Jak zawsze trapiły go wątpliwości. Wszystko działo się bardzo szybko. Zbiórka w Yonezawie, przemówienie Mistrza i wysłanie ich po całym kraju stało się błyskawicznie. Nie lubił tak działać. Czuł, że nie ma planu. Ani drużyny, bo do tej pory miał okazję lepiej poznać tylko Sakurę. To wszystko oczywista pułapka. My będziemy czekać na nich tutaj, a tymczasem, kto wie, Yonezawa spłynie krwią? Nawet w jego w głowie brzmiało to nieco paranoidalnie. Bał się. Mistrz postawił wszystko na jedną informację. I to ze źródła, które wyschło.
- Mam złe przeczucia. - mruknął do wędrującej obok Sakury. - Czterech mizunoto puszczonych samopas. Hashiry ryzykują życie, a my... - westchnął ciężko. Oczekiwanie działało mu na nerwy. - Myślisz, że to będzie ta noc? - zapytał poprawiając kaptur i zerkając na pozostałych towarzyszy. Może powinni zatrzymać się i coś zjeść? Jak tylko zacznie się dziać zgodnie ze słowami Mistrza to i tak tego nie przegapią.
- Aktualny ubiór:
- Długi i znoszony płaszcz ukrywający dość dobrze jego strój i ekwipunek. Reszta zgodna z opisem.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Złote oczy Sakury raz patrzyły w lewo, a potem w prawo, chcąc wytropić cokolwiek z tłumu ludzi co nie mają nawet pojęcia, że zaraz ta ich zabawa może się zmienić w ucieczkę o życie. Ostrzec nikogo nie mogła, a zawalający się o siebie samego pijak i tak by pewnie nie posłuchał ani jednego słowa co wyszedł by jej z ust. Westchnęła sama do siebie, zanim spojrzała w stronę swoich towarzyszy. Ale grupa. Kirei którego znała już wcześniej, dzięki treningom co razem mieli. Dwójka nieznajomych tak naprawdę, co tylko imiona dali bez żadnych innych informacji. To skończyć się może tylko w dwa sposoby: albo znajdą jak ze sobą współpracować, albo będą ze sobą walczyć w tym samym momencie co z demonami.
— Złe przeczucia to chyba część tej roboty — odpowiedziała na szybko. Kirei miał jednak rację, w powietrzu coś było, ale nie udymiony alkohol, a bardziej to ciężkie uczucie, że zaraz coś z nieba spadnie. — Bardzo możliwe, ale mistrz wie co robi. Jeśli to będzie ta noc, to możemy się uszczęśliwić tym, że mistrz pokłada w nas nadzieje. Zawsze lepsze to niż nic, prawda? — Sakura nie wiedziała do końca jak to może się potoczyć, nikt nie mógł tego wiedzieć. Zawinięty szal wokół jej szyi złapała co jeden koniec, przytrzymując go zaś do swoich ust. Zimny wieczór, a Sakura nigdy nie była przyzwyczajona do takich temperatur.
- Aktualny ubiór:
- Tak jak zawsze, w coś wygodnego aby w tym biegać, ale do tego ma szal zrobiony z bardzo miękkiego materiału.
Ale tutaj ładnie. Przeleciało jej przez myśl, gdy w końcu zsiadła ze swojego konia, którymi tutaj przybyli i mogła się rozejrzeć szerzej po okolicy. Zbliżająca się ciemność spowodowana skrywającym się przed ludźmi Słońcem dodawała temu miejscu nieskrywanego uroku. Zapewne to dlatego, że gdy wzrok niedomaga, to i nie widać wszelkich mankamentów, jakie codziennie się pojawiają w życiu Japończyków. A te mankamenty najłatwiej zauważyć na ich twarzach. Schorowanych, posiniaczonych, zmęczonych przez świat, w jakim przyszło im żyć. Kiedyś była jedną z nich, lecz obecnie mogła sobie pozwolić na nieco więcej. Nawet przez myśl nie przeleciało jej, ażeby coś ukraść z jednego czy innego opuszczonego straganu. To się dopiero nazywa prawdziwa resocjalizacja, jaką dali jej Zabójcy Demonów.
Szła za swoimi towarzyszami nieco bardziej z tyłu, trzymając złożone z tyłu ręce. Nie była typem osoby, która rozpoczyna konwersację i najpewniej zrozumiałaby ciszę wśród czwórki dzielnych wojaków, lecz gdy ktoś zaczyna sobie szeptać między sobą, a Niwa nie wie, o czym się rozmawia, to czuje się bardzo, bardzo nieswojo! – Ekhm! – Zakaszlała, próbując zwrócić na siebie uwagę zakochanej pary. Nie słyszała zbyt wiele, ale coś tam udało jej się podłapać z rozmowy. – My też tutaj jesteśmy. Prawda? Ja i mój kolega. – Nie znała tego czwartego chłopaka. Być może go gdzieś widziała? Cokolwiek. Oni wszyscy wyglądają tak samo, więc kto by się tym przejmował. Niwa spojrzała na niego, licząc na to, że się przedstawi. – Tak więc fajnie, jakbyście nas nie pomijali i jak coś wiecie, to powiedzcie. Dziękuję. – Wręcz teatralnie skłoniła się do przodu, ale tylko o kilkanaście centymetrów, nie chcąc dawać im przesadnej radości z tego, że jakiś NE się im kłania. Bez przesady.
Szybko jednak ugryzł się w język zanim rzucił niemiły komentarz. Każdy ze stojących tu jest zabójcą demonów, a to oznacza, że przeszli trening i zdali egzaminy podobnie jak on. Nie powinien zbyt pochopnie oceniać swoich towarzyszy. Żadne z nich jednak nie wyglądało na silnego.
