Leżąc na stercie słomy, przymknął oczy i westchnął z emfazą. Pod przymkniętymi powiekami widział jeszcze twarz niosącego go Arakiego — tak jakby ten nie zniknął, a jedynie stał się złą marą w jego bezsennych koszmarach.
Największą wadą okazały się dla niego spalone nogi — podwinął sprawną ręką materiał, aby upewnić się, że na ciele naprawdę istnieją odczuwane przez niego potężne wypalone rany, jakby wciąż nie dowierzał ich istnieniu. Nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek znajdował się w tak parszywym położeniu. Uwłaczająca dumę śruba wierciła mu otchłań w głowie. Miał ochotę wydrapać ją własnymi pazurami, aby uwolnić się od tego pełnego uczucia beznadziejności. W jego umyśle tykała bomba. Żadna ilość leków przeciwbólowych by jej nie wyłączyła. Ani nawet żadna ilość krwi i mięsa.
Cuchnąca stajnia była początkiem. Fatalny wybór został dokonany, a on musiał teraz za niego zapłacić. Poddany łasce kompana obrzydliwie liczył na jego bezpretensjonalne intencje, które nie byłyby osnute fałszem i nieszczerością, bo doskonale zdawał sobie sprawę, że mężczyzna bez problemu byłby w stanie zostawić go na środku budzącej się do życia ulicy.
Przyciśnięty do jego pleców, kazał go tu zostawić (z pewnością z obawy, że z każda kolejną minutą Hotaru zmieni zdanie). Zadecydował o tym, gdy tylko ujrzał ten zajazd. Stajnia wydawała się dla niego dobrym miejscem na ukrycie się i regeneracje ran. Nie spodziewał się, że spędzi w niej kolejny dzień bez jakiejkolwiek ofiary przy zębach. Ukryty w najciemniejszym zakątku, okryty słomą nasłuchiwał.
Nie usłyszał jednak nic.
- "Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
[...]Niewyobrażalne cierpienie.
Cierpienie Rina, to nauka z której wszyscy możemy się uczyć. Błędy, których możemy już nie popełniać, błędy, które już się nigdy nie powtórzą.
I to dzięki niemu.
Jego historii, jego cierpienie będzie dla nas inspiracją, latarnią morską na morzu ciemności
Każdy rozumie ból Rina i nikt nie będzie miał do niego żalu, gdy rzuci swoje cierpienie i gniew na innych.
By szukać ulżenia w swoim smutnym ale jak bardzo smutnym losie.
Jego silne ramiona, ćwiczył je przez wiele lat tylko po to aby uściskac Ichi, uścisnąć mu dłoń aby pogratulować. Jednak teraz? Teraz już nie może tego zrobić, jego siła będzie jedynie smutnym przypomnieniem o złych decyzjach na trybunach, tam, gdzie wszystko się zmieniło.
Jego krzyk od zawsze będzie przeszywać nasze dusze, smutek, który zdawał się mrozić najcieplejsze wspomnienia o najbliższych sługach, dobrych sługach.
Cierpienie Rina jest historią jakiej nie można zaprzeczyć, tu nie ma miejsca na fikcje, nie ma miejsca na fanów - Tylko przekaz i to co z niego wyciągniemy.
Dziękuje, mam nadzieje, że to pozwoli więcej demonom ujrzeć czym powinien być dla nich sługa.
Wszystko dzięki Rinowi i jego zbiorowi doświadczeń.
I pamiętniku Ichitaro, gdzie opisywał jak bardzo tęskni nad Rinem, jak bardzo pragnie ułamka jego uwagi oraz doceniania, jednego miłego słowa na dobranoc, snu, który mógł być rzeczywistością.
It's hard to establish much of a rapport there.
Kolejnego dnia nie miał tyle szczęścia, co dnia poprzedniego, nad czym ubolewał niezmiernie. Gdyby potrafił płakać, najprawdopodobniej wylałby morze łez, by zaakcentować ten ogrom rozczarowania, jaki go spotkał, ale w tej chwili musiał się zadowolić grymasem, jaki rozciągał się na jego twarzy, a gościła tam przede wszystkim rezygnacja. Zmarnowany czas.
