Macki postanowiły się wycofać z powrotem do miejsca, z którego wyleciały, a ja nawet jakbym chciał za nimi podążyć i sprawdzić co to dokładnie było, to nawet nie miałem jak bo przejście zmieniło się w litą ścianę, która niczym nie różniła się od reszty.
Pierwsze dziwne spotkanie w tej wieży i już dałem się zaskoczyć, chyba musiałem zacząć spodziewać się wszystkiego, tylko ciężko było mi sobie wyobrazić, gdzie powinienem szukać tego ich mistrza, osoby odpowiedzialnej za to wszystko.
Czułem echo bólu, który rozlewał się po mojej klatce piersiowej. Ta macka solidnie mi przywaliła, gdybym był słabszy, mogłoby to się naprawdę źle skończyć dla mnie. Może właśnie tego potrzebowałem, lekkiego pobudzenia i przypomnienia mi, że nie jestem niezniszczalny. Wyrwało mnie to z letargu, w którym trwałem przez ostatnie miesiące. Monotonność walki z demonami potrafiła założyć klapki na oczy, pojawiało się wąskotorowe myślenie i stagnacja.
Po oględzinach niczego nie znalazłem, nic też nie słyszałem, że pozostałymi drzwiami. Co wcale nie napawała mnie optymizmem, bo w końcu cisza nie oznaczała braku kłopotów. Nie wiedziałem, czy powinienem najpierw zajrzeć do pozostałych pomieszczeń, czy ruszyć na kolejne piętro. Tylko jeżeli nie sprawdzę, co się za nimi kryje, to nie będę miał pewności, że tutaj nie ma demona odpowiedzialnego za to wszystko.
Postanowiłem, najpierw zajrzeć za rozsuwane drzwi nim wejdę na kolejne piętro, ale tym razem miecz trzymałem już w pogotowiu i tak jak we wcześniejszym próbie stanąłem z boku, aby przypadkiem nie nadziać się na niespodziewany atak. Nie wchodziłem do środka jak na razie i tylko z zewnątrz badałem wnętrze.
albo ją przed sobą stworzę
Po raz kolejny znalazł się na identycznym piętrze, z identycznymi drzwiami, które miały jedynie inne słoje przy framugach, ale to było chyba normalne. Jednakże ta czynność sprawiła, że prawie nie usłyszał kroków za swoimi plecami. Odwrócił się w idealnym momencie, aby zobaczyć kto się właśnie pojawił za nim. Był to nikt inny niż Nana, która była dość zdziwiona jego widokiem. Przecież mówili, że tak czy inaczej muszą wejść do tej wieży. Więc czemu się tak zachowywała? Tachibana nie dostrzegł nigdzie w pobliżu jej koleżanki, ale to o niczym nie świadczyło. Cała ta wieża była dziwna.
- Witaj Nano. Mówiłem, że tu wejdziemy, więc skąd to zdziwienie? A ty gdzie zapodziałaś swoją przyjaciółkę? – zapytał Tachibana i nawet uśmiechnął się do dziewczynki, lecz w dalszym ciągu był w pełnej gotowości. Wszystko mogło być tylko doskonałą grą aktorską, aby uśpić jego czujność.
Misja
Głębia ostrości - 10Podsumowanie
Termin: 72h (dopóki nie ogarnę się z postami, to wam też daję więcej czasu)
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- Pytania proszę kierować na PW lub do Suiren (DC: renfei)
Żadne rozwiązanie nie przychodziło mi na myśl, przynajmniej nie w tym momencie, jedyne co było pewne, to gdy stwór odpowiedzialny za tą maskaradę zginie, to wszystko powinno wrócić do normy, a do tego czasu trzeba znaleźć miejsce, w którym się ukrywa.
Nagle rozległ się głos, który zadał mi pytanie, nie widziałem nigdzie żadnej głowy, z której mogłoby pochodzić te słowa, ale słyszałem je wyraźnie, a ściany zadawały się rozbrzmiewać echem śmiechu. Cały czas starałem się uważnie obserwować otoczenie w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby świadczyć o obecności demona, jakiś mało znaczący szczegół, który na pierwszy rzut oka mógł wydawać się normalny, ale po chwili zastanowienia wcale taki nie był.
albo ją przed sobą stworzę
- Jak widać – odparł, jednocześnie cały czas dokładnie ją obserwował. W dalszym ciągu była człowiekiem. Nie przypominała Rin. Czyżby to była jakaś jej wersja z przeszłości? Było to jak najbardziej niemożliwe, a równocześnie bardzo prawdopodobne. W końcu demoniczna sztuka krwi, potrafi naprawdę mieszać. Dziewczyna szybko do niego podeszła, ale oprócz wyczuwalnego gniewu w głosie to jej ruchy nie świadczyły o chęci ataku. Bardziej chciała się mu przyglądnąć. Jakby ocenić.
