Katsumitsu dalej głodny siły postanowił zacząć swój dzisiejszy trening, a więc ruszył do dojo na plac. Wziął ze sobą dwa bokeny sporą tykwę i jedzenie w pudełeczku. Mozę trafi na Ishide który lubi trenować, albo na jakąś nową osóbkę. Na szczęście na placu w dojo nie było śniegu bo ktoś go uprzątnął. Ne odwalają tyle dobrej roboty szkoda że mało kto ich docenia. Stanął na środku placu i zaczął się rozgrzewać, zaczął od głowy ruszając ją na boki i do przodu jednocześnie podskakując. Następne były ręce zaczął kręcić ramionami, najpierw do przodu potem na lewo a na końcu na zmianę dalej podskakując, następnie zaczął kręcić rękami od łokci do środa a potem na zewnątrz. Gdy skończył rozgrzewać górną partie mięśni, zaczął kręcić kółka biodrami już nie skacząc bo jak. Następne były skrętoskłony i kręcenie kolanami do środka a potem na zewnątrz. Potem była kolej na stopy zaczął od prawej kręcił ją dotykając tylko czubkiem palców podłoża, druga noga. Kolejne na liście był rozciąganie zrobił nie pełny szpagat, po 30 sekundach usiadł z rozłożonymi nogami i zaczął rękami sięgać do stóp złapał je i trzymał 20 sekund. Nie dlatego że nie mógł dłużej, tylko dlatego ze nie chciał się przeziębić ziemia była bardzo zimna. Wstał i zaczął robić pajacyki przodem. Na razie nie zwracając uwagi na nikogo w otoczeniu.
Pojawiła się w nowej siedzibie przed południem i pierwsze co postanowiła znaleźć do onsen. Nie po to żeby wziąć kąpiel, ale żeby się zorientować czy to miejsce ma jeden a jak tak to gdzie był. Była to dla niej bardzo ważna lokacja, której używała do odprężenia się po ciężkich treningach a tych miała ostatnio bardzo dużo. Choć wolała dzikie onseny i liczyła że na tej wyspie jakiś mały też by znalazła.
Kolejnym miejscem jakie ją interesowało to dojo, bo zbliżała się pora kolejnego treningu. Gdzieś w głębi serca liczyła że może wpadnie na Kagamiego w tym miejscu. W końcu byli umówieni na jeden żeby sprawdzić kto jest lepszy. Nie spodziewała się że przez tyle miesięcy nie będzie im dane tego rozegrać. Choć utrata ręki cofnęła ją w tył i to bardziej niż by chciała. Nie tylko kwestia kalectwa ale i wstydu że do tego dopuściła. Wstydu bycia słabą! Nawet jeśli dostawała subtelne sygnały że wcale taka nie jest, to potrzebowała czasu żeby nabrać pewności siebie. Odzyskanie wspomnień pomogło jej w odzyskaniu tego co utraciła wraz z amnezją - pewność siebie. Nie miała sobie nic do zarzucenia z tamtego wydarzenia. A teraz skupiała się już nie na powrocie do dawnej kondycji, teraz mierzyła o wiele wyżej.
Słysząc odgłosy poruszania się po placu miała tą drobną nadzieję że wychodząc zza rogu dostrzeże płomiennej barwy czuprynę i złote oczy połyskujące w blasku słońca. Niestety jej ametystowe ślepia zarejestrowały sylwetkę kogoś zupełnie innego niż Yuichiro. Przyłożyła dłoń do piersi, gdzie za materiałem granatowej yukaty były trzy listy dla niego. "Szkoda.." pomyślała zrezygnowana. "Nie widziałam go.. ponad rok.. nie słyszałam o nim.. ani od niego.. chyba mnie nie unika.." pokręciła głową na boki. "Pewnie jest zajęty polowaniami i rośnięciem w siłę żeby utrzeć nosa Hashiry płomienia.. cały On.." teraz już na usta wpełzł ciepły uśmiech, przypominając sobie jak podczas pierwszego spotkania żywiołowo za gestykulował, podnosząc zaciśniętą w pięść dłoń ku górze, obiecując że przegoni Tsuyę. "Wierzę, że mu się to w końcu uda.." pomyślała spoglądając w niebo. Po czym złapała za czarne haori i zdjęła je z siebie, odkładając je zwinięte na stopniu. Powolnym krokiem ruszyła przed siebie, słysząc miarowy oddech czarnowłosego rozciągającego się na ziemi. Nie chciała mu przeszkadzać w jego rutynie, widać było że chłopak się skupiał na swoim treningu. Uznała że to byłoby niegrzeczne go teraz z rytmu wybijać. Zatrzymała się w odległości paru metrów od drewnianego pala z nabitą na niego głową. Palce metalowej, pokryta skórzaną rękawicą protezy zacisnęły się na sayi. Ugięła lekko nogi w kolanach, stając w małym rozkroku. Opuszki dotknęły rękojeści jej miecza. Wybiła się nagle w tył, podciągając nogo wysoko pod siebie. Wciągając przy tym sporą ilość powietrza w płuca. - Kaminari no kokyu.. - odezwała się tuż przed tym jak jej stopy dotknęły twardego podłoże. - Shi no kata: Enrai.. - dodała, dobywając broni i wykonując obrót mający na celu odbić wymierzony w nią wyimaginowany atak. Obracając się nabrała prędkości i wyprowadziła błyskawiczną kontrę w postaci cięcia po skosie, po czym błyskawicznie schowała miecz do pochwy, nadal trzymając jego rękojeść. Ale na tym nie było końca ćwiczenia form oddechu, bo z miejsca wykonała kolejną. Nabierając kolejnego haustu powietrze do płuc. - Kaminari no kokyu.. - wysuwając lewą stopę w tył. - Ichi no kata: Hekireki Issen.. - dodała wykonując z ogromną prędkością frontalny wypad w stronę pala z nabitą na niego głową, znajdującego się nieopodal trenującego Katsumitsu, a następnie będąc centymetry od celu wyciąga miecz z pochwy ścinając swój cel. Charakterystyczny odgłos uderzenia tsuby o brzeg sayi sugerował że miecz miała w pochwie zanim szmaciana głowa opadła na ziemię. Wyprostowała się kątem oka dostrzegając że stoi o trzy, może cztery kroki od czarnowłosego zabójcy. - Wybacz.. mam nadzieje że nie przeszkodziłam w niczym.. Katsumitsu.. dobrze zapamiętałam imię? - odezwała się do niego grzecznym tonem głosu. Przypadkiem mieli okazję zamienić parę zdań w przestrzeni wspólnej zanim Saiyuri została wezwana przez swojego kruka.
- Plan Treningowy::
- - rozgrzewka
- przećwiczenie form oddechu
- krótki sparing sprawdzający różnicę w poziomach zabójców
- ukierunkowanie dalszego treningu w stronę podniesienia prędkości i wytrzymałości.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Skinęła lekko głową na jego pytanie. - Mhm.. - mruknęła z lekkim uśmiechem w odpowiedzi. Sięgnęła lewą ręką do czoła, przecierając je rękawem swojej yukaty. Może nie chciała sprawiać wrażenia słabej, że po dwóch formach po sobie było widać ślady wysiłku. W końcu zawsze cisnęła swoje limity najbardziej jak się tylko dało, mimo że nie było tego po niej zawsze widać.
"Dawno tu przyszłaś?"
Trochę ją zaskoczył tym pytaniem. I było to widać po jej mimice twarzy. Nieco większe oczy i lekko rozchylone usta. Ale po chwili uśmiechnęła się do niego ciepło. - Byłeś tu pierwszy.. - odezwała się po chwili. - Nie wołałam Cię bo byłeś tak bardzo pochłonięty swoją rozgrzewką.. uznałam że byłoby to niegrzeczne, wybijać cię z rytmu przy takim skupieniu.. godne podziwu z jednej strony że jesteś tak zaabsorbowany swoim treningiem.. ale z drugiej.. musisz być troszkę bardziej czujny na otoczenie. Nie ważne czy jesteś w siedzibie czy poza nią. Wróg może się czaić wszędzie tak na prawdę.. - dodała po chwili. Dobrych rad nie zamierzała szczędzić nikomu, zwłaszcza młodym i mało doświadczonym zabójcom. Ostatnie czego by chciała to żeby któryś z nich musiał się borykać z takim samym losem jak ona.
"Co powiesz na sparing?"
- Bardzo chętnie.. - odpowiedziała z zadowoleniem w głosie. Była w sumie ciekawa co potrafił ten zabójca. Sama nie miała porządnego sparingu odkąd straciła rękę. Małego sprawdzianu Sekomury nie mogła zaliczyć do tej aktywności. - Jak dobrze pamiętam z naszej rozmowy, to jesteś nadal dość świeżym nabytkiem korpusu. Ciekawa jestem jak te nowsze pokolenia sobie radzą z treningami.. - przyznała z ekscytacją w głosie.
