- Ja to wszystko rozumiem. - zaczął, podnosząc ręce do góry tak, jakby Nishioji mu groziła kataną, a nie dźgała w klatkę piersiową palcem - Nie martw się. W razie takiej sytuacji mam przygotowany zwój z opisem wszystkich moich sekretów, tajemnic i rzeczy, których nie zdążyłem Ci powiedzieć. Mój smutny kolega nie przyjdzie do Ciebie z pustymi rękoma. Ale ja nie mam tyle doświadczenia, co Ty, więc musisz mi powiedzieć czy to wystarczające rozwiązanie. - dodał, jasno dając do zrozumienia, że i w tej sprawie nie zamierza się ugiąć. Zresztą podejrzewał, że Mori już zdawala sobie z tego sprawę, bo w innym przypadku nie mówiłaby o tym tak długo. Być może myślała, że dzięki tej historyjce uderzy w czułe nuty serca yoriki, ale się przeliczyła. Tym razem Hotta pozostanie twardy jak kamień.
Nie bardzo wiedział jak obchodzić się ze swoją żoną. Znaczy, niby wczoraj odkrył magiczny sposób na jej dobry humor, ale nie oznaczało to, że przeczytał całą instrukcję. Inaczej na pewno nie byłby tak zdziwiony tym, co zaszło. Rozumiał, że być może nie miała teraz ochoty na pocałunek, więc zaczął się odsuwać, aby po minucie zostać jeszcze bardziej zaskoczonym. Stara Mori wróciła? Tak szybko? Sam nie był w nastroju, więc nie wiedział bardzo co zrobić, ale zaraz wszystko się wyjaśniło. Kiedy go objęła, sam oddał uścisk i uśmiechnął się szeroko jak małe dziecko. Właśnie takiego ciepła mu zawsze brakowało. Zwykłe poczucie, że jest przy tobie ukochana osoba, która w razie problemów będzie stała obok. Siedział tak przez chwilę z bananem wymalowanym na twarzy i po prostu rozkoszował się chwilą. Jej ciepło, jej obecność, jej zapach. Wszystko sprawiało, że czuł się jak w domu. W szczególności do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego, jak wspaniale pachnie jego żona. Jego nos był narażony na o wiele więcej zapachów, niż nos normalnego człowieka, a jednak to właśnie przy Mori Sendo czuł się najbardziej komfortowo. Jej skóra, olejek, który używała do pielęgnacji swoich włosów - wszystko to sprawiało podświadomie, że w jej towarzystwie yoriki się rozpływał. Potrzebował do tego jednak kłótni, a następnie osobliwego pogodzenia się, żeby w pełni to docenić. Warto było. Kolejna sprawa, która utwierdzała go w przekonaniu, że ze wszystkich ludzi, to właśnie Mori jest tą jedyną.
- Brutalna jak zawsze. - sam się zaśmiał na wspomnienie o strzeleniu go w twarz, po czym odsunął ją delikatnie od siebie tylko po to, żeby móc chwycić jej twarz w swoje dłonie. Chciał na nią patrzeć. Chciał widzieć jej oczy, usta. Pragnął tego cały czas, więc, jakby chcąc być pewnym, że mu nie ucieknie, położył swoje dłonie na jej policzkach - Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, ile mi dajesz. Pomimo tego, że jestem paskudnym mężem, Ty i tak czekasz na mnie w domu. Mogę wracać tutaj o każdej porze dnia albo nocy i wiem, że po prostu będziesz. Moja ukochana, piękna, wspaniała, trochę nazbyt agresywna, ale za to piekielnie pociągająca żona. - wyjaśnił, delikatnie śmiejąc się przy "agresywna" i dał jej krótkiego buziaka - Tylko moja. - powtórzył jeszcze i z błogim uśmiechem oparł swoje czoło o czoło małżonki - W ogóle to kto Cię nauczył tego chwytu? Choćbym chciał się wyrwać, to Twoje uda mi to uniemożliwią. Trenujesz jakieś sztuki walki? - zauważył, już całkowicie odrywając się od tematu uczyć. Wiedział, że Mori niezbyt lubiła się z nich odważać, więc delikatny żart był doskonałym sposobem na zmianę atmosfery. Musiał jednak przyznać, że faktycznie był pod wrażeniem! Sposób w jaki na nim siedziała pozostawiał mu małe pole do manewru, a co więcej, zaczynał mu się podobać, więc jeśli nie chce się o tym przekonać, to powinna go wypuścić.
- Nie mów mi, że ćwiczysz, żeby mnie pewnego dnia pobić? - rzucił jeszcze kolejnym żartem, odsuwając się delikatnie od twarzy Mori i mierząc ją dokładnie wzrokiem. Dałaby radę? W sumie ciało miała całkiem wysportowane, nierzadko zaskakiwała go swoją siłą, ale czy posiada wystarczające doświadczenie? Rozwiązanie tego dylematu wymagało od niego nawet podrapania się po brodzie, ale ostatecznie nawet to nie pomogło. Pozostawało przyglądać się żonie jeszcze intensywniej, dopóki nie poprawiła swoich szat. A niech sobie Hotta skorzysta od czasu do czasu!
Dlatego bąknęła coś po cichu z niezadowolenia, kiedy ten ją odsunął i przytrzymał za policzki. Domyślała się, że wyglądała jak sto nieszczęść, z potarganymi włosami i opuchniętą oraz czerwoną twarzą. Ponieważ nie mogła ruszyć głową, odwróciła wzrok, sugerując, że nie chciała, aby oglądał ją w takim stanie.
Dalej na niego nie patrząc, zaczęła słuchać jego słów. W końcu przeniosła na niego spojrzenie, kiedy wspomniał o czekaniu w domu. Szczerze zaskoczyły ją te słowa, bo jej zdaniem (być może skrzywionym przez poczucie winy) bardzo często się "mijali". Nie zdarzyło się to raz ani dwa, że kiedy jego nie było w domu, ona wyruszyła na walkę z demonami i wracała po jego wizycie i kolejnym wyjściu. O tyle dobrze, że rzadko kiedy musiała się z tego tłumaczyć, bo Sendo nie zawsze wiedział, kiedy rzeczywiście wyjechała. Argumentu, jakoby wracała do domu rodzinnego pospędzać czas z braćmi i siostrą, używała bardzo często, ale był on przy tym mało podejrzanym.
Uśmiechnęła się półgębkiem i wypuściła powietrze w formie cichego śmiechu po tych wszystkich komplementach i kolejnym pocałunku. Sprawa jednak zaczęła wyglądać inaczej w momencie, w którym wspomniał, że była "tylko jego". Wciąż się uśmiechała, ale jakby wymuszenie.
Na ten moment jej mąż nawet miał rację. Od prawie dwóch lat nie miała nikogo na boku i miała nadzieję, że to, na co pozwoliła sobie z tamtym mordercą po prostu odejdzie w niepamięć i nigdy do niej nie wróci. Zaczęło wracać dopiero, kiedy ponownie spotkała tamtego demona. Ale między nimi nie było jeszcze niczego poza jej zauroczeniem i głupkowatym pierdoleniem.
