Czuła się przy nim bardzo swobodnie i z każdym dniem co raz bardziej mu ufała.
Chyba był pierwszym zabójcą z którym miała okazję spędzić aż tyle czasu bez przerwy. Wspólne przyrządzane posiłki, wspólne treningi i częste, długie rozmowy o wszystkim i o niczym pomogły jej się o wiele bardziej otworzyć przed nim i dać się poznać nieco bardziej.
Suki okazała się być dość radosną duszyczką, potrafiącą cieszyć się drobnymi przyjemnościami z życia tak jak te małe kulki mochi, którymi uwielbiała się bawić zanim je zjadała. Obserwowanie gwiazd na niebie przed snem i palcem kreślenie w powietrzu jakby chciała połączyć kropki w jeden większy obrazek. Czasami wydawała się dziecinna ale potrafiła zaskoczyć dojrzałością gdy mało kto się tego po niej spodziewał.
Gdy wybrali się do wioski po zaopatrzenie na kolejne dni, w tym głównie jedzenie, to chętnie pomogła starszej pani zanieść worek ryżu do domy za co dostała jakieś owoce zawinięte w materiałową chustę. Dowiedzieli się przy okazji od kilku mieszkańców o tych dziwnych atakach mających miejsce jedynie podczas nocy kiedy księżyc był w pełni. Domniemana grupa demonów nie była aż taka liczna ale była dobrze zorganizowana. Doliczyli się sześciu członów w tym jeden z nich był liderem. Zostało kilka dni do pierwszej pełni. Ciemne chmury zwiastowały solidną ulewę tej nocy.
Burza nocą była czymś kojącym. Gdy krople uderzały o strukturę budynku, a huki przeplatały się z grzmotnięciami w oddali. Sen powinien przyjść łatwiej, ale tej nocy tak nie było. Z początki kręciła się na swoim posłaniu z boku na bok aż w końcu usnęła. Choć niepokój wrócił do niej w połowie nocy i nagle się obróciła twarzą w stronę leżącego na posłaniu tuż obok płomiennowłosego. Przysunęła się w jego stronę łapiąc nagle dłonią za fragment jego yukaty delikatnie drżącą dłonią. Palce bardzo szybko zacisnęły się na materiale jego ubrania, gdy coś niezrozumiale mruknęła pod nosem i przysunęła się nieco bardziej sama z siebie.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Kiedyś odwiedziliśmy tę wioskę, wszystko wydawało się całkiem normalnie. Ludzie jak gdyby nigdy nic żyli normalnie, a w noc z pełnią chowali się w swoich domach. Gdy dźwigałem zaopatrzenie, podpytałem jednego z mieszkańców o jakieś detale i wskazówki. W końcu było to kilka demonów, ale nikt nigdy nie znalazł śladów po ucztowaniu, a jedynie ludzie ginęli i to w szczególności młode kobiety. Coś tu śmierdziało, ale nic do czasu pełni nie dało się zrobić. Możemy tylko czekać i przygotowywać się na ten moment, ale warto mieć w głowie, ze to wcale nie muszą być demony. Jaki miałby w tym cel, aby wracać tutaj co miesiąc? Niepotrzebnie zwracałyby na siebie uwagę tym migrowaniem.
Powietrze podczas burzy było bardzo rześkie i przyjemne, a rytmiczne uderzenia spadających kropli, które rozbijały się o pokrycie dachu, przynosiły miłe dla ucha brzdęknięcia. Co jaki czas niebo rozpalało się od błysku, a chwilę później przeszywający huk rozdzierający nieboskłon. Po kilku pierwszych nocach przywykłem już do niespania o tej porze, ale to, co mnie zdziwiło to gdy poczułem dotyk Suki. Jej doń drżąco zacisnęła się na moim ubraniu, a ona sama przysunęła się bliżej. Poczułem bijące od niej ciepło, zwróciłem głowę w jej stronę, aby zobaczyć, co takiego tam się działo. Czyżby przyłapała mnie na czuwaniu i zamierzała rozwiązać z tym sprawę? Nie rozumiałem, co tam mamrotała, dlatego przysunąłem głowę bliżej jej. W ciszy obserwowałem co tak się ta naprawdę działo, może lunatykowała tylko.
albo ją przed sobą stworzę
Gdy Kagami spojrzał w jej stronę to leżała na boku, z głową na poduszce. Przyglądając się przez chwilę mógł mieć pewność że nadal spała. Choć jej sen do najspokojniejszych nie mógł należeć. - hmm.. - mruknęła cicho, marszcząc nasadę nosa, delikatnie drgnęła. Dłoń na jego ubraniu zacisnęła się o wiele mocniej, nie chciała go puścić. Gdy obrócił się na bok w jej stronę i przysunął głowę bliżej mógł nieco więcej wyłapać z jej niewyraźnego mamrotania. - .. prze.. pra..szam.. - cichy, ledwo słyszalny szept, który mógł słyszeć tylko po przysunięciu się do niej. Powtarzany co chwilę, co raz to ciszej. Poruszyła się nagle bardziej w jego stronę, praktycznie wpełzając na krawędź jego posłania. Drugą dłonią również łapiąc za jego yukatę i nagle docisnęła czoło do jego torsu, kuląc się nieco bardziej przy nim. - Nie.. chcia.. łam.. - wymamrotała ledwo słyszalnym głosem, wtulając się nagle nieco bardziej w niego. Mógł poczuć jak delikatnie drżała, choć ciężko było stwierdzić czy z zimna po tym jak wypełzła spod kołdry czy po prostu z powodu tego co jej się śniło..
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Dlatego w obawie, że zwietrzą marechkowy zapach suki, w nocy stróżowałem, gdyby jakiś postanowił złożyć na wizytę po zamknięciu. Na szczęście chyba te plotki o demonach był mocno przesadzone w tej okolicy, bo podczas wieczorny mały patrolów i porannych oględzinach nie znalazłem niczego, co mogłoby sugerować o ich bytność. Chyba jej staruszek i okoliczni mieszkańcy wyolbrzymiali trochę to wszystko.
Suki przysuwała się coraz bliżej i już całkowicie wpełzła na moje posłanie mocno się wtulając, nie rozumiałem, za co ona mnie przeprasza i czego nie chciała, ale ta mara nocna mocno musiał ją trapić skoro, aż tak mocno jej odruchy we śnie wpływa na jej ciało pomimo uśpionej świadomości. Nie mogłem za bardzo, jej pomóc w tym starciu, w końcu jak można wejść do czyjegoś snu i tam zmierzyć się z hordami jakichś worów albo zmartwieniem. Więc zrobiłem, to co mogłem. Położyłem dłoń na jej głowie i przycisnąłem delikatnie do swojej klatki piersiowej, trochę ją głaszczą po głowie. Chciałem, zęby poczuła bijące ciepło i rozumiem, niezależnie od tego, co by tam robiła. Drugą ręką nawet narzuciłem na nią swoją kołdrę, aby poczuła się przytulniej i mogła poczuć bezpieczeństwo.
-Nic się nie stało Suki. Wszystko będzie dobrze. - Powiedziałem również bardzo delikatnym szeptem, aby jej nie wybudzić. Mama mi mówiła, że jak byłem mały, to często dużo mówiłem przez sen i miałem niespokojne noce. A ona wtedy do mnie mówiła i wszystko powoli wracało do normny.
albo ją przed sobą stworzę
Wszystko zdawało się takie prawdziwe, zapach palącego się drewna i strzechy. Krzyki i piski w koło. Istny chaos! A pośród tego wszystkiego Ona, klęcząca w kałuży krwi. Ranna i zbyt słaba by mogła coś więcej zrobić. Zakrywając uczy żeby nie słyszeć krzyków i błagań o litość umierających na jej oczach ważnych dla niej osób. Ciała jej rodziców rozszarpane na strzępy, każdy z kimkolwiek i kiedykolwiek weszła w kontakt. Wykrwawiając się na ziemi Tatsu, zbyt ranna by mogła się już nawet bronić przed pożerającym ją demonem. Gdzieś kątem oka widziała Junko trzymającą w ramionach umierającego Kashiwę. Takuya ujebany krwią, nadal walczący z bękartami Muzana. Takashi z trudem podtrzymujący ciężko rannego Tachibanę. Zmasakrowane ciało Kamezo kopnięte gdzieś w bok.
