Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 maja.
1 maja 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 kwietnia.
1 kwietnia 2024
Pojawiła się nowa aktualizacja! Zmiany przy tworzeniu postaci, lista NPC, usprawnione oddechy i inne.
14 marca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 marca.
1 marca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lutego.
1 lutego 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 stycznia.
1 stycznia 2024
Ostatni dzień naszego kalendarza adwentowego. Jest to również okazja, aby zdobyć odznakę!
24 grudnia 2023
Pojawiła się nowa aktualizacja! Nowy wpis do fabuły, wyjaśnienia w mechanice oraz zwiększone grono MG.
10 grudnia 2023
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 grudnia. Pojawił się także kalendarz adwentowy.
1 grudnia 2023
Najnowsza Aktualizacja już dostępna! Przebudowa forum i nowości.
12 listopada 2023
Najnowsza Aktualizacja już dostępna! Zakończenie Halloween 2023 oraz o tym co dalej z Forum.
7 listopada 2023
Nabór na Mistrzów Gry!
5 listopada 2023
Ruszył Event Halloweenowy!
22 października 2023
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 października.
1 października 2023
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 sierpnia.
1 sierpnia 2023
Aktualizacja Fabuły!
25 listopada 2023
Festyn Washi!
8 kwietnia 2023
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 13 kwietnia.
2 kwietnia 2023
Nowa aktualizacja, ruszyły także rzuty na ocalonych i zabitych.
1 marca 2023
Nowa aktualizacja. Zmiany w funkcjonowaniu oddechów i zmysłów, więcej o mieczach nichirin i inne.
4 lutego 2023
Nowa aktualizacja.
21 stycznia 2023
Nowa aktualizacja. Poszukiwanie śnieżynek, więcej slotów fabularnych, zakończenie rozliczeń i inne!
24 grudnia 2022
Nadchodzące wydarzenia!
6 grudnia 2022
Forum w przebudowie.
13 listopada 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 października.
1 października 2022
Nowa aktualizacja.
16 września 2022
Pojawił się temat z propozycjami.
12 września 2022
Nowa aktualizacja. Zakończenie eventu, zmiany w administracji i inne.
12 września 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 września.
1 września 2022
Nowa aktualizacja.
17 sierpnia 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 sierpnia.
1 sierpnia 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lipca. Ponadto oficjalnie rozpoczął się event.
1 lipca 2022
Ruszyły zapisy na event!
11 czerwca 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 czerwca.
1 czerwca 2022
Nowa aktualizacja! A w niej, między innymi, nowe odznaki i formy zdobywania punktów.
12 maja 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 maja.
1 maja 2022
Zmiana w administracji forum!
26 kwietnia 2022
Na forum pojawił się minievent! Szukaj wielkanocnych jajek i znajdź nagrody!
17 kwietnia 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 kwietnia.
2 kwietnia 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 marca.
1 marca 2022
Aktualizacja. Ingerencje, HD, listy gończe i zawody dla grupy Humans.
28 lutego 2022
Aktualizacja. Witamy nowych Mistrzów Gry!
20 lutego 2022
Aktualizacja dotycząca marechi i nabór na Mistrzów Gry!
14 lutego 2022
Pojawiła się nowa aktualizacja.
13 lutego 2022
Ankieta dot. nawigacji i rozmieszczenia działów.
10 lutego 2022
Aktualizacja tematu dot. śmierci postaci.
8 lutego 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lutego.
1 lutego 2022
Ruszył minievent dla grupy Humans!
17 stycznia 2022
Zmianie uległ temat rany, leczenie i rekonwalescencja, a dokładniej czwarty punkt dot. regeneracji demonów.
11 stycznia 2022
Pojawiła się kolejna aktualizacja, z której dowiedzieć się można o nowych rzeczach, jakie pojawią się na forum, a także przedstawieni zostali nowi MG!
10 stycznia 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 stycznia.
1 stycznia 2022
Informacje dotyczące minieventu! Szukaj śnieżynek i każdego dnia zdobądź PO!
23 grudnia 2021
Wpadła nowa aktualizacja, z której możecie dowiedzieć się więcej na temat możliwości prowadzenia większej ilości wątków fabularnych!
3 grudnia 2021
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 grudnia.
1 grudnia 2021
Na forum pojawiła się nowa aktualizacja dotycząca kruków kasugai, filarów i PO!
28 listopada 2021
Na forum pojawiła się nowa aktualizacja dotycząca PO!
15 listopada 2021
Zapisy na event! Przekonaj się razem z nami, że Wszystkie drogi prowadzą do Edo.
14 listopada 2021
Aktualizacja! Dowiedz się o zmianach na forum oraz o dodatkowej możliwości zebrania PO!
13 listopada 2021
Otwarcie forum.
12 listopada 2021
Latest topics
Pokoje RetsuDzisiaj o 5:24 pmDate Retsu
Wodospad ShiraitoDzisiaj o 5:14 pmHīragi Kyōya
Hatago YabuharaDzisiaj o 4:05 pmHīragi Kyōya
OgródDzisiaj o 2:26 pmMatsudaira Ryōyū
FuyuzoraDzisiaj o 2:07 pmKonoe Nene
Dom rodziny KonoeDzisiaj o 10:27 amAdmin
Skrzynka MGWczoraj o 11:18 pmKonoe Nene

Hatago Tarui
4 posters
PUNKTÓW
Admin
admin

https://hashira.forumpolish.com/t34-wzory-kart-postacihttps://hashira.forumpolish.com/t39-wzor-chronologiihttps://hashira.forumpolish.com/t40-wzor-relacji



Hatago

Zwykły zajazd, znajdujący się przy jednej z głównych dróg miasta. Pozwala przeciętnym podróżnym na wynajęcie pokoju, a także spożycie przygotowanych przez kucharza posiłków. Miejsce to nie jest niczym wyrafinowanym, przez co lepiej urodzeni przejezdni praktycznie tu nie zaglądają.





Admin
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Cytat :
omae wa mou shindeiru
Wiek :
---
Gif :
Hatago Tarui Tanjiro-demon-slayer
Wzrost :
---
Siła :
S
Wytrzymałość :
S
Szybkość :
S
Zręczność :
S
Hart Ducha :
S
Punkty :
856
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Niwa
https://hashira.forumpolish.com/t330-niwahttps://hashira.forumpolish.com/t334-niwa
Takie to już sobie nasza bohaterka wybrała, że nie za często znajdowała się w jednym miejscu. Nie, żeby lubiła podróżowanie, ale do przemieszczania się została zmuszona przez wyższych rangą tropicieli, z którymi chcąc, a raczej wcale nie, była zmuszana do wybierania się na wspólne eskapady poza główną siedzibę ich organizacji. Znaczna część z Ne zdawała się być idealnie dopasowana do Niwy. Nie mówili za dużo, a zapewne i nie myśleli zbyt wiele. Nastawieni głównie byli na pracę, a jakieś zażyłości między sobą czy dbanie o kontakty międzyludzkie nie leżało w ich interesie. Wiadome jest, że nie każdy z zabójców demonów wpasowałby się w ten opis, ale z własnych doświadczeń Niwa mogła przyznać, że dobrze trafiła. No i w końcu podczas tropienia wypadałoby zachować ciszę, a nie bawić się w jakieś pogadanki na temat honoru i innego znoju.

Teraz wracała praktycznie sama. Jeden z jej głównych przełożonych, do którego miała się zameldować, wyrwał się do przodu, bo jak sam wspominał miał do załatwienia kilka spraw w Kioto. No i dobrze. Niwa nie pytała, bo co ją to interesuje, co chłop ma ze sobą zrobić w tym ogromnym mieście. Nawet jeżeli miałby zdradzać swoją żonę, to jej nic do tego. A zresztą co to byłby za problem, gdyby nawet brunetka się o tym dowiedziała. I tak by ją to niezbyt zainteresowało. Niestety wieczór się zbliżał, a warunki pogodowe wcale nie zdawały się być lepsze, a wręcz przeciwnie. Z minuty na minutę nad głową pędzącej na koniu Niwy pojawiało się coraz więcej ciemnych, ciężkich burzowych chmur. Kobieta wiedziała, że nie będzie się specjalnie moczyć w taką pogodę. Ni to zdrowe, ni to przyjemne. A akurat na przyjemności zależało jej o wiele bardziej niż na własnym zdrowiu. Stąd też, przejeżdżając przez Otsu, spostrzegła jeden z zajezdnych lokali, do którego czym prędzej się wybrała. Pieniędzy wiele nie miała, ale... ale to się zawsze da dogadać, prawda? W końcu nie zostawała demon slayerem dla żadnego zysku.

No, dobra, cicho mi tu. – Wyszeptała do swojej klaczy, która nerwowo wierzgała kopytami. Nie był to jej koń... a przynajmniej nie tak dosłownie jej. Wiadome było, że konie przed wypadami poza siedzibę należy podjąć ze stajni, lecz jeżeli się dało, to wybierała właśnie ją. Dobra, młoda klacz. Tylko zbyt żywiołowa. Zawiązawszy linę dookoła pierwszego lepszego drewnianego paletka, zarzuciła włosy do tyłu, chcąc wyglądać w miarę przystępnie, nim schowa się przed deszczem w zajeździe.
Niwa
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Siła :
D
Wytrzymałość :
D
Szybkość :
D
Zręczność :
C
Hart Ducha :
C
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
gang świeżaków
gracz zarejestrowany w ciągu pierwszych dwóch tygodni
wszystkie drogi prowadzą do Edo
wzięcie udziału w evencie "wszystkie drogi prowadzą do Edo"
PUNKTÓW
Invitado
Gość
Ciemne chmury zaczynały się kłębić nad dachami miasta. Ludzie zaczynali przyśpieszać kroków, zmierzając w sobie tylko znane miejsce. Kobiety chowały wywieszone tkaniny i przymykały okiennice. Mizuno już wcześniej czuł zapach nadciągającego deszczu. Był to jeden z jego ulubionych zapachów. Podobało mu się to tym bardziej, że ludzie znikali na ten czas z drug, a im mniej ludzi, tym swobodniej się czuł. Nie przeszkadzało mu również moknięcie, chociaż tym razem nie planował iść w deszczu. Nie miał tez ku temu powodów.
Pierwsze krople zaczynały spadać z nieba zostawiając na jego ubraniu mokre ślady. Rozejrzał się po okolicy, na jego szczęście w pobliżu znajdywał się zajazd. Dojrzawszy go czym prędzej ruszył w jego kierunku. Zawahał się przed samym wejściem, jednak wizja napitku pod dachem, kiedy wszędzie indziej pada deszcz była dla niego wystarczająco kusząca. Wszedł do środka, nie rozglądając się za bardzo wybrał miejsce stosunkowo blisko wyjścia. W środku było dość ciemno, nic dziwnego skoro na zewnątrz, ciemne kłęby chmur zakryły całe niebo. Było też zaledwie kilka osób, wszyscy wyglądali na przejezdnych, a przynajmniej większość.
Zaledwie chwilę po nim, do środka weszła dziewczyna. Zerknął w jej kierunku, wydala mu się znajoma. Musiał już kiedyś ją spotkać, a przynajmniej gdzieś widzieć.
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Niwa
https://hashira.forumpolish.com/t330-niwahttps://hashira.forumpolish.com/t334-niwa
Tuż po tym, gdy udało jej się uporać z dość niesforną klaczą... No, no dobra no. Musiała ją przekupić. Wszak żaden zwierzak nie lubi być przywiązany na krótko do drewnianych rusztowań budynków. Lekko rozmielony smakołyk w dłoniach Niwy sprawił, że wierzchowiec powoli przestawał się rzucać, pozwalając wreszcie się okiełznać. Dziewczyna nawet poluzowała linę na tyle, ażeby mogła się przejść tu i tam. Wielkie przestworza wypełnione zielonymi pastwiskami to może i nie były, ale jak się nie ma co się lubi, to się przynajmniej nie narzeka. – Dobra dziewczynka. Grzecznie mi tutaj. Nie zamierzam iść spać w tej ruderze. – Wielka pani się znalazła. Niegdyś, zanim dołączyła do brygady demonowców, sama w takich mieszkała, a nawet czasami w nieco gorszych warunkach. Chłopi mimo wszystko nie mieli źle w naszym feudalnym państwie. Każdy chciał mieć co włożyć do ust, a to zapewnić mogła jedynie kasta rolnicza. Tak czy siak... no, pora wejść do tego budynku. Napić się i spadać.

Chwilkę po przekroczeniu progów, posłusznie zdjęła swe zmoczone sandały, a kapelusz widniejący na jej głowie powędrował na jedną z niższych półek ustawionych bogowie jedynie wiedzą po co. Ani nic ładnego na nich przeważnie nie stało, ani nawet usiąść się na tym nie dało, bo nawet tak filigranowa osóbka jak Niwa miała z tym niemały problem. Już w zasadzie miała podchodzić do zarządcy tego budynku, lecz postanowiła chwilę zaczekać, lustrując dokładnie wnętrze zajazdu. Niektórzy mówią, że DSi mają szósty zmysł... och, to znaczy może i mają wyostrzone swoje zmysły, ale tego szóstego jeszcze nie udało im się otworzyć. A być może? Mniejsza z tym. Dla Niwy szóstym zmysłem był fakt, że nawet pośród tłumu w teorii przypadkowych osóbek mogła ona odnaleźć znajomą twarz.

Mężczyzna, siedzący niedaleko wejścia, wyróżniał się wśród tłumu. Swoją postawą, swoim wzrokiem i swoim zapachem, a na to dziewczyna była wielce uwrażliwiona. Podczas tropienia nie zawsze zdarza się znaleźć demony. Czasami napotyka się i na martwych mizunoto, którzy gdzieś zabłądzili na szlaku. – Co tam, kolego? – Zagaiła podchodząc bliżej czarnowłosego mężczyzny, przeczesując swe mokre od deszczu włosy, a przemoczone ręce wytarła prosto o czarną szatę, która obecnie spowijała jej ciało. – Wielkie demony... oj, może nie powinnam tak głośno mówić. – Zaśmiała się sztucznie, nie chcąc od razu paplać całemu zajazdowi o tym, czym się zajmują. Niektórzy DSi byli przewrażliwieni na tym fakcie, a zresztą Niwie nie chciałoby się tłumaczyć prostym ludziom, na czym polega jej praca. – Wielkie kłopoty na trasie były? Zgładziłeś je swym... mieczem? Z pewnością sobie świetnie radzisz w tego typu wojaczkach. Taki mężny i dzielny. – No i trochę stary, ale tego Niwa już dodawać nie chciała. Wszystko to jednak mówiła w nieco podwyższonym tonie. Charakterystycznym dla niej, gdy chce się z kogoś pośmiać, lecz być może mężczyzna złapie haczyk i zacznie Niwie opowiadać, czego to jako prosty szermierz nie dokonał. Tacy są najlepsi. – Na mnie już jednak pora. - Nie ma co tracić czasu i tak też, jak powiedziała, wzięła się i zebrała, opuszczając w końcu budynek.

z/t
Niwa
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Siła :
D
Wytrzymałość :
D
Szybkość :
D
Zręczność :
C
Hart Ducha :
C
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
gang świeżaków
gracz zarejestrowany w ciągu pierwszych dwóch tygodni
wszystkie drogi prowadzą do Edo
wzięcie udziału w evencie "wszystkie drogi prowadzą do Edo"
PUNKTÓW
Invitado
Gość
Zapowiadał się cięższy dzień niż mu się wydawało. Nie tak planował spędzić swój czas w zajeździe. Na pewno nie planował spędzać go z druga osobą. Przez chwilę zastanawiał się o co jej chodzi. Spoglądał na nią z naturalnym dla niego chłodem. Wewnątrz jednak ściskało go pewne zażenowanie od momentu kiedy zaśmiała się sztucznie. Na domiar złego kolejne jej słowa, pytania o "kłopoty zgładzone mieczem" były niczym zimna woda wlewająca się mu za ubranie. Na ułamek sekundy poczuł, że go zmroziło.
Zmarszczył nieznacznie brwi po czym mimowolnie machnął lekko ręką.
- Nie rozumiem i chyba nie chcę wiedzieć czemu wyrażasz się akurat w taki sposób... - Z jakiejś strony sytuacja w której się znalazł, a raczej osoba która jednak go zaczepiła jako pierwsza, wydala mu się zabawna. Nie codziennie spotykał kogoś ze swojej profesji, a co dopiero kogoś kto, jak dla niego, zadawał tak absurdalne pytania.
- Z resztą... Wszyscy spotykamy te... "kłopoty.." i skoro jesteśmy w stanie pić w zajeździe, znaczy, że nas nie przerosły... Tyle w temacie. - Wzruszył ramionami. Nie szczególnie przejmował się co będzie dalej. Nie koniecznie chciał tez rozmawiać na ten temat. Dla niego nie było sensu tego ciągnąć, a co dopiero cokolwiek opowiadać. Wychodził z założenia, że wszyscy w ich fachu wiedzą jak wygląda praca którą wykonują, wiec nie muszą się z tym miedzy sobą dzielić, a co dopiero chwalić. Taka postawa byłaby też niezgodna z tym w jakich przekonaniach dorastał, a chociaż z wieloma rzeczami jakie mu wpajano się nie zgadzał, tak niektóre stały się już po prostu jego częścią.


z/t użytkownika; lokacja ponownie dostępna
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Samotność przynosiła zbyt wiele myśli.
Katsu odwykła od konieczności radzenia sobie z własnym umysłem w pojedynkę. Wróciła konieczność samodzielności, którą tak skrupulatnie, z premedytacją wręcz w ostatnim czasie oddawała, niczym piłkę, która parzyła jej dłonie w groteskowej dziecięcej grze, teraz przybierającej postać jej nieskończonego żywota. Odwykła od odpowiedzialności za własny los, a nieznoszący sprzeciwu powrót do tego stanu sprawiał wrażenie tego kolca w skórze, ciała obcego wbitego w tkanki, które organizm za wszelką cenę chciał od siebie odrzucić. Jak gdyby było to coś dalekiego jej wewnętrznej naturze.
Może, wbrew własnym ambicjom, była stworzona do tego, aby służyć?
W takim wypadku jednak… dlaczego zawsze tak kochała władzę?

Kioto było względnie bezpieczną przystanią, oczywistym wyborem, podczas samotnych podróży. Nawet jeżeli zawsze gdzieś na dnie świadomości ciemnowłosego demona widniał pomysł uderzenia w samo serce ludzkich ostoi. Nagoja, do której zawsze ją ciągnęło, była niczym apetyczna perspektywa, roznosząca po sobie zachęcającą woń skrajnego braku rozsądku.
Im trudniej było jej poukładać własne świadome myśli, tym mocniej w jej podświadomość wbijało się szaleństwo, od zawsze przecież będące najsłodszą drogą ucieczki od wszelkich problemów.  

Miasto zabójców musiało jednak poczekać, gdyż Kioto oferowało spokój, potrzebny do podjęcia chociażby prób organizacji. Nieznośnych, niewygodnych, a jednak nieuchronnych.
Po raz pierwszy od długiego czasu, musiała zadbać o własny posiłek i to sprawiło, że miała raczej zgnuśniały humor. Zresztą… cóż innego mogło jej towarzyszyć, gdy zawitała do prymitywnego zajazdu, pełnego nic nieznaczących ludzi i mało wyrafinowanych pobratymców. Ubrana w czarny, drogi płaszcz, z biżuterią prześwitującą na jej palcach i odsłoniętym dekolcie i tak wzbudzała zainteresowanie. Przy odrobinie szczęścia, ktoś mógłby odważyć się, podejść i ją zaczepić, przypieczętowując tym samym swój marny los.
Tak, to było coś, co mogłoby jej przywrócić zapał do bycia demonem, którym swego czasu kochała być. Nie po to, aby się najeść. Nie miała ochoty na ochłapy marginesu ludzkiego społeczeństwa. Podróżnicy w brudnych szatach pachnieli lasem. Ona wolała zapach przepychu.
Nie, tutaj jedyną ulgę mogło jej sprawić okrucieństwo pozbawione chęci zaspokojenia głodu. Uwolnienie tego czystego, nieskalanego żadnym argumentem zła. Przypomnienie, że miała w sobie coś, co było tylko dla niej samej.
Do tej pory jednak pozostawała niczym ten przygaszony szmaragd, który należało otrzeć z kurzu, aby przywrócić mu pełnię blasku.
Kaptur jej płaszcza zsunął się z jej kruczoczarnych lśniących włosów, jakby zachęcając do interakcji.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Jestem tutaj oto, ale jakby mnie nie było. Być może nie bawią mnie te ściany, które wyglądają na sklecone pośpiesznie przez niewykwalifikowanych robotników. Być może nie pociąga mnie ich kolor, który wygląda na wybrany w jakimś pijackim widzie, a nie na drodze trzeźwej decyzji. Być może towarzystwo okoliczne wydaje mi się takie wyblakłe, jakby ktoś w przypływie twórczej indolencji zdecydował się zamalować twarze wszystkich postaci obecnych na obrazie, jak gdyby nie było wystarczające, że nakreślono je ruchem pędzla, który można określić tylko jako paralityczny. Ta cała wadliwość wkradająca się w świat, który właśnie przeżywam nie, przeszkadza mi w ogóle, w ogóle mnie nie obchodzi. Wszak nie narzuca mi się, że mógłbym być właśnie w jakimś innym miejscu, jakimś innym czasie, jakimś innym przeżyciem się cieszyć. Jest mi dobrze w obecnym usytuowaniu.

