NISHIŌJI SATOSHI
Zabójcy Demonówoddech płomieniaWZROSTWAGA
Data urodzenia 01/05/1626
Miejsce pochodzenia Osaka
Miejsce zamieszkania Osaka
Klasa społeczna samurajska
Zawód -
将 Jego ostrzem zabójcy demonów jest katana, której ostrze przyjmuje kolor czerwieni przechodzącej w pomarańcz.
将 Na jego strój składa się ciemnoniebieskie kimono przewiązane szarfą w złotym kolorze. Całość stroju dopełnia proste, jasnoniebieskie haori.
将 Od pewnego czasu niezwykle mocno lubi samotne przesiadywanie na łonie natury, wsłuchując się w dźwięki przyrody.
将 Jest z zamiłowania graczem Shōgi.
将 Czuje dość spore opory przed założeniem rodziny, jak również wizją tego, że kiedyś mógłby przejąć stery nad klanem. Wie, że nie znajduje się w najlepszej sytuacji, z racji na to, że jego najstarszy brat wciąż się ponownie nie ustatkował, a ten środkowy został wygnany, co w oczach ojca może czynić z niego potencjalną ofiarę swoich planów w kwestii przedłużania męskiej linii rodu.
Jego edukacja nie ograniczała się jednak tylko do poznawania kultury i różnych aspektów życia, Obok tego wszystkiego regularnie otrzymywał treningi posługiwania się mieczem. Warto dodać, że dość szybko stały się one jego ulubionym zajęciem spośród dotychczasowych lekcji. Początkowo trenował przede wszystkim pod okiem wynajętych instruktorów, ale z czasem pieczę nad nim przejął wuj, który już wcześniej zajął się szkoleniem jego brata. To właśnie pod jego skrzydłami młody Nishiōji rozwinął się najbardziej. Swój wkład w to miał jednak również sam Ayumu, który nadzorował jego pracę, jeśli zdarzyła się ku temu okazja. Mając do pewnego stopnia dwóch mistrzów, chłopak dość szybko poprawiał swoje zdolności, a swoją rolę w tym odegrał również jego ponadprzeciętny słuch, za którego sprawą słyszał więcej niż inni ludzie. Pomagał mu on lepiej odczytać ruchy, jakie chciał obrać przeciwnik, jak również lepiej zrozumieć te, które sam miał powtórzyć.
Jego życie opierało się o naukę wiedzy i kultury na przemian z treningami walki aż do szesnastego roku życia, kiedy to przeszedł genpuku. Otrzymał wtedy swoje nowe imię; Satoshi, pierwsze dorosłe ubranie oraz przede wszystkim pierwszą samurajską zbroję, jak własne miecze. Jednocześnie ojciec postanowił odesłać go pod opiekę swojego brata, Akimitsu. Mężczyzna, który już wcześniej miał okazję go trenować szybko załapał z nim odpowiedni rytm. Szybko dostrzegł w chłopaku potencjał do tego, aby ten został zabójcą demonów. Czuł jednak, że ten nie jest jeszcze gotowy sprostać szkoleniu, do czego postanowił go przygotować. Kierując się tą myślą, przez następny rok nałożył na podopiecznego znacznie większą niż dotychczas ilość treningów i sparingów. W całości tego przedsięwzięcia pomagał mu również Ayumu, który doglądał szkolenia młodszego brata, co czynił jednak tylko przez krótki okres. W niedalekim od tego czasie zdarzył się bowiem wypadek, w wyniku którego zmarła jego żona, a on sam, z poważnymi ranami, na długi czas został przykuty do łóżka. Jego miejsce zajął Fujiwary Fukumatsu, mąż jego starszej siostry, Mori. I chociaż wuj był jego głównym nauczycielem to polubił sparingi ze szwagrem, dość często ich odwiedzając.
Następny rok upłynął Satoshiemu niezwykle produktywnie i dość pozytywnie. Młody samuraj nabrał zdecydowanie więcej wprawy we władaniu mieczami, zbliżając się przy okazji dość mocno do Akimitsu, którego niezwykle polubił. Głównie dlatego, gdy w końcu usłyszał od niego propozycję, aby został zabójcą demonów, zgodził się bez większego namysłu, traktując to jako swoistą nobilitację i docenienie jego zdolności. Sam Akimitsu wszystko wcześniej przygotował, odbywając rozmowę z odpowiednim hashirą, prosząc, aby ten przetestował jego szwagra. W taki właśnie sposób Satoshi dostał się pod nadzór Tsuyi, która zajęła się jego szkoleniem, które nie przypominało niczego, czego doświadczył do tej pory.