- Nie chciałam.. nie chciałam.. ja.. nie.. - zaczęła cicho łkać.
Odgłosy rozrywanego ciała, pękających kości. Czuła jak całej tej krwi było co raz więcej, ani się obejrzała a powoli zaczęła tonąć w karmazynowej brei. Wyciągnęła dłoń przed siebie, widząc jak ostatni zabójca został pochwycony przez jakieś krwawe, kolczaste pnącza wyrastające z ziemi. Krwistej barwy miecz wypadł z brutalnie wyrwanej kończyny, wbijając się w ziemię. Okrzyk jego bólu rozrywał duszę. Łzy pociekły po policzkach widząc jak i jego ciało jest rozrywane na strzępy..
Zaczęła drżeć niekontrolowanie, wtulając się mocniej w obejmującego ją zabójcę. Spięła się nagle i otworzyła zapłakane oczy wstrzymując oddech. Niebieskim oczom ukazał się materiał ubrania Kagamiego. Powoli uniosła głowę wyżej wpatrując się teraz z bliska w jego twarz. - Y.. Yui.. Yuuu.. ichi.. ro.. - wydukała zaciskając nagle mocniej dłonie na jego ubraniu. Po czym puściła tkaninę i pomknęła dłonią po jego torsie do prawego barku sprawdzając czy wszystko z nim w porządku. W końcu przed chwilą widziała jak demon wyrwał mu całą kończynę, krew się polała. Uniosła się na jednej ręce. - ..n..nic ci nie jest.. - wymamrotała upewniając się że nie ma żadnej z ran które widziała przed chwilą w koszmarze. Rozejrzała się po pomieszczeniu szukając pozostałych. Ale byli sami. Wtuliła się nagle w niego. - .. ja.. ja już nie chcę.. nie chcę być marechi.. nie chcę.. - wymamrotała mu prosto w tors, kuląc się bardziej, wtulając w niego całą sobą. Wiedziała że to tak nie działało, że nie mogła sobie tego życzyć i dostać tego co chciała. A przynajmniej nie tego.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Nie wiedziałem, jak do końca poradzić sobie z takimi problemem, wybudzanie jej to tylko doraźna pomoc, musi w jakiś sposób przełamać swoje obawy i je przezwyciężyć. W innym wypadku to wszystko i tak będzie do niej wracać, prędzej czy później. Nie dokończone sprawy lubią się mścić, nawet gdy wydaje nam się, że nie będą.
W końcu otworzyła oczy i obudziła się, ale dalej dukała, jakby brakowało jej powietrza w płucach. Zaczęła mnie dotykać, tak jakby nagle stał się jakiś cud przynajmniej, że odzyskałem kończynę albo wyzdrowiałem ze śmiertelnej rany. Nie przeszkadzałem jej w upewnianiu się, że wszystko jest w porządku, ale po wszystkich tych macaniach poderwałem się do pozycji w półsiedzącej i podrapałem się po potylicy.
- A co miałoby mi się stać? Widziałaś moją śmierć, że aż tak się przejęłaś? - Delikatnie się uśmiechnąłem i zachęciłem ją do zwierzenia się ze snu, nie wierzyłem w przepowiednie czy prorocze sny. Gdyby to była prawda, to jako reinkarnacja pierwsze głowy rodu, powinienem wynieść klan na sam szczyt i wzmocnić jego potęgę. A jednak byłem całkowicie w innym miejscu, chociaż równie dobrze to wróżba mogła nie być o mnie, a o przyszłych pokolenia? Właśnie te nieścisłości i zbyt szerokie możliwości interpretacji wskazywały, że to bujda.
- To nie mogłem być ja, bo nawet pozbawiony ramienia dalej uderzałbym drugą pięścią, żeby się uwolnić. - Skwitowałem krótko nieco żartobliwie, ale taka była prawda nie podałbym się nawet jeżeli straciłbym kończynę, na pewno nie kiedy dookoła moi znajomi by cierpieli. Co prawda nigdy nie wiadomo, kiedy spotka się górę nie do przeskoczenia, ale zamartwianie się w takiej kwestii nie było dobrym pomysłem. Mogłem brzmieć arogancko, ale taki już byłem, że pewność siebie wychodziła mi bokiem, a ja chętnie sprawdzę, jak daleko zaprowadzą mnie moje umiejętności.
- Nic na to nie poradzisz, dopóki będą istnieć demony, Twoja krew będzie dla nich smakowita.... Ale to nie oznacza, że nie możesz normalnie żyć, na pewno jest to brzenie, które nie będę w stanie pojąć i nie mogę się postawić w twojej sytuacji... ale jeżeli spojrzysz na to z perspektywy normalniej osoby i ludzkości. To niewiele się różni, biedni chcą bogactwa, słabi chcą potęgi, zakompleksieni władzy. Demony to nie tylko złe istoty, każdy ma w środku siebie swojego demona.... Wystarczy, że znajdziesz ludzi, którym będziesz mogła zaufać, a oni zaakceptują Cię taką, jaką jesteś. W końcu prawdziwi przyjaciele to ci, którzy podążą za tobą mimo przeciwności losu. - Z krótkiej wypowiedzi zrobiła się mała litania, mówiłem spokojnym i opanowanym głosem. Chciałem, żeby zrozumiała, że słabsi zawsze żyją w obawie i cieniu tych, którzy byli od nich silniejsi.
albo ją przed sobą stworzę
Oczy zaszły jej łzami po jego pytaniu. Powoli pokiwała głową, czując jak słone łzy zaczynają sunąć po policzkach w dół. Przełknęła głośniej ślinę wpatrując się w niego. Sięgnęła szybko przedramieniem do twarzy, wycierając zapłakaną buzię w rękaw jej yukaty. To był okrutny koszmar. - Widziałam.. jak.. jak wszyscy.. - zaczęła powoli szeptać, spuszczając głowę w dół. - .. jak oni wszyscy.. giną.. jeden.. po.. drugim.. - kontynuowała próbując się uspokoić, ale nie było to łatwe. - .. moja przybrana rodzina.. wszyscy zabójcy.. których znam.. - mówiła dalej. - .. i.. i nie mogłam.. nic zrobić.. i.. i to.. moja wina.. bo.. moja krew.. je zwabiła.. - powoli odsłaniała fragmenty koszmaru, który co jakiś czas ją dręczył. Tylko za każdym razem przybywało w nim ofiar i stawał się brutalniejszy.
"To nie mogłem być ja, bo nawet pozbawiony ramienia dalej uderzałbym drugą pięścią, żeby się uwolnić."
-.. ale nie mogłeś.. nie mogłeś.. bo on.. on cię.. on.. - samo wspomnienie jego śmierci sprawiło że produkcja łez się wzmogła. - .. - wyglądało jakby próbowała powiedzieć mu to jak zginął w jej śnie, ale nie potrafiła tego powiedzieć na głos. Nie umiało jej to przejść przez gardło. Słuchała dalszej części jego wypowiedzi..
"Wystarczy, że znajdziesz ludzi, którym będziesz mogła zaufać, a oni zaakceptują Cię taką, jaką jesteś. W końcu prawdziwi przyjaciele to ci, którzy podążą za tobą mimo przeciwności losu."
