Dojo Himiko-sensei
Jedno z nowszych dojo, umiejscowione na peryferiach Yawaty, w okolicach rzeki Kizu. Założone w 1653 przez mistrzynię Himiko, to jedna z nielicznych szkół w Japonii, gdzie uczniowie uczą tzw. "chłopskiej samoobrony" przy użyciu kusarigamy. Wnętrze pełne jest malowideł i posążków bogów z panteonu shinto, ze szczególnym uwzględnieniem małego ołtarzyka ku czci Izanami-sama, a otaczające je od zewnątrz łąki sprzyjają treningom na świeżym powietrzu.
Rekrutacja do szkoły owiana jest jedną wielką tajemnicą, jednak ponoć nikłe szanse na przejście jej pozytywnie mają ludzie z kast wyższych.
Death always chasing me
Pomijając ten pudrowy makijaż, z lekką czerwienią wokół jej oczu. Robienie go zajmowało jedynie pół godziny. Większa zabawę miała z ozdobieniem swych włosów. Styl fukiwa jak zawze był dość męczący do wcielenia. Zdążyła jednak nabrać doświadczenia w tworzeniu tego typu fryzur, dzięki misjom cieniowym. Jej włosy ułożone były w zupełnie inny sposób od jej "cieniowego" wcielenia. Co głównie wynikało z większego nakładu pracy, by doprowadzić do tego, by ta fryzura faktycznie się różniła.
Zadowolona ze swojego wielogodzinnego dzieła, ubrała wykwintne czarne kimono i opuściła swój pokój, by udać się na trening z młodzikami. Była lekko spóźniona, lecz było to zwyczajową normą. W tym czasie młodzi adepci rozgrzewali się pod okiem dwójki senpai-ów Kumakichi i Genjirō. Być może nawet nadzorowali jeden ze sparingów. Ze spokojem nasłuchiwała świsty powietrza i dźwięki powaleń na ziemię pewnych manekinów. Słysząc dość szybko pewną anomalię i sprzeczkę, która sprawiła, że wyraźnie przyśpieszyła swe tępa.
Mężczyźni byli dalej pogrążeni ze sobą w pojedynku, gdy odbijali nawzajem kusarigamami. Młodszy mężczyzna wyraźnie przegrywał ze starszym i doświadczonym. Za niskie ułożenie rąk było jednym z powodów, jednak cała postawa wydawała się być jego krzywa:
- Tak jak mówi![ I głowa wyżej matole. Patrz w łańcuch, a nie stopy,
Krzyknął lekko rozczochrany mężczyzna, z którego wyraźnie wyczuć można było zapach fajek. Popatrzył z lekkim grymasem mówiąc:
- A ty tu czego? Zajazd dla oficjeli jest dwie ulice stąd.
Uśmiechnął się lekko, kładąc dłoń na swym własnym kusarigamowym orężu. Będąc gotowy, na każdy potencjalny ruch agresora...
...a przynajmniej tak uważał.
Death always chasing me
Gdy kurz bitewny opadł, młodszy z nich zaczął nie śmiało bić brawo. Zaś starszy zaśmiał lekko zwracając się do leżącego kolegi:
- Dobrze, że sensei to nie widziała. Kazałaby ci ćwiczyć pewność chwytu i celność przez miesiąc Kumakichi.
Upokorzony Kumakichi powoli otrząsnął się w szoku. Podniósł się i był gotów spróbować dopaść Shizunorobu...
Gdy z hukiem otworzyły się nagle jedno z tylnych drzwi do dojo...
Tatsu spojrzała srogim wzrokiem na całe zajście mówiąc pełnym chłodu głosem:
- Nie można was nawet zostawić samych nawet na rozgrzewce...
Westchnęła z zażenowaniem, obserwując jak adepci jej dojo kłaniają się na jej widok. Ciesząc się jednocześnie w duchu, że reszta uczniów miała zjawić się bliżej południa, a nie rana.
Jej wzrok niewzruszenie przesunął się Ryūzōji. Podeszła dostojnym krokiem bliżej niego mówiąc:
- Nie będę przepraszać za swych uczniów. Mają wyraźne powody, by odstraszać ludzi takich jak ty. A przynajmniej próbować.
