W pomieszczeniu panował spokój, porządek i zapach starości - to zwykle starsze pokolenia pracowały w tym miejscu, ślęcząc nad drukami. Wskazano wam mały pokój po prawej, w którym przyjął was uśmiechnięty i nieco już zasuszony mężczyzna. Chyba nazywał się Shinji? Jego stolik był uporządkowany, leżało na nim wiele kartek, ale każda zdawała się mieć swoje miejsce. Staruszek nie miał zamiaru się przedstawiać i od razu przeszedł do rzeczy.
— Sprawa którą z wami poruszę wymaga dyskrecji. Dlatego proszę, byście o tym pamiętali przez cały czas pracy nad tym... Zagadnieniem. — przyjrzał się wam uważnie, oczekując przytaknięcia, kiwnięcia głową albo czegokolwiek innego. — Dobrze. Otrzymaliśmy w ostatnim czasie informację od jednego z tropicieli działającego w okolicach Kioto, o demonie. Biorąc pod uwagę specyfikę tamtego regionu, nie jest to nic zaskakującego. Za to plotki, że demon ten kręci się w okolicy siedziby rodu Narukawa dały nam do myślenia. — nie trzymał was w niepewności dlaczego powinno was to zaniepokoić. — Z tego rodu pochodzi jedna z naszych medyczek, Narukawa Sua. Może mieliście okazję ją spotkać? W każdym razie Sua nie mieszka aktualnie w Yonezawie, tylko w Kioto. — zamilkł na chwilę, dając wam czas na przyswojenie sobie powyższych informacji. — Z pewnym... Zdziwieniem odnotowaliśmy ten fakt. Możliwe, że demon zaczął interesować się jej rodziną, bo usłyszał że żyje tam członkini korpusu. Nie wiemy, czy planują ją porwać, czy może szantażować atakiem na rodzinę, która jest dość liczna i majętna... — zamilkł na chwilę, mając coś jeszcze na końcu języka. — Jest też, oczywiście znikome ryzyko, że Sua zdaje sobie sprawę z obecności tego demona i dlatego też dalej tam przebywa. To oczywiście najczarniejszy scenariusz i mam nadzieję, że jedynie go sobie uroiłem. Niemniej, waszym zadaniem jest udanie się do Kioto i przeprowadzenie na miejscu dokładnego rozpoznania, jak się sprawy mają. Niestety na miejscu nie mamy silnych struktur i liczyć możecie jedynie na siebie oraz, jeśli jeszcze tam będzie, naszego tropiciela - Kaito. — nie patrząc nawet na kartki wziął jedną i przekazał wam. — Tu znajdziecie dodatkowe informacje. Nie szarżujcie, to nie jest bezpieczny teren. Czas gra dużą rolę, ale dla waszego bezpieczeństwa, a nie powodzenia misji. Sprawdźcie tropy, zbierzcie informacje. Reagujecie i ujawniacie się tylko w stanie najwyższej konieczności. Czy to jasne? Wyruszycie na wozie idącym w kierunku Kioto, zapasy na drogę i działanie w terenie macie już przygotowane. — zakończył, wyprostował się i uznał, że przekazał wam już wszystko, co było potrzebne. Niemniej, nie wypraszał was z pokoju, na wypadek gdybyście mieli jeszcze jakieś pytania.
Czas na odpis: 72h
Dodatkowe informacje: W razie pytań zapraszam na discorda, Kirei.
Akane, możesz zrobić rzut k20 na swój zmysł. Wyniki 1-10 to pudło, 11-20 dostaniesz dodatkowe informacje niezwiązane z misja.
Jeżeli gdzieś po drodze, bądź już w samej Yonezawie, natrafiła w końcu na towarzysza swojej misji, powitała go swoim zwyczajowym lekkim uśmiechem, który był zadziwiającym połączeniem uprzejmej obojętności i szacunku. W sam raz aby nikogo nie urazić, ale i jednocześnie nie dać tego mylnego wrażenia, że jest się nadmiernie miłą osobą. Nie było to złośliwością z jej strony. Szczerze podziwiała wszystkich czynnie działających zabójców. Jej naturalna ponurość jednak nie mogła pozostawiać wątpliwości, że dla osób o słabych nerwach i niewielkiej cierpliwości, zwyczajnie nie była materiałem na koleżankę.
