Obawa że zrobi jakiś błąd, drżenie ciała zaczęło ją już męczyć. Spojrzenie ani na chwilę nie oderwało się od ciała demona o białych włosach. - Co ze mnie.. za zabójca... - warknęła krytycznie pod nosem zawiedziona tym jak jego aura na nią wpływała. Rzuciła kątem oka na Kamę i Reiko. "Tylko ja nie mogę opanować tego paskudnego drżenia.. to jakaś kpina.. gdyby tylko Daisuke mnie teraz widział.." czuła złość na samą siebie że stała się balastem dla całej drużyny, nie mogąc ich wesprzeć swoimi umiejętnościami.
Widziała jak w stronę demona poszybował sztylet rzucony od strony Reiko i gdy ostrze odbiło się od ciała demona aż usta same jej się rozchyliły z zaskoczenia. "Co to było? Ono się od niego odbiło tak po prostu?" pod wpływem budujących się wątpliwości w stosunku ich przeciwnika, przygryzła dolną wargę aż do krwi. Zmarszczyła nasadę nosa. Metaliczny posmak sprawił że wzięła głębszy wdech. "Jeszcze raz.. Skup się do jasnej cholery! Kaminari no kokyu.. Roku no kata: Dengō Raigō.." postanowiła raz jeszcze spróbować. Tego samego co przed chwilą. Miała nadzieję że jej ciało w końcu jej posłucha i będzie mogła jakoś wspomóc swoich towarzyszy.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
W końcu nadszedł moment, w którym demon zdjął z niego wzrok i wykonał akcje skierowaną w stronę Reiko. Była to chwila, którą Kama musiał wykorzystać. Kątem oka spojrzał na Sai i świadom był tego, że nie może w tym momencie pewnie polegać na jej umiejętnościach. Wykorzystując uprzednie ustawienie nóg wybił się frontalnie w stronę swojego przeciwnika. Ostrza umiejscowione były po bokach jego ciała. Kama liczył się z tym, że demon, który przed nim stoi prawdopodobnie zauważy już nadchodzący atak. Dlatego też Hayato postanowił wykorzystać jedną ze swoich kling. Wykonując szybki ruch rzucił swoim wakizashi w stronę przeciwnika - dokładnie w jego tors, który był największym możliwym celem. Zależnie od wykonanych ruchów przeciwnika dostosowywał swój bieg do jego pozycji, aby dalej poruszać się bezpośrednio na niego. Miał on jednak nadzieję, że tak jak w przypadku wcześniejszego ataku Reiko, demon po prostu przyjmie na siebie nadchodzące ostrze, aby pokazać im, że uszkodzenie go jest niemożliwe. W momencie kiedy tylko Hayato będzie w odległości kilku metrów, mając też na uwadze możliwy atak Sai, wyskakuje w powietrze, a następnie będąc nad przeciwnikiem wykonuje serię cięć używając Hachi no kata: Sho Rekkaza Kiri.
Jeśli przeciwnik przeszkodzi mu w wykonaniu akcji przed wyskokiem, Hayato wykorzystuje San no kata: Seiran Fūju , której celem jest obrona, a także ewentualne zranienie demona.
Nie miała czasu na żadne dłuższe przemyślenia, bo przeciwnik postanowił zwrócić metalowy przedmiot do nadawcy. Zachowała zimną krew i odchyliła się nagle do tyłu, cofając lewą nogę tak, by się na niej oprzeć. Ugięła przy tym lekko nogi, by się znaleźć niżej. Skoro demon celował w głowę, nie potrzebowała zniżać się przesadnie - wystarczyło tylko tyle, by uniknąć ciosu. Być może przy okazji będzie to w oczach demona wyglądało tak, jakby ją trafił.
Jeśli udało jej się uniknąć chociaż na tyle, by być w stanie kontynuować, zamierzała dyskretnie się wycofać w kierunku potencjalnych kryjówek - drzew, głazów, budynków, cokolwiek było w stanie skryć jej sylwetkę w całości; tam, gdzie było ich największe zagęszczenie, ale przy okazji były stosunkowo blisko. Cały czas miała na uwadze zasięg swojego rzutu. Starała się zebrać po drodze kamienie, lecz nie pierwsze lepsze - wybierała jedynie te, którymi wiedziała, że będzie w stanie komfortowo rzucić, ale które będą mogły też zaboleć przy celnym trafieniu. Nie wykonywała gwałtownych ruchów, mając nadzieję, że umknie w ten sposób uwadze demona.