Niechętnie podniosła głowę, by móc zmierzyć wzrokiem wyższego od niej mężczyznę. Fałszywie spokojnym głosem kontynuowała swą wypowiedź:
- Czego tu szukasz w tym dojo? Bo tacy jak ty nie pojawiają się tu bez powodu...
Poczuła dziwne wrażenie, że kiedyś mogła spotkać tego rozrabiakę. Skupiła na chwilę swój umysł, by przypomnieć sobie skąd. Jeśli był z Korpusu, musiała spróbować jakoś dyskretnie go stąd przegonić. Jeśli to był jakiś losowy samuraj z widzenia, mogła sobie pozwolić na mniej dyskretne wyrzucenie. Jeśli to był jednak jeden z Akum, mógłby być to idealny moment na pozbycie się niego. Oparła tym samym swoją prawą dłoń na biodrze. Na tyle blisko swej kusarigamy, by móc ją sprawnie wyjąć, jednocześnie na tyle daleko, by nie wyglądało to na podejrzany manewr.
Death always chasing me
Adepci wyszli z pozy skinięcia głowy. Powoli ustawiając się za jej plecami, jakby próbowali stać się niemym wsparciem przeciwko "intruzowi":
- Samurajskich idiotów, co podbudowują swoje ego przemocą wobec słabszych. - odrzekła neutralnym tonem głosu te srogie słowa mówiąc - Gratuluje rozbrojenia kogoś, kto zaledwie parę miesięcy temu bił się jedynie w okazyjnych walkach ulicznych. Godny przeciwnik, warty twojej czterdziestoletniego doświadczenia w zabawie mieczami. Kolejny sparing proponuje z dzieckiem...
Kumakichi zmrużył lekko oczy, czując lekkie zdziwienie tym, iż sensei w ten dziwny pokraczny sposób stanęła w jego obronie. Sam nie wiedział, czy powinien być z niego powodu wdzięczny, czy wciekły, jednak na razie zdecydował się nie komentować tego w żaden sposób.
Tatsu słysząc o potencjalnej "inspiracji" uśmiechnęła się z przekąsem mówiąc:
- Katana z łańcuchem będzie mało praktyczna. - odparła ze spokojem dodając - Marnujesz tu tylko czas.
Nie miała jeszcze pojęcia z kim miała doczynienia. Była jednak pewna, iż to nie jest inny zabójca oddechu kamienia. Mogła sobie tym samym pozwolić na drobne kłamstewka, które zwątpiłby każdy doświadczony użytkownik jej oddechu. Niektórzy w końcu, zamiast klasycznej kosy, wolą ostrza zakończone jakimiś mieczami.
" Choć, czy przy dwumetrowych łańcuchach, metrowy miecz może być jakkolwiek użyteczny?"
Zastanowiła się chwilę, rozluźniając swoją bojową postawę na dosłownie parę sekund.
Miała wrażenie, że udało jej się zniechęcić tego samuraja do zostania w dojo. Uśmiechając się w duchu, gdy zaczął stawiać pierwszy krok w kierunku wyjścia
"My się chyba znamy."
Wypowiedziane słowa, wywołały u zabójczynia drobny dreszcz. Szybko opanowała tą emocje, mówiąc normalnym głosem:
- Nie przypominam sobie, bym spotkała...
Powtórzyła głośno wiązankę słów, którą bezczelnie Shizunobu powiedział przed chwilą. Być może dystans jaką dzielił tą dwójkę sprawiał, że nawet zwykły człowiek, był w stanie usłyszeć szeptane przez "samuraja" wyzwisko o pisklęciach. Dla czułego słuchu Tatsu było ono jednak słyszalne niemal tak dobrze, jak normalna mowa.
Mężczyźni rozglądneli się po sobie, nie będąc przyzwyczajeni do takiego słownictwa z ust jej sensei. Prawda była taka, że sama Tatsu nie rozumiała, co w tej chwili mówiła. Uznając je powtórzenie jedynie za pokaz dominacji, iż nie boi się mówić je głośno. Z odwzorowanego jeden do jeden kontekstu "wymamrotanych" słów mogło zabrzmieć to, jak obraza matki Shizunobu i jego rodziny.