"Tylko mam jedną prośbę, walczymy bez form oddechu, pasuje?"
- To chyba rozumie się samo przez się.. nie chciałabym zrobić ci krzywdy.. jesteśmy po tej samej stronie przecież.. form oddechu używam tylko w solo treningach albo w walce z demonem.. - wyjaśniła z uśmiechem. Widząc jak przyjął pozycję do walki z dwoma bokenami na środku placu, uśmiechnęła się. - Dwa miecze.. Ciekawe..- rzuciła uśmiechając się tajemniczo. Widziała jedną osobę, która walczyła dwoma, ale On miał Katanę i Wakizashi. Katsumitsu z dwoma bokenami stał w bardzo podobnej pozycji do tamtego zabójcy. Podeszła do schodów, gdzie było zwinięte jej haori. Wyjęła miecz zza pasa i położyła go w sayi na ubraniu. Po czym bez broni w dłoniach wróciła na plac stając w sporej odległości od chłopaka. - Gotowy? - zawołała wpatrzona w niego. Ugięła lekko nogi w kolanach. Była ciekawa jego reflekców. Więc ruszyła w w bok i po łuku zataczając bardzo szybko koło w którego centrum stał Katsumitsu. Wznosząc na krawędziach placu puch śnieżny. Chciała sprawdzić czy potrafił zachować spokój i czujność. Wyskoczyła nagle od jego prawej strony, jednym susem doskakując do chłopaka bez broni, pojawiając się tuż przed nim dając mu przedsmak swojej najwyższej prędkości i precyzji. Nie miało znaczenia czy się zasłoni przed jej atakiem czy nie. Jej pięść zatrzyma się przed nim, nie dotykając ani bokena, ani tym bardziej ciała. Jeśli chłopak wyprowadzi ataki bokenami, to zamierzała zrobić uniki i dać susa w tył zwiększając dystans. To był tylko test.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Przyjęła luźną gardę. - Rusz na mnie i atakuj czym tylko chcesz.. pokaż mi jak precyzyjne masz ataki i jak szybki potrafisz być.. zobaczymy nad czym trzeba popracować.. - zaproponowała z lekkim uśmiechem na ustach. Lubiła trenować z innymi zabójcami, uwielbiała uczyć się od silniejszych i pomagać tym słabszym urosnąć w siłę. Korpus był jej drugim domem, choć miała mieszane uczucia teraz do paru osób, to nie zamierzała nikogo skreślić bez wyjaśnienia sytuacji. Wierzyła że musiał być JAKIŚ powód, dla którego wyszło tak a nie inaczej wtedy. A już tym bardziej nie zamierzała się wyżywać na pozostałych zabójcach. Wręcz przeciwnie, stojący przed nią Katsumitsu potrzebował pomocy i zamierzała zrobić wszystko co było w jej mocy żeby młodzik przekroczył własne limity. - Nie hamuj się! Potraktuj mnie jak demona.. daj z siebie wszystko! Tylko tak możesz stać się silniejszy! - zaczęła dodatkowo zagrzewać do boju czarnowłosego, tak samo jak kiedyś jej brat to robił z nią. Wyrachowany uśmieszek pojawił się na ustach Kurayami gdy czekała na ruch chłopaka. Nie planowała atakować, będzie robiła uniki i zwody przed atakami chłopaka. Prędzej zmęczy go machaniem tą bronią w swoją stronę niż zafunduje mu jakiegoś siniaka. Chciała pokazać mu czego mu brakowało, na czym teraz musiał się skupić, bo gdyby była bękartem Muzana, to już by leżał z głęboką raną w brzuchu i się wykrwawiał.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
"Wiesz myślę że boken się złamie jak tak zrobię, ale skoro nalegasz."
- Nalegam Katsumitsu.. - przytaknęła z łagodnym uśmiechem. Po czym przyjęła luźną gardę, czekając na jego ruch. Kiedy ruszył w jej stronę, ugięła lekko nogi w kolanach. Ametystowe ślepia blondynki zdawały się przeszywać całą jego osobę na wylot. Robią unik przed pierwszym cięciem, Mitsu mógł dostrzec że wzrok przeciwniczki uważnie śledzi jego ruchy. Kolejny zwód przed drugim bokenem. Poruszała się zwinnie, dość płynnie. Uważnie obserwując jego każdy ruch. Mógł dostrzec jej zuchwały uśmieszek, ale intencja za nim się chowająca była bardzo pozytywna. W pewnym momencie ruch obu bokenów napotkał opór, gdy idąc od boku zatrzymały się na wysuniętym lewym przedramieniu. Huknięcie jakie rozeszło się po placu sugerowało że trafił na coś cholernie twardego pod materiałem jej rękawa, wystarczająco aby połamać oba bokeny. - Jesteś bardzo silny.. - rzuciła z zadowoleniem, stawiając mu w końcu opór, czując ile włożył energii w ten atak. - I co teraz? - rzuciła z perfidnym uśmieszkiem.
- Co jeśli połamiesz broń.. na ciele demona? - z tymi słowami sięgnęła dłonią w jego stronę. Lewą dłonią zwinnie wytrącając z dłoni połamane bokeny, prawą otwartą dłonią cisnęła w jego tors, odpychając go od siebie na mały dystans. Technika wyprowadzonego ataku sugerowała że piorun potrafił walczyć bez broni. - Twoje cięcia były bardzo precyzyjne, mierzyłeś we wszystkie dobre miejsca na moim ciele.. szkoda że ciało nie potrafiło wygenerować takiej prędkości aby się z tym ładnie zgrać.. ale to przyjdzie z czasem wraz z regularnym trenowaniem. - wyjaśniła i wskazała żeby poszedł za nią. - Znam twoje limity prędkości.. i siłę jakiej potrafisz użyć bez formy oddechu.. jest imponująca.. zwłaszcza patrząc na to jak krótko jesteś zabójcą.. - pochwaliła go i podeszła do jednej z półek, z której zdjęła jakieś większe zawiniątko. - Używałam tego na początku.. pomogło mi zbudować siłę potrzebną do podniesieni prędkości.. - powiedziała odwijając materiał i pokazując obciążniki. Pasy materiału z kieszeniami, w których powkładane były grube, metalowe blaszki. Klepnęła go ręką w udo, żeby podwinął materiał spodni wyżej. Umocowała mu pierwszy obciążnik na łydce. To samo zrobiła z drugą nogą. - To na początek, potem jeszcze dojdą takie same na uda. - wyjaśniła z uśmiechem. Wyszła z nim na zewnątrz i patykiem narysowała na ziemi kreski w odstępach 30cm od siebie na długości 5 metrów. - To zaczynamy! - powiedziała stawiając stopę wzdłuż pierwszej kreski. - Patrz na pracę moich stóp.. będziesz to samo robił. - wyjaśniła i przenosząc ciężar na palce, zaczęła bokiem iść, przekładając stopę za stopą w bok nad kreskami w ziemi. Ugięła przy tym lekko nogi w kolanach, podciągając kolana nieco wyżej. - Najpierw w jedną stronę.. potem z powrotem.. może być ci ciężko z tymi obciążnikami. Na każdej nodze masz po dodatkowe 10kg teraz.. najpierw zrób to dokładnie, potem będziemy przyspieszać.. - wyjaśniła robiąc mu miejsce.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
"Nalegam Katsumitsu.." -No, dobra. Odparł nie pewnie, gdy wykonywał manewr ataku czuł jakby ta przeszywał go wzrokiem, jakby analizowała jego najmniejszy ruch mięśni. Gdy boken się zderzyły poczuł podobną siłę do swojej czy mu się uda? Na pewno udało się roztrzaskać bokeny o coś twardego pod jej rękawem, zabójca miał wymalowane na twarzy zdziwienie. "To nie brzmiało jak uderzenie w ciało, chyba?" Przeszło mu przez myśl. Po chwili wybiło go z przemyśleń. "Co jeśli połamiesz broń.. na ciele demona?" -Użyje drugiego lub rąk i nóg, nie samym mieczem zabójca walczy. - Odlatując na kawałek po jej manewrze, którego nie zdążył zablokować ustawił się w pozycji do walki wręcz z prawą nogą wysuniętą do przodu. Następnie wysłuchał jej uwag na temat ataku który wykonał i poszedł za nią. Niestety nie mieli okazji na walkę wręcz. "Używałam tego na początku.." -Co to?- Zapytał, nie miał wcześniej styczności z ciężarkami. Po pytaniu podwinął materiał gdy go ta klepnęła. "To na początek" -Jasne- To mówiąc skierował się za nią na zewnątrz. "To zaczynamy!" Skinął głową na zgodę. "Patrz na pracę moich stóp" Przyglądał się jak bardziej doświadczona zabójczyni mu pokazuje jak to zrobić. "Na każdej nodze masz po dodatkowe 10kg teraz.. najpierw zrób to dokładnie, potem będziemy przyspieszać.." -Tylko 10kg? Dam rade.- Uśmiechnął się arogancko, powoli wykonując ćwiczenie które mu kazała wykonać. Mimo pewności siebie wcale nie było to takie łatwe na jakie wyglądało, ciężej było koordynować obciążonym ciałem.