Gdy tylko znalazła się dostatecznie blisko pierwszej lepszej odpowiedniej kryjówki, zamierzała się za nią skryć, znikając z pola widzenia przeciwnika.
how lucky we are
Próby wydobycia z siebie chociaż odrobiny odwagi nie wychodziły Saiyuri zbyt dobrze, a prawdę powiedziawszy, ten cały pokaz z nożem, zdawał się tylko pogorszyć sytuację. Widząc, że ciało demona w żaden sposób nie zareagowało na rzucone w niego ostrze, Sai poczuła jak żołądek zawiązuje się w jeszcze ciaśniejszy supeł, a ręce zastygają w bezruchu, nie pozwalając jej dobyć miecza. Stopy natomiast drgnęły, zmuszając jednak dziewczynę do dwóch, co prawda drobnych, ale zawsze, kroków w tył.
Jak słusznie zauważył Hayato przed samym sobą - nie miał co liczyć na swoją towarzyszkę. Jej obecność w tym momencie była zbyt niepewna i zmuszała go do współpracowania z Reiko, albo próby załatwienia sprawy samemu. Najwyraźniej próbował uciec się do tego drugiego.
Reiko z powodzeniem uniknęła zwróconego w jej stronę noża i wycofała się, ostatecznie znajdując schronienie za pniem szerokiego drzewa. Udało jej się też nazbierać nieco kamieni, co absolutnie nie było żadnym wyzwaniem. Demon też, zdawał się całkowicie skoncentrować na Hayato, który aktywnie próbował go zaatakować.
Wakizashi wbiło się w demona z głuchym dźwiękiem, praktycznie potwierdzając teorię Hayato, że ten był gotów zwyczajnie popisać się swoją wytrzymałością. Kiedy jednak zabójca wyskoczył w powietrze i użył ósmej formy swojego oddechu, jedyne na co natrafiły jego ostrza, to pnie drzew, po którymi wcześniej znajdował się demon. Jego sylwetka rozpłynęła się pod naporem ostrzy, niczym kłąb dymu i rozwiała się zaraz. Wcześniej rzucone wakizashi tkwiło smętnie zbite w korę drzewa.
- Akuku - usłyszał nagle, kątek oka zauważając ruch demona, którego pięść powędrowała prosto do jego policzka. Uderzenie może i nie było powalające, ale wystarczająco zaskakujące, by siła uderzenia zmusiła ciało Hayato do próby utrzymania równowagi i przez to odwrócenia się wokół własnej osi. Demon przechylił lekko głowę na bok, uśmiechając się znowu.
- Zatem zapowiada się znakomita zabawa - dodał, jakby nigdy nic odpowiadając na parę chwil temu rzucone przez białowłosego słowa.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: Im szybciej tym lepiej
Dodatkowe informacje: Niech was bozia ma w opiece
Na twarzy Kamy pojawił się uśmiech. Mężczyzna uwielbiał walczyć z silnymi przeciwnikami. Uważał, że każdy taki pojedynek pozwala mu rosnąć w siłę, a co za tym idzie przybliżać go do jego ukrytego w głębi serca celu. Kiedy tylko znów stanął przed przeciwnikiem, odbił się z tylnej nogi i trzymając czubek ostrza przy ziemi wykonał horyzontalne cięcie przez swojego przeciwnika. - Też tak uważam. - rzekł odpowiadając swojemu wrogowi. Zapewne chciałby mu powiedzieć więcej, lecz w tym momencie musiał jak najbardziej wytężyć swoje ciało, a przede wszystkim zmysł. Wykorzystując ruchy swoich rąk, szybkim gestem ściągnął z siebie górną część kimono. Teraz najbardziej zależało mu na tym, aby podczas ciągłej serii ataków czuć również jakikolwiek ruch, drgania, bądź powiewy powietrza, które mogłyby sugerować nadchodzący niespodziewanie atak - atak, przed którym Kama miał zamiar się ewentualnie obronić.
"Ja sobie poradzę Sai, ale Ty masz za każdym razem stawać za mną. Zrozumiano? "
Te słowa wróciły jak przeklęty bumerang do niej właśnie w tej chwili, widząc jak Kama sam naciera na ich przeciwnika. Wcześniej po prostu nie brała jego słów do siebie, ale teraz.. teraz te słowa zabolały! Zwątpiła w swoje umiejętności, czując jak ciało robi dwa mniejsze kroki w tył. Czuła że jest ciężarem dla całej drużyny, dla całej organizacji w tej chwili.
