Podróż była długa ale odpowiednio rozplanowana żeby wszyscy byli w pełni sił. Teraz kiedy dotarli na miejsce w jedno ze strategicznych punktów uważnie się rozglądała po ogrodzie. Czuła presję. Nie zaliczała się do tych ludzi co powątpiewali w co jest dobre a co nie. Wiedziała że demony trzeba zgładzić dla dobra ludzkości. Tu nie było problemu, chciała zabić jak najwięcej z nich. Ochronić jak najwięcej osób mogła. Dłoń zacisnęła się mocniej, ugięty kciuk spoczął na złotej tsubie gotowy wypchnąć go na dwa centymetry.
Nie chciała zawieść mieszkańców Edo, ani tym bardziej członków swojego zespołu, nie chciała zawieść samej siebie. Nie wiedziała czy była gotowa stawić czoła tylu przeciwnikom na raz, ale postanowiła że da z siebie wszystko choćby miało ją to kosztować jej życie. Spojrzała na białowłosego zabójcę w którego towarzystwie była teraz - Hayato bądź ostrożny.. - powiedziała łagodnym tonem głosu posyłając mu delikatny uśmiech. Nie chciała żeby cokolwiek mu się stało zwłaszcza że stał się dla niej kimś bardzo ważnym w dość krótkim czasie. Spojrzenie przeniosła na kobietę. Nie znała jej jeszcze. - Miło mi cię poznać.. mam na imię Saiyuri.. - przedstawiła się ze spokojem w głosie. - Wszystko będzie dobrze.. - dodała po chwili. Wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze z płuc starając się skupić na okolicy. Zgarnęła kosmyk blond włosów za ucho starając się skupić na dźwiękach w koło.
Kiedy dotarł do miasta już zmierzchało, a to zwiastowało rychłe nadejście ich nemesis do miasta. Jego grupa została wydzielona do patrolowania okolic ogrodu znajdującego się w Edo, dlatego też nie tracąc ni chwili skierował się w tym kierunku. Młody zabójca starał się przez cały czas mieć spokojną głowę. Nie potrafił jednak odgonić od siebie jednej myśli - Dlaczego kurwa ona tutaj jest? . Ostatnie wydarzenia w Kioto bardzo mocno zbliżyły go do Sai. Emocje tamtej nocy były tak silne, że narodziło się między nimi uczucie wykraczające znacznie poza zwykłą sympatię. Dlatego też Hayato nie mógł znieść tego, że kobieta, którą chce bronić pojawiła się w miejscu, w którym może w niedługim czasie dojść do prawdziwej rzezi: - Ja sobie poradzę Sai, ale Ty masz za każdym razem stawać za mną. Zrozumiano? Nie pozwolę, aby na Twoim ciele pojawiła się chociażby jedna blizna. - Spojrzał na drugą kobietę, która została dołączona do ich drużyny. - Nazywam się Kama Hayato. Jak rozumiem jesteś Ne? Powiedz mi, chcesz brać czynny udział w tym co może się stać, czy raczej mam traktować Cię jako wsparcie? Od razu powiem, że nawet mimo moich usilnych starań może pojawić się sytuacja, w której będziesz musiała ich użyć. - Ostatnie słowa wypowiedział wskazując na sztylety, które kobieta miała ze sobą. Dzisiejsza dzień mogła być ostatnia dla każdego z nich, tak więc koniecznym może się okazać korzystanie ze wszystkich posiadanych zasobów.
Milczała całą drogę, kontemplując ich sytuację. Choć nie było tego po niej widać, słowa mistrza ją poruszyły. Miała tylko nadzieję, że przynajmniej większość z nich zdoła powrócić do domów. Niepokój ściskał jej żołądek ilekroć myślała u Kirei'u, który został przydzielony do innej grupy. Był jedną z niewielu bliskich jej osób i nie potrafiła sobie wyobrazić co się stanie, jeśli umrze. Musiała jednak póki co zacisnąć zęby i skupić się na teraźniejszości.
Nie spojrzała na mężczyznę, gdy ten odezwał się do ich towarzyszki, choć słyszała go wyraźnie. Dłuższą chwilę nie potrafiła odnaleźć sensu w tym, dlaczego Sai miała się za nim kryć, gdy przyjdzie pora walki; wszyscy musieli dać z siebie wszystko, jeśli chcieli przeżyć. Wreszcie jednak załapała, że musieli być co najmniej przyjaciółmi i przejmowali się sobą, tak jak ona przejmowała się Kirei'em. Jedyna różnica była taka, że Kirei był w innej części miasta.
Gdy dwójka zabójców skupiła się na niej, zwróciła ku nim oczy. Zdążyła się nauczyć, że ludzie mogli czuć się ignorowani, jeśli nie patrzyła chociaż w ich kierunku. Dobrze było poznać ich imiona, przynajmniej wiedziała jak się do nich zwrócić, jeśli zajdzie taka potrzeba. Skinęła im obu głową.