- No to czas się nauczyć.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie, ale bardzo szybko się do niego uśmiechnęła z wyrozumiałością. Wiedziała że rozwijanie zmysłu wcale nie było takie łatwe. Ale była w stanie mu z tym pomóc, jeśli ją o to poprosi. Dopomogła zniszczenia bokenów naumyślnie. Chciała go postawić w sytuacji w które kiedyś się zapewne znajdzie, ale wtedy może być postawiony pod murem przez przeciwnika, który będzie chciał go zabić. Widząc jak chłopak przyjął pozycję do walki wręcz i słysząc jego odpowiedź, uśmiechnęła się z zadowoleniem. - Bardzo dobra odpowiedź Katsumitsu.. i nie najgorsza garda przy okazji.. - pochwaliła młodzika. I pomimo tego jak bardzo chciała to pociągnąć teraz dalej i zmierzyć się z nim w zwarciu bez broni, to nie mogła teraz tego zrobić. Były ważniejsze rzeczy niż jej widzimisię w tym momencie.
Po założeniu obciążników na jego nogi wyznaczyła mu odpowiednie ćwiczenie. Było cholernie proste, poruszanie się bokiem przeskakując wyryte w ziemi kreski.
"Tylko 10kg? Dam rade."
- Podoba mi się twój entuzjazm! - odezwała się po chwili. - Tylko że to jest po 10 kg na nogę.. zobaczymy co będziesz mówił jak z tobą skończę sesję treningową.. - dodała uśmiechając się do niego serdecznie. Strzeliła palcami, dając mu znak żeby zaczął. Pierwsze przebiegnięcia były wolne i dokładne bo Saiyuri poprawiała każdy źle wykonany ruch.
- Umiesz to poprawnie robić, to teraz zwiększymy poprzeczkę. - powiedziała z uśmiechem. Na początku, na końcu i oczywiście w samym środku jego trasy wyryła dużego "X" kijem. - Widzisz te trzy zaznaczone miejsca? W tych miejscach robisz pompkę. A na trasie między każdym X'em przy okazji robisz uniki przed moim bokenem.. - to mówiąc przecięła powietrze drewnianą bronią. - Gotowy? - uśmiechnęła się do niego i pstryknęła palcami na znak ruszenia. Po pierwszej pompce, gdy Katsumitsu przeskakiwał na palcach kreski, ona machała na niego swoim bokenem po skosach, co jakiś czas wymierzając pchnięcie czubem drewnianej broni. I jak z początku pozwoliła chłopakowi bez problemu unikać swoich ataków, tak po przebiegnięciu trasy od pierwszego do trzeciego X'a, tak w drugą stronę atakowała już nieco szybciej i bardziej precyzyjniej. - Ten zapał jest godny podziwu.. dla kogo to robisz? - mówiła podczas wymierzania w jego stronę ataków. - Przy takiej determinacji zawsze jest Ktoś ważny w tle.. ktoś dla kogo chcemy przekroczyć wszelkie granice.. - mówiła ze spokojem, nasłuchując przy okazji jego odpowiedzi. Zdążył oberwać parę razy bokenem podczas przemieszczania się z jednej strony na drugą. Po trzecim przebytym odcinku czuł jak mięśnie nóg zaczynają go palić żywym ogniem. Tempo podczas którego okazjonalnie dostawał kijem od któregoś boku było wystarczające na ten czas.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Roześmiała się życzliwie. - Podoba mi się ta postawa.. jest tak bliska mojej własnej. - odpowiedziała. Chłopak miał potencjał stania się jednym z najsilniejszych zabójców demonów. Widziała to w jego postawie, w jego oczach i przede wszystkim słyszała to w jego głosie. Było w nim dużo determinacji, wręcz zdrowej zawziętości. Nie protestował, oddając się bez reszty w jej ręce. Uśmiechnęła się kącikiem ust. Trenowanie go sprawiało jej swoistą frajdę, nie dlatego że go okładała tym kijem, ale dlatego że starał się. Wdziała jak momentami brakowało mu milimetrów do uniku. Jak zmęczenie go zaczęło spowalniać, narażając na kolejne ciosy drewnianym bokenem. Mogła słabiej bić, ale gdzie był sens tego. Musiał chcieć uniknąć trafienia za wszelką cenę. Musiał zmuszać swoje ciało do przebicia się przez tą grubą ścianę, która hamowała jego rozwój. Kurayami była wymagająca podczas treningów, bo dlaczego miałaby go oszczędzać skoro samej siebie nie oszczędzała?! - Jak chcesz być tak szybki jak ja.. to musisz chcieć poświęcić się tak samo jak ja to zrobiłam.. dać z siebie wszystko. Nawet nie.. dać z siebie więcej.. to tylko drewniany boken.. następnym razem to będzie mój nichirin.. - powiedziała z poważną miną. Już deklarując że jest gotowa poświęcić mu więcej swojego czasu, jeśli tego chciał.
Zadając bardzo precyzyjne pytanie, spowodowała że się rozproszył i dostał końcówką bokena z pchnięcia prosto w splot słoneczny, wyciskając z niego powietrze jednym mocnym pchnięciem.
"Jest, taka jedna zabójczyni."
Uśmiechnęła się łagodniej. - Coś tak czułam.. więc upewnijmy się.. że będzie przy Tobie bezpieczna.. - dodała z uśmiechem. - Wyobraź sobie.. że ona jest nie zdolna do walki, nieprzytomna.. a ty jesteś jej murem.. stojącym na drodze demonowi do ukochanej. Każdy jego cios.. może cię zabić.. a kiedy mu się uda.. to ona będzie następna.. popchnij swoje ciało dalej! Dla niej! Dla siebie! Ona pewnie też nie chce cię stracić.. chce byś był przy niej zawsze.. więc zmuś się! Zmuś swoje ciało do wysiłku, na które nie jest gotowe Katsumitsu.. - zarysowała przed nim sytuację żeby móc go bardziej zmotywować. Sama wiedziała że dla Kagamiego zrobiłaby to samo, zmusiłaby się do przekroczenia własnych granic. W końcu, czy była lepsza motywacja od chęci ochrony ukochanej osoby?! Jej zdaniem nie.
Ruchy jej drewnianej broni stały się odrobinę bardziej stanowcze i precyzyjniejsze. Ale zawziętość w oczach zabójcy wiatru przybrała na intensywności, jego oddech się zmienił, stał się miarowy. Zupełnie jakby skupił się na tym ćwiczeniu o wiele lepiej niż wcześniej. - Dobrze! Pilnuj oddechu, zaopatrz mięśnie w potrzebne paliwo! - jak robił coś lepiej, to mu o tym mówiła z miejsca, utwierdzając go w tym jak ma to robić.