Mimo wszystko, nie czuła się w porządku. Nie mogła też jednak otwarcie o tym powiedzieć mężczyźnie, na kolanach którego właśnie siedziała, a ten uważał ją za "tylko swoją".
Na szczęście nie oczekiwał po niej żadnej reakcji, dlatego jedynie zaczesała sobie kosmyk włosów za ucho, gdy podjął się kolejnej wypowiedzi.
— Pojebało cię? — spytała, udając rozbawioną tą sugestią.
Owszem, trenowała. I pod jego nieobecność i w Yonezawie i po prostu ganiając demony po kolejnych lasach i miastach. Trenowała oddech kamienia i walkę młotem meteorytowym. Czy konkretnie ten "chwyt"? Nie, ten był spontaniczny, ale Sendo uświadomił jej, że mogła wyjść na zbyt silną jak na kobietę o jej posturze.
— Wiesz, ja tu nie siedzę bez przyczyny. Dalej pamiętam o tym, co chciałeś zrobić więc muszę pilnować, żebyś tego nie zrobił. Także — klasnęła dłońmi o swoje uda (przypominając sobie przy tym o wcześniejszym siniaku, przez którego znowu na chwilę się skrzywiła) — możesz im podziękować za jeszcze ponad półtorej doby ze mną. Nawet, jeżeli będę musiała tak do tamtej pory zostać.
Uniosła brwi w reakcji na kolejne pytanie zadane przez małżonka. Prychnęła pod nosem.
— Myślisz, że musiałabym coś ćwiczyć, żeby tego dokonać? — spytała nieco ironicznie, sugerując, że "taka zwykła kobieta jak ona", bez żadnego przeszkolenia, mogła go pobić w oka mgnieniu. Oczywiście szczerze tak nie uważała, ale jej rzeczywiście szło to nie najgorzej dzięki przeszkoleniu na zabójcę.
Nie potrzebowała dużo czasu, aby zauważyć, jak Sendo jej się przyglądał. Zrozumiała, że chodziło o jej szatę, która niekoniecznie już przylegała do niej tak dobrze jak wtedy, gdy ją zawiązała po wstaniu z łóżka. Przewróciła oczami, niby zażenowana tym jak bardzo "stereotypowo męski" potrafił być Hotta, ale zamiast poprawić swój strój... delikatnym ruchem ręki, niby przez przypadek, sprawiła, że jeden z rękawów zsunął się do łokcia, przez co zaprezentowała Sendo znaczną część swojego ciała.
Z palca wskazującego i środkowego lewej dłoni ułożyła "ludzika", którym sugestywnie przeszła po kawałku uda Sendo i o nie się oparła, natomiast prawą rękę... ułożyła na jego szyi, przyciskając go do ściany.
— W sumie, jeżeli tak się martwisz o mnie i moje bezpieczeństwo... może potrenujesz ze mną walkę mieczem? Za młodu uczyłam się nieco, ale przydałoby mi się trochę powtórki.
Uśmiechnęła się szerzej ze względu na swój "przebiegły sposób przekonywania" i zjechała dłonią na klatkę piersiową męża, dalej przyciskając go do oparcia.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Mijali się, ale nadal miał świadomość, że w końcu ją zobaczy. Sendo nie chodziło o bycie fizyczne. Sama świadomość tego, że w domu nie będzie w końcu sam sprawiała, że chciało mu się żyć. Nawet jeśli miałby dostać w twarz po przekroczeniu progu, to nadal dostanie od osoby, która na niego czekała. Tak według Hotty działało małżeństwo. On był gotów w sytuacji awaryjnej rzucić wszystko tylko dla swojej żony, a ona była gotowa być jego oparciem. Zresztą w drugą stronę miało działać to tak samo. Ich więzy oznaczały, że już na zawsze przeznaczeni są sobie i co by się nie działo, to właśnie siebie nawzajem muszą stawiać na pierwszym miejscu, a przynajmniej się o to starać. Pomimo tego, że Hotta z tego obowiązku wywiązywał się różnie, to na pewno nie można powiedzieć, że się nie starał.
Odpowiedzią na jej pytanie był śmiech. Pewnie, że go pojebało! Ożenił się z Mori i jeszcze twierdził, że wcale nie przeszkadza mu jej huśtawka humorów. Zresztą tę małą wadę wynagradzało mu tak wiele innych rzeczy.
- Muszę przyznać, że Twoje uda skutecznie trzymają mnie w miejscu. Nie tylko teraz. - rzucił z cwanym uśmieszkiem, kładąc delikatnie rękę na siniaku Mori. Nie wiedział skąd się wziął oraz kiedy się tam pojawił, ale czuł jakąś dziwną satysfakcję, że poprzedniego ranka jeszcze go tam nie było. Można nawet było powiedzieć, że to dowód poprawy ich życia małżeńskiego, ale na głos nigdy takich słów Hotta by nie wypowiedział - Hmmm, powiedzmy, że gdybym miał miecz, to miałbym całkiem spore szanse na wygraną. Ewentualnie mogę po prostu położyć rękę na Twojej głowie i już do mnie nie dosięgniesz. W końcu jesteś moją małą Mori. - prowokował ją, to jasne. Oznaczało to jednak, że Sendo jest naprawdę odważnym człowiekiem. Mało kto zdecydowałby się drażnić dzikiego zwierza, który siedzi mniej niż pół metrów od jego twarzy. Tymczasem yoriki był wyraźnie niewzruszony tym faktem!
Za to na pewno wzruszyło nim kolejne wydarzenie. Nie zamierzał się ukrywać z tym, że wodzi wzrokiem po ciele swojej żony, ale nie pomyślał też, że ta tak ułatwi mu to zadanie. Jeden delikatny ruch i Hotta był nagle na pozornie przegranej pozycji. Dlaczego na pozornie? Bo niby tańczył teraz tak, jak zagrała mu Mori, ale z wcale mu to nie przeszkadzało. Powiedziałby nawet, że z chęcią będzie tańczył dłużej, jeśli tylko będzie chciała mu fundować takie nagrody. Jego spektakl został przerwany przez przebiegłe palce Nishioji, której najwyraźniej podobała się pozycja, w której się znajdowała. Zresztą, sądząc po gęsiej skórce, która przeszła przez Sendo, jemu też. Przez moment spoglądał na nią z delikatnym uśmiechem, niby rozważając jej propozycję.
- Na pewno nie chcesz po prostu uderzyć mnie bez żadnych konsekwencji? - zapytał, przesuwając rękę z jej uda, na biodra. Następnie bardzo powoli zaczął przemieścił opuszki palców na jej brzuch i zaczął nimi wędrować do góry. Palce mężczyzny dosłownie muskały skórę Mori tak, jakby ta miała rozpaść się pod wpływem mocniejszego dotyku. Sytuacja zmieniła się jednak, gdy dłoń Hotty znalazła się na przy szyi żony. Sendo rozłożył swoje palce tak, jakby miał zaraz chwycić Mori mocniej, jednak po delikatnym zaznaczeniu swojej obecności, przesunął dłoń jeszcze wyżej, swój kciuk umieszczając na wargach kobiety. Kciukiem przejechał po dolnej wardze, delikatnie ją odchylając, jednak nie odsuwał palca.