- Chisuke Akane – przedstawiła się, aby mieć z głowy wszelkie formalności.
Stając już naprzeciwko zawalonego papierami biurka Shinji, Akane złączyła dłonie za plecami, rozglądając się dość swobodnie po pomieszczeniu. Jej karmazynowe spojrzenie przemykało po ścianach, meblach i detalach, które mogłyby nie być zauważalne dla przypadkowego gościa, dla niej jednak stanowiły zaspokojenie wrażliwego i zachłannego jednocześnie zmysłu wzroku. Na sam koniec przyjrzała się starszemu mężczyźnie za blatem, widząc jak jego skóra i lekko zmętnione oczy zdradzały lata doświadczenia i trudów. Jednocześnie słuchała go uważnie, gdy tłumaczył im delikatną naturę oczekującego ich zadania, oczywiście reagując skinięciem głowy, gdy wyraził swoją prośbę.
Narukawa Sua. Miała wrażenie, że jeżeli nazwisko brzmiało jej znajomo, było to ledwie obicie się o uszy, społeczność zabójców nie była w końcu aż tak rozległa. Osobiście jednak nie znała wspomnianej kobiety i dość szybko zrozumiała, że działało to na jej korzyść. Im mniej stronnicza mogła być w swoim dochodzeniu, tym lepiej.
Jeżeli Hiraku nie zrobił tego jako pierwszy, Akane sięgnęła po kartkę z instrukcjami, mając mocno mieszane uczucia. Zadanie było nietypowe i nie była jeszcze pewna, jak bardzo nie podoba jej się jego tajemnicza natura.
Gdy starzec skończył, Akane spojrzała na towarzysza.
- Po drodze do Kioto wyślemy kruka do tropiciela, aby wiedzieć czy możemy liczyć na jego wsparcie na miejscu – odparła starając się aby zabrzmiało to jak propozycja, a nie podjęta już decyzja. Zaraz też zmarszczyła lekko czoło, wahając się z odejściem i spoglądając na starca. - Czy dobrze zrozumiałam, że brana jest pod uwagę możliwość współpracy Narukawy z owym demonem?
Musiała się upewnić, czy właściwie zrozumiała aluzje Shinji’ego.
Jeżeli Hiraku nie miał żadnych pytań, Akane skłoniła się lekko i opuściła pomieszczenie. Na zewnątrz spojrzała na swojego towarzysza.
- Znasz może tę kobietę, albo słyszałeś coś o niej? Bo ja osobiście nie wiem o niej niczego, co mogłoby nam pomóc w tym zadaniu. - Skrzywiła się nieznacznie po czym wskazała w stronę drogi wyjazdowej z Yonezawy. - Jesteś gotów?
Sama nie miała potrzeby zwlekać z wyjazdem, dlatego czekała na jego decyzję.
| rzut na zmysł |
Widziałem przechodzącą osobę, która dała mi jedynie kulturalnym przywitaniem a niczym więcej czemu musiałbym się przyglądać. To wiadome, że nie znaliśmy się ani trochę, więc jedynie na tego rodzaju interakcję mogliśmy sobie pozwolić. Ja ze swojej strony jedynie machnąłem ręką na to, abyśmy przestrzegali jakichś konwenansów, gdyż nie byłem ani snobistycznym, arystokratycznym dupkiem ani też kimś ważnym. Byłem po prostu Zabójcą i tak samo jak ona, miałem tylko wykonać zadanie. Pytanie było czy zrobimy to wspólnymi siłami czy będziemy patrzeć na siebie wilkiem. Zdawało mi się jednak, że nie istniał żaden problem, który nas podzieli, dlatego zaraz odpowiedziałem na jej przedstawienie.
— Ginrai. — I tyle powinno jej wystarczyć, zwłaszcza, że żadne drugiemu jeszcze za mocno nie mogło zaufać, a tym bardziej ja, który miał już w przeszłości problemy z łatwym zaufaniem innym, nawet jeśli byliśmy w tej samej drużynie. Jednak nie mogła odczuć ode mnie żadnej wrogości, jedynie wzmożoną ostrożność.
