Szarpała się z ostrzem zgrzytającym o stare kości ale te jak na złe utknęło w niej na dobre. Sfrustrowana kopnęła konającą i podniosła się uzbrojona w tylko jeden sztylet. Wtedy też poczuła jak wszystkie włoski stają jej dęba, a przez ulicę przetoczył się ognisty pocisk, ścinając jednocześnie dwie głowy demonów stojących tylko kawałek dalej. Zabójcy! No oczywiście, że tu będą. Mówili im, że znajdą tu sobie przeciwników a nie tylko pożywienie. Jednak mowa to jedno, a rzeczywistość to drugie i Kazumi poczuła nieprzyjemny, mało demoniczny ścisk w żołądku. Na to się nie pisała!
Przecież nawet nie zauważyła, kto ich zaatakował, a przysmażone karki skwierczały na dekapitowanych korpusach. Nie myśląc długo pisnęła i zwiała z ulicy do najbliższych otwartych drzwi w poszukiwaniu bezpiecznego kąta. Nie chciała umierać. Nie tak głupio, tak pusto jak ludzie na ulicy czy te dwa młode demony. Młode jak ona. Miała szczęście, że nie padło na nią. Przebiegła przez prostą knajpę na tyły, do kuchni i spiżarni. Było tylko jedno wyjście na zewnątrz, ale gdy naparła ciałem na drzwi, te nawet nie drgnęły. Spanikowana rozejrzała się na boki, po czym nie myśląc długo wpakowała do najbliższej otwartej beczki. W środku chyba coś fermentowało, ale może to i lepiej? Może zagłuszy to jej zapach, który ponoć niektórzy zabójcy wyczuwali z daleka?
Serce podskoczyło jej do gardła gdy usłyszała hałas dobiegający z pierwszej sali. Ktoś poszedł jej śladem! Na szczęście była to tylko dwójka ludzi, równie jeśli nie bardziej spanikowanych od niej samej. Dlaczego się tu znaleźli? Przed kim uciekali? Czy na zamknięte drzwi zareagują jak ona i spróbują skryć się w beczkach? Odpowiedź na pierwsze dwa pytania pojawiła się sama, stojąc na dwóch nogach u progu spiżarni. Kazumi obserwowała wszystko spod lekko podniesionej klapy, ale bez problemu rozpoznała demona. Nie znała go, jak większości swojego potwornego rodzeństwa, ale z dwojga złego wolała innego sługę Muzana, niż jego gorącego przeciwnika. Przez chwilę jeszcze siedziała nieruchomo obserwując czy te trio związało coś więcej, niż wydarzenia tej nocy.
Słowa demona były... Mroczne? Bezduszne? No, coś w ten deseń. Nie żeby ją to dziwiło, w końcu był demonem. Takim samym jak ona. Ale to on groził ludziom okropną śmiercią, a ona kryła w śmierdzącej beczce. Ujawnić się? Teraz? Tylko by się zbłaźniła. I wtedy do jej głowy przyszedł genialny plan. Plan, który zrodzić mogła tylko iskierka geniuszu i łaski samego Muzana. Wystarczyło tylko zrobić tak...
Wieko beczki wystrzeliło gwałtownie w górę a Kazumi wyskoczyła w powietrze zaraz za nim. Z podniesionym sztyletem rzuciła się na kobietę. Krzyczała w niebogłosy. Nie była tylko pewna, czy ona, czy przerażona kobieta czy może obie. Oblepiona krwią i podrobami mogła wyglądać jak potwór. Chłopak wbiegł między nie, osłaniając dziewczynę własną piersią przed kolejnymi, zadawanymi w szale dźgnięciami. Osunął się ciężko na ziemię w rosnącej kałuży krwi, podpierany przez swoją ukochaną. Albo siostrę. Kogoś bliskiego.
Jak to jest mieć kogoś takiego?
Pytanie uderzyło w nią z siłą kowalskiego młota. Nie znała na nie odpowiedzi. Nie pamiętała tego. Czy kiedykolwiek ktokolwiek się nią zajmował? Martwił? Przed oczami mignęła jej twarz Rintarou ale zniknęła równie szybko. On nie był jej bliski, była jego narzędziem. Zabawką. Sama nie wiedziała kim. A kim byli dla siebie ci ludzie? Dlaczego właśnie zabiła jednego z nich? Jej plan posypał się. Chciała powiedzieć coś, że tym sposobem dotarła do Edo niepostrzeżona ale teraz nie miało to znaczenia. Co ją obchodziło co pomyśli o niej rogacz? Jebać to wszystko.
Odchyliła głowę w tył wydając z siebie przeciągły, zawodzący ryk. Jeszcze raz wbiła nóż w klatkę mężczyzny, jego członki na chwilę podskoczyły, jakby była początkującym lalkarzem a on jej kukiełką. Zepsutą, brzydką kukiełką. Na sznurkach Muzana. Kim była? Co robiła tu? Tej nocy? Dyszała, tocząc wściekłym wzrokiem wokół.
— Co się gapisz? — warknęła do demona. Ignorowała kobietę. Nie była w stanie nawet na nią spojrzeć, nie mówiąc już o dotknięciu.
Nie możesz odpowiadać w tematach