- Nie mam nic przeciwko. Tylko jeśli chcesz zacząć władać mieczem, to musisz poluzować uda. Jaką masz pewność, że wtedy Ci nie ucieknę? - zapytał bezczelnie, jakby sugerując, że może spróbować to naprawdę zrobić. Prawda była jednak taka, że obecnie nie miał ochoty ani na pracę, ani na treningi. Sytuacja, w której się znajdował podobała mu się na tyle, że faktycznie nie musieli się nigdzie wybierać przez najbliższe półtorej doby - W ogóle... - zaczął, żeby za chwilę drugą wolną ręką zsunąć drugą część szaty Mori - Symetria zawsze była moją słabością. Tak jest o wiele lepiej. - dodał całkowicie niewinnie. W końcu nie miał nic złego na myśli i proszę tego nawet nie sugerować.
— W takim razie powinieneś być częściej między nimi, żeby się to nie zmieniło — odparła sugestywnie, w pewnym kontraście do tego, jak zareagowała wcześniej. W międzyczasie przeniosła wzrok na jego rękę, którą postanowił ułożyć na jej siniaku. Złapała go wtedy za nadgarstek i przyciągnęła do siebie, aby złączyć ich usta w krótkim pocałunku. Nie wnikała, czy chciał go przedłużyć czy wręcz przeciwnie, bo po prostu puściła go i odepchnęła wtedy, kiedy sama uznała to za słuszne.
Słysząc określenie "mała" i dowcip o tym, że miała go nie dosięgnąć, mimowolnie nadęła policzki. Złapała Sendo za szatę i ponownie przyciągnęła do siebie, wbijając w niego niezadowolony wzrok.
— Słuchaj no, kurwa — syknęła, ponownie tego poranka szturchając go palcem w klatkę piersiową. — "Twoja mała Mori" potrafi używać łuku. Jesteś pewien, że twój wzrost daje ci przewagę i w tym wypadku? — spytała, przysuwając się znowu twarzą. — Nawet jak nie dosięgnę do twojej głowy, to dosięgnę do twojej dupy. Chcesz sobie z niej wyciągać swój miecz?
— Pytasz mnie, czy zapraszasz, żebym to zrobiła? — spytała nieco ironicznie, zerkając w kierunku ręki mężczyzny. Odruchowo wzięła głębszy wdech, gdy poczuła ją na swojej szyi, a kiedy ten dotknął jej ust, złapała go za dłoń i końcem języka dotknęła palca. — Jeśli to drugie, to znalazłabym nawet jakiś scenariusz na tę okoliczność — dodała uwodzicielskim półszeptem, unosząc przy tym kącik ust. — Z resztą, jakie by te konsekwencje miały być? Przestałam odnosić wrażenie, że ci to przeszkadza, szczególnie w pewnych okolicznościach.
— Będę musiała się upewnić, że nie będziesz miał ku temu motywacji — oznajmiła, wyciągając stopy spod swoich pośladków i prostując nogi przed sobą. Wtedy przysunęła się, aby usiąść bliżej bioder Sendo i skrzyżować nogi za jego plecami, w ten sposób oplatając się wokół niego. Nie protestowała także, kiedy zsunął jej szatę z drugiego ramienia. Zamiast tego sięgnęła po jego dłoń i zapraszająco ulokowała ją w miejscu, które właśnie odkrył. — To jak to będzie? Wyjątkowo mogę liczyć na twoją współpracę, zamiast dezercji? — Domyślała się, że jej sugestia, jakoby miał uciec "jak zwykle" w jakiś sposób na niego zadziała. W końcu co to za samuraj, który ucieka z pola bitwy?
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Jej reakcja na słowa Sendo sprawiła jednak, że mężczyzna w jednej chwili jej wybaczył. On doskonale wiedział, że Nishioji starała się zawsze malować na straszniejszą i silniejszą niż jest w rzeczywistości, ale dla niego była tak delikatna jak kwiatki w ogródku. Z kolcami i psami obronnymi, ale jednak kwiatki.
- Pomyślmy przez chwilę. Mała Mori musi się równać mały łuk, bo inaczej nie wystrzeli. - zaczął swoją tyradę, najpierw podsuwając najbardziej oczywisty powód - Zresztą naprawdę myślisz, że Twój mąż nie jest w stanie zbić strzały swoim mieczem? Jak zauważyłaś ostatnio, nadgarstki mam całkiem sprawne. - zakończył szelmowskim uśmieszkiem malującym się pod nosem i puszczeniem oczka w jej stronę. Wcześniej nigdy by sobie na takie coś nie pozwolił, ale po wczorajszej i dzisiejszej burzy emocji nie czuł, żeby cokolwiek go blokowało. To zapewne ulegnie zmianie kiedy znowu wpadnie w rytm pracy, ale na ten moment mógł mówić Nishioji co chciał.
- Biorąc pod uwagę, że i tak się nie hamujesz, to nie muszę Cię zapraszać. - wbił żartobliwie szpilę w bok Mori. W końcu czy to nie ona dzisiaj uderzyła go w twarz? Dodajmy do tego jeszcze liczne odtrącenie dłoni, uderzenie w rękę, wbijanie palca w klatkę piersiową, łapanie za fraki i nagle wychodzi, że Hotta nie ma w domu żony, a ulicznego rzezimieszka. On naprawdę doceniał, że Nishioji nie mogła w jego towarzystwie utrzymać rąk przy sobie, ale niekoniecznie musiała je uwalniać akurat w taki sposób - Pamiętaj, że nawet udomowiony pies nie gryzie do pewnego momentu. Zresztą, na razie nie było jeszcze sytuacji, w której byłabyś moim więźniem, a ja przesłuchującym, który za wszelką cenę musi wydobyć z Ciebie informacje. Wtedy wszystko wyglądałoby inaczej. - powiedział wyraźnie rozochocony gestem, który wykonała Mori. Skłamałby gdyby powiedział, że przykładając palec do jej ust nie oczekiwał czegoś podobnego, ale nie wiedział na pewno czy Nishioji odpowie w taki sposób. W końcu mieli za sobą długą noc, niezbyt udany przedporanek, a jeszcze przed chwilą uciekała przed jego wzrokiem, wstydząc się tego jak wygląda. Tymczasem Mori stanęła na wysokości zadania i to samo stało się w tym momencie z Hottą.
- Na razie moja motywacja zmierza w innym kierunku. - zripostował, chwytając żonę za biodra i przyciągając ją jeszcze mocniej do siebie. Czego nigdy nie mógł zrozumieć, to jej umiejętność zamiany nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji na swoją korzyść. Jeszcze przed chwilą w ogóle się do siebie nie odzywali, przeżywali katusze, a teraz siedzi na nim, jej szata jest na podłodze, a sam Hotta nie ma nawet czasu myśleć o niczym innym niż o ciepłocie i bliskości jej ciała - Żebyś tylko Ty mi nie zdezerterowała przed końcem, bo to będzie długa służba. - chwilę po wypowiedzeniu tych słów zbliżył swoje usta do jej szyi. Od razu mogła poczuć jak jego zęby chwytają za jej skórę bez szczególnej troski. Zaraz jednak, jakby dla złagodzenia bólu, zaczął wodzić po jej ciele językiem, aż dotarł do jej ust, wpijając się w nie łapczywie. Naparł na nią swoim ciałem i już po chwili leżała pod nim. Czas na rundę numer dwa. Tę też wygra.