Dlatego wchodząc do głównej sali zajazdu nie przejmuję się tymi wykrojonymi na ludzi kształtami. Mijam ich, jakby ich nie było i oni też wkrótce zapomną o mnie – lokalnym dziwie, pochłonięci tymi wszystkimi swoimi ważkimi sprawami, za którymi gonią przez swą krótką codzienność, a które plączą im myśli, przewartościowują wartości i burzą to wszystko, co w mrówczym mozole budują przez swe całe swe mrówcze życia. Robią to i zapominają o tym co najważniejsze, co każdy człowiek powinien pamiętać, a co ja wiem od dawien dawna… Trzeba żyć z poczuciem spokojnej wyższości nad życiem.

Nie ważne jak się na ich tle odcinam w swym eleganckim śliwkowym kimonie lub jak blady w porównaniu do nich jestem, czy też zapach mój jest z gruntu odmiennie lepszy. Jeśli nie zechcę poczynić nic, co jakąś przemocą odcisnęłoby mnie w ich pamięci i tak usunę się w mrok zapomnienia. Tak będzie. Tak być musi, z tej racji, że nie uczynię żadnej rzeczy, która przyniesie taki skutek. Jest w tym wszystkim jednak coś, co mimo nijakości otaczającego mnie świata, moją uwagę przyciąga, ku czemu kieruję swoją intencję. Jest to pytanie… Czy ta jedna, która jawi mi się zupełnie inaczej od wszystkiego innego, co jest dane w doświadczeniu przebywania w tym miejscu, postąpi w odwrotny sposób? Czy czynem ostrym, jak gromowe światło, zabłyśnie w ich pamięci? Czy może opuści ten lokal nie pozostawiając po sobie nawet nikłego wspomnienia? I czego tak właściwie pragnie tu i teraz?

Dla mnie twarze, szczególnie te przyciągające moją uwagę w sposób mocny oraz związane z nimi imiona nigdy nie giną w pomroce umysłu, dlatego poznaję ją bez trudu. Kojarzę z tamtego miejsca, tamtego spotkania, kiedy to przez niedługą chwilę mieliśmy okazję rozmawiać ze sobą. Mogłem nawet przywołać to wrażenie jakiegoś dziwnego blasku, którym zdawała się promieniować, a który sprawił, że pomimo dość długiego czasu, nadal posiadałem jej wyraźną reminiscencję. Tylko teraz jest jakaś inna delikatnie, jakby te wszystkie złote świecidełka były jednym blaskiem, który jej pozostał, wytwarzanym z materii nieożywionej, a co za tym idzie mało dojmującym, wręcz smutnym. Ta właśnie smutna różnica sprawia, że czuję się zaciekawiony jeszcze bardziej. Jednak nie na tyle, aby jakimś gwałtownym czynem zdradzić się z tym, zadając przy tym kłam własnej naturze. Zamiast tego zbliżam się do lady, wolnym krokiem, stając koło niej, bardzo blisko tak, aby mogła mnie zobaczyć, ale sam pozornie nie zwracam na nią najmniejszej uwagi, traktując ją jakoby przechodnia całkowicie obcego, przygodny byt napotykany na ścieżce życia. Być może mnie poznaje, być może dotyka ją jakoś ten brak uwagi, ale nie miałem zamiaru reagować nawet na najbardziej złowieszcze omeny takiego stanu rzeczy. Posągowo nieporuszony czekam, aż podejdzie do mnie ktoś z obsługi.
- Dużą czarkę zielonej herbaty – zamawiam i nieśpiesznym gestem kładę na stole te żałosne monetki, co wszyscy tak na nie tyrają, zginając karki w pałąk i zalewając sobie utrudzone oblicza siódmymi potami. Patrzę, jak obsługująca mnie pracownica odchodzi i dopiero wtedy, nie zmieniając pozycji całego ciała, obracam głowę w kieruku demonicy odzianej w czarną suknię.
- Sprawiasz dziś wrażenie jakiejś przygaszonej Katsu-sama. – Głos mój, jak zwykle głęboki i mający w sobie coś hipnotyzującego, nie wyraża za wiele, jakby się tutaj mówiło o oczywistych stwierdzeniach czystych faktów. – Czyżby coś cię kłopotało? Odbierało radość życia?
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Siedziała przy barze, niczym ta samotna kobieta, która nie chcąc przyciągać niczyjej uwagi, paradoksalnie robiła za ten wyraźny, odbijający się niczym czarna plama na bieli punkt, w który wpatrywało się tak wielu. Siedziała, czekając aż ktoś sięgnie do zasobów własnej odwagi, aby przypieczętować marny los marnej jednostki, poniekąd oddając w ten sposób również swój własny z powrotem w cudze dłonie. Groteskowo, choć miała spróbować postępować inaczej, nie potrafiła odmówić sobie tego ukochanego hazardu, którego najcenniejszym żetonem miała być ona sama… bądź czyjeś życie. Zawsze jedno z dwóch.
Nie miała problemu w odróżnieniu demona od człowieka, tym bardziej, jeżeli kiedykolwiek wcześniej zdarzyło jej się spotkać ową personę. Zapachy w świecie dzieci Muzana były, jak na drapieżników przystało, ważnym aspektem, wyraźne na tyle, aby poczuć nawet te najbardziej subtelne różnice międzygatunkowe. Co więcej, pozwalały wyciągnąć z bardziej charakterystycznych postaci tę szczególną woń, która stawała się nieodłącznym elementem rozpoznawczym.
Zanim jeszcze mężczyzna zdążył dobrze usadowić się u jej boku, Katsu doskonale wiedziała z kim ma do czynienia i chociaż, odkąd tylko tu weszła liczyła, że rozrywkę dostarczy jej zwykła ludzka naiwność, umysł nie pozwolił jej poczuć zawodu, gdy rozpoznała zapach demona w śliwkowym kimonie.
Zwróciła twarz ku niemu, aby swoim szmaragdowym spojrzeniem przesunąć po znajomym przystojnym profilu. Zdawało się, że nie wzbudził w niej żadnych emocji, ani swoim pojawieniem się, ani faktem, że z początku zdawał się zupełnie nie zwracać na nią uwagi. Wiedziała jednak doskonale, że ją pamiętał, rozpoznał i celowo usiadł obok, nie wierzyła bowiem w przypadki aż tak perfidne. I mimo swojej skąpej emocjonalności, zdradziła jednak zainteresowanie, które, niczym iskierka zatliło się w jej spojrzeniu, podobne temu, które czuła przy pierwszym ich spotkaniu, a którego nie udało im się nigdy zaspokoić.
Jej spojrzenie ciążyło na nim przez dłuższą chwilę potrzebną do zamówienia herbaty, aż w końcu zwróciło się znów przed siebie, nie spotykając z jego własnym, gdy wreszcie zdecydował się obdarzyć ją uwagą.
Gdy na dzień dobry wspomniał swoim przyjemnym głosem o utracie blasku i radości, Katsu uśmiechnęła się pod nosem delikatnie. Zapomniała już, jak bardzo lubiła go słuchać i nagle ta świadomość wróciła do niej, jak przyjemne zaskoczenie, rozlewające się po umyśle.
- Ciebie też miło widzieć, Atsushi - odpowiedziała, jak gdyby nie widziała potrzeby odpowiadać na żadne z jego pytań. - Przyznaję, że nie sądziłam iż, jeżeli kiedykolwiek przyjdzie nam się znów spotkać, będzie to właśnie takie miejsce.
Ani taki czas.
W końcu, gdy sekundę później znów skierowała na niego swoje spokojne spojrzenie, zdawało się, że jej wcześniejsza markotna postawa teraz schowała się za maską tego typowego cwanego wyrazu, który tak wiele razy sprawiał, że mężczyźni zamierali, nie będąc w stanie się z nią skonfrontować. Katsu była zbyt bezpośrednia, zbyt pewna siebie. Silna, choć być może tej nocy, ta siła nieco bledła, zmieniając się w pewną nostalgiczną ponurość.
- Przygaszona mówisz? - spytała w końcu, gdy już napatrzyła się na jego żółte, hipnotyzujące tęczówki. Jej lewa brew uniosła się subtelnie w wyrazie być może nawet i nieco karcącym.  - Mogłeś zacząć od czegoś przyjemniejszego, Astushi...- zawahała się, wydymając lekko wargi. - Być może jednak faktycznie powinniśmy być mądrzejsi, niż te owiane fałszem uprzejmości, w które wszyscy tak bardzo lubią wierzyć.
W międzyczasie, gdy barmanka podała demonowi herbatę, aby następnie zwrócić swoje spojrzenie na Katsu, ciemnowłosa spławiła ją gestem.
- Co więc cię sprowadza do tej speluny? - spytała jako pierwsza, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jej własna obecność w tym miejscu była co najmniej równie nietypowa.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Spotkania zawsze wydają mi się osobliwe, bo wydaje się, że w naszym doświadczeniu, może poza nielicznymi wyjątkami, nie jest nam dana potrzeba spotykania kogokolwiek, w tym towarzysko ścisłym tego słowa znaczeniu. Wydaje się, że jedno spotkanie, jakie jest nam potrzebne, to spotkanie z jakimś posiłkiem, które można nazwać obrzydliwie utylitarnym i estetycznie pięknym – znów, przynajmniej w niektórych przypadkach. Tym dziwniejsza jest sytuacja, gdy już po raz kolejny rozmawiamy, bez żadnej wielkiej teleologii. Tak czysto towarzysko, jak czysta zdaje się późnowiosenna mgła tuż przed wstrętnym wschodem słońca i to właśnie chyba sprawia, iż unosi się nad tym całym spotkaniem pewien opar absurdu.

Ku mojemu zaskoczeniu zdaje się on jakiś narkotycznie przyjemny, jak specyficzne ziół mieszanki, które trawione ogniem, wydobywają dym, sprawiający, że myśli stają się bardziej ostre, wyraźne i przede wszystkim wciągające. To powyższe wrażenie towarzyszy mi, kiedy to mówi mi, że miło mnie widzieć i obojętnie, czy jest to znamionowane tylko pewną kurtuazją, czy może faktycznie zdradza jej prawdziwe odczucia, jest mi to dane właśnie w ten sposób. Co to sprawia? Czy ten słów zlepek? Czy może ten delikatny uśmiech? Widocznie nawet demonicznego życia nie starcza, aby do końca poznać samego siebie. A nawet jeśli, to przecież i tak nie powinno się z tym zdradzać, bo przecież można tym sobie samemu, zwiesić miecz nad głową albo jeszcze gorzej, czyjeś zębiska nad karkiem.
- Na szczęście nie tyle liczy się miejsce, ile samo towarzystwo. – Odpowiadam, ale znów bez żadnej emfazy, po raz kolejny, oczywiste stwierdzenie, oczywistego faktu. – Od tej chwili nie mogę już narzekać na ten aspekt.

To, że nie odpowiada na moje pytania, nie zmienia w gruncie rzeczy nic z tego, co wcześniej powiedziałem. Nie spodziewałem się odpowiedzi, choćby tak zdawkowej, jak jedno słówko, które zdradziecko zaświadczyłoby o tym, iż mój sąd był prawdziwy. Jednak nie musi mnie w nim utwierdzać, bo przecież samo doświadczenie naoczne jest mi wystarczające.

Nawet jeśli zmiana zachodząca na jej twarzy, gdy obraca swoje spojrzenie w moim kierunku, jest zauważalna, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że służy tylko pośpiesznemu ukryciu, już zauważonego. Niemniej, znacznie bardziej przypominała mi w tym momencie tę, którą spotkałem po raz pierwszy, a której wspomnienie nie tak dawno odnalazłem wbite gdzieś głęboko w świadomość, tak jak się odkrywa niespodziewanie drzazgę wbitą w palec, która choć niewyczuwalna, daje znać o sobie, kiedy dotknąć zbyt blisko niej. Biedna Katsu, cóż się z tobą stało, że straciłaś ten dawny blask? Czy dasz radę go odzyskać? Wdawało się, że na ostatnie pytanie można było odpowiedzieć twierdząco, wszakże inaczej nie patrzyłaby na mnie z brwią uniesioną w wyrazie krytycyzmu, nie wydymałabyś warg, niczym obrażona Pani wywodząca się dobrego domu lub przynajmniej pozorująca obrazę. Widząc to wszystko, słuchając jej słów, obracam się w jej stronie i delikatnie pochylam tors, nie zginając przy tym karku. Jest w tym geście coś przepraszającego, ale niezbyt uniżonego.
- Mogłem powiedzieć, że miło cię widzieć, ale zdało mi się to rzeczą tak oczywistą, że niegodną wspomnienia. – Podjąłem, wróciwszy do poprzedniej pozycji. – A nawet nie wspominając tej oczywistości, mogłem dodać, że mimo mego pierwszego wrażenia, nadal trudno znaleźć w promieniu tego miasta, a może nawet tego kraju, kogoś bardziej olśniewającego i interesującego niż ty… Słowa te nie byłoby owiane żadną fałszywą uprzejmością i zapewne byłby miłe. Tylko wtedy wzięłabyś mnie za kolejnego bezwartościowego pochlebcę, którego stać tylko na mówienie banałów o szmaragdowych oczach, a przecież moja natura nie jest taka.

Barmanka ani podana przez nią herbata, nie zasłużyły sobie na moją uwagę. Kobieta jest już mi zbędna, jej status w moich oczach – już i tak niezbyt wysoki – spada karkołomnie do poziomu czegoś, co przyczepiło się do podeszwy buta, ale zaraz odklei się samo. Herbata nie jest mi potrzebna jeszcze. Uwagę całą poświęcam Katu, wpatrując się w nią bezwyrazowym spojrzeniem z nieco przechyloną głową. Zajęcie to, z nieodkrytych dla mnie powodów, jawi mi się całkiem sympatycznym, mógłbym jeszcze to robić jakiś czas. Być może tak długo, jak mi na to ona pozwoli. Dopiero jej pytanie oraz chęć udzielenia jej odpowiedzi sprawia, że toczę wzrokiem po ścianach, po podłodze, po suficie, po ludziach, jakbym chciał się upewnić, że faktycznie to najpodlejsze miejsce na ziemi.
- Masz rację droga Katsu, jest to bezsprzecznie speluna. – Mówię, podczas tego upewniania. Słychać w mym tonie wyraźny niesmak odnoszący się do tego miejsca. Gdy po chwili me spojrzenie wraca do niej i podejmuję dalszą część wypowiedzi, barwa mego głosu wywraca się nagle i zaczyna przypominać tę, którą da się słyszeć, gdy ktoś opowiada toczącą się nieśpiesznie opowieść, w której zza sensów słów, wygląda na słuchacza jakaś ciekawa historia. – Jeśli jednak przypatrzeć się uważnie, dobrze poszukać, to okazuje się, że oto w tym paskudnym miejscu, znajduje się ukryte przejście do krainy fantazji. – Po raz pierwszy pojawia się na mojej twarzy ledwie cień uśmiechu, ale uśmiechu upiornego. - Co zaś się tam odbywa, nie wypada mówić głośno w takiej spelunie jak ta.
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Odkąd tylko się narodziła jako demon, Katsu nigdy nie panowała nad swoim losem, nie tak naprawdę, pławiąc się  wręcz w poczuciu chaosu, który ją otaczał. Niczym w objęciach najbardziej czułego kochanka. Pływając w jego bezkresnej toni i czując się niczym ryba w wodzie, raz mniej, raz bardziej świadomie, a jednak zawsze doprowadzała do tego, aby utracić kontrolę, wznieść w powietrze tumany gryzącego w oczy niebezpieczeństwa. Nie było bowiem niczego bardziej irytującego niż ta ułuda posiadania wpływu na pewne sytuacje. Spontaniczność wydarzeń nade wszystko pozostawała najwybitniejszym z artystów, malującym najbardziej krwawe i najpiękniejsze obrazy. Trzeba było tylko oddać pędzel, czasem może zapewnić odpowiedni zestaw farb. Czasem kogoś popchnąć do podjęcia odpowiedniej decyzji. Tracić jakiś bolesny punkt. Tchnąć płynnym szaleństwem, pokrzepić lepiącym pożądaniem.
Rozpalić płomień.
Tak. W tym była cholernie dobra. Za tym tęskniła.
Spotkanie Atsushiego w Hatago mogło być nic nieznaczącym faktem, który wkrótce miał zatonąć pomiędzy innymi szczegółami demonicznej pamięci. Nie byłby to pierwszy taki zawód, po powrocie do Kioto. A jednak, to spojrzenie pionowych źrenic pozostawiało po sobie naprawdę przyjemne wrażenie na skórze, tak samo jak aksamitny, mrukliwy głos przypominał o pewnym zakurzonym uczuciu rozkosznej, szlacheckiej wyższości.
- Cieszę się, że tak mówisz - odpowiedziała gładko, pozwalając sobie na drobny uśmiech w odpowiedzi na docenienie jej towarzystwa w tak otwarty sposób. Nie mógł liczyć na skromność z jej strony, jednak czy to nie wdzięczność, którą potrafiła hojnie obdarzyć szczere intencje, pozostawała dużo bardziej wartościowa?
Wydęte wargi i przelotne wrażenie urazu ciemnowłosej zniknęły gdzieś pod eleganckim uśmiechem, gdy demon u jej boku pochylił się, w oczywisty sposób dając się wciągnąć w wyjaśnienia, które były miłe dla ucha, choć zdawało się wcale nie wypełniały pustki, ziejącej za przygaszonym szmaragdem.
- Twoja natura nie jest taka - powtórzyła jego ostatnie słowa, przyznając mu tym samym rację. Subtelny uśmiech przebiegł po jej wargach dodając jej uroku i tego niemalże niewinnego wyrazu. Aż chciało się uwierzyć, że wcale nie celowo wywołała jego argumentację, gdyby nie fakt, że zaraz perfidnie miała się do tego przyznać.  - A i ja wbrew pozorom nie jestem aż tak łasa na pochlebstwa, chociaż nieprzyzwoicie przyjemnie jest się czasem upomnieć i otrzymać taką odpowiedź.
Choć przyświecała jej elegancja, Katsu wciąż wyglądała bardzo młodo, przez co niezmiennie wywierała wrażenie pełne czaru, którego nie dało się przeoczyć. Niczym księżniczka - dystyngowana, jednak nie w tym ciężkim, wytrawnym smaku, który pozostawia gorycz na języku, a raczej z lekkością pierwszego ciepłego powiewu wiosny. Majowa niewinność przygaszona była jedynie niebezpiecznym błyskiem w kobiecym spojrzeniu, dokładnie takim samym, który przyświecał każdemu naturalnemu drapieżnikowi. Wszystko to sprawiało, że tylko ci najbardziej uważni byli w stanie zajrzeć pod ozdobną powłokę i dostrzec potwora o zgniłym, zdeprawowanym sercu.
Jego nieposkąpiona uwaga sprawiła, że i Katsu powoli odwróciła się przodem do demona, pozwalając mu dostrzec, jak niewiele materiału składało się na jej wytworną, spływającą do ziemi suknię, którą skrywała pod osłoną płaszcza. Dekolt przyozdobiony był, tak charakterystyczną dla jej osoby, złotą biżuterią, która aż prosiła się o ściągnięcie bandyty głodnego łatwych pieniędzy. Można było podejrzewać, że ciemnowłosa korzystała zarówno z walorów estetycznych tego drogiego metalu, jak i z praktycznych aspektów jego posiadania, które niezliczoną ilość razy sprowadzały nierozważnych rzezimieszków prosto pod jej stopy.
Cóż to była za rozkoszna zabawa, gdy drapieżnik stawał się ofiarą.
Przesunęła spojrzeniem po Atsushim, gdy ten rozglądał się po lokalu, korzystając z możliwości przyjrzenia mu się bliżej, doceniając przyjemny dla oka obraz, który roztaczał swoją osobą. Ostrość rysów twarzy. Długie linie naczyń biegnących w zagłębieniu męskiej szyi. Niebezpieczny spokój spojrzenia, które wracając w jej stronę musiało przyjąć na siebie ciężar tego bezkresu śmiałości, w której Katsu nie udawała nawet, że mu się nie przyglądała. Dokładnie tak samo, jak on jej, ledwie chwilę temu.
Pełne wargi wygięły się w odpowiedzi na upiorny uśmiech. Pochyliła się nieco w jego kierunku, niewymuszonym gestem, dając się przyciągnąć jego osobie.  
- Teraz mnie zaintrygowałeś, Atsushi. Gdzie więc wypada prowadzić takie rozmowy? I czy właśnie dlatego tutaj przyszedłeś? - Uśmiechnęła się nieco wyraźniej, a w jej oczach zabłysnęła pewna niebezpieczna iskra. Zaraz też, zanim zdążył udzielić odpowiedzi, Katsu uniosła lekko dłoń, eleganckim gestem prosząc, aby dał jej szansę zgadnąć. - Czyżby po to, aby wejść do tej ukrytej krainy fantazji, o której mówisz…? - urwała z lekko rozchylonymi wargami, zastanawiając się chwilę i pozwalając, aby jej nos zmarszczył się nieco. - I czyich fantazji kraina by to mogła być, bo to zdaje się mieć tutaj krytyczne znaczenie.
Wyprostowała się i uniosła lekko podbródek, obdarzając demona kolejnym urokliwym i zupełnie pozbawionym nieprzyzwoitości uśmiechem, jak gdyby rozmawiali o czymś niewinnie przyjemnym, jak smak wytrawnej potrawy, bądź wieloowocowy aromat wina.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Mogło się jednak dziać tutaj coś ciekawego. Wcześniej miałem przekonanie, że przewinę się po tym pomieszczeniu, może nie niczym cień skrytobójcy, ale w podobnie nieinwazyjny sposób, wezmę to, czego potrzebowałem, aby realizować swe plany, śmiało powzięte i wyparuję, niczym nieznaczna ilość wody, pod wpływem palącego słońca. Słońce, jakaż to wstrętna rzecz, gdy swym blaskiem nie tylko oślepia, rozżarzonymi do białości plamami tańczą przed oczyma, nie pozwalając spojrzeć na świat prawdziwie, a do tego pali skórę, że aż skwierczy, tak jak skwierczy pod czaszką panika, która każe szukać drogi wiodącej do ratowania własnego życia. Tylko własnego, ponieważ nie starcza władz umysłowych, aby myśleć o innych.

