Dziewczyna czekała, jak Kagari zareaguje na to. Obserwowała jej taneczne ruchy, zastanawiając się, czy odważy się na ostateczny krok, czy też będzie nadal kontrolować sytuację. Wiedziała, że grała bardzo niebezpieczną grę z jednym z Kagarim.
- Podtrzymuje swoje stwierdzenie, że jesteś niezwykle śmiała. Przed każdym mężczyzną falujesz w taki sposób, pozbawiona jakiejkolwiek odzieży, poza cienką bielizną? – zapytał, opleciony przez jej zgrabną nogę. Odpowiedział na to posyłając swoją dłoń w dół jej talii na zgrabny pośladek. – A może to pokaz tylko dla mnie. Co, Hana? Jesteś na tyle odważna, aby pociągnąć to dalej?
W miarę jak atmosfera robiła się coraz bardziej nasycona namiętnością, Kagari postanowił podjąć ryzyko i przełamać swoje własne zahamowania. Zmysłowe ruchy Hany stały się impulsywnym wyzwaniem, na które postanowił odpowiedzieć pewnością siebie. Nie wierzył, że dziewczyna zrobi to samo. Pomimo pozornej odwagi na pewno była zwykłą, dobrze wychowaną panienką, która przestraszy się rozgrzanej atmosfery i odpuści, zacznie szukać jakichś wymówek, żeby uciec spod jego dotyku. Wszystkie były takie nieśmiałe i delikatne.
Czasami miała wrażenie, że podczas wspólnego tańca Kagari mógłby mieć pewną słabość do Hany lub jej tańca. Wiedziała, że taniec, który mu się podoba, może go wciągnąć do pewnej granicy. Jednak po wysłuchaniu jego słów, musiała się obronić przed jego pytaniem.
- Wiesz, gdybym miała ubranie, w którym tańczę w pracy, byłoby całkowicie inaczej niż teraz - odpowiedziała, odpowiadając na jego pytanie.
- Można powiedzieć, że jesteś wyjątkiem od reguły, ze względu na tę sytuację - odpowiedziała śmiało. Spojrzała na niego krótko rubinowymi oczami.
- Niestety taniec potrafi zmęczyć, bo to jest wysiłek na kilka godzin - wypowiedziała kolejne słowa. W tym momencie usłyszała, że mężczyzna obok przestał grać na instrumencie. Czy ta sytuacja ją uratowała, czy Kagari będzie dalej dążył do zbliżenia między nimi?
- Wiesz... są pewne granice, których lepiej nie przekraczać - odpowiedziała, jednak jeszcze dokończyła zmysłowym głosem zbliżając się do jego ucha.
- Nie jestem taka łatwa, jak Ci się wydaje - dodała dalszą kwestię. Wtedy spojrzała się na niego. Nie chciała zbytnio posuwać dalszej sytuacji, bo miała narzeczonego i chciała być mu wierna, ona nadal go kocha i wolałaby zachować linię rozsądku. Jednakże jeśli Kagari zakochałby się w białowłosej, musiałby faktycznie bardzo postarać, aby zdobyć jej serce.
- Nie masz go na sobie, a nadal tańczysz. Uwierzyłbym, gdybyś lepiej wyznaczała granice, ale ty się próbujesz mną bawić, prowokować – zauważył, nadal krążąc dłonią po jej bieliźnie. Jej słowa to jedno, ale ruchy to zupełnie inna historia. – Ze względu na sytuacje? A co to za sytuacja? Wpadłem ci w oko? – zapytał zuchwale, nie puszczając jej z objęć.
Gdy taniec osiągnął swoje apogeum, muzyka zatrzymała się, ale Kagari nie zamierzał kończyć. Wręcz przeciwnie, mężczyzna, nadal prowadząc tancerkę w ekstremalnie zmysłowych ruchach, kontynuował taniec jakby dźwięki wciąż pulsowały w ich duszach. Prowadząc ją o kilka dodatkowych kroków, delikatnie przystawił Hane do ściany.
- Tak? A to jakie niby granice? Jak na moje, to całkiem ci się podoba ta cała uwagę. Więc po co przerywać? Nikt nie musi się dowiedzieć – zamruczał w odpowiedzi, na jej ujmujący szept tuż przy swoim uchu. Wykorzystał to zbliżenie aby przysunąć usta do jej szyi, na której to bez ostrzeżenia pozostawił delikatny pocałunek. Zabójca, z oczami utkwionymi w rubinowych oczach zdecydowanie i zmysłowo sunął dłoniami po jej odsłoniętym ciele. Jego dotknięcia były jak gra nut na delikatnym instrumencie, budząc w obojgu nieokiełznaną namiętność. – Jeżeli ty nikomu nie powiesz, to nikt się nie dowie, prawda?