Kiedy znaleźliśmy się już w środku, Shinji przywitał nas, a raczej nie zamierzał i przeszedł do sedna sprawy. Dopóty jednak to zrobił - poprosił o coś niemożliwego w obecnej chwili - dyskrecję. Jednak mogłem się starać jak najbardziej, dlatego kiwnąłem leniwie głową, że jestem gotowy do przejścia dalej i akceptuję jego warunek. Wsłuchiwałem się w jego wypowiedź, analizowałem też co mogło tak naprawdę być powodem tego zadania i jaki faktycznie związek miała z tym Narukawa, ale jeśli zostali wysłani na zadanie przez samą górę to widocznie mieli do tego twarde i solidne dowody potwierdzające. Pozwoliłem jednak mówić o tym bardziej Akane, która miała ode mnie póki co lepsze pomysły na działanie. Byłem jedynie biernym obserwatorem i przytakiwaczem na to, co mówiła ta dwójka. A skoro nie miałem żadnych pytań - to wyszedłe zaraz za Akane, starając się słuchać co miała mu do powiedzenia. A zwłaszcza pytanie.
— Nie znam za bardzo innych Zabójców, jestem w tak samo martwym punkcie jak ty. Ale skoro Shinji-sama chce od nas rozwiązania tego zadania, to sądzę, że może w tym tkwić jakieś drugie dno. Miejmy tylko nadzieję, że nie zrobi się z tego jakieś szambo. — Bo wtedy musielibyśmy to posprzątać i bądźmy szczerzy - to nie było naszym zadaniem. Naszym zadaniem było to co przedstawił nam starzec i tego powinniśmy się trzymać. Miałem tylko nadzieję, że nie będziemy musieli walczyć zarówno z demonem jak i Zabójczynią, gdyby najczarniejszy scenariusz okazał się prawdą.
Na pytanie o gotowość do podróży, kiwnąłem głową. — Dajmy sobie jeszcze pół godziny na to, aby ogarnąć wszystkie potrzebne nam na drogę rzeczy i spotkajmy się przy wyjściu, zgoda? — Miałem nadzieję, że uda mi się jeszcze zdobyć prowiant i zobaczyć czy Mistrz-Filar zostawił mu może jakąś wiadomość.
- Nichirin:
To jedno z tych nietypowych rodzajów oręża, którymi posługują się Zabójcy do rozprawiania się z demonami. Stworzone ze specjalnej rudy, Kizuna no Kyoudai to zestaw dwóch odrębnych od siebie broni polączonych grubym łańcuchem u chwytu, który owinięty przeważnie jest wokół pasa Ginraia. Pierwszy z nich nazywany jest Same (鮫, rekin) i przedstawiony jest w formie młota o barwie spiżowej i ciemnozłotym znakiem kanji przedstawiającym jego nazwę na samej głowie broni. Drugim z kolei orężem jest ćwiekowana kula używana do zarówno odbijania przez Same jak i samowolnego rzucania przez Ginraia lub pobudzaniem do działania przez wahadłowe kręcenie na łańcuchu i późniejsze wykorzystanie do zbicia obrony wroga. Nazywana jest przez niego Kame (カメ, żółw) i tychże kanji podobnie jak na Same znajdują się wymalowane na kuli między ćwiekami. Sam zestaw pozwala na walkę zarówno blisko- i długodystansową z racji posiadania łańcucha o długości 5 metrów. Dzięki temu walka Kizuna no Kyoudai jest nader elastyczna.Kizuna no Kyoudai
Akane sięgając po kartkę dostrzegła imiona na dwóch innych pismach leżących na biurku. Takuya i Yuichiro - kimkolwiek byli, z jakiegoś powodu staruszek zwrócił na nich swoje uważne spojrzenie. Dlaczego? Tego mogła się tylko domyślać. Z dodatkowymi pytaniami mogła opuścić budynek wraz ze swoim nowym towarzyszem.
Szybko zebrali się do drogi - Hiraku zaopatrzony we własne zapasy, a na oboje na wozie czekała paczka z prowiantem od korpusu. Może bez ulubionych przysmaków, ale za to kalorycznie i przygotowane tak, by nie martwić się o trudy podróży. A trochę drogi mieli przed sobą. Woźnica okazał się ich rówieśnikiem, ale całą komunikację z nimi ograniczał do mruknięć i okazjonalnych stęknięć gdy wóz podskakiwał na nierówności. Zaczepiony odzywał się zdawkowo, a o samej misji powierzonej dwójce zabójców zdawał się nie mieć pojęcia.
