Była uparta, nie zamierzała tak łatwo się poddać. Chciała żeby Kiro był z niej dumny, żeby czas jaki jej poświęcał ukradkiem nie należał do tych zmarnowanych. Dysząc ciężko opuściła w końcu dłonie w dół, była tak wymęczona po dłuższym czasie że w głowie aż jej pulsowało. Zmrużyła ślepia i chwiejnym krokiem podeszła do drzewa wiśni o które się oparła plecami i zsunęła na trawę. Wygrzebała z materiałowej torby bukłak z wodą i nabrała do ust więcej wody. Nie łykała od razu, trzymała chłodną ciecz, pozwalając ślinianką się nawodnić. Po czym przełknęła ciecz w kilku mniejszych łyczkach. Odetchnęła z ulgą i powtórzyła ten proces. Kładąc zakręcony bukłak z wodą na udzie oparła się potylicą o pień i zamknęła na chwilę powieki. Wsłuchując się w szum konar, w odgłosy z oddali. Pod drzewem miała trochę cienia więc słońce nie doskwierało aż tak bardzo. Sięgnęła dłonią do skrawka koszulki przy dekolcie i odciągnęła go lekko w tył kilka razy. - Za gorąco.. - mruknęła pod nosem.
Wycieczka krajoznawcza nie była jednym z jej planów, ale jako zaledwie uczeń nie jej było decydować o takich rzeczach. Mieli towarzyszyć starszym zabójcom i obserwować ich przy pracy, albo coś takiego. Była zbyt rozkojarzona, by wyłapać wszystkie szczegóły owej podróży.
Na miejscu okazało się, że nie było wiele do zrobienia, dlatego przed powrotem mieli trochę czasu dla siebie. Postanowiła go wykorzystać na naukę, jak na perfekcjonistkę przystało. Fakt, że nauka żadnego z oddechów nie przychodziła jej naturalnie stresował ją i zarazem frustrował. Nie było w jej naturze się poddawać, lecz gdy kolejne próby spełzały na niczym, mimowolnie zaczęła rozglądać się za innymi opcjami. Takimi, które również mogły jej pomóc spełnić cel, do którego dążyła. Właśnie dlatego, idąc ku jednemu z drzew w poszukiwaniu cienia, dzierżyła w rękach dziennik traktujący o podstawach opatrywania ran.
Właśnie dlatego, idąc ku bardzo konkretnemu drzewu, zauważyła pod nim bardzo spoconą i bardzo czerwoną na twarzy dziewczynę.
- Czy... wszystko w porządku - wydusiła z siebie w pierwszym odruchu, dopiero po tym zauważając, że nieznajoma ewidentnie właśnie skończyła ćwiczyć, jeśli miecz ćwiczebny o czymkolwiek świadczył. Reiko zacisnęła na moment zęby i odchrząknęła dyskretnie. - Um. Witaj - bąknęła, uciekając spojrzeniem gdzieś w bok.
W ten sposób zastygła w bezruchu, z dłońmi zaciśniętymi mocno na książce. Nie wiedziała za bardzo co zrobić w tej sytuacji. Odejść czy poczekać aż zostanie odprawiona lub zignorowana? Nieznajoma ewidentnie była z wyższej klasy społecznej, i choć zabójcy demonów nie dbali o ten podział, była to kolejna rzecz, do której Reiko nie zdążyła przywyknąć - jakby nad jej głową zawsze znajdował się łatwo dostrzegalny dla innych napis głoszący wszem i wobec: "burakumin".
how lucky we are
Przez chwilę się nie odzywała, przechyliła lekko głowę w bok gdy nagle uciekła wzrokiem w bok. Sama spojrzała w tą samą stronę co ona ale nic tam nie było ciekawego, nikt tam nie czekał. Były same. Na twarzy Saiyuri zawitał łagodny uśmiech. - Witaj.. - odpowiedziała miękkim głosem powoli się unosząc tak żeby siedzieć już nieco wygodniej, a przynajmniej nie była już tak niechlujnie oparta o pień drzewa. - Wszystko dobrze.. trochę zmęczona jestem treningiem.. ale to raczej normalne.. jak się chce być w czymś najlepszym.. nie można się zadowolić byle jakimi rezultatami.. - powiedziała z nieukrywaną satysfakcją w głosie. - Choć przede mną jeszcze długa droga do celu.. nie zamierzam się w niej oszczędzać.. - dodała po chwili. Spojrzenie spoczęło na trzymanej kurczowo książce i po chwili wróciła wzrokiem do twarzy rozmówczyni. - Wyglądasz na.. wystraszoną.. nie.. to co innego.. stres? Stało się coś? Może mogę ci jakoś pomóc? - spytała nie owijając w bawełnę jak większość osób miała w zwyczaju.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Nie możesz odpowiadać w tematach