Kinami
Zabójcy Demonówoddech wody164 cm60 kg
Data urodzenia 07/12/1633
Miejsce pochodzenia Yonezawa
Miejsce zamieszkania Tsurugi
Klasa społeczna Rzemieślnicy
Zawód zabójczyni demonów
- Nikt nie zorientował się, kiedy Kinami nauczyła się czytać i pisać, bo zrobiła to za sprawą zgromadzonych atlasów medycznych przez matkę. Dość prędko również zaczęła rysować czy rzeźbić zabawki - przez to również jej ojciec naciskał, aby została rzemieślnikiem wspomagającym korpus zamiast zabójcą.
- Uwielbia pikantne jedzenie oraz słodycze. Jest również całkiem wybredna w kwestii posiłków, często wybierając z przystawek szczególnie warzywa, których nie lubi lub rzeczy, których nigdy nie próbowała, w obawie że jej nie zasmakują.
- Zabójczyni z dumą zapisuje swoje imię znakami wybranymi przez jej rodziców, które szczerze uwielbia, uznając że nie mogli oni jej nadać lepszego. Z tego też powodu nie przepada za zdrobnieniami i dziwnymi wariacjami, którymi inni próbują ją wołać i otwarcie to krytykuje.
- Znaki używane w jej imieniu nawiązują do 輝波 fali światła, którym według Kinami nawiązują do tego, że była prawdziwym szczęściem w życiu swoich rodziców.
- Kiedy zabójcy długo nie wracali z misji lub nie było od nich wieści, starała się zakradać do ich pokojów, aby - myśląc że podobny gest przyciągnie ich w jakiś sposób do bezpiecznej Yonezawy - zostawiała w nich kwiaty lub ulubione przez danego zabójcę przekąski.
- Jedyne pamiątki po rodzicach trzyma w skrzyni, której nie odważyła się otworzyć od momentu, w którym zebrała te przedmioty po ich śmierci. Po części dlatego, że zgubiła do skrzyni klucz, a nie chce otwierać jej siłą.
- Po śmierci matki zaczęła ścinać włosy sama - niezależnie od krzywych czy tragicznych efektów, nie pozwala nikomu podjąć się podobnego zabiegu na sobie.
Podobno coś w nim pękło, podobno starcie z demonem go przerosło mimo doświadczenia i umiejętności. Podobno, kiedy wrócił do Yonezawy, wielu określiło go żywym trupem, który choć poruszał się i wciąż ćwiczył, nie miał w sobie większej woli do życia. Podobno to właśnie nowo przybyła do garnizonu medyczka do pomogła mu ożyć na nowo - pomogła mu powoli zaleczyć rany, do których nie chciał dopuścić nikogo. Podobno to dziecko, które urodziła mu ta medyczka, było ostateczną iskrą budzącą w nim to, o czym wszyscy byli przeświadczeni, że już dawno umarło.
Matka za to nie bała się mówić o swoim życiu przed przybyciem do Yonezawy, aby oddać się pomocy zabójcom - choć wszystko o czym mówiła, nie podobało się młodej Kinami. W końcu korpus, choć wywodził się z tego samego świata, zdawał się rządzić odmiennymi zasadami, które znacznie bardziej odpowiadały dziewczynce. Nie rozumiała do końca istoty rodziny ojca, który czasem pomrukiwał o tym, że miecze wytwarzał jeszcze przed przybyciem do wioski i zostaniem zabójcą - nie docierało do niej jak istotne były miecze dla samurajów, ani że jej ojciec właśnie tym się zajmował, przez co z taką łatwością został ne, kiedy nie był w stanie już samemu walczyć.
Świadomość śmierci przyszła do niej prędko i dość naturalnie, kiedy ludzie którzy ją otaczali, czasem nie wracali z misji - ale kiedy i nawet po powrocie, medycy byli bezradni, aby ich odratować. Rany czy złamania nie były czymś co ją dziwiło, były dla niej naturalną koleją rzeczy, kiedy dorastała w garnizonie. Trudniejsze było dla niej zrozumienie miejsc, które znajdywały się poza bazą zabójców. Czasem zasłuchiwała się w historiach, które inni przynosili, ale nie potrafiła zrozumieć zbyt wiele. Brakowało jej zrozumienia, że nie każdy dzielił jeden cel - choć to była kolejna naiwna wizja, w którą wierzyła jako ukochane dziecko swoich rodziców, którzy starali się uchronić ją przed tym co mogło skrzywdzić ją w świecie, szczególnie przez jej niemalże wrodzoną naiwność.
W końcu status społeczny nie był czymś, co zajmowało jej głowę - korpus w końcu cenił nie to, kto był rodzicami zabójców, a ich umiejętności i czyny. Miała zawsze głęboki szacunek względem wszystkich, którzy przecież bronili ich przed zagrożeniem, którego nie do końca rozumiała. I nie miała odwagi pytać, nauczona że były rany, których nie należało dotykać u innych, bo nie mogła wiedzieć czy te wciąż ropiały, czy były już dawno zabliźnione.
