Piwnica
Pomieszczenie zbudowane jako przyszła krypta dla zmarłych członków rodu uprzednio zamieszkujących tę posiadłość. Ostatecznie zarówno dla nich jak i dla klanu Uesugi została ona jedynie piwnicą, do której prowadzą dwa wejścia — jedno bezpośrednio z domu i drugie, odbiegające od niego, ale wciąż znajdujące się na obszarze parceli.
⠀Jednak teraz stała tutaj, przed wejściem, bo oto podsłuchała jakichś ludzi mówiących, że poprzednia rodzina gdzieś jednak ciała zmarłych utylizowała. I to raczej nie na zewnątrz, bo nikt nigdy nie uczestniczył w pogrzebie na świeżym powietrzu.
⠀Westchnęła, oglądając się za siebie. Niby nigdy nie otrzymała oficjalnego zakazu schodzenia tam, ale też nie słyszała, aby miała na to jakieś szczególne przyzwolenie. Dlatego ścisnęła mocniej towarzyszącą jej glewię (w końcu czymś trzeba odgarniać pajęczyny) i zniknęła na schodach prowadzących pod ziemię. Po drodze złapała jakąś pochodnię i krok po kroku, strategicznie jak najciszej, zmierzała do celu.
⠀Aż w końcu do niego dotarła.
⠀Pomieszczenie było gigantyczne i ciemne, a jedynym źródłem światła była dzierżona przez nią pochodnia. Za jej pomocą podpaliła kilka zawieszonych na ścianie świec i zgasiła pierwotnie przyniesiony płomień. Atmosfera piwnicy była trochę straszna, chociaż Uesugi odnosiła wrażenie, że mimo wszystko bywała w gorszych miejscach. Mniej cywilizowanych, przede wszystkim.
⠀Tak jak planowała od początku, za pomocą guan dao urwała trochę pajęczych nici i podejrzliwie przyjrzała się temu, co stało najbliżej wejścia.
⠀— Ścianka pamiętająca czasy Nobunagi? Co za marnotrawstwo — westchnęła do siebie, z żalem patrząc jak stara, bogato zdobiona złota ścianka została pozostawiona sama sobie. Po tym przesunęła się do komody, którą po "odkurzeniu" zaczęła przeszukiwać; stukać i naciskać mocniej na różne elementy w oczekiwaniu, że gdzieś pominięta została jakaś skrytka.
⠀Ostatecznie pomieszczenie, w którym nie oczekiwała znaleźć nic ciekawego, rzeczywiście okazało się zawierać wiele interesujących przedmiotów. Do tego stopnia, że słońce na zewnątrz zaszło, a nieświadoma tego Kyōran wciąż znajdywała się w piwnicy.
⠀Wtem, usłyszała odgłosy schodzenia po schodach. Upuściła trzymane w rękach papiery i schowała się za ściankę, w obawie, że zaraz zostanie przez kogoś opieprzona za przebywanie w tym miejscu lub nawet dojdzie do rękoczynów, jeżeli tą osobą był Goro. Ale był to ktoś gorszy niż jej narzeczony — był to demon, który nawet nie próbował udawać nikogo innego. Nie wiedziała, czy wiedział o jej obecności ani czy bywał w tym miejscu często; być może zaanektował nieodwiedzane pomieszczenie dla własnych celów?
⠀Odczekała chwilę, aż nieznajomy czymś się zajmie i stąpając powoli i na paluszkach ruszyła w kierunku schodów. Będąc na nich ruszyła na górę biegiem, jednak nie dotarła nawet do ich połowy, kiedy nieznana jej siła ściągnęła ją w dół i cisnęła nią we wcześniej podziwianą ściankę.
⠀— Jestem siostrą Uesugi Kiyo, dla twojego dobra zostawiłabym mnie w spokoju! — krzyknęła, powołując się na osobę, przez którą teraz trzymali się z demonami. Kiyo miała ją chronić, ich wszystkich. Gdzie ten słynny Bishamonten, kiedy potrzebowała go najbardziej?
⠀Demon zaśmiał się i pozostał w miejscu, w którym tkwił. Brał ją na przeczekanie? Widząc w tym jedyną możliwość ratunku, sięgnęła ręką ku buteleczce z wyciągiem z wisterii. Czy uda jej się oblać nią szybciej niż nieznajomy dobierze się do jej flaków?
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀— Zaprowadź mnie — warknął do skulonego pod jego wzrokiem strażnika, który zasłaniając się przewodnictwem Uesugi Kiyo odważył się mu w pierwszej chwili odmówić. Teraz, z policzkiem rozoranym pazurami demona, odnosił się nieco przychylniej do propozycji Suny, aby zabrać go do środka rozległej rezydencji.
⠀⠀⠀⠀Mógłby włamać się do środka bokiem, ale czy jako jeden z nich nie powinien móc wejść główną bramą? A teraz wreszcie miał ku temu okazje. Osaka otwierała przed nim swoje tajemnica i bogactwa.
⠀⠀⠀⠀Powietrze pachniało demonami. Woń mieszała się z odorem ludzkich ciał, która zwykle oznaczała dla niego posiłek, a dzisiaj... rodzinę? Nigdy, przez ostatnie piętnaście lat swojego życia nie pomyślał o nikim w ten sposób. Poza Sachim, jedynym prawdziwym towarzyszem jego demonicznej egzystencji. Na dobrą sprawę nie miał pewności czy wątłe znaki pozostawione wokół mógł uznać za pewniki. Chciał je odszukać, dokumenty, papiery, może rysunki, które wreszcie uświadomiłyby go na czym stoi.
⠀⠀⠀⠀Jak wiele władzy i bogactwo mu się należy.
⠀⠀⠀⠀Strażnik prowadził go środkiem kamienistej ścieżki, ale umykały mu ślady pozostawione tu przez inne, agresywne stworzenie. Był ślepy czy tylko głupi? Już od wejścia czarnowłosy demon czuł, że coś nie do końca jest tak, jak powinno być. Czy za bramą rezydencji Uesugich odbywały się rytualne zabójstwa? A może ród tak bardzo oddał się we władanie podrzędnych bestii, że nic co znajdzie w środku go już nie zadowoli? Spodziewał się zrabowanego, zniszczonego dobytku, ale budynki wyglądały na nienaruszone.
⠀⠀⠀⠀To głupi przypadek i ciężko było w niego uwierzyć, ale czy jakiś obcy demon włamał się na jego podwórko? Akurat tej nocy?
⠀⠀⠀⠀Złapał młodego strażnika za ramię i zepchnął go ze swojej drogi. Idąc za zapachem poruszał zboczył z drogi w ciemny zaułek jakiegoś niewielkiego gmachu, który tak jak wszystko za ogrodzeniem oznaczono rodowym symbolem. W podłodze wyrastała dziura, z której wydobywała się jasna łuna światła. A poza tym smród i odgłosy demona.
⠀⠀⠀⠀Jestem siostrą Uesugi Kiyo...
⠀⠀⠀⠀Prychnął, gdy dotarły do niego odległe słowa wykrzyczane głosem jakiejś kobiety. Jakiejś. Siostra Uesugi Kiyo zasłaniała się księżniczką, aby zniechęcić do ciebie głodną bestię, która jakimś cudem znalazła się w podziemiu jego rezydencji. Zdziczała i głupia, jak wiele demonów, których inteligencja przegrywała z instynktami. Śmierdział krwią, a sądząc po tym zapachu miał już nieco doświadczenia w zabijaniu ludzkich worków mięsa.
⠀⠀⠀⠀Jakże niefortunnie. Znowu musiał zrobić z siebie bohatera.
⠀⠀⠀⠀— Hej, ty tam! — krzyknął, a echo zwielokrotniło jego głos. Przystanął na schodach oparty jedną ręką o brudną, kamienną ścianę, w której wykuto wnętrze zakurzonej teraz piwnicy. Nie do końca wiedział na co patrzy i do kogo właściwie się zwraca. Drobna kobieta, elegancka i wychuchana, z bronią większą od siebie, a obok niej zgarbione, wielkie cielsko śliniącego się demona. — Nie jestem co prawda twoją siostrą, ale jeżeli poprosisz wielkiego Sunę o pomoc, to też przychyli się do twojej prośby! — oznajmił łaskawie zdając sobie sprawę, że kobieta nie miała większego wyboru.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀Kyōran podskoczyła w miejscu, gwałtownie obracając się twarzą w kierunku, z którego doszedł ją kolejny głos. Nie był to ani jej towarzysz, ani, tym bardziej, Suiren. Odruchowo wycelowała glewią w jego stronę, chociaż szybko się domyśliła, że nie miała do czynienia z podobnym sobie człowiekiem. ⠀Naprawdę miała aż takiego pecha, że we "własnej" piwnicy miała paść ofiarą dwóch bestii?
⠀...ale jeżeli poprosisz wielkiego Sunę...
⠀— Suna — powtórzyła półszeptem, otwierając szerzej oczy i wpatrując się w mężczyznę jak cielę na malowane wrota. Przez jej twarz przeszły różne emocje, ale ostateczną była nie do końca pasująca do momentu, szczera radość. Można powiedzieć, że atmosfera pomieszczenia rozświetliła się i ociepliła tylko dlatego, że do uszu Uesugi dotarło to jedno imię, a twarz nowego gościa podziemi okazała się znajoma.
⠀Nieznajomy demon także obejrzał się na Sunę, ale nie wydawał się tak zadowolony z jego obecności jak ona. Ponownie obejrzał się na szlachciankę i ruszył w jej kierunku.
