- Obiecuję, że to nie będzie tym razem tak długo. To nie tak, że robię... to specjalnie... Ale rozumiesz, są takie rzadkie rośliny, i kora w zimie, i czasem po prostu powinienem móc skorzystać jeśli już coś jestem prawie pewny, że znajduje się w okolicy - mówił z nerwowym śmiechem na wargach, po raz kolejny zbaczając ze ścieżki, którą powinni iść prosto do Edo. Gdyby droga miała zająć im jak najmniej czasu, prawdopodobnie niedługo mogliby liczyć na to, że znajdą się już w stolicy - jednak za sprawą ne, wcale się na to nie zapowiadało. Mogło się wydawać, że było nawet wręcz przeciwnie, a jego obecność wydłużała znacznie każdą obraną podróż. Dokładnie tak się mogli poczuć, kiedy w przeciągu jednego dnia, przeszli zaledwie połowę, jeśli nie jedną trzecią trasy, którą powinni byli przejść. Wiedział, że istniała opcja zawsze nadrobienia trasy - lub zwyczajnie w świecie przestania zbaczania za każdym razem, kiedy przypomniał sobie o corocznym miejscu zbierania kwiatów - albo kiedy nie poczułby zapachu, który w końcu Kamelie miały tak charakterystyczne.
- Najłatwiej jest mi... znaczy, przyjęło się, aby zebrać przed otwarciem kwiatów. Wtedy dobiera się odpowiednie, te są jeszcze na tyle nieruszone, szczególnie nie zapylone przez owady, i nie zjedzone przez ptaki, ale jednocześnie mają już najwięcej właściwości. Chociaż smak mogłyby mieć nieco lepszy, całe szczęście że rzadko całkiem je się je. Znaczy, można, ale osobiście uważam, że tworzą doskonałe maści, choć nie ukrywam że ich mielenie jest uciążliwe... - opowiadał bez opamiętania, bez orientacji, że nie każdy uznawał rośliny za podobnie interesujący temat co on. A może starał się znajdywać szczęście w tym, co dostawał od życia? Przynajmniej w tej chwili?
Choć widok Furuko, z którego ust ulatywało tak wiele ust, wcale nie był czymś typowym. Musiał poczuć się bezpiecznie i swobodnie przy kimś - musiał kogoś znać i wiedzieć, że mógł mówić. Bał się popełnić niektórych błędów ponownie, odezwania do nieodpowiedniej osoby...
Kolejny krok po ziemi, która powoli budziła się do życia. Trawa już delikatnie przybierała zieleńszych barw - cieszyło go to niezmierne, kiedy tylko przypominał sobie w głowie, jak wiele roślin będzie znów dostępnym do zebrania. Zapasy w Yonezawie nigdy nie były wystarczające - zastosowanie dla roślin zawsze mogło się znaleźć, bo jeśli nie na napary i maści, to na oleje, a jeśli nie na to to jeszcze na testy i eksperymenty, czy nie można było czegoś ulepszyć i udoskonalić. W końcu nie po to zbierali i ususzali rośliny, aby te jedynie leżały w zapasach - marnując się, sprawiając wrażenie obfitości. Nie, chciał aby wszystko co zbierał, a na pewno tego duża część, mogła się przyczyniać do pomocy innym zabójcom.
Jego dłonie sprawnie sięgnęły do torby, wyciągając z niej odpowiedni nożyk, a po tym wprawione dłonie zaczęły ucinać kwiaty. Nasiona powinny być oddzielone od płatków, ale to mógł zrobić już podczas postoju - ważniejszym było nienaruszenie samych kwiatów, kiedy układał je w torbie. Pąki wciąż były małe, wciąż nierozłożone, ale wiedział doskonale, że to był najlepszy moment dla samych ziaren. Płatki nie były tak pożądane w aktualnym stanie, ale tym mógł zacząć martwić się, kiedy nadejdzie silniejsze ocieplenie.
- Maści przeciwbólowe, czasem są składnikami na kaszel. Przydadzą się... Płatki nie są tak dobre, chociaż można je zaparzyć. Raczej stosuje się jako dodatek, bardzo rzadko... ale można to robić. Choć osobiście byłbym za poczekaniem na rozkwitnięte płatki kwiatów, wtedy nabierają słodycz w sobie i są bardziej dostępne... No i cieplej jest aby je zbierać - dodał, zaraz po tym znów chowając ostrożnie kolejnych kilka pęków do torby, do odpowiedniej wydzielonej przegródki, w której te powinny być bezpieczne.
Przesunął wzrokiem po gałęziach, pozwalając sobie wziąć moment na skupieniu się na zapachach w okolicy. Chłód powietrza nie był tak dokuczliwy - bardziej wilgoć, ale miał szczęście że dawni nie padało, a na pewno nie od początku ich podróży.
- Szkoda, że wciąż nie wyczułem narcyzów... one też już powinny kwitnąć, zaczynać znaczy się... - dodał, obracając się w końcu do Kireia. - [color=#7d9360]Możemy wrócić już na główną ścieżkę...[/b] - oznajmił, zamykając torbę.
dialog #7d9360
Nie możesz odpowiadać w tematach