Patrzyła przed siebie jak Hayato używa oddechu wiatru, nie mogła zaprzeczyć że był niesamowitym wojownikiem. "Wiatr do niego pasuje.." przemknęło jej przez myśl widząc jak używa w powietrzu ósmej formy. Nigdy nie widziała użytkownika oddechu wiatru w akcji, teraz miała miejsca w pierwszym rzędzie.
Gdy Demon zniknął nagle i po chwili pojawił się przed Kamą aż drgnęła. Nie ze strachu o zabójcę, wiedziała że mężczyzna sobie poradzi.
"Jest taki szybki?! Nie widziałam nawet jego ruchu?!" była mocno pod wrażeniem. Prędkość i precyzja były jej głównymi atrybutami. Potrząsnęła mocno głową ba boki. "Nie.. nie widziałam bo się nie skupiłam na nim.. a powinnam! Muszę znaleźć jakieś jego słabe punkty.. chociaż jeden!" zacisnęła dłoń na pochwie miecza. Wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze spomiędzy lekko rozchylonych ust. "Skupię się na jego ruchach.. czy osłania jakieś części ciała? Jak szybko potrafi się przemieszczać.. jego ataki, uniki.. wszystko! Każdy ma jakieś słabe punkty.. on nie jest wyjątkiem.." skupiła swój wzrok na walce demona z Hayato. Bacznie obserwowała cała akcję. Dodatkowo skupiając się na swoim zmyśle słuchu. Wzrok mógł nie wystarczyć, ale słuch jeszcze nigdy jej nie zawiódł! Skupiła się więc kompletnie na badaniu ich wroga. Jeśli dostrzeże że to co odbiera zmysłem wzroku nie pokrywa się z tym co odbiera zmysłem słuchu to zamknie oczy żeby skupić się na swoim lepiej rozwiniętym zmyśle. Postawiła wszystko na czujność i ewentualną obronę jeśli stanie się nagle celem z jakiegoś powodu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
how lucky we are
Saiyuri ciężko było zebrać myśli, a przez to i też na prawdę skoncentrować się na tym co słyszała, widziała, czy też odczuwała. Oddech miała ciężki, a dłonie wciąż lekko drżały, mimo że zdawały się zaciśnięte z całych sił i wciąż utkwione w tej samej pozycji.
Hayato natomiast najwyraźniej spodobał się przeciwnik. Wykonane cięcie przepłynęło przez demona, rozwiewając jego obraz w chmurę, tak samo jak i poprzednio. Zaraz też zaczął szamotać się z górną częścią swojego odzienia, co wcale nie było takie proste, jeśli chciał odsłonić nie tylko klatkę piersiową, ale i też ręce. To z kolei dało najwyraźniej chwilę demonowi na kolejny atak. Kama poczuł delikatny ruch powietrza, który zdecydowanie nie był wywołany wiatrem. Próbował zablokować mieczem i faktycznie, ręka demona zmaterializowała się przedramieniem na ostrzu. Pazury demona znajdowały się zaledwie parę cali od twarzy zabójcy, jednak nie pozwalając na żadną dalszą reakcję i nawet nie cofając rannej ręki, demon wypchnął do przodu drugą rękę, wbijając pazury na wysokości lewego barku Hayato.
Bolało. Mężczyzna poczuł, jak uczucie promieniuje od rany, co na moment zwiększyło się, kiedy demon wyciągnął pazury, a następnie uderzył pięścią w ranę, wytrącając Hayato z równowagi i zmuszając go do cofnięcia się o parę kroków. Na szczęście jednak nie upadł. Ręka jednak bolała i zabójca czuł, że katana leży w jego ręku gorzej, a uchwyt nie jest tak silny jak wcześniej.