⠀— Suna! — Z piskiem powtórzyła jego imię, rzucając buteleczką wisterii w demona, jednocześnie odskakując na bok. Zirytowana bestia zaryczała wściekle, czując fioletowy płyn na swoim ciele. Korzystając z jego dekoncentracji, Kyōran dobiegła do mężczyzny, chowając się za jego plecami. — Suna, proszę, zrób coś z nim! — kontynuowała, przyklejając się do jego pleców i odruchowo obejmując w pasie.
⠀Nie myślała o tym, czy ją pamiętał, ani w ogóle czy rozpoznał. Podświadomie czuła, że nawet jeśli jeszcze to nie nastało, to ich dawna więź była wystarczająco silna, by takimi drobnymi gestami przypomnieć, że nie byli sobie obcy.
⠀Kiedy tak go trzymała, powoli otworzyła dłoń, którą do tej pory miała zaciśniętą w pięść. W tej trzymała kolejną fiolkę z wisterią, pokazując, że była gotowa mu pomóc w konfrontacji z przeciwnikiem, jeżeli będzie taka potrzeba.
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀— A przynajmniej spróbuję Ci pomóc! — sprostował szybko, zanim Kyoran zacznie wymagać od niego demonicznego czary mary, którym miałby pokonać bestię ukrytą w półmroku piwnicy. Nawet z Uesugi siedzącą mu na ramionach byliby pewnie niżsi od przeciwnika. Ale to była jego piwnica, jego ludzie i wcale nie pasowało mu, że po rezydencji biega luzem inny demon.
⠀⠀⠀⠀Poza tym już trzy razy w ciągu ostatniej minuty słyszał swoje imię wypowiedziane różanymi usteczkami damy w opałach, a kimże był, aby zignorować tak przejmującą prośbę o pomoc? Uścisk motywował go jak bębny maszerujące wojsko. Urósł o kilka centymetrów, ale nikt nie mógł zobaczyć, że po prostu wspiął się na czubki sandałów.
⠀⠀⠀⠀Dał się wywściekać bestii, dopóki walczyła z trującą wisterią kaleczącą odsłonięte ciało. Przez ten czas rozejrzał się po piwnicy, którą pomimo mroku szybko przeanalizował. Nie chodzi o to, że jako żyjący w mroku radził sobie doskonale bez mocnego światła, ale po prostu podziemna salka nie skrywała zbyt wielu interesujących go przedmiotów. Nie było tam niczego, co nadawałoby się do zabicia demona.
⠀⠀⠀⠀Ani jednego nichirin. Co za zdziwienie.
⠀⠀⠀⠀— Słuchaj mała. Widzisz ten posąg nad kamienną płytą? Zaciągnę go pod ścianę, a ty jakiś sposobem zrzucisz mu to na łeb. Dobra? — rzucił i nie czekając na reakcję Kyoran zeskoczył o kilka stopni, aby przyciągnąć do siebie uwagę obcego. Rozłożył ramiona i roześmiał się przyjaźnie. — Wszedłeś w nie tą dziurę, w którą powinieneś kolego. Ta należy do mnie. Byłoby dla ciebie lepiej, gdybyś sobie odpuścił. Piecze? — zerknął na oparzenia po wisterii. — I dobrze. Nauczysz się szanować własność innych.
⠀⠀⠀⠀Zagadywał go, zbliżają się do wspomnianego wcześniej kamiennego posążka.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀Cały czas przyklejona do mężczyzny wyjrzała zza niego na awanturującego się demona. Nigdy wcześniej nie miała okazji użyć "wyciągu z wisterii" na żadnym z nich; wiedziała jedynie, że ponoć to działa. I rzeczywiście, działało. Wyglądało na to, że Zabójca, który uratował ją lata temu miał być dla niej wsparciem na resztę życia.
⠀Wypuściła Sunę ze swoich objęć w momencie, kiedy ten nagle stał się wyższy. Niewątpliwie zrobiło to na niej wrażenie, jednocześnie zwiększając nadzieje na szczęśliwe zakończenie ich konfrontacji z nieznajomym.
⠀Widzisz ten posąg nad kamienną płytą?
⠀Zamrugała szybko. Wprawiona w osłupienie tym pomysłem prawie upuściła glewię. Banieczka nadziei pękła.
⠀— Na łeb upadłeś? — wycharczała, pomimo tego, że jej rozmówca zaczął już ten plan realizować. Przełknęła ślinę, kiedy spoglądała w kierunku demona, który prawie skończył otrzepywać się z wisterii.
⠀Podczas, gdy Suna zagadywał potwora, Uesugi przesuwała się wzdłuż ścian, próbując zwracać na siebie jak najmniej uwagi. Ukrywała się za kolejnymi gratami, aby przerwy w nich pokonywać truchtem. Serce niemalże podeszło jej do gardła — oczekiwała, że jej nowy gość sam zajmie się tym nieproszonym, a nie wymusi na niej, na człowieku(!) bezpośrednie wsparcie inne niż miotanie fioletowymi fiolkami.
⠀W końcu zatrzymała się koło statuy znajdującej się za plecami przeciwnika. Gestem dłoni pokazała mężczyźnie, aby kontynuował zagadywanie go, ponieważ obiekt nie wydawał się wcale taki łatwy do użycia. Początkowo próbowała przewrócić go za pomocą rąk, w końcu jednak wbiła między pomnik a ścianę swoją broń i złapała za nią, próbując rozbujać posąg od góry.
⠀Guan dao jednak zablokowało się, sprawiając, że Kyōran na dłuższą chwilę zawisła w powietrzu, cały czas trzymając się broni. Z perspektywy Suny musiało wyglądać to w pewnym sensie komicznie: podczas, gdy on odwracał uwagę wroga, kobieta groteskowo machała nogami, cały czas próbując jakoś wprawić w ruch ustalony przedmiot.
⠀Po paru chwilach udało jej się oprzeć stopą o pobliską szafkę i wdrapać na posąg, który miała przewrócić. Siedząc na ramionach figury zaczęła odpychać ją od ściany, ostatecznie rzeczywiście doprowadzając do tego, że ta przewróciła się na demona. Impet natomiast zrzucił Uesugi na podłogę, do tego stopnia, że po zrobieniu fikołka do przodu wylądowała pod stopami Suny.
⠀— Tyle wystarczyło? — zapytała tępo, widząc przed oczami gwiazdki, oraz jej uwielbieniem rozświetlone lico mężczyzny. Uniosła rękę do góry, oczekując, że pomoże jej dźwignąć się z podłogi.
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀Ku jego zdziwieniu, rozwścieczony przeciwnik w końcu się odezwał.
⠀⠀⠀⠀— Chronisz ludzi? Takich szui nienawidzę najbardziej — prychnął ciężko i podobieństwo do była stało się jeszcze wyraźniejsze.
⠀⠀⠀⠀W pewnym momencie sięgnął ręką gdzieś na bok i wyszarpał ze sterty przedmiotów ciężką skrzynię. Ustawione na niej przedmioty runęły na ziemie rozsypując się pod nogami, ale demon wcale się tym nie przejął. Zamachiwał się właśnie z wysiłkiem - co sugerowało, że skrzynia jest pełna, a dostanie nią w głowę może skończyć się nieprzyjemnie - celując w kierunku Suny. Tańcząca wokół kamiennego posągu Kyoran tylko na moment zwróciła na siebie jego uwagę, bo już zaraz musiał walczyć o własne życie.
⠀⠀⠀⠀Ufał, że kobieta sobie poradzi. Wyglądała na zaradną dziewczynę, a jeżeli to co wykrzykiwała wcześniej było prawdziwe, musiała mieć w sobie zaradność wszystkich Uesugich. Poza tym od jej wysiłków zależał teraz los już nie tylko jej samej. Musiała sobie poradzić.
⠀⠀⠀⠀— A ty buszujesz w ich składziku na bieliznę i śmiesz komentować moje zwyczaje? — zaśmiał się Suna, gdy skrzynia przeleciała mu tuż nad ramieniem i roztrzaskała się za plecami. W powietrze wystrzeliły zwinięte skrupulatnie elementy odzieży, gromadzone tu zapewne przez kogoś ze służby. Długowłosy demon wystrzelił w bok jak oparzony, gdy kolejna rodzinna pamiątka świsnęła mu przy uchu. Robił uniki, a zirytowany demon biegał za nim niszcząc wszystko, co znalazł na swojej drodze.
⠀⠀⠀⠀Oh, nie podziękują mi za to, przyszło mu do głowy gdy coś ostrego trafiło w ozdobny, pewnie zabytkowy parawan i rozdarło scenę wyławiania tataraku z brzegu jakiejś szerokiej rzeki. Kątem oka obserwował poczynania kobiety i kiedy posąg zaczął niebezpiecznie drżeć skierował prosto ku niemu po to, by w następnej chwili ścigający go po małej piwniczce demon znalazł się w polu rażenia lecącej figury.
⠀⠀⠀⠀Trzasnęło, a kamień, który gruchnął w plecy demona, a później w podłogę roztrzaskał się na drobne elementy. Wzbił się kurz gromadzony tu przez lata, a tuż pod jego stopami wylądowała Kyoran. Wyglądała na zdezorientowaną, ale szczęśliwą.
⠀⠀⠀⠀Szybko złapał ją pod ramiona i postawił w pionie.
⠀⠀⠀⠀— Grzeczna dziewczynka. A teraz zobaczmy co się stało z naszym koleeee... — nie dokończył, bo z kłębów wystrzeliły grube ramiona trzymające pomiędzy sobą ciężki korpus statuy. W ułamku sekundy przedmiot wystrzelony został gniewnie w ich kierunku i tylko demoniczny refleks pozwolił Sunie paść na ziemię, a właściwie to na kobietę, chroniąc ją przed odłamkami.