Zdawał sobie sprawę, że Hana nie jest łatwa, ani pod „tym” względem, ani do odczytania. Jej gesty, spojrzenia i ruchy były jak kod, który musiałby rozszyfrować. To sprawiało, że wydawała się jeszcze bardziej intrygująca. Być może miała w sobie coś, co przyciągało, coś nieuchwytnego, co było jak delikatny zapach w powietrzu - zmysłowe i jednocześnie trudne do zdefiniowania.
- No cóż, prawdopodobnie, czy byłabym w bieliźnie czy w tamtym stroju, nadal byłabym obiektem pożądania - odpowiedziała mu.
- Ostrzegałam cię, że taniec jest erotyczny i wnosi wiele zmysłów, a dominuje w nim namiętność - odparła, odpowiadając na jego kolejne pytanie dotyczące jej zachowania. - Łatwo można zrozumieć dwuznaczność sygnałów u kobiet - dodała, kontynuując swoją wypowiedź.
Gdy usłyszała, co do sytuacji myśli naprawdę, zaczęła myśleć w innym kierunku niż ona. Zaczęła odczuwać gęstą atmosferę między nimi. Po chwili, gdy ich taniec został chwilowo przerwany, poczuła, że została przyciśnięta do ściany. W tym momencie zaczęła się mu przyglądać z ciekawością.
- Nawet mój obecny narzeczony? - spytała, spoglądając na niego uważnie. Nie wiem, czy Heisuke, mój narzeczony, podzielałby jego entuzjazm w tej kwestii.
Nie znała go tak naprawdę. Niespodziewanie została pocałowana w szyję, co lekko ją zarumieniło i zaskoczyła reakcję Kagariego. Po chwili poczuła, jak jego dłoń porusza się w okolicach odsłoniętego ciała. Date zaczęła się zastanawiać, czy powinna kontynuować namiętność między nimi czy nie. Ciepło jej ciała zaczęło ją ogarniać, zdając sobie sprawę, że musiałaby przerwać tę sytuację. Nie miała zamiaru stracić swojej niewinności ze względu na zachcianki zabójcy. Mogłaby poczekać, aby zobaczyć, w którą stronę pójdzie ta sytuacja, ale zaczynało być zbyt ryzykowne.
Spojrzenia się spotkały, a w tych chwilach ciszy ich oddechy stworzyły intymny dialog. Kagari, jakby podążając za pulsującym rytmem, pochylił się ku Hanie i zaczął całować ją delikatnie po obojczykach. Jego usta były ciepłe, przynosząc ze sobą zapach deszczu i namiętności. Deszcz stał się tylko tłem dla ich własnego, prywatnego świata. Skoro nie przerwała za pierwszym razem, uznał to za ciche przyzwolenie na swoje działania. Dotychczas była otwarta i zdecydowana, stąd nie wątpił, że jest zdolna wyrazić swoje zdanie i zgasić go jednym zdaniem.
- A gdzie niby jest ten narzeczony? Bo to ja kładę swoje usta na twojej nagiej, rozgrzanej skórze, a nie on – zaśmiał się triumfalnie na myśl o jakimś smutnym mężczyźnie, który czekał w domu na swoją kobietę, a ta znajdowała się w ich obecnej sytuacji. – Spokojnie, nawet on nie musi wiedzieć… są różne sposoby sprawiania sobie przyjemności, niż te, które zostawiają za sobą trwałe ślady.
Przytrzymując ją przy ścianie, Kagari zaczął zmysłowo badać ciało Hany dłońmi, jakby każdy dotyk był nasycony namiętnością. Jego palce wtargnęły delikatnie na uda, ślizgając się po skórze. Cienka bielizna ledwo starczała, aby skromnie okryć resztę jej ciała, a i tą przeszkodę łatwo byłoby sforsować, gdyby tylko chciał. Czasami zaczepiał o skraj jej majteczek palcem, drażniąc się, szukając jej reakcji. Jej strach i niepewność tylko podsycały ciekawość mężczyzny osobą tancerki.
- Myślisz, że nie należy ci się odrobina przyjemności? Zmienisz zdanie, jak trafisz na domu pełnego innych konkubin, albo jak twój „narzeczony” podmieni cię na młodsze sztuki – kontynuował, rozbawiony jej naiwnością i perspektywą zdruzgotanych marzeń. Jeżeli łudziła się, że każdy mężczyzna, nawet jej ukochany nie zabawia się z eleganckimi damami, to była jeszcze młoda i głupia. Typowa podlotka broniąca za wszelką cenę swojej czystości. – Masz dwie ręce. Możesz je śmiało położyć na moim ciele.
