Brzeg rzeki Hori
Ułożyła go sobie na udach i delikatnie przesuwając palcami lewej ręki po sayi wbiła spojrzenie w tsubę miecza. Prawa dłoń spoczęła na rękojeści i kobieta przytrzymując sayę lewą dłonią wyciągnęła piękne ostrze na zewnątrz. Uniosła je nad głową. Niebieskie ślepia uważnie przesuwały się po ostrzu od tsuby aż po sam koniec. Nie miało żadnej barwy już teraz. Wyglądało jak zwykła katana, niczym nie wyróżniająca się na tle pozostałego żelastwa. Ale ona widziała broń w innym świetle. Doskonale wiedziała co potrafiło ostrze. Obecnie miała ludzką formę, rogi były schowane, a jej naturalnej karmazynowej barwy ślepia były teraz jasno niebieskie. Włosy nadal miała czarne z białymi prześwitami tu i ówdzie, związane w luźnego kucyka.
Drgnęła słysząc trzask łamanych gałązek gdzieś nieopodal za plecami. Nie ruszyła się jednak. - Próbujesz nie zajść od tyłu? Nie ładnie.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. Była ciekawa z kim ma do czynienia. Tylko zabójca mógł wyczuć kim naprawdę była, dla zwykłych ludzi jej aparycja nie wzbudzała żadnych podejrzeń kim na prawdę była.
Poruszyła głową na boki rozglądając się po najbliższym otoczeniu. - Po tej okolicy? Tak późną porą? To nie wiesz że to niebezpieczne? - to mówiąc, wsunęła nichirin do sayi i podniosła się z korzenia splatając ze sobą dłonie. Wywinęła je na drugą stronę i uniosła nad głowę przeciągając się z cichym mruknięciem. Wolnym krokiem ruszyła w jego stronę i gdy była obok minęła go ocierając się odsłoniętym ramieniem o jego ramię. Dwa kolejne kroki i znalazła się przy wiszącej na gałęzi yukacie. Złapała za jej fragment i zacisnęła na nim palce czując jak nadal jest mokra. - Po zmroku można trafić na demona.. zwłaszcza w takim miejscu jak to.. gdzie pewnie nikt by nie usłyszał twojego wołania o pomoc.. a nawet jeśli to pewnie nikt by nie dobiegł na czas.. - w głosie dało się usłyszeć nieco troski i żalu. Spojrzała na niego przez ramię. - A szkoda takiego przystojnego młodzieńca.. - to mówiąc puściła mu niesfornie oczko. Jakie miała plany w stosunku do niego? Na pewno dowiedzieć się kim jest, a potem zdecydować co z tą wiedzą zrobi.
Uśmiechnęła się na jego zaskoczenie o pojawieniu się demonów w tym miejscu. "Nie masz nawet pojęcia skarbie.." przemknęło jej przez myśl. Był taki naiwny. Kolejna informacja jedynie ją upewniła że był zwykłym człowiekiem. Zwłaszcza mającym nadzieje że potwory będą go omijać szerokim łukiem. A tu jeden stał obok niego i jeszcze nie rozszarpał jego krtani. Uśmiechnęła się bezczelnie na te słowa. Musiała przyznać że był uroczy w tej swojej naiwności. Słyszała jak zaczął iść w jej stronę, powoli acz skutecznie zmniejszając dystans między nimi. Nieprzyjemny zapach powoli zaczął się stawać wyraźniejszy. Drgnęła zdając sobie sprawę że to chłopak jest epicentrum tego paskudnego, drażniącego zapachu. Obróciła się w bokiem wsłuchując się w jego głos czując jak brakuje jej świeżego powietrza w płucach a to co je wypełniało zaczynało powoli acz skutecznie irytować.
Z chwilą gdy uchylił wieczko zapach stał się nieco bardziej intensywny. Zaciągając się powietrzem poczuła jak płuca ją aż zapiekły. Zrobiła odruchowy, gwałtowny krok w tył potykając się w procesie o własne nogi z hukiem runęła na ziemię krztusząc się zaciągniętym powietrzem, zabarwionym zapachem rośliny posiadanej przez chłopaka.
