Odwiedziła najpierw świątynię, a później przeciskając się przez tłumy trafiła do głównej alei. Wzrok w pierwszej chwili skupiła na loterii, z której można było zgarnąć wyroby ceramiczne, bądź kupon na zniżkę. Miała dość sporą sakiewkę, ale nigdy nie odpuszczała, gdy wchodziła możliwość zapłacenia za coś taniej. Tym razem padło na kolejną grę w strzelaniu z łuku, więc po pierwszym losie, a później po drugim wygrała upragnioną nagrodę. Czarkę z ładnym grawerem schowała do torby, licząc, iż ta w trakcie się nie rozpadnie.
Kolejnym przystankiem było strzelanie, gdzie dzięki swojej sile oraz precyzji zmiotła większość konkurencji. Z figlarnym uśmiechem na buzi, popatrzyła na ich zszokowane twarze - I wy to nazywacie strzelaniem? Dzieci w mojej okolicy celowały lepiej - po przechwałkach, puściła do nich oczko i odeszła. Odebrała jedynie drewnianą maskę o czerwonej barwie oraz dużym nosie i ruszyła, szukając kolejnych wyzwań.
Jak się okazało lepszym przystankiem było trafianie do celu. Wykupiła piętnaście rzutów, po pierwszych pięciu konkurencja spadła niemalże do zera. Spojrzała z podłym uśmiechem, szukając swojej potencjalnej ofiary. Sprzedawca patrzył z przerażeniem na rudowłosą, najprawdopodobniej chcąc ją spławić. Przy niej tracił zarobki, lecz nie powiedział tego wprost. Zamiast tego pozwolił jej grać, nawet samej, gdyż sowicie mu płaciła.
- Eh, czemu tu nie ma godnych przeciwników. Nikt tutaj nie stanowi wyzwania, a może Pan woli zagrać? - wyszczerzyła się do mężczyzny, błyskając złowieszczo bursztynowymi oczami. Widząc jak niemal dostaje zawału, odwróciła się plecami. Z nim nie było żadnej zabawy - Co za nuda, nie przejmuj się, kto inny się trafi - ale czy na pewno? Patrzyła w stronę tłumu, lecz z dziwnych przyczyn wiele obserwatorów nie raczyło podejść. Widzieli wcześniej, co zrobiła z pozostałymi śmiałkami. Zniszczenie to było mało powiedziane. Trafili na samo dno, przez samo spudłowanie, gdy ona niszczyła szklane butelki - jedna za drugą. Może powinna się powstrzymać? Dać im fory? Nie... To w ogóle nie przynosiło satysfakcji!.
Choć takie zgromadzenie ludzi mogło wydawać sie dla normalnego Demona idealną okazją na znalezienie sobie przekąski - jeśli nie zabawy w bufet - tak dla tego naszego nie była to dostateczna motywacja. Jasne, że szansa spotkania pannicy, na widok której Kouga zacznie mieć niekontrolowany ślinotok, była dość konkretna. Nie miał jednak aż takiego parcia na jedzenie, żeby ryzykować. Dokładnie, ryzykować, bo przy takich skupiskach ludzi istniała też bardzo duża szansa na spotkanie Zabójcy Demonów, przez co potencjalna uczta mogła natychmiast przerodzić się w egzekucję na własne życzenie. W trosce o utrzymanie głowy na swoim miejscu, bohater powinien, w teorii, dać sobie spokój ze spędzaniem czasu na takich wydarzeniach. A jednak, choć miał na uwadze wszystkie powyższe sprzeciwy dla takiego pomysłu, ostatecznie postanowił wziąć udział - acz biernie - w tym festiwalu. Zapytany dlaczego, odpowiedziałby "dlaczego nie?" Wystarczyło, żeby nie zwracał na siebie większej uwagi i nie zaczął robić niepotrzebnego zamieszania. W porównaniu do swoich pobratymców, nasz Demon nie powinien mieć z tym większych problemów. A przynajmniej tak zakładał. A na festiwalu mogło wydarzyć się coś ciekawego, co mogłoby napełnić czymś znaczącym harmonogram bohatera, wcześniej składający się wyłącznie na samo nicnierobienie.
