpiała tak jak on, ale jeśli nie to z pewnością nie wiedziała co to życie. I idź w takim stanie na misję. Nie polecam.
- Oczywiście, że jest. Tak mówił. Oczywiście, kiedy się już spóźnił pół godziny, bo właśnie spał gdzieś na dachu, drzewie czy w innej stodole. Czasami mi się wydawało, że on spał na stojąco z otwartymi oczami. Czasami to było straszne – powiedział Shoto, również się śmiejąc. Choć lepiej, aby ich mistrz ich aktualnie nie słyszał. Wtedy dopiero zrobiłby im przebieżkę. Na drugi koniec kraju i z powrotem.
- Masz rację. Jednak trzeba też odpowiedniej siły uderzenia. Co z tego, że jesteśmy szybsi, jak nie przebijemy się przez mięśnie szyi, a Kizuki są o wiele potężniejsi od zwykłych demonów. Jednakże warto nad tym się zastanowić. Wspólny trening sprawi, że będziemy bardziej nieprzewidywalni i łatwiej można chronić swoje plecy w przypadku walki ramię w ramię – powiedział Shoto, który zaczynał coraz bardziej się nakręcać.
Przeciągnęła się i odchyliła się w tył, opierając się na przedramieniu, na boku przodem do chłopaka. Przysunęła czarkę bliżej siebie ale pozostawiła ją przed sobą na drewnianej podłodze, na której teraz sobie leżała. - Tak.. to ty mnie klepnąłeś jak chciałam się napić.. więc to ty wylałeś.. i nie próbuj zwalić na swoją 'Senpai' teraz skarbie.. - upomniała go niby poważnym tonem, ale patrząc na jej twarz nie dało się nie zauważyć tego łagodnego uśmiechu którym często go obdarowywała.
Uniosła brew na wzmiankę o chęci zabicia go. - Kochanie życie bym za Ciebie oddała gdyby zaszła taka potrzeba.. jak możesz twierdzić że chcę cię zabić? - po tych słowach wypiła to co miała w swojej czarce i nalała sobie znowu do pełna, znowu go pomijając w kolejce. - Wyrównam dzisiaj szanse dla ciebie w takim razie. Nie musisz pić za każdym razem kiedy ja to robię.. - zaproponowała i wychyliła kolejne naczynko. Znowu sobie polała i tym samym pominęła go ponownie. Patrząc po jego rumieńcach dzieliła ich spora przepaść w upojeniu alkoholem. Choć nieświadoma tego że już wypiła dwa razy więcej sake od chłopaka i na jej buzi wykwitł delikatny, ledwo widoczny róż który Tachibana był w stanie wychwycić ze swoim wyostrzonym zmysłem.
- Oczywiście że jesteś moim murem.. wiem że mogę się o ciebie oprzeć w każdej chwili.. i będziesz w stanie mnie utrzymać.. - rozwinęła tą myśl pod zupełnie innym znaczeniem niż tylko to, o które chodziło młodzieńcowi. - Kac.. Kac.. gdzieś słyszałam to słowo.. Ah! Czy to ten stan z rana po alkoholu jak głowa pęka, ma się światłowstręt i zatrucie..? Słyszałam o tym.. ale nie miałam okazji przetestować.. a wątpię skarbie byś ty był mnie doprowadzić do takiego stanu.. - wyjaśniła zbliżając czarkę do ust. Czy rzuciła mi właśnie wyzwanie? Nie. Gdyby chciała to by mu rzuciła takie wyzwanie że chłopak prędzej by się poskładał niż osiągnął cel. Znali się tak długo że doskonale wiedziała o jego słabych stronach i uważała je za urocze.
Roześmiała się szczerze na kolejne komentarze o ich senseiu. - Też miałam takie wrażenie Shoto.. Kusiło mnie nie raz by sprawdzić.. ale no.. nigdy nie wiadomo czy Daisuke nie zemści się w jakiś sposób.. a dobrze wiesz jaki on kreatywny potrafił być. Podejrzewam że Takashi właśnie przez niego ma takiego hopla na punkcie punktualności.. wiecznie na czas.. wiecznie poukładany i taki poważny.. chyba musimy go troszkę popsuć.. co ty na to skarbie? - puściła mu oczko. Nie miała nic złego w planach przecież. Ale chciałaby żeby i Matsumoto potrafił czasami się odprężyć.
- To prawda! Musimy mieć umiejętności na tym samym poziomie! Siłę możemy sprawdzić już teraz! Chociażby siłując się na ręce! - zaczęła już tak jak on kombinować co do ich wspólnego treningu. - Takich trzech jak nas dwoje.. nie ma ani jednego! - zaśmiała się rozbawiona tymi słowami. - Wyobraź to sobie! Co razem moglibyśmy zdziałać na misjach.. - w głowie miała aż zachwyt wizją ich współpracy. Sięgnęła po swoją czarkę i wychyliła ją, czując jak kropla wymsknęła się kącikiem, sunąc w dół lekko łaskocząc gdy zsunęła się w dół po szyi. Złapała za gurdę i lekko nią poruszyła przed nim. - To co? Wystarczająco odsapnąłeś? Mogę ci polać w końcu Shoto? - spytała nalewając sobie w oczekiwaniu na jego odpowiedź. W końcu nie mogła wszystkich decyzji za niego podejmować.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Nawet nie chce mi się myśleć o kolejnej fazie. Nadejdzie jak zawsze. Nieuchronnie – odparł Shōtarō, kończąc swoją kolejkę. Na szczęście senpai postanowiła mu odpuścić na chwilę, choć czy mylnie zinterpretowała rumieńce to już było pytanie do niej. Kobiety są o wiele bardziej spostrzegawcze, niż można byłoby przypuszczać. Te słowa, które powiedziała mu kiedyś matka wielokrotnie zostały potwierdzone i Tachibana zawsze je pamiętam. Saiyuri była zaś niezwykle inteligentną i cwaną przeciwniczką. Zwłaszcza podczas spożywania alkoholu.