Pchnięcie poszło w głowę, ale czarnowłosy odchylił się w bok, czując na policzku jak drewniana struktura bokena przeciera nieprzyjemnie po delikatnej, wrażliwej skórze. Jej ciosy stały się szybsze i mógł to wywnioskować po tym jednym otarciu z jaką prędkością były wyprowadzony atak. A mimo tego, uniknął ciosu w twarz. - Świetnie! - zawołała z ekscytacją w głosie. - Byle tak dalej! - dodała nie zwalniając swojego tempa wymierzania w niego ciosów bokenem. Miejscami ocierając bronią o jego kończyny czy boku korpusu, przecierając tkaninę, niszcząc ją w miejscach gdzie prawie oberwał. Ale postęp jaki robił był zdumiewający! Nawet czując palący mięśnie nóg ból, pot zbierający się na ciele, sunąc po skroniach. Utrzymywała to tempo aż chłopak nie spalił całej swojej wytrzymałości, skutkiem czego stawał się wolniejszy, ale nie dlatego że nie chciał dalej, widziała w jego oczach chęć kontynuacji. Wewnętrzną walkę tego co chciał z tym co jego ciało mogło. Aż nie oberwał kolejnym pchnięciem w brzuch, posyłającym go na ziemię. - Na dziś wystarczy.. - powiedziała podchodząc bliżej i kucając przy leżącym, ciężko dyszącym zabójcą. - Dobra robota Katsumitsu.. ale twój trening się nie kończy tutaj. Te obciążniki z Tobą zostają. Ściągasz je tylko do kąpieli.. a tak to nawet w nich śpisz.. przez cały tydzień.. dodatkowo każdego dnia po wstaniu, w południe i przed snem.. biegniesz z dwiema kłodami na barkach.. jedna na lewym, druga na prawym.. I biegniesz tak długo aż nie znajdziesz się dokładnie w tym samym stanie co teraz.. mięśnie mają cię piec aż żywym ogniem.. i za tydzień znowu się tutaj spotykamy.. - uśmiechnęła się do niego miło. - Piszesz się na to? - spytała z ciekawością się mu przyglądając.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Patrzyła na niego z powagą aż nagle się uśmiechnęła do niego. - Jak inaczej mam z ciebie wyciągnąć cały potencjał? Bo na pewno nie tym drewnianym kijem.. Nie możesz mieć z tyłu głowy tej myśli że nic ci nie grozi, bo podświadomie nie dasz z siebie wszystkiego. A ja bardzo chcę cię popchnąć na granice swoich możliwości. Mogę ci obiecać za to jedno, że nigdy ci przy mnie nic nie będzie grozić.. tym bardziej podczas treningu.. - uśmiechnęła się do niego ciepło. Chciała żeby mentalnie był przygotowany na rozwój i to jak ciężkie będą treningi z nią.
Cały zestaw ćwiczeń jaki z nim przeprowadziła był dla niej czymś nowym, mogła całe swoje doświadczenie przelać na nowego zabójcę, pomóc mu stać się silniejszym. Pomóc mu rozwinąć te aspekty, które dla niej były tak naturalne. Musiała przyznać że była pod wrażeniem ile potrafił z siebie dać kiedy było to od niego wymagane.
"Wszystko mnie boli, ale to znaczy że jest postęp"
- Oczywiście że tak.. odpocznij sobie teraz.. nie chciałabym żebyś zasłabł w drodze do swojego pokoju. Zwłaszcza z tymi drobnymi obciążnikami na nogach. - puściła mu oczko, pamiętając jak to deklarował że co to jest dla niego po 10kg na nogę, że to nic. Zdecydowanie nie teraz, widząc jak ciężko dyszał biedak. - W sumie.. - podeszła bliżej złapała go za ubranie podrywając leżącego na ziemi zabójcę, który był nieco wyższy od niej i bez problemu przerzuciła przez bark. Niosąc biedaka jak worek ryżu w kierunku drewnianych schodów, na które ostrożnie go ułożyła, tak żeby z nich nie spadł. Po czym wyjęła ze swojej torby tykwę i rzuciła Mistu. - Pij ile chcesz.. wiem że jesteś spragniony.. - dotknęła palcem ust. - Suche wargi wynikają z odwodnienia mój drogi.. - rzuciła mu ciekawostką i przeciągnęła się obok niego, rozwiązując swoją yukatę, zsunęła ją z siebie i rzuciła obok zabójcy wiatru. Miała teraz na sobie gruby bandaż owiązujący piersi bardzo szczelnie, cała jej ręka miała na sobie czarną, skórzaną rękawicę sięgająca aż jej braku, kończąc się pod łopatką. Skrywając przed oczami zabójcy wiatru metalową protezę. Z kabury wyjęła kunaia, obracając go w dłoni, podrzuciła go prawą dłonią, łapiąc bezbłędnie w lewą. Po czym wyjęła kolejnego, obracając równie sprawnie. Ruszyła w kierunku środka placu i przyjmując pozycję na ugiętych, szeroko rozstawionych nogach z ostrzami skierowanymi do dołu. Wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze, po czym zaczęła wykonywać sekwencję cięć, poruszając się nisko, można by pomyśleć ze walczy z niewidzialnym przeciwnikiem. Ale widać było że na sporo doświadczenia w walce w zwarciu z pomocą krótkiej broni. Aż nagle zrobiła obrót ciskając jednym z Kunai jakby w kierunku Katsumitsu, ostrze przeleciało precyzyjnie nad jego głową, jak by stało na niej jabłko, to rozcięłaby je pewnie w pół. Ostrze wbiło się w framugę, mijając policzek drugiego zabójcy.
Kurayami uśmiechnęła się zuchwale. - Dawno się nie widzieliśmy.. Shoto.. - odezwała się widzając pioruna stojącego kilka kroków za siedzącym na schodach Katsumitsu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Dzień był wyjątkowo spokojny. Nie padał śnieg, a sama temperatura po ostatnich mrozach była przyzwoita. Na tyle dobra, że można było zdecydować się na trening na zewnątrz. Nowa siedziba w dalszym ciągu go zaskakiwała i sprawiała, że od dłuższego czasu czuł większą pewność i spokój. Szczególnie z uwagi na fakt, że mała Kei czuła się już lepiej. Może ta woda rzeczywiście miała jakieś właściwości, a może najzwyczajniej w świecie leki zaczęły działać? Nie obchodziło go. Cieszył się z wiadomości, że siostrzenica wraca do zdrowia. Znaczyło to dla niego więcej, niż upolowanie demona. Sama Tayuya też do niego pisała i prosiła o odwiedziny. Najwyraźniej stęskniła się za nim. Planował niedługo wpaść do niej, choć to również oznaczało, że spotka się ze stryjem, a po ich ostatniej rozmowie to może być dość niekomfortowe. Cóż w każdym razie była to sprawa na później. Tachibana szedł teraz w kierunku nowego Dojo, gdzie został pokierowany przez jedną z osób. Miał ze sobą swoje własne ostrze nichirin, lecz oprócz niego wziął drewniany boken oraz klasyczną katanę. Był przygotowany na różny rodzaj treningu. Nie chciał nadużywać Inazumy w takich warunkach, a nigdy nie wiadomo co może go spotkać.
I jakby na te myśli, kiedy zbliżał się do celu to jego wzrok wychwycił dwie postacie trenujące na środku placu. O ile jednej nie kojarzył z tej odległości to ta druga była nie do pomylenia z nikim. I nawet nie chodziło o wygląd, a o jej ruchy. Ruchy, które znał doskonale i z nikim by ich nie pomylił. Było to dość zabawne, że spotykali się właśnie w tym miejscu. Ostatni raz widział ją w posiadłości. Wydaje się jakby to było bardzo dawno temu. Postanowił więc nie przeszkadzać im i spokojnie obserwować ich trening, będąc ciekawy w którym momencie zostanie dostrzeżony. Stanął obok wejścia na szczycie schodów i obserwował jak Saiyuri popisuje się ruchami z wykorzystaniem kunaia. Tego samego kunaia, który chwilę później znalazł się centymetr od jego twarzy. Jednakże Tachibana nawet nie drgnął, gdyż wiedział, że Sai trafia tam gdzie chce.
- Ciebie też dobrze widzieć Saiyuri – powiedział ciemnowłosy samuraj ruszając się i schodząc po schodach. W końcu też dostrzegł twarz drugiej osoby – Witaj Katsumitsu. Też sporo minęło prawda?
Sam Tachibana wyglądał zupełnie inaczej niż wcześniej. Miał krótsze włosy, mocniej przycięte po bokach, kurtę z zarzuconą yukatą na ciało, ale to co najbardziej przyciągało uwagę to blizna po oparzeniu, która znajdowała się na znacznej części jego lewej strony twarzy, sięgając aż do połowy policzka, a ciągnęła się od barku i skrywała pod ubraniem.
- Mam nadzieję, że wam nie przeszkadzam w treningu – powiedział odkładając swój osprzęt na bok. Można było dostrzec, że jego ruch był odrobinę sztywny. Jakby coś mu przeszkadzało. Po chwili wyprostował się i spojrzał na swoją przyjaciółkę.
- Sai pamiętasz jak mówiłaś, że ktoś się we mnie podkochuje. Już wiem kto – powiedział i choć lekko się uśmiechnął, to jego wzrok na sekundę posmutniał.
OOC:
Jakby jakieś pytania do wyglądu Shoto to zapraszam na priva
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Uśmiechnęła się delikatnie w kierunku Katsumitsu. Nie planowała go zabijać przecież! Jej zręczność pozwalała na precyzyjne ciosy, idealnie wykalkulowane w taki sposób że mogły wyglądać na śmiertelnie, ale wcale takie nie musiały być. Już nie wspominając o tym samym tylko że w drugą stronę. - Choroba gwarantowana, jeszcze by mi się od twojej ukochanej oberwało że cię katuję i w chorobę wpędzam.. - skomentowała lekko rozbawiona. W końcu dowiedziała się że kogoś miał, nie wiedziała tylko jaka ta dziewczyna mogła być. Poznała już narzeczoną Tachibany w onsenie, która okazała się dość.. 'przemądrzała', jak Sai miałaby już wybierać jakieś słowo najlepiej do niej pasujące. Na pewno próbowała się dobrze wtedy sprzedać, choć fakt że o zaręczynach Kurayami dowiedziała się od rudej a nie od swojego przyjaciela, sprawiło że nie do końca jej to leżało na żołądku wtedy.