Słysząc ich szepty zaczął się zastanawiać, czy aż tak im prędko do umierania. Skoro sam mistrz wysłał ich tutaj, musiał wiedzieć że na innych frontach poziom walki znacząco przekraczał ich aktualny poziom. Wykazanie się na początku kariery w teorii brzmiało fajnie, jak jednak wiadomo - życie nie jest tak kolorowe. Jego priorytetem było przeżyć, nawet jeśli reszta miałaby zginąć.
- Co w tym złego, że silniejsi idą na pierwszy front? To lepsze niż rzucanie nas na pożarcie. Ja tam nie planuję umierać w najbliższym czasie. - Westchnął, wzruszając ramionami. - Musimy zlokalizować demona. Najlepiej przed tym nim on nas zauważy. Wtedy będziemy mogli na podstawie obserwacji przemyśleć strategię. Póki nic nie wiemy, nie ma sensu tracić czasu na gdybanie. - Dodał, rozglądając się po otoczeniu.
Zatrzymał się niedaleko jednego z opuszczonych straganów i rozejrzał się. Widząc że nie ma w pobliżu nikogo poza nimi zaczął poszukiwać czegoś słodkiego w pozostawionym asortymencie.
Mieszane uczucia do co decyzji mistrza nie wpływały zbyt pozytywnie na wasze morale. Część czuła się jak dzieci wystawione na żer. Inni zaś byli tego zdania, że jest to ich powinnością i należy wypełnić swoją posługę z należną pieczołowitością. Niezależnie od tego jednak co uważał każdy z naszych bohaterów realia były takie, że dzisiejsze miasta Japonii spłynąć miały krwią niewinnych, a jedynie zabójcy byli w stanie temu przeszkodzić.
Nastała noc, jednakże chłodna pogoda nie zniechęcała ludzi do tego, aby spędzić trochę czasu na zewnątrz. Znalazło się wiele jednostek, które zdecydowały się na spacer, zakupy, bądź po prostu miały ochotę napić się w przydrożnym barze. Takie myśli nachodziły również Kireia będącego nie do końca przekonanym o tym jak ważną figurą był on, a także każdy zabójca, odwiedzający dziś stolicę.
Kluczową jednak osobą, która przyczyniła się do tego, że wasza przygoda nie zakończyła się zaledwie po kilku minutach był nikt inny jak Niwa. To ona dzięki swojemu nader wytężonemu węchowi, a także zdolnościom tropicielskim dała radę wyczuć, że coś w tym miejscu jest nie tak. Z jej ust mimowolnie wydało się "Nadchodzą". Dosłownie sekundę później wszyscy usłyszeliście nadchodzące z oddali krzyki i ryki demonów. Dla was walka rozpoczęła się dosłownie w tym samym momencie.
Dzięki szybkiej reakcji Niwy udało wam się dobyć broni w ostatniej chwili. Na pierwszy ogień poszedł Kirei, który jedynie dzięki swoim zdolnościom był w stanie zablokować swoim ostrzem szpony zmierzające w stronę jego szyi. Czerwone niczym krew ślepia wlepiły się w twarz Kireia: - Pierdolę zabijanie zwykłych ludzi. Zarżnę każdego z was, a później zostanę nagrodzony! RAAAAAAAAAAH! - Potężny ryk wydobył się z gardła potwora, a na jego dźwięk pojawiły się kolejne. W końcu na ulicy pojawiło się 12 demonów, które zaczęły was okrążać. Ludzie widzący całe zajście zaczęli uciekać w popłochu. Niestety na ulicy zaczęło się pojawiać coraz więcej potworów, które w odróżnieniu od tych zajmujących się wami, postanowiło zadowolić się zwykłym ludzkim mięsem.
Kolejność: Pierwszy odpisuje Kirei, reszta kolejki dowolna
Czas na odpis: 28/11 23:59
Dodatkowe informacje: Demony, które zajęły się ludźmi dosyć szybko pozbawiają ich życia.
Trenowane latami odruchy uratowały życie Kirei'a. Jego ciało zadziałało automatycznie, zastawiając się ostrzem przed atakiem. Miecz zatrzymał wymierzone w niego szpony w ostatniej chwili. Nie rozumiał tylko, o jaką nagrodę chodziło demonowi? Mieli urządzić tu rzeź na zwykłych ludziach, skąd więc ta pewność i gotowość do atakowania łowców? Później będzie o tym myślał, teraz mocniej zacisnął dłonie na rękojeści katany i ruszył do ataku. Wierzył, że Sakura i pozostali poradzą sobie. Ofiary są już nieuniknione, ich była czwórka, demonów trzy razy tyle. Cieszył się tylko, że pośród całej dwunastki nie zauważył znajomej sylwetki.
Poprawił chwyt i ruszył do walki. Krok do przodu po skosie na lewą stronę uśmiechniętego demona. Nie znał jego pełnej siły, ale skoro zdołał zablokować jego atak, to byli pewnie na podobnym poziomie. Błąd. Zawsze musiał zakładać, że mierzył się z kimś silniejszym. Zaczerpnął głęboko powietrza i odsunął od siebie wątpliwości.
Dołączenie drugiej nogi i szybkie kucnięcie. Zamach kataną od prawej do lewej, wymierzony w bok demona. Naturalną reakcją powinien być unik lub blok. Nie ważne. Ten ruch miał tylko ukryć prawdziwy atak nadchodzący od dołu. Wypuścił powietrze, czując jak budzi się w nim siła, której ujarzmienie kosztowało go lata.