- To ja już nie mówię – rzekł, podnosząc dłonie w geście poddania się. Nie warto walczyć z kobietą, kiedy walka jest już z góry przegrana. Tym razem rada ta należała do jego ojca. O dziwo też się przydawała.
- Twoja dobroć jest wręcz oszałamiajaca– powiedział, choć przyjął tę propozycję z uśmiechem na twarzy. On chwilę odpocznie i zbierze siły przed kolejnym starciem, a ona nawet tego nie odczuje. Zastanawiało gdzie leżały jej limity i czy kiedykolwiek się o nie choć otarła. Patrząc na lekki zarys różu na jej twarzy i fakt, że wypiła znacznie więcej od niego, to pewnie nawet ich nigdy nie widziała.
- O ile sam będę w stanie stać to oczywiście. Zawsze możesz na mnie liczyć – powiedział, uśmiechając się lekko, ale chyba nie za bardzo mu to wyszło. Poruszył się trochę zbyt szybko i świat lekko mu zawirował. Spokojnie Tachibana. Uspokój oddech.
- Ciebie nikt nie doprowadzi do tego stanu. Musiałabyś wypić chyba z kilka beczek, aby cierpieć jak normalny człowiek. Gdzieś rozdawali dodatkowe umiejętności po treningu, kiedy akurat nie patrzyłem? – rzucił z lekkim uśmiechem. W pewnym sensie przydałyby im się dodatkowe wzmocnienia. Gdy stajesz naprzeciwko potwora zdolnego korzystać z potwornych mocy, to każda pomoc jest na wagę złota. Poza tym nie miał zamiaru podejmować żadnych chorych wyzwań Saiyuri. Jego wątroba mu się jeszcze przyda.
- Załóż się z nim, że cię przepije. Przy trzeciej butelce będziemy już mieć tyle materiałów do szantażu, że sam Muzan błagałby o odrobinę – odparł Shōtarō. Czasami w towarzystwie Sai potrafił być niezwykle niegrzecznym młodym człowiekiem. Cóż ta kobieta z nim wyczyniała?
- Jak jesteś gotowa to czemu nie? – powiedział, podwijając rękawy Yukaty. Nie wymagało to zbyt dużego ruszania się, czy zmieniania pozycji, a mogło być zabawnie.
- Wyobrażam sobie i zaczynam się bać o demony – powiedział, choć widok gurdy sprawił, że przełknął ślinę. Przecież nie będzie wymiękał przed nią.
- Odsapnąłem, ale może mały zakład w siłowaniu? Przegrany pije dodatkową kolejkę. Co ty na to? – zapytał i uśmiechnął się sugestywnie. Wiedział, że wiele na nią to nie zadziała, ale wierzył w swoje siły. Może na tym polu mu się poszczęści.
Shotaro jednak miał specjalne względy u niej. Mógłby jej zdradzić po pijaku najgorsze sekrety a ona zabrałaby je ze sobą do grobu nigdy nie wytykając niczego młodszemu samurajowi. Jeśli wyłapała jakąś słabość u niego, to próbowała ją przekuć małymi kroczkami. Tak jak robiła to z jego słabą głową za każdym razem. Podczas gdy on myślał że pije z nią dla niej, tak na prawdę ona go tylko hartowała na procentowe trunki. Tak samo jak jej ojciec robił to z nią parę lat wstecz.
- Ale to moja ulubiona faza Shotaro! Uwielbiam jak jesteś taki rozluźniony skarbie.. - mówiła z uśmiechem na ustach przypominając sobie jego pomysły gdy troszkę za szybko alkohol uderzał mu do głowy. A ile razy urwał mu się film w trakcie i musiała łapać go w locie żeby nie wyrżnął głową o twarde podłoże. Lekko zachichotała na te wspomnieni. Początki były doprawdy zabawne. I czasami jak nie kontrolowała jeszcze jego tempa picia aż tak bardzo.
- A widzisz kochany.. nie dla każdego jest ta dobroć.. - puściła mu oczko upijając nieco sake. Uśmiechnęła się lekko w kierunku pustego już naczynka.
Wiedziała że może na niego liczyć, ale teraz jak to powiedział na głos to aż jej się cieplej na sercu zrobiło. Co innego domyślać się po tym jaką ma się z kimś relację a co innego usłyszeć to personalnie z jego ust. Gdyby był nieco bliżej to pewnie pociągnęła by go do siebie i przytuliła.
- To mój ojciec mnie tak zahartował w piciu.. choć mój brat miał gorzej.. ojciec tak go spijał że biedny czołgał się po podłodze w poszukiwaniu drzwi.. nie wspominając o doczołganiu się do własnego pokoju.. kilka razy zaległ nie docierając do celu.. - lekko się zaśmiała na to wspomnienie. Brzmiało to tak jakby Kiro nadal żył, ale Shotaro znał tą tragiczną historię jego śmierci. - Widząc go w tym stanie postanowiłam sobie że nigdy nie chcę się doprowadzić do takiego stanu.. więc jak mnie ojciec hartował to starałam się zawsze kończyć w momencie jak jeszcze potrafiłam chodzić o własnych siłach.. może podpierałam ściany.. ale zawsze sama bez niczyjej pomocy.. - zaśmiała się lekko rozbawiona tymi lekko zamazanymi wspomnieniami.
