- Zwykle, gdy nie wiesz, czy to miłość, później dostajesz tego gwarancję. Daj sobie trochę czasu, odpowiedzi poznasz wkrótce - nie powinna mu doradzać, ale nie potrafiła trzymać buzi na kłódkę. Wolała dać upust frustracji, pozwalając sobie na rozmowę z nim oraz uderzając w inne tony. Dawna pomyłka zeszła za linię horyzontu, natomiast skupiła się na tym, co siedzi w środku niego. Nie liczyła, że zmieni zdanie. Niech brnie w swoje kłopoty. Najwyżej później wróci z płaczem, mówiąc jej, jak to się skończyło - W takim razie, gdy Twoje serce będzie gotowe, może wtedy opowiesz mi o niej? Skoro i tak nie mam szans, wolałabym, chociaż pomóc osobie, która została moim światłem - westchnęła, mówiąc łagodnym głosem. Dla niej Kiryu był kimś specjalnym, jedyny w swoim rodzaju, który przewrócił świat do góry nogami. Niefortunna miłość, o której liczyła zapomnieć. Tyle że w tej sytuacji nie mogła się na to zdobyć.
- Uważaj, bo zamiast drzewa wyrośnie krzew z kolcami o pięknych kwiatach - uśmiechnęła się zadziornie, wyobrażając sobie, co nowego przyniesie ich relacja. Nie miała być dziwna, ale znacznie normalniejsza, inna, niż wszystkie.
Miała trwać. Nie przy nim, a gdzieś w pobliżu, bez możliwości ucieczki czy też odwrotu. Nie planował jej porzucić jak wcześniej, ale obecne warunki również jej nie leżały. Jak miała się zabrać do stworzenia nowego serca, skoro nigdy nie mogła być wolna? - Samolubny jak zawsze. Za nim, jednak odpowiem na te nowe warunki, chciałabym się napić. Najlepiej czegoś wyskokowego - oblizała usta, dobrze wiedząc, na co się skusi - A ty? Zostaniesz tutaj? Czy idziesz ze mną? W sumie... Jeszcze razem nie piliśmy, a wesela nie liczę - podniosła się z gałęzi i skoczyła w kierunku przeciwległej. Dłońmi złapała się twardego drewna, powoli podciągając w kierunku zostawionego instrumentu. Gdy pasek znalazł się w jej dłoni, pociągnęła za niego delikatnie i skoczyła na dół, lądując na zgiętych nogach. Szybkim ruchem zarzuciła sobie shamisen na plecy i otrzepała kreację - Nie będę czekać! - zawołała do niego, powoli zmierzając w kierunku najbliższej pijalni.
Po usłyszeniu kolejnych słów, aż szerzej otworzył oczy. Nie spodziewał się również takiego zaciekawienia samą osobą jego westchnień. Powiedzenie, że jej rywalką w walce o serce młodzieńca jest jej najlepsza przyjaciółka, nie wydawało się za mądre. Jednak wiedział, że prędzej czy później to się wyda. Całe szczęście, że dawała mu więcej czasu na rozegranie tego w odpowiedni sposób. - Jak tylko będę pewny tego co czuję, to wszystko ci opowiem. Masz moje słowo. - stanie się dokładnie tak jak powiedział. Nie chciał jej wodzić za nos w nieskończoność. Chciał jednak przekazać jej tą informację, jak on sam będzie pewny, że coś z tego będzie.
- Wtedy i tak będę go pielęgnował, choćbym się kaleczył za każdym razem. - odwzajemnił jej uśmiech, lecz jego był bardziej serdeczny niż zadziorny. Nie czuł się na tyle, aby sobie teraz żartować. Zwłaszcza po ich nieudanej próbie nieco wcześniej. To co mówił płynęło z głębi jego serca. Na prawdę chciał o nią zadbać na tyle, na ile mógł. Chciał dla niej szczęścia i chciał być jego świadkiem.
Na propozycję picia, aż się wyprostował i coś w jego oczach zaświeciło. - Ja miałbym odmówić picia alkoholu? Nigdy w życiu. - oj tak. Bardzo lubił sobie popić, a po takiej rozmowie nawet tego potrzebował. Co prawda nie wiedział, jak alkohol zadziała na złamane serce rudowłosej, ale przynajmniej będzie tam, aby ją pilnować. Widząc jak zgrabnie schodzi z drzewa, postanowił zrobić tak samo. Skoczyła krótko przed nim, więc zanim zdążył się otrzepać z liści i innych brudów, to ta zdążyła już odejść na kilkanaście kroków, po czym go pogoniła. - Oj będzie ciekawie coś czuję. - powiedział do siebie pod nosem i przyśpieszył kroku, aby po chwili znaleźć się obok niej. Gdzie zamierzali pójść? Nie wiadomo. Ważne, że będzie tam co pić.
Nie możesz odpowiadać w tematach