— Nawet bym nie śmiała próbować — odparła z rozbawieniem, świadoma, do czego to wszystko zmierzało (szczególnie, że to był głównie efekt jej podchodów).
Nadstawiła się, przymykając oczy i oczekując pocałunku na szyi, jednak gdy zamiast tego ją... ugryzł?!, krzyknęła bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Kiedy kontynuował, wsunęła palce w jego włosy, jakby chciała go przytrzymać, żeby nie skończył zbyt szybko z tym, co robił. A kiedy ich usta złączyły się w pocałunku, a jej plecy dotknęły podłogi, wiedziała, że będzie już tylko lepiej.
"Drugi" poranek był o wiele lepszy niż poprzedni. Chociaż nie zapomniała o tym, jakim Sendo był w jej oczach ignorantem lub/i idiotą, postanowiła przez jakiś czas nie drążyć tematu. Może w przyszłości co jakiś czas będzie do tego nawiązywać, z nadzieją, że jej małżonek w końcu uwierzy w to, co próbowała mu przekazać. Powiedziała mu jedną z największych tajemnic swojego życia, a on to zwyczajnie zignorował, zrzucając wszystko na kolejny zespół rzezimieszków.
Ponieważ obudziła się pierwsza, miała chwilę dla siebie. Zaczęła od domknięcia drzwi, bo tego nie zrobiła podczas nocnej kłótni. Po tym ubrała się w strój odpowiedni do ćwiczeń walki i związała włosy (ze średnim efektem, ale się trzymały).
Dopiero w dalszej części poranka zajęła się przygotowywaniem śniadania i herbaty. Gdy woda na tę drugą się grzała, Mori odnalazła katanę swojego pierwszego męża. Kiedy już herbata się parzyła, ona przełożyła sobie katanę przez ramię i poszła do sypialni, gdzie... w triumfalny sposób nadepnęła jedną stopą na śpiącego Sendo. Nie przenosiła jednak masy ciała na tę nogę, więc zwyczajnie się nią o mężczyznę opierała.
— Wstawaj, samuraju! Trening czeka! — zawołała, opuszczając broń i szturchając mężczyznę żółtą sayą.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Czemu ta jego druga połówka zawsze musiała wstawać tak wcześnie? Sendo zaplanował już cały poranek, miał jej zrobić śniadanie, herbatę, trochę się podlizać na znak zgody, a tymczasem Mori wstała tak wcześnie jak kogut. Co prawda, nie była tak samo głośna, ale brak kukuryku odbiła sobie w inny, bardziej w jej stylu, sposób. Ze słodkich snów nie wybudził go pocałunek, ani mizianie po policzku. Nie obudził go także zapach wspaniałego śniadania dochodzący z kuchni. Zamiast tego poczuł na swoim ciele jakiś ciężar, a do jego uszu doszły słowa żony. Nie w całości, bo przecież Sendo był jeszcze zaspany, ale co drugie słowo usłyszał.
- Mhmmm. Jeszcze chwilę. Mam dzisiaj wolne, więc patrol może zaczekać. - wymamrotał trochę pod nosem, po czym dłonią ściągnął z siebie stopę swojej żony, podłożył rękę pod głowę i przewrócił się na drugi bok, znajdując się teraz do niej odwrócony plecami. Coś niby mu mignęło przed oczami, że Mori ubrana jest w jakiś inny sposób, ale to przecież nic dziwnego. Miała tyle strojów i ubrań, że Hotta przestawał się już dziwić kiedy wygląda inaczej niż zazwyczaj.
- Chodź do mnie. Pośpimy trochę dłużej. - zastosował sprytną taktykę "jeśli będziesz leżała ze mną, to nie tylko ja będę leniwy" i ręką poklepał w futon zaraz przed sobą. Odchylił nawet delikatnie narzutę, jakby dając znać, że nie przyjmuje sprzeciwu. Każdego ranka wstawał skoro świt, więc skoro przez ostatnie dwa dni odwalił kawał dobrej roboty, to dzisiaj nie zamierzał wstawać - Albo tylko ja... - wymamrotał już prawie niesłyszalnie i jego oddech znowu stał się głęboki, co oznaczało, że zasnął. Pewnie, zgodził się na trening z żoną, ale nie powiedział o której godzinie, a to przecież do nauczyciela należał wybór terminu. Ktoś tutaj przeskakiwał drabinkę hierarchii i to jeszcze na niekorzyść Hotty, a do tego dopuścić nie mógł!
Widać po tylu latach małżeństwa Sendo wciąż nie nauczył się, że jego żona bardzo nie lubiła być ignorowana. Szczególnie przez niego.
Na nic więc jego sugestie, aby dołączyła do niego w pościeli. Wyjęła katanę i zamachnęła się nią, żeby przeciąć powietrze ze specyficznym świstem. Po tym podeszła do małżonka i ukucnęła za jego plecami. On jeszcze nie wiedział, jak wielki błąd popełnił, układając się w ten sposób. Zacisnęła dłoń mocniej na rękojeści miecza i powoli podniosła kołdrę, w celu... ukłucia go w pośladek czubkiem broni. Z wystarczającym wyczuciem, aby nie rozciąć mu skóry, jednak nie na tyle delikatnie, żeby się tym nie miał przejąć. Odczekała, by ten przewrócił się na plecy: wszystko według planu. I wtedy usiadła mu nad klatką piersiową, chociaż wspierając swój ciężar bardziej na własnych kolanach.
— Nie lubię, kiedy mnie ignorujesz — syknęła, układając sobie miecz na ramieniu, a więc ostrzem za plecami. Następnie pacnęła go dłonią w twarz: nie był to jednak "liść", ale też nie delikatne pogłaskanie. — Po tym, jak wstanę, zacznę liczyć do pięciu. I to ma ci wystarczyć, byś też wstał. Rozumiemy się? — spytała, zmysłowo pochylając się do jego ucha. Tym razem kolejne słowa wypowiedziane przez nią nie miały być w żaden sposób dwuznaczne ani zachęcające do pozostania w futonie w celu innym niż sen, bo chciała tylko obwieścić mu, że...
— Herbata ci wystygnie.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Najwyraźniej jednak Nishioji nie czytała licznych badań naukowych na ten temat, bo wyraźnie nie skorzystała z oferty. To jednak byłoby jeszcze w miarę wybaczalne, gdyby nie fakt, że postanowiła przerwać sen Sendo. Pragnę tylko przypomnieć, że zrobiła to po raz drugi. Wymówką było rzekome zignorowanie żony, ale tutaj Hotta nie mógł się zgodzić. Przecież nie tylko jej odpowiedział, ale jeszcze zaprosił do łóżka! To drugie zdarza się szczególnie rzadko, a mimo tego kobieta nie skorzystała z oferty.