- Reiko. Początkujący medyk - przedstawiła się krótko, a po zwróceniu jego uwagi na sztylety poruszyła sztywno głową. - Wiem. Planuję walczyć. Ale też pomagać komu będę w stanie z ranami. - Nawet jeśli nie starczyłoby jej własnych surowców do tego, potrafiła sobie poradzić na inne sposoby; wszak podarcie ubrań na kawałki i zatamowanie nimi krwawienia nie było żadną filozofią.
Na jej twarzy niezmiennie widniał neutralny wyraz, choć dłoń gładząca rękojeść jednego ze sztyletów zdradzała wewnętrzny stres. Nie była pewna ilu ludziom da radę pomóc, jeśli zostaną ranni, i czy w ogóle. Jednak była tutaj po to, by zrobić co w swojej mocy, by choć jedna osoba więcej ujrzała światło dnia.
how lucky we are
Słońce zaszło już całkowicie, a mrok spowił ogród, w którym sie znajdowaliście. Z początku wszystko wyglądało bardzo spokojnie. Ot, gdzieniegdzie ukrywały się pary, któe miały ochotę na trochę prywatności pośród natury. Zauważyć można również było ludzi, którzy korzystając z ogrodu chcieli skrócić sobie podróż do domu. Każde z was poczuło, że miejsce, w którym aktualnie się znajdujecie zostanie całkowicie pominięte przez demony, a co za tym idzie zwiększą się znacznie wasze szanse na przeżycie. Nic bardziej mylnego.
Patrolując teren nagle usłyszeliście gromkie krzyki dochodzące z ulic miasta, a także innych lokacji. Oznaczało to tylko jedno - demony postanowiły wyjść z ukrycia i wprowadzić w życie plan swojego Pana. Hayato słysząc wołania o pomoc od razu ruszył w stronę pierwszych dźwięków, które usłyszał. Prawdopodobnie gdyby wykonał jeszcze kilka kroków do przodu pozostałybyście jedynie dwie na placu boju, jednakże dzięki swojemu wytężonemu zmysłowi chłopak zatrzymał się. Ta chwila zawachania pozwoliła mu na uniknięcie szponów demona, który z niezwykłym pędem pojawił się w ogrodzie i próbował zdekapitować Kamę. - Marechi wśród zabójców? Nawet nie wiesz jak bardzo masz przejebane. - Saiyuri mimowolnie podniosła głowę słysząc nadchodzących przeciwników. Odgłosy sapania i powarkiwania wskazywały na dwunastu osobników - nie licząc tego, który aktualnie stał przed Hayato. Dodatkowo kobieta była w stanie usłyszeć ich słowa zapętlające jedno słowo "Marechi". Z waszej trójki pierwszą osobą, która zobaczyła przeciwników była Reiko. Wykorzystując swój nadludzki wzrok była w stanie dostrzec, że potwory pojawiły się w ogrodzie wokół nich i zbliżały się próbując zacisnąć tworzony przez siebie okrąg.
Bestie nie miały zamiaru próżnować. Dwie z nich od razu wyskoczyły frontalnie w stronę Sai, kolejny zaś postanowił wykonać taki sam ruch w stronę Reiko. Trzy z pozostałych demonów postanowiły pomóc swojemu pobratymcowi w rozszarpaniu Hayato. W tym celu ruszyły one stricte do chłopaka starając się oddzielić go od grupy - zupełnie jak stado wilków atakujących ofiarę.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 28/11 23:59
Dodatkowe informacje: Brak
Widząc jak ten nagle ruszył przed siebie zakrzyknęła jedynie za nim - Czekaj! - widząc jak nagle odskakuje w tył przed demonem. Odgłosy większej ilości demonów docierały do niej z każdej strony. "Już nas otoczyli?" przemknęło jej przez myśl. Ale słowa jakie usłyszała sprawiły że krew w żyłach jej się zmroziła a serce stanęło na ułamek sekundy. - Marechi.. - powtórzyła powtórzyła kątem oka patrząc na demona stojącego przed Hayato. Dłoń na pochwie miecza się zacisnęła z całej siły. Widząc jak nagle wyskakuje więcej demonów i dwóch z nich ruszyło bezpośrednio na nią. Skupiła się na odgłosach, fioletowe ślepia wbiła w dwóch przeciwników szarżujących na nią frontalnie. "Po kolei.." powiedziała sama do siebie uginając nogi lekko w kolanach, wysuwając lewą stopę w tył i napinając mięśnie nóg. Zrobiła głębszy wdech. - Kaminari no kokyū..Ni no kata: Inadama - powiedziała zdecydowanym głosem robiąc szybki ruch w bok w kierunku szybszego demona. Kciuk wypchnął ostrze o dwa centymetry, dłoń zacisnęła się na rękojeści miecza i szybkim, precyzyjnym ruchem cięła od lewej do prawej strony chcąc ściąć głowę przeciwnika, szybko po tym chowając katanę do pochwy. Po czym bez chwili zwłoki obróciła ciało frontalnie w kierunku drugiego demona który do niej doskoczył i powtórzyła to samo. Jeśli była w stanie pozbyć się obu przeciwników starała obrócić w stronę gdzie Kama miał swoich wrogów. Ruszyła sprintem w jego stronę chcąc wesprzeć go w walce. A przynajmniej nie pozwolić demonom go otoczyć. Nie zamierzała okazać litości nikomu tej nocy. Jak z resztą zawsze. Dobiegając do pierwszego z przeciwników Hayato dobyła błyskawicznie broni i zamachnęła się ostrzem po skosie, tnąc od lewej strony do prawej, z góry w dół. - Ja jestem twoim przeciwnikiem śmieciu.. - warknęła nie ustępując.