- Kiedy zwykli ludzie współpracują z demonami to ciężko ufać wszystkim słowom. Jak sama powiedziałaś walczymy z demonami – odparł, a następnie sam podniósł brew. Interesujące.
- Powiedziałaś, że umrze drugie, które wejdzie do wieży, potem zaś stwierdziłaś, iż kłamaś i umrze pierwsze – rzekł patrząc na jej zachowanie. Najwyraźniej widziała więcej niż on w tej wieży, co było raczej naturalne skoro demon był jej mistrzem. Jednocześnie była inna. Bardziej pewna siebie, konkretniejsza. Wiedziała co robi i nie bała się. Kim więc była ona, a kim była ta którą spotkał wcześniej.
- Jeśli powiesz mi konkretnie co się tu dzieje to raczej nikt. Gdzie jest wasz mistrz? Gdzie jest Rin i czym jest ta wieża. Bo na pewno nie budowlą? – zapytał, w dalszym ciągu ją obserwując, lecz jednocześnie wypatrywał potencjalnego ataku.
- W paszczę demona? Czyli jak myślałem. Nie jest to zwykła budowla. A może to właśnie jest ten cały wasz mistrz? To co Nana? Chwila szczerości? – powiedział Tachibana.
Misja
Głębia ostrości - 11Jeżeli podejmiesz się pościgu za Naną, rzuć kostkami:
DODATKOWO: użycie jakiejkolwiek techniki oddechu daje +1 do rezultatu.
O użyciu techniki musisz napisać w momencie rzutu kostką (a potem uwzględnić to w swoim poście).
Podsumowanie
Termin: 72h (dopóki nie ogarnę się z postami, to wam też daję więcej czasu)
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- Pytania proszę kierować na PW lub do Suiren (DC: renfei)
- Ej moment – rzucił, ale na nic to się zdało gdyż młoda ruszyła przed siebie. Miał dwie opcje. Biec za nią i spróbować ponownie z nią pogadać, czy odpuścić? Wybór był jeden. Skoro już ją spotkał, to nie miał zamiaru odpuszczać. Poza tym potwierdziły się jego przypuszczenia, iż czas nie jest tu normalny, tak samo jak przestrzeń. Musiał się pospieszyć, aby na stałe mu nie uciekła.
- Ichi no kata: Hekireki Issen – powiedział, pochylając się, aby następnie wystrzelić z olbrzymią szybkością. Nie miał zamiaru jednak jej zabijać. Chciał ją dogonić, a wiedział doskonale, że pierwsza forma będzie się do tego idealnie nadawać. Miał szczęście, że nie uciekła za daleko, bądź był odpowiednio szybki.
- Nana! Poczekaj. Porozmawiajmy. Przepraszam cię! Możemy porozmawiać jeszcze raz? Nie jestem najlepszy w kontaktach między ludzkich. Przepraszam – mówił, chcąc zwrócić jej uwagę i by dała mu szansę na naprostowanie wszystkiego. W końcu była jego szansą na zrozumienie tego wszystkiego i do tej pory nie zrobiła niczego co kazałoby mu sądzić, że stanowi dla niego zagrożenie. No i chyba wypadało przeprosić za swoje zachowanie. Oby się zatrzymała.
OOC:
Rzut kością 7 +1 za formę = 8 doganiam
Częściowa iluzja tego miejsca zniknęła pod wpływem wypalania, czy nic tutaj nie było prawdziwe i wszystko to powstało z tej mazi? W końcu uzyskałem pierwszą przydatną wskazówek co do właściwości tego miejsca, ale dopiero na kolejnym piętrzę, spróbuje zbadać pewną kwestię. Przyjrzałem się temu, w jakiś sposób ogień trawi czarną ciecz i tego, co zostaje po spaleniu, czy podłoga dalej była kamienna, czy może drewniana, stara i dziurawa czy może wręcz przeciwnie. Jednak nie miałem zbyt wiele czasu do stracenia, bo demon wieży postanowił przygotować kolejny akt w tym przedstawieniu.