- Czy mówisz to każdej napotkanej dziewczynie, którą okręcasz wokół palca, mówiąc o ich narzeczonych? - spytała, badając go, na ile jest pewny siebie.
Faktem było, że są tacy, którzy szukają innych dziewczyn, bo żona może im nie wystarczać, ale uważała ich za niedojrzałych emocjonalnie, a Heisuke nie był taki, i nadal utrzymuje swoje zdanie. - Wiesz, nie znasz mojego narzeczonego, więc nie oceniaj go tak pochopnie. Nie warto wrzucać każdego mężczyznę do jednego worka - odpowiedziała spokojnie, okazując cięty język. Niech sobie nie myśli, że będzie obrażać go od nie wiadomo czego. Tym bardziej nie wiedziała, jak uwolnić się od uścisku Kagariego. Jej ciało drżało przez jego dotyk, a on kierował się zbyt nisko według niej. - Oj, nie masz zahamowań, widzę. Powiedziałam Ci, że nie jestem łatwa - odparła, dając mu do zrozumienia, że nawet jeśli by okazała pewną reakcję, to on przekracza granicę, której nie powinien przekraczać. Z drugiej strony, musiał dawno nie mieć dziewczyny, skoro pragnął namiętności od płci przeciwnej. Po usłyszeniu jego wypowiedzi, oparła ręce na ścianie, bo było jej wygodniej. Dlatego w tym momencie nie skorzystała z jego propozycji, chyba że sam pokieruje jej rękami do siebie.
Choć otoczony atmosferą pożądania, nagle puścił Hane, wstrzymując się i oddalając od niej. Kobieta, choć jeszcze chwilę temu tańczyła z nim w zmysłowym uniesieniu, teraz zdawała się cofać, stawiając opór. Mógł tylko narzekać na to, że tancerka, która jeszcze przed chwilą sama prowokowała, teraz udaje niewinność.
- Nie masz pojęcia, co chcesz? Wiesz, jeżeli jesteś dziewicą i robisz wielkie wydarzenie z tego, że narzeczony ma się z tobą oficjalnie przespać, to nie będę mu odbierać takiej „atrakcji”. Pewnie i tak ma już doświadczenie - zakpił, odsuwając się od ściany, zostawiając przy niej kobietę. - Chociaż myślałem, że damy w tym wieku już dawno mają takie sprawy za sobą.
Kagari, obojętny i zdystansowany, powrócił na swoje miejsce. W jego spojrzeniu odbijało się rozczarowanie i zimna obojętność. Rozumiał, że każdy ma swoje granice, ale nagła zmiana postawy Hany budziła w nim poczucie niedopowiedzenia i niedomówienia. Wrócił do alkoholu, którego dolał sobie do samego czubka postawionego obok kubka. Niewiele brakowało, a przypadkowo spotkania zabójczyni, której chciał pomóc dachem nad głową i dobrym trunkiem wrobiłaby go w zostanie gwałcicielem. Opatulając się w materiał, zaczął podążać ku swojemu futonowi, zdającego się być jedynym miejscem, gdzie mógłby odsunąć od siebie myśli o nieporozumieniach. Jego spojrzenie utkwiło w sufitowej belce, a deszcz za oknem zdawał się wybrzmiewać zgodnie z tętentem jego myśli.
- Naucz się mówić „nie”, dziewczyno. To, że „nie jesteś łatwa” oznacza tylko tyle, że dałabyś się przelecieć, gdyby ktoś bardziej próbował - prychnął. On nie należał do tych zdesperowanych mężczyzn, który za wszelką cenę próbowali dowieść kobiecie, że są jej warci. Było nawet odwrotnie, a Hana szybko straciła jego szacunek. Nawet jeżeli była tak jak on, zabójcą demonów, to jako zwykły człowiek zapamięta ją poprzez to zakrzywione pierwsze wrażenie.
- Przepraszam, ale to, że potknęłam się na nierównej belce i wpadłam na ciebie, nie jest reakcją na prowokację - odpowiedziała poważnym tonem. - Ostrzegałam cię ostatnio, że ten taniec może prowokować do dalszych działań, więc sam na to poszedłeś. Poza tym, nie obwiniaj mnie, że to wszystko moja wina, bo to nieprawda - powiedziała tym samym tonem.
