Dlatego w końcu podjęła decyzję. Zamierzała przenieść się do Edo. Miejsca, gdzie nazwisko Konoe pewnie coś znaczyło. Rodzina zawsze miała bzika na punkcie władzy i zacieśniania swoich wpływów politycznych. Nie potrafiła sobie wyobrazić lepszego miejsca na takie zagrania niż Edo. Pozostawał jednak jeden problem: podróż. Nie mogła podróżować za dnia. Potrzebowała kogoś, kto by ją bezpiecznie przetransportował. Kogoś kto rozumiał jej „niechęć” do światła słonecznego i nie zadawał zbyt wiele pytań. Kto inny rozumiał lepiej problemy jednego demona, jak nie inny demon? Udało jej się popytać w mieście i dostała adres. Miejsce zamieszkania innych członków szlachty, gdzie także urzędował demon, Uesugi Kiyo. Powiedziano jej jedynie, że wygląda jak śliczna dziewczynka i tego też się spodziewała.
Tak więc następnej nocy wyruszyła do posiadłości rodziny Uesugi. Demon, który zaaranżował całe spotkanie, wyjaśnił, że poinformuje Kiyo o jej przybyciu. Czy tak jednak się stało? Nie potrafiła ocenić. Po krótkim spacerze znalazła się przed wejściem. Zdecydowała się ukryć swoje lisie uszy i szpony, nie wiedząc za bardzo czego powinna się spodziewać. Zachowywała się zbyt ufnie, przychodząc do obcego domu? Pewnie tak, ale teraz nie zamierzała już się wracać. Ktoś ze służby ją wypatrzył. Przedstawiła się swoim starym imieniem i nazwiskiem: Konoe Kirin, które jeszcze coś gdzieś znaczyło. Dla niej było jedynie obcą wizytówką wspomnień, których nie posiadała. Została zaproszona do głównej sali, gdzie polecono jej zaczekać na gospodarza. Rozglądała się po dużym pomieszczeniu zastanawiając się, czy jej dom rodzinny wyglądał podobnie. Nie miała okazji zobaczyć go na własne oczy. W końcu rodzina wywiozła ją zanim jeszcze odzyskała przytomność po przemianie. Nie pozostawili jej najmniejszego wyboru. Nie mogła się im jednak dziwić. W końcu była jedynie kolejną córką w jednym ze szlacheckich rodów. Miała na sobie białe kimono z minimalną ilością florystycznych zdobień. Wygładziła je, chociaż nie posiadało żadnej pomarszczonej fałdki.
Westchnęła, kiedy usłyszała, że ma się tego dnia spodziewać demona w pałacu. Zazwyczaj przychodzili po to, żeby się na nią powściekać albo wyzwać do walki. Ona jednak albo sukcesywnie odmawiała albo doprowadzała inne demony do płaczu i ataku histerii. Po ostatniej wyprawie do Edo zrozumiała, że nie może być tak łaskawa jak dawniej, zwłaszcza wobec kogoś, kto kwestionuje jej pozycję, władzę czy moc. Stała się dumna, może nawet nieco napuszona.
Weszła do sali głównej w towarzystwie ludzkiego skryby, starszego, pomarszczonego człowieka, który chodził o lasce. Sama Kiyo była ubrana w szare kimono z symbolami rodowymi. We włosy wpięte spinki, tak aby z jej białych włosów zbudować masywny kok. Poza tym z jej głowy wystawała para czarnych jak smoła rogów, a czerwony wzrok prześwietlał wszystko na wylot. Była u siebie, musiała być pełna majestatu, bo jakżeby inaczej miałaby być boską księżniczką z Osaki.
Kiedy już dotarła do sali głównej, skryba pośpiesznie wspomniał kilka słów o Kirin, na tyle na ile udało mu się uzyskać informacji. Kiyo bez jakiegokolwiek głębszego wyrazu przyjęła to do wiadomości i odesłała skrybę tak, by stał na końcu pomieszczenia.
- Zatem Konoe-san, co sprowadza Ciebie w moje progi? - Spojrzała na dziewczynę, która była wyraźnie od niej starsza, a co gorsze, o prawie głowę wyższa. Czasami żałowała, że jeszcze nieco nie urosła przed przemianą w boginię. Zaciekawiło ją natomiast, że Kirin odrzuciła demoniczne atrybuty, przyjmując jak najbardziej ludzką formę. Z jednej strony obnoszenie się nimi bywa próbą okazania siły i dominacji, z drugiej nie była pewna czy to wynika z uległości gościa czy z próby podstępu.
