Ayumu obserwował to wszystko z grzbietu konia z absolutnie znudzoną miną. Pory roku zmieniały się i przemijały, taka była natura rzeczy, której w żaden sposób nie zamierzał kwestionować, tak samo jak i w tym momencie niezbyt miał ochotę cały krajobraz doceniać. Jedyne co plątało mu się po głowie to to dlaczego właściwie on musiał tutaj cierpieć.
Podróż nie była ani krótka ani szczególnie przyjemna. Towarzystwo było sztywne i chłopak o wiele chętniej znajdowałby się na placu treningowym w pełnym słońcu, niż obijał sobie pośladki w siodle, niebotycznie się przy tym nudząc. Pokonywany przez nich szlak pozbawiony był jakichkolwiek niespodzianek; nic czego nie można było się spodziewać po jednym z pięciu głównych traktów kraju.
Na jego miejscu powinien znajdować się Ryota, ale z nieznanych nikomu, a przynajmniej jemu, przyczyn, ojcowski palec wskazał właśnie na niego. Próby przekonania go by zmienił zdanie, spełzły oczywiście na niczym. Ojciec był nieprzejednany, a po paru podjętych próbach wzbudzenia w nim jakichkolwiek odruchów, również wkurwiony. W końcu jednak mu przeszło. Głównie dlatego, że nie poświęcał synowi aż tyle uwagi, by zaprzątać sobie głowę jego naburmuszoną miną, której przecież też nie był w stanie utrzymywać cały czas.
W końcu jednak dotarli do miejsca swojego przeznaczania, witając do Sendai. Z tego co wiedział, miasto było stosunkowo nowe, ale jego umiejscowienie sprawiało, że było chętnie zaludniane. Ludzie więc mrowili się na ulicach, ciekawskim spojrzeniem obrzucając przybyłych, którzy kierowali się w kierunku wznoszącego się nad miastem zamku.
Kiedy dotarli i zdali konie, Ayumu został odesłany do ogrodów. Jasnym stało się, że jego obecność nie była nikomu zbytnio potrzebna i sprawy które przyjechali tutaj załatwić należały tylko do jego ojca i pana tej posiadłości.
Udał się posłusznie za służącym, który wskazał mu drogę i który też pożegnał się z nim przy wejściu do ogrodu. Szybkie rozejrzenie się, parę kroków w głąb, potrafiły jasno dać do zrozumienia, że nie był to pierwszy lepszy skrawek zieleni. Przeznaczono na niego spory obszar, do tego starannie zaplanowany, a jednocześnie posiadający nutę dzikości. Ścieżki wiły się i kręciły, niekiedy zmieniając w mostki i pozwalając przejść nad wodnymi oczkami, w których kręciły się kolorowe rybki. Nie pozostawało więc nic innego, jak rozpocząć swoją powolną i jakże nudną przechadzkę.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Kiedy tylko zauważyli obecność nieznajomego, najwyższy chłopak uśmiechnął się i ruszył w jego stronę.
- Ty musisz być Nishiōji Ayumu. Czekaliśmy na ciebie, chodź. - powiedział przyjaznym głosem wskazując ręką, by podszedł bliżej nich.
- Nazywam się Date Tomomune. To mój młodszy brat Munemura a to nasza siostra Yōhime. - przedstawił po kolei każde z dziecko. Sam był delikatnie wyższy od Ayumu, choć jego postura zdawała się być szczuplejsza. Z kolei młodszy z braci był o wiele bledszy od pozostałych o niezwykle ciemnych i przenikliwych oczach, które sprawiały wrażenie, że chcą zajrzeć prosto w duszę innej osoby. Dziewczynka z kolei kurczowo trzymała młodszego z braci za rękę i na w pół będąc skryta za nim co jakiś czas wychylała się jakby chciała spojrzeć na nieznajomego. Jednakże jej oczy wydawały się dziwne, blade i pozbawione blasku a spojrzenie kierowało się gdzieś w bok, z dala od Ayumu.
- Chodź, siadaj. Mamy zieloną herbatę i dango. Zapewne jesteś zmęczony i głodny po podróży. - Tomomune zaprosił swojego gościa do drewnianego stołu, który przy bliższym zapoznaniu okazał się być zrobiony z bambusa. Chłopak usiadł dopiero wtedy, kiedy wszyscy inni zasiedli do stołu chcąc w ten sposób okazać szacunek gościowi.
- Opowiadaj jak było podczas podróży! Na pewno wiele ciekawych miejsc zobaczyłeś, prawda? - zapytał sięgając po jedno z dango. Nim jednak Ayumu zdołał otworzyć usta, siedząc obok niego dziewczynka odwróciła głowę w jego stronę i 'przyglądała' mu się przez dłuższą chwilę, aż wreszcie bez żadnego ostrzeżenie uniosła drobną dłoń i dotknęła jego policzka. Uśmiechnęła się szeroko obdarzając go najpiękniejszym uśmiechem pozbawionym jedynki.
- Yōhime, przestań! Tak nie wypada! Wybacz jej, proszę, to jej sposób na 'poznawanie' ludzi. - westchnął Tomomune spoglądając ze smutkiem w stronę dziewczyny. - Nie ma nic złego na myśli... masz. - sięgnął po dango, kiedy Yōhime zabierając dłoń z policzka Ayumu zaczęła szukać miski z przysmakiem po stole.
- Dziękuję. Ayumu, lubisz dango? - zapytała cicho, jednocześnie machając nogami zadowolona, kiedy wsunęła jedną kulkę do ust.
- Nishiōji Ayumu, miło was poznać - pochylił się lekko, w grzecznościowym ukłonie. Jakby nie patrzeć, miał przed sobą dzieci gospodarza, a wychowano go na tyle dobrze, by był w stanie pamiętać o jakichkolwiek przejawach kultury osobistej. Na ustach zamajaczył mu też lekki uśmiech, sugerujący że grzeczności nie były tylko i wyłącznie wymuszoną koniecznością, bo potencjalne towarzystwo znajdował jako jak najbardziej pożądane.
Oczy kryjącej się za starszym chłopakiem dziewczynki wyglądały dziwnie. Zauważył to od razu i nawet kiedy miał obok niej jej brata, którego spojrzenie przeszywało na wskroś, był w stanie wyłapać te różnicę. Co pierwsze jednak nasunęło mu się na myśl to to, że może była na coś chora, albo coś gdzieś daleko za nim okazywało się nad wyraz interesującym.
- Tylko trochę - odpowiedział, ruszając za swoim gospodarzem do stołu i zajmując przydzielone mu miejsce, które jak się okazało, znajdowało się obok dziwnej dziewczynki. Mimo, że bardzo chciał zajrzeć w te jej absurdalne oczy i rozwikłać ich zagadkę, starał się spojrzenie zogniskować na Tomomune, który robił wszystko, by zająć go rozmową i nie pozwolić, by poczuł się zaniedbany. Zanim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, drobna dłoń wyciągnęła się w jego kierunku i dotknęła policzka.
Nie ciężko było się domyśleć, że absolutnie nie był na to gotowy. W ich czasach nawet dzieci, szczególnie tych bogatszych i bardziej prominentnych rodzin, przy spotkaniach bywały powściągliwe. Trzymały ręce przy sobie, a już na pewno nie dotykały obcych po twarzy, jakby był to najnormalniejszy gest na świecie. Ayumu wzdrygnął się, kompletnie zaskoczony i z dłonią w połowie drogi do talerza z dango.