Pewnie i mocno trzymałem rękojeść miecza, musiałem być gotowy na wszystko i szybkimi krokami chciałem jak najszybciej wejść na kolejne piętro, zachowywałem ostrożność i starałem się obserwować czy nie czaiła się jakaś pułapka na kolejnych stopniach albo, czy ze ściany zaraz nie wystrzelą jakieś macki albo kolce, które mógłby się okazać bardzo nieprzyjemne dla mnie. Gdy znajdę się na kolejnym poziomie, rozglądam się za ewentualny niebezpieczeństwem, miecz trzymając w pozycji do wypuszczenia bloku albo cięcia poprzecznego.
- No i gdzie jesteś, Muchołówko. - Rzucił spokojnie i obracając głową, starałem się omieść wzrokiem, cały perymetr dookoła mnie na wypadek, gdyby postanowił, znowu spróbować jakieś zasadzki. Powoli zbierałem coraz więcej wiedzy i pomysłów jakby tu z nim walczyć, ale nie wiedziałem, ile jeszcze asów mógł mieć w rękawie.
albo ją przed sobą stworzę
Misja
Głębia ostrości - 12Tyle że, kiedy beztrosko stali tak na szczycie schodów, ze ściany na przeciw wystrzeliła ku nim czarna, macka.
Podsumowanie
Termin: 72h (dopóki nie ogarnę się z postami, to wam też daję więcej czasu)
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- Pytania proszę kierować na PW lub do Suiren (DC: renfei)
Złapanie jej nie nastręczyło mu trudności, musiał jedynie uważać, aby przy złapaniu nie skrzywdzić jej. Ta technika nie służyła do łapania uciekających dziewczynek, a do ściągania demonicznych głów z ich szyi. W dalszym ciągu jednak miał wrażenie, że nie poruszał się tam gdzie chciał. Owszem był na niższym piętrze, ale czy ono na pewno było niższe? Brak okien, aby ustalić wysokość na podstawie okolicy i fakt, że wszystko było praktycznie jednakowe skutecznie utrudniało cały proces. Nie wiedział co może być przyczyną, ale jeśli wszystko było wywołane przez demoniczną sztukę krwi jednego demona, to z pewnością nie będzie łatwo. Na początek trzeba będzie go jeszcze znaleźć, a na to się obecnie nie zanosiło. Przynajmniej nie z jego strony.
- Wybacz – powiedział do Nany. Najwyraźniej chwyt nie był tak delikatny jak chciał. Nie wiedział czy przeproszenie jej zadziała, ale z pewnością był to dobry początek. Ostatnimi czasy sporo przepraszał niektóre osoby za swoje zachowanie.
- Można rzec, że to jedna z niewielu rzeczy, które mi wychodzą w życiu – odparł, choć nie wiedział do końca co miała na myśli poprzez bycie samurajem. Czy zachowanie, kodeks, czy też walkę. Na początek też puścił ją. Przecież nie będzie jej trzymał przez całą rozmowę.
- Nie wiem dokładnie co tu się dzieje oraz jakie was łączą relacje. Byliśmy nieuprzejmi i nie powinno tak być. Na początek przedstawię ci się. Jestem Shōtarō. Przybyliśmy tu by zrozumieć co się dzieje z tą wieżą. Więc chciałbym to zrozumieć. Możesz mi opowiedzieć co tu się dzieje? Proszę? – powiedział. Starał się być uprzejmy i nienachalny. Chciał z nią odbyć normalną rozmowę. Możliwe, jednak iż w trakcie tej rozmowy uleciało mu, iż w dalszym ciągu znajdował się na nieprzychylnym terytorium. Wieża, chyba nie lubiła jak rozmawiało się o jej sekretach.
- Uważaj – powiedział i odepchnął Nanę z linii ataku. Sam zaś przygotował się na atak.
- Shi no kata: Enrai – powiedział przygotowując się do uderzenia. Powietrze wokół niego zgęstniało kiedy wykonał czwartą formę. Wykonał obrót z jednoczesnym zderzeniem mieczem o atakującą mackę, by po uzyskaniu optymalnej prędkości wypuścić kontrujące cięcie w jej kierunku. Trzeba było uciąć ją jak najszybciej. Jednocześnie musiał sprawdzić co z Naną.
- czwarta forma:
Na środku znajdował się mężczyzna, siedział na wielkim rzeźbionym krześle otoczony różnymi dziwami i rzeczami, których przeznaczenie nie było mi do końca jasne. Zachowywał się tak, jakby w ogóle nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności tutaj, mimo że chwilę wcześniej musiałem z nim toczyć rozmowę. Wyglądał dość nietypowo nawet jak na demona, przypomniał uczonych, którzy dedykowali swoje życie nauce.
