Na szczęście udało nam dociągnąć sprawę do końca i dotrzeć do samego jej źródła, co prawda informacje zapisane na tych pergaminach niewiele mi mogą powiedzieć, nie bardzo rozumiałem, co tam było zapisane i czy to był jakiś szyfr, czy po prostu w innym język. Na szczęście to nie ja będę musiał się z tym zmierzyć a sama Kyoran, więc to w niej leży cała nadzieja. A jeżeli jej się nie uda, to pewnie będzie trzeba szukać kolejnego śmiałka, który podejmie rękawicę.
- Dobrze, ze to już koniec... - Rzuciłem wzrokiem na Rengoku, kiedy zbliżaliśmy się do bramy posiadłości. Wyrwało mi się ziewnięcie, ale to raczej nie było nic dziwnego, skoro w ostatnich miesiącach mieliśmy ubogie ilości snu. Uesugi powinna być świadoma naszego przybycia, w końcu otrzymała list kilka dni przed naszym przybyciem.
- To, co zrobisz jako pierwsze? - Pytanie było bardzo ogólne, ale raczej nie na tyle skomplikowane, żeby ktokolwiek miał problem się domyślić, o co dokładnie mogło mi chodzić. - Ja chyba w końcu się wyśpię i zjem coś bardziej ambitnego niż dziczyznę bez przypraw smażoną nad ogniem. - Lubiłem jeść to co upolowałem, ale wszystko bez odpowiednich dodatków smakowało bardzo podobnie, a tam nie mieliśmy zbyt wiele wygód i możliwości.
albo ją przed sobą stworzę
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Mieliśmy wiele rzeczy, które trzeba było sprawdzić, przebadać i określić czy do czegoś w ogóle będzie to przydatne, czy nie. W końcu poza przeglądaniem obrazków i symboli nic mi to za bardzo nie mówiło, ale pewne rzeczy przykuły i moją uwagę. Byłem ciekawy co takiego Uesugi będzie w stanie wyciągnąć z tych zapisków.
- Ciekawe co on tam robił albo skąd go miały demony. Szczerze to nigdy nie myślałem, że demony będą zbierać wiedzę, skoro mogą żyć wiecznie. Chociaż może to bardziej zależy czy któryś uzna ją za coś przydatnego. - Nie zamierzałem pytać Hirokiego, o co dokładnie chodzi z tym dziennikiem czy dlaczego tam był, jeżeli kiedyś będzie chciał mi powiedzieć, to zrobi to tak czy siak. Nie będę gramolił mu się z butami w życie, skoro ostatnio i tak miał więcej obowiązków.
Dlatego ta chwila krótkiej bliskości im się należała, zresztą było tu też jego dziecko, którego nie widział jeszcze.
Z tego powodu tez odwróciłem wzrok, żeby nie czuli ciężaru wzroku trzeciej osoby i skierowałem je na niebo. Dopiero gdy usłyszałem odgłos dreptania, spojrzałem na nich i ruszyłem wolnym krokiem za nimi. Przed wejście do altany wyciągnąłem miecz za pasa i zostawiłem go opartego o słup.
- Trochę się działo, ale nic już nie było tak pasjonujące, jak tamto miejsce ukryte w górze. Miejsce, do którego dotarliśmy, były ruinami po wielkim pożarze i wiele rzeczy po prostu przepadło. - Wszedłem jako ostatni i zająłem wolne miejsce gdziekolwiek, zdjąłem pakunek, który miałem na plecach i położyłem go przy stoliku. Na słowa dotyczące etykiety nic nie powiedziałem, może jedynie poprawiłem się i wyprostowałem, skoro tego sobie życzyła.
- Tak, jak tylko opuściliśmy niebezpieczny region. Muroi-san i Tageri-san odłączyli się i ruszyli w swoje strony. -
albo ją przed sobą stworzę
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
- Najważniejsze, że już jest po wszystkim... Nie ma sensus przywoływać tamtych wspomnień. - To był koniec tego długiego roku, który był obarczony dużym ciężarem psychiczny i fizycznym. Kładziesz się spać z myślą, że nie wiesz, czy się obudzisz, czy ktoś się Cię znajdzie i zaatakuje, ten sen nigdy nie był głęboki i regenerujący, a płytki i przerywany. Nie wiadomo, która nie daj Ci spokoju i nieustannie się odzywa w głowie, walka z demonami nie była tak przerażające jak myśl o ataku w najmniej dogodny momencie, odświeżało to wydarzenia z Yonezawy, w których to demon nas napadały podczas snu. No, ale najważniejsze, że przetrwaliśmy to, wyszliśmy z tego i zachowaliśmy swoje życie, a to tylko nas umocniło, a nie złamało.