I to bolało chyba najbardziej teraz, bo właśnie przez coś takiego mogła stracić wszystkich. - .. jestem przeklęta.. jestem złym omenem.. wiem o tym.. powinnam była zginąć na tej selekcji.. powinnam była zginąć razem z moją prawdziwą rodziną z głodu i chorób.. narażam każdego swoją egzystencją.. narażam Ciebie.. - poderwała się z jego posłania na równe nogi. - Nie mogę.. nie potrafię.. nie chcę.. nie chcę widzieć jak umierasz przeze mnie.. jak wszyscy giniecie.. przeze mnie.. nie chcę tego.. - z każdym słowem robiła krok w tył, bosymi stopami krocząc już po zimnych, drewnianych deskach aż nie oparła się plecami o ścianę przy drzwiach. - .. nie powinnam była.. po ciebie posyłać.. przepraszam.. przepraszam że jestem taką egoistką.. - rzuciła się, popychając nagle drzwi i wybiegła z budynku prosto na dwór. Ulewa nie przeszkadzała, ruszyła biegiem w stronę lasu. Czuła się tak winna śmierci każdego z nich, mimo że żadna z osób z jej koszmaru nie straciła przecież życia i wiedziała o tym. A pomimo tego nie miała teraz odwagi nawet na niego spojrzeć. Biegła ile tylko miała sił w swoim ciele, nie zważając na mrok, chłód i wilgoć. Zasłoniła tylko twarz przed uporczywym deszczem, zatrzymując się gdzieś na środku lasu, zgięła się w pół opierając dłonie o kolana i z trudem łapiąc oddech. Nie sądziła że była aż tak krucha i słaba wewnętrznie. Myślała że idzie w dobrą stronę, że mary przeszłości ma już za sobą. A te postanowiły wrócić w najmniej oczekiwanym momencie. W chwili gdy czułą się spokojna i bezpieczna. Nie miała prawa się tak czuć, nie z tym przekleństwem które na niej ciążyło.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Było to spore zaskoczenie, skoro zaledwie kilka dni temu była gotowa użyć jej w planie zwabienie demonów i dopiero moje słowa, nasunęły jej jakieś refleksje, a bardzo mocno oponowało przy swoim do tego, stopnia, że musiałem je zagrozić użyciem swojego przywilejem wyższego stopniem. Może jej zachowanie było racjonalne, ale to nie był koniec świata, to nie było coś, co przesadzało jej los. Nie może decydować za innych, co chcą, a czego nie chcą. Każdy był kowalem swego losu i miał prawo podejmować decyzję oparte o doświadczenie, ale oczywiście zawsze warto posłuchać czyjeś dobrej rady.
Ta była przeklęta, złym omenem, który doprowadzić nas do śmierci, nie przerywałem jej choć miejsca. Aż na usta cisnęło mi się pewna fraza, żeby przestała pieprzyć głupoty. Odrzucała szczęście i dobroć, które jej się przytrafiło, zaangażowanie i troskę swoich przybranych rodziców, swoje umiejętności i wole życia. Podważała wszystko i całą kwintesencję swoje egzystencji, dałem jej wyrzucić z siebie to wszystko, aby mogła się wykrzyczeć, wyzbyć frustracji i żalu. Nawet dałem jej drobną przewagę w tej uciec, jedynie skontrolowałem kierunek, w którym się oddaliła. Wziąłem swój płaszcz, który idealnie nadawał się na taką pogodę i ruszyłem na poszukiwania Suki, moje dochodzenie nie trwało zbyt długo, bo i ona nie uciekła mi zbyt daleko. Nie to, żeby jej brakowało wytrzymałości, ale różnica prędkości robiła swoje.
- Myślisz, że Cię nie znajdę w tym deszczu. - Z tymi słowami zarzuciłem nią swój płaszcz, aby ochronić ją od uporczywej wody z nieba. - Nigdy nie umrę przez Ciebie. Nikt kto jest twoim przyjaciel, nie będzie Cię obwiniał.... Poza tym to moje życie i mogę z nim, zrobić co mi się podoba... Nie pozwalaj sobie Mizunoto, decydować o sobie mojej śmierci i czy będzie wystarczająco godna. - Bo był żart, każdy, kto mnie choć trochę znał, wiedział, że nie zależało mi na chwalebnej śmierci na polu bitwy, a tym bardziej wywyższaniem się przez status czy rangę.
- Ale najważniejsze nie odtrącaj dobroci, którą ludzie Ci ofiarują.... Skoro jesteśmy gotowi ponieść koszta swojego wyboru, Nie masz prawa mówić, że jest inaczej. Twoim rodzice na pewno nie cieszyliby się z dzisiejszych słów, może powinien odwiedzić twego ojca i przekazać, że potrzebujesz kilku klapsów?... Jeżeli chcesz coś mi kazać, czy zabronić to najpierw mnie pokonaj albo przerośnij. - Musiałem jej nakreślić jak ma się sprawa, że to nie jej wybór, a mój i każdej osoby, która chciała się z nią zadawać.
- To nie koniec świata, w końcu są perfumy z wisterii, rzemieślnicy i zielarze już coś wymyślili, żeby ułatwić marechi życie.... A teraz wracajmy, nim na dobre się rozchorujesz. - Z delikatnym uśmiechem na ustach położyłem jej dłoń na głowie przez płaszcz, moje złote ślepia zwierzęco połyskiwały w mroku i burzy. Momentami to nawet groźnie wyglądało, gdy piorun rozświetlił niebo.
albo ją przed sobą stworzę
Łkała cicho pod nosem, wiedziała że stał za nią. Czuła każdy krok który zrobił od momentu gdy wszedł w zasięg jej rozwiniętego zmysłu.
"Myślisz, że Cię nie znajdę w tym deszczu."
Pociągnęła mocniej nosem i wzdrygnęła się czując jak zarzuca na jej skuloną sylwetkę swój płaszcz. Dłonie mocniej zacisnęły się wśród źdźbeł gęstej trawy.
"Nigdy nie umrę przez Ciebie."
Zacisnęła mocniej powieki na te słowa, chciała je usłyszeć jeszcze raz. Jeszcze jeden raz, głośno i wyraźnie. Wyryć sobie je w podświadomości. Ale nie potrafiła o to poprosić.
"Nikt kto jest twoim przyjaciel, nie będzie Cię obwiniał...."
-.. to nie ma znaczenia.. ja będę wiedziała że to moja wina.. po prostu.. nie chcę.. nie chcę nikogo stracić.. - odpowiedziała od razu z miejsca zapłakanym głosem, nie mając odwagi podnieść na niego wzroku. - Tak dawno.. tak dawno nie miałam tego snu.. kiedyś.. nawiedzał mnie częściej.. ale.. to się skończyło.. i teraz.. dzisiaj.. ta wersja była gorsza od wszystkich poprzednich.. i.. boję się że.. że kiedyś się spełni.. tak bardzo tego nie chcę.. - dukała co jakiś czas pociągając nosem. Czuła ciepło, czuła gorąc. Trawa na której siedziała dawała odrobinę ulgi, chłodząc ją choć w drobny sposób.
"Poza tym to moje życie i mogę z nim, zrobić co mi się podoba... Nie pozwalaj sobie Mizunoto, decydować o sobie mojej śmierci i czy będzie wystarczająco godna."
- Nie mów tak.. nawet w żartach.. nie mów że.. że ty.. - rozpłakała się na dobre dociskając czoło do zimnej, mokrej trawy. Czy jego śmierć była aż tak bestialska? Nie potrafiła tego powiedzieć nawet na głos, nie przeszło jej przez gardło. Może chciał rozładować atmosferę żartując w ten sposób ale tylko pogorszył sytuację, doprowadzając pożeraną wyrzutami sumienia Suki do większej rozpaczy.