Wszystko to utrudniały dodatkowo obowiązki, jakie miał wobec rodziny. Z racji na fakt, iż skończył już siedemnaście lat, pojawiły się nowe obowiązki, które musiał wypełnić jako członek rodziny. Znalazł się bowiem w wieku, który był odpowiedni do ożenku. Ojciec zaczął szukać odpowiedniej kandydatki na jego małżonkę, co nie spotkało się z przesadną radością z jego strony. Zbyt mocno był bowiem pochłonięty przez treningi oraz wizję tego, kim miał się dzięki nim stać. Satoshi wiedział jednak, że opór nie był najlepszym pomysłem. Nie mógł przekonać ojca do zmiany zdania, które kierowane było wielowiekową tradycją. Dodatkowo wolał uniknąć podpadania mu, bojąc się o to, że ten mógłby utrudnić mu możliwość wizyt u siostry i szwagra, jak również treningów z hashirą.
Na potencjalną kandydatkę musiał jednak chwilę poczekać. Z racji na bycie dopiero trzecim synem, jego ojciec nie przykładał aż tak wielkiej uwagi. Do tego dochodził także fakt, że jakiś czas wcześniej zmarła żona jego dziedzica, Ryōty, z racji na co to na nim się skupił, Satoshiego zostawiając w spokoju.
Niedługo po tych wydarzeniach odbył się również ostateczny egzamin jego brata, który ten co prawda zdał, ale odniósł przy tym dość poważne rany. Satoshi, który czuł się związany ze starszym bratem, dość mocno przejął się tą sytuacją, starając się wspomóc brata w tym okresie, gdy tylko pozwalał mu na to czas, który dzielił również na ćwiczenia. Z czasem doszła do tego również pomoc skierowana w stronę szwagra i siostry. Mori bowiem również rozpoczęła szkolenie zabójcy demonów. Wraz z bratem wspomagał parę w utrzymaniu ich sekretu w tajemnicy, a od czasu do czasu, gdy obydwoje byli poza domem, zajmował się ich dziećmi.
Czas mijał, a wraz z jego upływem zbliżał się czas, w którym Satoshi miał nadzieję na decyzję swojego mistrza o tym, aby mógł przystąpić do ostatecznego egzaminu. Na to musiał jednak czekać dłużej, niżby sobie tego życzył. Swoją szansę otrzymał niedługo po ukończeniu dwudziestu lat, mając za sobą nieco ponad trzy lata treningu. Jego zadaniem było odnalezienie i zlikwidowanie pomniejszego demona, który od pewnego czasu męczył wioskę znajdującą się kilka dni od Osaki. Satoshi, pełen entuzjazmu i szczeniackiej wręcz ekscytacji, wyruszył do wskazanej mieściny, gdzie wypytawszy ludzi o szczegóły, wyruszył do pobliskich lasów, szukając swego celu. Mając w pamięci egzamin swojego brata, starał się zachować ostrożność, ale tego, że już niedługo miał szansę stać się pełnoprawnym zabójcą, utrudniała mu chłodną kalkulację. Tropienie zajęło mu kilka godzin, które dodatkowo nadwyrężyły jego cierpliwość. Z tego powodu, gdy w końcu stanął twarzą w twarz ze swoim celem, dał się ponieść buzującym w nim emocjom. Zaatakował bestię bez większego namysłu, co jednak przyniosło zaskakująco dobry skutek. Przeciwnik otrzymał kilka ran, a po niedługim czasie zaczął się wycofywać w stronę większych zarośli. Pewny siebie Satoshi ruszył za nim, zbyt późno orientując się w tym, że zastawiono na niego pułapkę, w którą wszedł zdecydowanie zbyt łatwo.