Duet miał jednak inne rzeczy na głowie - po pierwsze wymyślenie sobie tymczasowej tożsamości i decyzji co do ukrycia lub paradowania z bronią na widoku. Kartka, którą przekazał im Shinji zawierała kilka punktów zaczepienia do śledztwa. Pytanie tylko, od czego zacząć?
Kaito napisał:
- Rodzina zamożna, liczna i znana. Odprawiają rytuały w okolicznych wioskach. Wypytać mieszkańców?
- Posiadłość wymagająca służby. Pewnie zaufanej. Zinfiltrować? Wypytać?
- Przepytać członków rodziny, ostateczność.
- Jedna chłopka imieniem Mai ponoć widziała demona. Mieszka w wiosce Honkata.
Czas na odpis: 72h
Dodatkowe informacje: Jeśli chcecie, może napisać dodatkowe posty w drodze rozmawiając ze sobą, jeśli nie, to robimy time skip i lądujecie na miejscu.
Wiele myśli przebiegło w tej jednej chwili przez umysł Akane, odkryła jednak, że ani jedna z nich nie miała zamiaru pomóc jej w lepszym wykonaniu misji, która im się trafiła. Postanowiła więc odgonić mętlik, chociaż ucisk w żołądku pozostał.
Z mieszanymi uczuciami pokiwała pokornie głową na ostatnie słowa starca, po czym wyszła z pomieszczenia.
- Obawiam się, że szambo może być nieuniknione, możemy tylko postarać się nie pobrudzić – mruknęła tylko na słowa towarzysza. Nie była najbardziej optymistyczną osobą, na którą mógł trafić. Skinęła lekko głową na jego propozycję, a gdy się odwrócił aby odejść w stronę swojej kwatery, poprawiła lekko swój podróżny plecak na ramieniu. Sama była gotowa, więc udała się w stronę powozu, aby to właśnie tam poczekać na Zabójcę.
Akane rozgościła się na powozie, doceniając mało towarzyski charakter ich woźnicy, który ewidentnie podchodził do small talków z takim samym entuzjazmem, co ona sama. W międzyczasie oczekiwania na towarzysza podróży, przejrzała zawartość swoich toreb podróżnych, oceniając które z ubrań mogły się nadawać na przykrywkę. Koniec końców zdecydowała się na lekko dotknięte zębem czasu, skromne i na jej gust nieco przesadnie przyzwoite odzienie, które nie rzucało się w oczy. Miało kilka ważnych zalet - było luźne na tyle, aby nie zdradzić sylwetki człowieka, które je nosił, ani tego co pod nim nosił, a do tego pozostawało lekkie i niekrępujące ruchów. Jednocześnie było na tyle znoszone, aby nie wzbudzać wrażenia, że miało się do czynienia z kimś zamożnym, a jednak też na tyle zadbane, aby nie było obaw, że osoba je nosząca jest szukającym okazji do łatwego zarobku rzezimieszkiem. Włosy pozostawiła upięte w prosty kok. Zdecydowała się również na kilka delikatnych, skromnych wręcz ozdób, które mogły sugerować podarunek od średniej klasy małżonka. Nosząca je podróżna zdradzała, że pozostają bliskie jej sercu, a cóż mogło wzbudzić większe zaufanie w innych, jak nie przyzwoitość i urokliwy sentyment?
Akane miała też w zanadrzu sposób na to, aby ukryć swoje ostrze Nichrin. Przy pomocy sztywnego materiału, kilku wąskich kawałków drewna i bandaży, była w stanie owinąć całą pochwę i następnie osobno wystającą z niej rękojeść katany, w taki sposób, aby całość przypominała bardziej laskę do podpierania się, aniżeli broń. Oczywiście zrobiła to w taki sposób, aby łatwo było wydobyć ze środka miecz w razie naglącej potrzeby, ponieważ pochwę i rękojeść łączyła ze sobą tylko odrobina materiału, która przy odpowiednim przekręceniu stworzonej tuby, zostałaby przecięta przez ostrze. Ten element kamuflażu miała zamiar skrupulatnie dopracować w trakcie ich podróży.
