Słyszała słowa Taigi całkiem dokładnie choć chyba wolałaby ich nie słyszeć, podważały bowiem jej motywację do zabijania demonów. W końcu wszystko było o wiele prostsze gdy stawiali się w pozycji tych dobrych walczących ze złem. Pozwalało to na usprawiedliwienie tego iż czasem zadawali demon niepotrzebny ból w ramach kary za ich czyny. Shimazu tak właśnie działała gdy tylko miała okazję, wizualizowała sobie każdego demona jako jej męża i zadawała mu tyle cierpienia ile była w stanie. Czy to zaburzało jej wewnętrzną równowagę? Z całą pewnością, w końcu kolejne słowa Shiratoriego to potwierdziły. Nawet myśliwi powinni zapewnić ofiarzę godne odejście z tego padołu łez. By uniknąć Byakko według wierzeń ludu północy należało zachować równowagę i umiar. Zło naprawić dobrem i pogodzić się ze samym sobą.
Dlatego cieszyła się, że nie pochodzi z Yukikuni, dla niej nie było to opcją. Wzywała imię bogów, wzywała swych przodków bo ludzie potrzebowali w coś wierzyć. Dla niej jednak na koniec dnia i tak liczyła się tylko zemsta i chęć wygrania wyścigu z śmiercią. Jej dni były policzone, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Dlatego tak bardzo chciała spełnić swoje jedyne marzenie nim odejdzie. Dlatego zadawała tyle bólu demonom i sobie, liczyło się tylko osiągnięcie celu. Gdyby pewnie powiedziała to teraz zabójcy to stwierdziłby iż Byakko pożarłby ją bez wahania. Spokojne życie nie było już dla niej opcją, mogła jedynie walczyć o to by choć w godzinie śmierci wyzwolić się z okowów strachu nałożonych przez jej męża. Zapłacić za poniżenie i uczynienie z niej potwora.
Wyczuła jak prawdopodobnie Taiga usiadł obok niej, czuła że ktoś był przy nich i zapewne opatrywał teraz rany wojownika z północy. Miała nadzieje, że cokolwiek mu się stało nie wpłynie na jego sprawność i że szybko wróci do pełni zdrowia. O swoje ciało tak nie dbała, wszak i tak była chodzącym trupem. Czymś co trzymało się w kupie tylko za sprawą silnej woli. Kobieta, która przedstawiła się jako uczennica lekarza przeszła do opatrywania ran rudowłosej. Cóż rychło w czas bo pewnie jeszcze parę chwil i Shimazu padłaby na ziemie prawie nieżywa. Przynajmniej powstrzymałoby to jej samobójcze myśli. Teraz jednak nie było na nie miejsca, nie przy innym zabójcy.
—
Powinniśmy sprawdzić co z Kotone, Shiratori-San — Powiedziała cicho Ema by oszczędzić jak najwięcej sił —
Nie czułam jej obecności podczas walki, ale może Ty ją widziałeś? — Spytała ślepa zabójczyni, w końcu ich towarzyszka nie mogła od tak przepaść jak kamień w wodzie.
- Rany:
1 rana 3 poziomu - Oparzenie 3 stopnia lewej ręki
2 rany 1 poziomu - Otarcia i poparzenia 1 stopnia na prawym barku
1 rana 2 poziomu - Rozległe sińce na plecach
1 rana 2 poziomu - Poparzenia dłoni