Ciemnowłosy nie przeżywał tego wszystkiego tak jak Sachiko. Nie szukał usprawiedliwienia na swoje zachowanie, ani też większego celu. Należał do demonów z krwi i kości, które nie przejmują się istnieniem innych istot, zwłaszcza ludzi. Może sposób w jaki doszło do rozlewu krwi nie był do końca w jego stylu, ale nie żałował tej decyzji. Mała czystka nikomu przecież nie zaszkodzi. Wraz ze swoją nową znajomą wyświadczyli przysługę wszystkim tym, którzy zginęli z ich rąk. Uwolnili ich od problemów codzienności, nie musieli się już niczego obawiać. Mogli odejść.
Włócznik szarżował od jednej ofiary do drugiej, z gracją posługując się swoją Yari. Na jego ustach wciąż dało się zauważyć szaleńczy uśmiech. Od czasu do czasu zerkał w kierunku wilczycy by sprawdzić jak sobie radzi. A radziła sobie całkiem nieźle. Do tego stopnia, że chyba zapomniała o jego obecności, a przynajmniej zdawała się nie zwracać na niego uwagi. Pomimo sporej ekscytacji oraz bodźców, które docierały do niego z każdej strony starał się zachować przytomność umysłu. Nie mógł zatracić się do tego stopnia, by przeoczyć zagrożenie, które mogło nadejść w każdym momencie. Pozbawili życia sporą ilość osób, prędzej czy później zabójcy się o tym dowiedzą.
Nie chcąc tracić czasu, narzucił jeszcze większe tempo, tym razem mknąc w kierunku stosunkowo młodego mężczyzny o ognistych włosach. Na widok demona zamarł w bezruchu, a jego ciało oblał zimny pot. Kagai wybił się w powietrze i cisnął Kamishini w jego kierunku, przeszywając jego ciało na wylot. Włócznia wbiła się w ziemię pod kątem około trzydziestu pięciu stopni, uniemożliwiając ciału swobodny upadek. Po wylądowaniu rozejrzał się dookoła. Poza stosem ciał i nimi samymi na polu walki ostał się jeden człowiek, który zdążył już wziąć nogi za pas. Oddalał się od nich. Z każdą sekundą zwiększał dystans. Dla dwóch demonów nie było jednak problemem dopadnięcie go.
- Pozwolimy mu uciec? - zapytał zaczepnie. Miał nadzieję, że siwowłosa oderwie się na chwilę od swoich ofiar i skupi się na ostatnim celu. Złotooki podszedł do ciała, w którym spoczęła jego włócznia i chwycił za rękojeść. Stopą odepchnął truchło i pociągnął broń ku sobie. Pewnym ruchem strzepnął krew, która zalegała na ostrzu. Następnie wziął niewielki rozbieg i jak rasowy oszczepnik cisnął Kamishini w kierunku uciekiniera. Ostrze nie miało na celu zabicie go, a jedynie spowolnienie go. Włócznia rozerwała prawy bark mężczyzny, który chwilę później wił się na ziemi z bólu. Demon powolnym krokiem ruszył w stronę niedobitka. Kiwnął też głową do Sachiko wskazując jej cel. Nie miał zamiaru się spieszyć. Dał jej wolną rękę.
Z/T x2
Nie możesz odpowiadać w tematach