- Ichi no kata: Minamo Giri. - wyszeptał wybijając się z ugiętych nóg wysoko w kierunku głowy demona. Ostrze Arashi było już po jego lewej stronie mknęło jeszcze chwilę by w chwili wybicia płynnie zawrócić i nabierając mocy uderzyć po skosie w górę, prosto w szyję demona.
- Ruchy w skrócie:
- Zbliżenie się do demona -> kucnięcie i markowanie cięcia w bok -> wybicie się z ugiętych nóg i wykonanie pierwszej formy wymierzonej w szyję
Jeśli plan się powiedzie, będzie jednego przeciwnika z głowy, a Kirei skupi się na kolejnym celu, albo przygotuje się do uniknięcia ataku następnego demona.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
— Shi no kata: Uchishio! — Adrenalina pomogła pozbyć się jakiegokolwiek bólu wykrzyknienia umiejętności, nieważne jak by to zimno nie było. Na to czekali, na to trenowali; po to aby pokonywać potwory jak te. Mogłybyć one większe, mniejsze, ale Sakura miała jedno tylko w głowie: pozbyć się ich jak najwięcej, jak najszybciej. Zręczna niczym kocur na czterech nogach, wybiła się w powietrze by zamachnąć się raz, a jeśli cios przeszedł to ponownie, i jeszcze raz, po to aby móc tym jednym, ale długim cięciem uciąć jak najwięcej łbów. Gdyby jednak jeden z demonów był wystraczająco wytrzymały aby przetrwać taki atak, to dziewczyna na pewno za pomocą swojej zręczności i szybkości odbiłaby się na bok by zyskać trochę dystansu. Tak samo, jakby udało się jej przeciąć łby u jak najwięcej demonów, to przy skończeniu ataku, od razu będzie chciała się rzucić do tyłu by nie być blisko jakiegokolwiek potwora.
— Ludzie, to nasza szansa aby zabłysnąć! Jeśli nie my, to kto inny?! — Liderem może nie była, ale wiedziała, że z podniesionymi moralami mogą więcej. Poddenerwowane demony będą szybciej robić błędy, a Sakura to na pewno ktoś, kto bardzo łatwo wkurza innych.
- Krok po kroku:
- Sakura biegnie do najbliższego demona (oprócz tego, co jest załatwiany przez Kireia) > używa uchishio by pozbyć się jak najwięcej demonów i uratować jak najwięcej ludzi > jak się uda to super i przy skończeniu oddechu odskakuje w bezpieczne miejsce > jak się nie uda bo jakiś demon jest zbyt tanky to też odskoczy w bezpiecznie miejsce
"Nadchodzą' - gdy tylko usłyszał te słowa, odruchowo położył dłoń na rękojeści i odskoczył do tyłu by być w gotowości.
- Rety, jednak doszli aż tutaj. Miałem nadzieję, że ta misja będzie spokojniejsza. - Westchnął głośno.
O ile dawny on pierwszy rzuciłby się na przeciwnika, po doświadczeniu prawdziwej walki z demonami jego entuzjazm nieco ostygł. Przerażający widok krwi lejącej się strumieniami z miejsca gdzie kiedyś była ręka dziadka, czy też paskudny obraz krwiożerczego potwora na zawsze wyrył się w jego pamięci. Najważniejszy w tym przypadku był spokój, opanowanie i koncentracja. Jak wiadomo, w tej branży zachowanie zimnej krwi może być kluczowe a zaniechanie ostrożności często skutkuje najgorszą z konsekwencji - śmiercią. Dodatkowo utrata skupienia utrudnia używanie oddechu jak i technik z nim związanych, a to było ich prawdziwą bronią. Miecze nichirin były tylko narzędziem, a siła narzędzia zawsze zależy od umiejętności użytkownika. Widząc jak jego towarzysze jeden po drugim szarżują na demony westchnął tylko ciężko.
- Oby to byli jedyni nasi przeciwnicy. - Wzruszył ramionami.
Miał nadzieję że mają dużą wytrzymałość, bo w przeciwnym wypadku będą musieli dokonać taktycznego odwrotu. Ciężko było zachować spokój widząc mordowanych ludzi. Naturalne, że widząc coś tak potwornego chcą ich ratować, stąd też pewnie ten pośpiech. Jednak złota zasada mówi "Nie uratujesz nikogo jeśli sam zginiesz" - dlatego powinni zadbać o własne zdrowie. Ryosen kolejny raz westchnął i włączył się do walki. Wyciągnął miecz i spokojnie ruszył przed siebie.
- Zarżniesz? Odważne słowa jak na podgatunek. Brak odwagi nadrabiasz w gadaniu? Jeśli zależy Ci na nagrodzie, silniejsi zabójcy są w Kioto. - Krzyknął do demona.
Był gotowy na atak z każdej strony. Skupił się aby wytężyć swój zmysł do granic oraz wyciągnął katanę. Postanowił że walkę rozpocznie używając jednego miecza by zachować jak największą siłę ciosu.
#33ff00
Niwa już właściwie miała odpowiadać, jak to bardzo chłopak, który nawet nie raczył powiedzieć swojego imienia się myli, lecz coś w jej nosie zawirowało, a ona poczuła ten nieprzyjemny, dobrze sobie znany zapach. Najwyraźniej niedane im będzie się bliżej zapoznać. Po przekazaniu swym kompanom należytych informacji jednym prostym słowem jej dłonie powędrowały na broń związaną i przypiętą do pasa. Jedna ręka na kosę, a druga na łańcuch, który w kilka sekund został rozwiązany do pełnej długości ze zwisającym z niego metalowym ciężarkiem. Niwa może i wiele siły w sobie nie miała, ale nauczyła się nim na tyle dobrze posługiwać, aby wybronić się z ewentualnego ataku. No właśnie - wybronić. Jak na tropiciela przystało, to nie ona miała stać na pierwszym froncie, jak to niektórym Mizunoto by się wymarzyło. Ona miała ostrzegać i uważać przede wszystkim na to, ażeby sama przeżyła. Dlatego też odskoczyła nieznacznie do tyłu, gdy wcześniej wyczute zagrożenie pojawiło się przed nimi.