- Takashi nie dałby się na to nabrać.. jest zbyt ostrożny.. a szkoda.. ciekawe jak zachowuje się po alkoholu.. no nic.. może kiedyś się przekonamy.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w glosie oczami wyobraźni widząc ledwo trzymającego pion Matsumoto. Widząc jak Tachibana podwija rękaw Yukaty aż oczy jej się zaświeciły. Musiała zmienić pozycję ciała. Więc ułożyła się przed nim na brzuchu, podpierając się na lewym przedramieniu. Oparła prawy łokieć przed sobą na podłodze. - Jasne Shoto.. ale podbijmy stawkę nieco bardziej. Po tych dwóch kolejkach przegrany jeszcze musi odpowiedzieć na zadane jedno pytanie i to szczerze! - dodała i ujęła jego dłoń w pewny chwyt. - Gotowy skarbie? To.. 3..2..1.. start! - z tymi słowami oboje się zaparli chcąc wygrać to drobne starcie. Blondynka pod żadnym pozorem nie zamierzała dawać mu taryfy ulgowe. Chciała wygrać w równej mierze co on. A wiedziała że chłopak musiał być bardzo zmotywowany i pewny siebie skoro taką karę wybrał dla osoby która przegra.
Nie mogła powiedzieć że było łatwo, bo Shoto wcale słaby nie był. I po długich paru minutach z trudem ale docisnęła jego rękę do drewnianej podłogi. - Sukces! I pytanie w prezencie dla ciebie! - uśmiechnęła się polewając sake do dwóch czarek i podstawiając je przed chłopakiem, gdy tak leżała przed nim. - Byłeś kiedyś.. ewentualnie czy jesteś zakochany w kimś? - ot proste pytanie mające na celu zaspokoić jej ciekawość. Na gorsze pytania jeszcze przyjdzie okazja. - To co.. do dwóch zwycięstw? - zaproponowała opierając znowu łokieć na podłodze przed nim i uśmiechnęła się tajemniczo do niego.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Czyli mogę się czuć wyróżniony szacowna panno Kurayami? Dziękuję za ten akt łaski. Czuję się dumnym – powiedział i delikatnie schylił głowę, gdyż cały się nie mógł z obawy, że wyrżnąłby się i wpadł do jakiegoś stawu czy w krzaki. No, może alkohol jeszcze mu tak w głowie nie szumiał, ale wolał nie ryzykować.
- Mnie uczyli jak otruć kogoś, poderżnąć mu gardło, czy też udusić. No, ale każda rodzina ma różne sposoby wychowywania. Chociaż upicie kogoś i sprokurowanie wypadku. To też całkiem niezły pomysł – powiedział Shōtarō i uśmiechnął się ciepło, zupełnie jakby właśnie nie mówił, o kolejnym sposobie na odebraniu komuś życia. Nikt nie mówił, że bycie członkiem rodu Tachibana wiąże się z normalnością. Ale był normalny. Względnie.
- Trzeba przygotować odpowiedni plan. Damy radę. W końcu nie spodziewa się ataku z dwóch stron naraz, nieprawdaż – powiedział Shoto. Takashi może był szczwany, ale nie zawsze da radę obronić się przed dwoma uderzeniami naraz. Jednakże ktoś inny miał ochotę się zabawić. Oczy delikatnie mu zabłyszczały, kiedy widział jak Saiyuri podejmuje jego wyzwanie. No i to się nazywa zdrowa rywalizacja.
- No dobrze – powiedział, uśmiechając się lekko i przyjmując odpowiednią pozycję. Walka się zaczynała.
Starcie było ciężkie. Wiedział to od samego początku, kiedy oboje naparli na siebie. Sai może nie wyglądała, ale musiała być silna, aby móc bez problemu ścinać demony. Miała w sobie wiele siły i aktualnie mu to pokazywała. Trwało to kilka minut i raz Shoto prawie udało się ją przechylić, ale ostatecznie musiał uznać wyższość senpai i ulec jej sile.
- Słowo się rzekło – powiedział Shōtarō i bez najmniejszego grymasu wychylił obie czarki. Kim byłby, gdyby wycofywał się z danego słowa? Wiedział jednak, że gorszą rzeczą będzie pytanie, które dla niego przygotowała towarzyszka. Pytanie było osobiste i to bardzo, ale nie miał innej opcji niż odpowiedzieć.
- Nie. Kochałem swoich rodziców. Kocham swoje siostry. Jednak tobie chodzi raczej o ten inny rodzaj miłości. Odpowiadam więc, iż nie – powiedział Tachibana, na chwilę spuszczając wzrok, aby złapać kawałek ryby. Nigdy się w nikim nie podkochiwał, bo nie miał czasu, ani nie było mu to przeznaczone. Teraz zaś już nie widział siebie w takiej roli, bo mógłby kogoś narazić. Prawdopodobnie miłość nie była dla niego.
- Przyjmuję. Czas na rundę drugą – powiedział ciemnowłosy i ponownie przyjął pozycję do walki. Tym razem był o wiele bardziej zmotywowany i chciał pokazać Kurayami, że nie jest taki łatwy do pokonania. I udało mu się to. Kilka minut starcia i tym razem on tryumfował. Wiedział, że te dwie dodatkowe czarki wiele jej nie zrobią, ale przyjemnie jej było nalać, wiedząc, że ta kolejka jest na jego korzyść.