⠀⠀⠀⠀Choć hałas, który rozległ się po uderzeniu sugerował raczej, że wkrótce na ich głowy zapadnie się cała piwnica, a nie tylko kilka ostrych kamyczków. Próbie poddana została cała konstrukcja, która zadrżała, gdy na ścianie wyrosły potężne pęknięcia.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀Już go puściła, już miała oglądać się na drugiego demona, kiedy znów znalazła się na podłodze i to pod mężczyzną. Jak normalnie przyprawiłoby ją to o załamanie nerwowe, tak teraz — zarówno przez adrenalinę, jak i uczucie, którym go darzyła — zajęła się po prostu konfrontacją z drugim demonem. Gdy rzeźba uderzyła w ścianę, Uesugi próbowała ochronić swoją głowę dłońmi, a, że był nad nią Suna, to położyła ręce na jego potylicy.
⠀Kiedy sytuacja się uspokoiła, podniosła głowę i zauważyła swoje guan dao spoczywające na podłodze za przeciwnikiem — wymsknęło się z jej ręki, kiedy przewracała posąg.
⠀— Potrzebuję go... i żeby stał do mnie tyłem — powiedziała cicho, dyskretnie wskazując na swoją broń i jednocześnie próbując obejrzeć się na mężczyznę.
⠀— Skoro chcesz bronić ludzi to będziesz zdychał jak oni! — warknął znów obcy jegomość, a sekundę po tym nad leżącą parką świsnął kolejny ciężki obiekt, niewielka szafa. Na szczęście celność nie była mocną stroną tego demona.
⠀Kyōran miała pomysł, ale czy miał być on skuteczny, to miało się okazać dopiero gdy Suna rzuci jej wspomnianą glewię. W tym jednym momencie żałowała, że nie zaproponowano jej nigdy przyłączenia się do Korpusu Zabójców.
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀Słysząc jej prośbę zaśmiał się brzydko.
⠀⠀⠀⠀— Bo chcesz mu wbić kija w dupe? — zapytał, wyciągając własne wnioski z zebranych dotychczas informacji. Pomysł taki bajecznie go bawił. Twarz Suny rozjaśnił w ten sposób uśmiech niezmącony inteligencją. Jedyną oznaką, że zrozumiał te słowa było zdawkowe kiwnięcie głową, a potem demon prześlizgnął się wprost przed napastnika pozostawiając za sobą kobietę.
⠀⠀⠀⠀— Że niby co? Zjesz mnie? Kolega chyba nowy w tym fachu — zadrwił postępując lekkim łukiem wokół drugiego demona. Wytrzasnął skądś kawałek sznurka, który powoli, jakby wcale nie miał zaraz walczyć, zaczął otaczać złapany w rękę gruby strąk włosów. Czarne fale zredukowane do formy ciasnego koka nadawały mu wyglądu większego wojownika, niż był w rzeczywistości.
⠀⠀⠀⠀Rozłożył ramiona i machnął rękami prowokująco.
⠀⠀⠀⠀— Dawaj byczku. Zobaczymy do kogo należy się ta piwnica i dzisiejsza kolacja złożona ze szlacheckiego udźca! — zawołał i sam ruszył w przód, chowając przy boku krótki, ale równie skuteczny co wszelkie miecze kawałek trapezowatego metalu.
⠀⠀⠀⠀Napastnik także zerwał się z miejsca i wszystko zadziało się w przeciągu kilku sekund. Oba demony wpadły na siebie z hukiem. To Suna uległ pierwszy, nie należał do siłaczy. Jego przeciwnik, umięśniony i rogaty paskud wydawał się górą mięśni, ale w jego ciele utkwił boleśnie szpikulec. Dopiero po chwili zdał sobie z tego sprawę i odskoczył.
⠀⠀⠀⠀— Sztuczki słabeuszy... — skwitował, ale chwycił się za zranione ramię.
⠀⠀⠀⠀Ale ważniejsze było to, że teraz demon stał tyłem do Kyoran, a kawałek od niej leżał samotne, zapomniane guan dao.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀⠀— Skąd wiedziałeś? — mruknęła. Taki właśnie był jej plan i nie sądziła, że zabrzmi on tak oczywiście, kiedy tylko wspomni Sunie, czego potrzebuje. Nie był to jednak czas ani miejsce na dyskusje o tym, czy czytał w myślach, czy po prostu się domyślił (a w sumie bardzo trudne to nie było), bo ten już prowokował przeciwnika.
⠀⠀Kyōran podniosła się z podłogi, początkowo pozostając w przykucu i czekając na odpowiedni moment, aby dorwać swoją glewię. Starała się nie panikować, a ze względu na swoje dotychczasowe doświadczenia rzeczywiście była tego bliska. Sytuacja wydawała się nader komiczna — musiała pomagać demonowi w ratowaniu skóry ich obojga przed innym demonem. Nie tak to sobie wyobrażała, gdy Suna pojawił się w piwnicy.
⠀⠀...i dzisiejsza kolacja złożona ze szlacheckiego udźca!
⠀⠀Uesugi zacisnęła usta w wąską kreskę. Nawet, jeżeli była to tylko część prowokacji, to nie podobał jej się ten pomysł.
⠀⠀Obserwując starcie demonów, cofnęła się trochę na czworakach, nie chcąc zginąć już w tym momencie. Za to gdy rogaty stwór odsunął się od jej broni i do tego stał tyłem, szlachcianka po cichu, dalej na kolanach, dotarła do guan dao i znów wycofał się kawałek. Korzystając z odwróconej uwagi przeciwnika otworzyła jedną z buteleczek z wisterią, wylała zawartość na glewię i, wstając, zamachnęła się bronią oburącz, aby...
⠀⠀...dokładnie tak, jak obstawiał Suna — wbić zatrutą glewię między pośladki wroga. Założyła, że skoro ludzie tego nie lubili, to demonom też to przyjemności nie sprawiało.
⠀⠀Przeciwnik zawył, a ona wydobyła z niego broń i wbiła mu ją w plecy. Rozjuszony potwór obrócił się i uderzył ją przedramieniem z takim impetem, że ta wpadła na uszkodzoną wcześniej ścianę. Nieco otępiała uniosła ramiona nad głowę, chroniąc się przed spadającymi kawałkami kilku cegieł. Gdy wstawała, chciała podtrzymać się ściany, ale jej ręka przeszła na wylot przez dziurę w murze. Ups, chyba trochę zaszaleli z tą dewastacją posiadłości jej kuzyna.
⠀⠀Kiedy demon odwracał się w jej kierunku, siłą rzeczy musiał stanąć tyłem do Suny, który (prawie?) oberwał drzewcem wbitej w przeciwnika glewii. Jeżeli z jej pomocą dalej nie odgonią rogatego monstrum, to w oczach Kyōran chyba czekała ich dezercja. Zostały jej jeszcze trzy flakoniki fioletowego płynu, który wcale dużej przewagi im nie dawał.
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀Przez ułamek sekundy przeszło mu przez myśl, aby powiedzieć coś w rodzaju: może to rodzinne? Ale przecież wcale nie wiedział jak bliska łączy ich relacja i zażyłość, czy chociażby co łączyło ich znacznie wcześniej. Bez wątpienia czuli się jednak w swoim towarzystwie dobrze, swobodnie. Nie marnowali czasu na podejrzenia i domysły tylko działali. Zaufanie i synergia, którego demon nigdy by się nie spodziewał zaznać w starej rezydencji Uesugi.
⠀⠀⠀⠀A potem brutalność kobiety zszokowała nawet jego.
⠀⠀⠀⠀Może jednak wcale nie chciał tutaj być? Bo oto na jego oczach Kyoran oblała swój kij wisterią, a potem uraczyła włamywacza niezapomnianymi doznaniami ognistego kija w... gorsze słowa przechodziły mu nieraz przez gardło, ale tym razem się zawahał. Nie chciał nawet myśleć jakie to uczucia przechodziły teraz przez ciało demona, gdy poczuł wreszcie owo piekło.
⠀⠀⠀⠀Piekło, tak... to był chyba jego najmniejszy problem.
⠀⠀⠀⠀Przez jego twarz przetoczyło się pełne spektrum emocji, nawet tych, które twory Muzana miały przecież nie odczuwać. W pewnym momencie poczerwieniał - ze wstydu czy bólu, tego Suna nie potrafił i chyba nie chciał określić. Wystarczy, że nawet jego zapiekło w umyśle, jakby dzielił cierpienia ze swoim dalekim kuzynem.
⠀⠀⠀⠀— Chyba przez jakiś czas nie usiądziesz, kolego. Ale hej, pierwszy raz za tobą! Potem jest już lepiej — Suna machnął ręką i wypuścił powietrze z ust. Kiedy demon odwrócił się ku niemu rozwścieczony, czarnowłosy zaczął szykować się na kolejny cios, ale ku jego zdumieniu napastnik wydawał się... pokonany. Może bardziej upokorzony. Jedynym wyjściem byłoby zamordować wszystkich świadków, a tego nie mógł dokonać podskakując z nogi na nogę. Ich oczy spotkały się i zrozumienie przyszło w lot. Suna kiwnął głową. — Hej, niczego nie widziałem... idźże zapolować gdzie indziej, a młodej też zamknie się na moment oczy.
⠀⠀⠀⠀Nie spodziewał się chyba takiego rozwoju wypadków. Demony rzadko odpuszczały sobie łowy, ale może ten wcale nie był aż tak diabelnie głodny, na jakiego z początku wyglądał. Po co miałby ryzykować rany i dalsze upokorzenia, skoro w środku miasta pełno było ludzi, których mógłby pożreć. Teraz to była sprawa honoru, a nawet tego w moment zabrakło, gdy Kyoran spenetrowała jego tyły.
⠀⠀⠀⠀Archeolodzy zawsze grzebali tam, gdzie nie powinni.
