Zaczynając już od Listopada po pewnym zadaniu, nasza siedziba została przeniesiona, spoglądając wstecz z nostalgią na miejsce w którym ja i wielu innych przede mną i po mnie się uczyło ruszyliśmy w kierunku nowej lokacji znanej jako Tsurugi, tam również powitaliśmy nowego mistrza, Ito Mototade. Po przybyciu do nowego miejsca udałem się do jednej z osób, które na pewno mogłyby pomóc mi z treningiem tak fizycznym jak i mojego oddechu, dowiadując się że jednak osoba do której się udałem ma niedługo wyruszyć w podróż postanowiłem że trening musi być bardziej intensywny, na moje szczęście, Yuichiro-san nie miał z tym problemu i dostałem to o co prosiłem. Yuichiro nieźle mnie przetrenował przez te półtora miesiąca, pomagając podnieść moją wytrzymałość i siłę oddechu, jednak ostateczni w połowie grudnia musiał wyruszyć w podróż. Pomimo braku swojego nauczyciela i złych warunków pogodowych wciąż trenowałem, czasami obracając się w towarzystwie innych łowców z którymi mój trening przebiegał dość gładko. Jednak przez pogodę panującą w tym miesiącu częściej niż zwykle udawałem się do herbaciarni tak jak to robiłem jeszcze w Yonezawie o tej porze roku. Co do moich treningów to zostały lekko ograniczone przez nieznajomość tutejszego terenu i brak chęci aby zostać złapanym przez jakąś zamieć lub inne pułapki dzikiej przyrody. Jednak nie chcąc marnować czasu wiele z moich treningów polegających na zewnętrznych aktywnościach, zmieniło się na treningi wewnątrz nowej kwatery. Tuż przed końcem roku odwiedziłem kilka pobliskich świątyń życząc sobie i całemu korpusowi łowców powodzenia w nadchodzącym roku.
Z początkiem nowego roku nadzieje na wznowienie naszej działalności były coraz większe, niedługo miało nadejść ocieplenie, tak śnieg jak i ciemne chmury które pokrywał nasz kraj o tej porze roku, miały odejść co zmniejszyło by choć trochę i tak dużą przewagę demonów. Wiedziałem że został już niecały miesiąc do wznowienia normalnych dla mnie treningów polegających na biegach z obciążeniem w terenie, jednak na ten moment trening w kwaterze musiał mi wystarczyć.
Z pierwszym miesiącem wiosny kiedy życie odżywało, tak samo stało się z typowym dla mnie treningiem, jednak coś było nie tak, nie wiem czy to przez te półtora miesiącu zastoju ale mój trening nie przynosił już takich samych rezultatów, czułem że z każdym wykonywanym ćwiczeniem nie czuję ani poprawy ani rezultatów... Czułem się pusty, czyżby to możliwe że przez intensywność moich treningów i dłuższy odpoczynek w końcu się wypaliłem... Nie ważne co robiłem, biegi z kłodami, kenjutsu, nie czułem nic...
Tak jak w lutym mój trening w marcu dalej przebiegał bezskutecznie, myślałem już że nie mogę się bardziej poprawić, osiągnąłem swój szczyt czy coś w tym rodzaju, jednak, na moje szczęście dowiedziałem się że Sayaka wrócił do wioski co dawało mi promień nadziei że będzie mogła mi pomóc... Bezzwłocznie wysłałem do niej kruka z wiadomością, mając nadzieję że będzie miała dość czasu aby pomóc mi z treningiem i możliwością przełamania mojego aktualnego stanu, który męczył mnie już od dwóch miesięcy.
Kwiecień był jednym z tych miesięcy gdzie zostałem wysłany na kolejne polowanie, na szczęście na to polowanie został mi przydzielony już znany mojej osobie Sekomura z którym już w tamtym roku zostałem wysłany na jedno polowanie i znałem jego zdolności. Naszym celem był demon który w ostatnim czasie postanowił urządzić sobie ucztę na jednej z farm ryżowych. Z informacji których nam udzielono zaczęło się od znikania zwierząt a następnie co jakiś czas zaczęli znikać farmerzy. Pomimo tego że znikanie ludzi było dość normalne kiedy w okolicy pojawił się demon, to samo znikanie zwierząt było już dość dziwne... Później okazało się że demon tak bardzo lubił ujawniać swoją egzystencję że zwierzęta same uciekały od okolicy w której się znajdował co wyjaśniało ich znikanie. Podczas walki mogłem zobaczyć że zdolności Sekomury się rozwinęły i osiągnęły nowy poziom, co tylko pokazywało że on też nie marnował się podczas tego pół roku. Sam demon mimo wszystko nie był za dużym wyzwaniem, z którym
po dłuższej chwili udało nam się uporać. Po tym wszystkim udałem się z Sekomurą na czarkę sake, choć osobiście samemu nie piłem za dużo. Poza samym polowaniem z Sekomoruą, w kwietniu rozpoczął się również mój intensywny trening z Sayaką. Teraz sam nie wiem czy to było dobrze czy źle poprosić ją o pomoc, intensywność treningu z którym musiałem się zmierzyć pokazała mi tylko dzielący nas jeszcze poziom. Jednak dzięki temu powoli wydostawałem się z ograniczeń które nie pozwalały mi się rozwijać przez ostatnie 2 miesiące.