Znałem osobników mego gatunku, którzy w sposób osobliwie rzewny, żywili nieutuloną tęsknotę za tym światłem groźnym. Jakież to było głupie, pozbawione rozsądku, niczym marzenie zatwardziałego palacza opium, o żarze ostatniej fajki, wraz z którą wygasa również jego wątła egzystencja. Mylnym jednak byłoby sądzić na temat mojej osoby, że nie lubię żadnych światełek. Było wręcz przeciwnie, lubię je bardzo, ale wolę światełka bardziej żywe, mniej monotonne o nieustalonym szlaku przemieszczenia się. Takie właśnie światełko – choć trochę obecnie wyblakłe – przyciągało moją uwagę i odciągało od wcześniej szeroko zakrojonych zamiarów. Ilekroć spojrzenie moje, wybiegało już w przyszłość, ku realizacji wcześniejszych planów ono znów kazało na siebie patrzeć, zatrzymując mnie przy tej obskurnej barowej ladzie, pochłaniając mój czas. Działo się to tym bardziej, im bardziej Katsu zdawała mi się bliższa tej, którą zachowałem w pamięci, im bardziej powracała z tego stanu niebezpiecznego, smętnego odchylenia, od zakorzenionego w mej pamięci ideału.

Przynajmniej takie odniosłem wrażenie, gdy na jej twarzy urażona mina została zastąpiona uśmiechem. Choć to jeszcze nie było to, co skrzyło się w szmaragdowych tęczówkach, a co kiedyś uchwyciłem czujnym okiem, byłem całkiem pewny, że nadal tam jest… Że tylko czeka. Na fali tej obserwacji tok konwersacji, zrobił mi się jakiś milszy. Chwilowo odpuściłem sobie wszystkie moje wcześniejsze zamierzenia i choć we własnym rozsądku zdawałem sobie sprawę, że i to światełko potrafi poparzyć, nie potrafiłem i nie chciałem się go zrzec. W szczególności, że jej reakcja na moje słowa zdawała się tak obiecująca, jak jest obiecująca dobra księga, która czaruje zawartymi w niej sensami, już po pierwszych kilku stronach.
- W takim razie miło mi, że mogłem ci tę przyjemność sprawić – powiedziałem i skłoniłem się jeszcze raz, ale w sposób oszczędniejszy niż poprzednio. Istotne nie było, że trochę zakręciłem ruletką, próbując przewidzieć, jakiej reakcji na te słowa oczekuje. Było istotne, że obstawiłem dobrze, a jeszcze istotniejsze, że słowa moje nie były obliczonym przekłamaniem, przekonania takie żywiłem przecież prawdziwie. Nim zacząłem mówić dalej, zadumałem się na chwilę, jakbym rozważał właśnie coś złożonego. – Tylko czy nie ma czasem małej, acz wyczuwalnej łyżeczki dziegciu w tej beczce miodu? Czy nie byłoby o wiele bardziej nieprzyzwoicie przyjemnym, gdybym dał ci to sam, bez upominania się, wiedziony tylko i wyłącznie niedającą się zignorować potrzebą powiedzenia ci tego? Hmm… Ale cóż, widocznie taka już podła natura świadomego istnienia, że czasem trzeba się z różnych względów zadowolić efektem połowicznym. - Dokończyłem tonem, którym zdaje się sprawę z jakiś zajmujących, ale mało ważnych dla życia problemów, spojrzałem w szmaragdowe oczy i wzruszyłem ramionami. Dokładnie, jakbym chciał tym zasugerować, że to chyba kwestia o małym znaczeniu, jeśli w ogóle nie obojętna, ale pozostawiając poruszony temat, niejako wiszący w powietrzu.

Nie była to z pewnością jedyna taka rzecz, było coś jeszcze, co dało się uchwycić, ale nie do końca podlegało próbom definicji. Poczucie to zdawało się wywoływać, sposób, w jaki patrzyliśmy na siebie, nie tylko pochłaniając szczegóły własnych ciał, bo przecież nie mogły już ujść mej uwadze, kiedy odwróciła się do mnie przodem, ale również, jakby w wyczekiwaniu, jakie będą następstwa tej obserwacji. Jednym z nich wydawała się rosnąca ekscytacja, gdy przeszliśmy do rzeczy konkretnych, a ściślej mówiąc, do rozmowy o krainie fantazji. Tutaj było coś, na co czekałem od momentu, kiedy zaczęliśmy toczyć tę rozmowę, ten błysk w oku, tak przejmujący, tak nęcący, że mimo mej zwykle opanowanej twarzy, nie zdołałem ukryć tej lewie zarysowanej – jakby delikatnym pociągnięciem pędzla – satysfakcji i zafascynowania. Szybko ukryłem ten emocjonalny znak, który tak nieopatrznie wychynął z mej mimiki, ale przyglądałem jej się dalej, respektując gest, którym mnie wstrzymała i jednocześnie łowiąc, każdą zmianę, która zachodziła na jej pięknym obliczu. Kiedy skończyła, począłem mówić ja, wracając do zwykłego mi spokojnego głosu, choć me wnętrze nie było już tak wyważone, jak wtedy, gdy padały pierwsze słowa tej rozmowy.
- Winszuję, bardzo blisko jesteś sedna… Konkretnie, do tej lady przyszedłem po klucz do niej, ale rozmowy takie wypada prowadzić w miejscach bardziej ustronnych, gdzie jest niskie prawdopodobieństwo, że ktoś usłyszy. Zaś co do reszty… - Wstałem z krzesełka, a później nie odrywając wzroku od jej twarzy, wyciągnąłem ku niej prawą rękę, tak jak to się czyni w wypadkach, gdy zaprasza się kogoś do tańca. Drugą, nieco bezwiednie, sięgnąłem po porzuconą czarkę herbaty. Odwzajemniłem jej uśmiech, swoim uśmiechem, tym razem nieoszczędnym.  – Mogę ci ją pokazać, ale tylko jeśli chcesz, jeśli mi pozwolisz… Być może lepsze od opowieści będzie, jeśli spojrzysz na nią własnymi oczami.
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Jedno obskurne i cuchnące nieszczęściem topionym w tanim alkoholu miejsce, a jakież pozytywne zaskoczenie potrafiło wywołać w dwóch pustych, czarnych sercach.
Katsu lubiła niespodzianki i najwyraźniej ostatnimi czasy pozwoliła sobie na to, aby zapomnieć, jak bardzo. Te subtelne, trącające ledwie ekscytację tlącą się w piersi niczym trzepot drobnych skrzydeł.
Pewien poparzony człowiek, którego imienia nie chciała pamiętać, nazwał ją kiedyś księżniczką i chociaż tamtego wieczoru, w nieco podobnym do obecnego miejscu, upierała się, że było to banalne i dalekie prawdy porównanie, ostatnio zbyt często wracało do niej w myślach.
Podobnie teraz, czując na sobie przyjemnie schlebiające łaskotanie niezmąconej niczym uwagi Atsushiego, poczuła jak zaspokajana jest tym samym jej łasa potrzeba cudzej adoracji.
Szmaragdowa księżniczka. Tak boleśnie trywialna…
Czyżby?
Nie szukała pierwszej lepszej atencji, a przynajmniej bardzo mocno pragnęła w to wierzyć. I chociaż nie znała za dobrze demona, który tej nocy się do niej dosiadł, jego towarzystwo bardzo szybko okazało się należeć do tych najbardziej obiecujących. Właśnie tak sobie zapamiętała wyniosłą postać ciemnowłosego mężczyzny ostatnim razem, podejmując obietnicę, że przy kolejnej okazji nie przepuści możliwości poznania go bliżej.
Słowu demona oczywiście wierzyć nie można, Katsu jednak, spoglądając w parę święcących jasnym złotem tęczówek, szczerze zapragnęła dotrzymać tego konkretnego postanowienia. I być może dlatego, gdy Atsushi wzruszył ramionami, jak gdyby poruszony przez nich temat pożądania miłych słów, stracił na znaczeniu, ona zdecydowała się go chwycić, zanim opadł na lepką od alkoholu skapującego z barowego blatu podłogę pod ich stopami.
- Być może przyjemniej jest otrzymywać przyjemne rzeczy bez konieczności upominania się o nie… - przyznała, chociaż w jej głosie można było wyczuć, że nie jest mocno przywiązana do tej teorii. Za bardzo przypominała ona ubezwłasnowolnienie, które ostatnimi czasy tak bardzo jej się udzieliło.
Drobny uśmiech w kąciku ust ciemnowłosej sugerował że, jak zwykle, balansowała gdzieś na granicy luźnej konwersacji, a ideologicznej prowokacji.
Uniosła subtelnie brew ku górze.
- Bardzo to jednak wyidealizowany obraz, nie sądzisz? Naiwny wręcz, gdy oczekuje się, aż cudza przychylność, łut szczęścia, tudzież zrządzenie losu sprawi, że otrzymamy to, czego pragniemy.
Szmaragdowe tęczówki zabłysły lekko, jakby ich właścicielka była doskonale świadoma, że najprawdopodobniej nie do końca właśnie to Atsushi miał na myśli, odnosząc się do pożądania zwykłego komplementu. Katsu jednak z pełną świadomością pozwoliła, aby osoba demona rozbudziła jej zmysły i to nie tylko te skupione na bodźcach pochodzących z zewnątrz. Nie mogła się powstrzymać, aby nie przeciągnąć nieco tej drobnej dyskusji.
- Widzisz, jeżeli mam na coś ochotę, wolę sama po to sięgnąć, tak, aby poczuć w palcach, jak jest ciężkie, ocenić, czy spełnia moje oczekiwania, a dopiero na koniec sprawdzić, jak smakuje. I może masz rację, że w kwestii interakcji międzyludzkich jest to obarczone pewnym marginesem błędu… pewnym ryzykiem zafałszowania efektu końcowego. - Zastanowiła się na chwilę nad tą kwestią, a jej nos zmarszczył się nieznacznie, w dość urokliwym zadumaniu. - Z drugiej strony podejrzewam, że każdy rodzaj relacji jest tym obciążony. - Lekki głos demona kontrastował z dość pesymistycznym wydźwiękiem wypowiedzi, jak gdyby Katsu wspominała jedynie kolejną nieugiętą regułę, do której najzwyczajniej należało się dostosować. Można było spokojnie odnieść wrażenie, że jeżeli właśnie lekką ręką zdradziła, że nie ufa zbyt wielu osobom, wcale nie czuła się z tego powodu ograniczona.
Siadając przodem do Atsushiego nie trudno było dostrzec ten cień satysfakcji przebiegający po jego przystojnym obliczu. Był to widok nader przyjemny, nawet jeżeli wyraźny tylko przez krótką, ulotną chwilę.
Katsu pozwoliła sobie na to, aby kolejne słowa demona wzbudziły zainteresowanie w jej oczach, podkreślone subtelnym uśmiechem. Szmaragdowe spojrzenie zblokowało się z tym o barwie jasnego złota, a podbródek uniósł lekko, gdy postać Atsushiego stanęła przed nią z wyciągniętą zapraszająco dłonią.
Dała sobie dwie krótkie sekundy całkowicie zbędnego namysłu, bowiem decyzja została podjęta jeszcze zanim padło jakiekolwiek pytanie.
Bo czyż Katsu kiedykolwiek zdarzyło się odtrącić jawnie kuszącą propozycję oderwania własnej uwagi od kłębków ponurych myśli unoszących się w pogrążonym w ciemności umyśle? Od obowiązków, stojących za tymi czarno-białymi kwestiami rozsądku, którego nie chciała posiadać? Wreszcie od tego poczucia zapadania się w rzeczywistości, która była zbyt prosta, zbyt przekalkulowana.
Nigdy.
Drobne, blade palce spoczęły na wnętrzu męskiej dłoni, aby, jedynie dla eleganckiego gestu tak bardzo kontrastującego z miejscem, w którym się znajdowali, Katsu mogła podnieść się z miejsca siedzącego i stanąć naprzeciwko swojego wysokiego towarzysza.
- Skoro już rozbudziłeś moją ciekawość, pozwolę sobie z chęcią skorzystać z tej propozycji - odpowiedziała miękko ze swoim lekkim niczym powiew ciepłego wiatru uśmiechem, którego niewinność psuła jedynie ta iskra, coraz bardziej wyraźnie tląca się na dnie tęczówek. Gdy tylko stanęła u jego boku, przeplotła dłoń przez jego ramię.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
W jakimś stopniu zastanawiało mnie, czy będzie skłonna pociągnąć tę dyskusję dalej. Nie była mi wstrętna taka perspektywa, ponieważ zdaniem moim wśród wszelakich rzeczy, spotykających, tych, którzy pływali w mętnej wodzie świadomego odnoszenia się do świata, to właśnie rozmowa z kimś interesującym, była najjaśniejszym punktem w tym zamulonym stawie zwanym światem, a może bardziej słusznie – światem przeżywanym.

Z tej właśnie racji nie byłem zbyt zdziwiony, że jednak temat został poruszony, jeszcze w jaki sposób… W ten dziwny dwuznaczny, gdzie lekki ton, którym się mówi o rzeczach tak bardzo powszednich, jak nowe kimono i zakup pieczywa, kontrastuje z mimiką, która sama w sobie zdawała mi się nie, li tylko zaproszeniem, ale również najsubtelniejszą prowokacją. Tak, powiedz mi więcej, pokaż trochę samego siebie, zdradź się z czymś – wszystko to nie wprost powiedziane i niewypowiedziane w ogóle i może dlatego tak zachęcające, aby jednak odpowiedzieć. Ja zaś – być może z winy mojej miejscami słabej woli – nawet będąc tego świadomy, nie potrafiłem jej odmówić.
- Bardzo naiwne, jestem o tym podstawowo przekonany. – Powiedziałem, gdy na podobieństwo sytuacji wcześniejszej, przekrzywiwszy lekko głowę i nie spuszczając z niej wzroku, chciwie wysłuchałem wszystkiego tego, co miała mi do powiedzenia. Jednocześnie zacząłem przy tym nabierać pewności, że niektóre zjawiska, które uznałem za wymarłe w mym życiu odrodzonym, wciąż jeszcze są w nim obecne. Podobnie jak koniecznym przyrody prawem, spadający z drzewa owoc ciąży ku dołowi, a woda płynie zawsze tam, gdzie jej reszta do punktu niżej położonego, tak samo, jak we wsiach i miastach, ludzie spajają swoje ciała w jedną organiczną grupę, podług pewnego podobieństwa - zasada wzajemnego przyciągania. Czy tyczyła się również nas, demonów? Była w naszych wiecznych życiach jakoś obecna? Wszystko, co działo się między naszą dwójką, w tym obskurnym miejscu, gdzie podobnie podniosłe rozważania, były traktowane, niczym naruszenie odwiecznego obmierzłego porządku, zawało się wskazywać na odpowiedź twierdzącą.
- Nie uważam życzliwości za jakąś silną rękojmię, nie wierzę w łut szczęścia, a prawdziwe zrządzenie losu, zdają mi zjawiskiem równie nieprzewidywalnym, co rzadko występujący. Sugerowałem jedynie, że chyba bardziej efektywnym i bezpiecznym jest sprawienie, aby ktoś sam był przekonany, że posiada potrzebę powiedzenia tego, co chcemy usłyszeć. Niemniej, nie chodzi mi o krytykę, wszak jest wiele różniących się od siebie poetów i wiele dobrych poezji, a każdy pisze jak mu wygodnie. – Zamilkłem na chwilę, kierując źrenicę w dół nieco na ukos tak, jak się to czyni, gdy stara się przywołać jakiś obraz z pamięci lub zastanawia się nad czymś, co ma właśnie miejsce. Po ułamku sekundy, jej osoba znów przyciągnęła moje spojrzenie. Podjąłem dalszą część tematu, czyniąc to głosem zupełnie spokojnym i wyważonym, udając niejako, że wcale nie dałem się wciągnąć w jej zamysł. Znów ten kontrast, czynu i myśli, słowa i gestu, a jednocześnie wszystko to jakieś takie szczere, wszystko takie do przeczytania, do domyślenia się, jakby była to najzwyczajniejsza rzecz na świecie. – Prawda, chyba w każdej relacji tak jest to mniej lub bardziej prawdopodobne. Choć wydaje mi się, że w tym konkretnym przypadki ryzyko jest jakieś takie niskie. – Lewy kącik ust uniósł mi się zauważalnie, jakby będąc czymś na kształt wstępu do słów następnych. – Jestem skłonny przyznać, że rzeczywiście jak mówisz, albowiem widzę wyraźnie, że nie tylko słowa, ale również tak postępujesz… Przecież nawet w tym momencie to robisz Katsu, sięgasz i oceniasz, czy spełniam twoje oczekiwania.

Jeśli pokrywało się to stanem faktycznym, nie miałem w żadnym razie o to żadnej jawnej ani utajonej pretensji. Mógłbym nawet zaryzykować stwierdzenie, że schlebiało mi to trochę. Wszak jasne dla mnie było, że i ona rozumie, że wartość danych słów i danego zainteresowania jest zawsze relatywna do osoby, która nimi nas obdarza. Przecież słowa ludzi przez nas są bardziej wdzięczne i cenniejsze niż dowolnych innych jednostek. Niemniej, aby to pojąć, trzeba było dostrzegać, to co najwidoczniej dostrzegała ona i co dostrzegłem ja… Trzeba było pojąć, że wśród głupców błazen jest królem.