- Poznawanie...? - wymruczał, ewidentnie bardziej do siebie, jak do kogokolwiek innego, obracając tę frazę na języku. Spojrzenie utkwione w małej napastniczce nagle jakby rozjaśniło się, kiedy brwi na moment tylko drgnęły ku górze. Nikt nie raczył uprzedzić go, ze młoda wnuczka Date Masamune była niewidoma. Na pewno nie jego ojciec, może uznając, że jego syn był tego zwyczajnie świadomy. Istniała też możliwość, że ktoś kiedyś, a nawet całkiem niedawno, kiedy tylko perspektywa wyprawy zamajaczyła na horyzoncie, udzielił mu podobnej informacji, ale ten uznając ją za absolutnie nieprzydatną, zwyczajnie się jej z głowy pozbył. Teraz jednak to dziwaczne spojrzenie nabrało sensu. Co nie zmieniało faktu, że mogła trzymać ręce przy sobie.
- Na prawdę, nic nie szkodzi - uśmiechnął się w kierunku jej brata, zaraz jednak znowu kierując spojrzenie na Yohime, która zadała mu niezwykle ważne pytanie - Ależ oczywiście. To jedna z moich ulubionych przekąsek, jeśli mam być szczery - po prawdzie była mu absolutnie obojętna, ale odrobina kłamstwa chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziła. - Wracając do pytania - zerknął znowu na Tomomune - Tak na prawdę chyba pierwszy raz udałem się tak daleko - do tego absolutnie bez powodu - Prawdę powiedziawszy, sama droga nie była aż tak ciekawa. Trakt ciągnie się od wioski do wioski i jest nad wyraz spokojny, a mieszkańcy tych mieścin wyglądają tak samo. Muszę jednak przyznać, że te okolice naszego kraju posiadają pewien wyjątkowy urok. A wy, jak najdalej byliście poza zamkiem?
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
- Hm.... w sumie to byliśmy raz w Kioto z bratem. No i w innych, pomniejszych miejscowościach. Wiesz, ojciec chce nam pokazać jak najwięcej... oraz podzielić się swoim doświadczeniem. - dodał ciszej doskonale wiedząc, że nie musi nic więcej dodawać. Jego rola jako dziedzica rodu z racji bycia pierworodnym była z góry narzucona i ustalona przez ojca, nie pozostawiając nawet drobnej luki na jakiekolwiek zmiany. Każdy w tym świecie miał swoją rolę i musiał ją wypełnić.
Zwłaszcza Youhime, która do tej pory milczała skupiając się na słodkościach i cierpkiej w smaku herbacie.
- Zresztą, pewnie mało cię to wszystko interesuje i jesteś zmęczony po podróży. Przygotowano ci pokój niedaleko naszego, więc w każdej chwili Yoshiko może cię tam zaprowadzić. Jeżeli oczywiście chcesz. - powiedział pospiesznie Tomomune, jakby w obawie, że zbytnio zamęcza swego gościa.
- Chcesz zobaczyć nasze zwierzęta? - odezwała się nagle dziewczynka, na powrót skręcając ciało w stronę siedzącego obok chłopaka, skupiając tym samym całą swą uwagę na nim.
- Youhime. - skarcił ją brat, lecz ta zdawała się w ogóle nie dosłyszeć jego ostrzejszego tonu. Chwyciła za to Ayumu za dłoń i zsunęła się z krzesła, ciągnąc go za sobą.
- Chodź! Zaprowadzę cię! - rzuciła wesoło i już miała postąpić krok do tyłu, kiedy drogę zaszedł jej Tomomune. Wyciągnął dłoń w jej stronę i pstryknął palcami w jej czoło, skutecznie usadzając ją w miejscu.
- Nie ciągnij go. To nasz gość, więc powinnaś okazać mu szacunek. Księżniczki tak się nie zachowują.
- Ale chce zobaczyć nasze zwierzęta! - żachnęła się dziewczynka, nieznacznie cofając i stając na równi z Ayumu.
-[b] Tego nie powiedział. Znowu coś dopowiadasz. - chłopak uniósł brew i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Ale... na pewno tak pomyślał! Prawda, prawda? - odwróciła głowę w stronę Ayumu i wyglądało to tak, jakby przyglądała mu się intensywnie. Z tą różnicą, że twarz była skierowana lekko w bok, a wzrok skierowany gdzieś ponad jego ramię.
Nie możesz odpowiadać w tematach