Gdy drugi zabójca wrócił, a ich powóz ruszył w kierunku Kioto, Akane przeczytała dokładnie podpunkty, które wymienił Shinji. Gdy skończyła, oddała kawałek papieru Hiraku.
- Nie wiem na ile możemy liczyć na informatora na miejscu, wydaje mi się jednak że im dalej na początek będziemy się trzymać samej posiadłości Narukawa, tym lepiej będziemy przygotowani na to, co zastaniemy już na samym miejscu. - Postukała palcem w kartkę. - Dlatego służbę zostawiłabym na koniec. Możemy się rozdzielić, jedno z nas pójdzie zobaczyć co wie dziewczyna z Honkaty, drugie w tym czasie zacznie krążyć po wioskach i pytać ludzi.
Zdawała sobie sprawę z tego, że taki układ nie był idealny. Rozdzielanie się może i oszczędzało czas, jednak stanowiło dodatkowe ryzyko. A ta misja miała przecież ograniczać je do niezbędnego minimum. Westchnęła podejmując myśl.
- Osobiście wolałabym się nie rozdzielać, ale jak sam Shinji powiedział, czas jest tutaj istotny... - Urwała z namysłem, po czym skierowała spojrzenie na woźnice, licząc, że gdy zada mu proste pytanie, uzyska równie prostą odpowiedź. - Czy jakimś cudem Honkata jest po drodze? - Znów zwróciła się do Zabójcy. - Może udałoby się po prostu zrobić tam po prostu przystanek.
Tak naprawdę nie była pewna, czy woźnica był skłonny pójść im na rękę, ale jeżeli istniał cień szansy na to, aby zrobić wszystko z głową, bez marnowania czasu i bez konieczności rozdzielania się, nierozsądnym byłoby nie spróbować. Oczywiście cały czas była też gotowa na kontrpropozycje swojego towarzysza. Przyjrzała mu się dokładnie, zastanawiając się nad czymś.
- Przy odrobinie szczęścia może ktoś by nam uwierzył, że jesteśmy rodzeństwem. Mamy do wyboru to, lub małżeństwo. - Uniosła lekko lewą brew, sprawdzając jak Ginrai czuje się z tym pomysłem. Nawet najlepiej wymyślona przykrywka mogła bardzo szybko spłonąć, jeżeli aktor nie czuł się komfortowo w swojej roli. - Dwójka znajomych nie wzbudza takiego zaufania jak rodzina. Jakieś pospolite nazwisko, na tyle popularne, żeby ludzki umysł nawet nie tracił czasu aby je zapamiętać. Tanaka? Mieszkaliśmy w okolicach Nagoi, mieliśmy niewielkie pole ryżowe, sprzedaliśmy je aby przyjechać tutaj. Narukawa to rodzina, która oferuje nam drobny kawałek ziemi i pracę, dlatego się wypytujemy. Nie chcemy przecież wplątać się w problemy zamożnej rodziny, których nie bylibyśmy w stanie zrozumieć. - Zmarszczyła czoło, zastanawiając się czy taka historyjka w razie czego wystarczy. - Co sądzisz?
— Byliśmy hodowcami bydła. Niestety straciliśmy wszystko w wybuchu pożaru i od tamtej pory podróżowaliśmy po świecie nie mogąc zostać w jednym miejscu, zarabiając w wielu miejscach. Ja nazywam się Hanatora Jinta i jestem twoim mężem, a ty nazywasz się Hanatora Suzu, ewentualnie inne imię jakie sobie wybierzesz. W końcu szczęście się do nas uśmiechnęło i słysząc ofertę pracy od Narukawy w której dostajemy także ziemię i miejsce do ponownej hodowli, możemy finalnie skupić się na powrocie na właściwą ścieżkę naszego życia przed pożarem. Jesteśmy szczęśliwi, ale chcemy też lepiej poznać swoich pracodawców, gdyż chcemy wiedzieć jaka panuje opinia wokół, gdyż uważamy, że oferta jest zbyt wspaniałomyślna. Tym samym zdobędziemy współczucie ludzi i względne zaufanie. Będziemy mieli do czynienia z prostymi ludźmi, więc trzymajmy się prostych, tragicznych przeszłości. Wywołajmy współczucie, co nam pomoże więcej informacji zdobyć. W końcu kto chce stracić wszystko co dla niego cenne, racja? — Przedstawiając swoją ofertę czekałeś tylko na to czy zgodzi się na twoją czy też inną. W międzyczasie starałeś się nie stresować tym, że jeśli zapytają więcej o Nagoję, będziesz musiał przypomnieć sobie swoją przeszłość bardziej. Fantomowy ból odszedł, znowu mogłeś zająć się celem misji.