⠀⠀⠀⠀Nastąpiła chwila napięcia, a potem wielkolud odpuścił. Zaczął się wycofywać jak drapieżnik, którego ofiara nadziała na rogi. Zanim wspiął się na szczyt schodów, Suna podskoczył ku niemu i wyrwał z mięsistego barku wbitą tam broń. Dziewczynie chyba zależało na tym pordzewiałym kiju, który niejedno dzisiaj widział.
⠀⠀⠀⠀Dopiero wtedy zorientował się, że Kyoran leży pod jedną ze ścian. Nie wyglądała na ranną, była raczej zaintrygowana faktem, że jej ręka nauczyła się sztuczki przechodzenia przez ściany. Suna odprowadził wzrokiem ich dotychczasowego przeciwnika i dopiero wtedy zwrócił się do niej.
⠀⠀⠀⠀— Oddam Ci badyla jak obiecasz, że nigdy nie znajdzie się w moich pośladkach. Jesteś sadystką — cmoknął językiem, trzymając guan dao przy sobie.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
...a młodej też zamknie się na moment oczy.
Obejrzała się gwałtownie na mężczyzn i, korzystając z tego, że demon znów stał do niej tyłem, pomachała do Suny pięścią. Odpowiadało jej namówienie przeciwnika do opuszczenia piwnicy bez dalszej walki ale niekoniecznie podobała jej się ksywka "młoda". Czy ona fizycznie nie była już od niego starsza? Czy on w ogóle wiedział, ile ma lat?
Spadek adrenaliny sprawił, że Kyōran osunęła się plecami po ścianie i usiadła na podłodze. Dopiero wtedy dotarły do jej świadomości obrażenia, jakie uzyskała podczas starcia: zdarta skóra z dłoni, rozcięcie na nodze, ból brzucha, pleców i głowy. Cała walka zadziała się tak szybko, że nawet jako zwykły człowiek nie zwróciła uwagi na uszkodzenia swojego ciała. Wciąż kręciło jej się w głowie po upadku z posągiem, dlatego aż do momentu, w którym Suna do niej podszedł, pozostała na swoim miejscu.
— Z twoich ust to brzmi jak komplement — odparła przez śmiech. — W porządku, obiecuję — sapnęła, ponownie wstając z miejsca.
Zerknęła w kierunku schodów; zagrożenie minęło, a ona została sama, obolała, z demonem. Kilka sekund upłynęło, zanim zmniejszyła dystans między nimi, i, ignorując, że dalej trzymał jej glewię (ale nie dając się na nią nadziać), przytuliła się do niego.
Na kolejne kilka sekund, bo zaraz po tym wyprostowała się i zaczęła okładać mężczyznę po klatce piersiowej za pomocą zaciśniętych w pięści dłoni.
— Jak mogłeś zostawić mnie samą na tyle czasu?! Obiecałeś, że pomożesz mi się wyrwać z domu! Że nie będę musiała spełniać oczekiwań ojca! Miałeś mnie zabrać stamtąd, a tymczasem zniknąłeś na ile? Piętnaście lat? Dwadzieścia?! Jesteś taki, jak oni wszyscy! Jak zwykle, musiałam wszystko załatwić sama, a ty sobie wróciłeś na gotowe! — krzyczała prawie, że na jednym wdechu, cały czas "bijąc" rozmówcę. — Gdzie byłeś, kiedy jeden prawie zrobił sobie ze mnie obiad?! Tak bardzo się wtedy bałam, a nie było przy mnie ani ciebie, ani Sachiego!
Kyōran wiedziała o dwóch osobach w jednym ciele mężczyzny. Był to temat tabu w ich rodzinie, ludzie się ich bali. Ale nie ona, bo dla dziecka nie było to straszne, a intrygujące. Ciekawe. Miała dwóch krewnych zamiast jednego, a obaj ją zawiedli, pozostawiając samej sobie na prawie dwie dekady. Powinna ich nienawidzić, jednak uczucia z tamtych czasów paradoksalnie nie wygasły.
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀— Nie wiem na ile Ci wierzę — skrzywił się, ale kiedy nadeszła podał jej włócznię, specjalnie podając część, która wcześniej trafiła w głąb demona. Może mając na rękach paskudny smród jego zada pomyśli drugi raz, zanim poczęstuje kogoś tym rodzajem tortur.
⠀⠀⠀⠀Kryzys wydawał się tymczasowo zażegnany. Suna poczekał aż włamywacz się oddali. Wspiął się nawet na schody i wyglądał z dziury na ciągnącego się przez posiadłość osobnika. Szczęśliwie strażnicy, o ile Uesugi jakichkolwiek wystawiali, nie byli obecni przy drodze, którą wybrało monstrum. Wkrótce zniknęło w ciemności.
⠀⠀⠀⠀Poczuł uścisk w talii. Silne, ale chude kobiece ręce ściskały go w ludzkim geście okazywania emocji - coś, czego nie do końca rozumiał. Ciepło drugiego ciała kojarzyło mu się wyłącznie z cielesnymi uciechami i niewiele brakowało, aby uznał jej gesty jako zaloty. Pierwszy cios pięścią wybił mu takie głupoty z głowy.
⠀⠀⠀⠀— Hola hola maleńka. Nie rozumiem co tam do mnie mamroczesz, kiedy tak machasz pięściami. Jesteś Uesugi, tak? — zapytał ostro, a kiedy słowna reprymenda nie pomogła chwycił ją za nadgarstek, zanim kolejny cios zderzył się z twardym brzuchem. — Nie wiem co ty sobie wyobrażasz, ale Cię nie znam. Jeśli nie kłamałaś to może, ale tylko może jesteśmy jakoś ze sobą powiązani. Ale... — prychnął — ...jestem demonem, więc trzymaj łapy przy sobie. — Wchodził jej w słowa, nie rozumiał połowy jej słów, ale kiedy padło imię Sachiego na moment ucichł.
⠀⠀⠀⠀Puścił jej rękę i luźnym krokiem zbiegł po schodkach w kierunku rozbitej ściany. Nachylił się nad dziurą, badał ja wzrokiem, aż w końcu także rękami. Oparł palce na krawędzi, skrobiąc ją pazurami. Złote ślepia próbowały przedrzeć się przez ciemność po drugiej stronie, choć stęchła woń i lekki ruch powietrza sugerowały, że zamurowane pomieszczenie musi mieć jeszcze jedno, ukryte wejście.
⠀⠀⠀⠀A oni znaleźli skrót.
⠀⠀⠀⠀Tylko, że zawartość piwnicy wcale go nie interesowała. Jego umysł zaprzątały myśli o Sachim i o tej kobiecie, która odważyła się użyć imienia ukochanego brata Suny. Brata, o istnieniu którego niewielu otwarcie mówiło, jakby jego strachliwy, naiwny klon wcale nie istniał. Ciężar niepewności spadł mu w głąb żołądka jak ołowiana kula.
⠀⠀⠀⠀— Nie histeryzuj... nie było mnie tu wiele lat. Nie wiem co Ci obiecałem i czy to faktycznie byłem ja, ale krzycząc nie rozjaśnisz mi sytuacji. Kim ty w ogóle jesteś, mała Uesugi? Moją żoną, czy co? — zakpił, prewencyjnie odwracając się tyłem do ściany, zanim kobieta z guan dao dostatecznie się zbliżyła. — Jeżeli tak, to stary ja miał dobre gusta. Ile to już lat, maleńka? A nadal taka zgrabna i jędrna. No... i waleczna.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀⠀⠀⠀— Nie znasz mnie? — wycedziła przez zęby, zaraz potem odprowadzając mężczyznę wzrokiem. — Nie znasz mnie?! — powtórzyła do jego pleców, z irytacji unosząc ręce. Warcząc pod nosem podążyła za mężczyzną z powrotem na dół. Nie umknęło jej jednak, że "zmiękł" akurat wtedy, kiedy wspomniała o Sachim. Czyżby panowie się nie dogadywali?
⠀⠀⠀⠀Zatrzymała się kilka metrów za demonem i z zaciekawieniem przyglądała jego poczynaniom. Fakt, sama także chciała zbadać, co kryła "druga strona piwnicy", jednak postanowiła podejść do wszystkich spraw po kolei i zacząć od wyjaśnienia Sunie z kim miał do czynienia.
⠀⠀⠀⠀Kim ty w ogóle jesteś, mała Uesugi?
⠀⠀⠀⠀— Jestem Kyōran! — przedstawiła się ponownie, chociaż zgadywała, że to imię obiło się o jego uszy gdy groziła obcemu demonowi. Gdy dotarło do niej, że nie robił sobie żartów i naprawdę jej nie pamiętał, w żalu opuściła głowę i odeszła kawałek, żeby ulokować guan dao na jednej z ocalałych szafek.
⠀⠀⠀⠀W tym momencie zaczęła przeżywać jeden z największych zawodów swojego życia. Prawie dwie dekady czekała na ponowne spotkanie kogoś, komu w pewnym okresie ufała najbardziej na świecie, a jednocześnie uważała za swojego idola i pierwszą, dziecięcą, niespełnioną miłość. A kiedy wreszcie się spotkali, zaczęła w nim dostrzegać te same cechy, których nienawidziła w swoim ojcu oraz kuzynie.
⠀⠀⠀⠀A nadal taka zgrabna i jędrna.
⠀⠀⠀⠀Wzięła głęboki wdech.
⠀⠀⠀⠀— Nie byłam twoją żoną, durniu! — wrzasnęła po tym, chwytając ponownie za swoją glewię i ciężkim krokiem zbliżając się do rozmówcy. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że chociaż nie wydawał się być najpotężniejszym z demonów (co z resztą zaprezentował kilka minut wcześniej), to i tak łatwo mógłby pozbawić ją życia. Obiecała, że nie wetknie mu broni w to samo miejsce, jednak uniosła do góry dłoń, w której trzymała buteleczkę z wisterią. Wzięła zamach, chcąc cisnąć przedmiotem w raniącego jej uczucia demona, ale zanim do tego doszło, opuściła rękę, a wyraz jej twarzy złagodniał. Ostatnia szansa.