"Ale najważniejsze nie odtrącaj dobroci, którą ludzie Ci ofiarują...."
Pokręciła lekko głową na boki. - .. ja nie.. to nie tak.. ja.. ja tylko.. - nie potrafiła wydukać z siebie nic więcej. To nie tak że nie była wdzięczna za wszystko co inni dla niej robili. Za wyrozumiałość, dobroć i czas, które dostawała tak szczodrze od innych.
"Skoro jesteśmy gotowi ponieść koszta swojego wyboru, Nie masz prawa mówić, że jest inaczej."
Powoli oderwała czoło od mokrej trawy i zaczęła się prostować. Odchyliła głowę w tył pozwalając aby jego płaszcz zsunął się z jej białych włosów w dół, zatrzymując na barkach. Wpatrywała się w niego gdy kontynuował wypowiedź, lekko kiwając głową na boki gdy wspomniał o jej ojcu.
"Jeżeli chcesz coś mi kazać, czy zabronić to najpierw mnie pokonaj albo przerośnij."
To brzmiało jak sensowna propozycja. Rozchyliła lekko usta jakby chciała mu odpowiedzieć na to ale zrezygnowała. Zamykając usta, zaciskając szczękę mocniej. Jedyne co miała, to siłę ale na jak długo?
"To nie koniec świata, w końcu są perfumy z wisterii, rzemieślnicy i zielarze już coś wymyślili, żeby ułatwić marechi życie..."
Nie skomentowała tego, puściła trawę i uniosła jedną dłoń przed siebie, łapiąc krople deszczu na nią. Zbliżyła ją do twarzy i zaciągnęła się zapachem. Obracając ją po chwili przed sobą przyglądała się czy nie zacięła się podczas tego biegu w nieznane. Perfumy działały tylko do momentu aż się nie zacięła, albo ktoś jej nie zranił. Czy Kagami to wiedział? Pociągnęła mocniej nosem i przetarła twarz z nadmiaru cieczy, czyli wody i własnych łez.
Drgnęła gdy położył jej dłoń na głowie. Podniosła wzrok na niego niemalże instynktownie.
"A teraz wracajmy, nim na dobre się rozchorujesz."
Wpatrywała się w jego błyszczące złote oczy. Grzmotnięcia w oddali i okazjonalne rozbłyski faktycznie dodawały jakiejś dzikiej aury rudzielcowi. - Nie rozchoruję się.. - powiedziała powoli wstając z mokrej trawy. Cała była mokra, ubranie aż się kleiło do niej ale chłód nie był problemem. Dawał wręcz ulgę rozgrzanemu ciału. Sięgnęła po jego płaszcz i zdejmując go z siebie podała go właścicielowi. - Zmoczyłam go od wewnętrznej strony.. przepraszam Yui.. - szepnęła wciskając mu jego ubranie w dłonie i grzecznie ruszyła w stronę ich chaty..
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- No i co z tego to tylko sen.... Powiedziałem Ci coś, sugerujesz, że kłamie?... Wątpisz w mojej możliwości? - Powiedziałem krótko, nie musiała chować twarzy w trawie i tak doskonale wiedziałem, jaki miała wyraz i co tak bardzo ją bolało. Tu chodziło o bezsilność w tej materii i fakt, że nic nie mogła zrobić, żeby ich uratować.
- Czyli jak? To moje życie i mogę je spożytkować, jak mi się podoba, nawet jeżeli miałby cisnąć je na spopielenie.... Rozumiem, że nie chcesz, żeby ktoś ucierpiał, ale to już moja czy ich sprawa, co zrobimy z własnym losem. Jeżeli nie będę w stanie przełknąć tego, co chce połknąć to będzie to tylko i wyłącznie moja wina. - Burza nabierała na sile, a błyski robiły się coraz jaśniejsze, nie wspominając, że huki był jeszcze głośniejsze, ta górska chatka była w środku cyklonu, który dopiero wzbierał. Takie rozterki nigdy nie był dobre, a tym bardziej że pewnie w tym lesie zobaczyła różne rzeczy wizje, które jej wcale nie pomogły, sam również miałem trochę męczących nocy po tamtym zadaniu, a nie zobaczyłem tam nikogo, kto nie byłby, już martwy. Nawet nie zapytałem jej, jak się wtedy czuła czy potrzebował wsparcia, może jeżelibym to zrobiło, to nie bylibyśmy tutaj z tym problemem.
- Tego nie wiesz, skoro moje słowa podajesz wątpliwości. - Odpowiedziałem jej krótko, a gdy chciała mi oddać płaszcz, spojrzałem na nią przez chwilę, a po odwróciłem wzrok i poszedłem w stronę chaty. - Jeżeli go nie chcesz, to wyrzuć... - Nie lubiłem, gdy ktoś odtrącał moją dobroć i chęć pomocy, a skoro ona wolała moknąć, niż z niego skorzystać dało mi to jasny znak, w jakim miejscu znajomości się znajdujemy.
albo ją przed sobą stworzę
Wiedziała to, wiedziała że to był tylko sen. Ale w chwili patrzenia na to wszystko co było w koszmarze, coś w niej po prostu pękło. Łzy stanęły w jej oczach, gdy kręciła lekko głową na boki. "Czy.. czy on tak nie ma? Czy Yui nigdy się nie bał niczego?" ukradkiem zerknęła na jego oblicze. Zawsze wyglądał na silnego i pewnego swoich decyzji. Od pierwszego spotkania sprawiał wrażenie osoby która doskonale wiedziała co chciała osiągnąć i nie było takiej siły która by mu to odebrała. Czemu ona tak nie potrafiła? Czemu większość jej decyzji była plonami ziaren nasiąkniętych obawami.
- N..nie wątpię w Twoje możliwości.. nie twierdzę że kłamiesz.. ja.. - urwała nie wiedząc jak ma mu to wyjaśnić. Miała wrażenie że nie do końca rozumiał co chciała mu tymi urywkami przekazać wcześniej. Nie można było się mu dziwić, z tego jąkania i fragmentów zdań nic sensownego nie dało się wyciągnąć.
"Czyli jak? To moje życie i mogę je spożytkować, jak mi się podoba, nawet jeżeli miałby cisnąć je na spopielenie..."
Nie chciała się zgodzić z tym stwierdzeniem, nie chciała mu na to pozwolić. Ale przecież tylko On mógł decydować o sobie, nawet jeśli to teraz tak bardzo bolało, to co mówił o swoim życiu. Objęła się ciasno rękami tuż po tym jak przetarła mokrą twarz z łez i wody. Delikatnie skinęła głową, choć cholernie niechętnie.
"Jeżeli nie będę w stanie przełknąć tego, co chce połknąć to będzie to tylko i wyłącznie moja wina."
Rozchyliła lekko usta, żeby po chwili je zacisnąć mocniej. Wiedziała że to był naturalny proces uczenia się na własnych błędach ale czemu musiał to podciągać pod kwestię życia i śmierci.. w dodatku w momencie kiedy przed chwilą widziała jak każda osoba, którą znała umierała w paskudny i sadystyczny sposób?!
Zrobiło jej się jeszcze bardziej głupio gdy zarzucił jej że podważa jego słowa, po raz kolejny. Czy tylko on mógł mieć rację? Zadrżała delikatnie, choć nie chciała przyznać że to z zimna, w końcu nie była przemarznięta, było jej wręcz gorąco.
Gdy chciała mu oddać płaszcz nie miała złych intencji. Czuła jak nadużywała jego dobroci już w wystarczającym stopniu. Tak bardzo jej pomagał za każdym razem, dawał dobre rady i wysłuchiwał jej rozterek sercowych. Nawet próbował jej jakoś z tym pomóc. Uczył ją jak sobie radzić w zwarciu. Nic tylko dawał a ona tylko brała i brała.. Nawet ten płaszcz, który wziął z myślą o niej a nie o sobie. Spojrzenie jakie jej rzucił zanim odwrócił od niej wzrok wypowiadając przy tym słowa, które nie powinny ale zabolały!
"Jeżeli go nie chcesz, to wyrzuć..."
Rozchyliła usta zaskoczona chłodem z jakim to powiedział. - Yui.. - szepnęła ledwo słyszalnym, łamiącym się głosem gdy ruszył przed siebie w stronę chaty zostawiając ją samą sobie z jego płaszczem w dłoniach. - ... - spuściła lekko głowę, usta się poruszyły ale nie dało się słyszeć tego co mówiła. On nie byłby w stanie przynajmniej. Może wyczytałby z ruchu warg gdyby nie był do niej odwrócony placami z każdym krokiem się od niej oddalając. Czuła że zrobiła coś nie tak, że zrobiła coś złego. Czuła że go w jakim stopniu uraziła.
Gdy tak szedł przed las, poczuła nagle jak coś w niego wpadło ze sporą siłą, prawie wytrącając go z równowagi. Drobne dłonie oplotły go z całych sił, jakby obawiała się, że puszczając go, sprawi że już nigdy więcej go nie zobaczy. Płaszcz miała na sobie ubrany. - przepraszam.. nie chciałam Cię urazić.. przepraszam że jestem taka uparta.. i niewdzięczna.. przepraszam.. - dukała wtulając się w niego od tyłu, zaciskając dłonie do stopnia że momentami delikatnie drżały. Gdyby użył całej swojej siły to mógłby się pewnie z nie małym kłopotem wyswobodzić z jej uścisku. - .. ja.. ja nie chcę Cię stracić.. nie chcę stracić twojej przyjaźni.. - wydukała dociskając rozgrzany, mokry od łez policzek do jego pleców.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Jednak był pewne rzeczy, które potrafiły ją wydobyć na wierzch i jednym z nich było protekcjonalne traktowanie, nikt nie będzie mnie bronił czy umniejszał moim umiejętnościom. Jestem wolny niczym wiatr i nikt nie złapie mnie do butelki, bo wtedy rozpętam burze.
Miałem w głowie, kilka różnych myśli, gdy szedłem w ciszy, a grzmoty akompaniowały mi do chłodnego kroku, czy byłem na nią jakoś niezmiernie zły?
Nie po prostu zabolał mnie jej brak wiary w moje słowa, jak gdyby była nic niewarte, jak gdyby nie mogła mi zaufać. Nawet po naszej wspólnej misji w lesie, którego ledwo wyszliśmy, nawet gdy sytuacja robiła się zła, nie zostawiłem jej na pastwę losu, nawet gdy jej zapach wabił wszystkie demon, które w ciągu dnia ukrywał się w lesie.
Mimo że padłem z wycieczenia po tym wszystkim, ona dalej myślała, że rzuca słowa na wiatr. To najbardziej mnie ubodło, tak samo, jak odrzucenie mojej troski i płaszcza, nie wziąłem go tak z myślą o sobie, nawet nie miałem go na sobie, gdy ją odnalazłem. Mimo że deszcz był chłodny, moje ciało było bardzo rozgrzane od emocji i nie odczuwało praktycznie tego chłodu.
Poczułem, jak coś we mnie wpadło z duży impetem i objęło, już w pierwszym momencie wiedziałem, że to ona. Nic innego nie obejmowałoby mnie w środku lasu, w taki deszcz, demon po prostu przebiłbym moje serce i zjadł, a nie ściskał.
- A więc jednak sięgnęłaś po rozum do głowy, nie będziesz więcej mówić takich egoistycznych rzeczy?... Myślisz, że jeżeli znikniesz albo się odetniesz, to wieść o twojej śmierci mnie nie zaboli?... Myślisz, że co takiego wtedy poczuje.... Gdy nie mogłem nic zrobić, żeby Ci pomóc z tym?... Nie skazuj mnie na bezsilność.... - Odpowiedziałem jej cicho i chłodnym tonem, ciężko było mi przejść po tych wszystkich złych myślach do podobnej barwy, zbyt mocno zanurzyłem się w odmętach mroku. - Nie stracisz mnie tak długo, jak mnie nie odtrącisz.... Nieważne co się stanie … - Taka była rzeczywistość, nieważne kto co powie o mnie w nerwach tak długo, jak nie zwątpi w moje intencje i nie odtrąci mojej pomocy. Ciężko powiedzieć, czy ta burza się rozpętała podczas snu, czy to my ją rozpętaliśmy tymi złymi myślami, a może natura po prostu zmagała się z podobny problem, jedno było pewne, po burzy zawsze musi wyjść słońce.
albo ją przed sobą stworzę
Pokręciła głową ba boki, ocierając się twarzą o jego plecy. - Nie będę.. - wydukała cicho pod nosem ale mógł ją usłyszeć bez jakiegoś większego problemu. Wtulając się niego spodziewała się wszystkiego. Była przygotowana na to że ją odepchnie, że każe jej się odczepić. Choć nigdy nie przejawiał cech sugerujących takie zachowanie, to przecież nie znali się aż tak długo. Ostatnie kilka dni było dość intensywnych i miała możliwość jeszcze bardziej się przy nim odprężyć do stopnia że nie chciała tego tracić.
"Myślisz, że jeżeli znikniesz albo się odetniesz, to wieść o twojej śmierci mnie nie zaboli?"
Słysząc te słowa wypowiedziane na głos zamarła na chwilę. Czuła jak gorące łzy zbierają się w oczach, powoli spływając po policzkach.
"...Myślisz, że co takiego wtedy poczuje..."
"Gdy nie mogłem nic zrobić, żeby Ci pomóc z tym?"
To co mówił było dokładnie tym co czuła podczas swojego koszmaru, gdy patrzyła jak umierał na jej oczach.
"...Nie skazuj mnie na bezsilność...."
Wtuliła się w niego mocniej słysząc o bezsilności. - ..już nie będę.. obiecuję.. - wydukała starając powstrzymać się od płakania. Ale nie potrafiła. Łzy nie chciały przestać cieknąć z jej oczu. Kiedy ostatnio płakała tak obficie? Nie pamiętała już nawet.
"Nie stracisz mnie tak długo, jak mnie nie odtrącisz.... Nieważne co się stanie …"
Pociągnęła cicho nosem, przylegając do jego pleców policzkiem. "Nie ważne co się stanie.." powtórzyła po nim w myślach. Dłonie zacisnęły się mocniej na jego ciele. Stała tak z nim dłuższa chwilę, nie zważając że deszcz przybrał na sile. Nie miało znaczenia że było zimno, że warunki pogodowe były paskudne w tej chwili. - Nie mogłabym.. cię odtrącić.. jesteś dla mnie.. zbyt ważną osobą.. - odpowiedziała mu po dłuższej chwili. Dłonie powoli się rozplotły, prześlizgając się po nim, cofnęła je i odchylając się, robiąc krok w tył oplotła się nimi. Opatulając się przy okazji jego płaszczem. Po czym ruszyła z nim ramię w ramię w stronę chaty.