- Spokojnie może po prostu miałeś komara czy coś. - Jako już w posiadłości szlachty zawsze miało miejsce konspiracje, paranoje i nigdy nie wiadomo kto słucha. Gry polityczne nigdy nie był proste i zawsze były pogmatwane do granicy możliwości, a gdy do tego dodamy jeszcze fakt, że demony miały duże wpływy w Osace, to paranoja się tylko pogłębiała. Sam mocno się tym nie przejmowałem, bo nie bałem się o siebie, ale z powodu Kyoran grałem w tę grę, tak jakbym był tylko zwykłym samurajem, który po prostu przyszedł sfinalizować jakąś umowę między rodzinami. Rozglądałem się samym spojrzeniem w poszukiwaniu czegoś, czego nie powinno tutaj być, ale nic nie rzucało się w oczy. Nie czułem nigdzie obecności demonów, dlatego nie byłem w stanie zwiększonej ostrożności.
- Hi no kokyū. Nie pomyliłaś się, jest to pierwotny oddech, z którego wywodzi się reszta i tak jak najbardziej istnieje, widziałem na własne oczy. - Celowo nie powiedziałem, że sam go użyłem, nie chciałem się chwalić czymś, co stało się raz i nie powtórzyło nigdy więcej. Mimo włożonej ciężkie pracy i wielokrotnego ćwiczenia. Więc demony były w posiadaniu jakichś informacji i zapisków. Nic dziwnego, że ten oddech był owiany taką tajemnicą, skoro ręcznie spisana wiedza była skradziona i przepadła na tyle czasu. Na szczęście teraz wróci to do korpusu, który może z pomocą tych informacji zdziała coś więcej. Przyglądałem się, co tam dokładnie kreśliła na kawałku papieru, szukając w głowie czegoś, co mogłoby mi się skojarzyć i pomóc jej to lepiej zrozumieć.
albo ją przed sobą stworzę
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
W kwestii bezpieczeństwa Rengoku miał racje, nie powinny być w miejsce, które jest dla nich zagrożeniem. Gdzie ktoś może im wparować z dnia na dzień i wyrządzić krzywdę z powodu kaprysu albo chęci ukarania. Jednak trzymałem się tego, co sobie powiedziałem na początku. Nie będę pakował im się z buciorami w życie, jeżeli będą potrzebowali mojej pomocy, to sami o nią po proszą. Tego ostatnio się nauczyłem, a może bardziej po prostu zaakceptowałem. Ciężko było mi tak jednomyślnie stwierdzić, czego to było zasługa i co miało na to wpływ, ale istotne, że jednak wyciągnąłem parę wniosków w ciągu tego roku.
- Na pewno zabiorę, nie musisz się martwić, potrafię być bardzo dyskretny. - Kyoran nie musiała się martwić, jeżeli chodziło o pozbycie się dowodów jej współpracy, jak tylko skończy robić to co robiła, wszystkie zwoje i pergaminy dzisiaj opuszczą Osake i jej dom. Ciekawe na ile te informacje będą przydatne, ale może odpowiedzą na pytania, które gdzieś tam we mnie siedziały. A nie mogłem już ich zadać mistrzowi po tamtej nocy.
- Opowiedzieć Ci coś. Hmmm, To może o tym, jak Hiroki zbudził mnie w środku nocy, bo słyszał jakieś ryki w jaskini?.. Powiesz żonie, jaki wielki stwór się tam czaił? - Spojrzałem wymownie ba swojego młodszego kolegę. Było to jedno z niewielu wspomnień podczas tej wybrany, które były ogromnie zabawnie, a finalnie okazało się, że to po prostu Tageri burczało w kichach i dźwięk odbijany od ścian jaskini, w której obozowaliśmy, był piekielnie realistyczny.
albo ją przed sobą stworzę
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
- Tak na pewno mógł wiele zdziałać i był zdecydowanie silniejszy, ale nawet pomimo tego problem dalej istniał. Wydaje mi się, że lepiej skupić się na faktach niż na pobożnych życzeniach. Nie wiem, czy to nawet możliwe, aby ktoś poza pierwszy użytkownikiem mógł nim swobodnie władać. - Spojrzałem na Hirokiego, rozumiałem jego optymizm w małym stopniu, ale realizm nie mógł zostać zagłuszony w pełni. Może dlatego, że miałem okazje poczuć tego wszystkiego na własnej skórze, a potem miesiącami obserwowałem, gdy podczas ćwiczeń nie mogłem sięgnąć po oddech, którego użyłem już wcześniej, to nie było takie proste. Słuchałem tego co zaczął opowiadać Rengoku i już w pierwszej chwili zrozumiałem, że opowieść mocno skręciła od pierwotnego toru.