⠀⠀⠀⠀— Czy Hokori coś ci mówi? — spytała ostro, zmniejszając dystans między nimi do tego stopnia, że mógł czuć jej oddech na swojej skórze, kiedy z uniesioną głową wpatrywała się w jego twarz kilka centymetrów ponad nią.
⠀⠀⠀⠀"Hokori" było imieniem, które otrzymała przed ceremonią mogi, a tę odbyła parę lat po zniknięciu mężczyzny. Jeżeli nie rozpoznał jej po wyglądzie, to może chociaż w ten sposób przypomni mu o tym, co ich kiedyś łączyło?
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀Na końcu westchnął. Jestem Kyōran!
⠀⠀⠀⠀Imię w dalszym ciągu niewiele mu mówiło. Może pasowało do klanowych norm przyjętych przez Uesugi, chociaż znaczenie miało poniekąd zabawne. Suna rozumiał jednak skąd się wzięło, kiedy wraz z kolejnym napadem szału szlachcianka przyparła go do muru. Bezwiednie zasłonił się ramionami, a potem delikatnie oparł dłonie na jej piersiach - dla bezpieczeństwa nieco wyżej niż zrobiłby to jej kochanek - i lekko ją od siebie odsunął.
⠀⠀⠀⠀— Dobra, świetnie. Znam Cię doskonale. Hokori? Kopę lat. Poczekaj chwilę, bo przez to zamieszanie mam chaos w głowie. Jesteś tą dziewczyną, która przechodziła przez mur i zaklinowała się na nim okrakiem? — zapytał dla odwrócenia uwagi. Demony się nie pociły, choć Suna był w tym momencie bliski dygotania w dreszczach. Każdy inny facet zdzieliłby ją w pysk za taką zniewagę, ale on należał do fajtłap, tych chuderlawych przegrywów, który wojowali raczej górnolotnymi słowami. Szczęśliwie Suna używał krótkiego sztyletu do dźgania i nie mógł dodać, że przez życie "prowadzi go droga miecza".
⠀⠀⠀⠀W odróżnieniu od niej miał wolne ręce, więc kiedy zbliżyła się tak bardzo, że mogli sobie chuchać w usta, objął ją w pasie i przyciągnął do własnego ciała. Odchylił się w miarę możliwości i wyszczerzył.
⠀⠀⠀⠀— Nie było mnie tu kilka lat, mała. Spotykam wielu ludzi i miewam różne przygody. Nie pamiętam każdego jednego szczegółu, każdego jednego dziecka, któremu coś obiecałem. Miałem Cię wyrwać od surowych rodziców? Zabrać na przygodę życia? Współpracuj ze mną i mi przypomnij, Hokori Uesugi. Jestem trochę jak ten zakurzony pokój obok. Istnieję, ale sam nie wiem co czai się w środku. Trzeba mi odrobiny światła i stymulacji. Uratowałem Ci życie, więc bądź tak miłosierna — zasugerował kpiącym tonem, drapiąc wystającymi kłami krawędzie ust. W gardle czaił się warkot, ledwo słyszalny w ciskanych szybko słowach. Był miły, ale nie grzeszył cierpliwością i pomimo swoich słabości nie lubił być pomiatany. Nie tak miała wyglądać jego wizyta w starym "domu". — Bawisz się bronią, której nie rozumiesz. Oddaj mi ten flakonik i do kurwy nędzy powiedz wreszcie coś sensownego. Jesteśmy rodziną? Mam cię nie tykać? — zapytał ostrzej, dociskając dłoń do jej pleców.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀⠀⠀⠀Pytanie, które jej zadał, dodatkowo zbiło ją z pantałyku.
⠀⠀⠀⠀— Nie okrakiem tylko zahaczyłam się przechodząc pod nim! — jęknęła. Niekoniecznie chciała przypominać sobie głupoty swojej młodości, szczególnie te bardziej żenujące.
⠀⠀⠀⠀Krzyknęła krótko, gdy została przysunięta do demona; łatwo traciła pewność siebie, kiedy to nie ona była "agresorem". Tym bardziej, że od lat odczuwała szczególną niechęć do męskiego dotyku, którą do tej pory przełamał jedynie chłopak poznany w podróży. No i niegdyś Suna, kiedy w jej dziecięcej wyobraźni był dla niej niczym teraz Guan Yu, legendarnym uosobieniem mądrości.
⠀⠀⠀⠀Latami wyobrażała sobie, że gdy ten wróci, będą żyli "długo i szczęśliwie", bo jemu będzie w stanie zaufać. Teraz widziała, że miało być inaczej.
⠀⠀⠀⠀Słuchała demona niemalże wisząc w jego ramionach, kiedy także, mimowolnie odchyliła się lekko do tyłu. Usta jej zadrżały w pewnym momencie, jakby balansowała pomiędzy chęcią wszczęcia kolejnej awantury, a możliwością rozpłakania się. Szczególnie, gdy wspomniał o "stymulacji". W zgorszeniu ukazała zaciśnięte zęby.
⠀⠀⠀⠀Dalej "zwisając" w ramionach Suny, sięgnęła lekko do tyłu, aby odłożyć swoje guan dao na mebel nieopodal, w geście okazania dobrej woli. Z tego samego powodu nie wydała mu flakonika z wisterią, ale schowała go do torebki przyczepionej do pasa.
⠀⠀⠀⠀Potem wyprostowała się, popatrzyła mu w oczy i po przeanalizowaniu jego słów jeszcze raz... nie wytrzymała.
⠀⠀⠀⠀— "Każdego jednego dziecka"?! — podniosła głos, ze złości czerwieniąc się na twarzy. — Słuchaj no, kurwa. Piętnaście lat wystarczyło ci, żeby wyprzeć z pamięci, że cała rodzina się od was odwróciła? Że pomimo zakazów ze strony rodziców ja przypominałam ci znane mi elementy twojego życia? — Złapała mężczyznę za szatę i zaczęła nim wściekle potrząsać na tyle, na ile była w stanie. Najwyżej oberwie, nie pierwszy raz w życiu. — Tak, jesteśmy rodziną! Jesteś moim wujkiem! Spytaj Sachiego — jestem pewna, że on tak po prostu o mnie nie zapomniał! — W końcu zmęczona szarpaniną puściła go i rozluźniła ręce wciąż oparte o jego klatkę piersiową. Głęboko oddychając dmuchnęła na kosmyk włosów zwisający jej przed twarzą; mógł on być zarówno jej jak i jego. — Byłeś dla mnie bliższy niż ojciec. Wspierałeś mnie, wysłuchiwałeś moich żali, doradzałeś. Chociaż ostrzegano mnie przed demonami, nie bałam się ciebie, więc czytałeś mi na głos, opowiadałeś historie. Co się zmieniło? Czemu zniknąłeś, a teraz nic z tego się dla ciebie nie liczy?
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀— Szczegóły, szczegóły. Ale coś mi tam świta, prawda? Te naście lat to jednak trochę czasu — odparował, zbywając ją kilkoma mądrymi kiwnięciami głową.
⠀⠀⠀⠀Czuł się niezręcznie mając przy sobie kobietę, której kiedyś, gdzieś, coś podobno. I ani jedna z tych kwestii nie utkwiła mu w pamięci. Zapomniał? Pozbył się niewygodnych wspomnień? Mimo wszystko piętnaście lat robiło swoje. Chyba właśnie tyle czasu minęło od kiedy ostatni raz próbował skontaktować się z Uesugi, klanem, do którego podobno należał.
⠀⠀⠀⠀Umysł wyrzucił z odmętów te wspomnienia, uczynił je rozmytymi plamami. Gdzieś tam znajdowało się dziecko, które widziało w nim osobę, którą nie był. Ani teraz, ani nigdy. A to, że jego demoniczne ciało nie starzało się w ten sam sposób co ludzkie, tym bardziej utrudniało mu poczucie łączącej ich relacji. Fizyczne ciało Suny było młodsze od Kyoran.
⠀⠀⠀⠀Prychnął, kiedy zamiast wisteri kobieta odsunęła od siebie broń. Z tych dwóch rzeczy to stal nie mogła mu nic zrobić.
⠀⠀⠀⠀— Powtórzę to jeszcze raz, mała Hakori. Jestem demonem. Nie potrzebuję czegoś takiego jak rodzina. Wypadli się nas? Doskonale, ich strata. Choć myślałem, że Uesugi polerują buty tej małej demonicznej gówniarze. — Dłonie mężczyzny wystrzeliły w kierunku Kyoran. Złapał ją za ręce i siłą oderwał dłonie od skraju szaty. Trzymając ją na dystans wyciągniętych ramion nachylił się, aby spojrzeć jej w oczy. — Świetnie. Zapytajmy Sachiego co o tym sądzi. — Dramatycznie rozejrzał się na boki i wrócił wzrokiem na Uesugi. — A masz ci los! Nie ma go tutaj. Widzisz... możemy być rodziną, ale przez tyle lat wiele się zmieniło. Sachi chadza władnymi ścieżkami, a ja własnymi. A dzisiaj przybyłem tutaj, żeby odzyskać to, co moje. A więc wszystkie posiadłości, wszystkie bogactwa Uesugi. I nawet ich, samych w sobie. Nie uważasz, że to mi się po prostu należy? Jestem demonem! — Podniósł głos i teraz to on szarpnięciem wymusił na niej uwagę. Nagle znów ściszył słowa do syku. — A ty nie. Ślicznie machasz tym swoim kijem, ale gdyby nie moja obecność, to on nie odpuściłby sobie tak łatwo. Uratowałem Ci życie, czy tego chcesz, czy nie, więc jednak jestem twoim bohaterem. Może spóźniłem się kilka lat z tą obietnicą...
⠀⠀⠀⠀Mówił, jakby nic nie miało dla niego większego znaczenia. I chyba w istocie tak było. Stracił wolę walki, stracił ambicje. Sprzeczka z Rintarou ciążyła mu w myślach, bo nie sądził znaleźć sobie lepszego towarzystwa niż ten parszywy flecista. Ludzie mogli mu posługiwać, ale nie traktował ich na równi z demonami, nawet takiej Kyoran, rzekomej rodziny.
⠀⠀⠀⠀Była waleczna, ładna i zapewne mądra, ale była człowiekiem. Zwykłym mięsem w ślicznej oprawce.
⠀⠀⠀⠀— Przestań... — warknął zniecierpliwiony, kiedy sypnęła kolejną garścią pytań. W którymś momencie wypuścił jaj ramiona ze swojego uścisku, odepchnął od siebie i ruszył wzdłuż ściany, byle tylko uciec od tych rozświetlonych oczu. Choć głęboko w jej ciemnych źrenicach kryło się tyle samo żalu, co desperackiej nadziei. Nie mógł na to patrzeć, nie mógł być zawodem dla kolejnej osoby, która spodziewała się po nim znacznie więcej.
⠀⠀⠀⠀Jeszcze raz przesunął palcami po rozkruszonej ścianie.
⠀⠀⠀⠀— Przestań się tak... zachowywać. Nie jestem ci nic winien, a jeżeli chcesz mojej opieki jako Uesugi, to sobie na nią zasłuż — wyjaśnił szorstko, pukając knykciami w kamienne cegły.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀⠀⠀⠀— Hokori! — poprawiła go, odruchowo tupiąc nogą i unosząc ręce do góry.
⠀⠀⠀⠀Kiedy Suna ją złapał, Kyōran zamarła, unosząc twarz i patrząc mu w oczy. Nie znała mężczyzny od tej strony, nigdy wcześniej nie był taki agresywny i cyniczny wobec niej. Czy wynikało to z tego, że niegdyś był bardziej czuły i opiekuńczy ze względu na jej młody wiek? Nie wydała z siebie żadnego dźwięku, nie zrobiła nic aż do momentu, w którym demon ją puścił i odsunął się o kilka metrów. Zwróciła twarz w jego stronę, nie obracając się resztą ciała.
⠀⠀⠀⠀— Jesteś taki sam, jak oni wszyscy — syknęła z żalem w głosie. — Idealnie wkomponowujesz się w tę rodzinę. Zapomniałeś o niej, zapomniałeś o mnie, ale o bogactwach, posiadłościach jakoś nie zapomniałeś. Co za wygodny zbieg okoliczności. Jeszcze przychodzisz na gotowe i "ojej, należy mi się, bo jestem d e m o n e m" — kontynuowała, parodiując jego styl mowy, szydząc przy tym z rasy. Nie było to mądre posunięcie, bo wcale nie wykluczała możliwości, że w końcu urwie jej głowę za te wszystkie słowa, ale to uświadomiła sobie dopiero po wypowiedzeniu tych zdań. I chyba planowała się podkopać jeszcze bardziej, bo mówiła dalej: — Podczas, gdy ja od dziecka pracowałam na swoją pozycję i żeby nie dać z siebie zrobić kury domowej, pan Jaśnie Demon — wykonała ukłon, mający podkreślić jego "wyższość" — wraca po zapomniane przez dwadzieścia lat "swoje" z prawie tym samym argumentem, którego używa moja siostra. "Jestem demonem", tyle osiągnąłem, bo dałem się dziabnąć swojemu stwórcy. Niesamowite, ile w tym waszego wkładu było! Ile planowania, strategii, motywacji! — Znów uniosła ręce. Z każdym słowem jej głos załamywał się coraz bardziej, robiąc piskliwym i nieco nieznośnym. Traciła kontrolę, czując, że była bliska utraty wszystkiego, o co walczyła tyle lat i tak naprawdę nie była nawet w połowie realizacji wszystkich obmyślonych planów. — Poza tym, nie czujesz się głupio z faktem, że będziesz wydzierał te całe bogactwa z rąk ludzi, którzy nie są dla ciebie żadną konkurencją? Ja nie czuję satysfakcji z deptania mrówek. Skoro jesteś taki silny, potężny, to czemu nie pójdziesz przytulić pałacyku sioguna? Jeżeli nie pamiętasz swojej rodziny, to sentyment raczej nie gra tu roli. A jeśli chcesz najebać Kiyo, to lepiej ustaw się w kolejce. Niektórzy zaczęli być tym zainteresowani wcześniej.
⠀⠀⠀⠀Wszystko to wykrzyczała impulsywnie, niemalże na jednym wdechu. Gdy skończyła, czuła zmęczenie i bezdech w płucach, dlatego jej klatka piersiowa unosiła się i opadała o wiele dynamiczniej. Spojrzała na swoją glewię; Kyōran mogła udawać dzielną, odważną, ale mokre ze stresu dłonie zdradzały faktyczny stan jej podenerwowania.
⠀⠀⠀⠀Przestań się tak... zachowywać.
⠀⠀⠀⠀Zmarszczone w złości brwi rozluźniły się na chwilę w zaskoczeniu, zaraz po tym znów przybierając poprzednie kształty.
⠀⠀⠀⠀— To zależy, czego oczekujesz — odparła podejrzliwie, ostrożnie krzyżując ręce na klatce piersiowej. Nie planowała "po dobroci" oddawać mu zwierzchnictwa nad rodem, którego przejęcie przez nią (przynajmniej w jej zamyśle) było kwestią czasu. Nie była zainteresowana także byciem jego służką. Ale jeżeli chciał pozbyć się Kiyo, dowiedzieć o sobie więcej lub miał jakieś inne, rzeczywiste marzenie trudne do spełnienia dla niego samego, to z łatwością mógł zrobić z niej sojusznika nawet pomimo spięć, które właśnie pojawiały się pomiędzy nimi.
⠀⠀⠀⠀Popatrzyła smutno na uszkodzoną ścianę. Chciała dowiedzieć się, co znajdywało się za murem, jednak nie wiedziała jak podejść do tego, kiedy przy niej był Suna.
⠀⠀⠀⠀W końcu wstała i podeszła do mężczyzny, a co za tym szło, do intrygującej dziury w fundamentach. Bez słowa zaczęła szturchać ją guan dao, próbując poluźnić i zrzucić jak najwięcej cegieł.
⠀⠀⠀⠀— Dziękuję ci... bohaterze — mruknęła do demona, nie spoglądając na niego, a cały czas pracując przy "rozbiórce". Chodziło jej oczywiście o wsparcie w konfrontacji z nieznajomym potworem. Chciała chociaż trochę ocieplić ich relacje, przykryć cienką warstwą ziemi topór wojenny. W tym dokładnym momencie nie myślała o swojej sukcesji, ale niewątpliwie nie zgodziłaby się łatwo na odebranie jej szansy na zostanie głową klanu.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀Dziewczyna miała rację. Sachi miał większą szansę zapamiętać dziecko zapatrzonego w niego roziskrzonym wzrokiem. Był na swój sposób ludzki, pragnął zrozumienia bardziej niż czegokolwiek na tym świecie. Byłby bezpieczniejszy, gdyby Suna mógł go zostawić z rodziną, grupą której ufał, że go zaakceptują. Kiedyś musiał sądzić, że znajdzie azyl u Uesugich, ale oni okazali się równie zawistni co za żywota. Pewnie dlatego raz na dobre wyrzucił ich z głowy, zapomniał o chwilach słabości, które z nimi przeżył, a co za tym idzie zapomniał o Hokori, malutkim egzemplarzu dobroci, jakiego przyszło mu wtedy zaznać.
⠀⠀⠀⠀Nie protestował, gdy słowa Kyoran odbijały się o ścian i zwielokrotnione wracały do jego słuchu, dudniąc jeszcze po stokroć w głowie. Choć nienawidził hałasu, bezsensownego zdzierania gardła i kierowanych ku niemu wyrzutów. Milczał jak zaklęty.
⠀⠀⠀⠀Był zepsuty tak jak oni. Prawda. Oczywiście. Powiedział jak przecież: jestem demonem.
⠀⠀⠀⠀Nie najsilniejszym na jakiego mogła trafić; sprytnym, ani nawet mądrym. Był oportunistą, przyczajonym w cieniu draniem, który korzystał z nadarzających się okazji, żerował na tragedii innych i już dawno pozbył się wyrzutów. Świadczyła o tym chociażby jego postawa, obojętny chłód z jakim wysłuchiwał jej skarg.
⠀⠀⠀⠀Obłoczek pyły zsunął się po chropowatej ścianie i obsypał mu rękę. Dopiero wtedy uniósł wzrok na kobietę, na jej zaciętą minę, z którą dźgała element fundamentu jakby przenosiła nań swoją złość. Przez chwilę pracowali w ciszy i mogło się zdawać, że dzieląca ich emocjonalna przepaść nie istnieje, ale wysyczane - bo tak odebrał to Suna - przez nią słowa odnowiły uruzę.
⠀⠀⠀⠀Demon warknął, uderzając bokiem pięści w cegłę.
⠀⠀⠀⠀— Nie wiem co chcesz usłyszeć. Nie jestem silnym demonem, rozumiesz? Silniejszym od człowieka, ale może nie na tyle, żeby spełniać rzucone dawno temu obietnice.
⠀⠀⠀⠀Podniósł się. Dzieląca ich różnica wzrostu była wręcz komiczna. Nie wyglądał przy niej na potwora z legend, którymi straszyli się zabójcy, a jedynie na smukłego mężczyznę jakich wielu wśród szlachetnie urodzonych. Nie było w nim nic, co krzyczało demon. A jednak Suna zamachnął się i uderzył ręką w uszkodzoną ścianę, a ta z chrzęstem uległa. Rozpadła się jak kostki szogi wysypane z woreczka i zasypała ich stopy pyłem oraz drobnymi kamyczkami.
⠀⠀⠀⠀Suna uniósł podbródek, rzucając kobiecie wyzywające spojrzenie.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
⠀⠀⠀⠀Zerknęła na Sunę spode łba, kiedy sama mierzyła się już ze ścianą. Prawdopodobnie gdyby nie był demonem, zaczęłaby go jeszcze bardziej podpuszczać i zachęcać do kłótni. W tym wypadku jednak, skoro już się wykrzyczała i powiedziała mu co o nim myślała, była w stanie na chwilę się zatrzymać z kolejnymi oskarżeniami.
⠀⠀⠀⠀Gdy ten warknął, a następnie uderzył w ścianę, Kyōran gwałtownie cofnęła się o krok. Spojrzała na krewnego z wyrzutem, który oczywiście przybierał na mocy im dalej ten brnął w swoje słowa.
⠀⠀⠀⠀— To dlaczego nimi rzuciłeś na początku? — spytała zmęczonym, ale nie uszczypliwym tonem. Przez chwilę chciała spróbować zrozumieć, a nie rzucać mu się do gardła. — Czy coś się stało, Suna? Kiedyś byłeś silniejszy? Czy jedynie zmienił się twój poziom zainteresowania?
⠀⠀⠀⠀Uniosła lekko głowę, aby popatrzeć na twarz rozmówcy. Sama zacisnęła usta w kreskę. Zawód, jakiego doświadczyła tej nocy miał ją przygnębiać przez jeszcze wiele dni.
⠀⠀⠀⠀Cofnęła się o kolejny krok w reakcji na następne uderzenie. Gdy ściana się rozpadła, archeolożka zakasłała krótko, a potem popatrzyła na gruz i znowu na puszącego się mężczyznę.
⠀⠀⠀⠀— "Nie jestem silnym demonem"? — fuknęła, cofając się po pochodnię. Z tą już w dłoni, zatrzymała się przed przekroczeniem progu pomieszczenia. — Wiesz, co bym chciała usłyszeć? Że nie jesteś takim dupkiem, jakiego z siebie robisz. — Rzuciła mu ostatnie spojrzenie i ostrożnie przeszła przez dziurę w przegrodzie. — I może jeszcze, że za mną tęskniłeś! — zawołała już ze środka.
⠀⠀⠀⠀Pokój był ciemny i zaniedbany, ewidentnie nie odwiedzany od dziesięcioleci. Panował w nim zaduch i zapach zgnilizny, a także swąd znany jej z niektórych zapomnianych ruin. Nie przez przypadek z resztą, bo kiedy Uesugi wykonała kilka kolejnych kroków w przód, jej oczom ukazały się resztki ludzkiego ciała. Z obrzydzeniem uniosła rękę z ogniem wyżej, wtedy uświadamiając sobie, że odnaleźli właśnie nieznaną jej rodzinie kryptę. Z tym, że ta nie należała do jej przodków, a do rodziny, która mieszkała tu przed nimi.
⠀⠀⠀⠀Uważając na leżące na środku pozostałości, obeszła szybko pomieszczenie, czytając kolejne imiona i przyglądając się urnom umieszczonym we wnękach monumentów. Wszyscy byli skremowani.
Poza jednym. Wróciła się do intrygującego szkieletu i ukucnęła, żeby zaraz po tym lekko szturchnąć go glewią.
⠀⠀⠀⠀— Nie wiesz, co tu zaszło, prawda? — spytała demona. Nie miała wobec niego większych oczekiwań, dlatego wstała i obeszła nowoodkryte miejsce jeszcze raz. Pochyliła się przy ścianie bardzo bliskiej wejścia, na której widoczne były ślady krwi w czterech, czasem pięciu smugach. Nieopodal, za jednym z monolitów odnalazła kolejne dwa szkielety: większy, trzymający w ramionach mniejszy.
⠀⠀⠀⠀Archeolożka westchnęła i przełknęła ślinę. Spotkała się już kiedyś z podobnym motywem, ale nie zaraz pod swoim domem.
⠀⠀⠀⠀— Chyba zamurowano ich tutaj żywych — podsumowała na głos, poruszając ręką z pochodnią. Brakowało jej więcej światła.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀Emocje w jego głosie zmieniały się z każdym kolejnym zdaniem. Od niepodpartej niczym pewności siebie, poprzez irytacje aż do frustracji. Kłamstwa nie przynosiły ukojenia, a więc mówił prawdę, nieważne jak głupio i dziecinnie brzmiały jego powody.
⠀⠀⠀⠀— Może naiwny — warknął w odpowiedzi, słysząc jej niezachwianą wiarę.
⠀⠀⠀⠀Wiarę, a może kpinę? Nie ufał już nawet własnemu osądowi.
⠀⠀⠀⠀Odsunął się od ściany i butami rozgarnął gruz spod ich nóg. Dziura nie była duża, ale kolejne kamienne płyty chwiały się na swoim miejscu i wystarczyło lekko je pchnąć, aby uległy. Na zwykłym człowieku musiało to robić wrażenie, ale dla Suny stanowiło wyłącznie wizualną manifestacje jego gniewu - czarna, ziejąc stęchłym powietrzem wyrwa w ścianie.
⠀⠀⠀⠀Jeszcze jedna rzecz, którą bezmyślnie rozwalił.
⠀⠀⠀⠀I może jeszcze, że za mną tęskniłeś! Słowa zabrzęczały mu koło ucha jak natrętny owad. W odpowiedzi więc wcisnął sobie palec do ucha i zaczął bezwstydnie czyścić małżowinę. Odsuwając się dał jej pole do popisu, możliwość wścibienia nosa do wnętrza odkrytej właśnie sali, która szczerze mówiąc interesowała ją nie bardziej od wnętrza pierwszej piwnicy. Przybył tutaj wyłącznie za tropem innego demona.
⠀⠀⠀⠀— Tego ode mnie nie usłyszysz — odburknął, prowadząc ją wzrokiem w głąb dziury.
⠀⠀⠀⠀Pośród przeróżnych woni, w których przeważały kurz i stęchlizna dało się wyczuć również słodkawy zapach suszonych skór. Cięższy i drażniący nozdrza bardziej niż smród rozkładającego się futra, stąd Suna rozpoznał, że chodzi o ludzkie ciała. Nie tylko kości, ale także przegniłych, wilgotnych od cielesnych wydzielin i ogólnej wilgoci pomieszczenia materiałów okrywających ciała. Zapuszczona krypta. Cuchnęło, jakby dogrzebali się do grobowca.
⠀⠀⠀⠀Suna wzdrygnął się i zatkał usta, wykazując większą wrażliwość niż kobieta.
⠀⠀⠀⠀— Paskudztwo. I ty się dziwisz, że wolałem unikać Uesugi? — zakpił nieśmiało, bo widział w jakich emocjach kobieta przesuwa światło nad ludzkimi kościami. W ogóle ją to nie przerażało, a co gorsze - ciekawiło. Dla pewności nawet odsunął się jeszcze o krok, śledząc wzrokiem ogień, w blasku którego jawiła się od czasu do czasu jej twarz, albo smukłe kształty bielących się kości. Wszędzie wokół walały się kruche resztki, czy to szat, czy innych elementów ciała. Tego nie wiedział.
⠀⠀⠀⠀Nie chciał wiedzieć.
⠀⠀⠀⠀— No patrz. A to demony ściga się za zabijanie i zjadanie swoich ofiar. A to? Ludzie to taka cudowna rasa, pełna hipokryzji. Wezwij może zabójców. Stworzą specjalny oddział do ścigania duchów szlacheckich drani.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Obejrzała się za siebie, na demona i uśmiechnęła. Na jego niekorzyść, z rozczuleniem.
— Jak tam to bycie demonem? — zapytała łagodnie, chociaż nieco prześmiewczo. — Przydają się te ulepszone zmysły?
Szczęśliwie ona sama nigdy nie była nadmiernie wyczulona na zapachy, a poza tym miała już za sobą kilkanaście zwróconych posiłków przez woń swoich "odkryć". To i nieprzyjemne widoki były dużym minusem jej zainteresowań, które szczęśliwie ustępowały ostatecznej ilości plusów.
Ostrożnie zdjęła z siebie wierzchnią warstwę swojego stroju i wystawiła ją do mężczyzny przez dziurę w ścianie. Pachniała jej mocnymi perfumami.
— Tylko się nie zrzygaj, bo tego już nie wytrzymam. — Zachęcająco poruszyła głową, sugerując mu zasłonięcie ust i nosa jej szatą, jeżeli będzie zainteresowany przyłączeniem się do niej w krypcie. — A jak nie chcesz to chociaż przypilnuj jej tam. Lubię ją.
Po tym cofnęła się o dwa kroki i ponownie obróciła frontem do pierwszego ciała, na które się natknęła.
Paskudztwo. I ty się dziwisz, że wolałem unikać Uesugi?
Ukucnęła przy zwłokach, wspierając się o swoją glewię. Drugą rękę przysunęła do nich i przyjrzała się badawczo resztkom człowieka.
— Może stamtąd nie widzisz, ale nie ma na nim napisanego, że ktoś od nas im to zrobił! — krzyknęła, z wyrzutem spoglądając na wyglądającego przez wyrwę demona. — Może po prostu ktoś nie lubił swoich krewnych. Albo służących. — Guan dao, które tej nocy już wiele widziało, znowu zostało użyte do niecnych celów; Kyōran rozgrzebała nim resztki w poszukiwaniu klanowego monu. Na próżno.