Gdy weszli do środka zdjęła jego ubranie z siebie i przewiesiła nieopodal paleniska które mieli w nocy żeby było nieco cieplej w chacie. Złapała za białe włosy i wycisnęła z nich nadmiar wody. Rozwiązała pas i zrzuciła z siebie yukatę i przewiesiła ją przez sznur obok jego płaszcza. Na plecach mógł dostrzec trzy głębokie blizny po szponach demona między łopatkami, idące po skosie. Na prawym udzie od tyły gdzieś w jego połowie miała specyficznie wyglądającą bliznę po wbitej tam katanie innego zabójcy. Nie miała więcej blizn na ciele poza tymi dość wyraźnymi. Złapała za jeden z dwóch ręczników i podała Kagamiemu, drugi wzięła dla siebie i zaczęła się wycierać do sucha. - Czy mogę Cię o coś personalnego spytać? - zerknęła na niego przez ramię, przez chwilę wpatrując się w jego oczy. - Co.. co widziałeś wtedy w lesie? Ta iluzja demona.. kogo tam spotkałeś? - spytała z ciekawości. Trochę ją to męczyło, to co widziała wtedy w lesie. Złapała za krawędzie ręcznika i owinęła się nim, podchodząc do paleniska, siadając na kolanach przy nim żeby się nieco ogrzać.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
To przed czym chciała uciec, przeniosła na wszystkich swoich znajomych, który zostaliby rzuceni na pożarcie bezsilności, poza tym jakby nie patrzeć, była nas sporo grupka, na pewno tanio skóry byśmy nie sprzedali. Chyba w emocjach powiedziała trochę za dużo i sama zaprzeczyła swoim wcześniejszymi słowami, bo już wtedy próbowała mnie odtrącić i odepchnąć, przed obawą mojej śmierciom.
- Już nie musisz się martwić, wszystko jakoś się ułoży tak jak zawsze. - Próbowałem ją jako tako pocieszyć, chociaż ton głosu nie był odpowiedni do tego, ale musiała zrozumieć, że to nie było łatwe dla mnie.
Szedłem do chaty powolnym krokiem, nie przeszkadzał mi deszcz, tak naprawdę lubiłem burze, porywisty wiatr, duże krople, huki i błyski. Jeszcze, gdyby tylko okoliczności tego spaceru był nieco inne, to już w ogóle byłoby super. Tak atmosfera była bardziej smutna niżeli wesoła, ale nie ma co narzekać grunt, że oboje wracamy do domu. Przynajmniej reszta nocy jakoś się ułoży i może to będzie ostatnia bezsenna noc i ciemne chmury z nikną znad jej głowy.
W środku zdjąłem z siebie przemoczoną Yukate, które teraz wygląda jak ściera do podłogi, delikatny materiał źle znosił tak obfity deszcz, ale może jeszcze do czegoś się nada jak wyschnięty. Woda spływała mi z przesiąkniętych włosów i ściekała wzdłuż gładkiego ciała, nie było tam widoczny blizn, co najwyżej jakiś siniak albo świeże zadrapanie.
Blizny białowłosej widziałem już wcześniej, nie gapiłem się na nią, ale też nie unikałem kontaktu wzrokowego z nią, nie chciałem sprawić jej dyskomfortu. Odeprałem od niej ręcznik i zacząłem się staranie wycierać, od głowy w dół, na jej pytanie odciągnąłem ręcznik od twarzy i spojrzałem w jej kierunku.
- Pytaj, raczej nie mam tajemnic.... Co najwyżej Ci nie odpowiem, jeżeli uznam, że to będzie niestosowne.... Co widziałem wtedy w lesie? - Potworzyłem po niej pytani i delikatnie się uśmiechnąłem na wspomnienie tamtej chwili.
- Swojego zmarłego brata, którego ledwo już pamiętałem... Byłem bardzo młody, gdy zmarł, już myślałem, że nie będę w stanie go sobie wyobrazić po tylu latach.... A ty kogo widziałaś? - Nie wiedziałem, jak demon wybierał, kogo ukaże we mgle, ale skoro ona zapytała mnie, to postanowiłem zapytać ją.
albo ją przed sobą stworzę
Skinęła głową słysząc jego słowa. Wiedziała że miał rację, ufała mu jak mało komu. Kącik lekko się uniósł na wspomnienie pierwszego spotkania. Gdy wtedy zaoferował jej swoje poskładane haori żeby ulżyć w cierpieniu. Był dla niej wtedy bardzo dobry, nie było w sumie momentu żeby zawiódł jej zaufanie w jakikolwiek sposób. Więc nie było powodu by nie pokładała nadziei w jego słowa.
Nie mogła uwierzyć w to że on nadal nie miał żadnej rysy na swoim ciele, ani jednej blizny rzucającej się w oczy. Zdając sobie sprawę że się po prostu gapi, odwróciła na chwilę wzrok od niego. "Czy jest aż tak silny?" przemknęło jej przez myśl gdy ukradkiem wróciła wzrokiem do zabójcy. Pamiętała każdy ich wspólny trening, nie była w stanie mu nic zrobić, był za szybki i zbyt zwinny a techniki walki miał na tyle opanowane że mógłby być jej mistrzem. Mogła się od niego tak wiele nauczyć.
Siedząc w ręczniku przy palenisku zaczęła pocierać palcami o bliznę na udzie.
"Co widziałem wtedy w lesie?"
Skinęła lekko głową na potwierdzenie i podniosła wzrok w górę na Kagamiego stojącego obok niej.
"Swojego zmarłego brata, którego ledwo już pamiętałem..."
Rozdziawiła usta zaskoczona jego odpowiedziom. Zacisnęła dłonie mocniej na krawędziach ręcznika nie rozumiejąc czemu ona widziała zabójcę pioruna. Słuchała z uwagą jego wyjaśnień. - Kobieta z którą rozmawiałam, mówiła że widzi się osoby, które są bardzo ważne.. musiałeś bardzo kochać swojego brata.. skoro to jego postać demon wykorzystał przeciwko tobie.. - wzdrygnęła się nagle zdając sobie sprawę z tego co powiedziała.
"A ty kogo widziałaś?"
Spięła się cała słysząc pytanie. Spodziewała się że ją o to spyta, sama przecież zaczęła. Uśmiechnęła się wymuszenie, ale uśmiech bardzo szybko zszedł z jej ust. - .. ta.. Tachibane.. - szepnęła zaciskając na chwilę mocniej szczękę, palce wbiły się w materiał na krawędzi ręcznika i po chwili pościła tkaninę wzdychając głośniej. - .. nie powinnam go widzieć.. nie powinien nic dla mnie znaczyć.. bo ja.. ja dla niego też nic nie znaczę.. jestem tylko jedną z wielu osób, którym pomógł.. i głupia.. głupia musiałam coś do niego poczuć.. - skomentowała z niezadowoleniem w głosie. - hej.. czy ty kiedyś.. zakochałeś się w kimś bez wzajemności? Co mam zrobić żeby o nim zapomnieć? Żeby przestał być dla mnie taki ważny..? Chciałabym o nim po prostu zapomnieć.. wymazać z pamięci każde nasze spotkanie.. bo to.. za bardzo boli.. - mówiła ze spokojem patrząc w oczy Kagamiego. W jej jasnych niebieskich czaił się smutek, którego nie potrafiła już nawet ukryć. - .. wtedy w lesie.. wiem że to były słowa demona.. ale.. bolały tak bardzo.. to wszystko co tam mówił.. nie wiem czy zniosłabym gdyby Shotaro powiedział mi w twarz to co tamten demon.. serce by mi chyba pękło Yui.. - dodała po chwili. - Dlatego chcę o nim zapomnieć.. mam nadzieje że już nigdy się w nikim nie zakocham... nigdy więcej.. - dodała uśmiechając się delikatnie. W tej chwili nie wiedziała czego sobie bardziej życzyła.. żeby przestać być Marechi czy zapomnieć o Tachibanie raz na zawsze.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Jeżeli zapytałabyś mnie, kogo kocham najbardziej z rodzinny, to nie umiałbym odpowiedzieć na to pytanie. Nawet jeżeli moi inni bracia bardziej mi uprzykrzali życie, niż je ułatwiali nie powiedziałbym, że to właśnie Ichiro był dla najważniejszy. Nie powiedziałbym też, że są to rodzice... To już kwestia tego, co jest głęboko w Tobie, czasami możesz sobie nie zdawać sprawy, że coś do kogoś czujesz... Nie pamiętam prawie już Ichiro, mam bardzo mgliste wspomnienia z wczesnego dzieciństwa i zlewają się ze sobą... Może tylko dzięki temu, udało mi się przełamać te iluzje, nim jeden z demonów zadusił mnie na śmierć. Może to była ostatnie wsparcie jakiego mógł mi udzielić. - Dużo gdybałem i jeszcze więcej zostawiłem do domysłu, nie mogłem jej powiedzieć, co takiego czuje do kogo, to ona sama powinna wyciągnąć wnioski, ja mogłem ją tylko delikatnie popchnąć. Nie cieszyłem się, że to był właśnie on, ten, który ją tak bardzo skrzywdził i nieważne czy zrobił to świadomie, czy nie. Niby z takiego dobrego rodu, a nikt nie zadbał nawet o jego edukacje współżycia z kobietami.