- Nosz kurrrr... zapiał. - krzyknął o wiele głośniej niż chciał, ale nie była to jego wina. W końcu ktoś dźgnął go tam, gdzie żaden normalny mężczyzna nigdy dźgnięty być nie chciał. Cały efekt spotęgowało również to, że Sendo kompletnie nie spodziewał się takiego ciosu poniżej pasa. W końcu on sobie smacznie spał, a jego własna żona zaatakowała go kataną. Biedaczek przeturlał się na plecy, kompletnie wydostając się spod kołdry i spadając z futonu. Leżał teraz taki nagi na ziemi, masując się ręką po obolałym pośladku i patrząc na Mori niczym wściekły kot, kiedy właścicielka chce go wykąpać.
Już miał na nią wybuchnąć, już miał jej co nieco wyjaśnić, kiedy znowu go zaskoczyła. Zamiast stać z tym swoim triumfalnym uśmieszkiem na ustach, ona miała jeszcze czelność na nim usiąść jakby właśnie ubiła wielkiego zwierza i jakiś malarz miał uwiecznić tę chwilę. I jeszcze to poklepanie po policzku... Nie. Sendo nie będzie bawił się w jej gierki. Choć w środku naprawdę go to wszystko ruszało, postanowił, że nie da Mori tej satysfakcji. Pewnie jedyne czego je brakowało do szczęścia to świadomość, że jej gierki zadziałały. On też może się w nie bawić!
- Gdybyś nie była tak szczelnie ubrana, to pomyślałbym, że dostałem śniadanie do łóżka, ale skoro mam je zjeść w poza sypialnią, to też mi to pasuje. - powiedział z wyraźnym, sugestywnym uśmieszkiem i jak gdyby nigdy nic uszczypnął swoją żonę w pośladek. Dokonała wyboru, więc nie mógł się z nim już sprzeczać. Pozostawało tylko wstać, zjeść śniadanie i nie poobijać jej za bardzo podczas wymachiwania kataną - Bardzo lubię tę pozycję, ale... Herbata stygnie. Już, już. Zbieramy się, Mori-san. - dodał jeszcze, klepiąc ją dłonią po pośladku jakby dawał znać, że nagle bardzo mu się spieszy. W końcu nie mógł wstać i zarzucić na siebie chociażby szaty, jeśli Nishioji nie wypuści go spośród swoich ud. Swoją drogą znalazł się między nimi po raz kolejny, ale musiał przyznać, że te okoliczności były najbardziej niefortunne.
- Mam nadzieję, że przygotowałaś chociaż duże śniadanie, bo po tym treningu nie będę miał wieczorem już na nic siły. - wyjaśnił jeszcze bardzo niewinnie, jakby wcale jej o nic nie obwiniał, a już tym bardziej niczego nie sugerował! Wbrew pozorom nie miał nic przeciwko delikatnemu sparingowi, ale na pewno nie na prawdziwe katany. O ile pamięć go nie myli, powinien mieć gdzieś bokkeny. Nie chciał, żeby Mori zrobiła mu krzywdę, ani tym bardziej, żeby ta krzywda stała się jej. Ktoś z tej dwójki musiał być tutaj odpowiedzialny i padło na młodszego.
Początkowo zbił ją z pantałyku swoimi słowami. Nie spodziewała się po nim aż takiej... bezpruderyjności z samego rana. Zachichotała, zasłaniając usta dłonią, jakby zawstydziła się przez tę wypowiedź. Zanim jednak zdążyła cokolwiek z tym zrobić, krzyknęła nagle przez bycie uszczypniętą. Ponownie więc palnęła Sendo w twarz, chociaż nieco lżej niż za pierwszym razem.
— Teraz to ja decyduję — prychnęła na bycie poganianą. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że robił to specjalnie, żeby jak najbardziej igrać z jej motywami, ale mogła się na jakiś czas dopasować. Tak na złość, bo teraz to już tego nie chciała. — Już się obudziłeś, nie ignorujesz mnie... Potrenować można też po zachodzie...
Odłożyła katanę na bok, żeby na pewno żadnemu z nich nie stała się krzywda. Potem na kolanach wycofała się, zajmując miejsce nieco niżej na mężczyźnie. Dzięki temu mogła oprzeć się o niego łokciami... "trochę" mu je wbijając w środek klatki piersiowej. Ostatecznie jedną rękę zdjęła, aby palcem wskazującym zacząć kreślić na nim kółka.
— Coś ci nie wierzę, biorąc pod uwagę, jak długo potrafisz siedzieć w pracy — odparła z zadowoleniem. Po tym przysunęła się twarzą do niego i rozbawiona liznęła go po ustach końcem języka. — Naprawdę myślisz, że tak po prostu pójdziesz spać? Musisz nauczyć się lepiej rozkładać siły — dodała, kompletnie zapominając o tym, że nie każdy przecież był zabójcą demonów i był na przykład tak wytrzymały jak ona.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Liść w zamian za uszczypnięcie? Nie brzmiało to jak wymiana, która mu się opłacała, ale nie żałował jej. To, że pozwalał Nishioji na wiele więcej niż tradycyjny mąż wcale nie oznaczało, że nie czuł się głową rodziny. Ostatecznie, to on zarządzał ich małym domostwem i tak postrzegano też to na zewnątrz.
- Tak? Ciekawe... - odpowiedział na jej deklarację, jakby rzucał jej wyzwanie. Lubił ją czasami podpuszczać, choć nie zawsze kończyło się to tak, jak sam tego chciał. Tym razem wydawało się jednak, że Sendo dostanie z rana to, czego oczekiwał. Spoglądał na żonę, kiedy ta usadowiła się na nim w trochę inny sposób i przeniósł dłonie na jej uda. Nie przeszkadzały mu nawet jej łokcie, które odebrał jako dalszą zemstę za niespodziewane uszczypnięcie i część ich małej gry.
Musiał jednak przyznać, że jej wiara w jego możliwości była odświeżająca. Zawsze myślał, że Nishioji ma go za wątłego, delikatnego mężczyznę, który przy większym wysiłku po prostu zemdleje, a tymczasem go chwaliła? Teraz był już pewien, że coś kombinuje.
- W pracy ucinam sobie drzemki, więc to normalne, że skoro nie mam ich w domu, to będę musiał spać dłużej w nocy. - odpowiedział, cały czas będąc twardym i niewzruszonym. Uznał jednak, że jego ukochanej Mori starczy już bycia w dominującej pozycji, więc ręce, które spoczywały na jej udach, przeniosły się teraz na jej biodra i popchnęły ją w lewą stronę. Razem z tym ruchem, Sendo podniósł również swoje biodra i przeturlał się wraz z żoną sprawiając, że teraz to on był na górze. Jedna jego ręka pomagała utrzymać ciężar ciała, a druga znalazła się na policzku Mori.