Szerzej zdawało się mieć to wyraz w prezentowanym przez nas zachowaniu, w tym, że najpierw przyjęła moją dłoń, a później dopiero wstała. Ten konwenans, jeno z pozoru pusty, jak wszystkie nieznaczące kulturowe rytuały, również wskazywałby na to, że uważaliśmy się za członków tej samej kategorii. W miarę, jak odkrywał się przede mną ten pasjans podobieństw, moje już z początku niemałe zainteresowanie jej osobą zdawało się rosnąć sposobem wykładniczym. W milczeniu przyglądałem się jej chwilę, gdy tak stała naprzeciwko mnie, a jątrzące się we mnie poczucie fascynacji rosło, zdaje się zgodnie z tym, jak coraz wyraźniejszy był ten błysk w oczach, błysk, na który czekałem. Bez słowa odchyliłem delikatnie ramię, widząc wyraźnie, że chce przepleść przez nie swoją dłoń.
- Zaszczyt dla mnie, moja droga – odpowiedziałem, nie do końca precyzując, czy chodzi o ogólną jej zgodę, czy obecny gest. Być może stało się tak dlatego, że wiedziony jakimś wewnętrznym instynktem, nie bez oporu, odwróciłem od niej swoje pozornie nieuważne spojrzenie, aby prześlizgnęło się ono na mężczyznę, który nam się przypatrywał. Przez ułamek sekundy raczyłem go wzrokiem, jakim się raczy jakieś nad wyraz obojętne nam zjawisko, po czym skinąłem mojej towarzyszce głową i ruszyłem przez salę. Ignorowałem przy tym zupełnie spojrzenia, które nas odprowadzały. Dwie osoby niepasujące do środowiska, ale w jakiś sposób pasujące do siebie nawzajem. Dopiero po chwili, gdy przechodziliśmy korytarzem prowadzącym do pokoi gościnnych, odezwałem się ściszonym głosem.
- Ten mężczyzna patrzył się na mnie, jakbym właśnie zabijał mu matkę. – Skonstatowałem niezbyt przejęty. – Choć z drugiej strony, pewnie nie jest w stanie wiedzieć, że właśnie wybawiłem go od niechybnej śmierci. Zabawna ironia… - Przy słowie "zabawna", oczywiście nie roześmiałem się w głos ani nie dałem po sobie poznać rozbawienia, tak gwałtowne ekspresje raczej nie leżały w mojej naturze. Po krótkim czasie zatrzymałem się w drzwiach do jednego z pokojów.
- Jeśli możesz, powstrzymaj się od gwałtownych ruchów. – Wpierw wyszeptałem, a później biorąc czarkę zielonej herbaty w drugą rękę, otworzyłem drzwi.

W pomieszczeniu, do którego prowadziły na obskurnym sienniku, właściwym temu obskurnemu przybytkowi, leżał młody chłopak, nastolatek. Twarz jego była wyraźnie przepełniona czymś na kształt rezygnacji i rozpaczy, lecz wstyd i przerażenie odbiło się na niej, gdy zobaczył, że nie jestem sam.
- To przyjaciółka – zapewniłem go swoim spokojnym głębokim głosem, a mój słuchacz, mój więzień dobrowolny, natychmiast się rozluźnił. Zachęcającym gestem głowy, wskazałem demonicy wnętrze pomieszczenia.
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Ciężko było powiedzieć, czy początkowe, dość łatwe przyznanie racji, usatysfakcjonowało Katsu w jakikolwiek sposób. Nie zdradziła się oczywiście z niezadowoleniem, ba, nie pozwoliła aby na jej oblicze wpłynął choćby cień rozczarowania. Wiedziała doskonale, że za każdym zdaniem, nawet tym podbudowanym najbardziej solidnymi fundamentami, mogło znajdować się jakieś soczyste ale. I oczywiście zgoda Atsushiego z jej założeniem była rozsądna, Katsu zdawała sobie sprawę z tego, że w obliczu nieskończonego demonicznego żywota, jej teoria była szyta mocną, grubą nicią. A jednak, ciemnowłosa, ponad wszystko inne, lubiła soczyste dyskusje i coś jej mówiło, że jej obecny towarzysz nie należał do tego grona mężczyzn, którzy porzucali swoje stanowiska lekką ręką, nawet jeżeli musieli sięgnąć do pewnego ideologicznego kompromisu.
Szczególnie jeżeli rozmowa okuta była w atmosferę dwuznaczności, w której najwyraźniej obydwoje czuli się nieprzyzwoicie komfortowo.
Dlatego też, gdy Atsushi podjął myśli, Katsu pozwoliła, aby po jej ustach przebiegł delikatny uśmiech.
Tu jesteś.
Słuchała jego słów, nie przejmując się tym, że jej zielone spojrzenie wbite w jego osobę, mogłoby zdradzić nieco zbyt wiele z zainteresowania, jakie w niej wzbudzał. Nigdy przecież nie bywała oszczędna w obdarzaniu innych tymi emocjami, które w postaci dość skąpego wachlarza posiadała w swoim zanadrzu. Atsushi w przyjemny sposób jej o tym właśnie przypominał i było to bardzo odświeżające przeżycie, po okresie stagnacji, z którego pozwalała się wybudzać, niczym z głębokiego, mrocznego snu.
Przyglądała się, jak lawirował po powierzchni tematu, który poruszyła, nie dając się zaciągnąć w tę głębię, którą tak chciała zobaczyć w jego jasnym spojrzeniu. Mówił wręcz z zamyśleniem, które na moment odciągnęło nawet jego uwagę poza odbywające się właśnie spotkanie. Nie odrywała spojrzenia od jego przystojnej twarzy, gdy wynurzał się z myśli dla niej całkowicie niedostępnych i znów zwrócił swój wzrok na nią.
…nawet w tym momencie to robisz, Katsu, sięgasz i oceniasz czy spełniam twoje oczekiwania.
Katsu zamrugała spokojnie w odpowiedzi, nawet przez moment nie odbierając racji jego stwierdzeniu i, co gorsza, nie posiadając w sobie choćby cienia skruchy z tego powodu.
Drobny uśmiech przyozdobił jej pełne wargi.
- Przeszkadza ci to? - spytała boleśnie bezpośrednio, a jednak tym swoim i tak dość wyważonym tonem, który dawał do zrozumienia, że żadna z odpowiedzi na to pytanie nie będzie uznawana za złą odpowiedź, a szczerość miała tutaj najwyższą wartość. - Wolałbyś, abym owiana elokwencją utrzymywała kanon tradycyjnej, nieśmiałej uprzejmości? Grzecznie oczekiwała na rozwój sytuacji, pozostawiając go, jak to zwykle w naszym świecie bywa, w śmiałych męskich dłoniach? - Uśmiechnęła się wyraźniej, jakby temat kobiecej roli w społeczeństwie bardziej ją bawił, niż bezpośrednio dotykał, nie miała w sobie bowiem ani kropli goryczy, czy złości, a jedynie przedstawiała fakty, które w jej ocenie wcale nie były przecież winą samych mężczyzn. Oh nie, Katsu wierzyła, że jeżeli ktoś na świecie sprawiał, że kobiety były słabe, to właśnie one same.

Gdy już postanowili opuścić brzeg baru, Katsu pozwoliła powieść się ku tylko jej towarzyszowi znanemu kierunkowi, wcale nie zwracając uwagi na otaczające ich, nic nieznaczące postacie ludzkie. Dopiero gdy wspomniał o mężczyźnie w nich wpatrzonym, ciemnowłosa uśmiechnęła się nikle, doceniając sytuacyjny żart okrutnego losu.
- Jak się więc czujesz z tym, że najwyraźniej ratujesz marne życia ludzkie? - spytała, zabarwiając swój głos nutą niewymuszonego rozbawienia. - Niczym bohater w masce, któremu nikt nie podziękuje… poza mną, co najwyżej, bo najwyraźniej ratujesz również samotne kobiety z opresji destrukcyjnej dla nich stagnacji.
Uśmiechnęła się do siebie z tym nieodgadnionym wyrazem, pozwalając jednocześnie, aby jej ramię wsparło się nieco wyraźniej na jego osobie.
Nastawiona na pewien element niespodzianki, nie miała żadnych konkretnych oczekiwań, dlatego też, gdy otwarte zostały przed nią drzwi do ubogiej izdebki, nie poczuła rozczarowania, lecz od razu zogniskowała swoje spojrzenie na żywej istocie, leżącej pośrodku zatęchłego siennika.
Z miłym zaskoczeniem przyjęła określenie, które zostało wobec niej użyte, co pozwoliła sobie okazać znaczącym spojrzeniem, rzuconym gospodarzowi tego marnego przybytku i urokliwym uśmiechem. Zaraz potem weszła do środka i stanęła w pewnej odległości od nastolatka, który był najciekawszym elementem wnętrza… no, nie licząc Atsushiego oczywiście.
- Witaj - zaczęła, ze swoim naturalnym urokiem, który emanował spokojem i czarem całkowicie niepodobnym do demona, którym była. Miała talent do wzbudzania zaufania i stwarzania naprawdę solidnych pozorów, z jakiegoś powodu bowiem nikt nigdy nie kojarzył piękna z potworem. Mimo wszystko nie wiedziała, jaką reakcję wzbudzi w chłopcu, przedstawiona jako przyjaciółka kogoś, kto niewątpliwie był demonem, dlatego pilnowała się z tym, aby, zgodnie z prośbą swojego towarzysza, nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów.
Spojrzała na Atsushiego, po czym spuściła wzrok na herbatę, którą trzymał w dłoni, pojmując w końcu jej przeznaczenie.
- Mogę? - spytała, wyciągając dłoń po naczynie. Jeżeli jej podejrzenia były poprawne, a Atsushi pozwolił jej wyręczyć się w tym drobnym geście, wyciągnęła filiżankę z jego ręki i powoli zaniosła ją nastolatkowi, kucając przed nim, jeżeli tylko nie zdradzał zbyt wyraźnego strachu jej poczynaniami. Kontrastowała z całym wnętrzem obskurnego pomieszczenia, niemalże świecąc nieprzyzwoicie w jego półmroku. Była szczerze ciekawa, jaka będzie reakcja młodzieńca na jej osobę.
- Jak masz na imię? - spytała, niezależnie od tego, czy przyjął od niej herbatę, czy też nie.
Ktoś obserwujący całą tę sytuację z boku mógłby uznać, że Katsu zmiękła pod wpływem ledwo wyrośniętego chłopca, ona jednak była bardziej, jak ten zaciekawiony drapieżnik, który spotkał cielaka i nie zdecydował jeszcze co może zechcieć z nim zrobić. Oczywiście to konkretne cielę było zabawką Atsushiego, ciekawość więc dotyczyła przede wszystkim charakteru tejże relacji.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Słysząc jej pytanie wpierw, jakby zamarłem delikatnie, a później poczułem, jak bezwiednie brwi unoszą mi się do góry, wyginając się w ostry łuk. Nie za sprawą porażającej bezpośredniości tego pytania przez chwilę przyglądałem jej się niemo, tylko od czasu do czasu mrugając oczami, jakby miało to usunąć dokonane zdarzenie. Była to raczej jego treść, która wywoływała we mnie wrażenie podobne do pytania, czy oposy latają kluczem. Była to tyle silna, co dość odległa asocjacja, bo przecież pytanie jej, nie skrzyło się żadnym absurdem i było nad wyraz rozsądne i szczere. To tylko z tego powodu, że przecież odpowiedź nie była jej w tej chwili dana, tak oślepiająco, jak w moim przypadku. Bo jak też mogła? Skoro do tego zamkniętego pokoju zwanego świadomością, osoby niebędące jego właścicielami, mają znacznie utrudniony wgląd.
- Nie, nic mi w tobie nie przeszkadza, w szczególności to – odpowiedź musiała być równie bezpośrednia. Czuło się, że tak jest teraz materia chwili, że to taki czas, gdzie już nie można było lawirować pośród słów mętnych i dwuznacznych sensów. Tylko proste pytanie i tylko prosta odpowiedź, bo wszystko inne zdawało się grozić absolutnym zafałszowaniem tego, co między nami się odbywało, wywróceniem wszystkiego na nicę, a ja nie chciałem do tego dopuścić. – I to przecież o ich świecie mówisz, nie naszym… Nasz jest wszak zupełnie inny i może jest w nim miejsce na jakieś konwenanse, ale na różne od tamtych. – Wydawało mi się to nad wyraz prawdziwe z tej racji, że przecież o układzie demonicznych żyć nie decydowała żadna płeć, ale to, kto kogo zjadał i kto kogo zbyt lubił, aby sprawić sobie przykrość jego zjedzeniem.

Nasze krótkie przebywanie w korytarzu zdawało się wskazywać, że jednak prócz wzajemnego pożerania, mógł istnieć jakiś inny układ ciał i słów, taki który nie jest do szczętu przesycony samą agresją i sprytem podłym, mającym zapewniać możliwość wejścia na głowę wszystkim razem i każdemu z osobna. Można było rozmawiać inaczej, w atmosferze miłej, miłe rzeczy mówiąc sobie wzajemnie, z delikatnie żartobliwym akcentem. Nie była to sytuacja, której się do końca spodziewałem, bo przecież większość swojego nowego istnienia spędzałem samotnie, będąc jednocześnie zawsze ostrożnym w stosunku do tego spotykanego. Tym razem było inaczej. Tym razem, gdy odwróciwszy głowę, zobaczyłem nikły uśmiech na jej twarzy, który zdawała się niczym woalem mgły otaczać myśl jakąś, która przemykała przez jej świadomość, czując, jak opiera się mocniej swoim ramieniem w moje, nie było mi dana żadne podejrzenie i żadnego niepokoju o własne życie nie czułem. Czujności brak może był błędem, przyszłą przyczyną zguby, ale nawet jeśli, to został już on popełniony. Wyczytać to było w tonie moich następnych słów, a przynajmniej tych, które tyczyły się jej osoby.
- Plwam sobie gęstą śliną na ich życia i podziękowania – oczywiście zachowanie tak grubiańskie zachowanie nie licowało ni jak z moją osobą, ale trudno było o rzecz lepszą niż obrazowa metafora. – A jeśli chodzi o ratowanie samotnych kobiet, to też chyba żaden ze mnie bohater, bo liczba pojedyncza jest tutaj bardziej właściwa. Nawet jeśli założymy, że faktycznie przed czymś potrzebujesz ratunku i byłoby jeszcze sto innych samotnych kobiet w tej sytuacji, to nie zadbałbym o ich los, nawet jeśli leżałoby to w mojej możności. – Ostrożnie, aby nie wylać herbaty, rozłożyłem wolną rękę, jak to się robi, gdy się chce powiedzieć, że takie jest koniecznie prawo przyrody i tak być musi. Gdy ręka powróciła na swoje miejsce, przybliżyłem nieco swoją głowę do jej głowy, tak aby nasze włosy dzielił dosłownie spłachetek przestrzeni. W końcu tak się mówi rzeczy ważne naprawdę, tak się uzewnętrznia, w bliskości i głosem cichszym, ale głośniejszym od szeptu. – Nadal tylko ciebie chciałbym ratować…

Bardzo osobliwym jawiło mi się to moje zachowanie, bo znając siebie, wiedziałem przecież, że z reguły nie tak postępuję. Jednak mimo wszystko, czym więcej wody upływa pod mostami Kioto, czym dłużej trwa to spotkanie, tym niepostrzeżenie coraz to bardziej i bardziej wywlekam przed nią swoje wnętrze lub, być może, ona coraz bardziej je ze mnie wywleka. Czyżby dysponowała jakąś niezauważalną mocą, której nie sposób sprawić czoła? Mocą, która sprawiła, że pod wpływem jej znaczącego spojrzenia oczu szmaragdowych i urokliwego uśmiechu, niejako w odruchu sam odwzajemniłem się uśmiechem. Mocą, która sprawiła, że chłopiec bardziej pod jej wpływem, tylko częściowo popartym moim zapewnieniem zaczął podchodzić od Katsu znacznie łagodniej, z większym zaufaniem, wiedziony jakimś niewerbalnym zapewnieniem, że nie zrobi mu krzywdy. I wreszcie może podobnym sposobem sprawiła, iż nie tyle wiedziony pytaniem, ile jej spojrzeniem, właściwym sobie nieśpiesznym ruchem złożyłem czarkę z herbatą w jej dłoniach, jednocześnie kiwając głową na potwierdzenie. Na powrót chowając ręce w rękawy śliwkowego kimona, obserwowałem z beznamiętnym wyrazem twarzy, jak się do niego zbliżała oraz jak on swymi zapłakanymi szarymi oczyma przygląda jej się, trochę z niepewnością, trochę z niepewnością. Podniósł się i rękami, które drżały zapewne od emocji i ciągłego szlochu wziął od niej napar.
- Hiroto – odpowiedział po chwili, a ja uznałem, że to odpowiedni moment, aby się zbliżyć. Uklęknąłem, całkiem celowo, w bezpośredniej bliskości Katsu, tak aby nasze ramiona się stykały. Jakby traktując to jako przyzwolenie, chłopiec zadał pytanie, moim zdaniem bardzo nierozsądne w jego sytuacji. – Aaaa Pani?
- Boisz się? – spytałem łagodnym tonem, po tym, jak Katsu zdecydowała udzielić jakiegoś responsu, nawet w formie milczenia.
- Trochę tak, ale to tylko chyba… takie wrażenie, bo wyglądacie, tak jak sobie wyobrażałem tych wszystkich możnych ludzi, którzy przyjmują gości u siebie w domu, a ja nie nawykły… Ale wiem, że nie chcecie dla mnie źle - odpowiedział, spuszczając nos i wgapiając się nieco nieobecnym spojrzeniem w gładką taflę herbaty.
- Nie o to pytałem – ton mój przypominał nauczyciela, który z wielką cierpliwością tłumaczy coś swojemu niezbyt rozgarniętemu uczniowi. – Pytałem się, czy boisz się tego, co teraz będzie, co się stanie. – Dokładnie tak jak przewidywałem, chłopak znowu się rozszlochał, wtulając twarz w swój lewy bark, aby dość nieudolnie ukryć ten fakt. Ciekawe czy do całej gamy jego emocji doszło jeszcze upokorzenie, wiążące się z tym, że zachowuje się tak przy kobiecie. Niestety, nie miałem sposobu, który pozwoliłby to zweryfikować, prawdziwie szkoda.
- Hiroto nie chciał być obciążeniem dla swojej biednej rodziny, dlatego uciekł z domu – zwróciłem się do mojej towarzyszki, aby dać chłopcu czas na uspokojenie się. Opowieść podjąłem tak, jakbym był nią nawet trochę przejęty, ale gdy nasze oczy się spotkały, Katsu musiała dostrzec przerażająco złośliwy błysk w żółtych tęczówkach. – Niestety, okazało się, że samotne życie, jest znacznie trudniejsze, niż to z początku podejrzewał i teraz staramy się znaleźć sposób na wyjście z tej bolesnej sytuacji. Czy miałabyś może dla niego jakąś radę, piękna?
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
W obliczu baru pełnego nic nieznaczących ludzkich istnień, uwaga Katsu pozostawała niezmiennie skupiona na swoim rozmówcy, przez co nie zdołał umknąć jej ani jeden szczegół reakcji Atsushiego na to proste, jakby się wydawało, pytanie. Czy to było drobne zawahanie…? Nie, również nie niepewność, lecz ledwie wyraz zaskoczenia, który zdradzał jednocześnie, jak celnie udało się ciemnowłosej trafić w odsłonięty, niestrzeżony punkt tego przenikliwego umysłu. Zbiła go na moment z tropu i gdy tylko pozwolił jej to dostrzec, Katsu spiła płynącą z tego faktu, przyjemną satysfakcję, bo jak się okazało, lubiła oglądać ten ładny spektakl dziejący się za parą złotych tęczówek. Tym bardziej, jeżeli już w następnej chwili zdołał odpowiedzieć jej w sposób równie bezpośredni i tak przyjemnie pieszczący umysł, gdy twarde fakty, które do tej pory w postaci mglistych domysłów snuły się w gęstej atmosferze, w końcu trafiły na stół, niczym kilka pierwszych odsłoniętych kart.
Mógł dostrzec, jak jej spojrzenie, okruszone elegancją, mięknie nieco pod wpływem jego słów i choć w innych okolicznościach nie zdradziłaby się z czymś takim, ten jeden raz świadomie zrobiła wyjątek. Jej głowa skinęła subtelnie, powoli, kupując jej kilka sekund namysłu nad poruszoną i ostatnio dla niej dość wrażliwą kwestią.
- Być może masz rację - przyznała w końcu, niewymuszenie, choć zdawało się, że myśl o demonach, będących ponad prozaicznymi ludzkimi uprzedzeniami, była dla niej nowa, jakby dopiero rozgaszczała się w kobiecym umyśle i rozważała stabilność własnego założenia.
Spotkała w swoim życiu wielu osobników, którzy przeczyli tej teorii, jednak czy nie w każdym zbiorze znajdowała się pewna pula, która obdarzona małą wartością, nie powinna być w ogóle brana pod uwagę we wszelkich ważnych kwestiach? Myśl, że Katsu faktycznie pozostawała zawieszona w bardzo ludzkim pojmowaniu własnej, bardzo nieludzkiej społeczności, zdawała się być zatrważającym niedopatrzeniem. I chociaż jej doświadczenie nie mogło zostać zignorowane, czy naprawdę powinna pozwolić sobie uwierzyć, że ich świat wcale nie wyznawał bardziej adekwatnych kanonów władzy, niż ci, którzy pozostawali niżej w łańcuchu pokarmowym?
Czyżby Atsushi, jednym prostym stwierdzeniem, które dlań zdawało się być oczywiste, właśnie przyczynił się do konkretnej zmiany w twardej i tak niepokornej świadomości Katsu?
Jeżeli tak, byłby on pierwszym takim demonem od bardzo długiego czasu.
- Byłaby to bardzo zachęcająca myśl - odparła cicho, ten jeden raz nie pozwalając aby uśmiech przyćmił powagę tego, co działo się za szmaragdowym spojrzeniem.

Idąc pod ramię z Atsushim, Katsu faktycznie nie szczędziła tego towarzyskiego drygu, który płynął w jej żyłach niczym wrodzona zdolność do wzbudzania zaufania. Bardzo przydatna to była umiejętność, która sprawiała, że drapieżnik stawał się w cudzych oczach urokliwym obrazem piękna i powabności. Tym razem jednak jej osoba emanowała nieco innym wydźwiękiem naturalnego uroku, choć może różnica byłaby dostrzegalna jedynie dla bardzo czujnego obserwatora. Gdy ruchy stawały się swobodniejsze, a przez ciało przebłyskiwał ten niewymuszony prąd szczerego zainteresowania, niemożliwy do pomylenia z cwanymi uśmiechami i eleganckimi gestami atrakcji, mającymi zmanipulować cudzy umysł zgodnie z własnym wyobrażeniem. I choć wcale nie dowodziło to temu, iż utrata czujności w towarzystwie demona o szmaragdowym spojrzeniu była decyzją rozsądną, dawało pewnej spontanicznej swobody, o którą rzadko kiedy można by podejrzewać dwójkę dopiero co poznających się drapieżników.
Prawdą było, że ani rozsądek ni wszelkie jego pochodne, nigdy specjalnie domeną samej Katsu nie były, doceniała więc ona wszelkie zachowania zakrawające choć o domieszkę szaleństwa.

Jego słowa wywołały ładny uśmiech na pełnych wargach. Nietypowy dla niej, bo spokojny, pozbawiony zarówno skromności czy onieśmielenia, o które i tak nikt by jej nie posądzał, jak i tego bardziej charakterystycznego, wyrazu nieposkromionej pewności siebie.
Nie, była to jedynie i aż… ładna reakcja, doceniająca ładne słowa.
- Gdybym potrafiła się zarumienić, Atsushi, z pewnością taką właśnie reakcję byś teraz wywołał - odpowiedziała gładko, nie szczędząc wrażenia, że nie było tematów tabu w jej obecności, a jednak jakimś sposobem ujawniając w swoim głosie tę nutę czułości, która jednoznacznie zdradzała, że jego słowa zaiste nie pozostawały jej obojętne. Zaraz również przechyliła swoją głowę w jego stronę, jednocześnie odwracając się do niego subtelnie i rozchylając lekko wargi, zawahała się zanim nie dodała na sam koniec, nieco ciszej. -Sprawiasz, że czuje się wyjątkowa.

Chłopiec w obskurnym pomieszczeniu nieco się uspokoił, gdy Katsu podała mu czarkę z herbatą, a Atsushi zbliżył się do nich w sposób, którym zaskarbił sobie jedno przeciągłe, przyjemne spojrzenie, wyraźnie doceniające ten rażący brak zachowania jakiegokolwiek dystansu. Gdy chłopiec poczuł się na tyle pewnie, aby odwzajemnić pytanie, kącik ust Katsu drgnął subtelnie, lecz zauważalnie, gdy przesunęła swoim lśniącym spojrzeniem po młodej twarzy Hiroto.
- Katsu- odpowiedziała spokojnie, świadomie i celowo przekraczając tę cienką granicę, która dzieliła drapieżnika od ofiary, burząc mury przekonania, że ludzie byli jedynie posiłkiem, a z posiłkiem nie powinno się utrzymywać żadnej relacji.
Boisz się?
Głos Atsushiego wprawił jakimś sposobem atmosferę w lekki drżenie, chociaż Katsu była pewna, że dla niej samej te wibracje oznaczały coś zupełnie innego, niż dla młodzieńca skulonego na sienniku. Uniosła wzrok na parę złotych oczu, wysłuchując wyjaśnień i pozwalając na to, aby ten okrutnie złośliwy błysk w spojrzeniu demona, spowodował przepłynięcie przyjemnego prądu przez jej ciało. Takiego, który sięgał zdecydowanie głębiej, niż jakakolwiek dama miałaby odwagę przyznać.
- Oh… - Drobne westchnięcie mogłoby pewnie dotyczyć delikatności krótkiej historii, którą ją uraczono, jej spojrzenie jednak przez moment nie opuszczało przystojnego oblicza, które miała tak blisko siebie, sugerując coś zgoła innego. Dopiero po chwili odwróciła szmaragdowe tęczówki z powrotem na Hiroto, wyciągając do niego dłoń i delikatnym gestem odgarniając kosmyk splątanych włosów z tego skrawka czoła, którego nie zdołał ukryć wraz z twarzą w zgięciu łokcia. - Poradziłabym mu znaleźć kogoś, kto będzie skłonny mu pomóc. Jednak… - Jeżeli chłopiec przyzwyczaił się do tego subtelnego dotyku, położyłaby mu dłoń na policzku, zachęcając go do wydobycia twarzy z ukrycia i spojrzenia na nich. Jej palce pozostawały ostrożne, a końcówki pomalowanych na czarno, eleganckich lecz ostrych na końcach paznokci, ledwie dotykały bladej skóry chłopca, nie czyniąc mu żadnej krzywdy, nawet jeżeli ten od kciuka przesunął się niebezpiecznie blisko dolnej krawędzi oka, spod którego zgarniała opuszkiem kilka pozostałych tam łez. Uśmiechnęła się delikatnie, spokojnie, jakby jej następne słowa były po prostu kolejną nauką, którą powinien pojąć chłopiec. - Ktoś kto chce być prawdziwie samodzielny, musi również mieć świadomość, że na tym świecie nikt nie da mu niczego za darmo.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Czy twarz nasza nie jest naszym największym zdrajcą? Nie raz, nie sposób nad nią zapanować, gdy jej mięśnie kurczą się nagle i rozprężają w bezwarunkowych odruchach, które wywoływane są falą naszych odczuć i myśli. Tak jak ruch w głębi jeziora, powoduje czasem zmarszczki na jego tafli, tak nasze życie psychiczne raz po raz odmienia nasze oblicze, ujawniając jednocześnie jego utajony ruch, wskazując kierunek, gdzie biegnie intencja, czy ku radości może, czy może ku niepowstrzymanej, gniewnej agresji. Rzeczą jasną, że ruch ten mógł podlegać ustawicznemu fałszowaniu w miarę zdolności fałszującego, ale wcale nie zgodziłbym się z myślą, że wśród tych nieustannych obrotów wrażeń, da się wszystkie zakrzywić, wszystkie zakłamać. Gdyby było inaczej, ja będąc osobą w tej sztuce całkiem biegłą, potrafiłbym każdy wychodzący na powierzchnię stan emocjonalny zdławić i nadać mu pozór nowego, a zrobić tego nie umiałem, bo przecież to, co przy ladzie Katsu dostrzegła poprzez żółtą soczewkę źrenicy, zaglądając do wnętrza mej czaszki, było wyłącznie prawdziwe. Równie podobne wrażenie odnosiłem, gdy ja patrzyłem na nią w korytarzu.

Najwidoczniej, pod wpływem słów, gestów, a może i ogólnego układu ciał w jej urodziwej twarzy nastąpiła jakaś mimiczna zmiana. Był to wyraz odległy od tych wszystkich, które dałam mi poznać, jakby wychynął nagle na powrót, spowodowany jakimś wrażeniem, którego dawno nie miała okazji doświadczyć, albo może zupełnie już o nim zapomniała. Skąd u demona taki rodzaj uśmiechu? Przecież zdawało się, że w utyranym posoką i unurzanym w okrucieństwie życiu nie powinien on mieć miejsca, a jednak był. I w swej samoobecności zdawał mi się niczym, widok czegoś, co zdaje się czymś ładnym ponad miarę i kuszącym jakimś przedziwnym wewnętrznym ciepłem. Czymś, co ledwie można dotknąć i poczuć, ale w bardzo bliski, określony i inwazyjny sposób. To wszystko potęgowane, tym tak rzadko słyszanym, a obleczonym w czułość tonem, który sprawił, że już nie tylko moje oczy na nią zerkały, ale mięśnie karku samorzutnie obróciły moją twarz w jej stronie, praktycznie w tym samym momencie, kiedy ona to czyniła. Zastygliśmy w tej pozie, ciekawi siebie, siebie obserwując nawzajem, jakby ta przestrzeń, która dzieliła nas przy barze, była przestrzenią zbyt dużą, jakby istniała jakaś potrzeba, która domagała się, aby uczynić to jeszcze raz, będąc sobie bliższymi. Tylko czemu w takim razie, moje spojrzenie uciekało najbardziej w stronę jej ust rozchylonych ust? Zupełnie tak, jak poprzednio uciekało w stronę tamtego uśmiechu. Czy to przez to, że wywołują podobne wrażenie, tylko zintensyfikowane?
- Cieszy mnie to. Znaczy, że wreszcie czujesz się sobą. — Uśmiechnąłem się delikatnie w odpowiedzi, co w moim wykonaniu, tak czy siak, było czymś istotnym i czytelnym. W tym wszystkim narzucało mi się, że zachowanie nasze stało się w tym momencie, jakieś ludzkie bardziej. Może ona taka właśnie była, żyła z czymś tkwiącym w niej, co pochodziło jeszcze życia z tamtego, niebyłego już życia. Wskazywałyby na komentarz poważny, którego udzieliła przy ladzie, a na który ja skinąłem tylko głową, bo nie wiedziałem, co mógłbym jeszcze do niego dodać. W ostatecznym rozrachunku, nawet jeśli i mnie się to jakoś udzielało w jej towarzystwie, nie raziło mnie to. W końcu mówiąc, że nic mi w niej nie przeszkadza, powiedziałem prawdę.

Tym bardziej że ten inny, ludzki fragment, zdawał się gdzieś maskować, gdy weszliśmy do pomieszczenia i zaczęliśmy rozmawiać z chłopcem. Wychynął może na krótką chwilę, kiedy siadałem obok niej, ale im dalej podróżowaliśmy wspólnie w głąb zaistniałej sytuacji, tym bardziej zdawało mi się, że tamta strona coraz bardziej znika z oczu. Widać to było, gdy w lot pojęła, co się tutaj naprawdę odbywa i skłamałbym, mówiąc nieprawdę, że spodziewałem się po Katsu czegoś innego. Unosząc lewy kącik ust i spoglądając na nią z ukosa, niejako dałem wyraz tego, iż zaimponowała mi, tak szybko pojmując, jaka gra toczy się w pomieszczeniu i jak się w tę grę gra. Był znakiem tego czuły gest, którym starała się uspokoić chłopaka, sprawić, aby jej zaufał i nie potrafiłem choć przez chwilę nie podziwiać tego, jak przerażająco była w tym skuteczna. Jak on pod wpływem tego delikatnego gestu i być może jej słów rozpręża się odrobinę. Dobrze, bardzo dobrze, o to właśnie chodziło, aby się uspokoił, ale nie tak całkiem, nie tak do końca. Raz po raz kubeł wody to wrzącej, to zimnej, aż człowiek całkowicie zszokowany i otumaniony gubi się sam w sobie, szukając panicznie ucieczki z tej wysoce przykrej sytuacji, ale przy tej okazji ucieczka staje się tak ważna, że zapomina, przed czym tak ucieka.
- Chyba ma Pani rację… - stwierdził chłopak po chwili, uspokoiwszy się na tyle, aby mógł na powrót mówić. – Tylko ja jestem beznadziejny, nic nie mam, nic mi nie wychodzi, czym mógłbym komukolwiek zapłacić?
- Na szczęście zarówno Katsu, jak i ja, mamy wszystko, czego nam potrzeba. – Dorzuciłem, kiedy demonica udzieliła mu odpowiedzi. – Niczego nam nie brakuje, toteż chyba nie ma żadnej rzeczy, której moglibyśmy od ciebie chcieć. – Zamilkłem na chwilę, a przez moją twarz, na którą teraz patrzył chłopiec, przebiegł wyraz, jakbym uświadomił sobie właśnie coś niezwykle przykrego. – Cóż chyba to nie do końca prawda… Nie mamy czasu, który pozwoliłby nam się tobą zaopiekować… A wygląda na to, że jego również nie możesz nam dać. Przykro mi to mówić, ale chyba będziesz musiał jednak poszukać u kogoś pomocy, albo… wrócić do rodziny. – Dodałem po chwili pauzy, patrząc jak Hiroto kręci gwałtownie głową.
- Nie, nie mogę – powiedział płaczliwym tonem, a nie powiedziałem na to absolutnie nic. Jedyne co zrobiłem, to wyciągnąłem nieśpiesznie ręce, w które ująłem trzymaną na policzku chłopaka dłoń Katsu. Przeniosłem ją delikatnie, jakbym miał do czynienia z czymś niezwykle drogim i cennym, co mogło łatwo ulec zniweczeniu, na jej udo, ale nie puściłem jej od razu. Trzymałem ją jeszcze przez chwilę, kiedy mówiłem bezpośrednio do niej, jakbyśmy za tymi drzwiami, byli zupełnie sami, a chłopaka wcale nie było tutaj wraz z nami w pomieszczeniu.
- Katsu… – powiedziałem poważnie, jakbyśmy brali właśnie udział w jakiejś ceremonii, albo mieli podjąć wspólnie, jakąś decyzję niezwykle ważną. Jednocześnie obróciłem twarz w jej stronę, aby tylko ona mogła zobaczyć, jak mój lewy kącik ust drga raz po raz, jakbym lewie się powstrzymywał od unurzania tej całej sytuacji w szlamowym potoku szyderczego śmiechu. – Czuję się coraz bardziej przekonany, że powinniśmy odesłać go do domu. Dla jego własnego dobra…
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Tak, jak manipulacja i fałsz wpisane były w żywot demonicznych stworzeń, tak Katsu, poza tymi oczywistymi sztandarami zepsucia, lubowała się w szczerości, a ta istotnie zdawała się być domeną ludzką. Perswazja bowiem pozostawała sztuką, a paleta barw prawdziwej, niezakłamanej rzeczywistości, była zbyt szeroka, aby móc sobie odmówić jej najznakomitszych odcieni, dokładnie tych, których używało się najtrudniej, a które jednocześnie dodawały największej głębi.
Prawda wyzwalała, a cóż mogło być bardziej wyzwolone, niż chaos i szaleństwo? Dwie rzeczy, tak jasno przemawiające do pustego, oblepionego mazią grozy serca, które w świetle księżyca delikatnie jaśniało szmaragdowym blaskiem. Katsu pozwalała sobie na ludzkie odruchy, w istocie, czymże były granice, jeżeli nie kłamstwem, które ograniczało możliwości? Ona widziała w tym kłamstwie łańcuch pętający, niczym u niewolników, kostki i ustawiający zgarbione postaci w równym szeregu cudzej hierarchii. Dlatego też z pełną świadomością, momentami zakrawającą o perfidię wręcz, przebijała się przez każdą z barier, każdą z ludzkich i nieludzkich granic, nie posiadając żadnego wzoru postępowania, a jedynie pewien rodzaj eleganckiej klasy, który służył jej za rusztowanie dla tego całkowicie pozbawionego moralności chaosu, jakim był jej system wartości.
Jak wiele z tego pochodziło z jej poprzedniego, ludzkiego życia? Być może nic, a jednak… zapewne wszystko po trochu.

Wpływ demona o złotym spojrzeniu był niezaprzeczalny, gdy Katsu poczuła, jak jego spojrzenie wywołuje przyjemny dreszcz na jej bladej skórze. Ta niewymuszona szczerość, ta bezpośrednia atrakcja, tak przemiła dla umysłu, gdy wypowiadana na głos. I to nieposkąpione, otoczone szykownym gestem, a jednak okazywane tak otwarcie zainteresowanie, służące niczym pieszczota przeznaczona wyłącznie dla jej uciechy… Wszystko to wpasowywało się w jej potrzeby, niczym elementy wykrojone na miarę pewnej luki, którą posiadała w swoim wnętrzu. Niebezpieczne połączenie i być może nie powinna była pozwolić sobie wpaść w ten odmęt. Wypadało zapewne, aby utrzymywać dystans i ten margines braku zaufania, tak często ratujący życie w tym niesprawiedliwym świecie, w którym losy podyktowane były cudzą potęgą. Katsu jednak nie byłaby sobą, gdyby nie sięgnęła po to, czego pożądał jej umysł, odrzucając na bok wszelką rozwagę. Być może więc to ich obustronny brak ostrożności przyczynił się do tego, że napięcie w powietrzu rosło w tempie wykładniczym, a ona zwyczajnie w świecie nie była w stanie zignorować tego spojrzenia, które zsunęło się na jej usta. Spojrzenia, które sprawiło, że zapragnęła wsunąć dolną wargę subtelnie między zęby, w dalekiej niewinności próbie powstrzymania mimowolnego uśmiechu i zapewne jakiejś osobistej myśli. Czerwień delikatnej skóry zbledła nieco, aby zaraz móc znów zapłonąć pełnią swojej barwy, w tym samym momencie, w którym warga wróciła na pierwotne miejsce i chociaż Katsu nie odpowiedziała w żaden sposób, całość jej oblicza zdawała się zdradzać pewną aprobatę.

Było coś niebywałego w jej gestach, gdy demoniczna dłoń sięgnęła do twarzy Hiroto. Coś na pierwszy rzut oka zakrawającego o czułość matczyną, choć jednak tak dogłębnie innego. I tak, im dłużej patrzyło się na szmaragdowe spojrzenie, można było dostrzec cień głodu, niczym czarny płomień tego niezdrowego pożądania, takiego, które wypacza każdą iskierkę dobra. Zdawało się, że ogień ten przygasał z każdym spokojnym mrugnięciem, aby później rozpalić się na nowo.
Był to niebezpieczny blask, którego charakter zdawał się być czytelny tylko dla drugiego demona.
Przypatrywała się obliczu chłopca, w którym ledwie zakiełkowało poczucie nadziei, tak płynnie przechodzące w desperację i panikę, gdy tylko Atsushi postawił przed nim suche fakty.
- Nie ma nawet jednej rzeczy, której byśmy potrzebowali. Wszystko mamy i… jak sam na pewno rozumiesz, wszystko jesteśmy w stanie sobie zapewnić - potwierdziła słowa demona obok, marszcząc lekko czoło, jakby wciąż szukała jakiejś furtki wyjścia z tej sytuacji. Zielone spojrzenie przesunęło mimowolnie w dół, na dłoń Atsushiego, która wraz z jej własną spoczęła na śliskim materiale pokrywającym smukłe udo. Uniosła wzrok na oblicze demona naprzeciwko, pozwalając aby dostrzegł głód, budujący się na tle błyszczących szmaragdem nitek jej tęczówek, jak i ten blask pod jego spodem. Blask, tak podobny ekscytacji, gdy ma się na wyciągnięcie dłoni coś, czego bardzo się pragnie i towarzyszący świadomości, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby w końcu po to sięgnąć.
- Atsushi… - zaczęła i chociaż jej głos zdawał się zawierać w sobie prośbę, jakby nie chciała, aby jej towarzysz dawał za wygraną tak szybko, na jego głębokim dnie dało się wyczuć pewną niebezpiecznie czułą nutę, tak bardzo niepasującą do sytuacji.
Powoli wysunęła dłoń spod jego własnej, lecz tylko po to, aby palce demona mogły poczuć, jak nic poza ledwie cienkim materiałem, oddziela jego rękę od bladej skóry kobiecego uda. Dłoń Katsu zaraz też przykryła tę męską i zamknęła na niej swoje drobne, blade palce, dopasowane do jego palców. Choć gest ten mógł być wzięty za kolejną manifestację czułości, bez wątpienia również zmusił Atsushiego do zaciśnięcia ręki na ciepłym ciele pod spodem. Do mimowolnego poruszenia półprzezroczystego w tym konkretnym miejscu materiału, który tak lekko prześlizgiwał się po gładkiej skórze.
Przez moment Katsu zapomniała o chłopcu, a jej spojrzenie utkwione w złotych tęczówkach nawet tego nie ukrywało.
- Tak… - odpowiedziała cicho i choć uległość w jej głosie z niemalże zmysłowym wydźwiękiem rozbrajała jego widoczne tylko dla niej rozbawienie, Katsu pozwoliła sobie na drobne zawahanie na końcu. Przesunęła spojrzeniem w stronę chłopca. - Nie ma rzeczy, którą mógłbyś nam dać i chyba najlepiej będzie, jak wrócisz do domu. Dla własnego dobra - powtórzyła słowa Atsushiego wciąż jednak z wahaniem. Zaraz więc po jej ustach przebiegł łagodny, choć dość przenikliwy uśmiech. - Widzisz, Hiroto, gdy nie masz niczego, co możesz dać, niczego, z czym możesz się zaoferować, żadnej wartości, poza, być może… samym sobą… a jednak wciąż pragniesz pomocy osób takich, jak my- urwała, pozwalając sobie przygryźć dolną wargę, a jemu przetrawić tę nietrudną do rozwikłania sugestię. - Hiroto, słońce, powiedz mi, ile tak naprawdę warta jest twoja samodzielność? Ile warta jest twoja rodzina? - Uniosła lekko brew, dając mu ledwie dwie sekundy na zastanowienie. - I czy jesteś gotów faktycznie tyle zapłacić?
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Kiedy dany stan, przyjemny, obojętny, przebrzydły trwa przez określoną ilość czasu, żyjący zaczyna, jakby w niego wsiąkać, zanurzać się w nim. Powoli, acz nieubłaganie, w procesie podobnym w swej formie akomodacji oka do bieżącego obiektu, coraz bardziej do tej sytuacji przystaje, coraz bardziej się w niej odnajduje, jest z nim w jakiejś harmonii dobrej lub zgrzytliwej, zleży od samych okoliczności oraz od tego, kto żyje, postępuje. Im lepiej się współgra z innymi elementami struktury, tym bardziej przebieg staje się płynny, aż to poziomu nerwowego impulsu, który trwający krócej niż mrugnięcie oka, ożywia nagle mięśniową konstrukcję kończyny. Ona zaś w całym swoim skomplikowanym układzie porusza się zgodnie z obranym kierunkiem. Podobnie było z chłopcem, ale nade wszystko odnosiłem dojmujące wrażenie, że tak samo jest z nią i tak samo jest ze mną.

Oto, gdy już znaleźliśmy się w tych określonych okolicznościach, które wcale nie były z góry pomyślane, jako gra, którą we dwóch się toczy, ramię w ramię – a może właściwiej powiedzieć, ramię przy ramieniu – zdawaliśmy się odnajdywać wspólnie, jak w jakiś naturalnych okolicznościach przyrody. Przecież, jak wytłumaczyć inaczej, że w lot pojmowałem, gdzie kieruje się jej intencja, a ona zdawała się, swoimi bystrymi szmaragdowymi oczami, dostrzegać prawdziwie, dokąd to wszystko zmierza. Czy nie musiało to być powodowane tym, że byliśmy wiedzeni za rączkę przez jakieś wspólne zgniłe pragnienie?

To samo pragnienie, które tak ożywiało jej oczy, gdy przyglądała się chłopakowi, a które raz po raz błyskały zielonkawym światłem, tak niebezpiecznym i tak przyciągającym, jak widok jakiegoś morderczego, pogodowego zjawiska, które pozostawiając po sobie dookolną ruinę, jednocześnie zabrania patrzeć w żadną inną ze stron. Czy to on właśnie pozostał niezatarty w mej pamięci? Czy może jeszcze nie jest tym, co kiedyś stało się konstytucją mej fascynacji? I wszystkie te słowa, które sączyła w niego - przyjazne w swej dźwiękowej warstwie i okrutne w swym sensie - tylko z własnej fantazji, bez żadnej werbalnej lub niemej mojej wskazówki. Wszystko to stawało się jakąś siłą, która magnetycznie, przesuwała punkt ciężkości mojej uwagi, sprawiając, że ma ofiara stawała się tylko już niejakim tłem. Czynnością, którą wykonuje się bez poświęcania jej gramów cennej uwagi. Pozostawał on nadal jako jakaś pewna atrakcja, oddalony lampionowy błysk na nocnym niebie, który się wspólnie obserwuje, łowiąc go tylko, bo coraz bardziej liczyła się tylko ona, tylko ona…

I jeszcze ten wzrok, z którego wyziera na mnie wszystko to, czego nie można głośno powiedzieć, toń niebezpiecznie wciągająca. Tak mi się właśnie zdawało, że tonąłem w tym spojrzeniu, że jakoś zalewało mnie to wszystko, co obiecywało, co było na jego dnie. I ten ton, którym wypowiedziała moje imię, a który, jakby przemocą sprawił, że znów moje spojrzenie mimowolnie, na chwilę krótką, przesunęło się na wargi wypowiadające to słowo. I to przebiegające przez palce i dalej wzdłuż ręki nienazywalne, elektryzujące uczucie, wywołane przez ten namacalny kształt jej ciała, od którego dzieli lewie cienka warstwa śliskiego materiału.

Tym razem to ja zagryzłem wargę, z ledwie skrywanego już podniecenia. Choć dało się usłyszeć jakąś nutę uległości w tym krótkim potwierdzeniu, ogół sytuacji wywołał we mnie uczucie przewrotnie inne, bo w tym momencie dane mi było tylko pragnienie palące, aby rzuciła się na mnie i zjadła, pożarła, ponieważ zrobiłaby to właśnie ona – ta, którą zapamiętałem. Z kolei myśl ta powodowała przedziwny, okrutnie przyjemny dreszcz, który spływał wzdłuż kręgosłupa. Powodowany tym konglomeratem doznań, delikatnym ruchem, trąciłem materiał jej sukni, aby ten spłynął w dół, odsłaniając kawałek skóry. Z niejaką łapczywością położyłem na nim rękę, gładząc fakturę jej skóry, której dotyk przyprawiał o zawrót, o drżenie, o chęć dotknięcia jej nie tylko ręką. Później, z rosnącą we mnie ekscytacją, zacząłem przesuwać rękę w górę, pieszcząc opuszkami palców i paznokciami wewnętrzną stronę jej uda. Zdawała się w tym wszystkim pewnego rodzaju słodka obietnica, jak ta, która się odbyła przed wejściem na korytarzu, gdzie zamiar przerażająco jasny, ale z jakiegoś powodu, może dla własnej tortury i wyczekiwania bardziej nęcącego momentu, zdecydowaliśmy się odwlec w czasie jej spełnienie. Tak i tym razem, zatrzymałem dłoń kawałek przed pachwiną. Czułem, jak oczy rozszerzają mi się samorzutnie w czymś rodzaju podziwu, jak gdyby chciał tym powiedzieć, że właśnie dotykam kogoś bardzo bliskiego nieuchwytnego nigdy ideału lub kogoś idealnego na swój sposób. Nie bardzo przejmując się chłopakiem, pragnąłem patrzeć tylko na tę porażająco piękną twarz, wychwycić każdą najmniejszą jej zmianę, jakby chciał każdy zaobserwowany szczegół zapamiętać, aby później w dowolnej chwili go odzyskać i móc się w nim zatopić.

Chłopak zaś już się zatapiał, we własnej konfuzji i przerażeniu, które coraz bardziej plątały mu ścieżki myśli. Nie wyglądał, jakby mógł znaleźć wyjście z tego gąszczu, tylko jeszcze bardziej się w nim szamotał i pogrążał – cena za wybranie niewłaściwych przewodników. Być może spodziewał się ciosu z mojej strony, ale po tym, co powiedziała Katsu, już całkiem przybrał minę, jakby go z zaskoczenia tymi słowami zdzieliła na odlew i wybiła tym samym wszystkie zęby, a z całą pewnością, resztę nadziei i odwagi.
- Ja, ja, ja, chyba nie potrafię być samodzielny, nie dam rady – powiedział, na powrót robiąc minę, jakby miał się zalać rzewnymi łzami, podbródek drgał mu tak spazmatycznie, że pewnie ktoś mógłby orzec, że zapadł na niespotykany do tej pory gwałtowny przypadek febry. Ależ to było rozkosznie zabawne, aż z tego wszystkiego przywarłem trochę bardziej swym bokiem do Katsu, przy okazji gładząc kciukiem mały fragment jej skóry, tak aby móc przez chwilę znów zachwycić się jej ciepłem i gładkością.
- Poza tym, co mógłbym z siebie oddać, miałbym się Pani sprzedać… - kontynuował swoje płaczliwe jasełka, chyba już dokumentnie nie rozumiejąc, w jakim przedstawieniu przyszło mu grać. – A moja rodzina jest najcenniejsza, nie mogę pozwalać, aby dalej musieli się mną zajmować, nikogo na to nie stać. Błagam Panią...
- W takim razie pozostało ci jedno wyjście – powiedziałem stanowczo i spokojnie, jak moralista, który właśnie wskazuje cenną drogę. – Wyjście, na które stać tylko prawdziwego honorowego mężczyznę. Nie chcesz na siebie pracować, nie masz co sprzedać, nie potrafisz nawet wrócić do rodziny, więc może chociaż na to będzie cię stać. I przestań się wreszcie mazać, jak jakiś chłoptaś, poważnemu człowiekowi to się nie godzi. – Wolną do tej pory rękę włożyłem w kimono, tuż poniżej klatki piersiowej i wyciągnąłem stamtąd mały nieprzeźroczysty flakonik. – Jeśli jesteś poważnym człowiekiem, to wlej płyn do herbaty, wypij i zakończ to wszystko z choć namiastką honoru. Będzie szybko i nie będzie bolało, masz moje słowo. Chyba że jesteś w stanie coś zaoferować Katsu, ale szczerze mówiąc… Rozczarowałeś mnie, marnie to widzę.– Uniosłem dumnie głowę, tak jak to robią szlachcice i martwą miną obserwowałem, jak wyciąga drżącą rękę, po ten zatruty dar, ale czyni to nadal z pewnym wahaniem.
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Nic z tego, co działo się od momentu spotkania dwóch, znanych sobie jedynie z przelotu demonów, nie mogło być wcześniej zaplanowane, stanowiąc tym samym miły, aczkolwiek całkowicie niespodziewany bieg wydarzeń. Bieg, który nabierał tempa z każdą kolejną sekundą, gdy zepsute umysły zatapiały się coraz głębiej w zalążku wspólnej relacji. Bieg, w którym ciało dopiero co zdążyło wziąć pierwszy oddech i pierwszy drobny rozpęd, taki, który miał wprawić je w lekki, swobodny ruch i przygotować do prawdziwego wyzwania. Bo gdy bodźce spływały do świadomości, rozbudzając ją ze snu, aktywizując ośrodek głodu, budując przyjemne napięcie, wtedy właśnie skóra i mięśnie przypominały sobie o spontanicznych, całkowicie instynktownych reakcjach. A takich Katsu nigdy nie potrafiła sobie odmówić.

Być może dlatego ich ciała i umysły zachowywały się, jakby właśnie zaczęły tańczyć do doskonale znanej sobie melodii, mimo że nigdy wcześniej nie miały do tego okazji. Nić porozumienia zwijała się w coraz grubszy sznur, a apetyt rósł w miarę, jak rozwijało się to rozkosznie toksyczne spotkanie. Choć przecież wieczór dopiero się zaczął i w miejscu takim, jak Hatago, nie miał prawa być aż tak przyjemnym… A jednak taki właśnie był i to za sprawą tego złotego spojrzenia, które nieprędko przetaczało się po jej twarzy, raz za razem zahaczając o usta, sprawiając, że ta delikatna w tym miejscu skóra, choć jeszcze nie muśnięta nawet jego oddechem, jakimś sposobem mrowiła pulsacyjnie.

Katsu przyglądała się demonowi, chłonąc te nieskrywane reakcje, które malowały się na jego przystojnej twarzy, jednocześnie pozwalając mu na dokładnie to samo względem siebie. I w taki sposób, mimo całej otoczki bezpruderyjnej butności, którą roztaczała, w tej jednej chwili, gdy poczuła jak materiał sukni spływa z jej kolana, a męska dłoń przesuwa po nagiej skórze, świadomie i bez cienia oporu pozwoliła na to, aby ta zuchwałość odebrała jej oddech na dwa długie uderzenia serca. Jej pełne wargi rozchyliły się lekko, gdy palce Atsushiego przesunęły się wyżej, w stronę bardziej wrażliwego wnętrza jej uda. Tak pewna siebie, tak niepohamowana w dążeniu do spełniania pragnień, tak nieustraszona… A jednak poddała się na moment temu ruchowi, pozwalając demonowi dostrzec, jak jej spojrzenie tężeje, jak pojawia się w nim reakcja na ten dreszcz, który on mógł poczuć pod własną dłonią, a który rozbiegł się znacznie dalej po jej ciele.
Gdy wzięła powolny oddech, zaciągając nosem przyjemną woń jego obecności, miała ochotę sięgnąć do jego karku, przyciągnąć go do siebie i poczuć na sobie nie tylko jedną jego dłoń, a znacznie więcej. Czy to właśnie była kraina fantazji, o której wspominał? Bo jeżeli tak, tłumaczyło to wyraźnie, dlaczego oderwanie od niego spojrzenia i skierowanie go na chłopca, było aż tak trudne.
Spotkanie się z płaczliwą odpowiedzią Hiroto, w innych okolicznościach wiązałoby się z grymasem i utratą cierpliwości, gdyby nie przyjemna bliskość Atsushiego, którego dotyk wprawiał Katsu w przyjemną hipnozę, roztaczającą aurę pewnej obietnicy. Mimo tego zdawało się oczywistym, że odpowiedź chłopaka, nie była dla Katsu ani trochę satysfakcjonująca. Zdawało się, że cień troski, widoczny wcześniej w jej spojrzeniu, teraz został przyćmiony przez rozczarowanie. Puste, nieskrywane i okrutne w swojej przejrzystości, przebite dopiero tą iskrą zaciekawienia, gdy drugi demon wyciągnął zza swojego kimono fiolkę.
Katsu przyglądała się przez moment drżącej dłoni, aż w końcu, gdy chłopiec wpatrywał się w napój ze strachem, ona roześmiała się, a był to śmiech urokliwy, całkowicie niepasujący do sytuacji.
- Daj spokój, naprawdę wierzysz, że jesteś w stanie to zrobić? - spytała, a ton jej głosu był lekki, jakby pytała o zgoła lżejsze wyzwanie, niż odebranie sobie życia. Zaraz też, wciąż lekko uśmiechnięta, pozwalając ze swego rodzaju żalem, aby dłoń Atsushiego zsunęła się z jej uda, przysiadła bokiem na brudnym sienniku, tuż obok chłopca. Wyciągnęła swoją dłoń w jego stronę, tak aby mógł dokładnie dostrzec blask szmaragdu zatopionego w złocie owiniętym o jej palec. Piękny pierścień odbijał światło w sposób niepokojąco przypominający błysk w jej spojrzeniu, które teraz na moment uciekło w stronę demona. Drobny uśmiech, jakby prowokacja, ta nieprzyzwoita, rosnąca w sercu drapieżnika, który uwielbiał bawić się jedzeniem…
- Powiem ci coś, Hiroto. Przestań płakać, a może będziesz w stanie wykupić sobie dzisiaj małą fortunę. - Jej oblicze znów skierowało się na chłopca, a palec serdeczny poruszył się zachęcając swoją drogą ozdobą. Kłamstwo w celu wzbudzenia fałszywej nadziei, było jednoznaczną manifestacją demonicznego okrucieństwa… lecz, może jednak Katsu faktycznie była gotowa oddać jedną ze swoich, dość licznych jakby nie patrzeć, ozdób?
Jej dłoń przesunęła po karku chłopca i choć z początku wyglądało to jak kolejny, czuły gest, nieprzyzwoity niemalże, biorąc pod uwagę młody wiek jej ofiary, palce ciemnowłosej, gdy tylko wsunęły się między włosy Hiroto, chwyciły ich kępę i powoli, jakby oczekiwała od niego, że się jej podda, odchyliły jego głowę do tylu. Gest stanowczy, nieznoszący sprzeciwu tylko w sytuacji, gdyby chłopak spróbował mu się oprzeć. Niesprawiający bólu, jeżeli tylko nie próbował się szarpać…
Drugą dłoń, która do tej pory kusiła obietnicą nagrody, powoli przesunęła po odsłoniętej, teraz dodatkowo wyeksponowanej szyi chłopca. Ostry czarny paznokieć w jednym miejscu zostawił za sobą cienką linię, która niemalże od razu podbiegła krwią. Źrenice Katsu zwęziły się lekko na ten widok.
- Z tego co widzę, ponieważ jesteś lekkim rozrywkowym rozczarowaniem, masz dwie opcje. Możesz wypić tę herbatę i zakończyć swoje nędzne życie. Tu i teraz. Udowodnić, że jesteś tym, za kogo żadne z nas cię nie uważa. - Jej słowa brzmiały, jakby to rozwiązanie, było tym prostszym, a spojrzenie przesunęło się na Atsushiego, gdzie zmiękło lekko, zakropione pewną pazerną, toksyczną czułością. - Albo… możesz spróbować przeżyć wieczór z dwoma demonami i może zarobić na swoje przetrwanie.
Jej palec przesunął po stróżce krwi, która spłynęła z drobnej ranki na szyi Hiroto. Mrugnęła znacząco do Atsushiego, wsuwając palec do ust i oblizując go z krwi. Zdawało się, że wcale nie zależało jej już na tym, aby biedny chłopak uwierzył w jej dobre intencje. Nie miało dla niej najmniejszego znaczenia czy uwierzy w jej propozycję, czy poczuje tę cienką nić nadziei na zachowanie życia i uzyskanie nagrody. Prawdą było, że lubiła widzieć iskierki uporczywej chęci przetrwania w oczach swoich ofiar, niczym ten kot, który bawił się upolowaną myszą, zmuszając ją do ciągłych prób ucieczki… Ta noc jednak obfitować miała w wiele rodzajów rozrywki, tym razem więc nie czepiała się tej jednej zbyt kurczowo.
- To jak będzie? - rzuciła z lekkim zniecierpliwieniem, a jej palce przez moment rozluźniły swój uchwyt na potylicy chłopca, dla odmiany głaszcząc go pieszczotliwie.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Ignorując zupełnie dręczonego chłopaka, patrzyłem na nią, tylko na nią i ciągle byłem trawiony uczuciem tego niedostatku wrażenia wzrokowego, który zdawała się przeciągać w nieskończoność, ale w przedziwnym urągającym logice akcie, ta nieskończoność zdaje się zbyt małą, zbyt krótką, aby móc stwierdzić, że nacieszyło się oczy. Z rzadka był mi dany ten właśnie fenomen, który można byłoby nazwać pokrótce fenomenem bezczasowości. To ta chwila osobliwa, kiedy nagle zawiesiwszy oczy na jakimś niecodziennym obrazie, który pojawia się w życiu całkiem zwykłym i codziennym, ma się to poczucie, że rwący, zdający się unosić wszystko, potok chwili teraźniejszej zastyga. W nim właśnie ugrzęzła moją świadomość, tak jak ugrzęznął widok jej rozchylonych ust, dreszczem zmienionego spojrzenia jej zielonych oczu, a także poczucie tego dreszczu pod moimi palcami, spięcie zdające się, ciągnąć przez wieczność. Podobnie jak jej pierś zdaje się właśnie unosić w jakimś oddechu, który będzie trwał w nieskończoność. Jak to wszystko pochłonąć? Jak można napatrzyć się nią dostatecznie? Nawet jeśli zachować w pamięci, każde najmniejsze drgnienie jej ciała, sekunda po sekundzie, to przecież w każdej obrazu klatce, będzie się czuć ten rażący, wspomnieniowy fałsz. Świadomość, że to majak przeszłości, przeszłości, której się już nie ma. Jakiż widok piękny, jakaż męka niedosytu.

Jeszcze na dodatek jeszcze ten płaksiwy gówniarz. Gdyby jeszcze nie pochlipywał tak irytująco przy tym wszystkim, gdyby to był jakiś płacz, gdzie da się wyczuć namacalną rozpacz, osamotnienie, ale nie… Tutaj jedne, co czułem to tchórzostwo i niezdecydowanie. Najchętniej złapałbym go za mordę i cisnął przez okno, jak jakimś śmieciem, aby przeleciawszy kilka metrów, skręcił sobie kark i zakończył tym samym, te swoje cherlawe występy w teatrze życia. Niemniej, w jakiejś części zawdzięczałem mu powodzenie tego wieczoru, toteż zdobyłem się na dobrą wolę, aby tego nie rozbić, a za tym wspaniałomyślnym odruchem przemawiało również to, że ona widocznie żywiła jeszcze wobec niego jakieś nadzieje i to duże na tyle, aby się ode mnie odsunąć. Chciałem złapać ją przy tym za rękę, zatrzymać, powiedzieć, że nie warto, ale ostatecznie, mieliśmy przecież bez mała noc całą.

Obecnie, cała noc spędzona na obserwowaniu Katsu zdawała mi się rzeczą o wiele lepszą, niż każda inna rozrywka, którą można było sobie wymyślić. Płaksiwy zasmarkaniec już stracił na znaczeniu, nie mógł w żaden sposób wygrać tej konkurencji, która zdawała się odbywać jedynie z jakiś formalnych względów, dla mnie niejasnych. Dlatego to za nią wodziłem raz po raz spojrzeniem zółtych oczu, dociekając wzrokowo, co też chce wyczyniać z chłopakiem, jak nęci go oślepiającą złotą obietnicą, której blask, później, prędzej, wypali mu gałki oczne. To jak – być może mimowolnie – kradnie całą moją uwagę, mogła zapewne dostrzec, gdy posyłała mi jeden z tych swoich niezawodnych uśmiechów, w których była jakaś magnetyczna siła, choć zdawało się, że ona sama bardziej przyciągać nie mogła. Ja w odpowiedzi na niego uśmiechnąłem się również, złośliwie, tylko lewą połową twarzy, ale było w tym geście coś, co również zaświadczało o mej radości z tego, że dobrze się bawi, że dobrze bawimy się wspólnie. Nawet jeśli chłopak nie stawiał zbytniego oporu ani gdy szarpie go za włosy, ani gdy nacinała mu szyję. Chyba nawet nie miałbym nic przeciwko, gdyby trochę pokrzyczał w jakimś żałosnym proteście przeciw niesprawiedliwości, która go dotykała, ale nawet na tyle nie potrafił się zdobyć. Bił się tylko cały czas z myślami, podczas gdy ja mogłem nacieszyć się tą pazerną czułością, którą zdawała się mnie obdarowywać. Jej świadomość lub może moje wyobrażenie tego, co niesione było tym spojrzeniem, sprawiało, że przekrzywiłem lekko głowę swoim zwyczajem, począłem wpatrywać się w nią spojrzeniem nowym, do tej pory nieokazywanym, wyrażający niecierpliwy głód, którego ta popsuta zabawka imieniem Hiroto, a może nawet nikt inny na świecie, nie potrafił we mnie wywołać i ogniskował się on jeszcze bardziej gorączkowym błyskiem złotej tęczówki, który pojawił się, jakby w nagłej odpowiedzi, na mrugniecie tej zielonej. Jak bardzo to demoniczne, pożerać samemu będąc pożeranym.

Hiroto, tego napięcia, które błyskawicą przeskakiwało między mną a nią, nie był w stanie przerwać. Czułem wciąż, jak trwa ono, gdy chłopak naglony jej tonem, z twarzą pełną nowej, jakby maślanej nadziei, zaczął spoglądać na liczne ozdoby, zupełnie, jakby myśl nowa, dopiero powzięta dała mu siłę, aby wyrwać się z marazmu. Ręką już nawet nie tak bardzo drżącą, wpatrując się cały czas w Katsu, począł sięgać ku niej, jakby chciał tym sposobem jakieś nowe życie pochwycić.
- Za jedną z tych pięknych błyskotek, zrobię, co pani tylko pragnie, mogę… - mógłby skończyć, ale tę nową litanię przerywa nagle pełen niezrozumienia jęk bólu, wywołany tym, iż uściskiem żelaznym chwyciłem nadgarstek tejże ręki i jakaś straszna groźba, była w tym suchym trzasku, który było podczas tego słychać.
- Nie dotykaj jej tymi brudnymi łapami – powiedziałem tonem bardziej lodowatym, niż najgorsza zima, którą ten chłopak przeżył w swoim życiu zmarniałym. Nie wątpiłem, że nie jest on w stanie zrobić jej, jakiejkolwiek krzywdy. Być może sama Katsu też nie miałaby nic przeciwko, aby ją dotknął, ale wyobrażenie tego momentu, było dla mnie pod względem estetycznym tak obrzydliwe, że wywołało we mnie gwałtowny protest, którego nie zdołałem powstrzymać, a którego słyszalnym znakiem był ten trzask właśnie.
– Przez to poczułem się urażony twoją pazernością. Jeśli wytrwasz w zamiarze i dostaniesz jakieś błyskotki, abyś mógł mieć je wszystkie dla siebie, zjem ci matkę, zaraz po tym, jak zjem resztę jej dzieci… - Puściłem jego rękę, jakbym rzucał jakiś nic nieznaczący przedmiot. – Wybieraj...

Wybrać chyba było mu trudno, bo wyraz nadziei na jego twarzy, rozpłynął się, zamieniając się w maskę spanikowanego zaszczutego zwierzęcia. Wodził tylko oszalałym wzrokiem, między nami, jakby nie potrafił do końca pojąć, co właśnie się stało. Korzystając z tego momentu, wstałem i przesiadłem się obok niej, otaczając jej plecy ręką. Dłoń położyłem na jej ramieniu, gładząc przy tym skórę powoli, delikatnymi pieszczotliwym rucham, pełnym ostrożnej fascynacji, tak, jak gdybym nie chciał, aby umknął mi jego żaden szczegół. Zupełnie jakbyśmy właśnie siedzieli gdzieś zupełnie indziej, na tarasie domu dajmy na to, obserwując jakieś ciekawe przyrodnicze zjawiska, które zachodzą w naszym ogrodzie.

Tymczasem Hiroto stękając cicho i być może, mając nadzieję, iż ktoś zaraz wspaniałomyślnie go oświeci, że to wszystko taki żarcik podły, że wcale nie umrze, że wcale nikt nie chciał podrzynać mu gardła, że wcale nikt nie chciał zjadać jego matki, że ogólnie masa śmiechu z tego wszystkiego. Ponieważ nic takiego się nie działo, sięgnął po fiolkę, wlał zawartość do herbaty i jakby bał się, że nagle się rozmyśli, wypił wszystko na raz. Jeszcze nic się nie działo, jeszcze nie był na to czas, ale ja już zaśmiałem się cichym okrutnym śmiechem, bo zdawałem spobie sprawę, że teraz już łatwiej byłoby zawrócić rzekę kijaszkiem, niż cofnąć działanie tej wypitej czarki . Wciąż się śmiejąc, przechyliłem głowę, aby oprzeć swój policzek o taflę jej czarnych włosów. Z niejaką czułością, kilkukrotnie potarłem nim o czarne pasma, zanurzając się przy tym w przyjemnej miękkości, jaką oferowały.
- Zrobił to, uwierzysz? A byłem przekonany, że nie da rady. – powiedziałem, nadal rozbawiony i jakby odurzony, nie tyle stanem chłopaka, ile nęcącym zapachem demonicy oraz jej pełną ciepła bliskością.
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Trudno było utrzymać swoją uwagę na Hiroto, gdy każde spojrzenie rzucone w stronę Atsushiego, wiązało się ze stawieniem czoła tej porażającej iskrze pełnej głodu i intrygi, która odbijała się na jego obliczu w odpowiedzi. Katsu widziała w złotych tęczówkach wszystko to, co mogłoby sprawić, że jej czarne serce zabije mocniej, a wargi rozchylą się w jakimś takim niewyjaśnionym uczuciu pragnienia. Podjęła pewną grę z udziałem młodzieńca, lecz to właśnie osoba demona nieugięcie nakłaniała ją do przerwania swoich zamiarów, do przeskoczenia tych kilku mało istotnych kroków, złamania niepisanych zasad i podejrzenia, cóż takiego może znajdować się na ostatniej stronie tego rozdziału.
Rozdziału, który mógł być równie dobrze jedynie wstępem do dużo dłuższej opowieści.

Mimo wszystko, patrząc na chłopca, Katsu szczerze chciała dać mu szansę. W pełni świadoma własnej tęsknoty za okrutnym igraniem cudzym losem, pozwoliła, aby przez krótki moment jej umysłem zawładnęło właśnie to pragnienie, nic bowiem nie miało smaku słodszego, niż nadzieja. Nie ta śmiała, oczywiście, co pojawiała się jako ciepła iskra, niczym pierwszy promień słońca, zwiastując nadejście wybawienia od ciemności. Nie… raczej ta śliska, odrealniona i pełna desperacji nadzieja, ta która wymykała się spomiędzy zaciśniętych kurczowo palców, niczym wijący i nieprzyjemny dla skóry węgorz, ociekający zimną posoką niesprawiedliwości i strachu, wyślizgujący się w ostatnim momencie i niknący w otchłani ciemnej wody z cichym pluskiem. Nadzieja ziejąca pustką i cuchnąca spalenizną. Tak zepsuta, tak fałszywa… A tak często wybierana, jak gdyby miała być ostatnia deską ratunku.
Liczyła, że właśnie to dostrzeże w spojrzeniu Hiroto, które odbijało się blaskiem złota zdobiącego jej ciało. Wtedy jednak człowiek wyciągnął w jej stronę swoją dłoń, śmiało, całkowicie nieświadom tego, po jak cienkiej linii stąpał. Gest całkowicie rozczarowujący, należało bowiem skłonić głowę, odsłonić kark, oddać się w ręce butnego losu, który tego wieczoru miał mieć szmaragdowe spojrzenie. Zamiast tego, ludzka pazerność, niczym ten jeden, niewłaściwy składnik, zepsuła smak całej potrawy.
Katsu nie zdążyła jeszcze choćby wykrzywić ust w grymasie, gdy reprymenda nadeszła niczym bicz, ze strony Atsushiego.
Jęk bólu sprawił, że po karku ciemnowłosej przebiegł przyjemny dreszcz, gdy jej spojrzenie przesunęło się na demona u jej boku. Ten bijący od niego chłód, ta okrutna groźba, która wchodziła gładko, niczym zimne ostrze w kawał mięsa, w chłopięce wyobrażenie, jakże mogłaby się ta noc dlań skończyć. Jedno uderzenie zmiażdżyć miało całą nadzieję, którą ona rozbudziła i było to niczym oglądanie zawalającego się zamku z piasku, dla kogoś, kto parał się czerpaniem radości z destrukcji.
Z uśmiechem na ustach przyglądała się, jak Atsushi wyciąga z tej sytuacji najsłodsze, najbardzej satysfakcjonujące zakończenie. Śledziła go spojrzeniem, gdy usiadł u jej boku, unosząc ramię, aby otulić nim jej sylwetkę, którą z przyjemnością oparła o męski tors, zatapiając się głębiej w tym z pozoru niewinnym objęciu. Skóra odpowiedziała przyjemnym dreszczem na subtelny dotyk jego palców, który przebiegł w dół jej ciała, mimo że demon wcale nie odczuwał chłodu.
Zapomniała o Hiroto, o swojej obietnicy, o całej tej okrutnej manipulacji, pozostawiając chłopca odosobnionego z atakiem paniki, jakby był jedynie zabawką, która przestała ją interesować. Demoniczna uwaga skupiła się bliskości Atsushiego, który z niemalże dziecinną łatwością zagarnął jej wszelkie pokłady, sprawiając, że Katsu sięgnęła po jego wolną dłoń, tę, która jej nie dotykała, aby umieścić ją z powrotem na swoim udzie, tam gdzie od samego początku było jej miejsce. Wcześniej być może jedynie ugięła lekko smukłą nogę w kolanie, aby materiał sukni osłonił dla niego kawałek bladej skóry. Szmaragdowe ślepia zostały na moment przymknięte przez powieki, gdy rozległ się odgłos przełykanego z desperacją płynu, a na pełnych wargach pojawił się szeroki uśmiech. Drobne muśnięcie policzka o jej włosy, niczym ta niewinna pieszczota, sprawiło, że Katsu zapragnęła więcej z tej naturalnie narastającej bliskości. Uniosła lekko podbródek, niczym kot, który domagał się dalszej uwagi, jednocześnie doprowadzając do tego, że jej skroń dotknęła kącika ust mężczyzny. Odsłonięta szyja zdradziła lekkie odetchnięcie, z którym nabrała w płuca powietrza tak wyraźnie zakropionego zapachem jego osoby.

- Również nie wierzyłam, że będzie w stanie to zrobić - przyznała z rozbawieniem, nawet nie patrząc na chłopaka, lecz zamiast tego, sięgając do dłoni Atsushiego, która wciąż pozostawała swobodnie oparta o jej ramię i przyglądając się przez moment, jak jej palce powoli wsuwają się pomiędzy jego własne. - Sprawnie nie pozostawiłeś mu żadnego wyboru, co musze przyznać sprawiło mi bardzo przyjemną niespodziankę.
Przysunęła policzek do ich splecionych dłoni, pozwalając, aby poczuł jak ich wierzch zostaje muśnięty w zamyśleniu dolną wargą.
- Czy to znaczy, że zniszczyliśmy właśnie twoją zabawkę? - spytała po chwili, odwracając głowę w jego stronę i unosząc na niego spojrzenie swoich zielonych oczu, które wyrażać mogłoby przejmujcący żal, gdyby nie pozostawał on doprawiony tą drapieżną iskrą rozbawienia, ponieważ żadne z nich nie mogłoby przecież szczerze żałować człowieka.

Czy gdzieś w tle Hiroto płakał, trząsł się czy może już powoli czuł dławiący ból w gardle, który zwiastować mógłby rozpoczęcie działania trucizny? Zdawało się to mieć teraz naprawdę niewielkie znaczenie.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Słuchałem, słuchałem z lubością, jak chłopiec przełyka herbatę, nie jak płyn zwykły, ale jakoby był jakimś szlamem śmiertelnym, który ciężki i gęsty zdaje się oblepiać gardło, stawać w nim na opak, nie chcąc spłynąć w dół, aby zalać goryczą żołądek, nerwy paraliżem, a umysł paniką. Mimo tego wszystkiego przełykał, a odgłos tego fizjologicznego ściśle procesu, roznosił się po tym obskurnym mauzoleum, życia jeszcze obskurniejszego. Jednak mimo wszystko, glup, głup - odgłosy determinacji, poświęcenia, a może ucieczki, brzmiące tak przemożne, jakby siłą w siebie tę truciznę wciskał, jakby chciała uciec od niego, a wraz z nią miał przelecieć przez gardło cały jego los rodzinny. Tak byłoby zaiste, bo nie należało do mojej natury sypanie próżnymi groźbami. Zjadłbym ich wszystkich, naprawdę. Co było dla chłopaka chyba jakimś szczęśliwym zrządzeniem losu, a mi pozostawało w tej morowej sytuacji zupełnie obojętne, pewne procesy pozostawały nieodwracalne. Nawet gdyby wpadł ktoś tutaj z całym impetem, pozbawiając futrynę towarzyszących jej drzwi, nie byłby w stanie ocalić chłopaka, albowiem pierwszy łyk trucizny z konieczności stać się musiał przyczyną jego śmierci, która od tego momentu przeistoczyła się z czystej możliwości w utaplaną cierpieniem konieczność. Nawet ja, nawet Katsu, nikt nawet, nie potrafiłby tego zmienić, bez względu na swą dobrą wolę, możność i chęć. To rzecz z gatunku tych, które raz wprawione w ruch, nie dają się najgwałtowniejszym sposobem zatrzymać.

Być może było to rzadkie zjawisko, taki obrót zdarzeń, którego pływu nie idzie zawrócić żadnym kijem, ale przecież miała być to w jakimś sensie – a może kilku – kraina fantazji, a wszak w fantastycznych krainach, osobliwości zjawiają się raz po raz, zaraz obok siebie. Doprawdy nie wiedziałem, jak postrzega to Katsu, ale mnie było dane wyraźnie współwystępowanie takich dwóch okoliczności. Jedna, jak wcześniej było powiedziane, poczęło się od pierwszego łyku zatrutego płynu, druga od pierwszego dotyku, zwyczajnego i jakże ludzkie w swej istocie gestu – zwykłego objęcia. Później już, krok po kroczku, coraz bliżej i bliżej ku sobie, i nie da się zejść z tej drogi, rzucić krótkiego spojrzenia przez ramię, a co dopiero zawrócić. Przeświadczenie dane było mi dane oślepiająco jasno, gdy prowadzony ruchem jej dłoni, dotknąłem na powrót delikatnej bladej skóry jej uda. Wrażenie tej delikatnej faktury, perfekcyjnej gładkości, rezonowało dreszczem, który postawszy gdzieś w ledwie zauważalnie drgających palcach, przeniósł się w górę, wzdłuż ręki i rozbijał się jakimś echem dziwnym po mózgu. Pojąć nie mogłem, jak rzecz prosta może wywoływać reakcję tak silnią, która zdawałoby się, nie mogła zaistnieć w żadnym ciele i żadnym życiu demonicznym lub ludzkim. Jednak było obecne i pod jego przymusem, po raz kolejny, gładzącym ruchem opuszek palców, powędrowałem najpierw trochę w dół, a później w górę do miejsca, gdzie skończyła się pieszczota poprzednia.

Zupełnie straciłem świadomość tej czynności, gdy poczuwszy mój policzek, na swych włosach lekko uniosła głowę, abym mógł poczuć ciepło jej skroni na swoich ustach. Znów to samo identycznie jak ułamek czasu temu, ruch tak drobny, a jak bezwzględny. Gdyby tylko wiedziała, jaką ma on moc, jak bardzo zawłaszcza sobie całego mnie za jego sprawą, jak bardzo mnie nim do siebie przykuwa, jakby jakimś ciężkim łańcuchem, od którego nie sposób się uwolnić, nie można chcieć uciec z tego przemiłego więziania obecnego stanu rzeczy. Najpewniej od tego drobnego gestu rozgrzechotał mi się ten mój umysł zwykle chłodny i zdynstansowany, jak jakaś doszczętnie rozregulowana maszyneria, której nie da się już nigdy naprawić. Nie dało się postąpić inaczej, jak tylko przekręcić bardziej głowę, wsadzając nos w czarne włosy, przycisnąć usta do jej skroni i całkowicie zatoncąć w ich słodko nęcącym zapachu, w rytmie tego pulsowania, które wyczuwałem wyraźnie pod górną wargą i w tym nachalnie narzucającym się przeświadczeniu, że niczego tak bardzo się nie chce, nie pragnie, nie jest się głodnym, jak jej bliskości.
- Czy możliwe jest pragnąć kogokolwiek innego? - mówię gorączkowo, półgłosem, jakby do siebie niczym morfinista najgorszej kategorii, pogrążony w narkotycznym śnie. Zapadając się w nim jeszcze bardziej, potarłem nosem jej włosy. W tym momencie do końca mi się coś popsuło pod czaszką...

Przez jakiś moment nie wiedziałem, gdzie jest góra, a gdzie dół, gdzie prawo, a gdzie lewo. To coś, co z niej emanuje, a czego nie potrafię nazwać, mimo całej sterty znanych mi leksemów, plątało mi wszystko i być może przez cały swój demoniczny żywot, nigdy nie czułem się tak zdezorientowany, a jednocześnie tak świadomy swojego miejsca. Nawet to, co mówiła, nie bardzo potrafiło rozgościć się w moim umyśle. Dopiero gdy poczułem, jak jej palce wkradają się między moje, a jej głowa gdzieś się ode mnie odsuwa, zamrugałem kilka razy, jakbym dostał w twarz tym nagłym rozstaniem. Bezwiednie ręka moja opuściła jej udo, przesuwając się wyżej, przez jej brzuch, by zaraz potem objąć ją w talii i przycisnąć, ją do mnie, chciwiej, mocniej, bardziej zaborczo dokładnie w momencie, gdy poczułem muśnięcie jej wargi na mojej dłoni. Zupełnie tak, jakbym obawiał się, że jakiś wszetecznik mi ją ukradnie, a ja będę musiał mu za to zrobić naprawdę ohydnie złe rzeczy, na które sama Katsu patrzyłaby z lubością.

Patrzeć... Chyba właśnie wtedy wróciłem do przytomności, gdy po wyostrzeniu wzroku, odkryłem spoglądające we mnie szmaragdowe tęczówki. Drugim bodźcem był głuchy łoskot, który oznaczał, że Hiroto ścięty trucizną, upadł właśnie obok nas. Nie widziałem tego, nie interesowało mnie. Interesowała mnie tylko ona, a wraz z tą świadomością, rozjarzył się na powrót w mym spojrzeniu głodowy blask.
- Tak, ale nic nie szkodzi. – Powiedziałem, patrząc jej w oczy i nadal nie zamierzając, przestać jej do siebie przyciskać, jakbym chciał się uchronić przed skrajnym deficytem bliskości jej ciała. – Niektóre zabawki ma się tylko po to, aby je popsuć. Zresztą, nie zdechnie tak od razu, jeszcze zdążymy rzucić okiem, ale jak na razie chcę patrzeć tylko na ciebie, tylko na ciebie. – Rękę, którą wcześniej trzymałem na jej talii, powoli uniosłem ku jej twarzy.
- Katsu... – powiedziałem, przyglądając jej się z fascynacją, pod którą zakamuflowane było jakieś porządliwość. Potem podjąłem dalej, delikatnie gładząc policzek – Tak piękna i tak groźna, jak wiecznie zimowa noc, która skrzy się tysiącem refleksów księżycowego światła, odbitego od nieskończonego oceanu śniegu… - Jakże dojmujące było to wrażenie, gdy dotykając palcami jej pełnych ust, twardej policzkowej kości, delikatnego płatka ucha, dotykałem tej, którą tak bardzo chciałem dotknąć. Że ta promieniująca z niej pewność siebie, bezpośredniość, jakaś niepomierzona wewnętrzna siła oraz ten szmaragdowy okrucieństwa blask, należą do tej demonicy, którą starałem się odzyskać.
- Tęskniłem za tobą – wyszeptałem, a w mym głosie, w tym stwierdzeniu jest prawdziwy absurd i absurdalna prawda, dokładnie tak, jak absurdalna zdawała mi się każda chwila, w której pozwałem sobie na to, aby być od niej dalej niż na wyciągnięcie ręki. Gdy wypływały ze mnie te trzy krótkie słowa, wciąż urzeczony wpratrywałem się w jej twarz, nie mogąc się oderwać od jej całokształtu, a najbardziej od hipnotyzujących światełek jej oczu, ale po chwili mój wzrok prześlizgnął się na usta i na nich zogniskował. Gdzieś, w jakiejś nieokreślonej oddali Hiroto, zaczął rzęzić, ale nie słyszałem tego, nie widziałem, obłędna czerwień jej warg zalała mi świat cały. Z wolna cofając rękę w stronę jej idealnego ucha oraz smukłego karku, nieśpieszne nachyliłem się, całując ją ostrożnie i delikatnie, jakbym chciał wedle jej własnej filozofii najpierw sprawdzić, spróbować. Później odsunąłem się tak, aby nasze wargi dzieliła odległość nie większa niż grubość kartki papieru, ale tylko po to, aby po ułamku sekundy pocałować Katsu ponownie, mocno, gwałtownie, chciwie wpijając się w jej usta, wciskając pomiędzy nie język w ten nieprzyzwoicie niecierpliwy i drapieżny sposób, zatracając się w tym ekscytującym akcie, aż do febrycznego drżenia. Tak jak się zatraca, kiedy całuje się tę jedną jedyną upragnioną osobę, pożądaną do granic niemożliwości.
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t667-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Życie wracało do umysłu Katsu, jak krew do uwolnionej z uścisku kończyny, przywracając siłę i możliwość ruchu. Uczucie wręcz bolesne, gdy poddane stagnacji elementy świadomości zmuszone zostały do ponownego podjęcia wysiłku, zaangażowania się, był to jednak bardzo przyjemny ból, podobny temu, gdy rozciągało się zesztywniałe mięśnie. Ta bestia, która w ostatnim czasie została uśpiona, schowana gdzieś w cieniu, być może nawet zapomniana na jakiś czas, teraz pod wpływem tego wieczoru, tego wykwintnego towarzystwa, otworzyła ślepia. Wywołana jakby celowo, jakby po imieniu, wyszukana spomiędzy ponurych chmur bezczynności i przebudzona tym subtelnym, pieszczotliwym dotykiem, który pozostawiał tak przyjemne wrażenie na skórze.
Tak delikatnie, a jednocześnie tak stanowczo. Działał na nią tak skutecznie.

Chrapliwy oddech dławiącego się pierwszym łykiem nadchodzącej śmierci młodzieńca, był słodkim tłem dla zacieśniającej się bliskości między dwoma spragnionymi jej demonami. Okrutny, dobitnie uświadamiający im, jak obydwoje potrafili czerpać z tego okrucieństwa nic mniej, aniżeli czystą przyjemność, która nie dość, że nie działała zniechęcająco, to jeszcze usidlała zmysły, pobudzając je, sprawiając, że były jeszcze wrażliwsze na wszelkie bodźce. Istotnie byli zepsuci, nawet jak na stworzenia, które z zepsucia powstały.

Katsu czuła się jakby chłonęła tę prostą czułość, pozwalając Atsushiemu wpłynąć nie tylko na swój umysł, ale również w tak oczywisty sposób na swoje ciało, które posłusznie poddawało się jego dotykowi, odpowiadając na niego tą jednoznaczną potrzebą, która zdawała się krzyczeć nie przestawaj. Zatopione w jego ramionach, zdradzające zarówno rozkosz płynącą z bliskości, jak i to napięcie prowokowane niecierpliwością, proszące o więcej. Słodka świadomość, którą dawał jej odczuć, że sama również wprawiała go w podobny trans, zaostrzała apetyt, dodawała drapieżności i zachęcała do sięgania po jeszcze.
Jeżeli gdzieś istniał jakiś powód, dla którego nie powinno się zbyt szybko popadać w te nieskrywanie rosnące pragnienie, Katsu była na niego ślepa. Jeżeli gdzieś pozostawała możliwość, aby zmanipulować tę sytuację na własną korzyść, wpłynąć na nią by zyskać władzę, okazać siłę… teraz nie miało to znaczenia, tak jak znaczenia nie miałby suto zastawiony stół, w obliczu tego jednego aromatycznego kielicha pełnego słodkiej krwi.
I być może powinna zatrzymać się na sekundę, wziąć ten jeden oddech, który dałby jej czas na rozwikłanie zagadki zaistniałej sytuacji. Cóż takiego miał w sobie Atsushi, że sprawnie i bez cienia ułudy, za którą skrywać mógłby swoje zainteresowanie, wpłynął na nią z taką łatwością. Dlaczego bez zastanowienia zatopiła się w jego dłoniach, nie myśląc o niczym innym, jak o tym mrowiącym wrażeniu, które pozostawiały na jej skórze?
Być może powinna zadać sobie to pytanie, zamiast tego jednak wolała popaść bez rozsądku w tę bezdenną przyjemność, jaką jej obiecywała jego osoba, bo przecież nic innego nie miało znaczenia.
Czy możliwe jest pragnąć kogokolwiek innego?
Słowa, choć wypowiedziane półszeptem, w wyobrażeniu Katsu odbiły się niemalże echem po pomieszczeniu, powodując uśmiech wpływający na jej usta, które zaraz też rozchyliły się lekko, jakby w próbie udzielenia odpowiedzi. Ta jednak zawisła gdzieś w przestrzeni jej krtani, wraz z oddechem i kilkoma uderzeniami serca.
Szczerze zapragnęła, aby ta odpowiedź pozostała przecząca. Dłoń wędrująca po jej ciele i przyciskająca ją do męskiego torsu z większą stanowczością sprawiła, że mięśnie odpowiedziały automatycznie, dopasowując się do tej jednoznacznie wyrażonej woli. Odwrócona w stronę złotych tęczówek, spoglądała w nie z głodem, spijając ten sam głód z ich powierzchni, tak samo jak spijała słowa z jego ust. Wypowiadane tym głębokim głosem, zdawały się rozchodzić echem po jej umyśle, spływać po karku i dekolcie, niczym gorąca ciecz.
Uśmiechnęła się gdy dłonią dotknął jej twarzy, przymykając lekko oczy, pozwalając aby dotyk jego placów zahipnotyzował jej świadomość, bo gdy po jednym długim oddechu znów uniosła na niego swoje szmaragdowe tęczówki, zawierały one w sobie ten dziwny, niebezpieczny spokój, na dnie którego czaiło się pragnienie, niczym burza na brzegu morskiego horyzontu.
- Oh Atsushi… - odetchnęła jego imieniem, pozwalając aby wybrzmiało ono z subtelnym uśmiechem na jej ustach, trąconych jego dotykiem. - Sprawiasz, że tak bardzo sobie życzę, abyś pragnął tylko mnie. Żebyś dotykał tylko mnie. - Słowa choć wypowiadane z kobiecą subtelnością, pozostawały jakieś takie dobitne, jakby faktycznie było to życzenie, które Katsu mogłaby wypowiedzieć na głos i sądzić, że w ten właśnie sposób je spełni. Z pozorną jedynie zuchwałością, bo przecież i tak przez ten trącony pewną emocją głos przebijała się nieodparta pewność siebie, która nie rozumiała, dlaczego życzeń nie powinno wypowiadać się na głos.  Położyła dłoń na jego torsie, wsuwając palce między poły fioletowego materiału, tak aby chłodnymi palcami móc dotknąć skóry na jego piersi. Przesuwając po niej powoli, dając paznokciom zaznaczyć swoją obecność w tym miejscu.
- Jestem zachłanna, bo chyba właśnie zachłanność wzbudziłeś we mnie, wspominając o miejscu, w którym fantazje mogą stać się rzeczywistością… - Cichy, dźwięczny śmiech, niczym drobny chichot wyrwał się z jej gardła, gdy śledziła swój palec, przesuwający się po jego obojczyku. - Zbyt przyjemne uczucie, abym była w stanie go żałować.
Uniosła na niego swoje spojrzenie wciąż chłonąc tę wygodę, z którą trzymał ją tak blisko siebie.
Tęskniłem za tobą
Mogłaby odpowiedzieć tym samym, choć świadomość dziury, którą teraz wypełnił swoją osobą, dotarła do niej dopiero w chwili, gdy się spotkali. I mimo, że była wszystkim, o czym mówił i pragnęła właśnie taką pozostać, zmiękła nieco pod wpływem jego ostatnich słów, dopuszczając do siebie myśl, że faktycznie pragnął jej okrutnie. I że ona pragnęła go równie mocno.
- Chciałabym żebyś… - podjęła z wolna, głosem pewnym, choć kolejne słowo nieuchronnie uwięzione zostało w piersi, przez widok jego spojrzenia spływającego na jej usta, którego nieposkromiony głód tak przyjemnie wytrącał ją ze skupienia. - …żebyś zapragnął wejść w tę noc… - podjęła szeptem, gdy jej dłoń sięgnęła ku jego szyi i dalej na kark, czując pod palcami, jak niespiesznie pochyla się w jej stronę, pozwalając dostrzec swój zamiar, pozwalając aby jej serce zdążyło zabić mocniej, a umysł zdążył zapłonąć.
Subtelność z jaką dotknął jej ust sprawiła, że po ciele rozlała się ta przyjemna fala, która wprawiała mięśnie w mrowienie, a umysł spowijała lekką mgłą. Pierś uniosła się i zastygła w zawieszeniu, jakby to był pierwszy pocałunek, bo ten jeden po raz pierwszy otoczony został przyjemnym zapachem jego osoby. Wsunęła powoli dłoń między pasma jego włosów, dając paznokciom przesunąć po skórze na karku, aby w momencie, w którym drugi raz pocałował ją intensywniej, pozwolić im wbić się delikatnie, w odpowiedzi na impuls rozpalający jej zmysły. Jęknęła cicho w te wargi, rozkosznie, odpowiadając pocałunkiem tak bardzo spragnionym, jak tylko czarne demonie serce potrafiło być spragnione krwi po cały dniu oczekiwania w ukryciu. Bliskość, do tej pory tak przyjemna, teraz nagle stała się niewystarczająca i chociaż przez kilka pierwszych sekund Katsu była w stanie walczyć z tym odczuciem, pocałunek Atsushiego z każdym kolejnym uderzeniem serca, z którym rozchodził się po jej ciele w przyjemnej fali wzrastającego napięcia, odbierał jej spokój i cierpliwość. I choć w pewnym momencie zwolniła, jakby chciała przerwać to przyjemne połączenie, pozwalając czerwieni swoich warg na moment niemalże uwolnić się z sideł pocałunku, nabierając nieco głębiej powietrza, już w kolejnej chwili, powoli, jakby chciała dać mu czas na dostosowanie się do jej zamiarów, przesunęła kolano ponad jego pasem. Jeżeli jej na to pozwolił, w końcu usiadła na jego udach, przodem do jego sylwetki, nie pozwalając, aby dystans między ich ustami zwiększył się na tyle, by choćby przestać czuć na skórze ciepło jego oddechu. Chciała być bliżej, chciała poczuć znów jego tors przy sobie, zniwelować tę zbędną pustą przestrzeń. Kruczoczarne włosy rozlały się po bokach jej twarzy, gdy pochylona nad nim pocałowała go znów,  nieśpiesznie, jakby zmiana pozycji na tą zdecydowanie bardziej bezpośrednią, na ten ulotny moment usatysfakcjonowała jej głodne zmysły. Jakby po prostu chciała znów poczuć smak jego ust, choć kobiece ciało, które napierało lekko na jego własne, zdradzało wyraźnie, że ta degustacja nie mogła jej wystarczyć.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Hatago Tarui Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Atsushi
shingetsu

https://hashira.forumpolish.com/t1586-karta-postaci#19798https://hashira.forumpolish.com/t2087-informator#25663
Kiedy ją całuję, myślę o jej życzeniu. Rzeczy te dwie są, jak mgła lepka, osadzająca się w mym umyśle, zostawiająca w świadomości niezmywalny ślad, tak że nie może ona być już skierowana na nic innego, co nie byłoby, jakimś węzłem się wiąże z właścicielką ust, których dotykają moje usta.  Im dłużej, to trwa, im dłużej język mój, prześlizguje się po jej języku, tym bardziej robię się chciwy, pragnąc nie tylko miękkości jej warg, ciepła jej dotyku, ale raczej jej całej,  tego, aby składnikiem każdej następnej chwili w nieskończonym czasowym ciągu, była jej obecność. Jej dotyku, jej uwagi pożądam, a pragnienie to zdaje się przejmować mnie coraz bardziej i bardziej. Na tyle, że chyba nie potrafię już niczym innym się zachwycić tylko tą jedną, jedyną rzeczą. Zostałem całkowicie przejęty.
Nie umiem tego nazwać inną nazwą, bo przecież w wypadku różnym od tego, byłoby inaczej. W sposób inny czułbym dotyk jej ręki na swoim karku. Przecież wbijane w niego paznokcie, zdają się nie zatrzymywać na mojej skórze, ale przechodzić przez mięśnie, przebijać kręgosłup, dotykać do najczarniejszej głębi, do której ja sam, nie mam dostępu. Przecież nie czuć przy tym bólu, tylko jakieś parzenie dziwne, tak zajmujące w swej słodyczy, że nie można zaprotestować, nawet gdyby tkanka zaczęła odchodzić od kości. Nawet takim położeniu, jękiem błagalnym prosiłbym o jeszcze…
Jednak nie mogę nawet na to się zdobyć. Tyle słów, tyle zostało powiedziane i wiele wypadałoby powiedzieć, ale nie potrafię uczynić nic, aby się oderwać, jestem całkowicie bezwolny. Jedyne, na co potrafię się w tej chwili zdobyć, to próbować całować ją, jeszcze głębiej, chciwiej, błądząc kciukiem, gdzieś po kącie żuchwy, niby w jakimś mistycznym rytualnym geście, który niewiadomym sposobem sprawi, że będę jeszcze bliżej, jeszcze bardziej się nią nacieszę. I poza tym w tle jakieś charczenie ciche… Co to? Kto to? To on? Nie ważne, nie istotne, zza tej mgły nie da się nic zobaczyć i może nawet nic usłyszeć… Chyba tylko jej jęk i to, jak w odpowiedzi na nie serce mi przyśpiesza w jakiejś panicznej ekscytacji. Jest w tym też jakiś strach, że zaraz okradnie mnie Katsu, ze wszystkich moich oddechów i padnę, jak ryba wyrzucona na brzeg, konwulsyjnie poruszając ustami, z których wydobywa się równie bezgłośne, co dojmujące pocałuj mnie.
Ani palona skóra, ani śmiertelny bezdech nie są w stanie przerazić, dopiero kiedy czuję, że odsuwa się, rozumiem, co tutaj jest naprawdę zatrważającego. Jest to niedająca się zignorować, nieobecność jej ciała, poczucie, że ta ciepła przyjemna mgła, w której do tej pory zdążyłem się zagubić, opada nagle i znów muszę patrzeć na świat cały, całkowicie obmierzły. W pierwszym odruchu chcę uciec od niego, znów pochwycić jej usta, a siebie w tę samą pułapkę, aby wszystko układało się, tak jak być powinno. Być może dopiero, dzięki jakiemuś ostatecznemu przebłyskowi rozumu, pojmuję, co się tutaj naprawdę odbywa. Wypuszczam ją ze swojego uścisku, jednocześnie biorąc kilka głębokich oddechów, aby tlenu fala mnie naprostowała, ochłodziła, choć na chwilę powstrzymała od tej nienasyconej niecierpliwości, która zdaje się gdzieś tłuc po piersiowej klatce, tak że ma się wrażenie, iż zaraz popękają w symfonii suchych trzasków. Nie jest to jednak w żadnym stopniu pomocne. Jakimś przedziwnym, urągającym logice sposobem, gdy tak nachyla się nade mną otoczona burzą lśniących czernią włosów, zdaje mi się jeszcze piękniejsza i jeszcze bardziej godna pożądania. Z niemym oczu zachwytem, wiedziony, jakby jej własną wolą i wyraźnie uchwytną tęsknotą obejmuję demonicę obiema rękami, przyciskając ją bardziej do siebie, tak aby znów być jeszcze bliżej, najbliżej jak się da… Jeśli w ogóle jest jakiś poziom bliskości, który można byłoby uznać tutaj za ostatecznie zadowalający. Mimo że sam wychlam się ku niej dość nieśpiesznie, usta drżą mnie niespokojnie w nerwowym oczekiwaniu na kolejne spotkanie, które tym razem całkowicie wywraca mi świat na nicę, jest jak wiadro wrzątki ciśnięte w moje zimne wnętrze. Nie do końca nawet pojmuję, jak to się odbywa, ale wiem, że tym czułym pożądliwym aktem, chcę jej powiedzieć wszystko to, czego nie potrafię w żadnym słowem opisać… To jak bardzo jestem ogłuszony temperaturą jej ciała, jak bardzo zaślepia mnie jej dotyk, jak bardzo pijany jestem jej obecności i jak bardzo pragnę taki pozostać, wbrew wszystkim mym przekonaniom. Przy tym ręka, jakby powodowana jakąś podświadomą decyzją, wślizguje się pod ramiączko sukni, aby pogładzić wypukłość łopatki, wychwycić poruszenie tej właśnie kości, poznać miejsce, gdzie ma swój koniec, a zaczynają się żebra. Prócz znanego mi poczucia, że w samym Katsu dotykaniu, jest coś bardzo niezwykłego, magicznego, mam jeszcze nieodparte wrażenie, że kość ta ma kształt ideału.
Pod natłokiem tej myśli lub tej całej kanonady wrażeniowych danych, uświadamiam sobie, że zaraz dopuszczę się pewnego zaniedbania, pominę coś ważnego, czego nie godzi się zostawiać absolutnie bez słowa. Dlatego, aby do tego nie dopuścić, tym razem ja przerywam pocałunek, ale za chwilę przykładam swoje czoło do jej czoła, chcąc się pozbyć jakiejkolwiek szansy, iż zrodzi się u niej myśl, że już nie chcę, że uciekam.
- Najdroższa – zacząłem, jednocześnie pieszczotliwym gestem, pocierając swoim nosem o jej nosek, aby po tym pierwszej porcji czułości, przesunąć nim po jej policzku. – Nie istnieje nikt, kto podobnie do ciebie, wywierał tak dojmujące wrażenie, tak odciskał swoje piętno, swoim każdym słowem poruszał, jakąś nieokreśloną strunę w umyśle. Cały świat jest brudny, schorzały i brzydki, a tylko ty jedyna jesteś na nim piękna i nie mam na myśli spłycania tego pojęcia do samej fizyczności. Dlatego nie pragnę nikogo innego, tylko ciebie piękna Katsu… - Kontynuowałem swoim głębokim, ale tylko na pozór spokojnym głosem. Pod spodem, pod pierwszą warstwą brzmienia, słychać było wyraźnie, jak na dźwięku szarpanym, wygrywa się melodię fascynacji i nieskrywanego podziwu. Jednocześnie przez cały ten czas nosem swoim przesuwałem się od kości policzkowej do ucha, aby wreszcie powoli pociągnąć nim wzdłuż jej szyi, na sam dół, tam, gdzie łączy się z obojczykiem. Tam też właśnie pocałowałem ją krótko, przyznając, że pragnę wyłącznie jej. Dopiero po tym podjąłem, jednocześnie prowadząc nos znów w górę, wdychając jej przyjemny zapach, który zdawał się powodować przytomności zawirowania. – Tylko twoja skóra jest idealna, każda inna jest jak tarka, na której można zedrzeć rękę do krwi. Pragnę dotykać tylko ciebie, bo pragnąć dotykania kogokolwiek innego, jest absolutnie absurdalne. – Znów zrobiłem przystanek w swej wędrówce, zatrzymując się tym razem gdzieś w połowie jej szyi, aby i tam złożyć, krótki, lecz namiętny pocałunek. – A twoja zachłanność pociąga mnie w równym stopniu, co każda inna część twojej osoby, każdy twój najmniejszy gest, każdy twój najdelikatniejszy uśmiech, każde twoje najcichsze słowo. – Powiedziałem, tym razem dotykając wargami miejsca, gdzieś koło jej ucha. Następnie trąciłem wargami jego płatek, aby sekundę później, z wyraźnym głodem czającym się głosie, wyszeptać wprost w nie – więc możesz sobie wziąć mnie całego.
Atsushi
Ikonka postaci :
Hatago Tarui Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Zawód :
Wiek :
24
Wzrost :
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
212
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Sponsored content
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
Twoje zezwolenia

Nie możesz odpowiadać w tematach