- Próbują nas otoczyć - rzuciła do dwójki zabójców.
Jej serce biło szybko, ale umysł zachował bystrość. Nie było to jej pierwsze starcie z demonem, choć zdecydowanie jedno z bardziej stresujących. Szczególnie, że znajdujący się z nimi mężczyzna okazał się być lepem na demony. Cóż, oby były tymi słabszymi, z którymi mogli sobie poradzić. Inaczej ich najbliższa przyszłość malowała się niezbyt kolorowo. Odwróciła się tyłem do swoich towarzyszów broni, starając się trzymać ich blisko.
- Psia kość - wymamrotała pod nosem. - Trzymajmy się blisko. Strzeżmy swoich pleców - rzuciła do dwójki zabójców.
Było to jedyne co jej w tej chwili przyszło do głowy; jeśli ktoś miał lepsze sugestie, z chęcią by się posłuchała. Póki co jednak musiała się skupić na nacierającym demonie. Gdy był dostatecznie blisko planowała ugiąć dla stabilności nogi i uskoczyć w bok, w nadziei na uniknięcie niewątpliwie nadciągającego ciosu, by następnie odwrócić się ku przeciwnikowi i wskoczyć mu na plecy, oplatając prawą rękę niczym wąż wokół jego szyi, zaś ostrze trzymane mocno w lewej dłoni miało szybkim ruchem wbić się w delikatne tkanki pod żuchwą i ciąć w poziomie, potencjalne odseparowując głowę od reszty ciała. Jeśli zdołała go w ten sposób chociaż pozbawić mobilności, miała zamiar podbiec jak najszybciej do Hayato i skupić się na jednym z trójki demonów, które dołączyły do szarży na niego - tym, który był najbardziej po zewnętrznej stronie i zarazem najbliżej pleców zabójcy. Cel był w zamyśle prosty: mocne, precyzyjne i horyzontalne cięcie skupione nieco powyżej połowy długości szyi, by i w tym przypadku dekapitować demona.
how lucky we are
Kiedy tylko wykonał swój ruch odwrócił się, aby mieć lepszy pogląd na sytuację. Zobaczył wtedy swoje towarzyszki, które walczyły, bądź już pozbyły się swoich przeciwników. Zauważył również nadchodzące w jego strone demony. Chcąc odciągnąć je od reszty wykonał szybko kilka kroków do tyłu: - Shi no kata: Shōjō Sajinran! Hayato wykonał kilka wymachów mieczami posyłając w stronę przeciwników powietrzne ostrza, które powinny pozbawić ich żywota.
Dwa demony rzucił się w kierunku Saiyuri i mimo że ta czuła narastający niepokój, związany z przeważającą ich liczbą przeciwników, zareagowała zdecydowanie. Druga forma oddechu pioruna doskonale poradziła sobie z napastnikami, pozbawiając głowy najpierw jednego, a potem drugiego. Wydawało się dość oczywiste, że nie były one wojownikami najwyższego sortu i to co nimi kierowało w tym momencie, to głównie słodki zapach krwi marechi. Po pozbyciu się atakujacej ją dwójki, Saiyuri mogła ruszyć dalej, puszczając się biegiem w kierunku Hayato, jednak na spotkanie wyskoczył jej kolejny demon, celujący szponami w jej szyję.
Reiko też poradziła sobie dobrze, zwinnie wykonując kolejne ruchy. Zgrabnie uskoczyła w bok, unikając bezpośredniego ataku demona i wybijając się, by znaleźć się na jego plecach. Jej chwyt za szyję może i nie był najsilniejszy, ale wystarczający by ograniczyć ruchy i wyprowadzić dobre cięcie sztyletem, które unieruchomiło demona... na zawsze.
Hayato znajdował się w najgorszej sytuacji, przynajmniej pod względem liczby przeciwników, która postanowiła się nim zająć. Pierwszy z jego ruchów pozwolił mu na bezpieczne zwiększenie dystansu, wykonanie tych paru kroków w tył, za którymi demony podążyły jak po sznurku, zbyt spragnione jego krwi, by dostrzec oczywistość tej pułapki. Czwarta forma oddechu skutecznie uporała się z całą trójką, która znajdowała się przed nim. No właśnie, zaraz po tym, jak dotychczasowa trójka zwaliła się na ziemię, Hayato poczuł ból w prawym ramieniu; jeden z demonów doskoczył do niego od tyłu, wbijając pazury w ramię i szarpiąc go w swoją stronę. Białowłosy mógł też zauważyć, jak w jego zasięgu wzroku pojawia się drugi napastnik, który biegł prosto na niego.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 01/12 23:59
Dodatkowe informacje: Razem zostało 6 demonów, z czego 3 z nich aktywnie was atakują. Reiko; wykonałaś 3 akcje by pokonać demona, więc na razie stoisz w miejscu i musisz się przemieścić, jeśli chcesz jakiegoś zaatakować
Wiedziała co chce zrobić. Plan był prosty i powinien być wystarczająco skuteczny. Starała się zrobić szybki zryw w bok, uginając przy tym nogi w kolanach aby prześlizgnąć się pod idącą po łuku łapą atakującego demona w bok. (Jeśli wymach potwora był prawą ręką to zrobi zryw w swoją lewą stronę. W przeciwnym kierunku do wymachu. Jeśli atak był lewą łapą to zryw będzie w jej prawą stronę.) Ustawiając się tym samym od boku przeciwnika będzie dobywała broń i cięła od lewej do prawej chcąc ściąć kolejną głowę.