- Czyli jednak śniadanie do łóżka? - zapytał z wyraźnym triumfem w głosie i przyłożył palec wskazujący do ust Mori, żeby ta nie mogła zaprotestować. Opuścił się trochę do dołu, naciskając swoim ciałem na jej, a jego twarz znalazła się zaraz przy uchu Mori - Nawet nie masz pojęcia, co zaraz z Tobą zrobię. - wyszeptał sugestywnie, a następnie przygryzł płatek jej ucha. Podejrzewał, że żona będzie mogła protestować dla zasady, więc chwycił ją za nadgarstki, które następnie docisnął do futonu. Teraz w spokoju mógł zbliżyć się do jej warg i zrobić, to czego pragnął.
- Herbata powinna być już dobra. - wypalił całkowicie od czapy i roześmiał się. I choć musiał przyznać, że korciło go trzymanie Nishioji w tej wymyślnej pułapce tylko po to, żeby napatrzeć się na jej wyraz twarzy, to szybko z niej zszedł i ruszył w stronę kuchni. Gości się nie spodziewali, więc nie musiał zakładać na siebie szaty. Zrobi to po śniadaniu. O ile to jeszcze dostanie, biorąc po uwagę jak wybuchowa mogła być Mori. Jednak... Warto było!
...i nagle czar prysł.
Zamrugała szybko kilka razy i podniosła się do siadu, obserwując, jak jej mąż z gołym wszystkim po prostu zaczął zmierzać do kuchni.
— Pojebało cię do reszty?! — krzyknęła za nim i położyła dłoń na twarzy, następnie powoli kręcąc głową. Westchnęła, po czym wstała z futonu, aby spakować wcześniej dzierżony miecz i odłożyć go w bezpieczne miejsce.
Podążyła za mężczyzną nieco zirytowana, aż wpadła na pewien pomysł, który z miejsca ją rozpogodził. Po cichu podbiegła do niego i wskoczyła mu na plecy, od razu przytrzymując się go także nogami.
— Myślisz, że ci to ujdzie na sucho? Tak mnie zostawić w takim momencie? — spytała szeptem wprost do jego ucha, jedną dłonią flirciarsko przesuwając po jego ciele. Aż w końcu go uszczypnęła. Najpierw raz, potem drugi. Poprawiła swoje umiejscowienie i zajrzała mu przez ramię, w dół. — Przyznaj się, wcale nie zależy ci aż tak na tym śniadaniu — mruknęła i pocałowała go w szyję na tyle długo, aby zostawić po sobie ślad.
Jej zachowanie jednak wcale nie znaczyło, że sama nie była głodna, ale stawiała na ekonomię: po wszystkim z reguły bywała jeszcze bardziej, więc za lepszą opcję uważała jeden porządny posiłek zamiast dwóch średnich.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Tak samo niespodziewane było kolejne zachowanie Nishioji. Sendo myślał, że co najwyżej reszta dnia będzie przebiegała w ciszy i wiecznym fochu, dopóki nie zaproponuje wspólnego treningu, a tymczasem Mori nie tylko go znalazła, ale także wskoczyła mu na plecy. Nie protestował i nie próbował jej zrzucić, a zamiast tego po raz kolejny się zaśmiał. Tak, już dawno nie mieli takich radosnych czterdziestu ośmiu godzin.
- Ej, ej, stop! Rozejm, rozejm! - zaczął krzyczeć pomiędzy kolejnymi uszczypnięciami. To nie było w porządku. On uszczypnął ją tylko raz i to w zalotny sposób, a tymczasem ona zdawała się to robić dla własnej przyjemności - W jakim momencie? Obudziłaś mnie przecież na śniadanie, czyż nie, kochanie? - zapytał najbardziej niewinnym głosem, na jaki mógł się zdobyć. Najwyraźniej to jednak nie przekonało w żaden sposób Mori, która postanowiła wykorzystać swoją uprzywilejowaną pozycję i zostawiła na jego skórze znak, z którego trudno będzie mu się wytłumaczyć na posterunku. Już zastanawiał się czym go zakryje, żeby uniknąć niewygodnych pytań od podwładnych.
- Mmmm... - mruknął cicho, kiedy Mori wpijała się w jego szyję, ale nic więcej nie zrobił. Nie zachęcał jej do dalszych działań poza tym, że jedynie przytrzymywał ją na swoich plecach - No nie wiem. Zrobiłem się bardzo głodny kiedy wspomniałaś o herbacie. Powinniśmy usiąść przy stole i spokojnie zjeść. Co nam przygotowałaś? - kontynuował rozmowę jakby właśnie nie był nagi, a Nishioji wcale nie dawała mu do zrozumienia, że śniadanie równie dobrze może poczekać. On jednak był nieustępliwy i, wbrew temu co pokazywało jego ciało, nadal miał w głowie zwykłe śniadanie. W końcu to mu obiecała, więc obietnicy powinna dotrzymać.
- Jak nie zejdziesz z moich pleców, to Cię nawet nakarmię. - dodał rozbawiony, dosłownie siadając przy stole z Mori, na swoich plecach. Co prawda, na stole jeszcze nic się nie znajdowało, ale niewykluczone, że za chwilę znajdzie się tam główne danie dzisiejszego poranka. Od Mori zależało jednak co tym daniem będzie.
— Rozejm, mówisz? Będę musiała... to przemyśleć. — I uszczypnęła go jeszcze raz. — Niech będzie.
Za każdym razem, kiedy Sendo mówił do niej per "kochanie" jej serce na chwilę przyspieszało. Rzadko to okazywała, bo generalnie nie była nazbyt wylewna jeśli chodzi o głośne opisywanie własnych uczuć ale niewątpliwie nie przechodziło to w jej głowie bez echa. Nie pomagało jej to jednak zapomnieć o ciągnącym się za nią poczuciu winy, ale każdego dnia starała się odciąć od tamtych wydarzeń.
— Tak, obudziłam cię na śniadanie, ale to twoja wina, że będzie ono musiało zostać odłożone w czasie — odparła zalotnie, wprost do jego ucha.
Na pytanie dotyczące tego, co przygotowała, odpowiedziała jedynie chichotem. Chociaż zwykłe śniadanie rzeczywiście już było gotowe, postanowiła nie podejmować tego tematu zanim osiągnie to, co sobie zaplanowała.
Przytrzymała się męża mocniej, kiedy ten postanowił usiąść i popatrzyła na niego z politowaniem, gdy wspomniał o karmieniu. Zsunęła się z jego pleców i bezpardonowo obeszła go, aby po chwili usiąść na stoliku, przy którym siedział. Położyła się głową do niego i podparła na łokciach, po czym odgięła głowę do tyłu, aby móc go widzieć. Nawet, jeśli do góry nogami.
Palcem pokazała mu, aby się do niej zbliżył.
— Śniadanie może zaczekać. Ja nie — stwierdziła nonszalancko, przewracając się na brzuch. Siedząc na własnych piętach, na stoliku, pocałowała Sendo przeciągle, aż w końcu jedną dłonią spróbowała przewrócić go na jego plecy.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Zastanawiało ją, co się zmieniło. Jakim cudem tak dobrze spędzali ze sobą czas, nawet biorąc pod uwagę tę dość sporych rozmiarów kłótnię w środku nocy? Dotarła w końcu nawet do tego miejsca w swojej głowie, które kazało jej spytać samą siebie, czy może podświadomie próbowała "wynagrodzić" nieświadomemu Sendo swoją zdradę za pomocą seksu. A może w ten sposób próbowała utwierdzić go w swoich uczuciach, które to jeszcze kilka godzin temu podważał?