- Jeśli jesteś z prowincji Dewa to tym bardziej gratuluje zwycięst...wa.
Jej głos minimalnie się załamał, gdy przypomniała sobie powoli powód ich poprzedniego spotkania. Powiązanego z tą sprawą zdradliwej medyczki. Realizacja sprawiła, iż zaczęła czuć coraz większy dysonans, czy faktycznie powinna tak szybko go stąd wygonić. Przynajmniej dopóty nie upewni się, że mężczyzna powiątpiewa w swe przekonania.
Obróciła głowę w prawo, dostrzegając zbliżającą się powoli do jej dojo większą grupę ludzi. Będącą zapewne chłopami pragnącymi treningu. Cokolwiek planowała, czuła że musi to zrobić dopóki jest w gronie zaufanych uczniów. Głupie plotki mogą zaszkodzić całej jej misji...
Death always chasing me
- A ciebie, że nie wchodzi się do niektórych miejsc bez pytania? - odkrzyknął oburzony Kumakichi - Gdybyś przyszedł godzinę puścił skończył byś z kilkudziesięcioma k...
Sensei tupnęła z dużą siłą w drewnianą podłogę. Na tyle, że lekki wstrząs zdawał się wyciszyć gadającego mężczyznę. Nim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, wściekłość wypełniła wszystkich obecnych mężczyzn, gdy z ust Shizunobu padło słowo "mięso". Wyciągnęli oni gwałtownie oręż i zaczęli powoli okrążać mężczyznę:
Ciemnowłosa obserwowała reakcje swych uczniów bez słowa dodając po chwili od niechcenia:
- To tylko bezczelny ignorant próbujący być mądry głupimi słowami.
Uspokoiła swoich uczniów, jednak kiwnęła głową, by pozostali w pozycji czuwania:
- Jeśli potrzebujesz mięsa do wystrzelenia z armaty, to wystrzel się sam albo idź do rzeźnika. - odparła neutralnym głosem łowczyni, czując że rozmawia z dzieckiem - Jak widzę za mało wiesz o tutejszych samurajach. Niektórzy przychodzą tu w blady dzień i biorą co ich bez słowa ostrzeżenia. Jeśli chcesz przywołać na siebie tłum wściekłych ludzi z widłami nazywaj ludzi dalej mięsem. Zupełnie, jak oni, choć w innym znaczeniu.
Akumy określały mięsem wszystkich ludzi stanu niższego. Dla nich mieli być tylko bydłem do nakarmienia demonów. Niczym więcej, gdyż to oni zostali wybrani do dziwnych eksperymentów. Zabójczyni kamienia wiedziała doskonale, dlaczego jego zachowanie mogło zdenerwować jej uczniów. Zaczynając powoli rozumieć, czemu Kumakichi rzucił się na niego. Swą "uliczną intuicją" niemal jak nikt inny przeczuwał potencjalne kłopoty.
Nie skomentowała ani trochę pomyłki liczbowej. Gdyż ta wyjątkowo była przez łowczynię kamienia zamierzona. Zdała sobie sprawę, że gdy przez swoją niewiedzę gadała głupoty, większość ludzi próbuje przypisać jej sens, zamiast zignorować. Jeśli chciał jakimś cudem brać tą uwagę na poważnie, było to jedynie dla niej wskazówką, by częściej wspominać o kwestiach wiekowych w rozmowie z nieprzyjemnym rozmówcom.
Podobną taktyką było powtórzenie tego dziwnego przekleństwa nagłos. Tym razem efekt był widoczny gołym okiem, zaś zabójczyni kamienia z trudem powstrzymała kamienną minę widząc zdezorientowanego mężczyznę. Podczas tej chwili nieuwagi mogłaby zrobić wszystko, a on sam uzna to miejsce za jeszcze mniej warte jego czasu. Aż dziw, że niektórzy decydują się na bardziej prymitywne formy dezorientacji, aniżeli powiedzenie czegoś niespodziewanego. Gdy przeżywała z duchowym uśmiechem ten drobny moment sukcesu, kolejny cios słowny przyszedł kompletnie niespodziewanie.