- Tak. Ruszyliśmy w głąb jaskini, gdzie wszędzie walały się kości. Bestia żyjąca w jaskini mierzyła przynajmniej z sześć łokci wysokości i łypała żarłocznie okiem. Jej ramie było tak twarde, że kruszyło skały i tępiło ostrza. Zębiska na tyle ostre, że niemal odgryzłaby mi palce jednym kłapnięciem, gdybym w porę ich nie zabrał, była to najprawdziwsza złośliwość w czystej postaci. Która nie zamierzała ulec, dopóki nie zostanie pokonana, szukaliśmy w jaskini schronienia i bezpieczeństwa. Miejsca, w którym moglibyśmy odpocząć, a musieliśmy najpierw wywalczyć sobie do tego prawo. Gdyby nie Hiroki, to nie wiem, czy bym sobie poradził. - Opowiadałem powoli i celowo poszedłem w ten sam motyw co blond kolega, czyli przygodzie o demonie, a nie Tageri. Celowo pomijałem pewne słowa i pilnowałem co dokładnie, opuszczało moje usta, ale niektóre fakty się zgadzały albo było bardzo blisko prawdy.
- Spokojnie mam inny fach w ręku. - Odpowiedziałem jej krótko, nie byłem bardem czy bajarzem. Mógłbym, co najwyżej zatańczy albo wystąpić w jakimś spektaklu i na tym się kończyły moje umiejętności estradowe. Chwilę później słyszałem jak Kyoran postanowiła dać niewielki upust swojej frustracji, która się nasiliła w ostatnich miesiącach. Bardzo szybko ze szczęścia i tej sceny przy bramie sytuacja obróciła się przynajmniej o sto czterdzieści stopni.
- Chodzi o Matsumoto Takashiego? - Nieco wtrąciłem się w ich rozmowę, żeby nieco zdjąć ostrzał z młodszego kolegi. - Jeszcze coś chciał? - Podniosłem wzrok nieco wyżej, z kartki na Kyoran, zastanawiałem się, jakie relacje mogły ich łączyć i czemu nieustannie nasze drogi jako się przecinały, mimo że nie byliśmy blisko. - Jak na kogoś, kto niej jest w korpusie, masz z nim wiele powiązań. - Może to był, po prostu zwykł przypadek, a może on robił coś dla korpusu, a ona mu pomagało. Opcji było wiele, ale żona Rengoku powinna bardziej uważać, skoro miała tyle koneksji, a szpiegów na jej dworze na pewno nie brakowało. - A co takiego trenujesz, bo aż mi się przypominają młodzieńcze lata i mordercze ćwiczenia do doskonałości. Kyudo, czy coś innego? - Gdy wspomniała o ćwiczeniach i taktyce, aż przypomniały mi się moja lata młodości.
- Mój cel dalej jest taki sam jak na razie. Do domu nie wrócę, bo nie ma do czego. Także pewnie dostarczę przez Ciebie przetłumaczone informacje, odpocznę jakiś czas, zobaczę, co u znajomego i wrócę na szlak, żeby kontynuować swoją podróż. Ktoś będzie musiał zająć się pracą, aby Hiroki mógł dłużej z wami zostać.- Uśmiechnąłem się delikatnie, a w moim głosie nie było żalu.
Nie miałem domu, do którego mógłbym wrócić, biologiczna rodzina nie czekała na mnie z otwartymi ramionami, a z korpusem nie łączyła mnie taka relacja. Nie przeszkadzało mi to, starałem się nie żałować swoich wyborów i znosić ich konsekwencje, nieść brzemię, które się wybrało i nie jojczyć. Rengoku znał mój cel, bo nie jednokrotnie pewnie był świadkiem moich rozmów z filarem płomienia albo przynajmniej nie raz je słyszał w plotkach.