- Pozwól, że cię zapytam. Czy już z kimś „to” robiłaś? – zapytał. Nawet będąc już całkiem nieźle pod wpływem alkoholu, pewne rzeczy nie chciały mu przejść przez gardło. Mógł być to jego błąd, ale Sai raczej nie wykorzysta jego braku precyzji. Prawda?
Wspólne treningi pod okiem Daisuke Asano zbliżyły ich do siebie jeszcze bardziej. Był pierwszą osobą którą wpuściła do serca po tym jak straciła brata. Uwielbiała z nim spędzać czas, troszczyć się o niego. Ba! Trochę jak protekcjonalna starsza siostra nawet pozbyła się kilku wywłok, które próbowały się kręcić wkoło najgrzeczniejszego samuraja jakiego znała. W jej mniemaniu zasługiwał na kogoś o wiele lepszego. Kogoś kto sprawi że chłopak będzie chciał być lepszą wersją siebie dla tej osoby. Kogoś, dla kogo i on będzie największym priorytetem w życiu, a nie jakieś lafiryndy co by go na dzieciaka chciały złapać. Na ten typ dziewczyn to ona pluła dalej niż widziała.
- No no.. takiego ochroniarza to tylko pozazdrościć.. - skomentowała na wzmiankę o jego dodatkowych umiejętnościach mordowania. Nie żeby ją do niego w jakikolwiek sposób zniechęcało. Mało tego jedynie rósł w jej oczach. Czasy w jakich przyszło im żyć do łatwych nie należały i ona to doskonale rozumiała.
Oczy jej rozbłysnęły na propozycję chłopaka. - Pomożesz mi? Jesteś prawdziwym skarbem Shoto.. normalnie cię uwielbiam za to.. - upiła nieco sake gdy zaproponował plan ataku na Takashiego z dwóch stron. Nie myślała żeby wciągać w to Tachibane, ale jak już sam zaoferował to nie mogła nie przyjąć pomocy. Zastanawiała się przez chwilę czy inni zabójcy o tych samych oddechach również starają się tak blisko trzymać jak oni. Ona osobiście widziała same plusy treningów z osobami o tym samym żywiole. Mogli sobie pomagać z doskonaleniem form oddechu. A jeśli ktoś coś ulepszał to dzielił się z pozostałymi. To jej się podobało, ta jedność.
Gdy położyła jego dłoń na podłodze z radością w oczach patrzyła jak pił obie czarki, jedna po drugiej. Ale nie dlatego oczy jej się świeciły. Bo gdyby chciała go upić to po prostu by narzuciła szybsze tempo i piła bym z nim równo. Ale nie było jej celem spicie biedaka, tylko dobra zabawa. Plus powolne uodparnianie go na alkohol. Dla jego dobra oczywiście. Ale tego już ie musiał wiedzieć. Niech myśli że Saiyuri lubi po prostu bardzo pić.
Czemu tak bardzo personalne pytanie? Chłopak był do niej podobny pod względem mówienia o swoich uczuciach - czyli nie mówił o nich wcale. Na trzeźwo nie dałoby się z niego tego wyciągnąć a po alkoholu wcale łatwiej nie było. Teraz jednak w końcu uchylił furtkę i postanowiła spytać wprost. Chciała wiedzieć czy może już poznał kogoś wyjątkowego na swojej drodze. Słysząc jednak odpowiedź aż jej się przykro zrobiło. Normalnie by go teraz złapała za szmaty i przytuliła do piersi jak małego, biednego chłopca co zgubił lizaka w piaskownicy. - Młody jesteś jeszcze Shoto.. na pewno prędzej czy później trafisz na kogoś kto zawróci ci w głowie.. - powiedziała polewając do obu czarek sake. Podała mu dłoń gotowa iść po zwycięstwo, choć była nieco rozkojarzona. Zastanawiając się czy nie była zbyt krytyczna w przeszłości co do dziewczyn, które do niego wzdychały z oddali.
Na komendę głosową skinęła głową ze jest gotowa. - E..Ej! - mruknęła nie tylko widząc ale i czując jak chłopak przechyla jej rękę w drugą stronę centymetr po centymetrze. Zupełnie jakby te dwie czarki dodały mu sił na czas pojedynku. - N.. Nie.. - jęknęła zapierając się z całej siły, ale nawet to nie pomogło. Tachibana docisnął jej dłoń do drewnianej podłogi z zadowoleniem malującym się na twarzy. - Huh.. no ładnie.. gratuluję zremisowania skarbie.. ale to nie koniec. - powiedziała osuszając obie czarki. Delikatny rumień na jej polikach odrobinę pociemniał. Czekała teraz na pytanie.
"Pozwól, że cię zapytam. Czy już z kimś „to” robiłaś?"
- Huh..? - zamrugała wpatrując się w jego twarz tymi swoimi ametystowymi ślepiami. "To?" przemknęło jej przez myśl, intensywność jej spojrzenia nie zmalała ani na chwilę. - Jak mam być kompletnie szczera to nie.. ty byłbyś pierwszym.. - powiedziała z lekkim uśmieszkiem na ustach. Oczywiście gdyby pytanie było bardziej precyzyjne to i Saiyuri by odpowiedziała inaczej. W jej odczuciu Shota pytał o siłowaniu się na ręce pod wpływem alkoholu. W życiu by też nie podejrzewała że ten o to najbardziej ułożony i grzeczny młodzieniec zadałby jej aż tak personalne pytanie.