"Waaaa, co ty robisz?"
- Spokojnie.. nie porywam cię do swojego leża.. po prostu tam będzie ci wygodniej.. - skomentowała z lekkim rozbawieniem w głosie. Ogarniając się, i szykując do dalszej części treningu, zerknęła w kierunku Mitsu, po tym jak spytał ją o rękawicę. Przez chwilę się wahała, czy powinna mu mówić, czy powinna pokazać. Złapała zdrową ręką za przedramię pokryte czarną rękawicą. - Żeby.. sprawiać wrażenie normalnej.. żeby inni nie czuli dyskomfortu przy mnie.. - odpowiedziała spokojnym tonem głosu.
"Co to było?!"
- Nic nadzwyczajnego.. tylko mój Kunai.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem, powoli idąc w kierunku schodów na których siedział Katsumitsu i gdzie też podszedł Tachibana. Słysząc wymianę między zabójcami, łatwo było się domyśleć że się już zdążyli poznać wcześniej. Pomknęła wzrokiem po bliźnie Tachibany, dodawała zdecydowanie charakteru, to musiała przyznać.
"Sai pamiętasz jak mówiłaś, że ktoś się we mnie podkochuje. Już wiem kto"
Pstryknęła palcami przy twarzy przypominając sobie opis, jaki Kagami jej rzucił kiedyś. - Ta nieśmiała, dobrze wychowana, zamknięta w sobie, ale bardzo miła dziewczyna o której wspominał mi Kagami.. nagle się okazuje że miałam rację?! No popatrz a taaak się zapierałeś że mam urojenia, że nie ma kogoś takiego.. a tu proszę.. Yuichiro mnie dobrze poinformował.. Jak ty właściwie funkcjonujesz z tym swoim rozwiniętym wzrokiem? Patrzysz w tył kiedy masz coś oczywistego przed sobą? - teraz to mogła go w końcu przycisnąć, jak się okazało że miała rację. Przechyliła lekko głowę w bok, przyglądając się Tachibanie. - Ten twój pseudo arogancki uśmieszek coś sugeruje Shoto? Zamierzasz coś z tym zrobić, skoro już wiesz kim ona jest? - spytała zaciekawiona. - Może byś coś więcej mi o niej powiedział? Oddech, zmysł... imię? Kagami rzucił bardzo skąpymi informacjami.. - przyznała w oczekiwaniu na to aż Tachibana zacznie odpowiadać na zadane pytania. Sama Saiyuri skrzyżowała ręce pod piersiami, przyglądając się mu z uwagą. W końcu rok się nie widzieli i wypadałoby nadrobić ploteczki.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Mówisz o tym? – zapytał wskazując na swoją twarz. – Taką twarz mam od urodzenia. A co do blizny to tak. Potyczka z demonem, która nie zakończyła się tak jak się tego spodziewałem.
Można powiedzieć, że miał w tamtym momencie naprawdę sporo szczęścia ponieważ były to już końcowe chwile, a on za bardzo się rozluźnił. Nie zapłacił najwyższej ceny, lecz sporo się nacierpiał. Była to jednak kolejna nauczka na przyszłość. On sam zaś lekko się uśmiechnął do chłopaka. Kiedy jego wzrok przesunął się na przyjaciółkę mógł ją teraz dokładnie obejrzeć. Można powiedzieć, że zmieniła się. Widział ją praktycznie rok temu i wyglądała na naprawdę przybitą po utracie ręki. Ręki, która ponownie znalazła się w jej barku, tylko tym razem osłonięta była czarną rękawicą. Shōtarō nie chciał myśleć co się znajduje pod spodem, ale miał pewne wrażenie, iż było to dzieło rzemieślników z korpusu. Skoro Saiyuri odzyskała sprawność to z pewnością nie było to dzieło zwykłych ludzi. Cieszył się jednak, że blondynka odzyskała radość. Oddał jej kunai, kiedy już stanął przed nią.
- Będziesz mi to wypominała do końca życia prawda? Miałaś rację. Przyznaję to – powiedział, doskonale wiedząc, iż nie odpuści mu tego przez bardzo długi czas. Ona lubiła jak wychodziło na jej. – Bardzo zabawne. Czasami nie dostrzegam tych wszystkich … szczegółów.
No to była prawda, z którą zmagał się od dłuższego czasu. Uświadomienie sobie, że ma się pewne braki było najgorsze. Następnie przyszło pogodzenie się z tym, a teraz był na etapie pracy nad sobą. Najdłuższym i najcięższym.
- Nic nie sugeruje. I raczej nie za wiele z tym zrobię. Widziałem ją rok temu i nie odezwała się po tym, jak powiedziała, że musi zabić swoje uczucia do mnie, że muszę dorosnąć i uciekła – powiedział wypuszczając powietrze nosem i poważniejąc. To było naprawdę kiepskie. Nawet próbował się z nią skontaktować, ale nie odpowiedziała na żaden jego list. Saiyuri zaś rozpoczęła swoje przesłuchanie.
- Oddech wiatru, dotyk. Nazywa się Hayamiri Suki i raczej nie chce mnie już znać, gdyż zawaliłem na całej linii. Poza tym wszystko świetnie. Relacje międzyludzkie na doskonały poziomie czyli niskim. A wy co robiliście przez ten cały rok? – zapytał Tachibana kierując swoje pytanie zarówno do blondynki i ciemnowłosego, który siedział na schodach. Starał się jakoś zmienić przykry temat.
" A co do blizny to tak. " -Chodziło o bliznę, nie mi oceniać twoją twarz - Lekko się uśmiechnął się to mówiąc, wyglądało jakby humor mu dopisywał mimo blizny.
" wspominał mi Kagami.." Chłopak pomyślał o kim mógł wspominać Kagami opis trochę wskazywał na Suki, ale czy na pewno o nią chodzi? Niby coś mówiła że musi załatwić kilka spraw, nagle mu się przypomniało jak się ją opiekował podczas gorączki, no tak przez sen wspominała o nim. "Czemu wcześniej tego nie skojarzyłem?!" pomyślał lekko zasłaniając twarz aby nie pokazać zaskoczonej reakcji. " Czasami nie dostrzegam tych wszystkich … szczegółów." -Podobnie mam z moim zmysłem, niby wyostrzony ale nie wyczuwam wszystkiego.- Odparł powoli wstając ze schodków i przeciągając się, można było powiedzieć że wpadł w trudną sytuacje, była miłość zabójczyni chciała się z nią skontaktować. Nie wróżyło to nic dobrego, no chyba że chciał przeprosić. " że musi zabić swoje uczucia do mnie, że muszę dorosnąć i uciekła" - Ajaj, obawiam się że już za późno, jak aż tak ją poniosło. Nie martw się znajdziesz sobie inną. Słyszałem że kobiety lubią blizny u mężczyzn.- Powiedział z współczuciem w głosie przynajmniej tak próbował brzmieć, bo miał przed sobą całe szczęście niedoszłego rywala w relacji z zabójczynią. " Nazywa się Hayamiri Suki" -Jak chcesz to mogę przekazać wiadomość od ciebie bo znam ją... dobrze. W końcu mam z nią ten sam oddech.- Powiedział lekko nie pewnie, robiąc krótką pauzę aby wymyśleć szybko dobry argument czemu ją zna.A wy co robiliście przez ten cały rok? -Wiesz nie wiem czy dobrze się to skończy jak powiem co robiłem. Ale mogę powiedzieć że nie próżnowałem.- Odparł tajemniczo, nie mógł jemu przecież powiedzieć że spotykał się z Białowłosą, nie wiedział jak mógł zareagować zabójca, a nie chciał wszczynać bójki jak ledwo się ruszał po treningu.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Skinęła lekko głową na jego słow. "Gdyby każdy miał takie myślenie jak ty Katsumitsu.." skomentowała w myślach, zerkając na chwilę w niebo. Było miło usłyszeć że byli jeszcze tacy zabójcy, którzy mieli jakieś głębsze wartości i motywację bliską ich sercu aby rosnąć w siłę nie dla siebie ale dla innych. Wdzięczna że zabójca wiatru nie brnął w temat jej lewej ręki sprawiło że poczuła ulgę. Może pozbierała się psychicznie po utracie kończyny, ale czuła się z tym źle. Że nie do końca przypomina człowieka, gdy nie ma na sobie żadnego ubrania. Ale to było jej wewnętrzne brzemię żeby kiedyś się z nim uporać. Może była wojownikiem i zabójcą demonów ale nadal była też kobietą. Wrażliwą momentami i przykładającą sporą uwagę do tego jak wyglądała. Po stracie kończyny czuła straszny wstyd przed Kagamim i nie wyobrażała sobie sytuacji żeby pokazać mu jak wyglądała bez górnej części ubrania z takim okropnym ubytkiem. Teraz przynajmniej była symetryczna, ale nadal czuła zażenowanie przed kimkolwiek, nawet jeśli grała że tak nie jest.
