— Mówisz o uzupełnieniu informacji dla Tokugawy Iemitsu? — Pozwolił sobie na chwilkę oderwania wzroku od Ueno, po to, by złapać butelkę sake stojącą na stole. Wypełnił mały kubek po brzegi — Jeśli naprawdę jesteś tutaj w imieniu sioguna, to z pewnością masz w ręku pewne dowody.
Kobieta była owiana tajemnicą, a on znał zbyt wiele tajemnic, które trzeba było wydobywać z cienia.
— Twoje intencje mogą być złotem lub trucizną — wybełkotał pijackim tonem.
Odbicie ognia płatało złudzenia na ich tajemniczych ścianach, a Urasawa czuł, że jak cień, towarzyszący każdemu, miał w sobie równie wiele tajemnic. Jego dłonie otwierały i zaciskają się na jitte, jakby odbijając ducha minionych bitew. Kadzidła wokół nich dymiły, oplatając konwersację jak zapachy przeszłości.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy, niejako spełnienie proroctwa. Był jak drapieżnik, bliski schwytania swojej ofiary. Jej pytanie było błędem, a on czerpał z tego radość. W pomieszczeniu nie było wielu rzeczy, na które mógłby zawiesić wzrok. Wystarczył jeden moment, kiedy jej wzrok spoczął na naczyniach z herbatą, by wywołać w nim irytację.
— To nie będzie potrzebne — mówiąc, podniósł rękę z butelką sake. Jego twarz wydała się jeszcze bardziej nieobecna. Jego ruchy były nieśpieszne, a spojrzenie spoglądało gdzieś w przestrzeń, jako że myśli wędrowały wraz z historią, którą mieli poruszyć.
Pokręcił głową – nie miał więcej nic do powiedzenia. Twarz wyrażała znudzenie, ale odrobinę ciekawiła go ta cała farsa. Dziwne, że wysłannik szoguna zainteresował się przeszłością dopiero teraz, gdy nawet Urasawa dał sobie spokój.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
— Nieocenione złoto... — odpowiedział, skierowując wzrok na skrawek nieba za oknem herbaciarni, gdzie już zapalały się pierwsze gwiazdy. — Wiedza, która pozostanie w archiwach, aby ludzie o nas pamiętali... czy może to być jednak i miecz, który przemówi o naszych czynach? — Uśmiechnął się nieznacznie, przesuwając wzrok z powrotem na Ueno. — Historia pisaną różnymi kolorami, zależnie od tego, kto ją opisuje. Każdy z nas zatacza kręgi wokół prawdy, starając się wydrzeć z niej to, co mu pasuje.
Odnalazł w sobie pewność, którą lubił eksplorować, czując wewnętrzne napięcie jak struna gotowa do rezonowania. Przyjrzał się uważnie naczyniom z herbatą i przesunął je nieznacznie dłonią, wydając się bardziej obecny, bardziej zanurzony w teraźniejszości.
— Cóż, myślę, że każdy z nas poszukuje swojego "złota" w tej opowieści, czyż nie? — Urasawa przekrzywił głowę lekko, widząc w niej kimś więcej niż tylko wysłannik sioguna. — Co do twojego pytania, Ueno-san... — jego spojrzenie zastygło na chwilę, jakby szukając wewnętrznej odpowiedzi. — Jeśli mogę się przyznać, to twój misterny taniec z słowami budzi we mnie równie wiele zaciekawienia, co ostrożności — odezwał się znowu, tym razem tonem bardziej luźnym, ale wciąż nieco pełnym powściągliwej ciekawości.
Podniósł kubek sake i doprowadził go do ust, dając się ponieść smakowi alkoholu. Patrzył ponad naczyniem na Ueno, przenikliwie, lecz niebezpiecznie spoglądając na nią z powątpiewaniem. Jego ruchy stały się bardziej spontaniczne, a jego dłoń powoli zaczęła bawić się butelką sake, obracając ją, jakby grał z jej zawartością.
— Kroniki sioguna są wybrakowane, jeżeli musisz o to pytać — odparł bez natchnienia. Przechylił głowę, poświęcając więcej uwagi przebijającemu z naczynia dnu, niż Ueno, kronikarce. Od niechcenia uchylił skraj górnej partii odzieży, pod którą krył się wzór klanowego mon — Nadany z wdzięczności, za zabicie szczególnie niebezpiecznego niedźwiedzia, który przetrzebił stajnie szoguna. Kto wie jak dawno i komu. Nie interesuje mnie przeszłość. A przyszłość klan przed sobą nie ma. Jestem ostatni.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
— Obiektywizm...? — przerwał, jego ton zabrzmiał nieco drażliwie. — Może to i fajne słowo do wypowiadania w kronikach, ale w rzeczywistości wszyscy patrzymy na świat przez swoje własne soczewki. Nawet kronikarze. — Spojrzał na swój kubek sake, a potem nagle odwrócił wzrok i spojrzał na nią wprost. — Co do oceny przez pokolenia... to mi akurat jest obojętne, co się po mnie przekuje w przyszłość. Mam ważniejsze rzeczy na głowie.