Brakowało jej talentów manualnych, a informacje na temat ludzkiego ciała wpadały jej jednym uchem, ale gdzieś w umyśle często się plątały. Miała problemy ze skupieniem, co niektórzy zrzucali na jej wychowanie. W końcu nie posiadała większych trosk, rzadko też można było poczuć żeby ktoś stawiał jej granice czy karał. Była beztroska i zawsze uśmiechnięta, zawsze pełna energii i empatii w stosunku do innych. Może też przez fakt, że tak kochała przebywać wśród ludzi, uwielbiała również podglądać treningi zarówno kandydatów, ale i pełnoprawnych zabójców, kiedy ci nie ukrywali się ze swoimi poczynaniami. Sama zresztą lgnęła do walki i treningów, mimo że zawsze zderzało się to z dezaprobatą ze strony jej ojca. Nie rozumiała jego postawy - choć akceptowała ją długo bez podważania. Dorastała przecież w wiedzy o tym, jak demony były niebezpieczne i jak bardzo mordercze, jednocześnie nie docierało to do niej w pełni. Brakowało jej doświadczenia osobistego, a nie tylko tych obrazów. Bardziej niż zrozumienie stanu rzeczy, akceptowała fakt, że demony były niebezpieczne. Zabójcy nie mogli się mylić w tej kwestii - a ona nie mogła podważać ran, które nosili, a których część była niewidoczna. Nie rozumiała w końcu tego z czym inni się zmagali - w końcu życie nie dotknęło jej w taki sposób jak innych. Widziała śmierć innych, wiedziała że byli ludzie, za którymi tęskniła, a którzy kiedyś wspierali korpus, ale rozumiała również, że śmierć była częścią życia. Nawet jeśli posiadała własne sposoby na przeżycie żałoby, nie do końca docierał do niej ciężar walki i świata wykraczającego poza niewielką wioskę.
Wykonywanie prostych zadań, pomoc w wiosce choć im starsza się stawała, tym bardziej wiedziała, że nie widziała siebie jako zwykłej pomocy czy kucharki. Gotowanie było jedną z rzeczy, która wychodziła jej lepiej - ale poza tym, zdawała się mieć więcej dobrych chęci niż rzeczywistego talentu. W końcu mimo niechęci do podobnej ścieżki ze strony rodziców martwiących się o swoje dziecko, a jednak nie mających zamiaru stawać na jej drodze, poprosiła o mentorstwo hashiry oddechu wody. Niewiele osób było zaskoczonych jej umiejętnościami walki i szybką nauką, kiedy całe życie dorastała obserwując treningi i umiejętności innych, a również i samej podejmując się podobnych prób. To jednak nie głównie jej umiejętności, a podejście wpłynęło na to, że trening się przedłużał, w jej odczuciu niemiłosiernie. Trzy i pół roku wydawało się dla niej niemożliwe długim czasem, nawet jeśli zdawała sobie doskonale sprawę z tego jak trening mógł się przeciągnąć - szczególnie, kiedy musiała poddawać się kilkukrotnie rehabilitacji, a z każdą podobną wyraźnie nabierała ostrożności i dorastała bardziej z każdym rokiem treningu. Uczyła się powoli, kiedy musiała zachować myśli wyłącznie dla siebie, ale i tego, aby nie postępować zbyt pochopnie. Przyjmowała z niechęcią swoje porażki, starając się nie tylko unikać podobnych błędów, ale i jak im zapobiegać.
Egzamin był dla niej wycieńczający, kiedy każdy możliwy scenariusz poszedł nie po ich myśli - a wróg posiadał nad nią i towarzyszami przewagę w sile. Pamiętała, że z niechęcią przyjęła przymus kolejnej rehabilitacji, kiedy ledwo zdała egzamin. Chciała działać i wyruszyć w dalszą walkę. Choć cały gorzki smak ukoił fakt, że jej pierwsze nagamaki z wybranej rudy wykonał właśnie jej ojciec - pomimo wyraźnej niechęci, aby Kinami podążała podobną ścieżką, którą on sam kiedyś szedł.