– Głupia dziewczyna. – Wyrzuciło jej się mimowolnie z ust, gdy tylko usłyszała to jakże komiczne stwierdzenie dotyczące zabłyśnięcia. Wiedziała, że dużo młodych szermierzy ma wodę kołyszącą się w czaszce zamiast mózgu, ale żeby naprawdę czerwonowłosa myślała, że ktokolwiek przejmie się tym, że postanowiła w końcu wykorzystać swoje umiejętności i zrobiła coś pożytecznego? Od tego w końcu jest - od ciachania mieczem bez opamiętania. Właściwie to nie za bardzo Niwie zależało na tym, ażeby ktoś z jej towarzyszy przeżył, lecz teraz wymarzyła sobie zobaczyć zawód na twarzy wodnej dziewczyny, gdy mało kto pogratuluje jej tego jakże wybitnego osiągnięcia.
A co Niwa zrobiła? A niewiele. Wprowadziła łańcuch w ruch kolisty, stale ruszając swym nadgarstkiem, aby w razie ewentualnego zagrożenia wyrzucić go do przodu i zdekoncentrować demona, a być może ktoś inny dokończy dzieła wbijając mu miecz prosto w szyję. Ot, odwracanie uwagi i zbieranie informacji. Dlatego też dziewczyna pozostała wierna swemu nosowi, jak i oczom, i stale lustrowała teren. Czy ktoś nadciąga? A być może atakują od tyłu?
Kirei musiał zareagować szybko i faktycznie, lata spędzone na treningach zaowocowały automatyczną wręcz reakcją. Następnie mógł przystąpić do realizacji dalszych kroków. Skrócenie dystansu, markowanie na przykucnięciu, a wreszcie i skok, który niósł ze sobą szeroki zamach mieczem, ubarwiony pierwszą techniką oddechu wody, to wszystko zaowocowało płynną i przede wszystkim szybką dekapitacją przeciwnika.
Sakura też nie zamierzała zwlekać, ruszając do ataku by chronić bogu ducha winnych ludzi, którzy biegali dookoła w panice. Krąg demonów, który powoli się zacieśniał, był jednak wciąż na tyle rzadki, że jej atak dosięgnął tylko dwójkę demonów, które niefortunnie dla siebie stanęły zbyt blisko. Zanim zdążyła ruszyć dalej, poczuła przeszywający ból w prawej łydce, gdzie zacisnęły się zęby jednego z pozostałych demonów. Była unieruchomiona i póki nie poradzi sobie z nim, nie miała jak pomóc innym.
Ryosen, wyciągnąwszy jedno ze swoich ostrzy, wysunął się do przodu, gotowy do przyjęcia ataku. Na ten też nie musiał długo czekać, bo demony widząc jego pasywność, najwyraźniej uznały go za stosunkowo łatwy cel. W jego stronę rzuciła się czwórka; dwóch od frontu, jeden wyskakując wysoko w powietrze, a drugi po prostu na niego biegnąc, a pozostała dwójka od obu jego stron, poruszając się nisko przy ziemi.
Niwa także pozostała pasywna, wprawiając tylko łańcuch w ruch, jednak w większości zdając się na swoje zmysły. Nos nie podpowiedział jej wiele nowego, tym bardziej że wcześniejsze zapachy zaczynały być coraz bardziej przytłaczane przez słodkawą woń krwi, którą inne demony upuszczały z szukających schronienia mieszkańców miasta.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 01/12 23:59
Dodatkowe informacje: Razem zostało 9 demonów, z czego 5 aktywnie was atakuje. Kirei i Niwa macie wolna rękę co do tego jak zareagować i komu pomóc. Oprócz tego mieszkańcy dookoła was, mimo że starają się uciekać, to praktycznie padają jak muchy.
Zdusił wyrzuty sumienia, że zostawił cywili na pastwę pozostałych demonów. Słyszał ich krzyki, czuł zapach krwi lejącej się z rozszarpywanych ciał, ale wiedział też, że walka mizunoto z czwórką bestii na raz będzie trudna. Chcąc nie chcąc stanowili drużynę. Musieli się wspierać, bo do wschodu słońca upłynie jeszcze wiele godzin, a nie mieli pojęcia ile demonów pozostało w mieście.
Obrócił się i ruszył, by przeciąć drogę demona. Miał nadzieje, że przeciwnik na tyle skupił się na dorwaniu Ryo, że nie zauważy nadciągającego zagrożenia. Chciał wyprowadzić jedno, szerokie cięcie od góry do dołu, celując w szyję demona. Brał pod uwagę ewentualny unik i liczył się z tym, że nie trafi idealnie. Ale nawet odcięcie części głowy wystarczyło, by wystawić go na kolejny, tym razem śmiertelny atak.
- Odwróć ich uwagę! - zawołał jeszcze do Niwy i zależnie od sytuacji, ruszy na żerującego demona, lub dalej będzie wspierał Ryo.