Nalała do czarek sake i wystawiła dłoń do ostatniego pojedynku. - Gotowy? To start! - zakrzyknęła radośnie i ta cała radość spełzła na niczym gdy chłopak ponownie docisnął jej dłoń do podłogi. - No jak?! Czy ty rośniesz w siłę po sake? Co jest twoim sekretem Shoto? - aż się podniosła i dźgnęła go lekko palcem między żebra. - No nic.. dajesz to ostatnie pytanie.. - była honorowa więc wychyliła obie czarki czując jak robi jej się nieco cieplej. - Ouh.. ostatnio chyba wypiłam podobną ilość w Kioto z Hayato.. choć nie.. dzisiaj chyba więcej alkoholu już poszło.. - skomentowała polewając do obu naczynek.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Czyż nie? Nic tylko się cieszyć. I to wszystko za darmo – powiedział z delikatnym błyskiem w oku. Już wiedział, że odpokutuje to wszystko następnego dnia, ale tym będzie przejmował się jutrzejszy Tachibana Shōtarō. Dzisiaj dobrze się bawił z osobą, którą mógł nazwać przyjaciółką i nie chciał psuć sobie tego przyjemnego wieczoru na bezsensowne rozmyślania.
- Pewnie. Skoro i tak to zrobisz to lepiej mieć jakieś wsparcie – odparł ciemnowłosy. Atakowanie jednego ze swoich może i nie było do końca w porządku, ale przecież nie chcieli mu uczynić krzywdy. W pewnym sensie chcieli mu właśnie pomóc. Tudzież tak to sobie mogli tłumaczyć w zamroczonych alkoholem umysłach. W tym momencie ten pomysł wydawał się jednym z najlepszych. A przynajmniej tak uważał Shōtarō. Aktualnie jakoś nie wnikał czy inni zabójcy mają podobne relacje, choć kilka razy widział jak niektórzy ze sobą rozmawiają i mieli podobne zachowania co on i Sai. Tak więc drogą logicznego myślenia można było wysnuć teorię, iż owszem. Inni zabójcy z korpusu pewnie też się przyjaźnili.
Saiyuri z pewnością myślała, że zwycięstwo jest już jej, ale prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy. Shōtarō zaś nie miał zamiaru tak łatwo się poddać. Przegrana w pierwszej rundzie tylko go nakręciła. Można powiedzieć, że jego charakter i męska duma dodały mu sił, kiedy położył blondynkę w drugiej rundzie. To była czysta przyjemność. Czuł jak adrenalina pulsuje w jego żyłach. Pomimo, iż ich starcie było zwykłą zabawą, to żadne z nich nie chciało przegrać tego pojedynku.
- To dopiero początek – powiedział, uśmiechając się. W tym momencie wyglądał jak członek wysokiego rodu. Dumny i pewny siebie. I jednocześnie już całkiem dobrze podpity. Jednak ta ostatnia część nie była istotna. Najważniejsza była odpowiedź na pytanie.
- Hmm? – rzucił tylko. Wiedział, że wykorzystała lukę w jego pytaniu, ale nie chciał drążyć. Była cwańsza niż się wydawało, ale na pytanie odpowiedziała. W dość pokrętny sposób, ale jednak. Nie miał jej nic do zarzucenia. Teraz trzeba było się przygotować do ostatniej, decydującej rundy.
- Szykuj się na porażkę senpai – powiedział i ponownie zastygli w tej samej pozycji, kiedy jedno próbowało przepchnąć drugie. Każde chciało wygrać, ale Tachibana postawił sobie za punkt honoru, aby wygrać. Napierał na dłoń blondynki, aż wreszcie przycisnął ją do drewna, po czym ogłosił swoje zwycięstwo światu za pomocą okrzyku.
- Tak jest! – krzyknął, unosząc ręce w geście zwycięstwa. Pomimo tego, że to było tylko głupie siłowanie na ręce, to w tej walce okazał się lepszy.
- Nie wiem. Może to sake? Może wola walki? Może chęć wygranej? Kto wie? – powiedział, uśmiechając się niewinnie. Ostatnie pytanie. Mógł zapytać o wszystko, ale nie chciało mu się bawić w głupie rzeczy.
- Smakowało? – zapytał, zaś uśmiech wciąż nie schodził mu z twarzy. Wziął swoją czarkę i zakołysał naparem w niej. Wpatrywał się jednak w swoją towarzyszkę.
- Powiedz … Saiyuri. Co zrobisz jeśli się to wszystko skończy za naszego życia? Ta walka z demonami? Co wtedy uczynisz, bądź czym się zajmiesz? – zapytał. On sam nie umiał znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Nie wiedział czy chciał zobaczyć koniec tej wojny. Prawdopodobnie mu się to nie uda. Wielu lepszych od niego już leżało w grobach. Czemu jemu ma się akurat udać? Wychylił czarkę w oczekiwaniu na odpowiedź Kurayami.
Druga runda zakończyła się zwycięstwem dla chłopaka. Widziała w jego oczach jak się ucieszył że zremisował. - Oho! Ale się odpaliłeś Shoto.. - zachichotała uważnie mu się przyglądając. Był taki energiczny teraz, prawie że naelektryzowany ich własnym żywiołem. Napawała się tą stroną chłopaka. Zwłaszcza że tak często był spokojny i opanowany. Każda ekspresja emocji zabójcy wywoływała na jej twarzy delikatny uśmiech. "I on się dziwi że lubię z nim się napić alkoholu.." przemknęło jej przez myśl.