Starała się być na bieżąco z całą sytuacją. Skupiając się nie tylko na tym co widziała ale i na tym co słyszała w koło. Gotowa była na ewentualne uniki jeśli inny przeciwnik by do niej nagle chciał doskoczyć. Nie ważne jak bardzo chciała pomóc teraz Hayato, nie mogła opuszczać gardy i doskonale o tym wiedziała. "Wytrzymaj jeszcze trochę Kama.." nie powiedziała tego na głos. Nie wiedziała jaki był poziom mężczyzny w walce, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że najlepszy zabójca to dupa jak demonów przy nim kupa.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Nagle Hayato poczuł ból w prawym ramieniu, a następnie ciągnięcie do tyłu. Zerkając za swoje plecy dostrzegł demona, który nie tylko wbił w niego swoje pazury to jeszcze na dodatek chciał go do siebie przyciągnąć. Dodatkowo znad przeciwka również nadbiegała kolejna bestia. Białowłosy musiał działać szybko. Zapierając się z tyłu swoją prawą nogą uniemożliwił przeciwnikowi dalsze ciągnięcie się. W tym samym czasie wygiął w łokciu prawą rękę dzierżącą wakizashi i wykonując szybki ruch jakby chciał wycisnąć sztangę starał się przeciąć rękę potwora. Ruch ten nie powinien być zbyt skomplikowany, zwłaszcza, że po poczuciu krwi mężczyzny demon powinien popaść w jeszcze większy amok. Na tym Hayato jednak nie miał zamiaru zakończyć. Wykorzystując prawą nogę, wykonał na niej obrót w lewą stronę wykonując jednocześnie prostopadłe cięcie. Ostrze miało za zadanie jednym, płynnym ruchem zdekapitować potwora znajdującego się za mężczyzną. Jeśli ten ruch się udał, Kama kontynuował obrót, aby ponownie znaleźć się w pozycji wyjściowej i jednocześnie pozbawić głowy drugiego demona, który powinien znaleźć się już w zasięgu jego klingi. W sytuacji kiedy pierwszego demona nie udało się zabić jednym cięciem, Hayato wykonuje drugie przy pomocy wakizashi i ponownie wraca do punktu wyjścia, gotów zabić nadchodzącego przeciwnika.
Jako że jej towarzysze zdawali się sobie (w miarę) radzić, ona skupiła się na jednym z pozostałej trójki demonów, które jeszcze nie przeszły do ataku. Jako cel obrała najbliższego z nich, wykonując ku niemu szybką szarżę z dwoma sztyletami w gotowości. Gdy udało jej się znaleźć przed nim, ugięła lekko kolana, a następnie wybiła się w kierunku szyi stworzenia, ze sztyletem w lewej dłoni trzymanym przed sobą horyzontalnie. Miała z pomocą impetu skoku wbić się długą stroną ostrza w przód szyi, a następnie wykonać cięcie po półokręgu, by dekapitować go. Jeśli starczyło jej czasu, chciała po tym odepchnąć się od niego w tył lewą nogą, by opaść na ziemię w odległości od reszty demonów i przygotować się na ewentualny unik.
how lucky we are
Saiyuri wykonała ślizg pod wyciągniętą w jej stronę łapą demona, tym samym unikając bezpośredniego ataku. Plan był dobry, a jego wykonanie też całkiem dobry, bo dziewczyna swoją szybkością i zręcznością z łatwością poderwała się na nogi i wykonała kolejne cięcie, które dosięgnęło demonicznej szyi.
Kiedy Hayato postanowił się zaprzeć, poczuł jak ból się zwiększa, kiedy pazury demona zatopiły się głębiej w jego ciele. Zdecydowanie nie było to najmądrzejsze z jego posunięć. Kolejny ruch, mimo że nie odciął demonowi dłoni, to zranił ją, zmuszając do puszczenia ramienia, przez co zabójca wreszcie się od niego uwolnił. Mógł wykonać też kolejny ruch sekwencji, obracając się na prawej nodze i prowadząc ostrze w kierunku szyi oprawcy, z której głowa zaraz potoczyła się na ziemię.