Na miejscu Kouga spotkał się praktycznie ze wszystkim, czego mógł się spodziewać po tego typu zabawach. Tutaj stoiska z jedzeniem, których właściciele nawoływali i zachęcali do skosztowania ich dań. Tam wszelakie zabawy i konkurencje z nagrodami, podobno wartymi więcej niż symboliczna zapłata wymagana, żeby wziąć w nich udział. I przede wszystkim masa ludzi, najczęściej uśmiechniętych i dobrze się bawiących, których widok wywołałby u introwertyków odruchy wymiotne.
Choć aktywności było tyle, że bohater nie mógł narzekać na brak potencjalnego zajęcia, tak wstrzymywał się z robieniem czegoś konkretnego. Skupiał się wyłącznie na pozornie bezsensownym przechadzaniu się między stoiskami i ludźmi. Pomimo kuszących zapachów, Kouga nie miał ochoty skosztować żadnego z tutejszych specjałów, wielu z których może nie być mu dane spróbować przez długi czas. W zabawach również nie chciał uczestniczyć, częściowo w obawie, że jak któraś zbytnio przypadnie mu do gustu, albo obudzi się w nim chęć wygrywania, to zacznie buzować się w nim krew Muzana. Działanie incognito było dla niego zbyt ważne. Tym bardziej, że wyhaczył spojrzeniem kilka jednostek z przypasanymi mieczami. Mogli to być byle samurajowie, ale mogli to też być potencjalni nemezis Demona. Trzeba było zachować pewien poziom ostrożności.
Choć nie planował brać udziału w grach, tak coś sprawiło, że jednak zmienił to postanowienie. Będąc w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, do uszu Kougi wpadły zuchwałe słowa pewnej persony, która zdawała się być plagą dla właściciela jednego ze stoisk. Wiele nie brakowało, żeby bohater po prostu zaśmiał się tylko na to pod nosem i poszedł w swoją stronę. Gdy jednak dokonał dokładniejszej, acz krótkiej analizy sytuacji, aż się zatrzymał. Sprawczynią swoistego zamieszania okazała się młoda kobieta. Taka z charakterkiem. Być może to przez to, że nie miał nic konkretnego do roboty od czasu pojawienia się na festynie. Być może wzbudziła się w nim jakaś prymitywna chęć udowodnienia lepszości swojej płci. Być może mu się ta nieznajoma tak spodobała, że chciał zrobić na niej wrażenie, nawet jeśli nie miał ochoty jej potem zjeść. Nie ważny był powód. Ważne, że Kouga miał ochotę utrzeć tej panience nosa.
Gdy rudowłosa była zajęta wywyższaniem się nad innymi, lub czymkolwiek, bohater postanowił spróbować swoich sił w trafianiu do celu. Załatwił sprawy z właścicielem stanowiska oferującego tego typu grę i wziął się do roboty. W normalnym wypadku raczej nie osiągnąłby jakiegoś nadzwyczajnego wyniku. Swoje braki w doświadczeniu w tego typu aktywnościach nadrobił jednak demonicznym dopingiem. Minimalnym, żeby nikt normalny się nie połapał, ale wystarczającym, by uzupełnić braki i zmienić butelki w materiał do recyklingu.
- Hoo, poszło łatwiej niż myślałem. - Skomentował, demonstracyjnie masując się po karku prawą dłonią. - Nie potrzebuję za to nagrody, dobry człowieku. Proponowałbym jednak coś zrobić, żeby zwiększyć poziom trudności tej zabawy. Rozrywka klientów jest ważna, ale zarobek również. Coś o tym wiem.
Kącik ust uniósł mu się w cwaniackim uśmiechu, a spod przymrużonych oczu spojrzał na rudowłosą.
- A obecnie byle kto może sobie z tym poradzić
Opuścił prawicę i oparł jej dłoń o swoje biodro. Jakoby w oczekiwaniu na reakcję od nieznajomej.
Chciała już ruszać, odwracając się z uśmiechem do sprzedawcy. Ostatni rzut i pójdzie dalej, lecz wtedy spotkała jego. Wyższy od niej, z ciemnymi włosami - kolejny śmiałek? Spod maski uważnie obserwowała jak chwyta jedną z niewielkich kulek, a później wprawia ją w ruch. Delikatny rzut, po nim niczego się nie spodziewała. Ot trafi do celu, ale bez szału, czy też trzasku szkła. Wynik był inny. Butelki nadawały się jedynie do wyrzucenia, zaś odłamki rozsypały się po przeciwległej ladzie. Pierwsze o czym pomyślała - godny przeciwnik. Ktoś z kim mogła się sprawdzić i udowodnić, że była lepsza.