- Bo interesuje mnie los jakiś samurajskich idiotów.
Zamknęła się diametralnie w swej kamiennej posturze, czując że może tracić grunt nad sytuacją. Kroki chłopów zdawały się być coraz głośniejsze, ten idiota może wszystko popsuć. Zaangażowanie Korpusu nie mogło być w tym miejscu dostrzeżone. Dla dobra każdego zaangażowanego w działalność tego doja. Im mniej osób wie, tym lepiej. Czy to oznacza, że musi go zabić?
- Nie mam pojęcia o co mnie oskarżasz, ani w co próbujesz wrobić mnie i moich uczniów! - odrzekła srogim głosem, po wzięciu głębszego wdechu - Nie zamierzam jednak pozwalać ci rozpowiadać publicznie bredni. Opuść te dojo w tej chwili albo pozwól się z nich wyprowadzić na osobności.
By pokazać, że nie żartuje, wyciągnęła również swą kusarigame, machając ją prowokacyjnie przed sobą. Dołączyła tym samym do swoich uczniów w okrążaniu niechcianego gościa.
Death always chasing me
- Tak, to faktycznie ma znaczenie!
Odrzekła ironicznie, krzyżując ręce na piersi i patrząc z przekąsem na swoich uczniów, którzy byli faktycznymi celami tego niedomówienia. Oczywiście wiedziała, kim był ten cały klan Narukawa i jak zasłużony spotkał ich los. Czuła lekką dumę, że mogła przyczynić się chociaż w minimalnym stopniu do ich śmierci. Jednak wiedziała, że nie mogła się tym pochwalić nawet przed osobą, dzięki której do tego to doszło, niezależnie od ilości uszu w otoczeniu.
- Oskarżasz mnie, a wrobić możesz każdego.
Odparła neutralnym tonem głosu, czując że zaczyna dochodzić do niebezpiecznie fałszywych wniosków. Nie chciała mieszać działalności Cieniowej z prowadzeniem dojo. Już teraz czuła mądrzejsze spojrzenie Kumakichiego, który mógł przekazać ciekawsze słowa Informatorce. Dlatego decyzję o rozmowie na osobności przyjęła z ulgą:
- Zacznijcie beze mnie.
Odrzekła jedynie na odchodne do swoich uczniów, wiedząc doskonale, że początkujący uczniowie przyjdą tu lada dzień. Zaś ci bardziej zaufani zajmą się nimi, a nie podsłuchiwaniem.
Wykorzystując fakt, iż była na przodzie zamknęła swe oczy, pozwalając by jej słuch zastąpił całkowicie wzrok. Idąc bez najmniejszego zawahania prowadziła "gościa" na tyły dojo, gdybając nad kolejnym krokiem. Pozwoliła sobie o odrobinę za dużo ostatecznie i tak będąc zmuszona zdjąć swą maskę. Na szczęście jako Tsuchinoto Tatsu mogła sobie pozwolić na jeszcze więcej w stosunku do Kanoe Shizunobu, niż Himiko-sensei.
Opuściwszy dojo przekroczyła w ciszy najbliższe kilkanaście metrów, lokalizując każdą żywą istotę w okolicy. Znajdując się na środku ogromnej polany poświęconej na treningu na świeżym powietrzu obróciła się gwałtownie do zabójcy mówiąc:
- Oczywiście, że to nie jest placówka Korpusu. Co nie zmienia faktu, że dowództwo wie o jej istnieniu. - zaczęła neutralnym tonem głosu otwierając oczy - Ale dobrze wiedzieć, że trucizna Suy nie ogłupiła cię na dobre. Choć twe myślenie jest dalekie od ideału, jeśli podejrzewasz mnie o jakąś kradzież.
Odłożyła swój oręż na bok, a na jej prawej dłoni ukazał się jej zabójczy symbol:
- Nie byłeś chyba w Kioto podczas próby jego odbicia? - zaczęła retorycznie znając doskonale odpowiedź na swe pytanie - Wtedy po raz pierwszy miałam okazję spotkać ludzi określanych mianem Akum. Demonich wybrańców wybranych ze szlachetnie urodzonych rodzin, którzy nie są niczym innym niż królikami doświadczalnymi dla ich mocy. Sprawowali jednak oni porządek w ich imieniu, zwalczając w zarodku każdy zalążek sprzeciwu wobec demonich praktyk, a w szczególności poparcia dla Korpusu wszelkimi metodami. Jednocześnie pilnując, by pleb nie uważał się za nic więcej niż potulne mięso dla demonów. Najprostszy przykład, jeden chłopak, który otwarcie popierał Korpus, posłużył wpierw jako narzędzie do wyburzenia ściany w barze podczas godzin szczytu. Tłukli go publicznie z zamiarem zatłuczenia na śmierć, pluli na ludzi oburzonych zakłóconym wieczorem, w międzyczasie pijąc nieswoje sake. A na końcu wygonili wszystkich, gdy grunt zaczął im umykać. Miałam okazję być tego wszystkiego świadkiem i powstrzymać najgorsze. Nawet wymierzyć sprawiedliwość, głównie dla dobra misji, która finalnie się nie powiodła. Nie zapomniałam jednak o tym incydencie, stąd podjęłam jedyną słuszną decyzję. Dałam ludziom możliwość obrony, przed tą bandą demonów w owczej skórze, który nie wystawi ich bezpośrednio na celownik demonów.
Emocje narastały wśród łowczyni, z każdym wypowiedzianym słowem. Czując wyraźnie gniew, jaki czuła wtedy. Przypomniała sobie, jak czuła się, gdy sprowokowała swoją ofiarę do ataku. Jak pełna radości groziła mu śmiercią jego rodziny, z rąk demonów, którym służył. Było to dość przyjemne uczucie, jednak z perspektywy ówczesnej Tatsu było pełne amoku i przerażenia. W końcu zabiła wtedy po raz pierwszy osobiście człowieka. Dziś czuła jedynie satysfakcje z dobrze wymierzonej sprawiedliwości:
- Teraz moja kolei. - oznajmiła stanowczo, poprawiając jeden z kwiatów - Jak mnie tu znalazłeś i co zrobiłeś klanowi Narukaw?
Drobny wiatr zaczął szumieć wprawiając w ruch okoliczne wysokie trawy. Zadała z udawaną podejrzliwością drugie pytanie, doskonale znając na nie odpowiedź. Wiedziała jednak doskonale, że tylko osoba, która nie miała z tą śmiercią nic wspólnego zadałaby to pytanie.
Death always chasing me
Pozwoliła unieść się niemej ciszy, świdrując go uważnie wzrokiem, jakby chciała coś z nich odczytać:
- Ja zaś liczyłam... - odrzekła z drobnym grymasem robiąc krok do przodu - ...że może dojdzie do faktycznego procesu, a nie jakiegoś samosądu.
Westchnęła teatralnie, wzruszając delikatnie ramionami:
- Teraz pozostaje jedynie wierzyć, że Izanami-sama osądzi ich sprawiedliwie.
Obróciła się gwałtownie, by skłonić głowę w sobie tylko znanym kierunku. Wracając do rozmówcy, gdy zaczął wyjaśniać powód jej wykrycia:
- Doprawdy? - uśmiechnęła się lekko, słysząc o tym, że jej dojo wyróżnia się na tle innych - Może dlatego dostrzegłeś je otwarcie działające dopiero teraz? Parę miesięcy po założeniu posterunku Korpusu w tej wiosce, kiedy niektórzy posiedli już tą wiedzę w tajemniczych okolicznościach. Co wydaje się pozornie odrzucać ich udział w tym przedsięwzięciu. Zaś demony są na pewno tak mocno zdesperowane, by polować na każdego, kto włada kusarigamami tak różnymi od tych zabójczych.