Kaszląc poderwała się na czworaka i zaczęła się odsuwać od niego. - Zabierz to.. paskudztwo.. ode mnie.. - wydukała pokasłując. Gdy tylko znalazła się na taką odległość aby efekt zeschniętej rośliny nie drażnił jej ciała aż tak bardzo oparła się o pierwsze lepsze drzewo plecami siedząc na ziemi. Oddychając jeszcze przez dłuższą chwilę ciężko. - Nie jesteś zabójcą.. tylko zwykłym człowiekiem.. zwykłym słabym i kruchym człowiekiem.. - na twarzy widniał lekki uśmiech. - Cóż.. to żaden zabobon.. ta roślina jest dla nas trująca.. ale ten miecz, który masz przy boku.. heh.. to tylko zabawka.. - powiedziała lekko rozbawiona na samym końcu. Nie mogła do niego podejść teraz, nie póki miał pudełko z kwiatem przy sobie. - Bądź tak kochany.. i się do mnie z tym paskudztwem nie zbliżaj.. - mruknęła uważnie go obserwując. Jak na nią patrzył to oczy z niebieskich błysnęły zmieniając barwę na czerwone. Źrenica z okrągłej zrobiła się pionowa. Z czoła wyrosły jej rogi. Przechyliła lekko głowę na bok wpatrując się w reakcję chłopaka na ukazanie mu swojej prawdziwej formy. - A i owszem.. ja ciebie mogę upominać.. ale tylko dlatego że ja nie jestem człowiekiem.. więc innych demonów się też obawiać nie muszę.. - wyjaśniła na sam koniec uważnie się mu przypatrując. Co zamierza teraz zrobić gdy dowiedział się właśnie że siedząca w sporej odległości od niego kobieta jest prawdziwym demonem z krwi i kości. Nie mogła znieść tego cholernego kwiatu. Choć był już bardzo wyschnięty przez czas że nie działał na tyle intensywnie aby chciała uciec od chłopaka. Ale nadal zachowywał resztkę swoich właściwości. Nie pozwalając się jej zbliżyć do niego za bardzo.
Spojrzenie najpierw przejechało po ostrzu katany doszukując się podobieństwa z nichirin. Lekki uśmiech wpełzł na jej usta wiedząc że ta jego broń nic jej nie jest w stanie zrobić.
"A kysz, a kysz..."
Słysząc jego słowa parsknęła śmiechem opierając tył głowy o pień drzewa. Szczerze ją rozbawił tymi słowami. To że trzymał ją na muszce nic absolutnie nie zmieniało. Jedyne co teraz nie pozwalało jej się zbliżyć to ten przebrzydły kwiat w pudełeczku w jego dłoni. Sięgnęła placem wskazującym do prawego oka u zgarnęła kropelki łez z kącika jednego a po chwili drugiego oka. - Czy ja ci wyglądam na jakąś kurę czy gęś? - roześmiała się powracając do jego twarzy czerwonymi ślepiami. Podniosła obie ręce wyżej, dłonie na wysokości klatki piersiowej, po bokach jakby w geście poddania się. - Ta propozycja brzmi nawet dobrze.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. - Ale ten miecz.. możesz schować.. to żelastwo na nic ci się nie zda kochany.. - upomniała go wskazując nagle palcem na dygoczącą w dłoni katanę. Po czym skrzyżowała ręce ze sobą pod owiniętymi bandażem piersiami.
Przechyliła lekko głowę w bok na jego ostatnie póki co słowa. - A skąd mogłam wiedzieć że tu się pojawisz? To akurat istny przypadek że na siebie trafiliśmy.. osobiście jestem pod wrażeniem że tak beztrosko sobie spacerujesz nocą po obrzeżach takiego zadupia.. - zaczęła ze spokojem w głosie rozglądając się po najbliższej okolicy. - "Ten.. teges"? - powtórzyła po nim lekko zdziwiona jego doborem słów. -.. w sensie że co? ze jakieś molestowanie? - roześmiała się nagle. Rogi zaczęły się zmniejszać i po chwili zniknęły kompletnie z widoku. - Tak chyba lepiej.. nie sądzisz? - spytała gdy powróciła do bardziej ludzkiego wyglądu. Oczy jednak nadal były karmazynowej barwy. - Co ja mogłabym z tobą zrobić.. hm.. - przygryzła dolną wargę wpatrując się w jego oczy. Po czym uśmiechnęła się do niego zaczepnie. - Na dobrą sprawę wszystko.. jesteś tylko słabym człowiekiem.. i to bezbronnym w dodatku.. ale.. gdybym miała ci coś zrobić.. to wierz mi że już by cię na świecie nie było.. akurat głód mi nie doskwiera.. - dodała po chwili nadal się w niego patrząc.
Dłonią sięgnęła po mniejszy kamień, podciągnęła nieco ugięte w kolanach nogi w lekkim rozkroku. Oparła na rzepkach przedramiona i zaczęła obracać kamyczek w palcach obu dłoni uważnie się najpierw przyglądając małemu obiektowi. Po czym spojrzenie przeniosła na Izo.