Reiko znajdowała się w bezpiecznej odległości, co pozwalało jej na spokojną obserwację. Wyczulony zmysł wzroku pozwolił jej zauważyć, że kiedy Hayato zaatakował mieczem, a także kiedy demon wreszcie się od niego cofnął, zdawał się delikatnie, w ledwo zauważalny sposób prześwitywać. Reiko miała wrażenie, że widzi cienie drzew za nim, jednak ciemność nocy skutecznie pozwalała zdefiniować czy faktycznie ma rację. Zaraz jednak upewniła się tylko w tym, bo zauważyła jak przestrzeń w jednym miejscu zdaje się delikatnie drgać i przemieszczać, ewidentnie kierując się na plecy białowłosego.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 48h
Dodatkowe informacje: Masz dziurę w lewym barku, krwawisz, nie jesteś w stanie trzymać tak samo dobrze miecza jak wcześniej. Jeśli chcesz nim dobrze machać, to musisz trzymać go w obu rękach
Wiedziała że demon był wytrzymały po ataku sztyletem Reiko, widziała że był szybki bo Kama jeszcze mu nic na dobrą sprawę nie zrobił. I tylko ona była bezużyteczna. Stojąc i nie robiąc absolutnie nic. Chwilę później dostrzegła jak demon wbija rękę w ciało mężczyzny. - Hayato.. - szepnęła łamiącym się głosem. Ten widok zmroził jej krew w żyłach.
Poczuła ucisk w żołądku, a gula podeszła jej do gardła. Nie chciała tracić tej nocy żadnego z towarzyszy broni, a już tym bardziej nie kogoś, kto stał się dla niej tak ważną osobą. W tej chwili wolałaby zdechnąć próbując się przydać w najmniejszy stopniu niż patrzeć jak kolejna bliska jej sercu osoba umiera.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Przynajmniej dopóki nie zauważyła lekkiego prześwitywania, które towarzyszyło sylwetce demona w momencie, gdy był atakowany. Początkowo myślała, że jej się zdawało, bo nocna pora nie sprzyjała obserwacji, ale mimo to odruchowo się skoncentrowała w stu procentach - jak wtedy, gdy łowiła ryby na łodzi z innymi mieszkańcami wioski. Drgania ewidentnie kierujące się ku plecom mężczyzny. Not today, satan. Napięła mięśnie, świadoma, że potencjalnie zwróci na siebie uwagę przeciwnika. Nie była dostatecznie silna, by z nim walczyć... Na szczęście była całkiem zręczna.
- Za tobą, Kama-san! - rzuciła głośno, mimo protestujących strun głosowych.
Ufając, że zabójca zadziała szybko i skupi na sobie uwagę demona wyskoczyła zza swojej kryjówki najciszej jak mogła, by szybko znaleźć kolejną, która była w stanie ją skryć w całości. Nie mogła jednak być zbyt daleko, bo ta zmiana i tak miała jej co najwyżej kupić trochę czasu w razie, gdyby przeciwnik postanowił ją zaatakować następną. Dlatego więc, gdy tylko stanęła znów w miejscu skryta przed dziejącą się w ogrodzie sceną, szybko zorientowała się w sytuacji. Jej ciało gotowe było do natychmiastowego uniku w bok, gdyby zauważyła nacierającego na nią demona. To na nim właśnie chciała jak najszybciej skupić swój wzrok, tym razem już doskonale wiedząc czego powinna szukać.
how lucky we are
Początkowym jego planem było ruszenie w stronę mirażu, który dla jego oczu był prawdziwym demonem. Hayato wiedział, że im dłużej bedzię trwał ten pojedynek, tym mniej prawdopodobne będzie ich zwycięstwo. Wiedząc, że jego zmysł może znów mu pomóc, dalej całym swoim ciałem skupiał się na jakimkolwiek ruchu powietrza, drganiu ziemi czy dreszcz na ciele, który mógłby świadczyć o nadchodzącym od przeciwnika ataku z ukrycia. Układając ostrze przy ciele ruszył frontalnie na swojego przeciwnika.
Nagle, niczym zbawienie, usłyszał ostrzegawczy głos Reiko. Czy miał zamiar zaufać swojej towarzyszce? Prawdę mówiąc.. to co mu w tym momencie szkodziło? Hayato miał zamiar poczęstować swojego przeciwnika pełnią swoich możliwości. Zastawiając się przednią nogą, wykonał na niej obrót na stopie, aby spojrzeć za swoje plecy. W tym samym momencie z jego ust wydało się charakterystyczne syczenie: -Shichi no kata: Keifū - Tengu Kaze - Siódma forma uwolniona została w tym samym momencie kiedy Hayato się obrócił.