- Ruchy w skrócie:
- Doskok do demona atakującego Ryosena z flanki. -> wykorzystanie jego skupienia na innym DS'ie do ataku od tyłu/boku w wymierzonego w szyję, w razie uniku poprawka
Jeśli plan się powiedzie, to rzuca kwestię do Niwy i szuka kolejnego przeciwnika - jeśli Ryo będzie miał problem to zostaje obok, jeśli pokona bezpośrednie zagrożenie to Kirei idzie na najbliższego żerującego na ludziach.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Z mieczem wyprostowanym w powietrze, jednym ciachnięciem w dół, wyglądam przypominającym półksiężyć dzięki lekkiemu zarysowi wody tam gdzie się zamachnęła, chciała ona szybkim atakiem odciąć demonowi łeb przy karku, a potem jak najszybciej odskoczyć do tyłu, niezważając na ból. Nie mogła się tutaj poddać, ani nie mogła się dać im bardziej uszkodzić. Złote oczy zaświeciły się w odblasku księżyca co wysoko wisiał w niebie, wyraźny wyraz złości napisany na jej całej twarzy. Gdyby jednak nie udało się jej odciąć głowy jednym cięciem, to szybkim ruchem po pierwszym ciachnięciu od razu by się zamachnęła ponownie, tym razem w drugą stronę aby dokończyć robotę, i wtedy by odskoczyła na bezpieczną odległość.
— Zasrane demony! Jak jeszcze więcej was tutaj przyjdzie, to bądźcie pewni, że każdemu z wam odlecą dzisiaj łby! — Sakura, czy to z bólu lub złości, warknęła jak pies w stronę wszystkich potworów niedaleko. Może próbowała ich nastraszyć? Hartu ducha jej nie brakowało, to na pewno.
- Kroki:
- 1) próbuje odciąć łeb demonowi co ją podgryza po kostce
1a) jak pierwszy atak nie da rady dociąć do końca, to na pewno spróbuje jeszcze raz, w drugą stronę tym razem zaraz po zakręceniu ostrzem w dłoni
2) odskoczy na bezpieczną odległość, czy to z demonem czy bez
jak się nie uda obciąć demonowi głowy to spróbuje chociaż go jak najbardziej uszkodzić
- Hachi no kata: Sho Rekkaza Kiri! - Po wypowiedzeniu tej sekwencji wyskoczył w powietrze.
Technika ta miała dużą siłę i powinna poradzić sobie w zaistniałej sytuacji, jeśli jednak nie, Ryosen będzie odsłonięty na ataki.
- Zajmij się cywilami. - Rzucił do zabójczyni wody z czarnymi włosami. Choć doceniał chęć pomocy, nie chciałby zranić jej swoją techniką.
Nie znali się na tyle dobrze aby skutecznie ze sobą współpracować. Większe zamieszanie mogłoby przynieść tylko więcej korzyści dla demonów.
#33ff00
Zacisnęła pięść mocniej dookoła łańcucha, stawiając swój pierwszy krok do przodu w stronę Sakury. Czy naprawdę chce jej się walczyć i włączać do tej beznadziejnej gry? Nie... zupełnie nie, ale teraz nie miała wyboru. Była sama pośród trzech szermierzy i nawet jeśli ilość nie zawsze odgrywa pierwszorzędne znaczenie, to w tej sytuacji Niwa była na straconej pozycji. Musiała się dołączyć do zabawy z demonami. – Bo tylko do tego się nadaję. – Rzuciła z przekąsem, gdy na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech mający pokazać pogardę, jaką darzyła chłopaka i całą resztę. Odwróć uwagę? A co ja jestem? Pies, który biegnie w drugim kierunku, żeby to myśliwy mógł zapolować na bestię? Czasami dobór słów potrafi ranić. Oczywiście nie zraniło to Niwy, ale dziewczyna lubiła zwracać uwagę na małe, czasami nieznaczące dla innych stwierdzenia. Często jedynie po to, ażeby wykorzystać je kiedyś w przyszłości przeciwko innym, dogryzając im z lekka.
Wracając jednak do samych czynności, a nie przelatujących w głowie dziewczyny myśli. Niwa ruszyła w stronę Sakury, chcąc stale zachować bezpieczny dystans zarówno od niej, jak i od demona przyssiewającego się do jej łydki. Celem jej było, z wyjątkiem ochrony samej siebie rzecz jasna, lecz do tej pory raczej ciemnowłosa młódka nie zwróciła uwagi żadnego demona, danie Sakurze przestrzeni do tego, ażeby ta mogła pozbyć się bezpośredniego zagrożenia jej życia. Stąd też, stale manipulując swym łańcuchem w ręce, gotowa była rzucić nim w demona atakującego Sakurę. Siła odważnika znajdującego się na jego końcu raczej nie spowoduje śmierci, ale odwróci uwagę i pozwoli jej koleżance z kompanii oswobodzić się z ucisku. W razie potrzeby ma wciąż przyszykowaną kamę w drugiej dłoni. Ale może nikt nie zbliży się na tyle blisko, żeby doszło do jej użycia.
Kirei zdecydował się zaatakować jednego z demonów, które próbowały zaatakować Ryosena. Faktycznie też - wybrany przez niego przeciwnik w całości skoncentrowany był na drugim zabójcy, przez co stanowił wręcz dziecinnie łatwy cel i zanim się obejrzał... cóż, już się nie obejrzał, bo jego głowa potoczyła się po bruku. Dalsze działania jego towarzysza, zmusiły Kireia jednak do ponownego zwiększenia dystansu. Grupka demonów, która wciąż ich otaczała, też stanowiła jeszcze pewien problem, nie pozwalając zabójcom demonów tak po prostu się rozejść. W kierunku czarnowłosego zaraz wyskoczyły dwa kolejne demony, atakując od jego prawej i lewej jednocześnie.