Lutym 1652 już jako pełnoprawna zabójczyni demonów, opuściła Yonezawę na jedną z pierwszych misji, które jej przydzielono. Wciąż była pełna radości i optymizmu. Wciąż wierzyła, że wszystko co złe spadało na innych, w jakiś magiczny sposób unikało jej bezpośrednio. W końcu rany, z których mogła się wykurować, nie były wielką tragedią. Wiązały się z jej dyskomfortem i marnowaniem czasu na rehabilitacji, ale to były ich największe minusy. Chociaż wracając do wioski czuła się szczęśliwa, kiedy uniknęła większych ran i problemów. Była szczęśliwa, bo mogła wrócić do domu zwycięsko - dostarczyć paczkę z zaginionymi materiałami, opowiedzieć o walce z demonem, ale i mieć chwilę odpoczynku wraz z towarzyszami, którzy mieli nieco więcej doświadczenia od niej samej na polu walki, ale i przede wszystkim tego jak wyglądał świat poza Yonezawą. Starała się uczyć od nich, choć wciąż wiele rzeczy nie przychodziło jej tak naturalnie w zrozumieniu, szczególnie gdy przychodziło do rozumienia intencji innych ludzi.
Czuła, że coś nie było w porządku tamtego wieczoru, choć skutecznie starała się zignorować swoje zmysły. Gęsia skórka co rusz się pojawiała, ale zrzucała to na powoli ochładzające się dnie, i coraz zimniejsze noce, a w końcu to właśnie słońce zachodziło, więc wszystko miało sens, kiedy wychylała kolejny kieliszek we wspólnej sali, nieco samej namawiając kilku zabójców na odpoczynek. Wiedziała doskonale, że wielu z nich trzeba było siłą ciągnąć do odpoczynku, który przecież był równie istotny co trening!
Nie myślała o tym, a raczej nie chciała nawet do siebie dopuścić wszystkiego, co miało miejsce później. W końcu Yonezawa miała być bezpiecznym miejscem dla nich wszystkich. Miała być ostoją, w której zabójcy demonów nie tylko przygotowywali się do walki, ale również mogli odpocząć bez martwienia się o własne bezpieczeństwo. Wszystko, w co wierzyła, niemalże runęło w jedną noc - każda z prawd w jej małym świecie, która podtrzymywała całość, zaczynała znikać jedna po drugiej. Nie tylko przyszło jej się zmierzyć z realiami i możliwościami, w których znajdywali się pośród nich zdrajcy, ale i faktem że nikt nie był bezpieczny nawet tutaj.
Nikt. Dotyczyło to nie tylko jej samej, ale i jej własnych rodziców, o których później odkryła, że stracili tamtej nocy życie. Pamiętała moment, w którym zjawiła się na miejscu, odkrywając że nie było już kogo ratować. Spóźniła się, podobnie do innego zabójcy, który znalazł się wtedy na miejscu. Pamiętała scenę, którą odwiedziła ponownie rankiem, kiedy koszmar podobno minął.
Nie pamiętała szczegółów swoich własnych działań. Nie docierało do niej w pełni to, co miało miejsce - jak wielu ludzi działających na rzecz korpusu wtedy zginęło, ale jak wielu mogło zginąć, gdyby nie działania niektórych zabójców? Czuła się wtedy jeszcze słabsza, wiedząc przecież że nie była w stanie zdziałać wiele tamtej nocy.
A przecież powinna. Nie to było jej celem, żeby chronić innych? Pierwszy raz odczuła jak ważny był korpus - ale i jak niepewny był nie tylko świat dookoła, ale i ludzie, którzy ją otaczali. W końcu widmo zdrajców było... bardziej przerażające.
Pierwszy raz rzeczywiście zaczęła korzystać z pokoju w posiadłościach zabójców, który został jej przydzielony wraz z opanowaniem oddechu wody. Pierwszy raz spała w Yonezawie, nigdy wcześniej nie czując się tak podatną i odkrytą na jakiekolwiek ataki. Z domu rodziców wszystko co zabrała mieściło się w niewielkiej skrzynce - do której nawet nie zaglądała. W samej Yonezawie przebywała jak najmniej tylko mogła, starając się zająć głowę, która z trudem radziła sobie ze wszystkimi wydarzeniami - a nawet kiedy już znajdywała się w obecności innych zabójców, starała się uśmiechać tak jak zawsze to robiła. Może rozumiała nieco lepiej rany, które posiadali inni? Te, o których często nie chcieli rozmawiać? Nie była pewna, nie była w stanie nawet myśleć dokładnie o tym, co mogli przeżyć ludzie dookoła niej, będąc zbyt zajętą próbą zrozumienia, co w rzeczywistości miało miejsce podczas nocy w Yonezawie.
Była obecna przy paleniu domu, w którym kiedyś się wychowywała - przy paleniu miejsca, które zawsze było tak bliskie jej sercu, a które miało zostać zrównane z ziemią. W końcu również została zaprowadzona do Tsurugi, które miało stać się ich nowym domem - miało stać się nową Yonezawą, choć ta myśl szczerze ją przerażała. W końcu Yonezawa spłonęła, a ona nie chciała, aby podobna tragedia mająca miejsce już raz, powtórzyła się ponownie.
Burned easier than I'd have thought
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach