Mori no shinden
Historia obiektu nie jest znana żadnemu śmiertelnikowi, jednak biorąc pod uwagę jej stan, musiała zostać porzucona dziesiątki lat temu.
Podczas długiej podróży w końcu nastał moment w którym musiała znaleźć jakieś schronienie. W pewnym momencie musiała znaleźć schronienie, przemierzając okolicę, z dystansu dostrzegła jakąś ruderę. Stan budynku nie był idealny, ale miała nadzieje że przetrwa jeszcze te kilka godzin do kolejnego zmroku. Wbiegła po schodkach, przez próg chowając się w najbardziej zaciemnionej części budynku. Dziury w dachu wpuszczały promienie słoneczne, ale Seiyushi schowała się pod stolikiem. Karmazynowe ślepia obserwowały wnętrze pomieszczenie, gdy oparła policzek na brudnej podłodze. Nasłuchiwała z uwagą tego co się działo w okolicy. Miała nadzieje że nie napotka na żadnego członka Korpusu w tej chwili. W końcu taki Katsumitsu byłby bardziej niż chętny żeby swoim oddechem wiatru zawalić też ten budynek na jej głowę i patrzeć jak słońce spopiela cale jej ciało. Nocą nie miało to znaczenia, ale teraz wolała być cicho niczym myszka pod miotłom.
Godziny mijały powoli a ona nie miała zbyt wiele miejsca czy wygody, mogła co prawda wyjść spod mebla, ale ten budynek wyglądał jakby w każdej chwili dach miał się zwalić na jej głowę. A dodatkowa osłona przed słońcem to zawsze coś. Przezorny nadal żywy czy jakoś tak. - Następnym razem poszukam jakiejś jaskini.. - mruknęła pod nosem. Słysząc czyjeś krok, zmieniła oczy na ciemne błękitne. Wszystkie demoniczne atrybuty jak rogi i ogon miała pochowane. Ubrana w czarne hakama i czarną, o wiele za dużą męską yukatę skuliła się pod stołem, pod którym leżała.
Nichirin wciąż pozostaje nietknięty jego dotykiem, jednak niewątpliwie nie uszedł uwadze bezimiennej istoty, co najmniej podejrzanie szukającej schronienia przed pocałunkami słońca. Nawet nie zamierzał zadawać pytania, na które najprawdopodobniej nie uzyskałby jednoznacznej odpowiedzi, dlatego kwestie wyłaniające się spomiędzy ust Hikaru najprawdopodobniej zakrawają o niezgodne ze wszystkim, czym karmiono podczas kilkuletniego treningu.
"Kimkolwiek jesteś, nie musisz się obawiać"
Drgnęła niespokojnie na te słowa. To była bzdura przecież. Kilka kroków, które śledziła spod stołu. Obserwując jak ostrożnie się poruszał obchodząc po chwili mebel pod którym się chowała. "I co teraz?!" pomyślała dostrzegając końcówkę pochwy na miecz samurajski. Palce przesunęły się po brudnej podłodze. Mógł się domyślić że ma do czynienia z demonem, przygryzła dolną wargę nadal zastanawiając się jak z tego wybrnąć. "Co mam do stracenia.." pomyślała wygrzebując ze swojego arsenału sprawdzony do tej pory przynajmniej pomysł.