- Tu nie ma reguły, serce nie sługa. Nie wmówisz mu, że jest inaczej, nieważne jak bardzo chciałabyś to zmienić.... Nie powinnaś się tym przejmować, prędzej czy później płomień uczucia zgaśnie, może to trwać dłużej albo krócej, ciężko powiedzieć. Czasami nowe osoby potrafią w tym pomóc i przyśpieszyć zmianę obiektu westchnień, ale nikt Ci tego nie zagwarantuje.... Tak zakochałem się bez wzajemności, chociaż niekoniecznie tak to powinno brzmieć. Gdy byłem młody i pierwszy raz zaznałem ciepła kobiety, myślałem, że jest ona dla mnie wszystkim, że to na będzie tą jedyną... Jednak czas pokazał, że bawiła się mną i wodziła za nos jak szczeniaka. - Uśmiechnąłem się głupkowata, w moim głosie nie było już słychać żalu czy niezadowolenia.
- Nie próbuj zapomnieć o tym, bo nigdy nie nauczysz się na błędach. Nie próbuj tego negować, tylko zaakceptuj i postaraj się iść dalej... Mogę go nie darzyć sympatią i to tylko przypuszczenia, ale na pewno jest wojownikiem, a my nie obarczamy winna innych za własne porażki... Nie mów tak, właśnie masz się zakochać i zaczerpnąć normalnego życia... Walkę z demonami możesz na jakiś czas zostawić mi. - Położyłem jej dłoń na głowie i poczochrałem jej mokre włosy z delikatnym uśmiechem na ustach.
albo ją przed sobą stworzę
Yui nie potrafiłby wybrać ulubieńca, każdego kochało się trochę inaczej przecież. "Może demon wybierał osoby za którymi tęskni się najbardziej.." splotła palce ze sobą. Każda teoria odnośnie tego co miało miejsce w lesie była co raz to gorsza. A wszystkie jasno wskazywały na to jak głębokim uczuciem darzyła pioruna. Nawet nie zauważyła kiedy to uczucie tak bardzo eskalowało! Ale odczuła je dopiero po tym jak się dowiedziała że obiekt jej westchnień ma narzeczoną. Pokręciła lekko głową na boki przypominając sobie ich ostatnie spotkanie w restauracji i to co powiedział jej wtedy. Miała żal że mógł coś takiego w ogóle powiedzieć, że insynuował jej że ta aranżacja jego rodu z Hiryu nic nie znaczy. Czy był aż tak głupi czy po prostu strasznie naiwny? Nie chciała teraz o tym myśleć.
"Tu nie ma reguły, serce nie sługa. Nie wmówisz mu, że jest inaczej, nieważne jak bardzo chciałabyś to zmienić...."
- .. szkoda.. - szepnęła cicho pod nosem w odpowiedzi na jego słowa. Ale nie na tyle cicho żeby nie dotarło to słowo do uszu rudzielca.
"Nie powinnaś się tym przejmować, prędzej czy później płomień uczucia zgaśnie, może to trwać dłużej albo krócej, ciężko powiedzieć. Czasami nowe osoby potrafią w tym pomóc i przyśpieszyć zmianę obiektu westchnień, ale nikt Ci tego nie zagwarantuje..."
Przez chwilę mógł dojrzeć w jej oczach iskrę nadziei. Lekko się uśmiechnęła na drobne pocieszenie że to uczucie może faktycznie przeminąć. Zgasnąć na zawsze jak kompletnie stopiona świeca. Tylko potrzeba było czasu. Może gdyby go widziała w towarzystwie Yony to przyspieszyłoby to proces odkochania. Wiedziała że będzie bolało, ale czy zrobi to już jakąś różnicę od tego co obecnie czuła?
"Tak zakochałem się bez wzajemności, chociaż niekoniecznie tak to powinno brzmieć. Gdy byłem młody i pierwszy raz zaznałem ciepła kobiety, myślałem, że jest ona dla mnie wszystkim, że to na będzie tą jedyną... Jednak czas pokazał, że bawiła się mną i wodziła za nos jak szczeniaka"
- Oh.. - mruknęła słuchając jego historii o nieszczęśliwej miłości. - Tak mi przykro że Cię to spotkało.. - powiedziała nie kryjąc w głosie smutku. Dopiero po chwili wyłapując co powiedział. -.. zaznałeś.. ciepła.. kobiety? - wymamrotała wpatrując się w niego nieco intensywniej. - Chodzi o.. przytulenie? - spytała przechylając lekko głowę w bok. - Nie spodziewałam się że.. tylko tyle wystarczyło żebyś się w kimś zakochał.. ale mu siała być w takim razie bardzo wyjątkowa.. - skomentowała z czułym uśmiechem, przejawiając odrobinę smutku. Było jej przykro że Kagami został w młodości przez kogoś w taki sposób skrzywdzony. Niemniej jego głupkowaty uśmiech na końcu tej wypowiedzi dodawał otuchy, że już nie czuł bólu. Że to co złe i bolesne, już przeminęło.
"Nie próbuj zapomnieć o tym, bo nigdy nie nauczysz się na błędach. Nie próbuj tego negować, tylko zaakceptuj i postaraj się iść dalej..."
Rozdziawiła lekko usta słysząc te słowa. -.. zaakceptować i.. iść dalej.. - powtórzyła po nim biorąc sobie jego słowa tak bardzo do serca. Dawał jej same dobre rady przecież, nie mogła ich nie przyjąć, zwłaszcza że czuła że płyną z wnętrza jego dobrego serca.
"Nie mów tak, właśnie masz się zakochać i zaczerpnąć normalnego życia... Walkę z demonami możesz na jakiś czas zostawić mi."
Gdy położył jej dłoń na głowie, delikatnie czochrając jej mokre, białe włosy aż sama się uśmiechnęła do niego łagodnie, ani na chwilę nie przestając patrzeć mu w oczy.. w końcu nie mogła zjechać niżej spojrzeniem, nie wypadało się gapić na nagie ciało chłopaka stojącego przy niej. Na szczęście już widziała go kilka razy bez ubrań i zdołała się przyzwyczaić jakoś, ale skupianie spojrzenia na twarzy było kluczowe akurat.
- Dobrze.. zostawię walkę z demonami Tobie.. dobrze sobie musisz z nimi radzić skoro nie masz na sobie ani jednej blizny.. czy aby napewno wzrok jest twoim zmysłem a nie dotyk? - spytała lekko zaczepnym tonem głosu, kompletnie do niej nie pasującym. Być może dlatego że nigdy przy nikim on nie ujrzał światła dziennego. Czyżby Kagami miał na nią tak dobry wpływ że pomagał jej powoli wyściubić nosa ze swojej przerośniętej muszli, w której była schowana?