Chociaż jego tułaczka trwała całą noc i służył niemal całe zasoby energii, nie natknął się na żadnego człowieka. Jakby te kurwie, świadome niebezpieczeństwa, zaszyły się w swoich domostwach. Jak pech to pech. Musiał zatem znaleźć schronienie przed promieniami słonecznymi, a świt zbliżał się nieubłagalnie. Tik-tak. Szybko, Araki, rusz dupsko, bo staniesz się skwarkiem.
Czując zmęczenie, a przede wszystkim ból, jaki emanował od ran, miał już tego dnia serdecznie dość. Musiał zregenerować siły. Rozejrzał się po okolicy, by zweryfikować gdzie się obecnie znajduje. Poznał obiekt, który majaczył przed nim. Szopa, w której zostawił Rintarou. Ciekawe czy ta łachudra żyje. Aby się o tym przekonać, wszedł do środka. Najciszej jak tylko potrafil. Nie chciał alarmować niechcianego towarzystwo o swojej obecności. Nie miał przecież gwarancji, że demon nadal korzystał z dobroczynności stajni. Zaszył sie w kącie i dopiero teraz postanowił się zorientować w terenie. Stajnia wydawała się być pusta. Rintarou już doszedł do siebie, a może postanowił zmienić lokalizacje lub coś upolować?
Nie wiedział, kiedy przysnął. Obudził go stukot kopyt i dźwięk ludzkiego głosu. Podkreślone cieniem powieki rozwarły się z wolna, szybko dostrzegając w zasięgu jego wzroku kobietę. Stała obrócona do niego tyłem, nawet nie spodziewała się, że za stertą siana odpoczywa zmęczony, półżywy demon. Nie mógł przegapić takiej okazji. Była jedyną i niepowtarzalną. Ta krew... miała należeć do niego.
Jak we śnie uniósł się na łokciach. Dźwięk łamiącej się pod jego ciałem suchej trawy szybko zwróciło jej uwagę. Oszołomiona spojrzała na chłopaka. Kobiece, brązowe oczy powiększyły się jak u dziecka podczas czytania strasznej opowieści. Musiała pomyśleć, że to ofiara demonów, że to człowiek...
Podbiegła do niego wypuszczając wcześniej trzymane w dłoni wiadro. Mówiła coś, odgarniała z niego kurz i brud, ale Rintarou nawet jej nie słuchał. Popadł w nieznane mu dotąd odrętwienie, z którego wyrwał go dopiero krzyk przerażonej kobiety. Pojął, co uczynił w momencie, gdy blade wargi oblał krwisty, gorący szkarłat. Niespodziewany krzyk go ogłuszył; za nic nie potrafił jej uciszyć. Wiła się, gdy spróbował ją objąć i przyciągnąć bliżej siebie, ale nadaremno. Walczył z nią dobrych kilka chwil, wbijając się zachłannie w gardło, byle tylko się zamknęła i w końcu umarła. Nie miał jednak złudzeń. Jej wrzaski szybko sprowadziły w okolice grupkę ludzi. Całe szczęście, że zdążył czmychnąć, uprzednio wpychając poszarpane zwłoki w siano.
Wyłonił się z kryjówki, gdy ludzie zdążyli odejść. Zapach, jaki go powitał, spowodował, że uprzednio strawiony pokarm przewalił się w jego żołądku. Sylwetka siedząca w drugim kącie nie była tą, jaką oczekiwał tu zobaczyć. Zaśmiał się głośno, pozwalając sobie ponownie opaść na siano, jakby te w przeciągu tych kilku dób stało się jego ulubionym łóżkiem.
— Wróciłeś szybciej, niż myślałem. Dla niektórych rozłąki bywają jednak trudne.
RANY:
• brak prawej ręki na poziomie przedramienia [poziom 4] > [poziom 3]
• oparzenia czwartego stopnia nóg [poziom 4], > [poziom 3]
• oparzenia trzeciego stopnia lewej ręki [poziom 3], > [poziom 2]
• głęboka rana przechodząca przez połowę szyi [poziom 3] > [poziom 2]
- "Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
[...]Niewyobrażalne cierpienie.