Nie podzielała jakkolwiek argumentu, że sama sztuka broni kusarigam może przyciągnąć uwagę demonów. Mimo to wyczuć można było minimalne zamyślenie w jej posturze. Wiedziała, że zrobiła dużo, by uchronić to miejsce przed demonami, jednak miała wrażenie, że zawsze mogła zrobić więcej. Szczególnie, że nie mogła sobie pozwolić na bycie tu cały czas będąc dalej aktywną zabójczynią.
Nie odpowiedziała jakkolwiek na zaczepkę odnośnie zapachu, jednak wiedziała, iż jest to coś nad czym musiała popracować, by uniknąć takich częstszych niespodziewanych wizyt. Musiała zakupić jakieś kwiatowe perfumy. Problem niestety leżał w fakcie, że zapach mógł utrzymywać się w nieznany dla niej sposób, gdyż jej węch działał na pewno zdecydowanie gorzej od tych zabójców, co go posiadają. Fukuro wspominał kiedyś o zapachach pasujących do otoczenia. To jest wioska znana z religiami, więc zapach kadzidła może być najlepszy.
Z drobnych rozmyślań wyrwały ją pytania o Akumy. Wyprostowała się ze spokojem odpowiadając:
- Ich działania skupione są wokół tego regionu. Stąd moje działania tutaj. Nie wykluczam jednak, że mogli przenieść lub rozszerzyć swoją działalność w inne części kraju, wraz z "odpolitycznieniem" miast. Stali się od tego czasu bardziej ostrożniejsi i nie zawsze chodzą otwarcie w kultowych ubraniach. - odparła sucho odpowiadając na kolejną serię pytań bardziej poważniejszym uśmiechem - Z każdym potencjalnym uczniem odbywam indywidualną rozmowę. Zaś nie jestem jedyną, która ich weryfikuje. Tożsamość tych osób pozostawiam dla siebie. Mogę jedynie powiedzieć, że wiedzą o okolicy więcej, niż kiedykolwiek będę w stanie.
Dodała tajemniczo pozwalając rozmówcy dokończyć swą wypowiedź. Wraz z którą na jej twarzy pojawił się uśmiech:
- Jak dobrze mnie przejrzałeś Shizunobu. - odrzekła chłodno robiąc kolejny krok do przodu - W końcu o niczym innym nie marzę, niż o wyrżnięciu wszystkich samurajów, by stać się shogunem, czy cesarzową. Tak kocham te wasze gierki wyższych sfer, że chce stać się ich częścią. Japonia w końcu nimi tylko żyje, a nie problemami zwykłych ludzi.
Zrobiła kolejny krok do przodu patrząc bardziej zuchwałym wzrokiem, poważniejąc niemal natychmiast:
- Ma nienawiść do samurajów nigdy nie miała tak dużego uzasadnienia, jak tutaj, jednak nigdy nie przysłoniła mi wizji Korpusu. Ludzie, którzy mieli bronić mieszkańców, dla większej władzy, wpływów, wręcz lokalnej boskości sprzedali się demonom. Prostaczkowie stali się bezbronni, musieli bać się o swoje życie nie tylko w nocy, ale też w dzień. Co było wyraźną winą Korpusu. Próbujemy bronić ich przed spaczonymi piętnem Izanami-sama istotami, zapominając kompletnie o konsekwencja ich działań. Jakby kompletnie nie istniały. Jeśli podczas naszej operacji w Kioto od tak parę ważniejszych rodów samurajskich zostało doszczętnie wymordowanych przez demony za współpracę z Korpusem, kto będzie bronił ich przed ludzkim złem? Nie może zrobić to Korpus, gdyż nie miesza się on w sprawy ludzkie. Demony nie będą miały jednak takich zahamowań, by zyskać w tak prosty dla nich sposób dodatkowych wyznawców. I tak koło demoniej przemocy się toczy...
