Chciałaby stanąć w obronie brata lecz nie wiele mogła powiedzieć na jego korzyść, tylko jedna rzecz przychodziła jej do głowy. Był w końcu głową klanu, to oznaczało stres i masę obowiązków, musiał odpowiednio się zachowywać. To jednak nie powinno mieć przełożenia na ich prywatne spotkania, a i tam pokazał się jej z zdecydowanie tej mało rodzinnej strony. Co prawda zaskoczyła go swym nagłym pojawieniem się ale oczekiwała choć trochę współczucia i troski z jego strony. Zamiast ciepła domowego ogniska spotkał ją chłód bardziej odpowiedni dla obcych sobie ludzi. Choć może po czasie jaki minął, właśnie tak było? Stali się dla siebie obcymi. W końcu piastował tytuł Daimyo, a ona stała się łowczynią demonów.
—
Myślę, że oddziedziczenie władzy go przytłoczyło. Zmienił się by móc prowadzić klan twardą ręką, szkoda że jest taki dla wszystkich a nie tylko dla obcych — Powiedziała Ema wzdychając i kręcąc głową na boki —
Jak widać władza potrafi uczynić z człowieka dupka — Odparła na temat brata co zaś tyczyło się Dokugiriego to tylko jedno określenie cisnęło się jej na usta —
Niestety, to zwykły skurwysyn których pełno niestety na tym świecie, może to nie przystoi ale mam nadzieje że następnym razem da mi możliwość ścięcia go. — Podsumowała Shimazu swoją relacje z mężem —
Wyślę więc wiadomość gdy będę potrzebować wsparcia—
To całkiem sporo rodzeństwa, ja w mojej rodzinie byłam gdzieś po środku. Choć byłam pierwszą córką, dlatego szybko wydano mnie za mąż. — Stwierdziła Ema po czym ździwiła się tym, że cała rodzina służyła w korpusie. Czemu więc ich ojciec się z tego powodu burzył? —
Może ustanowisz nową modę, tym razem chwycicie masowo za łuki — Rzekła lekkim tonem po czym usłyszała znajome sobie krakanie. Słyszała je już tyle razy, że chyba nie było szans na to by nie rozpoznała w tłumie Nao —
Wygląda na to, że mój kruk wrócił. Pewnie z kolejnym przydziałem — Rzekła rudowłosa odwracając się w stronę Mori i kłaniając się lekko —
Dziękuje Mori-san za rozmowę i spacer, chyba tego potrzebowałam. Mam nadzieję, że to nie było nasze ostatnie spotkanie. Niech bogowie Cię strzegą — Rzekła Shimazu po czym wystawiła ramię w górę by Nao na nim zasiadł —
Nowe zadanie! Ruszajmy! — Wykrakał czarny ptak po czym wzniósł się z powrotem w górę. Shimazu uśmiechnęła się delikatnie i ruszyła jego śladem ku kolejnym łowom. Pozostawiła za sobą Łuczniczkę, która to przecież miała własne obowiązki.
Z/T x2