- Był już wtedy rozkaz odwrotu. Nie było mowy o zwycięstwie. - skomentowała otwarcie łowczyni kamienia wyraźnie oceniającym wzrokiem biorąc głęboki wdech - Ale może nawet dobrze, że tego nie powiedziałaś, patrząc na to, jak Sai emocjonalnie reaguje teraz mogłaby... Nie, nie potrafię sobie wyobrazić większej głupoty w tej sytuacji, po za błaganiem tej dwójki na kolanach o życie Kamy. - wzruszyła lekko ramionami biorąc ostrożny łyk herbaty - Nawet uwierzyłabym, że może jakimś cudem potrafiła odkryć, że te niemal nieistniejące dla moich uszu jęki człowieka wzywającego Izanami-sama należały do niego. W sumie więcej rzeczy mogło się spartolić, gdyby ten durny demoni instynkt nie powstrzymał go od dalszej walki. Tak więc... lepiej nam mogłoby pójść jedynie, gdyby Ayumu pilnujący drzwi ją wtedy ogłuszył.
Stłumiła wszelkie pozytywne emocje, jaka wywołała ta nagła deklaracja. Nie obchodziło nią nigdy, co ktokolwiek o niej myślał, na podstawie jakiś plotek, jej klasy społecznej, czy zachowań. Kiwnęła jedynie lekko głową, uznając że ma rację z tymi wybrykami Fukuro.
- W najgorszym wypadku zabiliby siebie nawzajem, doprowadzając do śmierci wielu cywili. - odparła z chłodem dodając - W najlepszym, ktoś z nich skończyłby bez ręki i nauczyliby się, że coś śmiesznego z tego wyjdzie. Bo obawiam się, że tylko w taki sposób się czegoś nauczą.
Może była ogromną pesymistką, jednak Tatsu nie miała wątpliwości, że najlepszą nauczycielką była tragedia i śmierć przychodząca z Izanami-sama. Jeśli Ne nie nauczyli się niczego, w kontrolowanych i bezpiecznych warunkach, niech wylądują w samym sercu tego konfliktu. Może to ich czegoś nauczy...
- Oby. - odpowiedziała sucho dodając - Kierunku bezmyślnej szarży Saiyuri nie sprawdziłam, gdy biegłam ratować Yonę. Nie mogę zapobiegać każdej tragedii. Szczególnie tych powstałych przez nieprzewidywane emocje.
Czasami łowczyni kamienia myślała, że emocje to powód wielu porażek. Dla demona było to uleganie zwierzęcym instynktom. Dla zabójców był to moment zawachania, podczas którego zwierzę zyska okazję do ataku lub ucieczki. Przewagą demonów był jednak fakt, że mogą śmiertelny błąd popełnić tylko w jeden sposób: pozwalając sobie obciąć szyje. Łowcy demonów mają cały bogaty repertuar ran kończących walkę, które demon może zwyczajnie zregenerować.
- To co go zaskoczy, na pewno pomoże. Choć jeśli się mylimy, klaśnie, zamieni się z tobą i będzie mógł w spokoju uciec. - łowczyni kamienia zamyśliła się ponownie - Najlepiej byłoby mu uniemożliwić klaskanie. A to tylko można zrobić łańcuchem. Tylko jak mi go rozerwie, to mogę nic nie być w stanie już zrobić.
Próbowała za wszelką cenę powstrzymać szarpającą się ciemnowłosą, zerkając kątem oka na swój łańcuch. Powinna w sumie po niego sięgnąć najpierw, zamiast tak niebezpiecznie skracać dystans:
- I uważasz z powodu tego listu, że byłby do tego zdolny. By porzucić człowieczeństwo, stać się potworem, tylko po to by zemścić się na tobie! W małżeństwie, w którym nic nie było? - wykrzyknęła otwarcie Tatsu dodając - Słyszałam od Yony, co zastała tam na górze. Brutalnie zdarte symbole Minamoto. Twoja moneta, żeton, kamień. Cokolwiek to jest to potwierdza. Sendo miał jakieś połączenie z Minamoto, które doprowadziło tego Kaito do podbicia tej durnej posiadłości. Ci zaś mają połączenie z Korpusem, co łączy się czemu go zdradził. Jeśli ciebie nienawidził i zamienił się przez ciebie, czemu nie przejął tego domu. Byłoby to szczególnie łatwe, patrząc w czyjej strefie wpływów jest Nagoja, a w czyjej Osaka.
Jeśli Mori zaczynała się uspokajać, łowczyni kamienia zaczynała powoli wycofywać swój uścisk, chcąc złapać za swój bezpieczny łańcuch, ganiąc siebie w myślach:
"Muszę w końcu znaleźć rzemieślnika, który uszyje mi ubranie z łańcuchem, który nie rzuca się w oczy niezakryty. Pełne osiem metrów jest zawsze przydatniejsze od dwóch"
Dopiero po propozycji Mori, odnośnie wspólnych odwiedzin Takeshi-senpai umysł Tatsu połączył wszystkie fakty:
- Pokażesz mu ten nowy oddech... Z łukiem... - odparła neutralnym głosem Tatsu, mając wrażenie, że nie jest przekonana co do jego możliwości - Nie da się ściąć głowy łukiem. Chyba, że jego liniane coś byłoby z nichirin. - przyznała swój steptycyzm dodając - Jednak... nie wiem, jaki byłby mój powód zawracania mu głowy. Nie mam w sumie nic, co byłoby warte pokazania... A jeszcze powiedziałabym coś, co nas wszystkich naradzi...