"Szykuj się na porażkę senpai"
Uniosła brew widząc jak bardzo chłopak się rozgrzał. Pochwyciła jego dłoń czując jak od razu się na niej zacisnął z nie małą siłą. Odwzajemniła ten silny chwyt. Wbiła intensywne spojrzenie w jego niebieskie oczy, iskry prawie leciały gdy oboje się spięli. Żadne z nich nie planowało oddać zwycięstwa tak łatwo. I gdy wystartowali to przez jakiś czas oboje walczyli od przewagę, ale Tachibana nagle zaczął przechylać jej dłoń co raz bardziej. Cicho pisnęła pod nosem w bezsilności i niedowierzaniu że zaraz przegra.
"Tak jest!"
Okrzyk radości sprawił że ją aż zatkało z wrażenia. Widziała jak się ucieszył z tego zwycięstwa i nie potrafiła opanować mimiki twarzy. Podniosła się do siadu wsłuchując się w jego bezczelne panoszenie się. - Ty nie bądź taki hej do przodu.. bo ci z tyłu zabraknie skarbie.. - odpowiedziała na jego przechwalanie się. Wypiła obie czarki sake, oblizując górną wargę z zadowoleniem. - Było wyborne.. - odpowiedziała puszczając mu oczko. Dzisiaj to chyba w końcu miała przy nim rumieńce na buzi wywołane procentowym trunkiem. Ale nadal nie aż tak mocne jak młodszy chłopak siedzący przed nią.
Zaskoczył ją tym pytaniem kompletnie. - O jaki ty słodki Tachibana.. ja bym to zwycięskie pytanie inaczej wykorzystała.. - roześmiała się widząc jak zmarnował taka okazję. Ona by mu forów nie dała żadnych. Ale Shoto był zbyt kochany żeby zrobić chwyt poniżej pasa.
- Ojej.. to zależy jak stara bym była gdyby to się stało.. bo jak teraz to może bym się zastanowiła nad założeniem rodziny nawet.. o ile ktoś by mnie jeszcze chciał.. najmłodsza już nie jestem.. - roześmiała się rozbawiona tymi słowami. Tak jak zbyła propozycję poznania kandydata na męża po śmierci swojego brata, tak nigdy się nie zastanawiała nad szukaniem partnera. Walka z demonami i doszlifowanie swoich umiejętności do perfekcji było zawsze na pierwszym miejscu. - Mimo tego.. nadal chciałabym doskonalić oddech.. i techniki.. to mnie tak odpręża.. a ty Shotaro? - dolała jemu i sobie jeszcze sake. Pokręciła prawie pustą gurdą, była pod wrażeniem że prawie osuszyli naczynie z alkoholu a Shoto jeszcze się o nią nie opierał ledwo żywy. To jednak nie znaczyło że będzie umiał chodzić o własnych siłach. Tak czy inaczej, była wystarczająco szybka i zwinną żeby go złapać i uchronić przed upadkiem.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Co poradzę – powiedział z delikatnym uśmiechem na ustach. Skoro już taka sytuacja się wydarzyła, to należało kontynuować tę passę. Ona też raczej nie miała zamiaru się poddać, zważywszy na fakt, iż oboje byli ambitni i chętni na zwycięstwo. Także ostatnie starcie w ich małym pojedynku zapowiadało się naprawdę interesująco. Ich dłonie się zacisnęły, a oczy wbiły w siebie. Błękit kontra ametyst. Walka się rozpoczęła i już od samego początku mógł stwierdzić, że zarówno on, jak i senpai wkładają więcej sił w to ostatnie starcie. Emanacja ich żywiołu trzaskała wokół nich, kiedy każde z zabójców starało się przechylić szalę zwycięstwa na własną stronę. Jednakże z każdą kolejną chwilą to Shoto przechylał powoli, lecz nieubłaganie dłoń Kurayami, aż w końcu położył ją, by następnie ogłosił światu swoje zwycięstwo.
- Oho? Czy mnie słuch myli, czy ktoś tutaj jest zazdrosny? – rzucił Tachibana. Owszem nie miał tak dobrego słuchu jak blondynka, ale delikatne podrażnienie jej ego, było dodatkową nagrodą. Obserwował jak wychyla obie czarki sake. – Mam nadzieję.
W końcu dorobiła się rumieńców. Chyba po raz pierwszy, kiedy pili wspólnie alkohol. Powinna być za to jakaś nagroda, przyznawana w korpusie zabójców. On sam czuł się całkiem nieźle, ale wiedział, iż jutro będzie musiał to wszystko odcierpieć.
- Może po prostu mam w sobie odrobinę kultury, której niektórym w tym świecie brakuje. Nie pomyślałaś o tym senpai – odparł, robiąc urażoną minę. Może i mógł wykorzystać lepiej to pytanie, ale nie miał takiej potrzeby. To było coś co chciał usłyszeć bardziej, niż to w kim się podkochuje lub z kim obcowała.
Słuchał dokładnie jej słów, ale na temat wieku podniósł delikatnie brew do góry. Ich raczej kwestia wieku nie powinna dotyczyć, bo porzucili normalne życie, ale fakt. Saiyuti była w takim wieku, gdzie powinna już mieć dzieci. Ilu osobom demony odebrały taką możliwość? Z pewnością zbyt wielu.
- Nie wiem. Możliwe, że wróciłby do sióstr, albo pracował dla klanu. W pewnym sensie nie mam pomysłu na to, co mógłby robić o ile bym dożył do takiej chwili. Jest to jednak dość nieprawdopodobne – powiedział Tachibana i nalał sobie czarkę sake, a następnie podniósł ją do góry jakby w salucie dla Saiyuri i wypił na raz. Treningi przynosiły rezultaty.
