Nie dość, że nie jadł nic dzisiejszej nocy to w dodatku gdy próbował, inny demon skutecznie odpędził go od zdobyczy. Czuł jak żołądek skręca mu się z głodu, jednocześnie wiedząc, że musi coś zjeść jeżeli chce, by regeneracja przyspieszyła choć trochę. Do świtu nie zostało wcale tak wiele, a nie wiedział gdzie mógłby spędzić potencjalny dzień na ukrywaniu się. Spanie nawet nie wchodziło w grę.
W pobliżu nie było nic. Nie widział żadnego źródła światła, poza księżycem. Gdzieś niedaleko biegła ścieżka, do której siedział tyłem, a tak otaczały go same drzewa, wszystkie identyczne i tak samo bezużyteczne. Wątpił czy ich korony zdołają ochronić go przed słońcem.
Ostatnie zerknięcie na ranę jakby cokolwiek miało się w ciągu tej minuty zmienić i ponowne rozczarowanie. Krew jak pokrywała samue, tak magicznie nie zniknęła, a spod porozrywanego pazurami materiału wyzierało się żywe mięso.
Kolejny trzask przerwał wszechobecną ciszę, a Razaro odwrócił głowę w stronę ścieżki jak oparzony. Ktoś się zbliżał? Zmrużył oczy, próbując dostrzec jakikolwiek ruch i po chwili jego źrenice rozszerzyły się gwałtownie.
Ktoś zbliżał się do ścieżki.
Oblizał się łakomie. Idealna okazja.
Spacer pomagał się uspokoić, dlatego też pojawił się w miejscu, którego sam za dobrze nie znał. Znaczy się, zdarzyło mu się tu być, lecz nocą większość drzew wygląda tak samo, przez co pewności się nie ma. Wiedział jednak, że znajduje się niedaleko gorszej dzielnicy miasta.
Było dość ciepło, jak na obecną porę roku, nie martwił się więc spadającą temperaturą z nastaniem nocy. Potrafił całą noc się tłuc na takich obrzeżach w poszukiwaniu, czego? Dzisiaj chyba niczego. Było to bezcelowe łażenie i chyba szukanie problemów. Choć kto by o takiej porze łaził? Równie kopnięty co człowiek, albo demon, to ich pora.
Zastanawiając się nad tym dłużej, zmierzał ścieżką. Przystanął dopiero wtedy, gdy ujrzał kamienny okrąg, a przy nim prowizoryczną ławeczkę. Postanowił przy niej przycapnąć na chwile, a zauważając koło paleniska pozostały suchy chrust, postanowił na nowo rozpalić ognisko.
Nie reagował w większej mierze na hałasy z lasu, wszak uważał je za dość naturalne. Było tu wiele zwierząt nocnych i żyły swoim życiem, nie patrząc na gościa. Nie był jednak na tyle naiwny. Przy lepszym słuchu może i usłyszał demona, który był niedaleko, lecz był człowiekiem. Jedyne co słyszał to szum drzew.
Nie możesz odpowiadać w tematach