Życie potrafiło zaskakiwać w najróżniejszy sposób i w najmniej oczekiwanym momencie. Pierwszą niespodzianką był list wysłany z rodu Asano do matki Heisuke. Został wezwany do rezydencji na rozmowę. Oczywiście pierwsze o czym pomyślał, to że w końcu dostał odpowiedź od Rin. Wzięła więcej czasu na przemyślenia tych zaręczyn niż się spodziewał, ale nie przeszkadzało mu to. Pomimo ponagleń matki o znalezienie innej partnerki, Taira się po prostu uparł. W rezydencji czekały go złe wieści. List nie był od samej zainteresowanej i nie był odpowiedzią na jego propozycję. Jedynie informacja o śmierci czarnowłosej zabójczyni z oddechem wody. Nie spodziewał się tego. Podobno była silna, podobno była skuteczna. Z początku się nie odzywał. Nie odpowiedział nawet swojej matce, po prostu wstał i wyszedł z rezydencji. Wrócił dopiero nad ranem, ubranie miał poniszczone, wargę rozciętą i kostki prawej ręki pozdzierane do krwi. Jego matka nic nie powiedziała, ale nie podobało jej się to w jakim stanie zobaczyła syna. Sam Heisuke nie chciał o tym rozmawiać z jakiegoś powodu. Spakował swoje rzeczy i wrócił do kryjówki zabójców.
Na miejscu czekała go o wiele milsza niespodzianka. Wpadł przypadkiem w pokoju wspólnym na Katsumitsu. Ile to się nie widzieli? Zdecydowanie za długo. Ale los bywa przewrotny, zabiera kogoś aby podesłać kogoś innego. Cały wieczór spędzili na wspominaniu starych dobrych czasów. Między innymi pierwsze ich spotkanie, po którym Heisuke wolał spędzać swój wolny czas w towarzystwie syna rzemieślnika, niż ze sowimi kuzynami. Taira polubił Katsumitsu niemalże od razu, choć był tak bardzo inny od niego. Nie chodziło nawet o klasę społeczną, ale o to jaki nieśmiały i cichy był czarnowłosy. Pod względem charakteru byli prawie jak dzień i noc ale może właśnie to sprawiło że był między nimi taki balans. Wyszczekany Hei i przytakujący nieśmiało Katsumitsu. Teraz coś się zmieniło jednak, gdy tak mu się przyglądał w pokoju wspólnym. Nieco pewniejszy siebie, miał nawet nietypowy zadziorny uśmieszek. Trzeba było przyznać że ta ulepszona wersja rzemieślnika mu się podobała. Cieszyło go to że zabójca z oddechem wiatru nie nabawił się żadnej traumy przez egzystencję demonów. Mało tego, Taira mógłby przysiąc że czarnowłosy dorósł.
Zimę przekoczował w Edo patrolując miasto i najbliższe okolice. Pozbywając się tych słabych demonów na własną rękę i ruszając na polowanie groźniejszych okazów z innymi zabójcami, którzy błąkali się po okolicy. Nie trafił na nic co byłoby zbyt trudne w zabiciu. Jakieś obrażenia złapał tu i ówdzie, ale nie było to nic z czym by sobie sam nie poradził. W lutym zawitał w siedzibie zabójców żeby potrenować trochę pod okiem Hashiry, ale dostał zlecenie na jakiegoś demona z innym zabójcą. Jak się okazało jego przydział nie wylizał się z ran po poprzednim przeciwniku więc Hei wpadł na genialny pomysł zabrania ze sobą Katsumitsu. Woda i wiatr.. co może pójść nie tak? Cóż całkiem sporo gdy twój przeciwnik ciska w ciebie kulami ognia. Formy Heisuke były za słabe żeby zgasić typa, zwłaszcza po tym jak wiatr, którym ciskał Mitsu rozdmuchiwał ataki demona. Puścili wtedy z dymem spora część małego lasu. To miejsce tak szybko nie zakwitnie po ich wyczynach. Ostatecznie udało się jakoś poskromić cel, choć obaj wylizywali się z ran przez kilka dni u medyka. Obaj doszli do wniosku że są za słabi i muszą urosnąć w siłę o wiele bardziej. Kolejne tygodnie więc spędził na ciężkich treningach.