Uśmiechnęła się na te słowa. Rozumiała co czuł w takich chwilach jak ta. Mało to razy ze sobą rywalizowali? Odkąd poznała go przez Daisuke na jednym z treningów. Od razu wpadł jej w oko tamtego dnia! Nic porozumienia bazująca na czystej rywalizacji. Od tego się zaczęło. Może był rok młodszy, ale był równie zawzięty i ambitny co ona. Uwielbiała to w nim. Chęć rośnięcia w siłę, stawania się odrobinę lepszym każdego dnia. Nie zamierzała mu odpuszczać. Nie ważne czy na trzeźwo podczas treningu, czy po pijaku w głupich zakładach. Oczy aż jej się iskrzyły gdy się patrzyła w jego niebieskie ślepia.
"Oho? Czy mnie słuch myli, czy ktoś tutaj jest zazdrosny?"
Nadęła nagle policzki po jego słowach jak jakaś obruszona pięciolatka, której się wytknęło że zjadła o jednego cukierka za dużo. - Nie nazwałabym tego zazdrością.. powiedziałabym że.. to.. duma! Tak! Jestem z ciebie dumna Shoto że jesteś taki silny! W ogóle zaskoczona jestem że jeszcze jesteś przytomny. Normalnie po takiej ilości już mi leżysz na udach i słodko pochrapujesz.. - zachichotała lekko rozbawiona, zwinnie przechodząc z jednego na inny temat. Obserwując go w sumie cały wieczór miała wrażenie że chłopak się zdziwi następnego dnia gdy się obudzi z może lekką suchością w ustach i prawdopodobnie z brakiem bólu głowy.
"Może po prostu mam w sobie odrobinę kultury, której niektórym w tym świecie brakuje. Nie pomyślałaś o tym senpai."
Sięgnęła po tych słowach w jego stronę i położyła dłoń na jego głowie. - Skarbie.. nigdy nie twierdziłam że jest inaczej.. mało tego jesteś chyba najlepiej wychowanym mężczyzną jakiego miałam możliwość poznać do tej pory.. - to mówiąc uśmiechnęła się do niego czule. - I chyba najbardziej niewinny.. w bonusie.. - dodała po chwili lekko rozbawiona tym faktem. Ale właśnie taki jej się najbardziej podobał. Jeden z tych co jeszcze nie byli zepsuci niczyim wpływem. Delikatnie poczochrała jego czarne włosy i zabrała dłoń z jego głowy.
- Ciężko sobie wyobrazić jak będzie wyglądać życie bez Demonów.. a pomyśleć że kiedyś człowiek sobie nie wyobrażał życia z Nimi.. i spójrz na nas.. mam nadzieje że odnajdziemy się w świecie w którym nie będzie trzeba toczyć walki z tego typu złem.. choć.. i bez tego tałatajstwa ludzkość potrafi się wybić.. - skomentowała dolewając sobie i jemu resztówkę sake.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Shōtarō naprawdę cieszył się z tej wygranej z uwagi na fakt, że aktualnie był usadzony na tyłku przez swój własny błąd. Owszem pozbawił demona jego głowy, ale oberwał na tyle mocno, iż musiał się powstrzymywać od misji przez pewien czas. Dlatego możliwość małego pojedynku tak bardzo dobrze na niego zadziałała. Był to w końcu jakiś powiew świeżości, a fakt, iż toczył ten pojedynek z Saiyuri był tylko dodatkowym plusem.
- Może twój trening powoli przynosi jakieś rezultaty. A może to ta mała dawka adrenaliny? – odparł Tachibana, jakoś niezbyt przejmując się tym, że w dalszym ciągu trzymał się na nogach. Jeszcze nie padł, ale czuł już, że alkohol uderzył do głowy. Pewnie niedługo odpłynie w objęcia snu, jak to zawsze było podczas ich spotkań przy miseczce sake. Nie chciał myśleć o jutrzejszym poranku. Z pewnością będzie ciekawy. Blisko blondynki nie działa na niego tak jak powinna. Najpewniej późna pora, zmęczenie oraz alkohol odpowiednio stępiły jego zmysły. Poza tym chyba zaczynało mu się chcieć spać.
- Jak uważasz – powiedział i nawet uśmiechnął się. Dlaczego to było takie miłe? Ciężko było mu stwierdzić. Oczy robiły się ciężkie. Chyba powoli dochodził do swojego limitu. I tak wytrzymał dłużej niż ostatnio.
- Świat bez demonów. Za to warto wypić – powiedział wlewając w siebie ostatnią sake, a następnie upadł na plecy. Jeszcze nie odpłynął. Jego wzrok wbity był w rozgwieżdżone niebo.
- Piękne – powiedział. Czy mówił o gwiazdach, czy o czymś innym to już pozostanie jego tajemnicą.
Lekki uśmiech wpełzł na usta gdy chłopak wspomniał o jej treningu alkoholu. - Oh.. domyśliłeś się jednak.. hah.. ale to prawda.. idzie ci o wiele lepiej.. za każdym razem.. - dodała z lekkim rozbawieniem. Czy naprawdę sądziła że chłopak się nie domyśli? Taką miała nadzieje ale wiedziała że Shoto jest o wiele bardziej spostrzegawczy niż dawał po sobie pokazywać. Podejrzewała nie raz że większość zachowuje dla siebie, nie raz pewnie przemilczał to co widział chociażby z szacunku do drugiej osoby. No innej opcji nie mogło być. On był zbyt kochaną osobą. - Czekaj! - zakrzyknęła widząc jak przechyla czarkę sake.