Spojrzenie na sytuację z drugiej ręki okazało się dla Hayato niezwykle pomocne, żeby nie powiedzieć że zbawienne. Krzyk Reiko sprawił, że zabójca odwrócił się, postanawiając zaufać dziewczynie i zaraz użył siódmej formy oddechu wiatru, tworząc tnącą wszystko wichurę, a przynajmniej tak się wydawało. Niestety, albo Hayato posiadał za mało siły, albo demon był na prawdę cholernie wytrzymały.
Kiedy wiatr uderzył, demon wydawał się zmaterializować wewnątrz wytworzonej przez białowłosego zabójcę wichury. Cięcia podmuchów kaleczyły jego skórę, owszem, ale w sposób tak powierzchowny, że szybko stało się jasne, że niewiele to dawało. Liczne drobne rany krwawiły pobieżnie, a sam podmuch zdawał się nieco go może przesunąć do tyłu. Wciąż było to zaledwie parę metrów, które kiedy wreszcie ruszył, udało mu się sprawnie pokonać.
Pierwsze co zrobił, to złapał za trzymane przez zabójcę ostrze, unieruchamiając je. Boląca ręka powodowała, że Hayato nie mógł sprawnie walczyć o wyszarpanie miecza - mimo że miecz był ostry, zdawał się zaledwie lekko kaleczyć dłoń demona. Jasne stało się w tym momencie, że Reiko, mimo że niewygodna dla demona ze swoją spostrzegawczością, nie grała w tym starciu większej roli. Kama poczuł, jak demon szarpie kataną, co wywołało salwę bólu w rannym ramieniu i zmuszony był puścić rękojeść. Obrócił miecz sprawnie w dłoniach i bez większego problemu wbił go w prawy bark zabójcy.
- Pytałeś wcześniej o moje imię - demon wyprostował się, przyglądając pokaleczonej dłoni - Brzmi ono Akihito i lepiej je zapamiętaj, zabójco. Może kiedyś, jeśli przeżyjesz i urośniesz w siłę uda nam się stoczyć na prawdę ciekawą walkę - na jego ustach pojawił lekki, wręcz beztroski uśmiech. Zadana przez niego rana bolała okropnie, jednocześnie praktycznie pozbawiając Hayato jakiejkolwiek bardziej precyzyjnej możliwości posługiwania się mieczem który mimo że posiadał na wyciągnięcie ręki, raczej nie był w stanie samodzielnie wyciągnąć, bo ten tkwił w ciele białowłosego niemal po rękojeść.
Saiyuri była całkowicie bezradna. Pokaz umiejętności jakby mocniej wbił ją w ziemię, mimo ze parę chwil wcześniej zdawało się to absolutnie niemożliwe. Mogła tylko bezradnie patrzeć, jak Kama znowu obrywa, a Reiko chowa się po kątach.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: Do 9.01
Dodatkowe informacje: Prawy bark boli, krwawi i w przeciwieństwie do lewego, jest tak poważnie uszkodzony, że nie możesz tą ręką trzymać broni
Moment w którym zabójca stracił własny miecz i mało tego został nim zraniony sprawił że aż wstrzymała oddech. Nie wiedziała jak bardzo poważna była ta rana, ale wiedziała że mieli medyka przy sobie. Wystarczyło tylko odciągnąć uwagę demona od Kamy żeby druga kobieta mogła zająć się jego raną. Ale do tego ona musiała zająć ich przeciwnika sobą. Musiała się ruszyć w końcu. Co mogła zrobić skurwielowi o takiej wytrzymałości?! Nie wiedziała póki się nie przekona. Jedyne co miała do dyspozycji to szybkość i zręczność.
O ile była w stanie się w końcu wziąć w garść i zmobilizować się do podjęcia jakiejkolwiek akcji, to:
Wzięła większy wdech, chciała przyjąć pozycję do użycia oddechu. "Kaminari no kokyu..Ichi no kata: Hekireki Issen.." syknęła w myślach. Używając pierwszej formy, wystrzeli w stronę przeciwnika z zamiarem ścięcia mu głowy. Zdając sobie sprawę z tego że może nie być to tak łatwy ruch jak przy poprzednich demonach, miała jakiś zamysł w głowie. O ile udałoby jej się wbić ostrze katany w kark chociażby na jeden cal, to będzie chciała dopomóc sobie ciałem. Podrywając się w górę, przechylając ciało w bok, zamachnie się lewą nogą z całej siły na tempom stronę swojego miecza, chcąc w ten sposób pomóc przepchnąć ostrze nichirin do końca. Aby odciąć łeb potwora.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Nie obchodziło ją jeśli umrze. Wolała zginąć z towarzyszami na polu walki, niż uciec i żyć z tą świadomością. Gdy dopadła do mężczyzny, kucnęła przy nim. Spróbowała zatrzymać dłoń próbującą wyciągnąć miecz swoją własną, możliwie najdelikatniej - nie chciała jeszcze bardziej pogorszyć rany.
- Nie wyciągaj tego, Kama-san! Wykrwawisz się - syknęła, choć nawet w tej chwili nie dało się usłyszeć w jej głosie wielu emocji.
Jeśli mężczyzna jej posłuchał, lub gdy skutecznie go powstrzymała, zaczęła robić prowizoryczny opatrunek. Krótsze kawałki materiału zawinęła wokół miecza z przodu Kamy, prosząc go, by przytrzymał je lewą dłonią. Jeśli tego nie zrobił, to i tak zamierzała kontynuować mimo utrudnienia, zawijając dłuższy materiał wokół jego barku tak, by przytrzymał wszystko w miejscu. Z tyłu również zabezpieczyła obręb dookoła miecza. Miało to zatamować krwawienie, przynajmniej częściowo. Następnie planowała zawinąć całość tak, by trzymała miecz stabilnie w miejscu.
Jeśli zaś wyciągnął miecz zanim do niego dopadła, pozostawało jej przytknąć jak najwięcej dobrze zwiniętego materiału z obu stron dziury przebiegającej przez jego bark i również dobrze obwiązać bark i tors. Przecież nie mogła pozwolić, by wykrwawił się na jej oczach jak idiota, nawet jeśli zrobił dokładnie to, przed czym zdrowy rozsądek powinien go w tej sytuacji powstrzymać. Z mieczem w barku czy bez, i tak nie ma szans na kontynuowanie walki, Kama-san. Proszę, nie pozbywaj się jedynej rzeczy, która zatrzymuje krew w twoim ciele!
Przez cały proces ani razu nie spojrzała na demona. Stalowy wzrok skupiony był wyłącznie na wykonywanej przez nią pracy. Tylko śmierć mogła ją w tej chwili powstrzymać przed próbą załatania rannego towarzysza.
how lucky we are
Reiko wypadła wreszcie zza swojej kryjówki o rzuciła się w stronę Kamy, widząc co ten też próbował zrobić. Skutecznie mu to też uniemożliwiła, ostatecznie zabezpieczając prowizorycznie ranę. Na słowa Hayato demon tylko się uśmiechnął. Saiyuri natomiast poczuła wreszcie, jak energia przepływa przez jej ciało. Musiała patrzeć tak długo, wgnieciona w ziemię ciężkim wzrokiem demona. Ba, samą jego obecnością. Pochyliła się i wystrzeliła do przodu, pierwszą formą skracając dystans i chcąc wykonać śmiercionośne cięcie. Demon przeniósł na nią spojrzenie, ale nawet nie próbował uniknąć ataku. Podniósł tylko rękę. Ostrze uderzyło w dłoń, którą zablokował broń, a przeciwnik przekrzywił lekko głowę na jedną stronę.
- Urocze - zaśmiał się, a Sai zdała sobie sprawę, że absolutnie nic mu nie zrobiła, oprócz lekkiego skaleczenia. Następne co zrobił demon, to uderzył ją drugą ręką na odlew. Policzek bolał. Palił dogłębnie, w zamyśle mając ranić dodatkowo dumę. Demon cofnął się parę kroków.
- Niestety, ale na mnie już czas - kolejny uśmiech zatańczył na jego wargach, kiedy obrócił się i czmychnął między drzewa. Wy natomiast zdaliście sobie sprawę, że noc powoli rozjaśniała się. Niebo szarzało, zapowiadając że do wzejścia słońca pozostawało coraz mniej czasu. Po przegrupowaniu ci ranni z was zostali odesłani do Yonezawy, natomiast zdrowi zostali rozdysponowani do patrolowania ulic miasta przez parę następnych dni. Demony jednak zniknęły.
Rany: Hayato, dwie rany 3 stopnia. Prawy bark: dziura po wbiciu dłoni demona. Lewy bark: przebity na wylot kataną.
Nie możesz odpowiadać w tematach