- Czy ty wiesz, o czym mówisz, kiedy mówisz o wartościach? Bo ja nie jestem taką kobietą, nie porównuj mnie do innych, bo tego nie znoszę - dodała ze złością. Sama chciała wyjść stąd, ale musiała przeczekać tę burzę, która była w centralnej części, gdzie się znajdowali. Gdyby jej narzeczony był w pobliżu, może pomógłby jej uciec w bezpieczne miejsce lub do rezydencji Tairy. Nie mogła dłużej wytrzymać w towarzystwie Kagari'ego pod jednym dachem. Zirytowana westchnęła z powodu całej tej sytuacji. Gdy wspomniał, że jest dziewicą i że to wielkie wydarzenie, że przespała się z narzeczonym, jedyną odpowiedzią, jaką mogła dać, było zakpienie z zabójcy.
- To, że jestem dziewicą, nie oznacza, że to wada czy pech. Wolę pochodzić od szanujących kobiet niż od tych, które puszczają się na lewo i prawo z innymi - odpowiedziała, patrząc mu prosto w oczy. Po chwili, gdy odsunął się od ściany i od niej, odetchnęła z ulgą, choć nie okazała tego w jego obecności. - No cóż, zdarza się - krótko odpowiedziała na jego słowa. Wtedy spojrzała tylko na swoją broń i swoje ubranie, a potem na okno. Następnie usłyszała kolejne słowa, które wychodziły z ust mężczyzny, który nie mógł znaleźć partnerki płci przeciwnej. Westchnęła po raz kolejny. - Uważam, że słowo "nie" i "nie jestem łatwa" oznaczały odmowę, ponieważ wyznaczałam granicę. Jeśli ktoś dalej próbował, byłby gwałcicielem, a moja druga strona by tego nie chciała i zostałaby zmuszona. Nie sądzisz? - zapytała chłodnym tonem. Była naprawdę zła i ciągle tylko w myślach wołała o tym, żeby Heisuke się pojawił i było w porządku według niej. Dziewczyna spojrzała na swoje miejsce, gdzie leżały jej ubrania i broń. Podeszła do tego miejsca, wzięła ubrania i broń w ręce, chcąc przenieść je bliżej przebieralni. Nie miała zamiaru zostawiać swoich rzeczy blisko Kagariego. Wolała być bezpieczna, żeby nie było żadnych niespodziewanych sytuacji. Naprawdę miała ochotę wyjść, ale pogoda nie chciała z nią współpracować.
Misja na której byli w okolicy trochę się przeciągnęła gdy nagle zaczęło lać. Wszelki trop jakim podążali obaj zabójcy urwał się zdawać by się mogło bez powrotnie. Co gorsze odgłos uderzających o wszystko kropli rozpraszał obu mężczyzn: zmysł Heisuke przez nadmiar odgłosów, a Katsumitsu przez wibracje z każdej możliwej strony. - No i jasny chuj strzelił polowanie.. nie daleko jest zajazd, przeczekamy tam. Wysuszymy się, coś zjemy i podejmiemy dalsze próby nocą.. co ty na to? - spytał, starając się zgarnąć białe włosy z twarzy. Czuł się jak zmokła kura, o tyle dobrze że strój zabójców w jakimś stopniu chronił bo pewnie obaj by się pochorowali.
Wchodząc do zajazdu odszukał wzrokiem właściciela przybytku. - Macie jakiś pokój gdzie możemy odpocząć? - spytał wskazując na siebie i swojego przyjaciela. - Przykro mi.. ostatni wydaliśmy jakiejś parce.. - odezwał się właściciel. Hei westchnął zdejmując przemoczone białe haori z siebie i odwiesił je przy drzwiach. Szturchnął zabójcę wiatru wskazując na stolik pod ścianą nie daleko schodów prowadzących na piętro, gdzie były pokoje do spania. Kiedy podeszli do stolika, rozsiadł się wygodnie. - Dwie porcie podwójnego ramenu.. - zamówił dla obu. W końcu zmokli i zmarzli a to był najlepszy sposób poza sake żeby się trochę rozgrzać. Kiedy kelnerka przyniosła im porcje, stawiając obie miski na stole. - Przepraszam.. jesteście zabójcami demonów.. prawda? - odezwała się młoda dziewczyna z lekkim rumieńcem na buzi. Heisuke spojrzał na Katsumitsu i uśmiechnął się serdecznie w stronę dziewczyny. - Czyżby mój kolega wpadł ci w oko? - spytał z lekkim rozbawieniem w głosie widząc jak kelnerka strzeliła buraka, robiąc tył zwrot z zażenowania i uciekła z taca zasłaniającą buzię, prawie się potykając o własne nogi. - Ajaaaaj.. chyba trafiłem w sedno.. jak byś nie był taki wybredny to już byś miał dziewczynę.. - złapał za pałeczki i zamieszał w ciepłej zupie. Co pokazywał zabójcy wiatru jakąś ładną dziewczynę, to ten zabijał temat prostym 'nie mój typ' w pewnym momencie nawet Taira się zastanawiał jaki musi być typ jego przyjaciela żeby chciał choć zagadać jakąś dziewczynę. - Itadakimas.. - rzucił do kolegi łapiąc w pałeczki odrobinę mięsa.