Cierpienie Rina, to nauka z której wszyscy możemy się uczyć. Błędy, których możemy już nie popełniać, błędy, które już się nigdy nie powtórzą.
I to dzięki niemu.
Jego historii, jego cierpienie będzie dla nas inspiracją, latarnią morską na morzu ciemności
Każdy rozumie ból Rina i nikt nie będzie miał do niego żalu, gdy rzuci swoje cierpienie i gniew na innych.
By szukać ulżenia w swoim smutnym ale jak bardzo smutnym losie.
Jego silne ramiona, ćwiczył je przez wiele lat tylko po to aby uściskac Ichi, uścisnąć mu dłoń aby pogratulować. Jednak teraz? Teraz już nie może tego zrobić, jego siła będzie jedynie smutnym przypomnieniem o złych decyzjach na trybunach, tam, gdzie wszystko się zmieniło.
Jego krzyk od zawsze będzie przeszywać nasze dusze, smutek, który zdawał się mrozić najcieplejsze wspomnienia o najbliższych sługach, dobrych sługach.
Cierpienie Rina jest historią jakiej nie można zaprzeczyć, tu nie ma miejsca na fikcje, nie ma miejsca na fanów - Tylko przekaz i to co z niego wyciągniemy.
Dziękuje, mam nadzieje, że to pozwoli więcej demonom ujrzeć czym powinien być dla nich sługa.
Wszystko dzięki Rinowi i jego zbiorowi doświadczeń.
I pamiętniku Ichitaro, gdzie opisywał jak bardzo tęskni nad Rinem, jak bardzo pragnie ułamka jego uwagi oraz doceniania, jednego miłego słowa na dobranoc, snu, który mógł być rzeczywistością.
It's hard to establish much of a rapport there.
A jednak Rintarou nadal tu był, tylko poszedł po prowiant. Araki nawet nie ukrywał, że się rozgościł i czuł już jak u siebie, rekwirując stajnie na użytek własny, chociaż podejrzewał, że prędzej czy później będzie musiał ruszyć w dalszą drogą. Za długo przebywał w jednym miejscu, w jednym mieście. Za dużo ofiar dookoła. Nie mogli tutaj ślęczeć w nieskończoność.
Parsknął na jego komentarz, przypominając sobie o spekulacjach, jakich dopuścił się białowłosy demon, w których mogło tkwić ziarenko prawdy, czego przenigdy nie przyznałby na głos.
— I jak witasz gościa? Wróciłeś z pustymi rękami? — mimo iż jego słowa przybrała ironiczny wydźwięk, to jednak pojawiła się w nim także nuta rozgoryczenia. Łudził się, że Rintarou się zrewanżuje za "podarowanie" dachu nad głową, ale musiał obejść się ze smakiem. Niestety. Trafił na niewdzięcznika.
Zmierzył go przeciągłym spojrzeniem, ale nie miał najmniejszej ochoty na sprzeczki. Nie dzisiaj, a przecież wiedział, że jak Rintarou zacznie strzępić jęzorem to będzie gadać przez kilka godzin i żadna siła go nie ucieszy. Jedyną siłą może w tym wypadku okazać się nowy nabytek Arakiego - łowczy miecz. Musieli tutaj przeczekać dzień, a ten dłużył się w nieskończoność. Jak za złość.
Hotaru wykorzystał ten czas na krótką drzemkę i oględziny swoich ran. Wyglądały o niebo lepiej niż wcześniej, ale niewystarczająco dobrze. Potrzebował więcej ludzkiego mięsa. O wiele więcej. Ręka zrekonstruowała się w połowie. Poruszył tym śmiesznym kikutem i wtem poczuł na sobie czyjeś uważne spojrzenie.
— Cholera — warknął na widok kruka wyglądającego przez szczelinę. — Zostaliśmy namierzeni. - Nie miał wątpliwości, że ich odór musiał ściągnąć uwagę. Wskazał Rintarou intruza. Kruk zaskrzeczał i odfrunął. — Nadal nie możesz chodzić, tak?
Nie wiedział, w jakim obecnie stanie były jego nogi, ale podejrzewał, że Rintarou nie był w formie, by zgubić ewentualny pościg. Musiał mu w tym pomóc. Nie za dużo tych dobrych uczynków?