Na propozycję mężczyzny, staruszek pokiwał głową. Wcześniej posprzątał szkło, ostrożnie, nie chcąc pokaleczyć przepracowanych dłoni. Następnie usunął te butelki, które jeszcze stały i postawił drewniane pudełka. Niewielkie sześciany o różnym kształcie, co by trafiający musiał dobrze przycelować. Cel - zrzucić je wszystkie, zaledwie trzema rzutami. Spojrzała zaskoczona, ale nie ściągnęła maski. Mogła wszystko zniszczyć, wszakże była silniejsza od przeciętnego mężczyzny, ale czy zrzucić? Posłanie wszystkiego w eter odłamkami, raczej wchodziło w grę, prawda?
Mimo wszystko nie zaczęła od razu, ktoś jej rzucił rękawicę i zlekceważył, a tego bardzo nie lubiła. Odwróciła się tak, że stała do niego przodem. Jedną dłonią podparła się o biodro, delikatnie marszcząc założone odzienie.
Pod ciasno opatulonym haori nosiła na plecach pochwę z orężem w środku. To co głównie było widoczne to wzory wiśni na okryciu oraz część yukaty w kolorze karmazynowym. Krój specjalnie kazała skrócić, tak, że sięgał jej nieco ponad kolano. Na stopach miała delikatne sandałki o płaskiej podeszwie oraz wygodne w noszeniu.
- Byle kto? Widziałeś tamtych - wskazała dłonią na niewielką grupkę gapiów za nimi - Dla nich nawet butelki są za trudne - usłyszała kilka krzyków za sobą, ale nawet się nimi nie przejęła - Jak Cię zwą? Mi możesz mówić Yona - przechyliła głowę do boku, przez co część rudych włosów przesłoniła "demoniczną" maskę. Głos miała łagodny bez cienia złości, która się w niej gotowała. Zamierzała to rozegrać powoli, zamiast pod wpływem impulsu, targać go za ubrania. Tak było zabawniej, zupełnie jakby odgrywała rolę przyczajonego węża. Takiego, co najpierw testował swoją ofiarę przed bezpośrednim uderzeniem. Gierki ją ekscytowały, a ta chyba stanie się jej ulubioną - Chcesz zacząć? Jesteś nowy, dlatego pozwolę Ci się rozgrzać - cieszyła się, że nie widział uśmiechu na jej buzi. Miał psotny charakter, nie pasujący do spokojnych, bursztynowych oczu. Zapowiadający nadchodzącą burzę, ale spokojnie... Dopiero zaczynała.
Trochę go zdziwiła reakcja mężczyzny, który praktycznie natychmiast przystąpił do działania zgodnie z propozycją bohatera. Biedak chyba musiał naprawdę dostać w kość od rudowłosej. Czy zastosowane zmiany rzeczywiście podwyższyły poprzeczkę? Z perspektywy kogoś, w żyłach którego był płynny Smooth Criminal, raczej nie. Diabeł jednak tkwił w szczegółach. Szczegółach, które Kouga chciał poznać jak najszybciej, żeby się nie skompromitować.
Bohater zaśmiał się na słowa swojej rozmówczyni. Aż nadto był w humorze na przekomarzanie się.
- Brzmi mnie to jakbyś szukała wymówek. - Odparł, szczerząc zęby i zamykając prawe oko.
Był mile zaskoczony faktem, że choć rudowłosa tak otwarcie wywyższała się nad innymi, to jednak nie zapomniała o kulturze. Klasyczny pyszałek na jej miejscu nawet by nie pomyślał, żeby się przedstawiać, bo uważał dźwięk swojego imienia za przyjemność porównywalną z ASMRem w wykonaniu nastoletniej japonki. A tutaj proszę.
- Mam obawy, że za chwilę zaczną mnie tutaj nazywać "znikaj mi stąd i nigdy więcej mi się nie pokazuj bo psujesz mój interes". - Rzucił na chwilę okiem na właściciela stoiska, po czym wrócił spojrzeniem na rozmówczynię. - Ale dla ułatwienia możesz mi mówić Kouga. Byłoby mi bardzo miło, jakbyś się tego trzymała do końca, nawet jak zaczniesz chcieć nazywać mnie "Ty palancie".