- Witaj, Uesugi-san - zaczęła machinalnie w wyuczony sposób, nie odkrywając wzroku od swojej rozmówczyni. Były do siebie całkiem podobne. Jasne włosy, karmazynowe oczy. Kiyo posiadała rogi, jako jedną ze swoich demonicznych cech. Kitsune specjalnie ukryła swoje. Cóż opinii na ten temat pewnie było wiele. Może i Kiyo była znana w Osace, jednak nie dla lisicy. Nie pochodziła z Osaki, nie znała dokładnie tutejszych szlacheckich rodzin. Wiele mogło się zmienić przez te ostatnie kilkadziesiąt lat. Zamieszkiwała ten teren od niedawna i to nie z własnej woli. Było to pierwsze miasto w pobliżu opuszczonej posiadłości rodziny Konoe, gdzie ją przetrzymywano. Chciała jak najszybciej je opuścić. Nazwisko Uesugi wzbudzało na tutejszych terenach respekt. Posiadało własne znaczenie, pewną władzę. Tak jak jej „byłe” nazwisko w Kyoto. Wiedziała, że trafiła w dobre miejsce. Nie przywykła jednak do proszenia o pomoc. Takie teksty nie przechodziły jej przez gardło. Tyle lat w zamknięciu wciąż nie nauczyło ją pokory. Widocznie niektórych nawyków nie dało się już wyplenić. Kitsu mogła teraz rzucić jakiś tekst o pięknym domie, idealnym ubiorze swojej rozmówczyni czy innym mało znaczącym fakcie, który służyłby za wstęp. Kiyo nie owijała jednak w bawełnę. Od razu przeszła do konkretów, tak więc i Kitsune nie zamierzała bawić się w więcej grzeczności. Nie chciała marnować niczyjego czasu. W końcu noce bywały krótkie. Zawsze za krótkie.
- Przyszłam do Ciebie z serdeczną prośbą - dodała na koniec prawie gryząc się długimi kłami w język. Położyła smukłe dłonie luźno na fałdach swojego białego kimona. Nie chciała być odebrana za zagrożenie. W końcu demony często miewały różne, szalone pomysły.
Ciekawość zżerała młodą księżniczkę, która dość szybko przeszła do rzeczy. Dzień miała napięty, a wolała wiedzieć jeśli coś większego miałoby się kroić w jej ukochanym mieście. Mimo wszystko każdy demon generował pewnego rodzaju zagrożenie, z którym musiała się liczyć.
- Zatem opowiedz o niej, a zobaczę co mogę zrobić. - Odpowiedziała spokojnym i łagodnym głosem. Nie miała w intencji rozpoczynać rozróby na dzień dobry, wolała poznać rozmówczynię, a nuż może uda się coś ciekawego wyciągnąć z tej konwersacji. Ciekawe co mogłaby chcieć. Własnej posiadłości? Może informacji gdzie warto się udać na stosunkowo bezpieczny żer? Nie zakładała, żeby kobieta miałaby ją tu i teraz atakować, mogłaby to zrobić mniej oficjalnie, bardziej skrytobójczo? Chyba, że wolała stawać na przeciw swoim oponentom? Tyle myśli tłoczyło się w głowie Kiyo, a to tylko przez jedną, dość uroczą postać znajdującą się przed nią.
Nieoczekiwanie do sali wbiegł zdyszany sługa, padając na twarz, kiedy tylko dostrzegł księżniczkę.
- O Pani! Wybacz mi, lecz we wschodniej dzielnicy znów panoszy się ten przeklęty pożeracz. - Posłaniec zdawał sobie nie robić nic z tego, że niedaleko niego znajdował się zupełnie obcy demon, jakby obecność Kiyo całkowicie go absorbowała.
- Ah. Dziękuję. Panienko Konoe, musisz mi wybaczyć, ale mam sprawę do załatwienia. Pozwolisz, że przeniesiemy naszą rozmowę na inny czas? Jestem pewna, że znajdziemy sposób na realizację prośby, jaka ona nie będzie. Posłała uśmiech do Kitsune, by sekundę później odbić się od podłogi z taką siłą, że ta popękała w drobne drzazgi. Sunęła przed siebie, bo co jak co, ale bezpieczeństwo Osaki było dla niej zawsze sprawą priorytetową.
Z/T
Spotkanie z Kiyo nie było czymś przemyślanym. Kitsune była raczej zagubiona, onieśmielona przez wszystko co ją otaczało. Nie potrafiła o siebie zadbać. Za życia traktowano ją jak rozpieszczoną dziewczynkę i teraz, chociaż tego nie pamiętała, pewnie zbierała tego plony. Po co dokładnie przyszła do panienki Uesugi? Po pomoc? To nie było w jej stylu, jednak nie bardzo wiedziała co dalej ze sobą począć. Nie była obeznana z tym co działo się na świecie, więc podróż do Edo wydała jej się całkiem znośnym pomysłem. Widocznie dotychczas miała szczęście, w końcu znajdowała się w Osace. Mieście, gdzie nieostrożny demon miał szanse na przeżycie. Pewnie gdzieś indziej już dawno skrócono by ją o głowę.
Ledwie zdążyły się przywitać i Kitsune już miała zacząć wyjaśniać o co dokładnie chodziło, kiedy ktoś im przeszkodził. Opowiedział Kiyo o tym co się działo i ta musiała zareagować. Zdecydowała się przełożyć to spotkanie na kiedy indziej. Może i tak było lepiej. Kitsunie nie miała nic przeciwko, wręcz przeciwnie.
- Oczywiście. Dziękuję i do zobaczenia, Uesugi-san - odparła z uprzejmym uśmiechem. Usesugi Kiyo zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Została wezwana i zamierzała odpowiedzieć na to co działo się w Osace, jej Osace. Kitu została pewnie odprowadzona do drzwi i stamtąd udała się w głąb miasta. Chętnie wrzuciłaby coś smacznego na ząb…
zt
Nie możesz odpowiadać w tematach