Czyżby on zaprzedał swoje człowieczeństwo, aby móc wiecznie zgłębiać niezbadane do tej pory zakamarki świata i prawa, które nim rządziły. Jedyna osoba, która przejęła się moim pojawieniem na tym poziomie była Rin, która znajdowała się w środku, mimo że wcale nie wchodziła do wieży. Nie wiedziałem, jak znalazła się w środku. Skoro nie weszła tym samym wejściem co my. Kolejna zagadka, która wcale nie ułatwiała poznania specyfiki tego miejsca i zostawiała więcej pytań niż odpowiedzi.
- Skoro już tu jestem, to może zwrócisz na mnie uwagę. Bo to chyba ty chwilę temu chciałeś mnie uczyć? - Rzuciłem do mężczyzny, który wolał oglądać sztuczne niebo niż zwrócić uwagę na osobę, którą chwilę wcześniej próbował pochłonąć przy pomocy czarnej mazi. Wszedłem nieco głębiej na ten poziom, obserwując czy otoczenie nie uległo zmianie. Bo demon mógł po prostu udawać obojętność, a w rzeczywistości przygotowując jakąś zasadzkę.
- Nie męczy Cię ta ułuda, w której chcesz trwać mimo nieśmiertelności? Zyskałeś wieczne, życie i zdrowie, ale straciłeś masę innych rzeczy, których już nigdy nie doświadczysz. No i już nigdy nie będziesz wolny, gdy Twój Pan stwierdzi, że jesteś mu zadrą w oku. - Próbowałem pociągnąć go za język i wybadać, chociaż to w żadnym wypadku nie zmieniało tego, że jesteśmy wrogami i koniec końców trzeba będzie przejść do walki na śmierć i życie, taki już był mój obowiązek, skoro należałem do korpusu. Pomimo takich okoliczności i tak się nie rozluźniałem i przygotowywałem na różne okoliczności.
albo ją przed sobą stworzę
Misja
Głębia ostrości - 13Podsumowanie
Termin: 72h (dopóki nie ogarnę się z postami, to wam też daję więcej czasu)
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- Pytania proszę kierować na PW lub do Suiren (DC: renfei)
- Tak już działał ten świat, już od chwili narodzenia piasek się przesypuje. Może nie mam, tak dużych ambicji, nie potrzebuje zasług i osiągnięć, żeby wiedzieć, że moje życie miało sens... Delikatne i słabe ciało, które już nie jednego silnego i wiecznego demona wysłało w nicość, a nie musiałem sprzedawać swoich wspomnień i wolności. - Odpowiedziałem pewnym głosem, próbował wywołać zwątpienie w mojej postawie czy celu, ale taka była prawda. Dar tej niesamowitej nieśmiertelności był okupiony wieloma rzeczami, chociaż te wieczne życie też była tylko mirażem, bo tak naprawdę, żeby żyć, wiecznie musieli jeść ludzi i odebrać im życie, ich czas. Nie zamierzałem zmieniać naturalnego porządku, a właśnie takim wynaturzeniem były demony. Na początku jeszcze sądziłem, że każdy stwór ciemności zasługiwałby na odkupienie, ale ich natura była zbyt spaczona. To nie była ich wina, tylko Muzana, ale w takim przypadku nie mogłem być tylko obserwatorem na ich niepohamowane instynkty.
- Tu mogę się z Tobą zgodzić. Co właśnie czyni Cię złodziejem tego czasu, bo odbierasz go innym. Żeby uciekać przed śmiercią i strachem, że niczego istotnego nie osiągnąłeś w swoim życiu... Wolę zbierać ładne kamienie, niż dosypywać nieustannie piasku do klepsydry w nadziei, że wiecznie będę uciekał przed końcem. - Nie wiem, czy metafora odnośnie zbierania najlepszych chwil w krótkim życiu była dla niego zrozumiała. Może żyć w takiej samej szarej codzienności pozbawione różnorodności, aby tylko trwać w istnieniu przed strachem nie bytu. Zewnątrz nie wydawał się groźny czy okrutny, ale skoro sam głośno stwierdził, że czas jest najcenniejszą walutą i stając się demonem, odbierał go innym, żeby żyć. W środku musiał być mocno zgniły, egoistyczny i pogubiony. Mógł próbować obrócić kota ogonem, ale jego słowa i tak mnie, nie omamią, nie wmówi mi, że to, co robił, było dobre i nieszkodliwe.