Ból w łydce był uciążliwy, ale na szczęście nie na tyle, by całkowicie uziemić Sakurę. Specjalna tkanina stosowana przez zabójców, także zrobiła swoje, chroniąc ciało przez bezpośrednimi obrażeniami czy krwawieniem. Jej też bez problemu udało się ciąć mieczem w kark przeciwnika, który zacisnął na niej swoje zęby i nawet nie musiała poprawiać. Kiedy odskoczyła mogła przekonać się, że noga wciąż ją boli, ale jak na razie na tym się kończyło.
Ryosen w zaistniałej sytuacji nie widział innego wyjścia, jak sięgnąć ósmą technikę oddechu powietrza. Niewątpliwie była to trafna decyzja, w szczególności kiedy Kirei odsunął się od niego, by samemu nie podzielić losu nadciągających demonów. Bo z tymi właśnie technika Yuzuki okazała się uporać w oka mgnieniu. Dwa ostatnie demony też postanowiły się w końcu przyłączyć do walki, skacząc na zabójcę w tym samym momencie we frontalnym ataku.
Niwa, jako że Sakura sama poradziła sobie z dręczącym ją demonem, tobie pozostawało dalej robić nic. Kręciłaś łańcuchem, jednak w tym bezruchu zdałaś sobie sprawę z tego, że coraz silniej czujesz jakiś pojedynczy, słodkawy zapach, który przypominał ci kwiaty. Mieszał się z zapachem krwi i mdlił przez to. Kiedy się rozejrzałaś, zauważyłaś że u twoich stóp wyrósł z ziemi pojedynczy kwiat pajęczej lilii. Dosłownie na twoich oczach.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 05/12 23:59
Dodatkowe informacje: Razem zostały 4 demony i wszystkie was atakują. Sakura i Niwa macie wolna rękę co do tego jak zareagować i komu pomóc.
Także wyskoczyła w stronę Ryosena, szybkim ruchem znajdując się zaraz obok lewego demona co miał na celu go zaatkakować, mając na celu znaleźć to miejsce gdzie jedno machnięcie mieczem wystarczy by uciąć ten brzydki łeb raz na dobre. Sakura też miała z tyłu głowy zapisane aby nie stawać na lekko obolałą nogę, zamiast tego używając lewej nogi jako dominującej. Nie było jej aż tak niewygodnie jak myślała, że będzie, a dzięki temu wyskoczyła w powietrze z impetem do przodu, syk spomiędzy jej zaciśniętych zębów przypominał ostrze obijane o kamień. Gdy znalazła się wystarczająco blisko, zmusiła swoje ciało do zrobienia przewrotu w przód, w tym samym momencie wykrzykiwując atak. — Ni no kata: Mizu Guruma! — Miała nadzieje, że ten atak skończy żywot tych dwóch demonów co razem wybiegli w stronę Ryosena. Jeśli tylko jeden straci łeb, to Sakura dzięki temu jak grawitacja działa i jak jej ciało dalej leci z impetem do przodu, to spróbowałaby odciąć zwykłym ciosem głowę drugiemu demonowi. Gdy będą oboje na ziemi w postaci prochu, Sakura odetchnie głęboko i stanie do walki z kimkolwiek kto miałby się pojawić.
— Ej, Ty, dzieciak! Zamiast tylko kręcić tym swoim łańcuchem, idź pomóż ludziom, może jeszcze ktoś żyje. Ty, wielkolud, idź może zobacz czy jeszcze nie ma jakichś demonów w okolicy. Jeśli nie będzie, to zwiewamy stąd żeby pomóc innym ulicom! — Ale z niej liderka, normalnie jak nikt nigdy.
A wojna zaczyna się od pomniejszych bitew. Sakura poradziła sobie sama, a i żaden demon jej nie zaatakował. Szkoda. To znaczy... szkoda, bo właściwie Niwa tym samym nie mogła się zbytnio wykazać, choć jakby Sakurze się coś stało, to dziewczyna nie byłaby jakoś bardzo zrozpaczona. Los jednak sprawił jej mały prezent, przemieniając smutek w energię do działania. Czując delikatny zapach docierający do jej nozdrzy, odruchowo spojrzała się na ziemię, gdzie ujrzeć mogła malutki, rosnący kwiat. Jako pani ze wsi wiedziała dobrze, że żadna roślina tak szybko nie rośnie. – Patrzcie pod nogi! – Odezwała się do swojego oddziału, o ile ktokolwiek ją słuchał, a sama zarzuciła swą kamę tak, aby jej ostrze znalazło się tuż za kwiatkiem. Jej plan był stosunkowo prosty. Odskoczyć na bezpieczną do tyłu odległość, upewniwszy się, że ostrze znajduje się niemal idealnie za łodygą lilii, a wtedy, gdy nie będzie już Niwa koło niej stała, wystarczyło poruszyć zamaszystym ruchem łańcuch w swoją stronę, tym samym przecinając ostrzem łodygę, jak i miejmy nadzieję cały kwiat, starając się jeszcze zwiększyć dystans. Czy było to rozsądne? Nie wiedziała. W końcu trudno jest przewidzieć, cóż z tym kwiatem będzie. Rozpadnie się, wylęgną z niego nowe demony, a może będzie sobie stał, czekając na to, aż ktoś go zniszczy? Jeżeli ta ostatnia opcja okazałaby się prawdziwa, to... no cóż. Każdy popełnia błędy, czyż nie?