Chciała wierzyć, że niczym za pomocą boskiego błogosławieństwa jej relacje się unormują i będzie mogła żyć jak każda inna przykładna kobieta oraz zabójczyni demonów — wierna mężowi i nienawiści do dzieci Muzana. Z tym, że jednocześnie odnosiła wrażenie, że było już na to zdecydowanie za późno.
Powoli obróciła głowę w kierunku Sendo, spoglądając przez ramię. Moment później pod wpływem pocałunku obróciła się na plecy. Wtedy też zobaczyła wszystkie ślady pozostawione przez mężczyznę na jej ciele, co podsumowała zaskoczonym rozchyleniem ust.
— Ale... — zaczęła, odnośnie śniadania, jednak ostatecznie zamilkła. Chciała zauważyć, że jedzenie było w gruncie rzeczy gotowe, przygotowywane przez nią wcześniej, do herbaty. Ostatecznie uśmiechnęła się i ociężale opadła na podłogę. Ponieważ zmarzła, okryła się zrzuconą wcześniej odzieżą.
Gdy Hotta wrócił z jedzeniem, Mori już nieco ubrana usiadła do stołu i zerknęła na męża z uniesioną jedną brwią.
— Naprawdę nie lubisz chodzić ubranym, co? — prychnęła, po tym wymownie zaciskając usta. — Przed kolegami też tak paradujesz?
Ostatni raz popatrzyła na małżonka spode łba i przeniosła spojrzenie na jedzenie. Szczęśliwie nic nie miało się zmarnować, bo wykorzystał też to, co wcześniej sama dla nich przygotowała: po prostu mieli się konkretnie najeść. I kłamstwem by było stwierdzić, że Mori na to nie czekała, co z resztą Sendo mógł sam zauważyć — ta bowiem rzuciła się na jedzenie niczym zwierzę. Dopiero teraz tak naprawdę zrozumiała, jak bardzo była głodna.
— Dokładkę? — powtórzyła z wciąż połowicznie pełnymi ustami. Przełknęła i popiła herbatą. — Nie mamy czasu, musimy iść się napierdalać. — Kontynuowała jedzenie w sposób wręcz niekulturalnie szybki. Tego dnia niekoniecznie o to dbała. — No chyba, że bardzo chcesz — dodała nagle ściszonym tonem, układając po tym usta w dzióbek zwrócony w lewą stronę. Łypnęła na niego kiedy grzebała pałeczkami w potrawie i ponownie napiła się herbaty.
Nie była pewna, czy z jego strony właśnie padła jakakolwiek sugestia niedotycząca jedzenia, ale na takie wyzwania była gotowa.
Niezależnie od pierwotnego, podświadomego powodu.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
— W takim razie moje ślady też nikomu nie będą przeszkadzać — prychnęła, wskazując palcem na miejsca, w których zostawiła znamiona. — Uznajmy to za... taki podpis.
W reakcji na jego kolejne słowa popatrzyła na niego spode łba, chociaż nie potrafiła do końca ukryć zażenowanego uśmiechu. Pokręciła lekko głową i w milczeniu kontynuowała jedzenie.
— Czyli rozumiem, że czekasz na coś jeszcze — stwierdziła nagle, zerkając na mężczyznę podejrzliwie. Głowę oparła o rękę, a tę wsparła o kolano. — Wystarczyło powiedzieć, nie musisz tak ostentacyjnie wymachiwać tym — dodała jeszcze, brodą wskazując w kierunku jego miednicy.
Gdy dotarło do niej hasło o wskakiwaniu na stół, zakrztusiła się, przez co zakaszlała kilka razy. Odchrząknęła, ścierając łzy z oczu wierzchem dłoni.
— Spierdalaj — fuknęła jedynie, udając urażoną stwierdzeniem o byciu umazaną jedzeniem. Jednak pod wpływem siły sugestii, wyrwała mu z dłoni kawałek materiału, którym potarła się po twarzy jeszcze kilka razy. Kiedy kontynuowała jedzenie, spożywała je znacznie wolniej, chociaż wiedziała, że to nie przez prędkość chwilę temu się zadławiła.
W przerwie od konsumpcji westchnęła głośno i odprowadziła męża wzrokiem, kiedy ten zdecydował się ubrać. Szczęśliwie, gdy wrócił, ona zdążyła już dojeść i posprzątać. Wymownie popatrzyła na prezentowaną przez niego broń.
— Wetknę ci go w dupę — mruknęła z wyjątkowo poważną twarzą, aby następnie skierować się do sypialni, w której to ubrała się we wcześniej zrzucone i zebrane z podłogi ubrania. Ponownie musiała się uczesać i generalnie poprawić swój wygląd.
Kiedy już była przygotowana, wróciła do Hotty, po czym machnęła na niego ręką, gdy zmierzała w kierunku drzwi do ogrodu.
Po zakończonym treningu wcisnęła mężczyźnie przedmiot w ręce i zdyszana przebrała się w swój codzienny strój.
— Muszę wyjść na chwilę, spotkać się z Tsuru. Wrócę niedługo — rzuciła na odchodne, cmoknęła go w policzek, po czym wyszła z domu.
[z/t]
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
z/t
Niejasność całej sytuacji doprowadzała go niemal do szału. Co to w ogóle było, żeby w ten sposób dawkować napięcie? Posądzał o tego typu zagrania siebie, ale niekoniecznie już Mori bo z tego typu zagrywkami było jej zwyczajnie nie do twarzy. O wiele lepiej pasowało do niej walenie prosto z mostu i najlepiej kamieniem prosto w ryj. Nic więc dziwnego, że mając do przebycia całą drogę z Yonezawy do Osaki, miał aż nazbyt dużo czasu na to, by roztrząsać co też takiego mogło się stać. Zastanawiał się czy może ktoś umarł, albo Sendo jednak przypomniał sobie kim była i skontaktował się z nią, a może też kogoś zabiła, na przykład ich ojca, który jakby nie patrzeć był odpowiedzialny za to, że w ogóle wyszła za Hottę za mąż.
Poganiał więc konia, bo tego typu atmosfera tajemnicy absolutnie mu się nie podobała. Pewnie byłby w stanie pokonać dystans w jakimś rekordowym tempie, ale nie zamierzał też zajeździć klaczy, bo i głupio byłoby iść dalej na piechotę. Kiedy dotarł do Osaki, był zmęczony i dodatkowo niezadowolony, niczym naburmuszony dzieciak wprowadzając wierzchowca do stajni domu Mori, który jeszcze nie tak dawno dzieliła ze swoim byłym(?) mężem. Czas potrzebny na rozsiodłanie pozwolił mu ochłonąć nieco przynajmniej fizycznie, ale coś czuł, że jedyne czego teraz potrzebował to napicie się sake. Kiedy tylko skończył, zagłębił się w domu, oznajmiając swoje przybycie, a kiedy zobaczył Mori witając ją słowami:
- Muszę się napić.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Niech ją szlag, myślał nie raz, nie dwa, kiedy patrzył na zmieniający się krajobraz z końskiego grzbietu. A mimo wszystko, ten kiełkujący i rozrastający się gdzieś głęboko w nim niepokój, nie pozwalał mu tak naprawdę się na nią gniewać i zostawić jej, kiedy prosiła o uwagę.