Uśmiechnęła się słysząc że w tej formie łatwiej mu się na nią patrzy. Pytanie jaki zadał sprawiło że lekko się uśmiechnęła pod nosem. Sprawiał wrażenie osoby która wczoraj wypełzła z łona matki. Aż dziw brał że po wszystkim co się wydarzyło w listopadzie jeszcze tacy jak on się błąkali po świecie.
"I zjadacie nas... wyłącznie z głodu?"
Te słowa sprawiły że kobieta drgnęła. To zdanie brzmiało w jego ustach tak źle, przepełnione czymś czego nie słyszała jeszcze z ust żadnego człowieka. Czy była to nadzieja? Czy może coś innego czego nie dało się nazwać. I wydźwięk jaki miało sprawiło że karmazynowe oczy lekko błysnęły pod wpływem emocji. Ale po kolei. Najpierw postanowiła odpowiedzieć mu na pierwsze pytanie jakie jej zadał.
- Tak.. To prawda. Demony żywią się ludźmi.. - powiedziała ze spokojem w głosie uważnie mu się przyglądając. Patrząc jaką mógł mieć reakcję na słowa jakie padły z jej ust. - Nasze ciała nie tolerują niczego innego, ludzkie jedzenie nam szkodzi.. choć nie jest w stanie nas zabić.. to jest dość kłopotliwe gdy żołądek się buntuje niemalże od razu po spożyciu większej ilości waszego pożywienia. - rozwinęła myśl nadal na niego patrząc.
Uśmiechnęła się obracając kamyczek w lewej dłoni i podrzuciła go kilka razy na niewielką wysokość i zwinnie łapała go tą samą dłonią. Aż nagle po którymś podrzuceniu, pochwyciła twardy przedmiot i zamachnęła się szybko, ze śmiertelną precyzją ciskając nim w chłopaka. Nie mierzyła w głowę ani w żadne miejsce które mogłoby skutkować poważnym zranieniem. Kamyk poszybował w lewą dłoń chłopaka z wystarczającą siłą aby wybić zawartość otwartego pudełka na zewnątrz. Pozwalając drobnym fragmentom wisterii poszybować w powietrzu. Chyba nie myślał że Seiyushi pozwoli mu się trzymać w szachu aż do świtu.
Wybiła się też z miejsca w jego stronę, jakby chciała zaatakować młodzieńca. A przynajmniej miała w planie tak się mu objawić, dając mu wystarczająco czasu w swoim ruchu na uniesienie ostrza katany wyżej. Wszystko działo się tak szybko, gdy czubek katany dotknął bandaża i wbił się w ciało demona. To jednak jej nie powstrzymało, lewą dłonią pochwyciła prawy bark chłopaka. Jej prawa dłoń złapała za nadgarstek prawej dłoni samuraja. Zamykając jego przegub w żelaznym uścisku zmniejszyła dystans o wiele bardziej nadziewając się na ostrze jeszcze bardziej, niemalże do końca. Krew zabarwiła bandaż w miejscy gdzie przebił ją swoją bronią. Trafił prosto w serce.
Oczy kobiety rozbłysnęły i z impetem powaliła młodszego chłopaka na ziemię, przyciskając go do twardego podłoża swoim ciałem. Nie miało znaczenia że był od niej nieco wyższy, że był może lepiej zbudowany. Demony były o wiele silniejsze od zwykłych ludzi bez przeszkolenia na zabójcę demonów. Docisnęła lewy nadgarstek chłopaka do podłoża na wysokości jego głowy, tuż obok. Jej lewa dłoń napadła na jego prawą obręcz barkową robiąc to samo. Oddychała powoli ale głęboko ani na chwilę nie odrywając spojrzenia od oczu Takagi'ego. Rana obficie krwawiła, a posoka demona zaczęła sunąć po kilku centymetrowym fragmencie zwykłego ostrza, brudząc tsubę, potem rękojeść i palce chłopaka, zaciskające się nadal na mieczu.