Otwarcie sugerował, że w tej konkurencji zatriumfuje nad rudowłosą. Za bardzo się wkręcił w cały motyw pokazania, kto tutaj rządzi. Może jednak festiwalowa atmosfera podziałała na niego bardziej, niż sądził? Głębiej się nad tym wszystkim zastanowi i wyciągnie wnioski po fakcie. Teraz nie miał na to głowy.
Zaśmiał się na przyzwolenie Yony.
- Nieskromnie śmiem twierdzić, że cały czas jestem gorący - odpowiedział żartobliwie i puścił jej oczko - Nie musisz się martwić. Jeśli przegram, to nie będę się tłumaczył, że winne temu były moje zesztywniałe stawy i nieprzygotowane mięśnie. Prędzej zacznę jęczeć, że oszukiwałaś.
Zaplótł palce dłoni i wyprostował przed sobą ramiona, czemu towarzyszyło charakterystyczne strzelanie. W czasie tej czynności przyciągnął też lewe ucho do lewego barku, a następnie powtórzył to samo z prawym uchem i prawym barkiem. Na pierwszy rzut oka była to dość marna rozgrzewka, jednak dla Demona powinna być wystarczająca. Wszakże, jak sam stwierdził, cały czas był "rozgrzany".
- Pozwól mi być dżentelmenem ten jeden raz. Panie przodem. - Ukłonił się lekko.
Granie dżentelmena było tylko przykrywką. W rzeczywistości chciał podpatrzeć jak Yona poradzi sobie z nowymi celami. Interesował go sposób, w jaki będą reagować na rzuty zawodniczki. Te drewniane bloczki mogły w sobie bowiem skrywać coś, co miało utrudniać śmiałkom ich zrzucenie. Mogło to być mało znaczące, ale jeśli Kouga miał okazję się uzbroić w dodatkową przewagę, to nie chciał przepuścić okazji. Nie tym razem.
Tymczasem Yona miała niemały orzech do zgryzienia. Spotkała równie napuszonego rywala, co ona, a takie rzeczy nie zdarzały się na co dzień. Chciał jej utrzeć nosa? Niech w takim razie zazna goryczy porażki. Pakował się na własną odpowiedzialność i z tego powodu, zamierzała mu pokazać, dlaczego nie powinien z nią zadzierać. Chwyciła za jedną z twardszych kulek, podrzucając ją w trakcie konwersacji - Wymówek? Chciałabym, żebyś to powtórzył po starciu ze mną - emanowała pewnością siebie, nie wiedząc nawet, jakie szanse miała w starciu z mężczyzną. Wydawał się silny, ale w taki nienaturalny sposób. Wcześniej obserwowała, jak rzucał, ale czy to naprawdę miało taką siłę? Im dłużej zastanawiała się nad tym, to coraz bardziej zapędzała się w kąt. Jeszcze doszłoby do tego, iż na głos nazwałaby go demonem, budząc prawdopodobnie z letargu wszystkich przebywających tutaj zabójców. '
Westchnęła, spoglądając raz na niego, a później na staruszka, który oczekiwał chwili triumfu - To o tym zdecyduje później, Kouga. Jak podpadniesz, to przynajmniej będziesz wiedział, w którym grobie wylądujesz - parsknęła, odwracając głowę w kierunku publiczności. Mieli szczęście, że dzięki rozmowie, część gapiów się rozeszła. Pozostali Ci najwytrwalsi, jakoby licząc na jakiś przełom. Co prawda, obserwowali toczącą się rozmowę, ale nie wiedzieli, o czym była mowa. Stali nieco dalej, co nie współgrało z hucznym festiwalem. Każdy z kimś rozmawiał, a nawet jeśli nie, to sprzedawcy odwalali całą robotę - nawołując ciekawe spojrzenia, aby skorzystali z ich usług.
Chcąc sprawdzić prawdziwość jego słów, dotknęła palcami jego dłoni, stwierdzając, iż niczym się nie różni od niej. Przynajmniej nie, jeśli chodziło o temperaturę - Całkiem zimny się wydajesz - rzuciła psotnie, odrywając szybko rękę, aby znajdowała się bezpośrednio przy ciele. Nie daj wpadnie na jakiś głupi pomysł i wybuchnie.
- Ja? - wskazała na siebie - Nigdy nie oszukuję. Wygrywam uczciwie, bo to idealna metoda, aby zniszczyć czyjeś ego - odwróciła się od niego w stronę sześciu ustawionych pudełek. Każda z nich nie wiele się różniła od siebie, poza tym, iż był to zbiór trzech trójkątów oraz kwadratów o różnych wymiarach.
