NIWA
13/04/1634, KAWABA, YONEZAWA, CHŁOPI
Poza pięknym uśmiechem nie wyróżnia się szczególnie w tłumie. No może nieco piskliwy głos, jak i zaczerwienione oczy, dodają jej nieco więcej blasku.
Wracając jednak do tych mnichów! Byli to zwykli kupcy starający się sprzedać zgarnięte skądś amulety. Czy to było w pełni legalne? Nie wiem, ale moje działania również do legalnych nie należały. Ot, byli oni jedynie najniższym poziomem naszego społeczeństwa i przez to, gdyby Niwa zaszła za skórę jednemu z nich, no to może i problemu by nie było. O wiele gorzej się sprawy miały, bo to już nie jeden, nie dwóch, a no... no kilku było takich, co nagle potracili swoje przedmioty w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Wszystko uszłoby na sucho, gdyby nie ostatni z nich, który przyuważył bladą, chudziutką rączkę sięgająca za jego plecami do drewnianej skrzyni. Nic tylko złapać to, co akurat znajdowało się pod palcami i ruszyć jak najszybciej w swoją stronę. Niwa miała tę przewagę, że obecnie w wiosce trwał jeden z wielu festiwali poświęconych bogom sprawujących pieczę nad wodnym dobrobytem. Watatsumi? Chyba tak mu było. Tak czy siak, ludzie zgromadzeni wokół świętowania tej uroczystości, byli nieco opóźnieni jak chodzi o reakcję na krzyki starszego pana zajmującego się wędrowną sprzedażą swego dorobku, przez co Niwa zdążyła zaszyć się w swojej ulubionej leśnej kryjówce, myśląc co by tutaj dalej postanowić. Kara była pewna, lecz właściwie nikt, z wyjątkiem ostatniej ofiary jej nie widział, więc przecież nie ześlą ją na egzekucję. Może po prostu zwrócenie przedmiotów będzie wystarczającą naganą?
Niczym znak od bogów, a może nawet pana Watatsumiego, rozwiązanie problemu spadło wprost z nieba. I to wręcz dosłownie. Tu i ówdzie zdarzało się usłyszeć historie o tym, jak wśród prostych ludzi zalęgło się zło. No, o takim źle to nasi kapłani mówili już od bardzo dawna i mniej religijna część chłopów zbywała te durne farmazony (wciąż jednak praktykując, gdy inni patrzyli), a co bardziej konserwatywni w swej wierze... Właściwie to z nimi nic się nie zmieniło. Teraz jednak obie grupy były w stanie zauważyć to zło na własne oczy. Demon. Tak je chyba nazywają? Ogromne rogi, czarna skóra, krwiożerczy wzrok. Tak sobie Niwa go wyobrażała, choć z tej odległości kilkudziesięciu ponad metrów nie była w stanie zauważyć większych szczegółów. Gdy jednak pierwsza ze zgromadzonych na festiwalu osób skończyła swój żywot, marginalny problem wywołany kilkoma ukradniętymi drobiazgami zszedł na dalszy plan, a wioskowa straż zapomniała o wyczynie Niwy i właściwie całym jej istnieniu. Dziewczyna, nie żywiąc większych sentymentów do nikogo z osady, nie zamierzała czekać, aż i ją demon dopadnie. Uciekła na drugą stronę rzeki do dobrze sobie znanej jaskini.
Na miejsce masakry powróciła dopiero kolejnego dnia, gdy brak umiejętności poradzenia sobie w głuchej dziczy dał o sobie znać, a bolący z głodu brzuch powoli przekonywał do tego, że może jednak warto wybrać się ponownie do swej rodzimej osady. Tam, z wyjątkiem wielu trupów, którym brakowało kończyn, spotkała dwie żywe osoby. Nie byli to jednak znani jej mieszkańcy, z których większość poszła w ślad Niwy, uciekając gdzie tylko się da. Jak się okazało należeli oni do łowców demonów, będących na tropie najpewniej tego gagatka, który postanowił zaatakować nasz festyn. Z tego, co Niwa się dowiedziała, udało im się problem zażegnać, lecz nie obyło się bez strat włącznie z rodziną naszej dziewczyny. Tę dało się łatwo odnaleźć leżącą w okolicach ich pola. Jedynie starszy brat zniknął z jej oczu, jednak, jak się dowiedziała, mogło to być spowodowane tym, że po prostu został całkowicie pożarty. Cóż.
Wykorzystując swój upór, a także wrodzoną odporność na makabryczne widoki, udało się Niwie dołączyć do dwuosobowej brygady łowców, tym samym rozpoczynając swój trzyletni trening. Czemu tylko trzyletni? Czyżby była aż tak genialna? Ależ skąd. W przeciągu swej krótkiej, acz żywej edukacji, nie wykazała żadnych predyspozycji do tego, ażeby oddech kiedykolwiek się w niej przebudził. Wszelkie próby łączenia z bronią, wzmagania swej koncentracji czy ćwiczeń pod okiem mistrza kończyły się porażką. Natomiast nie za bardzo miała się gdzie podziać, a zgromadzone przez nią umiejętności stara się wykorzystać jak tylko może, ażeby pokazać swoją wartość. Bo tylko na tym jej zależy.
⌖ Sam wątek demonów ją niezbyt obchodzi. Jedynie, na czym jej zależy, to pokazanie innym zabójcom, że ci bez umiejętności oddechu są
⌖ Stąd też ogranicza współpracę z innymi zabójcami do minimum. No, chyba że wymaga tego sytuacja, a i wtedy może się okazać, że ze strony Niwy współpraca będzie znikoma.
⌖ Nie przywiązuje się do innych ludzi, jak i do rzeczy. Najważniejsze jest to, że jej jest dobrze.
⌖ Dzień spędzony w mokrej jaskini wywarł na niej ogromne wrażenie, przez to swój trening jako przyszły zabójca poświęciła naukom dotyczącym przetrwania w dziczy.
⌖ Nie lubi robić ponad narzucone jej obowiązki. Jedynym wyjątkiem są sytuacje, gdy stara się o aprobatę i względy drugiej osoby.
⌖ Stara się być, a właściwie to jest w swoim mniemaniu, najmądrzejsza. I chętnie to pokazuje, o ile akurat nie rozmawia z kimś wyższym rangą.
Co więcej, na start dostajesz 45 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
PS jako nowemu użytkownikowi przysługuje ci odznaka Gang Świeżaków – nie zapomnij jej odebrać tutaj!
Nie możesz odpowiadać w tematach