"Potyczka z demonem, która nie zakończyła się tak jak się tego spodziewałem."
- Ta blizna będzie ci do końca przypominać co zrobiłeś źle.. tak samo jak moje mi o tym przypominają za każdym razem.. choć czasami te blizny są świadectwem naszej wytrwałości i poświęceń w walce. - to mówiąc wskazała na swoje blizny po poparzeniach na prawej ręce, sięgające aż za łokieć. Podniosła swoją prawą rękę wyżej żeby lepiej się przyjrzeli, maci od Ne pomogły skórze się niesamowicie dobrze zagoić ale nadal miała drobne ślady. - To pamiątka po walce z demonem w jaskini.. Uderzyłam go pierwszą formą, moje nichirin przecięło połowę jego karku i zatrzymało się w połowie.. wtedy cały demon zajął się błękitnym płomieniem.. temperatura była nie do zniesienia.. mogłam wyciągnąć miecz i się wycofać.. ale wtedy by pewnie zaleczył swoją ranę.. W tamtej chwili podjęłam decyzję żeby spróbować przeciąć jego kark.. inna zabójczyni owinęła łańcuchem moją katanę i razem przecięłyśmy jego łeb.. to była moja decyzja.. byłam gotowa zebrać obrażenia od ognia jeśli miałam szansę zabić demona.. tamto zwycięstwo opłaciłam bliznami.. nie żałuję.. zrobiłabym to samo znowu będąc w tej samej sytuacji.. - wyjaśniła.
Jej lewa ręka się zacisnęła mocno. - Pod rękawicą.. jest proteza zrobiona przez rzemieślników i kowali z nichirin.. - to mówiąc uniosła rękę i zacisnęła pięść słysząc jak skóra rękawicy o siebie trze w specyficznym odgłosie. - Odzyskałam wspomnienia Shoto.. to.. - złapała lewą dłonią za przedramię protezy. - .. to sprawka Tory.. czwartej kizuki.. i ta proteza to debiut w imieniu tej kurwy.. nie spocznę póki nie urwę jej łba właśnie tą protezą.. - powiedziała zimnym tonem głosu. Tachibana widział taką Kurayami tylko na polu walki gdy miała przed sobą demona. Ametystowe ślepia aż się jarzyły determinacją i nienawiścią do tych plugastw. Blondynka miała bardzo mroczą stronę jak chodziło o demony i tylko nielicznym udało się ją w takim stanie widzieć. Zupełnie jakby czarna aura tliła się w jej wnętrzu, dając o sobie znać w jej ametystowych ślepiach.
"Będziesz mi to wypominała do końca życia prawda?"
- Tak.. - przyznała bez dawania mu szczypty nadziei jakieś ulgi. A to tylko dlatego że nie słuchał jej jak mu dawała rady, albo się stawiał że nie ma racji. To tym bardziej zapracował sobie na zemstę.
"Bardzo zabawne. Czasami nie dostrzegam tych wszystkich … szczegółów."
"Podobnie mam z moim zmysłem, niby wyostrzony ale nie wyczuwam wszystkiego"
- Wasze zmysły są jakieś popsute? Wzrok powinien właśnie dostrzegać szczegóły, których nie widzą pozostali ze zwykłym zmysłem. Ja słyszę wszystko.. nawet przyspieszone bicie serca.. - uśmiechnęła się do obu cwaniacko jak by im coś sugerowała.
"Ajaj, obawiam się że już za późno, jak aż tak ją poniosło. Nie martw się znajdziesz sobie inną."
Spojrzała na Katsumitsu z zaciekawieniem. - .. zabić w sobie uczucia które do ciebie miała.. hmm.. no niestety.. nie brzmi to obiecująco.. ale z drugiej strony.. masz przecież narzeczoną od dłuższego czasu.. więc.. czy ma to jakieś znaczenie dla Ciebie Shoto? - spytała z ciekawości. Była jeszcze w obrazku Yona i po rozmowie z nią w Onsenie nie zapowiadało się że chciała odpuścić Tachibanę.
"Oddech wiatru, dotyk. Nazywa się Hayamiri Suki i raczej nie chce mnie już znać, gdyż zawaliłem na całej linii."
Uniosła brew i przeniosła spojrzenie na zabójcę wiatru, słuchając jego propozycji przekazania wiadomości. - Faktycznie.. i nawet macie ten sam zmysł.. bo ty też masz dotyk.. - to mówiąc wpatrywała się w swojego najnowszego 'ucznia prędkości'.
- No to czas chyba żebyś poprawił swoje umiejętności społeczne.. jak by nie patrzeć.. ta Hayamiri miała z jednym rację.. musisz w końcu dorosnąć Shoto.. nie jesteś już chłopcem i to od dawna.. - skomentowała ze spokojem w głosie.
"Wiesz nie wiem czy dobrze się to skończy jak powiem co robiłem. Ale mogę powiedzieć że nie próżnowałem."
Spojrzała na Katsumitsu z zaciekawieniem. - Taaak? To co takiego ciekawego robiłeś skoro nie próżnowałeś.. bo na pewno nie ćwiczyłeś swojej prędkości.. - rzuciła zaczepnie, uśmiechając się do niego bezczelnie, nieco się pochylając w jego stronę zaciekawiona. Zanim odpowiedział na jej pytanie, wyprostowała się do pionu. - Ja odzyskałam zatracone wspomnienia, zdobyłam protezę i przykładałam się do swoich treningów żeby nadrobić ten stracony czas na rekonwalescencji.. a ty Tachibana, co robiłeś przez ten cały czas? - dodała po chwili.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Bardziej to jaką nieostrożnością się wykazałem oraz nadmierną pewnością siebie. – odparł w stronę swojej ulubionej senpai, a następnie spojrzał na Katsumitsu – Połowa mi została.
Nawet lekko uśmiechnął się na swoje słowa. Nie przejmował się tą raną, gdyż wiedział, że zdobył ją w walce i przez własną głupotę, choć jego siostry były przerażone, kiedy ją zobaczyły. Wtedy wyglądała o wiele gorzej. Rany Sai też nie należały do najbardziej delikatnych, choć nie pozostawiły tak dużych obrażeń na jej skórze jak w jego przypadku.
- Poświęciłaś swoje ciało, aby pozbyć się demona. Cała ty – powiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Od zawsze pokonywała granice jako pierwsza i była najlepsza z nich. Jednakże pokazała tylko prawą rękę, gdyż wiedział, że jeśli na drugiej były rany, to już nigdy ich nie zobaczą. Za to zobaczyli coś innego. Coś zupełnie nowego. Rzucił tylko okiem na jej nowe ramię. Proteza z nichirin. To było coś zupełnie nowego.
- Jeśli staniesz przed nią z tą determinacją, którą widzę teraz to z tej suki nic nie zostanie. Bardzo chciałbym to zobaczyć – powiedział dokładnie na nią patrząc. Może był głupcem. Może i nie potrafił patrzeć, ale wiedział jak wiele cierpienia blondynka wycierpiała z ich ręki. Wiedział też, że jeśli złożyła tą obietnicę, to nie spocznie póki jej nie spełni. Widział to w jej oczach. W tym ametystowym płomieniu.
- Pamiętasz wszystko z tej nocy? – zapytał cicho Tachibana. Nie chciał rozdrapywać jej ran. Chciał tylko wiedzieć. Bo, kiedy ją widział kilka dni po tych wszystkich wydarzeniach to serce go bolało. Po raz pierwszy odkąd wstąpił do korpusu bał się. Bał się o swoją przyjaciółkę, że zrobi coś na tyle głupiego, że już nie będą mogli porozmawiać. Jednakże ona po raz kolejny pokazała, że jest o wiele silniejsza od innych. Wielu z pewnością by się załamało. Ona zaś pozbierała się do kupy i wróciła pewnie jeszcze o wiele silniejsza niż wcześniej. No, ale byłą równie dokuczliwa, co się nie zmieniło zbytnio. Nie żeby mu to przeszkadzało w jakimś stopniu.