W jej głosie narastała niepewność i przerażenie. Nie chciała narzucać się swojemu Hashirze. On miał swoje rzeczy do zrobienia, ona zaś swoje. Wykonywali swoje obowiązki, a dzięki swojej roli w Cieniach mogła mu pomagać bez wychodzenia na atencjuszkę. Nie chciała wyjść na lizodupa, co szuka go po całej Japonii, opowiadając mu o swoich osiągnięciach, tylko po to, by zostać jego następczynią. Czy w ogóle chciała zostać jego następczynią? Ktoś taki jak ona, z przeszłością, której nigdy nie chciałaby ujawniać...
Zabójczyni kamienia pogrążyła się w przemyśleniach, zamieniając się w kamienny posąg (zaciśnięty rękoma wokół Mori, jeśli dalej się szarpała).
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Istniała nie mała szansa, że ta Kizuki mogła zabić ich podczas tego kwadransu, czy jak wiele zostało do wschodu Słońca. Może by przez to też umarła, jednak sama Tatsu wątpiła, by Kizuki żyjąca Izanami-sama wie jak długo nie miała jakiś sposób, by uchronić się przed Słońcem. Jeśli któryś z nich umarłby z tego powodu, to na miejscu ich Stwórcy, który tak ich wyróżnił, zapadłaby się w podziemie. Nie mogła nawet wymyśleć równie głupiej śmierci u normalnych ludzi, poza jakimś pijakiem, który udusił się sake.
- Możesz nawet dolać trochę alkoholu do tego toastu... W końcu... tak trzeba.
Odrzekła z lekką niepewnością, zdając sobie sprawę, że niestety do nich stosuje się alkohol. A przynajmniej, według tego co sobie zdawała. Jeśli nie zostanie w tej kwestii wyprowadzona z błędu, była gotowa dla samej symboliki przełamać wieloletnią abstynencję.
Łowczyni kamienia zareagowała srogim wzrokiem na półżart Mori mówiąc:
- Gdybym miała wyrywać ręce, każdemu dupkowi, nie miałby kto w nim walczyć.
Tatsu zdawała się wyraźnie nie wychwycić, że półżart Mori, był faktycznie żartem.
- Może dlatego, że czekał na kolegów. Nie wiedząc, że już nie wrócą z polowania. Jedyne co mam pewność to fakt, że ta Kizuki wiedziała o ataku na Yonezawę, a jednak była tutaj. - wzruszyła lekko ramionami mówiąc - Jestem ostatnią osobą z nas, która wie jak ten typowy samuraj może się zachować. To ty z Ayumu powiniście wiedzieć najwięcej. Wiem tylko, że demon to zwierzę, które dla przeżycia kolejnej nocy zrobi wszystko.
Powędrowała za wzrokiem Mori w kierunku łańcucha, wzdychając lekko pod nosem:
- Wiem, jak walczyć kosą, krótszymi kusarigamami i bronić się bez broni. No i bić się samym łańcuchem. Nic czego nie nauczał Takeshi-sensei. - wzruszyła lekko ramionami - Może martwię się na zapas, bo nigdy łańcuch mi nie pękł. Ale sama wiesz, jaka jest podstawowa zasada walki przy użyciu oddechu kamienia: Trzymaj wszystko na dystans łańcucha.
Nie wiedziała jednak, jak zadziała jej oddech, gdy zostanie tylko z samą kosą. Sam oddech nie działał dość dobrze z tylko jednym dostępnym końcem, sprawiając że pokaźny oręż użytkowników kamienia, był ich największą zaletą, a jednocześnie wadą.
Tatsu zdawała się być ciągle w swym kamiennym zamyśleniu, nie dając sobie poprawić nastroju komplementami. A przynajmniej tak to się zdawało. Można było nawet sprawiać wrażenie, że słowa do niej nie docierają, gdyby nie jedno z nich, które zmrużyło wyraźnie oczy Tatsu:
- Lansować?
Patrzyła ostrożnie na ruchy Mori, mając w ręku łańcuch, jakby znowu zaczęła się krzywdzić. Patrzyła z zastanowieniem na konstrukcje tego łuku, łapiąc się delikatnie drugą ręką za brodę:
- Ma to jakiś sens. Chociaż dalej nie widzę sensu w łuku. - odparła w zamyśleniu mówiąc - By dobić demona musisz i tak do niego podejść. Nie wiem jak z daleka możesz strzelać, ale im dalej strzelisz, tym trudniej będzie ci dobić. Bo gdy się zbliżysz, demon może się w tym czasie zregenerować. Choć podobnie myślałam sprzed Minamoto, że kunaie są bezużyteczne i Yona to ćwicząca tylko marnuje czas. Kaga udowodniła swoim oddechem, że może jednak jest w nich metoda, na to by zająć czas nawet Kizukiemu.
Podnosząc się powoli z miejsca, spojrzała na obecny stan Słońca mówiąc:
- Jak będziesz gotowa pokazać Takeshiemu-sensei pokazać swój oddech to ja będę gotowa. Jeszcze nie wiem w sumie z czym, ale na pewno z czymś. Bo chwalenie się rangami, które sam mi dawał, to jak chwalenie się przed mistrzem miecza swoim nichirin, które to on wykuł.
Podniosła się powoli z miejsca, będąc gotowa pożegnać Mori, o ile ta ją nie zatrzyma.
z/t x2
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Nie możesz odpowiadać w tematach