Drugi demon znajdował się w zasięgu jego klingi, owszem, ale był zbyt nisko. Pochylony, wystrzelił od strony ziemi, zwyczajnie uderzając Hayato w klatkę piersiową i sprawiając, że ten odleciał i przewrócił się na ziemię, lądując na plecach. Demon uśmiechnął się do niego szeroko, a następnie wyskoczył wysoko do góry, chcąc ewidentnie spaść na Hayato całym swoim ciężarem. Jednocześnie widać było, że rękoma osłania swoją szyję.
Reiko nie zamierzała też dłużej czekać, aż któryś z pozostałych demonów rzuci się na nią, czy na kogokolwiek innego, samej przystępując do ataku. Wyciągnęła swoje sztylety i rzuciła się w kierunku maruderów. Kiedy jednak skoczyła, jej przeciwnik uniósł ku górze ręce, zasłaniając się nimi przed jej ostrzami, które zahaczyły o skórę na barkach. Następnie demon ryknął, otwierając ramiona i tym samym odpychając od siebie dziewczynę. Jej atak jednak przykuł uwagę pozostałej dwójki, która do tej pory stała bezczynnie, przez co zaczęły ją okrążać. Ten, na którego przed chwilą się rzuciła, sam pierwszy wyrwał do przodu, chcąc ją zaatakować.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 5.12 do 23.59
Dodatkowe informacje: Sai, masz wolną rękę na to co zrobić; pomóc Hayato czy Reiko, którą otoczyły 3 demony. Pamiętaj, że przemieszczenie się zabierze ci jedną akcję. Hayato; o ile nie zamierzasz bić się na plecach, to podniesienie się zajmie ci jedną akcję. Dodatkowo twoja prawa ręka przez następny post jest obolała.
- Kaminari no kokyu.. Ichi no kata: Hekireki Issen.. - odezwała się wyrywając się w przód w stronę demona zachodzącego medyczkę od jej prawej strony z zamiarem pozbawienia go głowy. Ale na tym nie zamierzała poprzestać. Miała na celowniku jeszcze pozostałe demony.
Jeśli pierwszy atak był pomyślny to zaraz potem doskoczy do drugiego demona (tego stojącego przed Reiko), ukierunkowując się na jego lewostronną tylną stronę w celu posłania ostrza wysuniętego z pochwy horyzontalnie tnąc od lewej do prawej z dużą prędkością. I ostatecznie będzie chciała powtórzyć to samo z ostatnim demonem (tym po lewej stronie Rei) jeśli jej wcześniejsza akcja się sukcesem. Gotowa była na ewentualny unik jeśli któraś z akcji ataku zakończyłaby się niepowodzeniem. Miała tylko nadzieje że blondynka zrobi chociaż susa w tył żeby nie dostać rykoszetem podczas precyzyjnie zaplanowanych ataków Kurayami.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
how lucky we are
Na twarzy Hayato widniał uśmiech, kiedy to szybkim ruchem nóg podniósł się z ziemi. Bark, który chwilę temu został złapany przez potwora dawał o sobie znać. Na szczęście ubranie zabójcy demonów było w stanie poradzić sobie z obrażeniami tak podrzędnej kreatury. Niemiej jednak mężczyzna musiał dać chwilę odpocząć swojej prawej ręce, a co za tym idzie w tym momencie posługiwać się mógł jedynie swoją kataną, którą trzymał w lewej dłoni. Patrząc w powietrze, Hayato ułożył ostrze przy swoim prawym ramieniu - "Shi no kata: Shōjō Sajinran!". Wykonując serię szybkich cięć mężczyzna posłał w stronę swojego "podniebnego" przeciwnika serię powietrznych cięć, które skutecznie powinny sobie z nim poradzić.
Jeśli jakimś cudem demon przeżył taką nawałnicę powietrznych cięć to Hayato wyczekując do ostatniego momentu wykonuje uskok w bok, a następnie tnie swojego przeciwnika na wysokości jego szyi. Jeśli jednak cała akcja zakończyła się sukcesem to mężczyzna postanawia rozejrzeć się wokół siebie, gotów na ewentualny kolejny atak ze strony demonów.
Saiyuri postanowiła użyć pierwszej formy swojego oddechu, by doskoczyć do jednego z demonów, które próbowały otoczyć Reiko. Sama technika okazała się skuteczna, a wyprowadzone cięcie było celne i posłało głowę demona na ziemię. Kolejny doskok i skierowanie ostrza ku następnemu przeciwnikowi również okazało się owocne w skutkach i tak oto dwa demony zostały unieszkodliwione. Mimo też, że Reiko odskoczyła, zauważyła że ataki Sai pozostawiły jej okno do działania, dzięki czemu mogła dobić ostatniego z nich. Sam Hayato natomiast znakomicie poradził sobie ze skaczącym na niego przeciwnikiem, posyłając w jego stronę burzę cięć, która praktycznie pokroiła go na kawałki.