- I po co ja się nawet pytam? – rzekł, a następnie uściskał mocno Saiyuri. – Cieszę się, że wróciłaś. Naprawdę tęskniłem za tobą – szepnął jej do ucha. Brakowało mu tej pewnej siebie blondynki.
- Przynajmniej jedziemy na jednym wózku – odparł w stronę Katsumitsu, który albo chciał mu dodać otuchy, albo był w tej samej sytuacji co i on. Saiyuri jednak chyba załamała się słysząc, jak kiepscy byli w tych sprawach.
- Pracuję nad tym. Jeszcze będziesz ze mnie dumna. Albo przynajmniej nie będziesz się wstydzić – odparł, a następnie lekko się zaśmiał, kiedy usłyszał tekst ciemnowłosego. To było tak powszechne i oklepane powiedzenie, ale jakoś sprawiło, że na jego twarzy pojawił się uśmiech. Oboje mogli zauważyć, że Tachibana jest bardziej wyluzowany. Może dla Katsumitsu nie było to wielkie zdziwienie, lecz Kurayami, która go znała dłużej mogła wychwycić zmianę bez problemu.
- Tak mam narzeczoną, ale od dawna nie rozmawiałem z Yoną. To wszystko jest mocno skomplikowane – powiedział i potarł się z tyłu głowy lewą ręką. W tym momencie rękaw opadł i obydwoje mogli zauważyć, iż na jego ręce również są ślady poparzeń. On sam nie wiedział jaki Hiryu ma do niego stosunek, gdyż nie widzieli się, ani nie rozmawiali. Umowy między rodami zawsze były skomplikowane.
- Doceniam twoją ofertę, ale sam to załatwię. Nie mogę się wyręczać innymi, gdyż jest to moja walka. Jak powiedziałyście. Muszę dorosnąć i zacząć odpowiadać samodzielnie za siebie. Skończyłem z uciekaniem – powiedział patrząc zarówno na chłopaka, jak i na blondynkę. Wiedział, że musi się poprawić, ale przystępował do tego z pełną świadomością. Może nie uda mu się uratować tego co chciał, ale chce spróbować.
- No właśnie. Może się podzielisz. Chętnie posłucham – powiedział ciemnowłosy zabójca oddechu pioruna i lekko się uśmiechnął. Skoro już zaczął, to niech uchyli im rąbka tajemnicy.
- Tak z ciekawości to jak ta proteza działa? Jest do czegoś podłączona? Nigdy nie widziałem czegoś takiego – powiedział Tachibana, lecz szybko sam został wywołany do tablicy.
- Można powiedzieć, że wziąłem się za siebie. Odwiedziłem swoją siostrę i poznałem swoją siostrzenicę. Manami jest niezwykle urocza. Rozmawiałem też ze swoim stryjem na temat kontraktu małżeńskiego. Powiedział, że go nie zamknie, lecz na razie zmusiłem do zamrożenia. Chyba pierwszy raz w życiu się mu postawiłem. Po tym miałem małe starcie z demonem, które skończyło się przymusowym leczeniem w łóżku, a następnie treningami, by wrócić do formy. - rzekł. Trochę przez ten rok się pozmieniało, ale to były dobre zmiany. Wszystko zmieniło się od tej szczerej rozmowy pomiędzy nim, a Sai.
"Pod rękawicą.. jest proteza zrobiona przez rzemieślników i kowali z nichirin" -To takie cuda istnieją? - Zapytał zdziwiony że ma protezę całej ręki i nie dała po sobie poznać. "Ci rzemieślnicy to chyba jacyś magicy" pomyślał, patrząc na jej rękawice skrywającą ten niebywały wynalazek.
" Tory.. czwartej kizuki.. " -Walczyłaś z kizukim?!- Pobladł na twarzy, nie dość że jej nie dorównał to kizuki był jeszcze mocniejszy od niej. Teraz zrozumiał jak jeszcze wielka przepaść go dzieli między kizukimi a nim. Zamiast to go zniechęcić, zyskał na motywacji. Jak stanie się silniejszy może pomorze jej w zemście na tym demonie. Zabicie czwartego kizukiego mogło by bardzo namieszać wśród demonów i przybliżyć korpus do zwycięstwa nad demonami.
"Wasze zmysły są jakieś popsute?" -Nie popsute, po prostu mało rozwinięte. Nie przeszkadza ci jak słyszysz bicie serc w tłumie osób?- Chciał poprawić słowa Saiyuri, i zapytać o coś co go ciekawiło. Całkowicie nie połączył kropek że może usłyszeć ze jego serce nieco za szybko bije, gdy jest poruszana sprawa pewnej zabójczyni. A czemu miał taki słaby zmysł? No bo nigdy nie trenował swojego zmysłu, bo nie czuł potrzeby. Choć może to pora się za niego zabrać, ale najpierw braki w prędkości wypadało by nadrobić.
"Yoną. Skądś kojarzył to imię, możliwe że natrafił na zabójczynie rok temu, ale nie był pewien czy mu się nie zdaje.
"bo ty też masz dotyk.." Chyba nie skapnęła się. "Uratowany" przynajmniej tak mu się wydawało na razie.
"Doceniam twoją ofertę, ale sam to załatwię." Zdziwił się że chce to samo załatwić, czyżby honor samuraja? Czyli chyba nie powinien palić jego listów, w końcu chciał tylko ją przeprosić za swoją ślepotę. Zresztą czemu miałby się jeszcze bać o stratę białowłosej, w końcu by jej już mu nie odebrał.
"Taaak?" "Może się podzielisz." -Skoro nalegacie.. No bo.. jakby to powiedzieć.. Spotykałem i nadal się spotykam z Suki bardzo regularnie.- Lekko się wahał, ale powiedział. Sai pewnie wydedukuje że to dla tamtej zabójczyni się tak starał.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Dała pstryczka w nos Tachibanie po jego słowach. - Tyle razy ci mówiłam.. zachowanie zimnej krwi podczas walki do samego końca jest kluczowe.. - skomentowała. Niech się cieszy że tylko na pstryczku się skończyło teraz. Jego blizna była wystarczającą karą, będzie pamiętam o tym do końca swoich dni. Ale nie byłaby sobą, gdyby mu tego nie wytknęła. Ile razy razem trenowali, miała nadzieje że on od niej podłapie zimną kalkulację, tak jak ona od niego walkę wręcz.
"Poświęciłaś swoje ciało, aby pozbyć się demona. Cała ty"
- Nie poświęciłam.. zrobiłam co było konieczne żeby to ścierwo nikogo więcej nie skrzywdziło.. każdy zabójca zrobiłby to samo na moim miejscu.. - skomentowała. Nie chciała żeby patrzyli na nią jak na jakąś męczennice, tylko jak na zwykłego zabójcę demonów. - Niemniej.. nawet ja wiem żeby się wycofać jeśli zrobi się zbyt niebezpiecznie.. wytrenowanie zabójcy to długotrwały proces, demon powstaje w parę godzin jak nie szybciej.. nie możemy pozwolić sobie na uszczuplenie szeregów głupią śmiercią.. - dodała po chwili. Powtarzała to każdemu a niektórym i kilka razy.
"Jeśli staniesz przed nią z tą determinacją.."
- Nie tylko przed nią, ale przed każdym demonem.. nigdy nie miałam litości dla tworów Muzana.. i nigdy nie będę mieć.. - w głosie dało się wyczuć czystą nienawiść. Wielokrotnie się zastanawiała nad tym co by zrobiła gdyby ukochane osoby zostały przemienione i tylko jedna odpowiedź się nasuwała. Ale teraz nie chciała o tym myśleć.
"Walczyłaś z kizukim?!"
- Niestety nie nazwałabym tego walką.. ledwo przeżyłam bliski kontakt z nią.. - wyjaśniła chłopakowi. Ta porażka bolała, ale nie bolała wystarczająco momentami.
"Pamiętasz wszystko z tej nocy?"
-.. wszystko co potrzebowałam wiedzieć.. - widać było że odetchnęła aż z ulgą i uśmiechnęła się do nich obu przyjaźnie. To przecież było najważniejsze dla niej. Odzyskać wiarę w siebie i pewność co do swoich przekonań, których nie złamała. Mogła dzięki temu odetchnąć z ulgą, w końcu cały czas była sobą i nie powinna wątpić w siebie ani na chwilę!
Pociągnięta do uścisku przez Shoto, sama go przytuliła mocno. - Heh.. nigdy nie odeszłam głupolu.. nigdy tak na prawdę.. - wyjaśniła. To też była prawda. Miała gorszy okres, prawie tak jak po śmierci swojego najukochańszego starszego brata, ale ten kryzys też była w stanie jakoś ogarnąć.