- Nichirin:
To jedno z tych nietypowych rodzajów oręża, którymi posługują się Zabójcy do rozprawiania się z demonami. Stworzone ze specjalnej rudy, Kizuna no Kyoudai to zestaw dwóch odrębnych od siebie broni polączonych grubym łańcuchem u chwytu, który owinięty przeważnie jest wokół pasa Ginraia. Pierwszy z nich nazywany jest Same (鮫, rekin) i przedstawiony jest w formie młota o barwie spiżowej i ciemnozłotym znakiem kanji przedstawiającym jego nazwę na samej głowie broni. Drugim z kolei orężem jest ćwiekowana kula używana do zarówno odbijania przez Same jak i samowolnego rzucania przez Ginraia lub pobudzaniem do działania przez wahadłowe kręcenie na łańcuchu i późniejsze wykorzystanie do zbicia obrony wroga. Nazywana jest przez niego Kame (カメ, żółw) i tychże kanji podobnie jak na Same znajdują się wymalowane na kuli między ćwiekami. Sam zestaw pozwala na walkę zarówno blisko- i długodystansową z racji posiadania łańcucha o długości 5 metrów. Dzięki temu walka Kizuna no Kyoudai jest nader elastyczna.Kizuna no Kyoudai
[justify] — Honkata? — mruknął woźnica — Niech wam będzie. — dodał i dalej powoził w ciszy, a duet mógł tylko wierzyć na słowo, że zawiezie ich we właściwe miejsce. Mieli czas by ustalić czy w przeszłości uprawiali ryż, czy może jednak bydło i co dokładnie ich łączyło. Droga zaś była spokojna, po ostatnich wydarzeniach w Kioto obie strony zdawały się odpoczywać i nie afiszować ze swoją obecnością i wpływami. Dlatego też nie odczuli większej różnicy kiedy wędrowali po terenach które już były pod kontrolą demonów. A może to kwestia wisterii na wozie i podróżowania za dnia? W każdym razie po kilku dniach podróży wóz zatrzymał się pośrodku lasu, a woźnica wskazał, że idąc dalej drogą dotrą do wioski. Nie chciał, by dwóch ubogich rolników wjechało do wioski z wozem pełnym towarów. Nie chciał robić im rozgłosu.
Wioska była niewielka, bo składała się z kilku domów. Schludnych, choć nie imponujących wielkością inwentarza. Poletka były niewielkie, a zwierzęta liche. Ludzie uwijali się przy swoich zajęciach, a kilkoro dzieci w obdartych szatach biegało między domami. Było południe a ciepłą pogodę skutecznie tłumiły chłodniejsze podmuchy.
Czas na odpis: 72h
Dodatkowe informacje: Możecie założyć, że spytana osoba poprowadzi was do Mai albo wskaże gdzie ją znaleźć. Kobieta będzie pracowała w polu, cały czas spięta i wyraźnie zmęczona, jakby nie spała już dłuższy czas.
- Ok – odparła tylko na jego ustalenia, nie mając nic przeciwko nim. Cóż, przynajmniej wiedziała, że jej słuchał i wszelkie pozostałe jej pomysły najwyraźniej nie wzbudziły jego otwartego sprzeciwu.
Gdy zatrzymali się na drodze w lesie, Akane podziękowała woźnicy i wyskoczyła na miękką ziemię. Zabrała swój dobytek i zerkając czy Hiraku również był gotowy do drogi, ruszyła w stronę Honkaty.