Zacisnęła gwałtownie pięści biorąc gwałtowny wdech:
- Jaką mam pewność, że nie użyje ktoś tej podstawowej dla nas wiedzy w nieszczytnych celach? Żadnej, gdyż nie jestem ich matką, by oceniać który cel jest szczytny, a który nie. Mam jednak pewność, że gdy ludzie będą potrzebować pomocy przed złem ludzkim, czy czyimś nieszczytnym celu będą mogli zwrócić się o pomoc do innych ludzi, obronić się sami, a nie błagać o nią demonów. Że już nie wspomnę, iż ci którzy na prawdę są godni staną się dzięki temu dojo częścią Korpusu lub będą przekazywać tą wiedzę dalej, gdy prędzej czy później ma dusza będzie błąkać się w demonich wnętrznościach.
Death always chasing me
- Czyli uważasz, że wasze prawo jest beznadziejne - odparła wzruszając lekko ramionami - A mimo to nie robicie nic, by było lepsze. Mając wiele możliwości, by było inaczej.
Na pytanie kto mógł zabić złapała się lekko za brodę:
- Albo był to ktoś, kto uważa swoje prawo za beznadziejne i nieadekwatne do kary.- popatrzyła wymownym wzrokiem na samuraja - Wtedy mało co mnie to obchodzi, bo nie jestem tu od oceniania, czy samosądy są słuszne. Ewentualnie ktoś chowa się poprzez eliminacje innych zdrajców. Wtedy jeszcze mniej mnie to obchodzi, jeśli dziobają się nawzajem to lepiej dla nas.
Starała się udawać jak najbardziej potrafiła osobę, która tą sprawę ma gdzieś, uważnie przyglądając się Shizunobu. Jeśli nie zyska pewności, że Ryūzōji odpuści temat za pewne poinformuje o tym Kage. Będzie to jednak problem Tatsu, a nie Himiko-sensei.
- Jest to w pełni legalna działalność. - odrzekła bez większej zwłoki. Mimo, iż nie miała pewności, że wszelkie formalności zostały dopełnione liczyła, że jej przyjaciele to dopełnili. - A to, że samuraje nie są tu mile widziani wynika głównie z nadmiernej ostrożności.
Spojrzała z lekkim zaintrygowaniem na kolejne pytanie Shizunobu, kładąc obie swe dłonie na wysokości tali:
- Porządne ubranie z kenji Akum. - odrzekła z pewną dozą ostrożności - Mam gdzieś takie jedno, więc potencjalnie mogę pokazać.
Jeszcze uważniej przyjrzała się zabójcy na kolejne pytanie. Najchętniej uratowałaby się kłamstwem, jednak wiedziała, że żadne nie będzie wiarygodne:
- Jestem tu tyle ile jestem w stanie. - odparła powoli - Jednak daleko mi do emerytury, a rodzić bachora dla tego dojo nie mam zamiaru. Więc często mnie nie ma, a wtedy treningami zajmują się najbardziej zaufani uczniowie. Których miałeś okazje już poznać.
Jego reakcje na zmniejszanie kroku były... ciekawe. Wsłuchując się miała wrażenie, że serce biło mu coraz szybciej. Raczej nie dlatego, że wykonał jakiś wysiłek fizyczny. Jakby się bał i oby dlatego, że się bał. Gdyż za inną potencjalną emocje musiałaby go pewnie zabić: Czuła, że musiała ukazać pewną dozę dominacji i miała w sumie
- Zastanowić się z czym? - odparła neutralnym tonem głosu zatrzymując się kilkanaście centymetrów od Shizunobu. Trzymając prawą dłoń schowaną pod kimono. - Czyżby było coś czego się obawiasz ze strony starszej stopniem i silniejszej zabójczyni?
Brzdękając delikatnie palcami o metal zimnej stali sztyletu zastanawiała się, czy Shizunobu nie ma zmysłu słuchu i nie irytuje go tym dodatkowo. Jeśli tak było mogło wyjaśniać, czemu stał się zirytowany po jej historii. Na tyle, że uważniej przysłuchała się jego słowom:
- Że demon uczy ludzi walczyć? - odparła z lekkim zdziwieniem, ale i zaintrygowaniem - Pierwsze słyszę. Jednak zapewne robi to głównie, by ich wykorzystać, a nie pozwolić się im bronić?
Odrzekła stukając i brzdękając palcami dalej, mając wrażenie iż ten dźwięk ją uspokaja. Nie oznaczało to jednak, że przestała skanować słuchem każdy dźwięk wydawany przez Shizunobu.
Death always chasing me
- To ty twierdzisz, że prawo jest złe. I że jakieś wygnanie i publiczne z tym upokorzenie to za mało. - odrzekła ze spokojem prostując się lekko - Wiem, że za zdrade Korpusu Narakuwie Sua najpewniej została skazana na śmierć. Publiczna egzekucja dałaby do myślenia innym zdrajcom Korpusu. Nie mam pojęcia, czy i jakie kary przysługują za to nie zabójcom, jednak mam wrażenie, że żadne. Jakby jakieś były to trzeba by było mordować i karać całe wioski, które otwarcie je wspierają. Możliwe nawet, że karę tą powinno otrzymać połowa Imperium ze wszystkich warstw społecznych. Więc pozostawię ten niemożliwy do rozwiązania problem wam. To nie ja żyje w ogromnych luksusach, za decydowaniu o losach ludzi paroma zdaniami na pergaminie z moim podpisem.
- A jednak świadomie się nie cofasz...
- I czemu mi to mówisz?! - odparła chłodnym głosem wpatrując się w mężczyznę - Mam dla twojej ciszy angażować swoich podopiecznych w wojnę wyższych sfer? Przekonać ich, by bronili tych, co mają ich w dupie?
- Uczą się walczyć głównie dlatego, że chcą móc jakkolwiek bronić bliskich. Dlatego tak chętnie walczą z Akumami. Gdyż tego naprawdę chcą. Jeśli kazałabym im mordować ludzi tego demona, nie będę lepsza od tego potwora.
Death always chasing me
- Będę wyczekiwała go z niecierpliwością.
- Obawiam się, że to nie możliwe. - odrzekła wskazując delikatnie palcem na ziemie - Chyba ogromnym nietaktem byłoby przeze mnie zostawienie mojego obi na pastwe obcego mężczyzny. Jednak pozwalam tobie się cofnąć. Jeśli niepokoi cię taka bliskość.
- To wiele wyjaśnia.
Odrzekła biorąc głęboki wdech, patrząc neutralnym głosem na mężczyznę:
- Dobrze, załóżmy, że potrzebuje pomocy w tym projekcie. - przyznała się z niechęcią wpatrując się w samuraja - Szczególnie kogoś, kto uczył się walczyć kusarigamą nie tylko od Takeshi-senseia. Kto by mnie zastępował podczas nieobecności i wraz z ze mną weryfikował nowych adeptów. Byłbyś tym zainteresowany?
Death always chasing me
- Znasz doskonale odpowiedź na to pytanie.
- To dobrze.
Skwitowała prosto, próbując utwierdzić go dalej w przekonaniu, że nie był tu potrzebny:
- Myślę, że to wiele zależy od ciebie. - odrzekła decydując się w dość powolnym i ostrożnym ruchu zawiązać swe kimono. Co trochę miało trwać patrząc na to, że dalej nie cofnęła się ani o krok, grając dalej w swą grę - Jednak opcja mieszczańska wydaje się być bardziej bezpieczniejsza. Głównie ze względu na fakt, że obecność samuraja w jakimś miejscu, często wywołuje większy hałas niż powinien. No i zmuszony byłbyś podać twe prawdziwe imie.
Wyraźnie się uśmiechnęła, zdając sobie sprawę z potencjalnej miny jaką mogliby mieć jej uczniowie. To nie od nich zależało, kto nauczył w tym dojo. Zaś potencjalnymi skargami do Informatorki lub kupca zajmie się osobiście.
- No to możesz pójść przodem.
Odrzekła sprawiając wrażenie, że męczy się z zawiązaniem pasa. W rzeczywistości, chciała wygrać dalej tą swoją grę. Zamierzając się męczyć z tym pasem tak długo, jak było trzeba.
- Jak tylko skończe do ciebie dołączę i to ogłosze.
z/t x2
Death always chasing me
Nie możesz odpowiadać w tematach