Wymęczony regularnymi sparingami dostał polecenie o powrocie do Edo, do posiadłości rodzinnej na polecenie matki. Jak się okazało jego wspaniała rodzicielka już mu załatwiła zastępstwo za Asano i to nie na zasadzie: 'Tu masz kandydatki.. wybierz sobie coś..' NIE. Jego zaręczyny już zostały przyklepane bez jego wiedzy. To nieco wzburzyło i napięło stosunki między nim a jego matką. Niby była to Date, z którą był zaręczony za dzieciaka, ale nie pamiętał tego aż tak dobrze. Machnąwszy ręką na całą sytuację, przepadł jak kamień w wodę i to dosłownie. Przez dwa miesiące ciężko było go namierzyć komukolwiek, jedyną osobą jaką widział przez chwilę był właśnie zabójca wiatru, choć ten był tak napierdolony alkoholem że rudzielec z którym się przemieszczał z jednego burdelu do drugiego ledwo go wtedy prowadził. Jeśli było coś czego Taira w życiu by się nie spodziewał zobaczyć to Katsumitsu w takim stanie i tym bardziej w takim miejscu. Ale patrząc na wyszczerz Rudzielca, z którym był to mniej więcej domyślał się czyja to mogła być inicjatywa. Po urlopie w Yoshiwarze, wrócił na szlak żeby zająć się tym, czego uczył go jego mistrz. Choć Heisuke bardziej robił to dla biednych niewiast w potrzebie, a tych zawsze było pełno!
Z końcem roku skupił się nieco bardziej nad możliwościami swojego ciała. Mógł być dość wytrzymały ale miał spore braki w kluczowych aspektach swojego oddechu. Zabójcy z oddechem wody byli zwinniejsi i szybsi, miał wrażenie że nie potrafi nad nimi nadążać. To powodowało trochę frustracji, która z czasem urosła do poziomu, w którym już nie potrafił tego ignorować. Nawet dopadł jakiegoś zabójcę z oddechem pioruna, który pomógł mu wyćwiczyć jego słabości. Był pod wrażeniem jak skuteczne te treningi się okazały i jak szybko się rozwijał z pomocą tamtego zabójcy. Ostatecznie najlepszym sposobem sprawdzenia swoich postępów były polowania na demony. Więc łapał się każdego możliwego zlecenia, nawet oferował swoją pomoc innym i to nie tylko żeńskiej części korpusu.
Ostatnie tygodnie poświęcił na poprawienie form swojego oddechu i medytacji aby poprawić swoją całkowitą koncentrację. Używanie oddechu wody wyciągało z niego dość sporo energii w walce. Miał wrażenie że męczył się bardziej z nim niż bez niego. Usłyszał od kogoś że zaniedbał w jakimś stopniu sztukę poprawnego używania oddechu i dostał kilka porad jak sobie z tym problemem poradzić. I choć trening pod okiem bardziej doświadczonego zabójcy trochę mu pomógł, to nie wyeliminował do końca tego problemu. Więc Heisuke postanowił na własną rękę znaleźć rozwiązanie tego problemu. Może coś robił źle, a może to nie do końca jego wina była?! Słysząc o tym że można stworzyć własny oddech, który jest bardziej kompatybilny niż ten, którego uczyli obecni Hashira. To popchnęło go do jeszcze bardziej intensywnych treningów. Musiał przygotować całe swoje ciało, bo tak jak nauczenie się oddechu wody było sporym obciążeniem dla jego organizmu za pierwszym razem, tak podejrzewał że zmiana oddechu wcale nie będzie łatwiejsza. Z tą myślą zdobył wystarczającą motywację aby stać się jeszcze silniejszym niż dotychczas..
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
Nie możesz odpowiadać w tematach