W tej chwili zaś zmierzał w stronę Kioto. Niestety nie dał rady tam dotrzeć przed wschodem i zmuszony był przystanąć w najbliższym mieście. Być może gdyby był śmiertelnikiem spieszył by się ku celowi podróży, lecz w tej chwili znacznie bardziej chciał odwiedzić dzielnicę czerwonych latarni. Często oddawał się w ręce gejszy, lub innych kurtyzan, co jak można było się domyślić było jedną z największych przyjemności, tym bardziej, że większość nocy kończyła się wtedy wyśmienitym posiłkiem. Dziś plan był podobny, znaleźć kogoś dostatecznie pięknego, zamówić usługi i posilić.
Przechadzał się bez pośpiechu ulicami z delikatnym uśmiechem na ustach. Lekko zamyślony, ciągle myśląc o tym jaką formę sztuki przyjmie jego dzisiejszy żer.
Gdyby postanowił wstąpić w ciemną wnękę, początkowo by niczego nie ujrzał. Dopiero dotarłszy do skrzyżowania między budynkami musiałby skręcić w prawo, by wreszcie jego oczom ukazało się skulone na ziemi dziecko. Białe włosy natychmiast przykuwały uwagę, podobnie jak krew mozolnie wypływająca z odrobinę wykrzywionego nosa, na którym kwitł całkiem okazały siniak. Być może byłby łatwym, smakowitym kąskiem, gdyby nie pokrywający jego skórę i ubrania brud oraz sylwetka jasno sugerująca, że nie było na jego kościach zbyt dużo mięsa. Jego oczy były zaczerwienione, ale łzy zdążyły wyschnąć, pozostawiając ślady rozmazanego brudu. W prawej dłoni trzymał kendamę, którą nieco niewprawnie próbował się bawić. Wyglądał na głęboko zamyślonego, mimo że ewidentnie czuł ból, który zmuszał go do oddychania przez usta.
cross out the ones who heard my cries and watched me weep
Z każdym kolejnym krokiem krew zdawała się być w pewien sposób zepsuta, niedobra, wręcz obrzydliwa... Jednak Shizuki ciągle próbował pocieszać się tym, że być może na końcu tego nieprzyjemnego zaułka czeka na niego prawdziwa piękność czekającą na pożarcie. Jakież było jego rozczarowanie gdy zobaczył pod swoimi nogami dzieciaka, wychudzonego obrzydliwego i pobitego dzieciaka. Na pewno go nie ruszy. Zabawne, bowiem dla Shizuki wystarczyło być brzydkim i no cóż było się całkowicie bezpiecznym.
- Co tutaj robisz? To nie jest miejsce dla dzieci. Tym bardziej nie takich jak ty - skrzywił się wyraźnie. Byłby w stanie zrozumieć piękną dziewczynkę powoli przygotowywaną do zawodu gejszy bądź zwyczajnej prostytutki. Jednak chłopiec? Do tego wychudzony, wątły i jakiś taki nijaki?
Shizuka przyjrzał mu się dokładniej po chwili... Fakt iż bachor płakał jakoś go nie intrygował, ale oczy... Oczy miał zdecydowanie specjalne. Żółte ze źrenicami takimi jak posiadają demony... Czyżby jedno z jego rodziców było demonem? Być może odziedziczył choć szczyptę wyglądu od lepszych wersji ludzi mimo, że sam pozostawał gorszym gatunkiem? Postanowił dopytać o to po krótkiej chwili:
- Kim są twoi rodzice?
Nie możesz odpowiadać w tematach