Błędem było również to, że czerwonowłosa raczyła otworzyć swoją buzię nieco szerzej. Tym razem jednak z niej, zamiast przedziwnych inkantacji znanych naszym szermierzom, w końcu popłynęły normalne słowa. Szkoda tylko, że były puszczone tak samo bezrozumnie, jak wszystkie dotychczasowe jej wypowiedzi. – Te, wielka Pani, zamknęłabyś się i zauważyła, że chciałam ci pomóc. Z ziemi wyrastają czerwone kwiaty. – Czerwone jak twój łeb. Tego jednak nie powiedziała. Właściwie to nawet nie wiedziała, co dokładnie udało jej się powiedzieć, bo któż znał konsekwencje przecięcia kwiatu.
- Ruchy:
- Niwa porzuca swą kamę przed kwiatem, odskakuje do tyłu i ciągnąć łańcuch do siebie stara się przeciąć kwiatek swym ostrzem. A potem stara się również zwiększyć odległość od kwiatka.
Atakowały z dwóch stron, co zdecydowanie utrudniało obronę w normalnym starciu. Na szczęście nie był zwyczajnym człowiekiem, szkolono go do takich walk. Uspokajał się w myślach, wiedział przecież, co musiał zrobić. Biegiem odbił w lewo, tak by oba demony atakowały go z jednego kierunku, najlepiej nieco od siebie oddalone. Miecz trzymał nisko przy ziemi, czując tylko jak coraz głośniej bije mu serce i tętni krew. Wziął powolny, długi oddech, taki jak te tuż przed zniknięciem pod taflą wody. W tej chwili miał zamiar zrobić to raz jeszcze.
- San no kata: Ryūryū Mai - szepnął i wyrwał do przodu. W ciele przelewała się dobrze mu znana energia, a Arashi stał się przedłużeniem ręki. Dopadł do pierwszego demona i starał się uniknąć jego zabójczych pazurów jednocześnie wyprowadzając od dołu atak wymierzony w szyję. Biegł dalej czując krople wody uderzające go po twarzy. Mijając go zawirował jeszcze, by znaleźć się nagle po drugiej stronie kolejnego demona i uderzyć od góry w jego słaby punkt. Pęd naturalnie wytraci kilka kroków dalej, uspokajając się z wolna i witając znajomy ból idący od klatki piersiowej przez całe ciało. Wierzył w swoje umiejętności, ale znał też ich limity.
- Ruchy w skrócie:
- Odbicie w lewo żeby oba demony musiały nacierać z jednej strony, czy to obok siebie, czy po sobie -> wykonanie trzeciej formy gdy znajdą się w zasięgu celem podwójnej dekapitacji -> rozglądanie się za kolejnym ewentualnym zagrożeniem i unik lub blok w razie w potrzeby
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
- Koniec zabawy - Powiedział do szarżujących na niego przeciwników.
Wcale nie zwracał uwagi na swoich towarzyszy czy biegną w jego stronę czy też nie. Ustawił dwa miecze równolegle do siebie i czekał na moment kiedy obydwaj przeciwnicy będą na tyle blisko aby ich zaatakować. Gdy znaleźli się w jego zasięgu zaatakował obydwu robiąc obrót w ich stronę i wykonując poziome cięcia. Miał nadzieję że ten atak zakończy ich marne żywota. Słysząc głos rudowłosego dziewuszyska tylko lekko się zirytował. Za kogo ona się niby miała?
- Zamknij się i rób swoje - Odpowiedział Sakurze.
Wiedział na czym polega jego robota, dlatego nie potrzebował aby ktokolwiek mu o tym przypominał. Gdy upewnił się że atakowane demony nie przeżyły, skupił swój słuch aby sprawdzić czy nie słychać wołania o pomoc lub jakiś demonów którzy grożą cywilom.
#33ff00
Kirei i Ryosen poradzili sobie sami z otaczającymi ich przeciwnikami. W obu przypadkach, zastosowane przed nich taktyki były jak najbardziej na miejscu, a przede wszystkim - zakończyły żywot ostatnich z demonów, które początkowo otoczyły grupkę zabójców. Niwa natomiast, zobaczywszy kwiat, który wyrósł u jej stóp, postanowiła się cofnąć, a następnie ściąć go. Kiedy to zrobiła, roślina rozprysła się w czerwony pył, który uniósł się w powietrze i zawisł w nim. Wyglądało to trochę jak chmura dymu, która rozwiewała się bardzo, bardzo powoli.
Chwila oddechu sprawiła, że wszyscy mogli się rozejrzeć; dookoła zdawała panować się pustka, fala demonów wcześniej przetaczająca się przez ulicę, zdawała się popłynąć już dalej, zostawiając na bruku porzucone ciała ludzi, którzy nie zdążyli schronić się w bezpieczniejszym miejscu. W powietrzu unosił się zapach krwi, mieszający się z jakimś kwiatowym i o wiele bardziej wyraźnym z każdą kolejną chwilą. Teraz nie tylko Niwa mogła go poczuć.
Krzyki ludzi wciąż było słychać, ale były one o wiele bardziej odległe. W pewnym momencie jednak, na tle tego, Sakura i Ryosen mogli usłyszeć ciche kroki. W końcu też, z jednej z bocznych uliczek wyłoniła się postać. Demonica spojrzała na grupkę zabójców, przez moment trwając tak w zawieszeniu, aż wreszcie postąpiła jeszcze parę kroków w ich kierunku, zatrzymując się jednak na bezpiecznym dystansie. Uśmiechnęła się lekko.
- Proszę, proszę... Nie sądziłam, że ktoś tak bezkarnie będzie w stanie paradować po jednej z ulic. Zgubiliście się?