- Możesz jeszcze rzucić okiem na ten zwoje, ich nie trzeba tłumaczyć, ale może pomogą Ci lepiej zrozumieć to co tłumaczysz... Te mniejsze paczki to rośliny dla znajomego. - Podniosłem torbę do góry i położyłem ją z boku, tak aby jej nie przeszkadzała. Było w niej trochę zrolowanych pergaminów i kilka innych pakunków z roślinami, ale one nie były powiązane z tą sprawą.
- A tak swoją drogą to jak w ogóle zainteresowałaś się byciem odkrywcom i tłumaczenie różnych rzeczy? - Raczej nikt tego nie uczył, nie było korepetytorów, którzy uczyliby zapomnianych języków, symboli i łamania szyfrów.
albo ją przed sobą stworzę
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Nie zamierzałem się wtrącać i w ciszy po prostu pokołysałem dziecko, gdy zaczęło grymasić, złotą tęczówką spoglądałem na niego czy nic mu się nie dzieje, czy czegoś czasem źle nie robię.
- Nie mam dla Ciebie żadnego prezentu smyku, ale następnym razem coś wymyślę. - Co prawda nie obyłoby się bez lekkich uszczypliwości ze strony kobiety, ale może tak lepiej. Może lepiej, że robiła mu wyrzuty z powodu lekkomyślności i troski, niż jakieś dziwnej zazdrości i doszukiwaniu się zdrady czy czegoś innego, syn powrócił w jej ramiona, gdy tylko była gotowa.
- Mężczyźni już tacy są Uesugi-san. Najpierw działamy, a później zastanawiamy się i czy to mądre. - Delikatnie napomknąłem, gdy ta postanowiła odnieść się do naszego instynktu samozachowawczego. Trochę tak było, dla kobiet mogło to być nieco niedorzeczne czy głupie, ale już tacy byliśmy i musiały z tym żyć.
- Rozumiem, no ale przeżyłaś. No i z nogą już lepiej, jak widzę, ale może wypadałoby się nauczyć pływać w końcu... Nie zakładałem, że znacie się lepiej. Po prostu była to ciekawość. - Nie było to tajemnicą, że Kyoran nie lubiła się z wodą i może wypadałoby to zmienić skoro, sama mówiła o lekkomyślności swojego męża, chociaż to pewnie przyganiał kocioł garnkowi.
- Masz smukłe ciało, a na strażnika też nie wyglądasz... Kiedyś strzelałem z łuku i walczyłem jeszcze wręcz, ale finalnie skończyłem z mieczem i wspomagam się bronią miotaną. - Za dzieciaka uczyłem się wszystkiego, co mogłoby się przydać samuraja do pełnienia służby, nawet jazdę konną. Ojciec zadbał o to, żebym był odpowiednio wyedukowany, ale na jego chytrym planie padła wola matki i przebiegły los, który mu to odebrał, gdy spotkałem pierwszego demona.
- Jasne najwyżej później Rengoku-san dostarczy mi to, jak już skończysz... Czyli można powiedzieć, że z przypadku się wciągnęłaś w to wszystko i tak już zostało. Ciekawe, jak nie zastanawiałem się za dziecka, czym będę się zajmował w przyszłości i na pewno nigdy nie przyszło mi do głowy moje aktualne zajęcie. - Nigdy nie myślałem o tym, czym będę zajmował się w przyszłości, bo nie dopuszczałem do swojego głowy myśli, że w ogóle będę miał wybór. Więc to moim rodzicom przypadł ten zaszczyt, a ja po prostu ładnie zburzyłem ich domek z kart.
- A skoro już mówimy o waszym pierwszy spotkaniu, to jak się poznaliście. Musiałaś o tym wiedzieć, skoro przygotowałaś wazę, prawda? - Może trochę naruszyłem ich prywatność, ale w końcu spędziłem z nią sporo czasu, a jej mężem jeszcze więcej, tylko w obozowych warunkach takie pytania nie nasuwały się same, bo w końcu to nie było miejsce na rozmowy prywatne i rozpraszanie się.
albo ją przed sobą stworzę
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Już przywykłem do morderczych spojrzeń Uesugi, w końcu to nie był pierwszy razy, gdy na mnie tak spoglądała, ale jak zawsze nic poza samą niemą groźbą się nie działo później, mogła wydawać się chłodna i okrutna, ale to prawie w całości była tylko fasada, bo jednak gdzieś w swoim wnętrzu wiele rzeczy potrafiło ja przytłoczyć tak jak rozłąką z Rengoku czy też to spiskowanie po nocach przy tłumaczeniu. Chociaż raczej i w dzień również, skoro na szlacheckich dworach nawet ściany miały uszy.