Demon wprowadził go w teren, który doskonale znał, a co za tym idzie, mógł wykorzystać ukształtowanie terenu na swoją korzyść. Starcie w zaledwie kilka chwil obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i jeszcze nie tak dawno temu pewny siebie Nishiōji zaczął się wycofywać pod gradem ciosów przeciwnika, otrzymując kilka nieprzyjemnych zranień. Początkowy szok, wywołany nagłą zmianą sytuacji minął dopiero po kilku, niezwykle długich, minutach, kiedy to chłopak w końcu oprzytomniał i zaczął odpowiadać na ofensywę, jaka była skierowana w jego stronę. Starciu daleko jednak było do końca. Obaj nosili już co prawda kilka pomniejszych ran, ale żadna nie była fatalna, żadna nie mogła zadecydować o ewentualnym zwycięstwie. Bitwa trwała jeszcze długo, z czasem przechylając się powoli na korzyść człowieka. Co prawda zaczynał odczuwać już zmęczenie, ale jednocześnie zaczął lepiej rozumieć i odpowiadać na ruchy oponenta. Na swoje szczęście, Satoshi był pierwszym, który dostrzegł okazję, którą postanowił natychmiast wykorzystać, co też zrobił. Wykonał szybkie, pewne cięcie, które pozbawiło demona głowy. Ten nie pozostał mu jednak dłużny i na moment przed śmiercią wykonał zamach szponem, który rozorał głęboko klatkę piersiową swego zabójcy, który padł na ziemię krótko po nim, nim zorientował się w ogóle, co się stało. Zmęczenie oraz ból sprawiły, że stracił przytomność.
Na jego szczęście niedługo po tym znaleźli go mieszkańcy wioski, z którymi wcześniej rozmawiał, a następnie przekazali jego własnym ludziom. Z racji na czas szanse na jego przeżycie nie były całkowicie pewne, ale medykom udało się go odratować, chociaż rana była na tyle poważna, że został przykuty do łóżka na dłuższy czas. I chociaż uzyskał tytuł, którego tak pragnął, nieustannie męczyła go świadomość tego, jak łatwo dał się omotać sztuczkom demona. Bolało go to tym bardziej, że mógł się przecież nauczyć na przeżyciach starszego brata. Z czasem udało mu się uleczyć ciało, ale w świadomości została ta irytująca myśl, która nie chciała go opuścić. Stała się ona dla niego, obok blizny na klatce piersiowej, nieustającym przypomnieniem o tym, że powinien być cierpliwy.
Myśl ta powróciła do niego ze zdwojoną siłą, gdy niedługo po tym, jak zaczął dochodzić do siebie, w jego rodzinie wydarzyła się kolejna tragedia, w której skutek zginął jego szwagier i mentor, Fujiwara Fukumatsu, jego dzieci, a Ayumu raz jeszcze został ranny, tym razem poważniej niż do tej pory. Satoshiego po raz kolejny zalała fala poczucia winy. Co prawda był z ich trójki najmniej doświadczony, ale nie mógł powstrzymać się od wizji tego, że gdyby tam wtedy był, może zrobiłby jakąś różnicę. Jakąkolwiek. Gdyby tego było mało, jakiś czas po tym ich ojciec dowiedział się o tym, czym Ayumu się zajmował i postanowił go wydziedziczyć, co stanowiło dla jego młodszego brata kolejny, bolesny cios.
Mężczyzna, mając w pamięci swoje pomyłki oraz dramaty, które przeżyli jego bliscy, zaczął się powoli wycofywać z życia towarzyskiego, nad ludzi przekładając przyrodę. Niezwykle dużą uwagę przykuwał do trenowania cierpliwości i opanowania. Ułatwiał mu to fakt, że pełna rekonwalescencja zajęła mu niemal rok, a więc pierwszych zadań mógł się podjąć dopiero po ukończeniu dwudziestu jeden lat. W międzyczasie patrząc z niepokojem w stronę ojca, który jednak od czasu wygnania swego drugiego syna jeszcze bardziej stracił zapał do troszczenia się o tego trzeciego, który na ten moment nastręczał mu jedynie zmartwień. Satoshiemu to pasowało, aczkolwiek starał się, aby ich relacje nie popadły we wrogie. Mimo wszystko Ryōiji był jego ojcem, a więc należał mu się szacunek.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach