Dawno nie miał okazji by toczyć z kimś tak długą rozmowę bez bycia czujnym, nie rozmawiał w końcu z kimś kogo mógł określić swym wrogiem. Owszem, między demonami często dochodziło do walki bo było to wpisane w ich naturę czego sam był przykładem. Jednakże Bodaiju wydawała się być inna od reszty, stroniła od krzywdzenia ludzi więc wątpił by i demony miała atakować. Dlatego czuł się podczas tej rozmowy bardzo swobodnie i słuchał każdego jej słowa analizując je i zastanawiając się czy pasują do jego ścieżki życiowej. Może kiedyś w przeszłości gdyby spotkał Bodaiju to byłby obecnie innym demonem, bliższym jej filozofii. Jednak teraz dorwało go to co większość jego pobratymców, chęć zdobycia siły w szybkim tempie. To zaś pchało ich do masowego pożerania ludzi co siłą rzeczy sprawiało iż zabijanie ludzi stawało się im obojętne jak zeszłoroczny śnieg.
—
Oczywiście, że my też służymy bo tak zbudowany jest świat istot myślących. Chłopi służą swym panom, którzy służą Siogunowi, ten zaś służy Cesarzowi. Cesarza zaś jako boskie dziecię odpowiada jedynie przed Bogami. My demony służymy silniejszym, którzy finalnie służą Bogu — Rzucił niebieskooki po czym uśmiechnął się lekko —
Wszyscy finalnie jesteśmy narzędziami, które trzymają i są trzymane przez inne narzędzia — Podsumował swój pogląd na miejsce istot rozumnych na świecie.
Czy demony zapominały o tym że kiedyś byli jak ludzie? Z całą pewnością bo dla wielu z nich były to mroczne czasy, których woleli się wyrzec. Sam też taki był. Nie pamiętał kim był za życia i nie dążył do odnalezienia prawdy na temat swego pochodzenia.
—
Nie dziwie się im, nie bez powodu w chwili wyniesienia zapominamy o tym kim byliśmy. Zaczęliśmy nowe życia i podążamy nowymi zasadami które sprawiają iż straciliśmy człowieczeństwo — Powiedział białowłosy i ten temat kończąc przynajmniej ze swej strony.
Skinął głową w stronę Bodaiju by odpowiedzieć gestem i mową na jej pytanie.
—
Oczywiście, że się ich boje. Widziałem rzeczy, które trudno wytłumaczyć normalnie, ba. Nasze istnienie jest dowodem, że istnieją siły wyższe — Odparł Biały Wąż raz jeszcze przyglądając się pomnikom, które ich otaczały. Pytanie zadane przez Bodaiju jednak sprawiło iż spojrzał w niebo, rozmyślając nad tym —
Chciałbym wierzyć, że to kwestia indywidualna dla każdego z nas. Ci którzy umarli godnie, zostaną tak samo potraktowani jak żyli. Ci którzy umarli jak zwierzęta, skończą potępieni w zaświatach — Zaczął mówić Ichitarō by zaraz roześmiać się głośno —
Sama jednak słusznie zauważyłaś, walczymy ze wszystkim co stworzyli bogowie więc każdego z nas czeka potępienie — Oznajmił jej głęboko wierząc, że to prawda i właśnie dlatego mógł robić co chciał, bo koniec dla wszystkich będzie taki sam.
Ichitarō wzruszył ramionami na pytanie czterorękiej, z prostej przyczyny. Nie znał odpowiedzi, mógł jedynie gdybać.
—
Byłaby na to większa szansa — Rzekł Wąż by następnie umilknąć przez następne pytanie olbrzymiej demonicy —
Zabójczyni, żałośnie słaba więc zamiast ją zabić postanowiłem ją złamać. Na jej nieszczęście ma silniejszego ducha niż ciało — Odparł mężczyzna wspominając poprzednie spotkania z Shirei.
—
Nie mówię o Nim, wszyscy wiemy jakim jest "łaskawym" panem — Wtrącił szybko demon by uniknąć nieporozumień, na wypadek gdyby ktoś ich podsłuchiwał —
Chce służyć komuś, kto nie osiadł na laurach tylko cały czas prze naprzód. Szukam kogoś kto przetrze mi szlak — Powiedział demon po czym westchnął niezadowolony —
Zdradziecka Pieśń miał potencjał by być kimś takim ale i On w pewnym momencie zniknął, zaszył się w jakieś dziurze zapominając o tym iż świat nie zatrzymał się na jego życzenie — Wyrzucił niebieskooki zaciskając pięści na samą myśl o tym parszywym szczurze —
Nienawidziłaś kiedyś kogoś do tego stopnia by na samą jego myśl chcieć rozszarpać setkę ludzi? — Zapytał białowłosy chcąc zobaczyć czy być może jednak jego rozmówczyni skrywała mroczną stronę.