"Nie musisz się obawiać, znalazłem się tutaj przypadkiem. Najwyraźniej podobnie do ciebie"
Szczerze w to wątpiła, zwłaszcza że pachniał człowiekiem. Dostrzegł po chwili jak spod stołu wysuwa się kobieca dłoń spowita w czarną yukate. Wysmarowała brudną od kurzu dłonią, swoją twarz. Zmuszając się do jednej akcji zanim powoli wyłoniła głowę. Czarne włosy, miejscami posiadające białe, drobne pasma. Podniosła powoli głowę, pozwalając mu spojrzeć w swoje intensywnie niebieskie, zaszklone od łez oczy, w których krople zbierały się w kącikach. Drżąc powoli wyłaniała się spod stołu. Patrząc na niego ze strachem w oczach a każdy jego gest sprawiał że się kuliła ze strachu, cofała i drżała momentami. Zupełnie jakby się go najzwyczajniej bała, mimo że był człowiekiem. Sięgnęła rękawem za dużej yukaty, żeby przetrzeć zbierające się w oczach łzy. Przesuwając się niepewnie jej dłoń niechcący przesunęła się pod promieniem słońca wpadającego przez dziurę w dachu. Sama demonica była tak zaabsorbowana patrzeniem na Hikaru że sama nie zauważyła jak promienie słońca nic jej nie zrobiły. Sama byłaby inaczej w sporym szoku. Ale jej całe skupienie padało na samuraja. - .. o.. oni.. tu są.. nie daleko.. - mówiła szeptem, jakby bała się że zbyt głośno wypowiadane słowa zwabią w to miejsce coś strasznego. Ale przecież słońce jeszcze nie zaszło, więc o czym mówiła niebieskooka dziewczyna?! Może chowała się przed jakimiś zbirami?
"Masz jakieś imię?"
-.. Seiyu.. - odezwała się nieco zbyt cicho, bardziej szepcząc niż wyraźnie odpowiadając. W pewnym momencie dostrzegając jak przy swoim ruchy, mężczyzna nagle po chwili się rozluźnił. Widząc jak barki delikatnie się poruszyły, zamarła w bezruchu. "Czyżby mi uwierzył? Kupił ten akt?" pomyślała zaskoczona. Nie wiedziała że jego rozluźnienie brało się z elementu, którego ona sama nie zauważyła, zbyt skupiona na nim.
"Od kiedy się tutaj ukrywasz?"
Uniosła lekko głowę, wpatrując się w barwę promieni słonecznych, przebijających się przez dziurawy dach. - ..ja.. nie wiem.. nie długo.. - to było mocne niedopowiedzenie, bo tuż przed wschodem słońca wpadła w to miejsce, szukając najciemniejszego rogu w pomieszczeniu. Widząc jak mężczyzna oparł się o ścianę, przechyliła lekko głowę w bok, nieśmiało wędrując spojrzeniem po jego sylwetce. Widział jak zatrzymała się na jego mieczu na chwilę, po czym pomknęła wzrokiem do twarzy. Jego oczy był zjawiskowe, aż sama zapragnęła takie przez chwilę posiadać. Ale powstrzymała się przed zmianą barwy tęczówek, to by ją zdradziło z miejsca.
"I kim są Oni, o których wspominasz? Czy to źli… ludzie?"
Jej wzrok przeniósł się na jego miecz. - ..źli ludzie z mieczami.. - kiwnęła lekko głową na jego broń. -.. takimi jak twój.. - wymamrotała odsuwając się bardziej. Odchylając i przyciskając plecy do przeciwległej ściany. Zmieniając pozycję z klęczek do siadu, podciągnęła kolana pod siebie, dociskając je do klatki piersiowej i oplatając nogi rękami. Oparła policzek na kolanach, wpatrując się w mężczyznę. Niewątpliwym było że każdy mógł być dobry bądź zły. Nie tylko demony rabowały, gwałciły i mordowały bezbronnych. Ludzie też się tym zajmowali.
"Jestem Karu"
- Karu.. - powtórzyła po nim równie miękkim głosem. Mrużąc lekko powieki, wpatrywała się w jego twarz czujnie, próbując wyłapać jego intencje. Nie musiała zbyt długo czekać na jego jakże odważną propozycję. "Czy gdy się dowiesz kim jestem.. to nadal taki będziesz.. Karu?" pomyślała i skinęła niepewnie głową na potwierdzenie. -..um.. trochę.. mi zimno.. - szepnęła odwracając wzrok nieco speszona tym co powiedziała. A przynajmniej taką osobę grała. Niewinną, wstydliwą, bojaźliwą. Nie wiedziała czy dobrze to robiła, w końcu już dawno nie posiadała w sobie żadnej z tych cech, a przynajmniej tak sobie wmawiała. Przyglądając się mu kątem oka, zastanawiała się czy złapie przynętę i zaproponuje jej nieco bliskości aby mogła się ogrzać. Chcąc czy nie chcąc samuraj jest przystojny, więc nie miałaby nic przeciwko.