- Brawo, wspaniały pokaz umiejętności - najpierw usłyszeliście jego głos, a potem idąc za nim, znaleźliście jego właściciela. Wasze oczy zatrzymały się na wysokiej sylwetce mężczyzny, który stał w cieniu drzew. Słowa wypowiadał miękko, przyjemnym dla ucha głosem, wydając się przy tym nad wyraz spokojnym. - Jaka szkoda, że teraz na niewiele wam się to przyda - na jego ustach pojawił się szeroki, upiorny uśmiech, który w sumie najbardziej odczuła Saiyuri. Poczuła, jak dreszcz przebiega jej po plecach, a dłonie zaczynają lekko drżeć.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 48h
Dodatkowe informacje: Sai, w związku z twoją niską statystyką HD, za każdym razem kiedy chcesz wykonać atak, musisz rzucić kością k20. Wynik powyżej 10 będzie oznaczał, że ci się udało. Posta pisz normalnie, a przed wysłaniem rzuć kością w odpowiednim temacie i podlinkuj, zanim wyślesz wiadomość w tym temacie, a wynik będę rozpatrywać w swoim poście.
"Brawo, wspaniały pokaz umiejętności.."
Przygryzła dolną wargę odwracając twarz w stronę nieznajomego. Oczywiście że był to demon. Białe kudły i czerwone ślepia rzucały się tak bardzo teraz w oczy aż się zaczęła zastanawiać czy długo tam już stał. Czy dopiero się pojawił? Nie przypomina sobie żeby coś słyszała. Choć była skupiona na konkretnych przeciwnikach oraz na swoich towarzyszach broni. "Jak dużo widział?! Straciliśmy element zaskoczenia całkowicie? Czy to tylko blef?" zamyśliła się uważnie mierząc go wzrokiem. Po kolejnych słowach zbliżyła prawą dłoń do rękojeści swojej katany. To jak na nich wszystkich patrzył, ten upiorny, zdawało jej się że nawet sadystyczny uśmiech sprawił że aż dreszcz przebiegł ją po plecach. I w żadnym wypadku nie należał do tych przyjemnych, których sprawcą był stojący obok niej zabójca. Wzdrygnęła się niemalże od razu. Dłonie zaczęły drżeć, zdała sobie sprawę z tego po paru sekundach dopiero. Lewa dłoń zacisnęła się mocniej na sayi, aż kostki jej zbladły. "Uspokój się! To.. to tylko.. kolejny przeciwnik.." te myśli jednak nie były aż tak skuteczne jak by chciała. Zrobiła jeszcze jeden krok w bok stojąc po lewej stronie Kamy na trzy, może cztery metry od niego, stojąc frontalnie do nowego przeciwnika. Żeby oboje mieli przestrzeń i nie zawadzali sobie nawzajem. Przyjęła pozycję typowo defensywną. Ugięła lekko nogi. Musiała być przygotowana na wszystko. Nie zamierzała atakować, musiała przypatrzeć się jego ruchom. Czy był szybko, zwinny? Kogo pierwszego zaatakuje? A może pozwoli im wykonać pierwszy atak? Wypuściła powoli powietrze z płuc. Pewnie by coś powiedziała gdyby stres nie brał przewagi nad ciałem. Skupiła się więc na przeciwniku gotowa do ewentualnego uniku czy bloku jeśli ona byłaby pierwszym celem do wyeliminowania.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Natychmiast zbliżyła się do pozostałej dwójki, stając po lewej stronie jasnowłosej zabójczyni w odległości paru metrów. Jej pozycja była defensywna, obosieczne sztylety zaś stabilnie trzymane w dłoniach. Zwróciła uwagę na drżenie ciała swojej towarzyszki; musieli ją bacznie obserwować, by w razie jej niezdolności do działania załatać powstałą dziurę. Czekał ich ciężki bój. Mimo to nie mogła powstrzymać słów cisnących się jej na usta, cierpkich niczym niedojrzałe wiśnie.
- Ty zaś pokazałeś nam dotąd jedynie, że potrafisz się kryć niczym tchórzliwy pies, gdy twoi pobratymcy giną - powiedziała głosem zabarwionym obrzydzeniem, choć jej twarz nie zdradzała żadnych emocji.
Prowokacja nie byłaby najlepszym rozwiązaniem, gdyby nie to, że i tak nie mogli umknąć przed demonem nawet gdyby chcieli; zaś potencjalnie wytrącony z równowagi przeciwnik, choć chaotyczny w swych działaniach, miał tendencję do odsłaniania swych słabych punktów.
how lucky we are
Z początku Kama miał zamiar pomodlić się nad ciałem bestii, co miałoby umożliwić duszy w niej uwięzionej odejście do Nirvany. Nie było mu jednak dane dokonać tego aktu łaski na poległym przeciwniku. W ogrodzie rozbrzmiał głos kolejnego podwładnego Muzana. Hayato cicho zaklął pod nosem, zły na swój wyczulony zmysł. Jak to było możliwe, że nie wyczuł zbliżania się do nich takiego przeciwnika. Czyżby demony, które zajmowały ich dotychczas aż tak bardzo skupiły na sobie jego uwagę? Trzymając swoje bronie spojrzał najpierw na Reiko, która już posłała w stronę ich następnego przeciwnika parę szczerych słów. Najwyraźniej towarzyszka "Ne" była gotów na dalsza walkę. Następnie jego wzrok padł na Sai. Jego źrenice momentalnie się rozszerzyły, a na twarzy pojawił delikatny grymas zdumienia. Kobieta dosłownie drżała na widok demona, który pojawił się przed nimi. - Obronię Cię... - Zdziwienie szybko zniknęło jednak i zostało zastąpione standardową w takich sytuacjach dla Kamy powagą. Jego oczy przeniosły się na przeciwnika.