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
Wszedł do zajazdu za Heisuke, tak jak on powiesił haori przy wejściu. Kolega od razu wszystkim się zajął nawet nie musiał się odzywać jednym słowem do momentu aż ten zaczął stosować swoje standardowe zagrywki względem kogokolwiek. "Czyżby mój kolega wpadł ci w oko?" -Hei, nie narzucaj się kelnerce. - Powiedział starając się załagodzić sytuacje. Zdziwił się na reakcje kelnerki, w końcu nie był jakoś bardzo przystojny. Ale tej najwidoczniej wpadł w oko, cóż nie wiele to zmieniało bo miał już kogoś. O wiele lepszego niż jakaś kelnerka. "jak byś nie był taki wybredny to już byś miał dziewczynę." -Uwierz mi to że mam bardzo duże wymagania jeszcze ani razu mnie nie zawiodło, poza tym mam kogoś w korpusie.- Powiedział, w miedzy czasie chwytając za pałeczki którymi złapał za stały element ramenu. Nie ma to jak ciepła zupka po biegu w deszczu. Aż się przypomniała mu pewna przygodą z tamtą zabójczynią, dlatego z opóźnieniem zareagował na słowa białowłosego. -Smacznego.- Powiedział wrzucając kawałek jedzenia do ust przy pomocy pałeczek. -A jak już jesteśmy przy temacie kobiet, w końcu udało ci się znaleźć jakąś narzeczoną? - Spojrzał na niego badawczo, uśmiechając się lekko. Znał go, był kobieciarzem jakich mało. Znalezienie kogoś do stabilnego związku to pewnie był dla niego nie lada problem. "Eehhh ci samuraje" pomyślał, lekko się zastanawiając czemu tacy byli. Jako były rzemieślnik miał prostsze cele, niż uganianie się za wieloma kobietami.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Ciekawe, czy te ubrania też przypadkiem spadły? - rzucił pytaniem, ale w jego głosie brzmiała drwina. Jego spojrzenie było ironiczne, a śmiech przypominał bardziej zimny sarkazm niż radosne wybuchy śmiechu. Atmosfera między nimi stawała się jeszcze bardziej napięta, jakby każde słowo było jednym z ostrych kamyków, które wrzucano do stawu pełnego niewypowiedzianych emocji. – Nie wiem skąd twoja złość. Damą na pewno nie jesteś, patrząc na to jak się zachowujesz – odparł w reakcji na jej oburzenie. Nie znali się, a więc mógł ją ocenić wyłącznie przez pryzmat tego, co zaprezentowała sobą przez ostatnie pół godziny. Jeżeli chciała komuś wmówić, że to był wypadek, to nie jemu, bo był tu i widział jak sama rzuciła mu się na nogi. Potem dodał już półszeptem – Może pomyliłem glinę ze zwykłym błotem.
Zmęczony nieporozumieniem i atmosferą napięcia, wziął butelkę alkoholu i zdecydowanie opuścił górne piętro zajazdu. Ignorując dalsze wymówki Hany, postanowił uciec od jej kłamstw. Zstąpił po schodach, które wydawały się prowadzić do świata wolnego od napięcia i niejasności. Drzwi tawerny otworzyły się przed nim, wpuszczając go do wnętrza pełnego dymu i przytulającej atmosfery. Zdecydowanie ruszył w kierunku baru, szukając ukojenia w kolejnych łykach alkoholu, które mogłyby na chwilę zatrzeć wspomnienia zdesperowanego tańca, ale dostrzegł znajomą twarz przy jednej z ław.
- Skąd macie jedzenie? Sądziłem, że w tym zajeździe nie oferują posiłków – zapytał zaskoczony, ponieważ pracownica wcześniej wspomniała wyłącznie o możliwości noclegu pod dachem. Kagari przesunął się na wysoki taboret obok Heisuke, a jego spojrzenie skierował w stronę nieznanego towarzysza. Bez zbędnych słów, wyciągnął butelkę sake, prezentując ją z gestem zapraszającym. - Chcecie spróbować? Właśnie zabrałem je z górnego piętra knajpy. - zapytał z uśmiechem, próbując złamać chłodną atmosferę, która go otaczała od spotkania z tancerką. – Oszczędźcie pracownicę. W tych czterech ścianach chyba nie ma żadnej kobiety chętnej na zabawy. Dopiero co uciekłem od takiej jednej, która w samych majtkach tańczyła przede mną swoje erotyczne tańce, a potem zwyzywała jak tylko spróbowałem jej dotknąć. – zażartował z goryczą, rozlewając resztę sake, które sam wcześniej zakupił dla siebie i Hany.