Sposób w jaki wypowiedział część jej imienia, był przyjemny dla ucha. Nadal nie wiedziała czy miała do czynienia ze zwykłym samurajem czy już zabójcą demonów, bo nie widziała barwy jego ostrza przecież. Jedynie Sayę w której spoczywał jego nichirin. Ale co rzuciło jej się w oczy to to jaki był nad wyraz ostrożny. Ciężko było przewidzieć które z nich było silniejsze i wytrzymalsze po samym patrzeniu. Musieliby się zmierzyć! Ale żeby to zrobić, słońce musiało się schować za horyzontem. Jeszcze było zbyt jasno by mogła ryzykować ujawnienie się mu, choć.. to było ciekawe doświadczenie udawania kogoś kim już nie była.
"Gdzie…"
Przechyliła lekko głowę w bok gdy zaczął.
"Masz dokąd się udać?"
Rozchyliła lekko usta jakby chciała mu odpowiedzieć, ale po chwili zamknęła je, odwracając od niego wzrok w kierunku drzwi. - To.. to nie ma znaczenia.. nikt na mnie nie czeka już.. równie dobrze mogę zostać tutaj.. - mówiła cicho, bliżej temu było do szeptu niż czegokolwiek innego. Kłamać nie kłamała. Nie czuła żeby miała jakieś swoje miejsce, gdziekolwiek. Wiecznie w podróży wiecznie w poszukiwaniu czegoś, co zatrzyma ją na dłużej w jakimś miejscu. Ale czy było takie miejsce gdzieś dla niej? Szukanie gotowego schronienia nie było łatwe, a zbudowanie takowego wymagało przecież czasu, surowców i energii.
Widząc jak zdjął z siebie swoje czarne haori i ruszył powoli w jej stronę, obserwowała go bardzo uważnie. Skinęła lekko głową w odpowiedzi na jego ruch podbródkiem w kierunku tkaniny.
"Pozwolisz?"
- .. t.. tak..? - niby w głosie była nutka niepewności, wymieszana z zaskoczeniem. że gotowy był oddać jej swoje ubranie tak po prostu i tylko dlatego że powiedziała że jest jej zimno. Odchyliła się powoli od ściany plecami pozwalając żeby nasunął na niej tą, rozgrzaną jego ciepłem tkaninę. Niemalże od razu się wtuliła w materiał, cicho zaciągając się zapachem, którym przesiąknęło jego haori. Dość przyjemnym zapachem. - Nie jesteś.. taki jak reszta.. jesteś dobrą osobą.. - powiedziała widząc jak zaczął się wycofywać i opierając się o ścianę, usiadł tyłkiem na skrzypiącej podłodze.
"Jak tutaj trafiłaś?"
- Było ciemno.. - szepnęła. Wzrok zsunęła z jego twarzy na swoje palce dłoni, którymi delikatnie sunęła po krawędziach podarowanego ubrania. - ..czegoś ode mnie chcieli.. - tu pociągnęła materiał wyżej, zasłaniając przed nim twarz na tyle że tylko oczy jej wystawały znad czarnego materiału. -.. nie chciałam.. nie chciałam że.. mi coś zrobili.. nie pamiętam ile biegłam.. przez las.. aż znalazłam to miejsce.. więc się tu schowałam.. martwiłam się że.. mnie znaleźli.. ale to byłeś tylko ty.. - odetchnęła z lekką ulgą po tym stwierdzeniu. Czy była przekonywująca? Na tyle by się jej nie wystrzegał?
- .. a ty.. Karu? Co tutaj robisz? - spytała nagle, zaciekawiona jego powodem znalezienia się w tym miejscem. Wiedziała ze nie był demonem, więc czego człowiek szukał w takim miejscu za dnia..?
Nie możesz odpowiadać w tematach