- I co teraz samuraju? - mówiła ze spokojem w głosie będąc nad nim klęcząc w lekkim rozkroku, opierając cały swój ciężar ciała na nim. Mogła mu teraz zrobić o wiele więcej. - Mówiłam Ci że ten twój miecz mi nic nie może zrobić.. - szepnęła pochylając się nad nim na tyle by delikatnie otrzeć się czubkiem nosa o jego własny. Po chwili obracając lekko twarz w bok i pieszczotliwie, czule sunęła noskiem po jego policzku aż do prawego ucha. - Demony są nieśmiertelne.. - szepnęła cicho i odchyliła się na tyle aby spojrzeć mu ponownie w oczy. - Czy zjadamy was tylko z głodu.. to zależy już od demona.. - zaczęła, nie pozwalając mu się wyrwać. - Jedni mordują dla przyjemności, dla poczucia wyższości.. inni z obrzydzenia dla waszej żałosnej egzystencji.. a przynajmniej tak twierdzą.. - kontynuowała ze spokojem w głosie. - I są jeszcze tacy.. co nie mordują.. a przynajmniej starają się tego nie robić.. żywią się tylko krwią.. i biorą tylko tyle aby móc przetrwać kolejny dzień.. - to mówiąc puściła jego prawy bark i złapała lewą dłonią za przegub dłoni, która trzymała rękojeść wbitej w jej ciało katany. Zacisnęła mocno palce na ręce zmuszając chłopaka siłą aby puścił swój oręż. Gdy to zrobił puściła oba jego nadgarstki i poderwała się z ziemi na równe nogi pozostawiając Izo na podłożu. Mógł teraz obserwować z doły jak zrobiła kilka kroków z nadal wbitą kataną w swoje ciało. Krew zabarwiła bandaż z przodu jak i z tyłu w miejscu gdzie wbite było ostrze.
Westchnęła znudzona i łapiąc za rękojeść miecza powoli zaczęła wyciągać go ze swojego ciała. Nieco więcej krwi bryzgnęło gdy usunęła własność Izo ze swojej klatki piersiowej. Otarła klingę ze swojej krwi o czarne hakama, które miała na sobie i spojrzała na młodzieńca. - Coś jeszcze chcesz wiedzieć? - spytała nie kryjąc lekkiego rozbawienia stojąc obok niego, lekko przechyliła głowę zaciekawiona nim.
Wtedy uścisk zelżał, a on poczuł jakby ktoś zrzucił z niego ogromny ciężar. Istotnie, jej ciężar podniósł się z powrotem na równe nogi, a Izo wciąż był w jednym kawałku. Nie rozumiał dlaczego, ale potraktował to jak łaskę zesłaną od bogów. Powiódł za nią wzrokiem. Ciągle tu była, nic jej nie wystraszyło. Z jakiegoś powodu postanowiła po prostu mu odpuścić. Leżał jeszcze przez chwilę z zakrwawioną dłonią i ubraniem, zanim podniósł się do pozycji siedzącej i postanowił przez chwilę w niej pozostać. Wydawało mu się, że nie ustoi na nogach, gdy spróbuje wstać.
"Do której grupy ty należysz?"
Spojrzała na niego ze spokojem, unosząc jeden kącik ust w górę w ledwo widocznym uśmiechu. "Oczywiście że chcesz to wiedzieć.. od tego zależy twoje życie przecież.. prawda?" przemknęło jej przez myśl. Podniosła spojrzenie w górę na błyszczący na niebie księżyc. - Nie jestem zwolenniczką zabijania.. - powiedziała nieco ciszej. - Ale jestem demonem.. i czy mi się to podoba czy nie.. muszę się czasami pożywiać.. - wyjaśniła ze spokojem. Mówiła powoli, starała się dawać większe przerwy między rzucanymi informacjami, żeby chłopak lepiej je przyswoił. Czemu to robiła? Czemu uczyła go o swoim gatunku? To nie było jej zadaniem, powinien był trafić na innego demona, takiego co chciałby go zeżreć w całości. A zabójca demonów uratowałby go w ostatniej chwili. Tak To brzmiało jak idealny plan na zaciągnięcie chłopaka do wrogiego obozu.
"Skoro demony są nieśmiertelne, to skąd się wzięli zabójcy demonów? Ludzie mówią, że toczycie boje od pokoleń."
Uniosła miecz samuraja wyżej przyglądając się ostrzu. Przesunęła kciukiem wzdłuż ostrza jak by sprawdzała jakość broni. Poruszyła mieczem sprawdzając jego wyważenie, to jak leżał w jej dłoni. Sama nie wiedziała czemu to robiła. Instynktownie, napawając się dobrze wykonaną kataną. - Piękny miecz.. ale taki bezużyteczny na demony.. bo mamy regenerację.. - skomentowała ze spokojem w głosie. Po czym odrzuciła miecz Izo w bok na trawę. Złapała za miejsce złączenia bandaża i powoli zaczęła go rozwijać. - Ah.. tak.. Zabójcy Demonów.. źle to ujęłam. Demony mogą żyć wiecznie o ile nikt ich nie chce zabić. Niemniej jednak jest parę sposobów aby nas zgładzić. - kontynuowała ze spokojem w głosie. Odwijając ostatni fragment bandaża pozwoliła aby materiał opadł na trawę.