Wzięła głęboki oddech, pewniej chwytając za kulkę i gdy, powiedział, że to ona miała zacząć przeszła do ataku. Wycelowała w "skrzynkę" znajdującą się na skraju, po lewej. Niewielki pocisk nie przeszedł na wylot, a uderzył w kant z taką siłą, iż po chwili drewno opuściło ladę, spadając z brzdękiem na podłogę - Kolejny rozsypie się na drobne deski, wciąż myślisz, że wygrasz? - rzuciła na zachętę, chcąc zobaczyć jak on podejdzie do wyzwania.
Gdy Yona postanowiła go dotknąć, bardzo szybko nabrał ochotę, żeby coś napsocić. Nawet tego nie ukrywał, gdy jego uśmiech przybrał przebiegłego wyrazu i wyraźnie się poszerzył. Niestety szybka reakcja ze strony rudowłosej nie pozwoliły bohaterowi spłatać jej figla. Trochę szkoda.
- Z tak strachliwym podejściem to nic dziwnego, że mogłaś wyjść do tak błędnego wniosku - odpowiedział i rozwarł ramiona, jakby zapraszając w swe objęcia rozmówczynię - Choć, jeśli chcesz się przekonać, jak jest naprawdę.
Wątpił, że dziewczę przyjmie jego ofertę darmowego przytulańca. Nawet jeśli tylko żartował, to trochę mu będzie z tego powodu szkoda. W końcu więc opuści ramiona, a prawą dłoń oprze o swoje biodro.
- To zabawne! - Zaśmiał się. - Brzmisz jak jakiś czarny charakter, ale też twierdzisz, że nie oszukujesz. A chyba obydwoje wiemy, że czarne charaktery mają w zwyczaju kłamać, eh?
O ironio. A to podobno Demony były tymi złymi. Kouga był bardzo rozbawiony faktem, że w tej sytuacji chyba przyjdzie mu grać rolę bohatera. Chyba powinien zacząć się stresować w takim razie. Przecież przez ostatnie lata zbierał doświadczenie wyłącznie w byciu tym złym - nawet jeśli nieźle się z tym ukrywał - więc może być mu ciężko odnaleźć się jako protagonista. Chociaż w obecnej sytuacji będzie herosem aż nadto budżetowym i od biedy, to chociaż minimum kompetencji by się tutaj przydało. Demonowi pozostało jedynie płynąć z prądem i mieć nadzieję, że na końcu cała ta publiczka zacznie skandować jego imię i dziękować za pokonanie Demonicznej Pani imieniem Yona.
Może nawet ktoś napisze o tym nowelkę?
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przyglądał się z lekkim uśmiechem poczynaniom swojej rywalki. Choć wciąż zdawał się mieć dość kpiące podejście, to w rzeczywistości był mocno zaabsorbowany w to, co i jak robiła Yona. Na oko starał się określić, ile siły wkładała w rzut i w jaki sposób wpłynie to na zachowanie trafionego, drewnianego klocka. Tutaj też Kouga będzie mocno zaangażowany, starając się nawet usłyszeć wszelakie nieścisłości w dźwiękach wydawanych przez wspomniany przedmiot, chcąc tak nie tylko dokładniej określić specyfikę rzutu wykonanego przez rudowłosą, ale również sprecyzować, czy cel nie ukrywał w swoim wnętrzu czegoś, co mogło dodatkowo utrudniać jego strącenie. Może jakiś odważnik? Może element, którego ruch w momencie uderzenia zmieni znacząco zachowanie całego pudełka?
Kouga nie zauważył jakichś większych nieścisłości. Mogło być to jednak spowodowane faktem, że pomimo usilnych starań, nie był specjalistą od analizy i przewidywania spraw w taki sposób. W rzeczywistości bardziej liczył na to, że ewentualne zmyłki będą minimalnie oczywiste, więc demoniczne zmysły z łatwością je przechwycą. Bohater nie odrzucał też faktu, że choć pierwszy cel nie wykazywał znamion oszustwa, tak sprawa może być zupełnie inna przy pozostałych bloczkach.
Kouga zaczął leniwie przyklaskiwać, gdy zrobił kilka kroków dla przyjęcia pozycji.
- Może odpuść sobie zbędną destrukcję i nie pozbawiaj szanownego pana sposobu zarobku? I ja? Wygrać? Po Twoim pokazie zdolności? Nie, nie wydaje mi się. Nie oznacza to jednak, że nie spróbuję.
