"...została śmiertelnie ranna"
"Niemożliwe było ocalenie życia..."
— Niech to piekło pochłonie — Wyszeptał Takashi, opierając się głową o niski stoliczek i zgniatając kolejną kartkę, by mogła dołączyć do kolekcji innych, które spotkał podobny los. Pisanie raportów zawsze przychodziło mu z łatwością, było to dla niego wręcz naturalne, banalne - Wystarczyło wszak opisać wydarzenia, miejsca i datę, zwieńczyć ewentualnym skrótem albo spostrzeżeniami. Podniósł lekko głowę, aby ponownie przywalić nią o delikatny mebel, wydarzenia tamtych dni cały czas go prześladowany, czuł się winny, że bezpośrednio przyczynił się do śmierci Asano Rin. Bieg czasu powoli pozwalał akceptować tę decyzję, jedno życie w zamian za dziesiątki, brzmiało jak dobra wymiana z kami.
— Może po prostu powiesz wujkowi Daisuke, zamiast pisać taki dłuuuugi list? — Wypaliła nagle, wybudzając drzemającą kaczkę, która nerwowo zaczęła kwaczeć. Takashi podniósł głowę znad stolika, uśmiechając się lekko. Aby z nim porozmawiać, musiał go najpierw znaleźć, a to stanowiło wyzwanie, oczywiście spotykali się na grupowych spotkaniach czy rozdzielaniu zadań, jednak raz, że się to nie liczyło, a dwa, że nie było wtedy czasu porozmawiać poza krótkimi służbowymi sprawami. Jeśli go nawet znajdzie, to co pierwsze miał mu powiedzieć to "Przepraszam, zabiłem przez przypadek twoją kuzynkę?"
Filarze Daisuke.
"Więcej ludzi uratujemy, poświęcać pewne rzeczy i... nawet pewne osoby"
Taką nauką zakończyło się nasze poprzednie spotkanie, jednak nie spodziewałem się, że poznanie jej w praktyce przyjdzie do mnie tak szybko.
Ogień walki postawił mnie przed decyzją — uratować Asano Rin czy wiele innych istnień.
Poświęciłem jedno życie, aby uratować dziesiątki — Wydawało się wtedy słuszną decyzją, zwłaszcza że nie miałem pewności czy uratuje swoją towarzyszkę, biorąc pod uwagę, jakie rany odniosła. Wydarzenia tamtych dni nadal o sobie przypominają, drążąc umysł.
Wierze, że i Ty, Mistrzu musiałeś kiedyś podjąć taką, a nie inną decyzję. Liczę, że przy następnej mojej wizycie, uchylisz się do mojej prośby i opowiesz swoją historię.
Raz na jakiś czas, doglądał również drugiej Sakury - Którą uratował niegdyś od demonów podczas eskortowania rodziny Tsuny. Ta również rozpoczęła trening, choć już pod innym mistrzem, sam zresztą nie miał tyle czasu i odpowiedniej rangii, aby podjąć się szkolenia większej ilości rekrutów. Nie mniej, zdarzało się, że mieli więcej czasu i obie uczennice, mogły się zapoznać oraz nawiązać nić przyjazni.
Nie opuszczał polany przez długi czas, medytował, dopracowywał technikę oddechu, analizując krok po kroku wszystkie punkty, jakie Tsuna zapisał mu na zwoju.
Takashi pozostał więc w obliczu wielkiej podróży, przy niejasnych zagadkowych wskazówkach jak ma tam dotrzeć.
Nie możesz odpowiadać w tematach