- Nie będę zniżać się do twojego poziomu, Kagari - krzyknęła w jego kierunku, widząc, jak zamyka drzwi od pokoju. - Dupek... - odpowiedziała sama do siebie. Nienawidziła takich mężczyzn, którzy wprowadzają ją w sytuację, a potem odwracają się od niej. Musiała na chwilę odetchnąć świeżym powietrzem, aby nabrać powietrza i je wydychać. Gdy to zrobiła, jej nerwy się uspokoiły i poczuła się znowu w równowadze. - Nie zna mnie, a mnie ocenia - westchnęła po cichu, ponownie marudząc pod nosem. Po chwili zaczęła się ubierać w pokoju. W tym momencie skupiła się tylko na sobie. Następnie musiała porządnie uczesać swoje długie włosy. Minęło trochę czasu, zanim sięgnęła po swoją broń, nichirin, i założyła na siebie pelerynę, aby nie zmarznąć. Sprawdziła, czy niczego nie zgubiła, ale jak się okazało, miała wszystko przy sobie.
Wtedy uznała, że nie ma zamiaru dłużej tu być. Musiała wymazać z pamięci te głupie wspomnienia z nim związane. No cóż, przyjaźń trzeba sobie zasłużyć, a on raczej nie zasłużył na jej przyjaźń, chyba że coś się zmieni. Zamknęła drzwi prawą ręką, słysząc przy tym znajome głosy z innej sali. Schodząc na dół, miała złe przeczucia, że ten idiota zacznie rozgłaszać plotki na lewo i prawo. Oddała klucz pracownikowi, dziękując za gościnę. Gdy podeszła do drzwi, skąd dochodziły głosy, zobaczyła swojego narzeczonego, jego pewnie towarzysza i tego idiotę Kagariego. Mocno ścisnęła rękojeść nichirin. Musiała dobrze przemyśleć, co powiedzieć temu idiocie, aby nie narazić się Heisuke'owi i jego towarzyszowi. Jednak nie usłyszała swojego imienia, więc wpadła na pomysł, żeby zagrać w jego grę. Z drugiej strony słyszała deszcz, który cały czas padał. Podeszła do okna, gdzie były drzwi przejściowe, i na razie nie weszła do pomieszczenia, gdzie byli oni. Musiała na chwilę odpocząć od tego całego zamieszania.
Dziewczyna jednak zachowała czujność i czasami podsłuchiwała, o czym rozmawiają. Jednak nie wyszła z budynku. Spojrzała swoimi rubinowymi oczami, jak deszcz nasila się z każdą minutą. Wiedziała, że będzie musiała stawić czoła pewnej bitwie, która tam się toczy, ale wiedziała jedno - jeśli usłyszy swoje imię w tle tamtego pomieszczenia, nie będzie miała zbyt wielkiego wyboru. Wtedy będzie musiała się ujawnić i wyjaśnić całe nieporozumienie, które tam miało miejsce, ponieważ wydaje się, że Kagari nieco prze kolorował swoją historię. Dodatkowo, nie tańczyła w majtkach, ponieważ miała pelerynę, więc skąd wzięła się jego wyobraźnia. Westchnęła ciężko, zastanawiając się, czy mężczyźni kiedykolwiek nauczą się mówić prawdę w obecności innych, czy będą płakać nad rozlanym mlekiem, bo nie udało im się przespać z dziewczyną. Ponadto, miała pewne argumenty, jak źle mówił o Heisuke. Z drugiej strony, mogła być dumna, że obroniła się przed niechcianym zbliżeniem z Kagarim, ponieważ tego nie chciała.
Rozłożył ręce na boki w geście niewinności. - No wiesz co, Katsumitsu? Za kogo mnie masz.. poza tym ty jej wpadłeś w oko nie ja.. - uśmiechnął się bezczelnie. Skąd wiedział? A no Heisuke miał ponad przeciętny słuch i często oraz chętnie z niego korzystał.
"Uwierz mi to że mam bardzo duże wymagania jeszcze ani razu mnie nie zawiodło, poza tym mam kogoś w korpusie."
Przechylił lekko głowę w bok z zaciekawieniem, złote ślepia się uważnie przyglądały jego przyjacielowi. - I nie miałeś czasu mi się pochwalić biegając po burdelach z tym rudzielcem..? - spytał nieco ciszej, uśmiechając się do niego wymownie. Trochę go szczypnął z sympatii. Oczywiście to że Taira wiedział rzeczy, nie znaczyło że by je rozpowiadał wszystkim. - Zaskoczyłeś mnie.. kogo jak kogo ale nie spodziewałem się Ciebie w takim miejscu spotkać.. Jesteś chyba najporządniejszą osobą jaką znam.. więc? Co się stało? Chwila słabości czy w nieodpowiednie towarzystwo wpadłeś? - nie nabijał się z niego, jego głos był spokojny i można było zauważyć na twarzy lekkie przejęcie. Pamiętał jak się poznali za dzieciaka, kiedy Heisuke spędzał wakacje u jednego z wujków. Katsumitsu był synem rzemieślnika, najwybitniejszego w swoim fachu. Białowłosy polubił niższego o pół głowy chłopaka z miejsca. Jaką miłą niespodzianką było znalezienie go w korpusie.
"A jak już jesteśmy przy temacie kobiet, w końcu udało ci się znaleźć jakąś narzeczoną?"
Dłoń zacisnęła się na pałeczkach, trzymanych w dłoni. - Po śmierci Asano.. - zaczął nieco ciszej i westchnął. - ..matka wcisnęła mi moją poprzednią narzeczoną.. więc.. można powiedzieć że nie muszę szukać.. ale no.. to.. skomplikowane.. zazdroszczę Ci że nie masz takich problemów.. wolna ręka do wybrania sobie partnerki.. zero obowiązków względem klanu.. nadal uważasz że fajnie byłoby być samurajem? - rzucił biorąc kawałek łososia do ust.
"Skąd macie jedzenie? Sądziłem, że w tym zajeździe nie oferują posiłków"
Podniósł wzrok znad miski, zwłaszcza że ten był bardziej niż znajomy. - Kagari.. - odezwał się zaskoczony jego obecnością. Ale szybko się uśmiechnął przeczesując mokre włosy. - A widzisz.. jak się miało okazję uratować córkę właściciela i często się tu bywa to i miska zupy się znajdzie.. - uśmiechnął się łobuzersko. Kiedy blondyn usiadł obok niego, Taira wezwał gestem dłoni dziewczynę za barem. - Znajdzie się jeszcze porcja dla mojego znajomego po fachu? - puścił flirciarsko oczko i podziękował gdy dziewczyna przytaknęła.
"Chcecie spróbować? Właśnie zabrałem je z górnego piętra knajpy."
- Jasne! Polej! Mamy co świętować.. Katsumitsu znalazł sobie dziewczynę w korpusie.. a wiedząc jak bardzo jest wybredny, to musiał dobrze trafić.. - zaproponował, uśmiechając się gdy kelnerka wróciła z miską ciepłego ramenu dla Kagariego. - W sumie to wy się powinniście chyba znać.. w końcu jak mnie pamięć nie myli to ty też masz oddech wiatru.. co nie? - zwrócił się do Minesawy.
"Dopiero co uciekłem od takiej jednej, która w samych majtkach tańczyła przede mną swoje erotyczne tańce, a potem zwyzywała jak tylko spróbowałem jej dotknąć."
- Aaaa.. to może za mało jej sypnąłeś z sakiewki.. podobno Tancerki to prostytutki z wyższej półki.. jak dobrze sypniesz to nie tylko na dotykaniu się skończy.. ale za darmo to możesz tylko w mordę dostać od takiej i jeszcze usłyszysz że ona nie z tego 'sortu'.. - skomentował biorąc kawałek ryby do ust i podniósł miskę, upijając większego łyka bulionu. Skąd wiedział takie rzeczy? Mając tak dobry słuch, miał sporo źródeł informacyjnych.
Dobre jedzenie zawsze lepiej smakowało w miłym towarzystwie, nic więc dziwnego że zabójcy dość szybko opróżnili swoje miski. Taira złapał za sake i rozlał każdemu, choć bardziej sobie i Kagariemu, bo jego przyjaciel o czarnych oczach nie lubił alkoholu. I już mu chciał zamówić herbatę, kiedy do lokalu wszedł przemoczony tropiciel i widząc całą trójkę zabójców rzucił się wręcz w kierunku Katsumitsu, czując że jako jedyny nie pachnie alkoholem. Widocznie brał go za najbardziej kompetentnego. - Wytropiłem to ścierwo.. wiem gdzie się ukrywa.. ale musimy ruszać już teraz.. - złapał zniecierpliwiony za rękaw chłopaka. - Spieszmy się! - rzucił, pospieszając zabójcę, ciągnąc go za sobą do wyjścia.