Pijąc łyk alkoholu, wydał odgłos zniecierpliwienia w odpowiedzi na jej słowa.
— Nie, Ueno-san, nie obchodzi mnie, co z tobą związane. Twoje sprawy są twoje, a moje są moje. — Jego wzrok znów przesunął się na okno, jakby chciał znaleźć ucieczkę w ciemnościach nocy. Kiedy Uesugi podniosła kwestię jej własnej pozycji, Urasawa jedynie wzruszył ramionami, nie dając zbyt wielkiego znaczenia jej słowom.
Skupił się na jej ruchach, jak próbując odwrócić uwagę od rozmowy. Nie miał ochoty na te pytania ani na tę wymianę słów. Gwałtownie obrócił butelkę sake w dłoni, a jej zawartość zbliżała się do dna.
— Moje zainteresowania i troski to nie przedmiot twojej rozmowy — odparł krótko i nieco zirytowanym tonem, patrząc na nią przez zamglone spojrzenie. Na moment zamilkł, patrząc na swoje dłonie i na butelkę sake. — Masz jakieś inne pytania, czy mam już zniknąć z twojego horyzontu? — Jego głos był już pełen niechęci, a spojrzenie wyraźnie wyrażało jego chęć zakończenia tej rozmowy.
Na pytanie o swoją rodzinę i przeszłość, jego mina stwardniała jeszcze bardziej. Wiedział, że to pytanie musiało nadejść, ale nie miał zamiaru dzielić się swoją historią. Oczywiście, towarzyszył mu lekki alkoholowy oddech, który przyciemniał ostrość jego słów.
— Nie mam rodziny, żony, ani nikogo, kto by mnie interesował. — Odpowiedział chłodno, unikając dalszych pytań na ten temat.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Patrząc na Ueno, poczuł, że musi wybrać słowa ostrożnie. Odpowiedź miała odzwierciedlać zawiłości jego uczuć i zainteresowań, ale zarazem nie mogła ujawnić zbyt wiele. Odczuł, jak każde kolejne słowo w tej rozmowie jest jak kolec wbijający się w mięśnie. Zawsze było trudno mówić o swoich związkach z tamtą rodziną. Przykrywka zimnej pewności siebie zdawała się pękać, ujawniając gniew, który trzymał w sobie.
— Skomplikowane? Hah! To za mało powiedziane — odezwał się, z nutką szorstkości w głosie. — Klany takie jak Kazama to hańba tej krainy. Odebrali mi... wiele. Ale nie wszystko da się opisać słowami, nieprawdaż? Nie każdy związek, nie każda krzywda mieści się w ramach definicji. Rzeczywiście, nasze stosunki z klanem Kazama bywają... skomplikowane — zaczął, próbując dobrać słowa z umiarem. — Jest to kwestia wielu lat… konfliktów, o których pewnego razu było całkiem głośno. Nie wierze, że o tym nigdy nie słyszałaś, kronikarko. Na pewno zdajesz sobie sprawę co to za psubraty.
Przemilczał pewne szczegóły, zdając sobie sprawę, że mówienie o całej prawdzie mogłoby być zbyt ryzykowne. Ueno jednak wzbudzała w nim pewne zaufanie, choć w tym świecie zaufanie było towarem deficytowym.
Opowiedział o sporach, nie tracąc z oczu Ueno. O konfliktach, które spalały mosty między nimi a Kazamami, spychając do dna stosunki, które kiedyś mogły być przynajmniej neutralne. O cieniach politycznych, które zatruwały krew Japonii. Nie ujawnił jednak najbardziej mrocznych sekretów, chroniąc je jakby były ostatnim bastionem swojej godności.
— To walka o władzę, prestiż, o wszystko, co ma znaczenie — kontynuował, wyciągając kolejny kieliszek sake. — Czy to ważne? Możliwe, że nie. Ale przynajmniej daje mi poczucie, że nie zostanę całkowicie pochłonięty przez ciemność, która otacza tę krainę.
Z każdym zdaniem uderzenie alkoholu wydawało się słodsze, rozluzniające. Ale miał już dosyć tej rozmowy. Chciał się wyrwać, oderwać od tego miejsca, gdzie drzwi były otwarte, ale jednocześnie były pułapką. Spróbował wstać, ale świat zaczął się obracać wokół niego. Nie miał pewności, czy uda mu się odejść niezauważonym.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
— Plotkarze? Niech gadają, to wszystko, co umieją najlepiej. Wiedzą tyle co wróżki z mgły, a rzeczywistość to dla nich tylko tło do wymyślania bajek — westchnął, unikając jej spojrzenia. Czy była warta uwagi czy kolejnym kłopotem, tego jeszcze nie wiedział.
Wstał, nie czekając na jej odpowiedź. Kieliszek opadł na stół z głuchym dźwiękiem. Kierował się ku wyjściu, a jego postać była jak cień wchłaniający światło. Odejście było dla niego jak odbicie od tafli wody – nagłe, bezwzględne. W jednej chwili był przy niej, a potem nagle zniknął.
— A co do ciemności, dziewczyno, nie zdajesz sobie sprawy, ile razy się z nią zmierzyłem. To dla mnie chleb powszedni. Oszczędź mi swoich rad, a ja oszczędzę ci mojej obecności. Pamiętaj o tym, zanim zamierzasz ruszać w swoje kolejne wielkie poszukiwania. — W jego słowach był sarkazm spleciony z gorzką dozą prawdy.
Urasawa wstał, ale zamiast kierować się ku drzwiom, zrobił kilka kroków wokół stolika. Jego spojrzenie osiągnęło punkt, gdzie wreszcie spotkało się z oczyma Ueno. W tej chwili w jego wnętrzu toczyła się walka między instynktem samozachowawczym, a ciekawością. Nie chciał uciekać przed tym, co mogła mu powiedzieć, ale jednocześnie nie zamierzał otwierać wszystkich kart.
— Demon? — westchnął, jakby to słowo miało dla niego smak kwasu. — Od dawna nie słyszałem o żadnych demonach, zwłaszcza tych związanych z Kazamami. Ale wiesz co? Może warto byłoby się dowiedzieć, co takiego o nich słyszałeś, koleżanko z kronik? Nie zaszkodzi trochę poszerzyć wiedzę, prawda?
Jego uśmiech był zimny, jakby trzymał w ręce coś niebezpiecznego. Czuł, że to pytanie było pułapką, ale chciał sprawdzić, jak daleko sięgała wiedza Ueno. Bezpośrednie podejście do sprawy było jak wiertło w miękkiej glebie – czasami trzeba było je kilka razy obrócić, by coś wynurzyło się na powierzchnię.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
— Rozgłos? — powtórzył, unikając jednoznacznej odpowiedzi, jakby rozważając słowa Kyoran z zainteresowaniem. — Czyżbyś miała już jakieś doniesienia na mój temat? — Jego obserwacja przeniosła się na ruchy Kyoran, której spokojna postawa zdawała się robić wrażenie nawet na nim. Był gotowy na każdy jej ruch, przygotowany na każdą ewentualność — Twój człowiek miał interesujące spostrzeżenia — stwierdził, przyjmując pozę bardziej wyluzowaną, lecz nadal nieustraszoną. — Acz jestem nieco zawiedziony. Robiłem dotychczas wszystko, aby nie zwracać na siebie uwagi kogoś takiego jak… ty Ueno-san.
Choć już lekko podpity, zachował pozory zimnej pewności siebie. Jego kroki były pewne, a spojrzenie nadal ostry, mimo rosnącej mgły alkoholu we krwi. Kiedy zbliżył się do kobiety, w jego spojrzeniu było coś niepokojącego, coś, co mogło sprawić, że nawet najodważniejsi czuliby się zaniepokojeni.
— Interesujesz się rzeczami, których nie powinnaś. Za dużo tych pytań o mnie moją rodzinę. Nie widzę sensu w dalszym dzieleniu się informacjami z osobą, która nie ma pojęcia, gdzie leżą granice. — Bez słów złapał ją za rękę, zaciśniętą mocno w żelaznych kleszczach ciała podsyconego tanim alkoholem. — Cóż, skoro nie chcesz napić się ze mną, może warto zakończyć ten wywiad? Nie lubię tracić czasu na rzeczy, które nie prowadzą do żadnego celu. Ale jeśli zmienisz zdanie co do sake, to jestem otwarty na dalszą rozmowę. Też chciałbym coś z tego mieć, więc może chociaż postawisz mi kilka szklanek?
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Nie możesz odpowiadać w tematach