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Nie ma czego, tak działa życie.... Ignorowałem wszystkie przeciwności to, musiałem się sparzyć.... - Zaśmiałem się lekko, gdy nie do końca zrozumiała, o co mi chodziło. Była dorosłą kobietą, która już dawno mogłaby urodzić potomka, ale mimo tego nie orientowała się w tych sprawach. Było to odrobinę zabawę i urocze, aż szkoda byłoby ograbiać ją z tej niewinności, ale musiała wiedzieć, co takiego oznaczają takie zwroty, gdyby ktoś kiedyś jej zaproponował.
- Niee, to nie oznacza przytulenia, ale może niektórzy tak mają, że tyle im wystarczy... Ciężko powiedzieć... Ten zwrot oznacza seks i to z reguły on potrafi mocno zawrócić młodym mężczyzną. Jakby jak otworzysz te drzwi, to wchodzisz w nowy świat i pokusę, nad którą trzeba zapanować. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak rozróżnić pożądanie od miłości. Jest niewielka różnica, z czasem łatwo ją odnaleźć w tych dwóch silnych uczuciach. - Skończyłem jej zdawkowo tłumaczyć, na czym polega różnica, chociaż i tak najlepiej, jak sama pozna różnicę, żeby mogła być świadoma, co dokładnie czuje, niż kierowała się tylko moim wskazówkami. Uczenie się na własnych błędach było najlepszą rzeczą, wtedy na pewno się wszystko zapamiętam.
- Może tak jest, kto wie... A może po prostu unikam konfrontacji, jak robi się zbyt niebezpiecznie. - Zaśmiałem się lekko, czy przeszkadzałoby mi nieposiadanie pamiątkę po walkach? Kompletnie nie, chociaż większość zabójców miała znamiona po odniesionych ranach, dowód ich męstwa. We wspólnych łaźniach wszystko idzie zobaczyć, tak samo, jak usłyszeć. Plotki na mój temat był najróżniejsze, od tych o zdradzie po te o moim tchórzostwie.
- Tak na pewno mam wzrok, nie potrafię wyczuwać nikogo przez drgania. Chociaż to na pewno ułatwiłoby obronę przed martwymi polami w polu widzenia. Ale wtedy wystarczy tylko dużo machać głową i liczyć, że nic akurat nie zachodzi Cię od tyłu. - Ciężko było mi sobie wyobrazić inny zmysł, dzięki wzrokowi wszystko było wyraźne nawet z większego dystansu.
albo ją przed sobą stworzę
Mógł z tym mieć rację, ale to nie było do końca sprawiedliwe. Skoro ignorował przeciwności to znaczyło tylko jedno, tamta kobieta musiała zrobić na nim spore wrażenie, musiała być bardzo ważna dla niego. Tym bardziej było przykre że musiał przejść przez ten zawód miłosny.
Jedyne z czym może Suki była zaniedbana to może z rozmowami na temat kontaktów damsko-męskich. Może było to dość trudny temat dla jej nowych rodziców a może liczyli że ich to ominie kompletnie gdy wydadzą córkę za kogoś. Ta opcja niestety nie wyszła, bo rody z którymi Hayamiri miała być sparowana nie były zainteresowane małą przybłędą bez rodowodu. Kagami był jednak na tyle uprzejmy że postanowił dokształcić białowłosą.
"Ten zwrot oznacza seks i to z reguły on potrafi mocno zawrócić młodym mężczyzną."
- ..huh.. se.. seks..? - powtórzyła dosłownie w mgnieniu oka nabierając na buzi karmazynowej barwy. Słuchała go z uwagą, nadal starając się wpatrywać w jego twarz bo nie miała nawet gdzie uciec wzrokiem zbytnio, a już napewno nie w dół jak zabójca nic na sobie nie miał przecież.
"Jakby jak otworzysz te drzwi, to wchodzisz w nowy świat i pokusę, nad którą trzeba zapanować. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak rozróżnić pożądanie od miłości. Jest niewielka różnica, z czasem łatwo ją odnaleźć w tych dwóch silnych uczuciach."
- .. aha.. - mruknęła nieco niepewnie, ten temat nie był dla niej czymś naturalnym. Nigdy nawet się z nikim nie całowała, nie wspominając o całej reszcie w której była kompletnie zielona. Choć w tym momencie to karmazynowa, sięgnęła aż dłonią do płatka lewego ucha żeby go ścisnąć między zimnymi palcami. Po czym przyłożyła dłoń do zaczerwienionego policzka.
- .. um.. a.. a na czym.. polega ta.. różnica..? - spytała trochę zaciekawiona. Aż sama była zaskoczona tym że ośmieliła się spytać go o to. Z drugiej strony, kto inny miał jej udzielić takich przydatnych informacji jak nie ktoś, kto był już dość dobrze obeznany w tym temacie. No i nawet jak nie chciała tego przed sobą przyznać, to trochę ją ten temat ciekawił. Tak tyci tyci..
"Może tak jest, kto wie... A może po prostu unikam konfrontacji, jak robi się zbyt niebezpiecznie."
- W to akurat nie wierzę.. od kilku dni ćwiczymy razem.. regularnie.. widziałam a raczej bardziej czułam.. co potrafisz.. - skomentowała nadal jeszcze czerwona na buzi od tematu, który przed chwilą został poruszony. - Twojego zmysłu nie da się wykorzystać przeciwko Tobie aż tak.. o ile w ogóle.. zamkniesz oczy i masz spokój.. a ja cały czas coś czuję.. mniej lub bardziej.. ale zawsze.. - powiedziała ze spokojem. - Chciałbyś się zamienić? Gdybyś mógł? - spytała z czystej ciekawości.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Na czym polega różnica, chociaż by na tym, że gdy Ci na kimś zależy to jesteś w stanie przełożyć jego dobro nad własne, jego potrzebny nad swoje. W pożądaniu chcesz tylko brać i czerpać, tak długo, jak woda jest w stanie ugasić i zaspokoić twoje pragnienie. A gdy to przestanie być wystarczające pójdziesz dalej do innego źródła. Chociaż nic nie jest oczywiste i nie każdy ma tak samo, to już zależy od Ciebie i twoich indywidualnych potrzeb. No i fakt, że pożądanie szybciej się wypala niż miłość, chociaż intensywność bólu potrafi być dokładnie taka sama. - Teraz trochę bardziej przyłożyłem się do wyjaśnień, aby miała pełny obraz sytuacji, aby wiedziała jak mniej więcej, ja to widziałem i, że to nie była jedyna perspektywa, jaka istnieje.
- Nigdy nie wiadomo... - Skomentowałem z delikatnie cwaniackim uśmiechem, czy już tak dobrze zdołała mnie poznać, czy może po prostu chciała być miła? Ciężko powiedzieć, ale jedno było pewne nie byłem tchórzem, nie chciałem umierać, ale też pycha i arogancja, czasami przeze mnie przewiała i kiedyś mogę się rzucić z motyką na słońce. - Wszystko się da wykorzystać, wystarczy mnie oślepić i tracę swój zmysł, nie będę w stanie walczyć przy pomocy samego słuchu. A drgań nie wyczuje... - Odpowiedziałem jej krótko, może mogłem mieć większą kontrolę na tym, kiedy chce go użyć, ale gdy ktoś wyłupi mi obydwoje oczu, będzie to koniec. Dobrze, że Kanuchi miał inne zmysł niż wzrok, ale było bardzo marne pocieszenie, praktycznie zerowe.
- Nie, nie zamieniłbym się. Już przywykłem do mocnych i słabych stron, nie chciałbym mieć innego. Taki się urodziłem i niech tak zostanie. A teraz czas do spania. - Ziewnąłem przeciągle i rozprostowałem ramiona na boki, poszedłem prosto do futonu, w którym rozłożyłem się i uciąłem sobie drzemkę, w międzyczasie burza przestała padać, a z horyzontu padały pierwsze promienie słoneczne.
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|