Obróciła się do niego frontalnie sięgając dłonią do biustu, ujęła lewą dłonią pierś w którą wbił się przed chwilą ostrzem. Prawą dłonią przetarła miejsce rany. O ile się przypatrzył to rana bardzo powoli się goiła. Cicho syknęła. - Promienie słoneczne nas zabijają.. nie możemy poruszać się za dnia.. wistaria jest trująca dla nas.. i jeszcze jedna rzecz może nas zabić.. - to mówiąc ruszyła powoli przechodząc obok niego go drzewa gdzie wisiała jej mokra yukata.
"I jestem Izo. Takagi Izo."
Zdjęła ubranie z gałęzi i narzuciła je na plecy, wzuwając ręce w wilgotne rękawy. Wzdrygnęła się lekko. Na nagiej skórze pojawiła się gęsia skórka. - Możesz zabić demona ścinając mu głowę.. tylko jest jeden mały szkopuł.. Izo.. - zaczęła łagodniejszym tonem i stojąc nie daleko niego złapała za rękojeść miecza przytwierdzonego do jej pasa od hakama. Wyjęła powoli miecz z pochwy i uniosła go w górę. -.. musi to być broń nichirin.. taka jak ta.. - obróciła ostrze w ręku pozwalając aby blask księżyca odbił się od klingi. - Takim mieczem można zabić każdego demona.. i nie trzeba być zabójcą aby to zrobić.. - to mówiąc schowała miecz na powrót do pochwy. I podeszła do niego zatrzymując się kilka kroków od niego. - Mam na imię Seiyushi.. - przedstawiła mu się z lekkim uśmiechem na ustach. Czerwone oczy wpatrywały się w jego twarz z zaciekawieniem. - I co zamierzasz teraz zrobić? Jak już tak wiele wiesz o nas? Opowiesz się po stronie zabójców? Będziesz szukał nauczyciela wśród nich? - oczy jej dziwnie błyszczały gdy to mówiła. Była ciekawa. Co nią kierowało? Czemu go jeszcze nie rozszarpała? Czemu rzucała mu pomysłem stania się jednym z tych osób które chciały jej śmierci? Tylko ona znała odpowiedzi na te pytania.
"To zależy. Po tym co usłyszałem nie wiem, czy demony rzeczywiście tak bardzo różnią się od ludzi."
Zaskoczył ją tymi słowami. Rozchyliła delikatnie usta wpatrując się w niego z lekkim niedowierzaniem. Czy ta odrobina delikatności wobec niego już teraz się zwracała? Nie potrzebował się czasem z tymi myślami przespać? Rozłożyć na czynniki pierwsze i przeanalizować? Wszystkie za i przeciw? Bzdura, nie było przecież żadnych forteli po stronie demonów. Każdy człowiek tak samo myślał. Demony to zło, które trzeba wyplewić. Uśmiechnęła się delikatnie do niego.
"Nie zamierzam opowiadać się po niczyjej stronie. Wasz konflikt mnie nie dotyczy."
- I tu się mylisz mój drogi Izo.. - ruszyła powoli w jego kierunku zatrzymując się przed nim. Przechyliła lekko głowę w bok wpatrując się w jego oczy z zaciekawieniem. Teraz już bardzo powoli wyciągnęła dłoń w jego stronę z nadzieją ze nie odsunie się. Że pozwoli się jej dotknąć. Chciała musnąć palcami jego bark, ramię i przesunąć ostrożnie opuszkami wzdłuż jego lewej kończyny aż po dłoń. Po czym ująć delikatnie i unieść ją wyżej aż do swojej twarzy. Był nieco wyższy od niej. - Nie każdy demon jest taki jak ja.. pomijając jednak tą kwestię.. są jeszcze ludzie opowiadający się po jednej ze stron.. - mówiła łagodnym, melodyjnym głosem ani na chwilę nie odrywając wzroku od młodzieńca, chcąc przyłożyć jego dłoń do swojego polika. - Możesz zostać zmuszony do wybrania strony.. dla ciebie.. najbezpieczniej dołączyć w szeregi zabójców.. - szepnęła obracając powoli głową w bok i musnęła ustami delikatnie skrawek odsłoniętej skóry. Po czym odchyliła twarz i puściła jego dłoń.
"A to... rozumiem że to twoje trofeum? Czy nosisz je po to, aby bronić się przed innymi demonami?"