Widząc kątem oka ruch Reiko postanowił odwzorować ten sam po drugiej stronie Sai. Przesuwając się parę metrów obrócił w dłoni wakizashi, mając jego ostrze skierowane w ziemię. Przyjmując pozycję defensywną na luźnych nogach czekał na ruch przeciwnika, gotów w każdej chwili wykonać unik, bądź ruszyć w stronę atakowanego towarzysza.
Spojrzenie demona na dłuższą chwilę zawisło na Saiyuri. Badał ją, leniwie przesuwając wzrok po jej sylwetce, a w kącikach jego ust zagościł delikatny uśmiech zadowolenia. Był bardzo dobrze świadom tego, jakie wrażenie na niej wywarł, a sama kobieta miała wrażenie, że jego spojrzenie praktycznie przewierca ją na wylot. Czuła się, jakby demon nie patrzył tylko i wyłącznie na nią, ale przeglądał także jej myśli.
- Kryć? - demon cmoknął jakby rozczarowany, z tym razem przekornym uśmiechem goszczącym na twarzy. - Przecież ja cały czas tu byłem - jego wyraz twarzy znowu zmienił się, dopasowując do tonu i słów. Był rozczarowany, jakby przeoczenie go było czymś niepojmująco trudnym. Wszyscy jednak nie byli pewni, czy mówił prawdę, czy zwyczajnie w tym momencie blefował. Wyglądało jednak na to, że te pogaduszki sprawiają mu wyjątkową przyjemność. Nie wyglądał też, jakby kwapił się do walki, definitywnie czekając na to, aż oni wykonają pierwszy ruch.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: Im szybciej tym lepiej
Dodatkowe informacje: Niech was bozia błogosławi
"Przecież ja cały czas tu byłem"
Te słowa ją całkowicie zaskoczyły. Nie ważne jak bardzo skupiała się na jego słowach nie była w stanie stwierdzić czy mówił prawdę czy kłamał. "Skup się.. póki co widział tylko moje dwie pierwsze formy.. ale obserwować to jedno.. a odczuć je na własnej skórze to już zupełnie co innego.." pocieszała się w myślach. Musieli znać atrybuty demona. Co było jego mocną stroną a co było jego piętą achillesową. Wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze z płuc licząc do dziesięciu. Nie odmierzała jednak czasu do ataku, o nie! Ona próbowała się opanować na tyle aby być w stanie użyć swojego oddechu tak jak zawsze to robiła, bezbłędnie. Zacisnęła lewą dłoń na sayi ustawiając się jak do pierwszej formy. Oddech się zmienił, jeśli demon faktycznie był tam cały czas to mógł wiedzieć co zaraz nastąpi. "To pokaż mi jaki szybki jesteś.." szepnęła w myślach ani na chwilę nie odrywając wzroku od przeciwnika. Wysuwając lewą stopę w tył, napięła mięśnie. - Kaminari no kokyu.. - szepnęła pod nosem. "Roku no kata: Dengō Raigō" dodała już w myślach, a następnie wyciąga ostrze z dużą prędkością z zamiarem posyłania w stronę przeciwnika niezwykle szybkich piorunów, które miały przeszyć wszystko na swojej drodze.
Atak: 4 ;-;
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Z aktualnej postawy ich przeciwnika wynikało, że nie miał on zamiaru jako pierwszy rozpocząć ataku, a więc pozostało tylko jedno - zmuszenie go do wykonania jakiejkolwiek akcji. Kama cały czas wlepiał swoje czerwone ślepia w przeciwnika: - Jak Ci na imię demonie? Podaj mi je, a ja obiecuję pomodlić się nad Twoim martwym ciałem, aby uwięziona w nim dusza mogła zaznać spokoju. - Czy wierzył w to, że przeciwnik od samego początku był tutaj? Zdecydowanie nie. Jeśli taki potwór towarzyszyłby im podczas mordowania jego pobratymców to musiałoby to wpłynąć w jakimś stopniu na Sai. Zmysły mógł oszukać, ale jego aura nie mogła pozostać niezauważona - zwłaszcza kiedy wymuszała taką reakcję na jednej z zabójczyń.
Hayato przetarł ostrze swojego miecza o kimono znajdujące się na prawej ręce, a następnie sprawnym ruchem wykonał cięcie na zewnętrznej części prawej dłoni. Rana była na tyle płytka, że nie mogła uszkodzić ścięgien, ale jednocześnie na tyle głęboka, że niemalże natychmiastowo zebrała się w niej krew, która kropla za kroplą zaczęła spadać na ziemię. Krew Marechi to jednocześnie przekleństwo jak i błogosławieństwo. Dzięki niej bowiem zabójca był w stanie sprowokować demona do wielu rzeczy.