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 48h
Dodatkowe informacje: Ryosen, pls wrzuć link do informatora do profilu
Nie marnując więcej czasu, podwinęła łańcuch w dłoni, obracając go kilkukrotnie wokół nadgarstka, łapiąc w końcu rękojeść kamy w swe palce. Otrzepała ją jeszcze w powietrzu, licząc na to, że ewentualny proszek, jaki mógłby się na niej utrzymać, spadnie swobodnie na ziemię. Kontakt z nieznaną substancją był ostatnią rzeczą, o jakiej mogłaby marzyć kobieta. Och, kolejny gość. Przeszło przez jej myśl, gdy wreszcie mogła spostrzec kobietę wychodzącą z jednej z bocznych uliczek. Pasowała idealnie do zapachu, jaki dotychczas czuła. Filigranowa osóbka przyciągająca mężczyzn swym dotykiem i spojrzeniem, a ci bezwiednie za nią podążali. Wtedy już mogła zrobić z nimi, co tylko chciała. Ciekawy pomysł na życie, choć nie dla Niwy. Ta by nie wytrzymała z przygłupawymi osobami.
– Hę? – Udało się jej wyrzucić z ust, gdy Sakura po raz kolejny się odezwała. Czy my ją wybraliśmy na lidera? A nie, moment... Chyba nie. I nawet jak się do tej pory Niwie nie za bardzo chciało rozmawiać z demonicą, tak teraz wewnętrznie poczuła chęć do tego, aby zamienić sobie z nowo poznaną kobietą kilka słów. A co z zasłonięciem ust i nosa? Hm, to chyba byłoby trochę skomplikowane, biorąc pod uwagę jej wyczulony zmysł, lecz trzeba przyznać - czerwnowłosa mogła mieć rację. Stąd też starała się nieznacznie podnieść kołnierz od swej czarnej szaty tak, aby przysłaniał on nos. – Ale cuchniesz. – Wykrzyczała w stronę demonicy, stawiając jeden, maluteńki krok w jej stronę. – Ten zapach to dla nas czy dla twojego kochanka? – Większość zawrotnych kobiet, które poznała Niwa, lubiła twarde konwersacje, podtrzymywane przez obie strony. Być może po prostu nam powie, o co tutaj chodzi? Język się jej nieco rozplącze i pogadają sobie we dwie. Demony to też ludzie... A nie moment w sumie to nie, ale potrzeby mają podobne. A jedzenia jej tutaj pod dostatkiem. Dodatkowo nie wierzyła do końca w plan Sakury, że akurat uda im się kogoś odnaleźć, nim ta ich dorwie... A no i chciała jej zrobić po prostu na złość. Ryosen też zdawał się jej nie lubić, więc to już jakiś krok do przodu do obalenia naszej samozwańczej liderki. Zresztą... przecież nie umrzemy tutaj, prawda?
- Ale bagno - Podsumował krótko.
Nie miał ochoty tutaj umierać, jednak z każdą chwilą stawało się to coraz bardziej realne. Te demony z którymi walczyli wcześniej wyglądały jak robaki, porównując je do nowo przybyłej. Oderwał rękaw swojego kimona i zasłonił nim twarz. Nie przeszkadzało mu to zbytnio podczas walki, ale czy na pewno pomoże? Przecież zapach przejdzie przez materiał.
- Zamiast trzymać się z nią na dystans, powinniśmy odciągnąć ją od skupiska pyłu. Wolno się rozchodzi w powietrzu i nie dogoni nas jeśli się oddalimy - Powiedział do swoich towarzyszy.
Wtedy też do jego uszu dotarły słowa Miwy która ucięła sobie pogawędkę z demonem. Czy ona na pewno jest normalna? Ryo pokręcił tylko głową i westchnął. Może warto pomóc demonowi i skrócić bezwartościowe życie tej zabójczyni? Może, ale nie teraz. Nie czekając na odpowiedzi swoich towarzyszy ruszył oddalił się o pięć metrów od chmury w kierunku przeciwnym do nadciągającego demona. Jeśli chce go dorwać to niech się do niego pofatyguje.
#33ff00
Nie dane im było cieszyć się długo spokojem. Zapach kwiatów nasilał się szybko, przecinając wszechobecną woń śmierci i krwi. I nie wróżył niczego dobrego. A kiedy w końcu jego oczom ukazał się kolejny demon mógł tylko wypuścić głośno powietrze. Potrafił rozpoznać drapieżnika gdy na niego patrzył. W porównaniu do niej ich poprzedni przeciwnicy byli jak bezmyślne bestie. I jeszcze ten zapach kwiatów... Myśl. Działaj. Przeżyj.
Nie trwonił czasu na czcze dyskusje, zamiast tego rozejrzał się za ścieżką wyżej - po wózkach, straganach i krokwiach - wprost na dachy. Nie miał pojęcia, co potrafił ten demon, ale nie miał zamiaru ułatwiać jej walki z całą grupą. Chciał też się przekonać jaki zasięg miał ten słodki zapach kwiatów.
- Nie, to tylko Ty zgubiłaś swoje człowieczeństwo. - odpowiedział jej smutnym głosem. Nie chciał z nią jeszcze walczyć. Nie na pełnych obrotach. Od czegoś trzeba było zacząć. Ten ciężki kawałek dachówki świetnie nadawał się do tego celu. Może zetrze jej ten uśmieszek z twarzy. Albo sprowokuje do ataku. W każdym razie uznał, że warto spróbować.
- Ruchy w skrócie:
- 1. Znalezienia wyższej pozycji (dachy domów po jednej stronie?) - w domyśle na flance demona.
2. Epicki tekst ;v
3. Rzucenie w nią kawałkiem dachówki/kamieniem/cokolwiek będzie pod ręką nadawało się do rzutu. Może bez gołębich odchodów.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Nie możesz odpowiadać w tematach