- Nie jesteś w błędzie.. ten miecz należał do jednego z zabójców demonów.. z którym byłam zmuszona się zmierzyć w Edo.. służy mi do obrony.. nim każdy może zgładzić demona.. nawet zwykły wieśniak.. a co dopiero taki samuraj jak Ty.. - oczy jej rozbłysnęły w ekscytacji ale na twarzy nadal widniał delikatny uśmiech. Przygryzła nagle delikatnie dolną wargę i wysunęła miecz schowany w pochwie zza pasa swoich hakama. Układając przedmiot na wyciągniętych dłoniach przed nim. - Tobie przyda się bardziej niż mi.. ja mam regenerację, której Tobie brak.. - szepnęła nie spuszczając go ze wzroku ani na chwilę.
- Oddasz mi go przy naszym następnym spotkaniu.. jeżeli kiedyś do niego dojdzie.. - to mówiąc zbliżyła się nieco bardziej i musnęła delikatnie jego policzek ustami. Po czym odchyliła się od niego i zrobiła krok wstecz nadal na niego patrząc zafascynowana.
Roześmiała się po tych słowach. Sięgając palcem wskazującym do prawego oka, zgarnęła łezkę zbierającą się w kąciku. - Hah.. brzmi to tak jakby miała jakikolwiek wybór, co wyboru strony. - zaczęła, nie kryjąc lekkiego rozbawienia tym pomysłem. - Nie mam innej opcji niż być po stronie demonów, każdy zabójca wyciąga z miejsca miecz na mój widok. Nie zadają pytań.. nie próbują rozmawiać.. widzą demona, więc próbują go zgładzić. Takie mają zadanie, choć dla zdecydowanie większości zakrawa to o fanatyczne powołanie wyplewienia świata z naszej rasy. - mówiła ze spokojem w głosie zerkając na piękny księżyc. - A my.. my też kiedyś byliśmy ludźmi przecież.. mieliśmy swoje życia, plany, marzenia.. - chyba pierwszy raz miała okazję porozmawiać z człowiekiem, który wiedział czym była a pomimo tego nie uciekał. Może to strach go paraliżował na tyle że prawie zapuścił korzenie w ziemi w miejscu gdzie stał. Obróciła lekko głowę w bok czując nieco mocniejszy podmuch wiatru, złapała za kosmyk czarnych włosów i schowała go za ucho.
- Co do werbowania, to ktoś będzie próbował to zrobić prędzej czy później.. tego możesz być pewny.. to już nie te czasy.. że demony to były tylko bajki dla dzieci.. nikt się nie spodziewał tego co przyniosą za sobą wydarzenia z tamtej nocy.. - zaczęła nadal na niego nie patrząc. -.. gdy ulice wszystkich największych miast zostaną zalane krwią ludzi, zabójców.. i prochami demonów.. nikt się nie spodziewał że ludzkość się podzieli na dwa obozy. - kontynuowała z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Osobiście myślałam że ludzie będą nas bardziej tępić.. że będzie nam ciężej.. a jednak nie jest. Jest o wiele łatwiej niż było wcześniej.. Jeśli zamierzasz zostać zabójcą demonów, to omijaj szerokim łukiem Osakę i Kioto.. obecnie to miejsca przychylne mojemu gatunkowi.. Choć Demony są wszędzie Izo. Nie ograniczamy się.. idziemy tam gdzie jest pożywienie. Tam gdzie są ludzie zawsze znajdzie się choćby jeden demon.. - puściła mu oczko i uśmiechnęła się do niego miło.
Informacje, którymi się z nim dzieliła były dla niego bezcenne. Nie miał żadnego innego źródła, z którego mógłby dowiedzieć się czegokolwiek o sytuacji na temat walki demonów z ich zabójcami, więc starał się wyłapać z relacji Seiyushi jak najwięcej, jednocześnie nie nagabując ją o niekoniecznie przyjemne szczegóły. Wciąż był na jej łasce i niełasce, więc nie chciał zepsuć jej humoru, który jak na razie chyba jej dopisywał.
- Skoro Kioto i Osaka opowiedziały się po stronie demonów, to znaczy, że Edo i Nagoja... - Stoją murem za zabójcami? Izo pochodził co prawda z Yatomi, ale Nagoja była przecież tuż obok. Oznaczałoby to, że dziewczyna znajduje się właśnie w jaskini lwa? Podejmowanie niepotrzebnego ryzyka całkowicie by do niej pasowało, jednakże może być na tyle silna, aby nie mieć naturalnych wrogów? W końcu zdobyła już jeden miecz nichirin, który swoją drogą mógł całkiem skutecznie kamuflować ją przed tymi, którzy mogliby chcieć ją wytropić.