Gdy Kyoran rugała nasz sposób bycia, uśmiechnąłem się delikatnie i spojrzałem na nią rozbawiony spojrzeniem. Czyżby już zapomniało, co wydarzyło się w tamtej świątyni, gdy to ona pochłonięta była zbieranie pergaminów i zapisków, gdy sufit leciał nam na głowę. Trochę było to zabawne, bo przyganiał kocioł garnkowi.
- Yhm, czyli już zapomniałaś o tej wielkiej skale, która miała cię zmiażdżyć, gdy pierwsza rzuciłaś się do zbierania starych pergaminów?.. Każdy ma swoje powody, ale w gruncie rzezy wynik często jest ten sam, nie sądzisz? - Jedni rzucali się ślepo w niebezpieczeństwo z powodu dumy, inni dla pieniędzy, a jeszcze inni po prostu z ciekawości. W niej też dało się zobaczyć poszukiwacza przygód, może nieco bojaźliwego, ale nie ten jest odważny, co się niczego nie boi, tylko ten, co pomimo strachu nie przestaje działać. Co potwierdzał fakt, że bała się wody, ale pomimo wszystko zanurkowała, gdy Hiroki robił za jej transport.
- Broń drzewcowa daje sporą przewagę przy starciu z mieczem, dlatego nic dziwnego... Musisz lepiej dobierać sobie przeciwników Rengoku-san. W takim razie powinnaś się nauczyć technik całkowitej koncentracji? Skoro masz tak duży potencjał, że rozegrałaś go... A bo widzisz, dopiero od niedawna się przyzwyczajam do mieszania ataków z rzucaniem. Samo trafianie do celu to nie problem, ale jeszcze trzeba to zsynchronizować z mieczem, bo w innym przypadku powstanie otwarcie, którego mogę gorzko pożałować. - Wyjaśniłem jej, dlaczego nie mogła dostrzec tego na polu walki, bo po prostu wciąż odwlekałem uważnie tego, gdy na szali były ludzkie życia. Łączenie stylu walki miecze i broni miotanej było dla mnie nowym doświadczeniem.
- Jedno spotkanie wywróciło moje życie do góry nogami i doprowadziło do wyboru, którego się podjąłem, mimo że nie był one łatwe czy przyjemne. Dlatego myślę, że to właśnie te małe z pozoru pierdoły, które nic nie znaczą na pierwszy rzut oka, mają największą moc do zmiany czyjegoś życia, jeżeli się im na to pozwoli rzecz jasna. - Podzielałem zdanie Kyoran w tej kwestii, bo tak właśnie było i w moim przypadku, gdy poszedłem za koleżanką, aby ją sprowadzić do domu i na naszej drodze pojawił się demon. Demon, którego nie miałem wtedy spotkać, po zajrzeniu pod łóżko nie da się już wrócić do normalnego życia jakby nigdy nic.
- Czyli jednak w tych słowach jest prawda. Nie wiesz, ile masz, dopóki tego nie stracisz. Pewnie jak handlarz się później dowiedział, to włosy z głowy rwał. Czyli było to niesamowicie przypadkowe spotkanie, ale przy okazji kot został również przekupiony miejscem do spania, pewnie dlatego tak chętnie się przywiązał... Chociaż w przypadku kotów, to czasami jest tak, że to one wybierają swoich opiekunów. - Uśmiechnąłem się szczerze do nich, pomimo zmęczenia, którego nie dało się ukryć. To chyba dla nas wszystkich był ciężkie miesiące, nawet Uesugi, która siedziała na swoim dworze i opływała w luksusach.
- To był bardzo długi rok. Mam nadzieje, że w kolejny będziecie mieli bardziej leniwy i bezpieczny. - Upiłem kolejny łyk z czarki i czekałem, aż Kyoran zakończy przepisywanie i tłumaczenie notatek, aby mógł je zabrać z powrotem do siedziby zabójców, nim ktoś się nimi nie potrzebnie zainteresuje.
albo ją przed sobą stworzę
z/t x3
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
Nie możesz odpowiadać w tematach