Przechyliła lekko głowę w bok widząc jak ten nagle poleciał plecami na twarde deski. "Głuptasek.." pomyślała patrząc na niego rozczulonym wzrokiem i powoli podeszła do niego na czworaka.
"Piękne.."
Słysząc to sama uniosła głowę w górę na niebo, bo co innego mógł tak podsumować jak nie niebo? - Masz racje.. - szepnęła łapiąc go za przedramię i ostrożnie podciągając do pozycji siedzącej tak że oparł się plecami o nią z początku. - Na dzisiaj na wystarczy tej zabawy. Kochany jesteś że to dla mnie dzisiaj zrobiłeś.. - to mówiąc ucałowała go delikatnie w policzek. Po czym pomogła mu najpierw wstać, podtrzymując Tachinanę żeby nie przewrócił się. Po czym przełożyła jego prawą rękę na swój kark i przeciągnęła za przegub ostrożnie. Jej lewa ręka objęła go w pasie przechylając jego ciężar nieco na siebie dla podparcia. - Chyba pierwszy raz cię przytomnego odprowadzam.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. - Kto wie.. może kiedyś to ty mnie będziesz prowadził do pokoju.. - z tymi słowami ruszyła z nim powoli w stronę jego kwatery. Pomogła mu się nawet nieco ogarnąć i położyć do łóżka. Postawiła przy futonie dzbanek z zimną, świeżą wodą i szklankę. Przykryła kołdrą i zostawiła śpiącego zabójcę, wracając do siebie.
Shotaro & Saiyuri z tematu
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
⠀⠀⠀⠀Moi drodzy. Mam szczerą nadzieję, że nigdy nie dane wam będzie złamać pieczęci strzegącej tych słów przed niepożądanym wzrokiem. Gotów jestem oddać życie dla dobra ludzkości. I choć chciałbym wierzyć, że tak się nie stanie, to nie bez powodu starsi zabójcy są uznawani za wyjątkowych. Wierzę, że kiedyś wygramy tę straszną wojnę i będziemy mogli odpocząć, ciesząc się wschodami i zachodami słońca, bez strachu oglądać nocne niebo.
⠀⠀Jeśli jednak zginę, nie smućcie się. Życie jest stanowczo za krótkie na smutek i żal. Kochałem i kocham was nad życie. Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczycie. Nie chciałem was opuszczać choćby na chwilę. Przepraszam, że nie ma mnie już obok. Może ten zwój pozwoli być bliżej was kiedy nie będę już stąpał po tym świecie?
⠀⠀Czuję, że świat się zmienia. Szykujemy się do walki jakiej nigdy dotąd nie widzieliśmy. Ponoć demony mają zaatakować każde większe miasto. Korpus nie może dopuścić do takiej rzezi. Wyruszamy w pośpiechu. A ja siedzę jeszcze w swojej komnacie i zastanawiam się, co wam przekazać. Sakura - pilnuj swojego brata, bo wiesz, jak łatwo wpada w kłopoty. Mikio - twoja siostra jest odważna i silna, ale nawet ona potrzebować będzie wsparcia. Hana - wybacz mi proszę. Nie mogę odejść, nie teraz. I błagam cię, dbaj o dzieci. Jeśli się mylę, nigdy tego nie przeczytasz. Moją przyszłość pochłonęła pustka. Daliście mi więcej, niż mógłbym prosić.
⠀⠀Gdyby naszym dzieciom przyszło iść moją drogą, to chcę im przekazać mądrość i moc, które uratowała nie jedno życia... Poprowadzę ich gdy pójdą moją drogą. I oby dotrwali cali i zdrowi jej końca.
⠀⠀Znaki urywały się gwałtownie, ale zwój rozwijał się jeszcze przez spory kawałek. Takashi był prawie pewny, że coś jest dalej zapisane. Zupełnie jakby tuż pod jego oczami przemykały znaki by zniknąć gdy tylko zwrócił na nie uwagę. Kreślone z błyskawiczną szybkością i precyzją...
- Pójdą moją drogą.. - Mruknął pod nosem, zdawało się chodzić o nic innego jak o drogę zabójcy oddechu pioruna. Możliwe, że jego pełne odczytania wymagało zamanifestowania żywiołu, ostatnie zabezpieczenie aby sekret mógł wpaść tylko w odpowiednie ręce. Takashi wstał z ziemi i udał się na środek kamiennego ogrodu, zaburzając nieco jego kompozycje zostawionymi przez siebie śladami.
- Shi no kata: Enrai.. - Powiedział szeptem, trzymając w jednej ręce zwinięty zwój a drugą ściskając rękojeść. Elektryczna kula rozświetliła ogród, rozrzucając żwir oraz kamiennie wokół, a głośne trzaski wyładowań rozeszły się po okolicy. Aby finalnie spiralny piorun w towarzystwie gromu, uderzył w nocne niebo rozświetlając je na chwile, oddając hołd Tsunie, legendzie, która upadła pod Edo w imieniu jego mieszkańców. Takashi nim opuściły go wyładowania elektryczne, otworzył ponownie zwój licząc, że tym razem uda się odczytać jego pełną treść. Miał nadzieje, że okolica uzna jego wybryki za normalne uderzenie pioruna, dziwną anomalię którą nie należy się przejmować, oszczędziłoby mu to kłopotów. Nie chciał również podpaść Mistrzowi i samemu Daisuke.
Nie możesz odpowiadać w tematach