// Wynik trzeciego rzutu na przemianę w demona: 16
Obserwując jak przemiana dobiega końca uśmiechnęła się do demona i podeszła bliżej niego, upuszczając ciało nieprzytomnej ale nadal żywej służki obok.
Podeszła bliżej niego, klękając przy nim ujęła jego twarz w dłonie. Czerwone oczy błysnęły czymś nieopisanym. - Lepiej niż myślałam że Ci pójdzie.. - powiedziała z wrednym uśmiechem na ustach. Jej oczy czegoś szukały w jego oczach. Ona też została przygarnięta przez demona po swojej przemianie. Czy zmierzała zwodzić Izo tak samo jak ona była okłamywana przez pierwsze 2 lata bycia demonem. - Nie możemy tu zostać.. nie jesteśmy tu bezpieczni.. nawet będąc nieśmiertelnymi.. - musnęła delikatnie ustami jego wargi, ścierając nieco krwi z nich. Oblizała się z karmazynu. Już nie smakował tak jak wcześniej, ta krew nie miała smaku. Należała do demona. - Zaczynasz nowe życie.. pytanie ile chcesz wiedzieć o swoim poprzednim? - spytała pomagając mu się podnieść z podłogi na równe nogi. - Czy chcesz nową godność? Czy chcesz znać swoje stare imię? - dała mu wybór. Podeszła do leżącej nieprzytomnej kobiety i bandażem związała jej ręce za plecami. Po czym zakneblowała jej usta i przewiesiła ją sobie przez bark. - Nie byłoby rozsądnym tu się posilać.. za dużo wrzasków narobiłeś podczas przemiany.. chodźmy.. - powiedziała wskazując otwarte drzwi tarasowe, prowadzące na ogród. I ruszyła z nim w mrok z dala od tego miejsca.
Seiyushi & Izo z Tematu
Stałem tak przez dłuższą chwilę wpatrując się w budynek, mimo tego, że wybitnie to on nie wyglądał, dalej byłem ciekaw jak to jest rządzić takim czymś, interesowało mnie wiele rzeczy, jednak nigdy nie mogłem zaznać na to wszystko pytania. Zawsze było tak, że z każdym kolejnym pytaniem pojawiało się multum nierozwikłanych pytań i tak po jakimś czasie o nich zapominałem, popadały w nicość i już więcej się nie pojawiały.
Pieprzony czas, który leciał nieprzerwanie szybko, dla niektórych wydaje się jakby zatrzymał się w miejscu, a dla mnie to ktoś powinien go spowolnić, bo jak tak dalej pójdzie to nie dożyje momentu, kiedy zemszczę się na tym demonie. Niedobrze mi się robi jak o tym myślę. Poczułem jak z przypływającej złości ściskam pięści, przechodnie, którzy by to zauważyli, pewnie widzieliby mnie jako siedzącą osobę z odrzucającą wkurzoną miną, trochę jakby smutną, depresyjną. Trzeba się trochę uspokoić, wziąłem wdech, policzyłem do czterech, raz... dwa... trzy... cztery... i wypuściłem powietrze, przeważnie działało i pozwalało mi się zrelaksować. Rozluźniłem ręce i puściłem pięść, uśmiechnąłem się pod nosem i spojrzałem w niebo, tak obserwowałem przepływające chmury, czekając co przyniesie mi dzisiejszy dzień.
but only a blind man can truly see
Tak też miało być również i tym razem, a przynajmniej na to się nastawiała z przyzwyczajenia - być może opatrzność była dla niej dotąd wyjątkowo łaskawa, nie zsyłając w jej kierunku żadnych bandytów, czy innego rodzaju typów spod ciemnej gwiazdy, którym nie spodobałaby się idea, wedle której Amalia swobodnie oddychała ich powietrzem i korzystała z wygód życia porządnego członka społeczeństwa. Nawet ona jednak wolała na wszelki wypadek spędzić najbardziej bogatą w żywe dyskusje i spożywanie trunków część wieczoru na zewnątrz, nie chcąc prowokować dodatkowych emocji i zaczepek. Na szczęście miała w tym czasie dla siebie parę zajęć, nawet jeżeli badanie okolicznej flory i notowanie jej występowania w tych godzinach nie wchodziło już specjalnie w grę. Może i robiła to sporadycznie, lecz kiedy nikt postronny nie miał okazji na nią patrzeć, lubiła na osobności doskonalić swoją biegłość w posługiwaniu się otrzymanym po szkoleniu nichirinem. Półksiężycem, któremu nigdy nie było pisane zalśnić blaskiem manifestowanego oddechu. A jednak falując i wijąc się gdzieś między pniami drzew ani ona ani jej oręż nie czuli związanego z tym wstydu.
Nie możesz odpowiadać w tematach