Niemalże natychmiastowo po wykonaniu rozcięcia Hayato przyjął pozycję bojową. Jego prawa noga znalazła się z tyłu, a kolana ugięły. Lewa ręka dzierżąca katanę wysunęła się delikatnie do przodu i czubkiem ostrza wycelowała w demona. Prawa ręka ułożona została po prawej stronie ciała, a dłoń z odwróconym wakizashi przysunięta została w okolice prawej piersi. W takiej pozycji Kama czekał na reakcję ze strony demona, mając nadzieję, że jego krew nie tylko odwiedzie go od Sai, ale również wymusi jakiś ruch w jego stronę.
- Czyli przyznajesz się do siedzenia bezczynnie. Tchórzliwy pies. - mruknęła pod nosem, bardziej do siebie niż do demona, choć niewątpliwie jej głos dotarł do jego uszu, skoro miał wyostrzone zmysły.
Ręce mrowiły ją do działania. Cokolwiek co mogło umożliwić im posunięcie się o chociaż pół kroku w przód... Zacisnęła zęby i czekała, jakby licząc, że okazja sama nadejdzie. Och, jak chętnie cisnęłaby w niego swój sztylet; wiedziała jednak, że pozbywanie się swojej broni, nawet jednej z nich, nie było rozsądne. Teoretycznie miała stalowy nożyk, którego używała do czynności niezwiązanych z zabijaniem demonów.
Wtedy odezwał się Kama i rozciął swoją skórę, sprawiając, że krew zaczęła skapywać na podłoże. Reiko poczuła jakby przez jej ciało przeszedł impuls elektryczny, ale powstrzymała się przed ruchem, aż demon zwrócił oczy ku mężczyźnie. Gdy tylko tak się stało, dyskretnie schowała lewy sztylet do pochwy; równie dyskretnie wyciągnęła ostry nóż, chwytając go w pozycji do rzucania. Lewa ręka była jej mocniejszą i bardziej dominującą, więc liczyła, że uda jej się wykonać skuteczny rzut, mimo że tym konkretnym ostrzem robiła to po raz pierwszy. Zrelaksowała swoje ciało i wyprostowała się, zaś lewą nogę wyciągnęła do przodu, prawą stawiając nieco za nią. Odetchnęła głęboko i uniosła dłoń z nożem, zaraz po tym szybkim ruchem wyrzucając go. W pozycji wyjściowej przeniosła prawą nogę do przodu, lewą przesuwając po półkolu za sobą. Włożyła dużo siły w rzut, ale skupiła się bardziej na precyzji, by ostrzem trafić prosto w tors demona.
how lucky we are
Saiyuri próbowała, a podobno dobre chęci powinny liczyć się przede wszystkim. Spojrzenie demona zdawało się jednak wywierać na niej zbyt duże wrażenie. Ba! Sama jego obecność była ciężka i zdająca się sprawiać, że powietrze nie tylko dookoła niej, ale wszystkich w ogrodzie tężało. Reiko i Hayato też wyczuwali otaczającą ich przeciwnika aurę, ale na całe szczęście - nie reagowali aż tak jak ich towarzyszka. Gdyby nie to, to spotkanie pewnie byłoby już dawno przesądzone.
Saiyuri więc stała; jedyne co zrobiła, to przesunęła lewą stopę w tył i zdawała się zastygnąć. Poczuła wątpliwości, wzbierające w niej niczym fala i zalewające nagle i gwałtownie. A co jeśli jej atak okaże się zbyt słaby? Co jeśli chybi i bestia wykorzysta to przeciwko niej, albo co gorsza, przeciwko jej towarzyszom?
Demon uśmiechnął się lekko na słowa białowłosego, spojrzeniem wędrując od niego w kierunku Reiko, która też postanowiła dodać co swoje. Dalsze działania Kamy zdawały się jednak znowu go zainteresować; o tyle o ile. Spojrzenie wróciło, jakby bardziej zaciekawione, tym co właśnie robił. Kiedy jednak chłopak rozciął skórę, a we wnętrzu dłoni zebrała krew, ich przeciwnik jedyne co zrobił, to się wyprostował, zyskując jakby parę centymetrów.
- Na prawdę jesteś gotowy tutaj zginąć? - zapytał, tym samym miękkim głosem co wcześniej.
Plan Reiko był dobry, a przynajmniej jego założenie. Wykorzystanie elementu zaskoczenia działało na jej korzyść i nóż poleciał dokładnie tam, gdzie sobie tego życzyła. Atak jednak zdawał się odwrócić uwagę przeciwnika od Hayato, kiedy ostrze uderzyło o tors demona i... nie wbiło się w niego. Demon natomiast uśmiechnął się znowu, w ten swój upiorny sposób. Kiedy nóż odbił się, pochwycił go, zaraz unosząc i odrzucając go w kierunku nadawczyni, celując dla odmiany w jej głowę.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: Im szybciej tym lepiej
Dodatkowe informacje: Niech was bozia ma w opiece
Nie możesz odpowiadać w tematach