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
z/t
Przyglądał się uważnie Katsumitsu, gdy Heisuke przedstawił go jako swojego kolegę z grona zabójców wiatru. Jego spojrzenie przemierzyło mężczyznę od stóp do głów, analizując każdy detal, który mógłby coś mu o nim powiedzieć. W końcu, z lekkim skinieniem głowy, wyrażającym zrozumienie lub akceptację, Kagari zwrócił się do niego.
- Miło cię poznać. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci towarzystwo takich szarmanckich towarzyszy jak my - rzekł, podtrzymując swój humorystyczny ton. Mimo wcześniejszego napięcia, stopniowo poczuł się bardziej swobodnie w obecności reszty. Atmosfera tawerny, wypełniona rozmowami i zapachem potraw, zaczęła działać rozluźniająco na mężczyznę. Z każdym kolejnym łykiem sake, coraz bardziej rozluźniał się, wypuszczając z siebie napięcie związane z wcześniejszą niejasną sytuacją. Kiedy kelner przyniósł zamówione przez białowłosego dania, Kagari spojrzał na nie z wdzięcznością i uśmiechem.
- Dzięki, Hei. Dobre jedzenie przyda się po rozczarowującej rozmowie - Natychmiast zatopił się w jedzeniu, zwracając się do reszty pomiędzy kęsami. - Porządna gospoda? To tylko kawałek dachu nad głową. Wynająłem pokój i zaproponowałem pomoc przemoczonej kobiecie, bo także przedstawiła się jako zabójca demonów. Sądziłem, że wysuszymy się i wrócimy do kryjówki, ale nie założyłem że w samej bieliźnie rzuci mi się na kolana i wynajmie muzyka, aby móc zatańczyć erotyczny taniec. Ktoś mógłby pomyśleć, że tancerki potrafią coś więcej, niż tylko wzbudzać w mężczyznach pożądanie, więc musiałem trafić na jedną z tych pracujących w przybytkach dla mężczyzn. - Wzruszył ramionami. Zupa była bardziej interesująca niż tamta sytuacja. - Nie zapytałem chyba jeszcze co was tu sprowadza?
- A weź, nie przejmuj się nim. Najwyraźniej szukał przygód, no i się chłopak mylił, myląc Ciebie z kobietą z domu pociech - odpowiedziała, dając jej do zrozumienia, że popiera słowa Hany z poprzednich rozmów. - Mam czasami wrażenie, że Ciebie widziałam, jak tańczyłaś na jednym z festynów w pięknym stroju. To nie byłaś Ty przypadkiem? - spytała z ciekawością zabójczyni.
Gdy Hana była zaskoczona, uśmiechnęła się lekko do rozmówczyni. - Tak, to byłam ja. Na dobrą sprawę, nie wiedziałam, że jestem tak popularna - zaśmiała się radośnie. Hana zawsze tańczyła na festynach, a że czasem lubiła tańczyć inaczej, to już nie jej wina. Usłyszała ostatnią wypowiedź Kagariego z ciekawością, co miała połowiczną rację, ale jeśli chodzi o prostytucję, to ocenił ją bez wiedzy. Ona dorabiała, gdy jeszcze miała innego narzeczonego. Zrezygnowała z pracy po jego zaginięciu, więc jedynie grała na instrumencie koto. Według Hany, wygląda na to, że ocenia człowieka po jednej rozmowie, co może go wpędzić w kłopoty. Nie znał historii Hany, a tym bardziej nie powinien oceniać, że może być prostytutką. Gdyby to usłyszał, dostałby w twarz, ale Hana nie chciała robić niepotrzebnego zamieszania wśród Heisuke i jego przyjaciela. Miała jedynie nadzieję, że porozmawia normalnie z teraźniejszym narzeczonym.
- Pięknie wyglądałaś w tym stroju, wyglądałaś jak kapłanka natury - odpowiedziała z ekscytacją w głosie. Hana uśmiechała się przyjaźnie, słysząc miły komplement, a potem obie zaśmiały się z tego powodu. Gdy Hana miała lepszy humor, cały czas wspominała tamten moment z festynu, jego dekoracjami i szczęśliwymi rodzinami z dziećmi, które chciały naciągnąć na słodycze lub zjeść dobry ramen. Takie chwile najbardziej ją cieszyły, bo można było oderwać się od codzienności. - Dziękuję, to bardzo miłe słowa, które słyszę od Ciebie - powiedziała do rozmówczyni. Podczas rozmowy prawdopodobnie usłyszy ją jej narzeczony, ponieważ Hana rozmawiała nieco głośniej niż wcześniej.
PRZERWA!
W związku z brakiem odpisów wątek zostaje zakończony, a lokacja oddana do użytku reszty użytkowników.
Sesja wciąż może być kontynuowana w dziale z retrospekcjami, który znaleźć można tutaj.
Nie możesz odpowiadać w tematach