Na chwilę uniosła twarz ku sufitowi, aby odetchnąć "świeższym" powietrzem, po czym wstała i pokręciła lekko głową. Zmierzyła do pozostałych dwóch szkieletów, aby zakłócić im wieczny spokój.
No patrz. A to demony ściga się za zabijanie i zjadanie swoich ofiar.
Szlachcianka zatrzymała się i zachichotała na propozycję wezwania Zabójców Demonów. Gdyby miała wolne ręce, złapałaby się pod boki, ale w tym wypadku swoją zmęczoną postawę musiała zaprezentować jedynie przeniesieniem ciężaru z nogi na nogę i uniesieniem twarzy do góry, jakby prosiła bóstwa o dodanie jej sił.
— Nie uważasz, że problemem może być skala? Nie każdy człowiek zabija, a jednak każdy demon to robi. Poza tym... niektórzy lubią bawić się jedzeniem, nie? Tak o, bez powodu. Zgaduję, że tym tutaj zrobiono to, bo w jakiś sposób zasłużyli. — Nie sądziła, że ta dyskusja będzie do czegokolwiek prowadzić, ale też nie wytrzymałaby bez podjęcia jej. — To, czy to było słuszne, to inna sprawa. — Ponownie ruszyła do swojego celu, zatrzymując się dopiero nad nim. — Ej, Suna! A jakby coś takiego zrobiono demonowi... co by się stało? Wieczność w czterech ścianach? — Wyjrzała na demona zza pomnika, unosząc przy tym jedną brew. Potem znów się za nim schowała i, tak jak wcześniej, bezceremonialnie rozgrzebała ludzkie szczątki. Frajda z tego była niewielka, ale wydawało jej się to konieczne.
I, rzeczywiście, przyniosło efekt.
— Ah, kurwa — westchnęła, niekoniecznie chcąc po to sięgać gołą ręką. Ani przez swoją szatę. — Znajdziesz mi tam jakiś w miarę czysty kawałek materiału?! — zawołała znowu do demona. — Ale taki, który nie jest mój ani nie wygląda na pamiątkę rodzinną?! W ogóle to podejdź tu jak chcesz, obronię cię! To za tamtego dużego! — Potem mógł usłyszeć jej kolejny chichot związany z faktem przypomnienia sobie o poniżonym potworze.
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀— Dość oryginalny zestaw zainteresowań. Nie powinnaś rzygać jak kot i płakać nad losem tych biedaków jak każda szlachetna panienka? — Krzywiąc się zarzucił jej płachtę na plecy, rękawy wykorzystując jak szalik owinięty wokół ust i nosa. Zawiązał go na elegancką kokardkę na karku i przykucnął na wejściu, od niechcenia trącając wyciągniętą w jego kierunku przeschniętą rękę trupa. — I grzebiąc w szczątkach zamierzasz odkryć dlaczego tak skończyli? — zapytał sceptycznym tonem, pociągając przy tym nosem, bo zapach perfum zaczął go drażnić nie gorzej od swędu wilgotnych, ludzkich resztek.
⠀⠀⠀⠀Niewykluczone też, że zrobił na na złość, tuż po tym jak Kyoran wyraziła swoje przywiązanie do szaty.
⠀⠀⠀⠀Posiadłość, zgodnie z jego żądaniami, miała wpaść w jego łapy, więc choć zabawa kobiety nie przypadły mu do gustu, wcale jej nie przerywał. Ktoś tak czy inaczej musiałby posprzątać tą piwnicę, bo żyć ze świadomością, że pod spodem gniją sobie ludzkie szczątki nie pasowało do jego idealnej wizji. Wszystko wskazywało na to, że zanim obejmie należące się mu stanowisko będzie musiał posprzątać stare śmieci.
⠀⠀⠀⠀— Powody też są zgoła inne, słodziutka. Wam nie widzi się żyć we wstydzie i bez honoru przez co toczycie te swoje głupie wojny. Przypomnij mi proszę dlaczego Uesugi wzięli sobie Bishamontena za patrona? Czy to nie przypadkiem bóstwo bezsensownego przelewania krwi? — Wycelował w nią wyciągniętym palcem, wykorzystując to, że akurat uniosła wzrok znad swojej piaskownicy. — A ci tutaj pewnie śmieli poprosić o godne warunki do życia, a skończyli w krypcie. Aaa przepraszam! Zapomniałam, że sługom nie należy się nawet pochówek.
⠀⠀⠀⠀Przełożył nogi przez próg rozwalonej ściany i przysiadł na murku tuż przy ziemi, krzyżując kolana poniżej.
⠀⠀⠀⠀— Dawaj — Sięgnął do pochodni, sugerując że potrzyma jej światło, żeby mogła bezgranicznie oddać się buszowaniu w ludzkich szczątkach.
⠀⠀⠀⠀Mimo wszystkich krytycznych uwag jako demon był najgorszym przykładem dobrego postępowania. Nie oznaczało to jednak, że zamierzał machnąć ręką na słuszność swoich racji. Skoro światem rządziło bezprawie, to zamierzał być królem łajdaków.
⠀⠀⠀⠀— Dopiero usiadłem — jęknął, drapiąc się z irytacją po karku. Przerzucił jednak nogi ponad przejściem i zniknął na moment w oświetlonym pomieszczeniu. Nie było go może kilka minut podczas których buszował w każdym zakamarku piwnicy szukając czegoś co zgadzałoby się z opisem narzuconym mu przez kobietę, ale niewiele było tu przydatnych rzeczy. Ostatecznie zirytował się, wyrwał spod jakiejś baryłki z sake otaczającą ją szmatę (rozbijają przy tym gliniany pojemnik), po czym oznajmił swoje nadejście kopnięciem w ścianę, która zadrżała po raz kolejny i pokryła się rysami wraz ze stropem nad Kyoran. — Masz. Co tam znalazłaś? — Rzucił materiał, ignorując niebezpieczne pęknięcia i nachylił się nad trupem, którego ta akurat badała.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
For you to come along with me
Come, follow me, i'm begging you, please
"I'll follow you down"
⠀⠀⠀⠀— Piąta woda po pierogach, Hokori. I tak jestem z wami powiązany tak cienka gumka z bielizną. Odnoga odnogi... a rodzeństwa nawet nie znałem. — Machnął ręką.
⠀⠀⠀⠀Nieszczególnie interesowała go trwałość zawartych za życia powiązań, poza tym jednym jedynym, łączącym go bezpośrednio z bliźniakiem. Nawet nieobecny wydawał się Sunie bardziej rzeczywisty od nachylonej tuż obok Uesugi. Kobieta z resztą doskonale dogadywała się z martwymi równie dobrze, co z żywymi. Jej smukłe dłonie przeczesywały pozostałości jakby bawiła się kamieniami w piasku, a nie kośćmi w pylistych truchłach przodków. Choć równie dobrze krypta mogła być dla ich poprzedników więzieniem.
⠀⠀⠀⠀Prychnął, a kilka włosów z grzywki podskoczyło. Do twarzy ci.
⠀⠀⠀⠀Kilka chwil temu pałała do niego nienawiścią, wygrzebywała na wierzch piętnastoletnie trupy, a teraz metaforyczne truchła zamieniła na całkowicie fizyczne. Zasuszone kości grzechotały uderzając o kamienną posadzkę. Ktoś bardzo postarał się o to, aby ofiary umierały długo i boleśnie. Kamień znaczyły ślady paznokci.
⠀⠀⠀⠀— Gua No? — zakpił, uznając swój żart za szczyt humoru. — Wiesz, od jakiegoś czasu nie miałem okazji sięgnąć do ksiąg. Nie ciekawią cię bardziej życiorysy współczesnych wielkich? Sama mogłabyś spisywać ich osiągnięcia, które ktoś kiedyś uzna za warte powtarzania legendy. O wielkim Sunie chociażby, zbawicielu z piwnicy — smarknął, podstawiając pod jej znalezisko zamówioną pochodnię. Ogień muskał ich ciepłymi językami, oświetlając przy tym pokryte brudem ostrze. — Mam podobny — uznał triumfalnie, sięgając do boku, skąd przełożył przed twarz krótkie, trapezowate ostrze. Temu brakowało jednak smoczych motywów. — Wygląda jak nożyk do chleba. Uesugi raczej nie posługują się smokami, co?
⠀⠀⠀⠀Z trudem przywołał w pamięci motyw ścierających się ze sobą wróbli, który kojarzył z głównej bramy posiadłości, nawet mimo tego, że ją skrzętnie wyminął. I poświęciłby temu nieco więcej myśli, gdyby wspomniany "nóż do chleba" nie wystrzelił w jego kierunku bez ostrzeżenia.
⠀⠀⠀⠀— Nadal czuję ból — warknął, ale i jego zżerała ciekawość. A przede wszystkim brakowało mu rozsądku, aby odmówić.
⠀⠀⠀⠀Wyciągnął przed siebie odsłonięte przedramię, a kiedy kobieta cięła, wciąć odpalona pochodnia wystrzeliła z jego ręki, a on sam padł na ziemie bokiem, podwijając zranioną kończynę pod klatkę piersiową.
⠀⠀⠀⠀— Pali, pali! Nie mogę tego zaleczyć — jęknął, przez zaciśnięte zęby, turlając się z boku na bok, rozbryzgując wokół siebie toczącą się z rany świeżą, ciemnoczerwoną krew. Kości potrąconych przy tym trupów grzechotały rozsypując się dookoła. Szczęśliwie ogień z pochodni zamiast podpalić ich otoczenie niemalże dogasł.
⠀⠀⠀⠀W mroku, który otoczył ich swoimi ramionami ciężko było dostrzec jaką miał minę.
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Nie możesz odpowiadać w tematach