Spojrzał na niego sugestywnie. Instrukcja, jaką mu później podała, była prosta do zrozumienia. Musieli się stąd ewakuować, jak najszybciej. Zmierzch nastał.
Rana: Poziom 3
— Nigdy nie możesz mieć pewności, co trzymam w zanadrzu.
Kiedy cień Arakiego omiótł jego sylwetkę, otworzył oczy i spoglądnął na górującą, poważną twarz. Sterczące z ciemnych, rozsypanych wokół twarzy Rintarou włosów źdźbła trawy stały się już niewielkim problemem. Ten, który czyhał i dmuchał na ich karki, okazał się znacznie poważniejszy. Szare ślepia demona omiotły rozciągającą się za Hotaru ciemność. Ledwie w ułamku sekundy dostrzegł, spadające między szczeliny czarne, długie pióro. Zmartwiał, a uśmiech na jego twarzy skamieniał — zlał się z jasnym odbiciem lica.
Ucieczka przed kolejnym niebezpieczeństwem była najgorszym z możliwych scenariuszy. Pomimo iż pożarty posiłek pomógł mu w regeneracji, nie był wystarczający, aby mógł wrócić do pełnej sprawności. Uniósł się na łokcie, wciąż przyglądając się swojemu towarzyszowi. Niepewnie, jakby obawiał się jakiegoś niespodziewanego ruchu z jego strony.
— Nadal nie możesz chodzić, tak?
— Potrzebuje na to jeszcze trochę czasu — odpowiedział.
Jakim zaskoczeniem, było dla niego, gdy mężczyzna zaoferował mu swoją pomoc. Czując ogarniający chłód, chwilę wpatrywał się w niego w kompletnym osłupieniu. Zatuszował swoją reakcję krótkim odchrząknięciem i sprawnym pochyleniem się w przód. W momencie, gdy ręka chłopaka objęła kark Arakiego, a nogi zacisnęły biodra, wiedział, że los kolejny raz się do niego uśmiechnął.
— zt + Araki Hotaru
RANY:
• brak prawej ręki na poziomie przedramienia [poziom 3]
• oparzenia czwartego stopnia nóg [poziom 3],
• oparzenia trzeciego stopnia lewej ręki [poziom 2],
• głęboka rana przechodząca przez połowę szyi [poziom 2]
- "Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
[...]Niewyobrażalne cierpienie.
Cierpienie Rina, to nauka z której wszyscy możemy się uczyć. Błędy, których możemy już nie popełniać, błędy, które już się nigdy nie powtórzą.
I to dzięki niemu.
Jego historii, jego cierpienie będzie dla nas inspiracją, latarnią morską na morzu ciemności
Każdy rozumie ból Rina i nikt nie będzie miał do niego żalu, gdy rzuci swoje cierpienie i gniew na innych.
By szukać ulżenia w swoim smutnym ale jak bardzo smutnym losie.
Jego silne ramiona, ćwiczył je przez wiele lat tylko po to aby uściskac Ichi, uścisnąć mu dłoń aby pogratulować. Jednak teraz? Teraz już nie może tego zrobić, jego siła będzie jedynie smutnym przypomnieniem o złych decyzjach na trybunach, tam, gdzie wszystko się zmieniło.
Jego krzyk od zawsze będzie przeszywać nasze dusze, smutek, który zdawał się mrozić najcieplejsze wspomnienia o najbliższych sługach, dobrych sługach.
Cierpienie Rina jest historią jakiej nie można zaprzeczyć, tu nie ma miejsca na fikcje, nie ma miejsca na fanów - Tylko przekaz i to co z niego wyciągniemy.
Dziękuje, mam nadzieje, że to pozwoli więcej demonom ujrzeć czym powinien być dla nich sługa.
Wszystko dzięki Rinowi i jego zbiorowi doświadczeń.
I pamiętniku Ichitaro, gdzie opisywał jak bardzo tęskni nad Rinem, jak bardzo pragnie ułamka jego uwagi oraz doceniania, jednego miłego słowa na dobranoc, snu, który mógł być rzeczywistością.
It's hard to establish much of a rapport there.
Nie możesz odpowiadać w tematach