- A jeśli chciałbym obrać waszą stronę, co wtedy? Muszę zostać demonem? W ogóle skąd się... no wiesz... bierzecie? Powiedziałaś, że byłaś kiedyś człowiekiem. - O ile o wyczynach demonów można było nasłuchać się wielu rzeczy, o tyle o ich pochodzeniu już nie bardzo. Mało kto chyba miał okazję z nimi porozmawiać, a potem przeżyć, żeby o tym opowiedzieć. Izo raczej nie przyświecał ten cel. Chciał po prostu poznać genezę, aby lepiej zrozumieć teraźniejszość. Wojna, o której mówiła Seiyushi nie przyniesie raczej nikomu chwały, jaki był więc jej cel?
"Skoro Kioto i Osaka opowiedziały się po stronie demonów, to znaczy, że Edo i Nagoja... "
Słysząc jego słowa przechyliła lekko głowę w bok. - .. są po stronie Zabójców.. - dokończyła jego zdanie na głos za niego. Zerkając na niego przez ramię. Uważnie my się przyglądała przez chwilę. Drgnęła nagle zaskoczona jego dalszą wypowiedzią.
"Muszę zostać demonem?"
Słysząc te słowa rozchyliła lekko usta w zaskoczeniu. Nie spodziewała się że chłopak mógłby myśleć o zostaniu jednym z nich. Odwróciła się w jego stronę, powoli stawiając kroki przed siebie. Zaciekawiona, przyglądając się mu uważnie. - A.. chciałbyś.. zostać demonem? - spytała nie kryjąc zaciekawienia. Podchodząc co raz bliżej mógł dostrzec jak blizna na piersi jest już o wiele mniejsza, powoli nie pozostawiając po sobie żadnej ryski.
Przyłożyła dłoń do dekoltu spoglądając w niebo. - Najwspanialszy nasz Ojciec.. podarował mi dar nieśmiertelności.. abym rozpocząć moje życie na nowo.. - w głosie pobrzmiewała fascynacja. "Suiren miała rację.." pomyślała z czułym uśmieszkiem malującym się na ustach. - Nie każdy może wstąpić w nasze szeregi.. nie każdy jest godzien.. ale.. jeśli udowodniłbyś swoimi czynami.. lojalność wobec demonów.. wierzę w to.. że i Ty zostałbyś pobłogosławiony wieczną młodością i prawdziwą siłą.. przez Najwspanialszy z Bytów.. Przez naszego Ukochanego Stwórcę.. - przeniosła po chwili spojrzenie w dół, na jego twarz. Uważnie mu się przyglądając. - Czy chciałbyś.. nam służyć.. Izo? - wymruczała nieco powabniejszą barwą głosu niż wcześniej. - Nie musisz mi teraz udzielać odpowiedzi oczywiście.. dobrze żebyś przemyślał wszystkie za i przeciw.. nie poganiam.. - powiedziała uśmiechając się do niego zalotnie.
Zrobiła krok w tył od niego, przechylając lekko głowę w bok. Skrzyżowała ręce pod piersiami wpatrując się w niego ze spokojem. - A co miałabym chcieć z tobą zrobić? Jestem najedzona jeśli o to pytasz.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem. - Gdybyś miał umrzeć z moich rąk, to nie zawracałabym sobie głowy rozmowami z tobą i z całą pewnością bym się nie nadziała na twój miecz.. - to mówiąc złapała za połę yukaty odsłaniając przed nim nagą nadal pierś. Rana była o połowę mniejsza ale nadal jeszcze się nie zasklepiła. Zbliżyła tam palce i delikatnie opuszkami przesunęła po rozcięciu. - W sumie.. - mruknęła zrzucając z siebie yukatę przed nim. - Demoniczna sztuka krwi.. - powiedziała dość czułym głosem poruszając palcami przy ranie na piersi z której powoli zaczęła wychodzić krew. Przybierała ona czarną barwę i było jej coraz więcej. Ciecz poruszała się po jej skórze jakby żyła własnym życiem. Okalając jej piersi i linię na plecach. Gdy czarna jak smoła krew obejmowała połowę jej biustu, wodnista substancja stwardniała podnosząc nieco jej biust, trzymając go solidnie w miejscu. - Każdy demon z czasem może obudzić w sobie jakąś moc.. ja potrafię manipulować moją krwią wedle woli.. mogę z niej zrobić wszystko.. - pochwaliła się przed nim eksponując fikuśny biustonosz.