Uważnie go obserwowałem, wytężając wzrok i te dziwne rzeczy wokół niego, ale również rozglądałem się na boki, aby wykluczyć jak najwięcej martwych stref, które mogłyby powstać, gdy za długo przyglądałbym się tylko jemu. Nie chciałem na ślepo w na niego wpadać, w końcu nie wiedziałem, co jeszcze mógł kryć pod postacią tych dziwnych urządzeń, ale na pewno mógł przygotować zasadzkę, która mogłaby źle się dla mnie skończyć. Dlatego wyczekałem jego pierwszego ruchu, który on właśnie wykonywał. Wydawał się nie groźny, ale na wszelki wypadek w pogotowiu trzymałem się już sprawdzonej metody przeciwko jego macką czy czarnej brei, którą była czwarta forma oddechu płomienia. Gdy okolica zostanie spowita płomieniami, skorzystam z okazji, aby zaskoczyć go szybkim i bezpośrednim atakiem przy pomocy piątej formy.
- Move set.:
- 1. Używanie zmysłu na B.
2. Czwarta forma do odparcia ataku.
3. Piąta do kontrataku, jeżeli będzie odsłonięcie.
albo ją przed sobą stworzę
- Bazowaliśmy na jego słowach, a poza tym nie mieliśmy zbyt dużego pola manewru czy możliwości informacji. Jesteśmy w samym środku lasu. Po środku niczego – odparł Tachibana. Czyli spotkały Filara Kamienia, bądź go widziały. Interesujące. Dostrzegł jednocześnie jej nerwowe spojrzenia w bok. Bała się czy nie są obserwowani lub podsłuchiwani? Z pewnością byli. W tej wieży wszystko rządziło się zupełnie innymi prawami, niż powinno, także takie rzeczy nie zdziwiłyby go.
- Powiedz. Ten starszy mężczyzna, który był tutaj wcześniej. Rozmawiałyście z nim? Co robił? – zapytał Tachibana. Chciał się dowiedzieć czegoś z perspektywy Nany.
- Czyli jest możliwość, że mój towarzysz jest obecnie w innym miejscu w czasie niż ja? Czy to piętra zmieniają czas, czy mistrz twój określa gdzie jest jaki czas? – Pytań było bardzo dużo, a odpowiedzi tworzyły kolejne i kolejne. Może powinien ruszyć w górę i spróbować spotkać się z Kagamim? Tylko co w taki wypadku z Naną?
Rozmyślania samuraja zostały przerwane atakiem prosto ze ściany. Ta wieża zaczynała podobać mu się coraz mniej. Już naprawdę była nisko jeśli chodzi o jego ranking ulubionych miejsc, ale obecnie zbliżała się do dna.
Uderzenie było wycelowane w jego towarzyszkę. Najwyraźniej cały mistrz uznał ją za zagrożenie. Była z demonami czy nie, będzie ją chronił. Była dzieckiem i osobą słabszą od niego. Sam honor nie pozwalał, by te macki jej dotknęły. Czwarta forma bardzo dobrze sprawdziła się w odbiciu ataku i wyprowadzeniu kontrataku. Jednakże to była w dalszym ciągu obrona. Czuł, że atak jest silny. Musiał się mocno zaprzeć, aby nie zostać przepchniętym. Słyszał trzask powierzchni, na której się znajdował. Zacisnął zęby. Nie da się pokonać. Napiął swoje mięśnie jak najbardziej mógł, bez zbędnego szkodzenia sobie.
- Czyli to co się dzieje tu za bardzo nie ma odzwierciedlenia na zewnątrz. Trzeba jednak na razie się przebić przez te macki. Najwyraźniej twój mistrz się rozeźlił – mówił Shoto, widząc jak kolejne macki zamierzają ich zaatakować, a dokładniej Nanę, która była ukryta za jego plecami.
- Uważaj – powiedział do Nany, a następnie użył swojej siły, aby odbić mackę. Musiał wydostać się z tego klinczu, choćby na chwilę. Następnie szybko wsadził swoje ostrze do pochwy. Powrót do pozycji. Zassał mocno powietrze, które następnie wypuścił z dość słyszalnym trzaskiem.
- Ni no kata: Inadama – rzekł, wyciągając jak najszybciej ostrze i zadając cios macce, a następnie powtórzył to uderzenie dwa razy na pozostałe. Chciał je przeciąć i pozbyć się ich, bądź przynajmniej dać im szansę na wykonanie ruchu.
- Druga forma:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|