Trening trwał tak przez cały kwiecień i maj, było widać jednak że Sayaka sama popycha się do granic możliwości podczas tych treningów... Wiedziałem że nie jestem dla niej odpowiednim partnerem do treningu przez dzielący nas poziom umiejętności, ale jednocześnie nie mogłem się poddać i zapewnić jej choć trochę wyzwania podczas naszych treningów. Dzięki treningom mogłem po raz kolejny się rozwinąć, tak samo jak z Yuichiro udało mi się zwiększyć efektywność swojego oddechu, siłę i całkowitą koncentrację. Jednak pewnego dnia, Sayaka wyruszyła w podróż po otrzymaniu wiadomości przesłanej przez kruka. Wiedziałem że to musiało być coś ważnego, nie chciałem a tym bardziej nie mógłbym jej powstrzymać przed wyruszeniem, więc nie pozostało mi nic innego jak klepnąć ją plecy w znak otuchy i życzyć jej powodzenia, oferując jej po powrocie długą kąpiel w gorących źródłach i masaż.
Po tygodniu od kiedy Sayaka wyruszyła w swoją podróż rozpoczął się czerwiec, mój trening dzięki pokazanym mi przez Sayake sposobom wrócił do efektywności, po kilku dniach mogłem wykonywać nowe zestawy ćwiczeń bez większych problemów, same ćwiczenia naprawdę zaczęły przynosić swoje rezultaty i dawać mi nadzieje że jeszcze mogę się poprawić i wejść na nowy poziom.
W Lipcu nie było już tak przyjemnie, po raz pierwszy, wyruszyłem z Katsumitsu aby zapolować, naszym celem był demon mrozu podobno rezydujący w lesie u podnóża gór. Demon który ostatnio się rozbestwił i powodował wiele zaginięć podróżników. Sama walka była dość wymagająca, głównie z powodu zmniejszania temperatury przez Demoniczną Sztukę Krwi osobnika co powodowało trudności z oddychaniem, przy czym również zasypywał nas gradem lodowych kolców. Jedank nawet w dwójkę z Katsumitsu, nie udało nam się osiągnąć zamierzonego celu, gdyż nasz cel pomimo tego że nas poturbował, to jeszcze uciekł kiedy zdołaliśmy uciąć mu obie ręce, zostawiając tak nas jak i zniszczoną okolicę. Musiałem poświęcić kilka dni aby wyleczyć rany i lekko odpocząć, w tym czasie wykonując proste treningi z rozciągania aby się nie zastać.
I tak w sierpniu po raz kolejny zaczyna się jesień, czas w którym demony stają się bardziej aktywne, w tym czasie ja oraz wielu innych łowców mieliśmy pełno różnych zadań zleconych przez tych u góry. Powstało wiele zleceń na pomniejsze demony które ostatnio zaczynały szaleć i zapewnić nam ręce pełne roboty. Na nasze nieszczęście to dopiero początek tego wszystkiego. Mając już większe doświadczenie i umiejętności udałem się samotnie na kilka misji na których musiałem się zmierzyć z kilkoma słabymi demonami, choć trafiło się również kilka silniejszych, które nieźle zaszły mi za kość. Pomimo trudności sporadycznie ścinałem kolejne demony, czując ulgę wiedząc że te potwory nie skrzywdzą już nikogo innego. Pomiędzy misjami, pomagałem również naszej niewalczącej części korpusy, przy zbiorach zapasów, abyśmy mieli co jeść przez tą zimę, nie była to praca łatwa, nowe tereny nie były nam jeszcze do końca znane, jednak wiele roślin i grzybów z tych okolic była taka sama jak w okolicach Yonezawy. Choć moje zdolności zbierania plonów nie były tak dobre, to wciąż mogłem chociaż jakoś pomóc używając swojej siły aby nosić zapasy i choć trochę ułatwić pracę pracownikom od których zależy nasze zaopatrzenie.
Chłodne wiatry zaczęły przybywać do granic Japonii, co oznaczało że rozpoczął się październik, zwiastując zbliżający się koniec jesieni i początek zimy, było to jednoznaczne z tym że obecność demonów znów się nasili i nadszarpnie nasze siły, które w tym okresie będą musiały stać się bardziej aktywne aby zapewnić ochronę cywilom i pozbywać się już powstałych demonów. Dziwne jednak było to że wiele z tych demonów było słabych i to nawet nie tak jak niedawno stworzone demony, były o wiele słabsze, nawet najmłodsi łowcy nie mieli dużych trudności z większością z nich. Pytanie brzmi tylko... Skąd się wzięły i czemu są takie słabe..
Minął już rok od momentu w którym opuściliśmy Yonezawę, wszyscy rekruci którzy jeszcze wtedy dopiero zaczynali, rozwinęli się podczas tego czasu do dobrze prosperujących łowców. Ja sam też nie próżnowałem, z pełnym rokiem nowych doświadczeń czuje się lepiej niż kiedykolwiek, zyskałem siłę, wytrzymałość i poprawiłem swoje zdolności związane z oddechem. Jednak wciąż pamiętam słowa Yuichiro który mówił abym nie dał się łatwo ponieść nowo zdobytej sile.
Nie możesz odpowiadać w tematach