- Chyba wiesz już wszystko co powinieneś.. ten miecz oczywiście który ci zostawiam to nie jest prezent na stałe.. Jest dla mnie dość cenny.. - zaczęła nagle wskazując palcem podarowane nichirin. "Choć Tsuny miecz byłby o wiele cenniejszy.. ale na to przyjdzie czas.." dodała w myślach. - Jak zostaniesz zabójcą to dostaniesz własny miecz nichirin, wtedy oddasz mi ten który ci pożyczam.. jeśli postanowisz zostać demonem.. to liczę że mi go oddasz.. - kontynuowała ze spokojem w głosie. I tak była dość hojna pożyczając mu tak cenną rzecz.
- I nikomu nie mów że masz go ode mnie.. powiedz że to pamiątka po twoim przodku, jakiś zabójca ci go podarował bo miał dwa miecze albo że znalazłeś go gdzieś w krzakach.. cokolwiek.. - dodała ze spokojem w głosie. Schyliła się po leżącą na trawie yukatę i przewiesiła ją przez ramię. - Do rychłego zobaczenia Takagi Izo.. - z tymi słowami zbliżyła swoją wolną dłoń do ust i puściła mu w powietrzu buziaczka. Po czym ruszyła w swoją stronę łapiąc po drodze leżący na trawie jego samurajski miecz i wsunęła go sobie za pas. - Twój miecz oddam ci następnym razem.. - zawołała już się nie odwracając do niego, po czasie zniknęła między drzewami.
z tematu
Po chwili kolejny raz zaprezentowała mu swoje umiejętności, razem z odrobiną swoich wdzięków. Odrobina skóry nie zrobiła już na nim takiego wrażenia jak przed chwilą, tym bardziej, że jego wzrok odciągała wędrująca po ciele krew. Czegoś takiego młody samuraj jeszcze nie widział, ale przyjął to jako cenną lekcję. Każdy demon był jedyny w swoim rodzaju...
zt.
Dźwięk zapadającego się śniegu pod ociężałym krokiem obitego nieco samuraja roznosił się echem wzdłuż brzegu rzeki Hori. Mimo, że ciałem był tutaj, to jego myśli wciąż krążyły wokół opustoszałego gospodarstwa i tego, co się tak właściwie tam wydarzyło. Całość trwała tak szybko, że nie miał czasu przeanalizować całej sytuacji i wyciągnąć z niej wniosków, a na chwilę obecną miał inne zmartwienia. Podążał śladem kopyt za swoim wierzchowcem, a przynajmniej taką miał nadzieję, sądząc po zapachu. Jedną rękę wciąż trzymał na swojej broni, a wolną zaś - na klatce piersiowej, starając się wytrzymać dyskomfort spowodowany złamaniem trzech prawych żeber. Potrzebował jedzenia i to natychmiast, więc gdy tylko ujrzał swojego konia, który jakby nigdy nic poiła się z rzeki, zawołał tylko:
- Doki Doki! - po czym przywołując ją, złapał za cugle, z których wciąż wydobywał się piękny zapach jego niedawnej rozmówczyni, a następnie dosiadł go i ruszył na poszukiwanie jedzenia, zapewne jeszcze żywego.
'Regeneracja demonów' :
Demon kontynuował swoje poszukiwania, utrzymując stęp na swoim wierzchowcu. Z założenia robił większość rzeczy na spokojnie, rozważając w miarę możliwości wszystkie zalety i konsekwencje swoich działań. Czy zareagował prawidłowo, uwalniając swój gniew krwi? Rozegrał to najlepiej jak potrafił, wykorzystując okazję i w bezkrwawy sposób pozbywając się jednego z przeciwników na jakiś czas. Tylko dlaczego został zaatakowany przez drugiego, z innego budynku, skoro jak się okazało, był wciągany w pułapkę? Czegoś nie potrafił zrozumieć, coś mu umykało. Wiedział tylko, że musiał poprawić swoje zdolności, skoro ktoś tak głupi był w stanie przebiec po jego płomieniach i połamać mu jeszcze żebra, samemu się tylko delikatnie paląc. Zaniedbywał ostatnio swoje umiejętności, co dało mu o sobie boleśnie dać, pozbywając go celu i zmuszając do wycofania się.
Rozglądał się za jakimiś domostwami, czy gospodami, być może gdzieś się znajdowało jakieś źródło światła, które mogło wręcz zachęcić go do przybycia i posilenia się?
'Regeneracja demonów' :
Nie możesz odpowiadać w tematach