Gdy wyszli spomiędzy drzew, Akane poczuła cień ulgi, że wieś do której zawitali okazała się tak niewielka. To oznacza mniej szukania i szybsze ruszenie ku późniejszym celom.
Uważaj, Chisuke, żeby cię nie zabił ten optymizm.
Po tym, co zdążyła zauważyć w trakcie podróży, nie była pewna czy towarzyszący jej mężczyzna będzie chciał wchodzić w interakcje z ludźmi. Dlatego też to ona podeszła do pierwszej osoby, którą napotkali, aby wypytać się o drogę.
- Dzień dobry, szukamy kobiety imieniem Mai. - uśmiechnęła się delikatnie, sprawiając że na jej twarzy pojawił się tak rzadko spotykany na co dzień wyraz nieskażonej żadną ironią uprzejmości. Cóż, nikt tutaj nie miał pojęcia kim była, dlatego jej umiejętności aktorskie okazały się w zupełności wystarczające. Już po chwili mogli wysłuchać wskazówek dotyczących znalezienia odpowiedniego domostwa. Akane podziękowała i spojrzała na Hiraku znacząco. So far, so good.
Gdy udali się we wskazanym kierunku, wkrótce Akane dostrzegła lekko przygarbioną sylwetkę kobiety, pracującej na jednym z pól.
- Mai? - spytała, gdy już dotarli wystarczająco blisko, jednocześnie pilnując się aby jej głos zabrzmiał uprzejmie, niemalże przyjacielsko. Osoba, z którą mieli do czynienia wyglądała trochę tak, jakby miała uciec na dźwięk większego szelestu. Gdy zwróciła uwagę kobiety na siebie, upewniając się że ma do czynienia z odpowiednią osobą, pomachała jej z serdecznym uśmiechem. - Witaj, czy moglibyśmy zająć ci chwilę?
W razie gdyby kobieta wyrażała nieufność bądź strach, Akane uniosłaby dłonie w pokojowym geście.
- Obiecuję, że mamy tylko kilka pytań. Nie chemy przeszkadzać ci w pracy.
Zabójczyni z doświadczenia wiedziała, że stawianie się w pozycji kogoś, kto szanuje cudze obowiązki, było pomocne w obcowaniu z zapracowanymi ludźmi.
W razie czego była też gotowa na to, aby przed tym konkretnym świadkiem nieco naruszyć swoją przykrywkę. Zdawała sobie sprawę z tego, że ludzie, którzy mieli do czynienia z demonami, bardzo często z powodu traumatycznych wspomnień stawali się skrajnie nieufni i niechętni do rozmowy na temat tego, co im się przytrafiło. Czasami ujawnienie swojej tożsamości zabójcy demonów, wzbudzało zaufanie i, co nawet ważniejsze, utracone poczucie bezpieczeństwa, a to natomiast pozwalało czasami otworzyć drzwi zamknięte przed wszystkimi innymi.
Był to jednak plan B, z którego, z powodu własnych problemów z zaufaniem, wolałaby nie wdrażać w życie.
Jeżeli Mai była skłonna poświęcić im nieco czasu, Akane miała zamiar szybko przejść do rzeczy.
- Jestem Hanatora Suzu, to jest Jinta, mój mąż. Podróżujemy do Kioto za pracą. Pracą i nowym życiem, szczerze mówiąc… - zawahała się, jakby nieco zawstydziło ją, że musi nieznajomej osobie przyznawać się do takich rzeczy. Zerknęła z ukosa na Hiraku. - Słyszeliśmy jednak pewne plotki na temat tego, co dzieje się w okolicy. Na temat pewnych stworzeń, które pojawiają się tu nocą. Podobno jesteś jedną z osób, które mogłyby nam pomóc zrozumieć, z czym możemy mieć do czynienia. Wybacz, że nachodzimy cię znienacka i wypytujemy. Przebyliśmy tutaj całą drogę, aż z samej Nagoi. Możemy liczyć na twoją pomoc?
Tak naprawdę nie mieli pojęcia ile wiedziała Mai. Czy wiązała demona z rodem Narukawa? Czy była w stanie tylko nakreślić im z jakim typem potwora mogli mieć do czynienia? Akane wolała na początek nie zdradzać zbyt wiele, aby wybadać sytuację.
Nie możesz odpowiadać w tematach