"Pracuję nad tym. Jeszcze będziesz ze mnie dumna. Albo przynajmniej nie będziesz się wstydzić"
- Nie będę ukrywać.. masz nad czym pracować.. ale cieszę się że dojrzałeś do tego sam i już nie muszę cię prowadzić za rękę jak dziecka we mgle.. - dodała z lekkim uśmiechem na ustach. Jak miała być szczera, to nie sądziła że Tachibana kiedykolwiek się ogarnie, aż pożałowała że taka Suki wcześniej mu tego nie wygarnęła, może już by miał nawet rodzinę na głowie. Uśmiechnęła się lekko na tą myśl że komuś udało mu się dotrzeć w te zakamarki Tachibany w które ona nie potrafiła uderzyć dość precyzyjnie. Nie skomentowała jego stanu w związku z Yoną, to nie była jej sprawa. Nie ona będzie spała z żoną Tachibany. Jak chciał żeby coś z tego wyszło to powinien się postarać, jak nie chciał to nic nie stało na przeszkodzie się postawić.
"Skończyłem z uciekaniem"
Uśmiechnęła się z zadowoleniem słysząc z jaką pewnością siebie Tachibana to mówił. I musiała przyznać że już teraz była z niego dumna, że postanowił wziąć swoje życie we własne ręce i coś zrobić żeby być szczęśliwym. Z pytaniem o protezę rozłożyła ręce bezradnie na boki. - A skąd mam wiedzieć? Nie ja ją projektowałam i nie ja ją składałam.. Ale działa dokładnie tak jak tego chcę. Choć musiałam się nauczyć jej używać od początku, łatwo nie było. Przez to że jest z nichirin to jest o wiele cięższa od drewnianych ale też jest o wiele wytrzymalsza.. no i jako że jest z nichirin to mogę jej używać do walki z demonami w zwarciu.. - uśmiechnęła się zuchwale. Widząc zainteresowanie również ze strony Tachibany, sama przeniosła wzrok na Katsumitsu, skoro już zaczął się wcześniej chwalić między wierszami, to miała wrażenie że chciał się czymś z nimi podzielić. Więc spytała z ciekawością, czym chciał im zabłysnąć. Może własną techniką?
"Skoro nalegacie.. No bo.. jakby to powiedzieć.. Spotykałem i nadal się spotykam z Suki bardzo regularnie."
Wyczekiwała wieści jak tak przeciągał wypowiedź aż wyksztusił z siebie to co miał. Saiyuri pierwsze co to spojrzała na twarz Shotaro z nadzieją że nie będzie musiała interweniować żeby ich rozdzielać. Bo nawet jeśli zabójca wiatru miał jakieś szanse z Tachibaną, to był przeorany przez samą blondynkę podczas wspólnego treningu a ta nie pozwoliłaby zmasakrować zabójcy nie mogącego się obronić. Z drugiej strony przypomniała sobie co jej chłopak mówił podczas treningu i uśmiechnęła się lekko. - No ładnie.. więc to dla niej tak ciężko trenujesz.. - skomentowała i klepnęła nagle Tachibanę w plecy. - I co zamierzasz teraz zrobić? Tylko nie rzucaj się na niego, skatowałam go na wspólnym treningu.. - uprzedziła i mimo tego że znała Shotaro i wiedziała że jest honorowy, to pod wpływem emocji różnie ludzie reagowali, zwłaszcza jak chodziło o kobietę. Więc była gotowa na szybkie obezwładnienie Tachibany.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- W sumie racja, ale w dalszym ciągu brawa – powiedziała Tachibana i uśmiechnął się lekko do Saiyuri. Nie patrzył na nią jak na jakąś ofiarę czy męczennicę, lecz na kogoś na kim warto się wzorować i z kogo brać przykład.
- Heh. Przypomina mi to pewną rozmowę sprzed roku – powiedział Shoto i spojrzał na Katsumitsu. To był jeden z tematów, o których rozmawiali w dniu gdy pierwszy raz się spotkali. Przynajmniej miał wtedy rację, a przynajmniej blondynka podzielała jego zdanie.
- Teraz jesteś straszna – rzekł samuraj i lekko się cofnął. Sai oczywiście była najmilszą osobą na świecie i nie było ku temu żadnych sprzeczności, lecz gdy temat schodził na Muzana i jego pomioty to potrafiła przerazić. Wtedy znikało to dobro i ciepło, a ona sama dążyła do unicestwienia demonów. W końcu w czasie tych walk liczyła się wygrana, albo śmierć. Na całe szczęście nie musiał stawać po złej stronie jej miecza, a otrzymanie od niego objęcia było dobre.
- I tak się cieszę. Wolę taką wersję ciebie, niż tą sprzed roku. Było naprawdę źle – powiedział z uśmiechem na twarzy, kiedy już się odsunęli od siebie.
- Ją to tylko nakręca. Czasami strach myśleć ile ona naprawdę słyszy – odpowiedział mimochodem na pytanie ciemnowłosego posyłając Saiyuri uśmiech. Jeśli chodzi o jej słuch to był naprawdę doskonały. Nic więc dziwnego, że irytowała ją ich nieporadność.
- Tak. Muszę przyznać, że ta rozmowa naprawdę dała mi do myślenia i pomogła mi – rzekł. Tak samo jak słowa, które usłyszał od Suki, a potem od Kei. To zabawne, że wszystkie trzy mówiły praktycznie to samo, choć używały innych słów do wyrażenia swych opinii. Coś więc musiało być na rzeczy. Poza tym trzeba było ruszyć do przodu. Może gdyby wcześniej zaczął słuchać tego co się do niego mówi, a nie zachowywać się jak bachor to wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej? Możliwe, lecz to były jedynie gdybania. Przeszłości się już nie zmieni i można było pracować jedynie nad tym, aby przyszłość była lepsza.
- Tak. Yona Hiryu. Nasze rodziny podpisały kontakt małżeński. Powszechna praktyka wśród samurajskich rodów. Lecz zapomnieli zapytać nas o zgodę – powiedział i uśmiechnął się kwaśno. Cała sprawa aranżowanego małżeństwa była dla niego jak druga walka. Przed sobą miał trudnego przeciwnika, który przewyższał go na wielu polach. Poza tym to była jego walka. Tak samo jak fakt, że chciał sam załatwić temat z zabójczynią wiatru.
- Z pewnością ten widok musi być ciekawy. Nie mogę się doczekać zobaczenia jej w akcji. Całe ramię z nichirin. Daje ci to zupełnie nowe możliwości w pojedynku. Myślisz, że możesz wykorzystać je do stworzenia nowych form? – zapytał Tachibana. Doskonale wiedział, iż Saiyri od dawna nosiła się z wymyśleniem czegoś nowego do ich stylu walki. Może to właśnie był ten moment, na który tak od dawna czekała?
Jego wzrok przeniósł się z metalowej ręki Saiyuri na ciemnowłosego zabójcę, którego przyparli do muru. W jednej chwili jak się Tachibana uśmiechał, to w następnej uśmiech zniknął z jego twarzy. Spodziewał się wielu rzeczy, ale nie tej. Zupełnie się nie spodziewał, a przecież powinien myśleć i mieć to na uwadze. Po tym co powiedziała? Poza tym, dlaczego miałaby czekać? Nie miała powodów. Zaskoczył go jednak i to dość potężnie. Poczuł się dziwnie. Podobnie jak wtedy kiedy zobaczył ją obok tego rudego osobnika, gdy wybiegła z restauracji. Jego dłoń machinalnie zacisnęła się na rękojeści Inazumy, a nosem wypuścił długi oddech. Nawet nie zauważył kiedy zaczął wstrzymywać powietrze. Jakiś głos z tyłu jego głowy mówił mu, że wystarczy tylko pierwsza forma. Szybkie uderzenie. Czyste cięcie. Nawet nie zauważy kiedy jego głowa zacznie opadać. Trwało to jednak tylko tyle co uderzenie serca. Shoto rozluźnił dłoń i uregulował oddech.
- Nie będę go bił. Dlatego chcę porozmawiać z Suki na spokojnie i wszystko wyjaśnić. Wtedy zrozumiem. Chociaż muszę powiedzieć, że to niecodzienne usłyszeć coś takiego. Nie jest też to przyjemne– powiedział i spojrzał na Katsumitsu. O ile w momencie wyznania zabójca wiatru mógł dostrzec w oczach zabójcy pioruna coś niebezpiecznego, to obecnie jego oczy były spokojne.
- Więc jak się poznaliście?
Nie możesz odpowiadać w tematach