Swój rzut zaplanował podchodząc. Stąd nie potrzebował wielu przygotowań do jego wykonania, acz takowe poczynił na siłę, żeby nie zostać zdemaskowanym. Potem cisnął kulką w krawędź bloczka, powodując jego gwałtowną rotację gdy odsuwał się od swojej wyjściowej pozycji, by w końcu spaść. Kouga po tym pogłaskał się dłonią po karku.
- No popatrz, popatrz. Szczęście mi jednak dzisiaj dopisuje.
Nieszczerość wręcz wylewała się z jego zadziornego uśmiechu.
- Nikt Ci nie mówił, że jesteś całkiem zabawny - zaśmiała się, słysząc jego kolejne słowa. Możliwe, że w tej historii to ona była czarnym charakterem, który chcąc spełnić swoje ambicje, miał się posunąć, do każdego czynu - Non non, jestem bohaterką tego starcia! Dlatego w imię sprawiedliwości, nie przegram z Tobą - wskazała na niego palcem, wyzywając go na pojedynek. Skoro chciał uderzać w te klimaty, nie pozostanie mu dłużna. Dawno nie próbowała zabierać się za inne role, niż podłego zabójcy, który pozbawiał życia każdej plugawej istoty. Tym razem, korzystając z sensacji, której wzbudzali, postanowiła doskonale przemyśleć swoją rolę, aby czerpać z tego jak największą zabawę.
Wystarczyło, że podczas misji, gdy grała tę dobrą osobę i tak spotykała się z krzywymi spojrzeniami. Mieszkańców, nigdy nie próbowała pocieszać oraz często wydawała im bezpośrednie rozkazy. Jak to było nieść prawdziwą pomoc? Zapewniać każdemu komfort, nie musząc tracić na to dużej ilości czasu? Teraz musiała sobie to wyobrazić, aby stać się prawdziwym wybawcą słabych owieczek.
Sam rzut był niezwykle prosty. Włożyła w go tyle siły, aby nie rozwalić przedmiotu, a doprowadzić do zmiany jego pozycji. Zauważyła, że kulka, którą się posługiwała, uderzała w skrzyneczkę pozbawioną jakiegoś triku. Nie wiedziała, czy kolejne nie mają jakiegoś drugiego dna. Spojrzała czujnie na sprzedawcę, lecz ten wydawał się niewzruszony. Czyżby się tego spodziewał? Chciała przejrzeć go na wylot, ale pokerowa twarz uniemożliwiła wykrycie oszustwa.
- Sprawię, że ten Pan będzie dumny z mojego pokazu - odpuściła sobie pójście na całość i zamiast tego skupiła się na odpowiednich kątach. Dłonią pokazała na sprzedawcę, błyskając radośnie oczami.
W chwili, gdy mężczyzna miał rzucić, skrzyżowała dłonie, raz jeszcze obserwując jego ruchy. Powtarzając swój wyczyn, znalazła w nich złoty środek, który miała zamiar przetestować - No no, to było ładne - pochwaliła go słodkim głosem.
Przy swojej turze, wyciągnęła ręce do góry i przechyliła głowę w prawo oraz lewo. Celowała tym razem w dół, lecz zrobiła to z taką siłą, że pudełko podskoczyło wraz z przywieszonym odważnikiem. Drewniana konstrukcja upadła na ziemię, z głośnym brzękiem metalu. Klasnęła w dłonie i odwróciła głowę do speszonego sprzedawcy - Oszustwo? Rozczarował mnie Pan - wzruszyła ramionami, opierając się łokciami o ladę - Idealna sprawa dla bohaterki. Dlatego najpierw pozwolę panu się z tego wytłumaczyć, a dopiero później pomyślimy co dalej - dodała kuszącym głosem, palcem powoli sunąc po płaskiej powierzchni.
- Moja droga, ja po prostu obawiam się, że nie dostarczę Ci wystarczającej rozrywki moimi umiejętnościami. Stąd próbuję zapewnić Ci zabawę w inny sposób, żebyś mnie zapamiętała w jak bardziej pozytywny sposób.
Z jego słów aż sączył się sarkazm. Po krótkim poznaniu się z Yoną raczej wątpił, że da radę wytrącić ją z równowagi takimi komentarzami. Nie miał jednak zamiaru przestać próbować. Przynajmniej miał przy tym trochę zabawy, a ubaw będzie jeszcze większy, jak jednak mu się uda.