Nie miał zbytnio czasu dziwić się, co właściwie wyrabiała na podłodze. Panujący dookoła bałagan podsuwał mu, że oto właśnie jest pośrodku jakiegoś załamania nerwowego, czemu w sumie absolutnie nie zamierzał się dziwić. Jeśli jednak zaprosiła go tutaj tylko po to, żeby mógł być jej świadkiem, to mogła nieco przeceniać jego możliwości co do bycia najlepszym bratem.
Podążył za jej palcem, kierując się we wskazane miejsce i szukając naczynia, które miało w sobie cokolwiek. Pierwsze trzy podniósł zaledwie i zaraz odstawił, bo były całkowicie puste. Na czwarte wywrócił już okiem, aż w końcu kolejna zważona w dłoni butelka wykazała się odpowiednim ciężarem, co wyraźnie go usatysfakcjonowało. Polał sobie i po chwili zastanowienia również jej, bo skoro już miała przy nim jawnie cierpieć, to mogła się nieco znieczulić. Podsunął jej napełnioną czarkę i wypił z własnej. Przez chwilę wahał się, aż w końcu wyłuskał kolejną pełną butelkę i razem z już napoczętą ustawił ją na stoliku przy którym siedziała.
- Wybornie. Jak zawsze z resztą, kiedy podróżuję z myślą o tym wspaniałym mieście i ludziach, jacy z nim mieszkają - odpowiedział, siadając naprzeciwko niej. - Trzyma jak trzyma. Mam wrażenie, że minie nieco czasu nim wszystko wróci tam do normalności. Chociaż normalność to nieco naciągane słowo w tym kontekście - wzruszył ramionami, bez zastanowienia nalewając sobie kolejną porcję sake. - A powinienem się z nią widzieć? - zapytał niemal machinalnie, unosząc jedną brew, ale szybko dochodząc do wniosku, że Mori wspomina pewnie o tym głównie dlatego, że oboje byli piorunami. Pewnie gdyby nie to, w ogóle by do niej nie zajrzał, wciąż przełykając nie takie małe poczucie winy. W sumie sam nie wiedział z jakiego powodu, bo jak nie nie patrzeć sama postanowiła ratować Hayato wbrew zdrowemu rozsądkowi. - W akcie desperacji postanowiła się zagłodzić, bo NE usilnie próbowali się dobić do jej pokoju, najwyraźniej chcąc zachować resztki przyzwoitości i nie próbując wejść do jej pokoju siłą. W sumie nawet niespecjalnie jej się dziwię.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Prawdę powiedziawszy, niechęć do jego ojca nie była tylko i wyłącznie adresowana do niego. Rozlewała się lekko i sączyła na wszystkie te osoby w ich życiu, które mogły zrobić cokolwiek, jednak wybrały przyjemne i wygodne milczenie. Każde prześledzenie na mapie położenia miasta, czy odniesienie się kogokolwiek do figury rodzica, przypominało to uczucie zawodu i pozostawało na ustach gorzki, nieprzyjemny posmak, który tak bardzo próbował teraz zmyć, szybko racząc się kolejną porcją sake, zanim wrócił do prowadzonej rozmowy.
- Na pewno wróci do czynnej służby zanim się obejrzymy - mruknął cicho. Potem jednak przyszła pauza. Dłuższa, niż tego chciał i będąca odpowiedzią na jej słowa o Kamie. Przez moment wyraźnie zastanawiał się, ważył możliwości i odrzucał niektóre wnioski. - Może to i lepiej. Że nic nie powiedziałaś - podsumował wreszcie, odwracając spojrzenie od jej twarzy i spoglądając zamiast tego na dzielący ich stolik i znajdujące się na nim przedmioty. Podobne myśli przyszły do niego, kiedy rozmawiał z zabójczynią pioruna. Obawy, że gdyby wiedział kto kryje się pod maską, mógłby zachować się tak samo głupio jak ona. Były to jednak raczej gdybania, niż pewne siebie stwierdzenia, bo teraz, z perspektywy czasu nie był pewien jak zachowałby się wtedy w posiadłości Minamoto, mając tego typu informacje. - Wątpię, żeby w jej przypadku by to coś zmieniło. Ona i Hayato kiedyś byli ze sobą i mam wrażenie, że wciąż darzyła go pewnym uczuciem - odpowiedział pusto, na jej żart uśmiechając się raczej krzywo niż w sposób chociaż odrobinę imitujący jej własne rozbawienie. Ich porażka gryzła go w pewien dziwny, niezrozumiały jeszcze dla niego sposób. Miał wrażenie, że od pokonania Kaito wcale nie dzieliło ich tak wiele i gdyby nie niefortunne pojawienie się Tory, udałoby im się to szybciej jak później.
- Cóż... - podrapał się po brodzie, zastanawiając nad kwestią Sendo, którą postanowiła poruszyć. - Nie był Usaburō - powiedział wreszcie, jakby to jedno stwierdzenie miało powiedzieć więcej, niż cokolwiek innego. Tak naprawdę do nigdy nie miał odnośnie Sendo żadnych większych przemyśleń. Po prostu był. Egzystował gdzieś w tle, podczas kiedy on pozostawał wyklęty przez ojca i w służbie korpusowi zabójców. Mijali się bardziej, jak faktycznie ze sobą interaktowali, bo biorąc pod uwagę jak bardzo Ayumu omijał Osakę, nie było ku temu drugiemu zbyt wielu okazji.
- Mam wrażenie, że biorąc pod uwagę ostatnie rewelacje z nim związane, to jestem w stanie wysnuć teorię, że wcale nie znałaś swojego męża. Bez urazy - zawyrokował, chociaż bez jakiegokolwiek przytyku w głosie, bardziej stwierdzając fakt. Zacisnął też palce na czarce z alkoholem i opróżnił ją, zaraz ponownie napełniając i jeśli ta Mori również okazała się pusta, ją także.
- Powiedz mi wreszcie, po co chciałaś się ze mną widzieć akurat tutaj - powiedział, nie poprosił. I mimo, że jego ton starał się pozostawiać swobodnym, to dało się w nim wyczuć pewne napięcie. Tak samo i w jego spojrzeniu, które teraz uważnie wpatrywało się w jej oczy.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Wyprostowała rękę przed sobą, pokazując rozmówcy, aby się zatrzymał. Wypiła dolany przez niego alkohol, ponownie napełniła ich naczynia i znów opróżniła swoje. Jeżeli mieli już przejść do "punktu kulminacyjnego", potrzebowała się znieczulić.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Nie możesz odpowiadać w tematach