Na jej kolejne słowa wzruszył ramionami.
- Myślę, że zamiast się o to sprzeczać, pozwólmy innym zadecydować.
Nie krył się z chęcią wykorzystania przewagi, którą zapewne posiadał. Był świadomy, że jego rozmówczyni nie cieszyła się najlepszą reputacją wśród widowni. W obecnej sytuacji Yona była jedyną osobą, która uważała siebie za bohaterkę. Kouga nie miał nic przeciwko byciu postacią trzecioplanową dla publiki, jak długo jego przeciwniczka będzie w ich oczach Demonicznym Lordem. Choć tytuł bohatera bardzo chętnie by przytulił.
Ze średnim zainteresowaniem przyglądał się kolejnemu rzutowi rudowłosej. Już został całkiem uświadomiony co do jej umiejętności i zapału, by wygrać, więc z góry zakładał, że uda jej się strącić kolejny bloczek. W tym czasie zastanawiał się nad innymi sposobami, by dopiec swojej rywalce, zamiast przez zwycięstwo. Bo te zdawało się być trudne do osiągnięcia. Bierność bohatera jednak znikła, gdy rzut białogłowy odkrył coś, co podejrzewał przez jakiś czas.
Kouga posłał właścicielowi krótkie, ale dobitne, karcące spojrzenie. To oszustwo sprawiło, że całą tę konkurencję z Yoną można było o kant dupy - jeżeli nie używanego w zabawie bloczka - rozbić. Demon miał w zanadrzu pewien cwany pomysł co do rozczarowującego zakończenia pojedynku ze swoją oponentką, przy czym satysfakcjonującego dla niego, jednak najwyraźniej będzie musiał się z tym wstrzymać. Może innym razem.
Dał sobie spokój z dodatkowym męczeniem osoby odpowiedzialnej za ten szwindel. Rudowłosa powinna wystarczająco wejść jej na głowę z tym tematem. Zamiast tego bohater postanowił wykorzystać całą tę sytuację w inny sposób.
- No, moi drodzy. - Złączył dłonie w głośnym klaśnięciu, zwracając się do świadków całego zajścia, w tym zapewne wielu osób, które Yona wcześniej pokonała. - Jak widać na załączonym obrazku, cała zabawa nie była fair. Pomijając fakt, że zostaliście oszukani przez niegodziwego organizatora, warto zaznaczyć jeszcze coś innego.
Uśmiech na twarzy Kougi poszerzył się, a on sam rzucił swojej rywalce krótkie spojrzenie, nim wrócił oczami na wcześniejszą widownię.
- Wasze wcześniejsze zwycięstwa i przede wszystkim porażki były wynikiem w mniejszym stopniu umiejętności, a w większej szczęśliwego, lub nie, trafu. Nie powinniście więc się tak przejmować tym, że przegraliście z moją dotychczasową przeciwniczką.
Ucichł na chwilę. Miał nadzieję, że podczas trawienia jego słów, ktoś wpadnie na pomysł, że biedna Yona była w jakiejś specyficznej zmowie z właścicielem stoiska. Wskazywałoby na to jej pasmo niedawnych zwycięstw. Jak więc wytłumaczyć fakt, że to praktycznie ona ujawniła całe oszustwo? Może sprzedawca postanowił odwrócić się od swojej dotychczasowej wspólniczki, gdy na jej drodze pojawił się godny przeciwnik; może nawet potencjalny, kolejny wspólnik. Raczej nietrudno byłoby nabrać podejrzeń, że dziewczę było w to w jakimś stopniu wmieszane. Oczywiście Kouga szczerze wątpił, że tak było naprawdę. Ziarno podejrzeń zasiał dla własnej rozrywki.
- To również mogłoby oznaczać, że nasza dotychczasowa mistrzyni również uzyskała swój tytuł, oraz nieciekawą reputację, głównie przez przypadek.
Choć mogłoby to częściowo zabrzmieć, jakby Demon nagle bronił swojej rywalki, tak jego głównym celem było dodatkowe podkreślenie całego tego oszustwa. I wzmocnienie podejrzeń co do rudowłosej.
- O szczegóły pytałbym jednak osobę odpowiedzialną za to wszystko.
Spojrzał na sprzedawcę z wesołością w oczach. Choć równie mocno był ciekawy reakcji Yony.
Nie możesz odpowiadać w tematach