- Ni no kata: Mizu Guruma - wyszeptała podskakując i wykonując wodny okrąg swoją kataną. Była to forma uniku, dzięki której ledwo udało jej się uskoczyć przed kolejnym atakiem. Demon jednak nie dawał za wygraną. Atakował bez przerwy, bez wytchnienia. Rechotał głośno, co chyba miało być odpowiednikiem ludzkiego śmiechu. Ledwo co jej stopy dotknęły podłoża, a już musiała uskoczyć w tył. Kolejny raz demon zamachnął się ręką pokrytą wystającymi i ostrymi kośćmi, a ona ponownie wykonała unik. Zwinność była jej wielkim atrybutem. Jej ruchy były wyuczone i płynne. Nie pozwalał jej jednak na kontratak. Nie męczył się, atakował nieustannie. A ona? Broniła się, zasłaniała kataną, odskakiwała; jednak to nie wystarczało. Wiedziała, że jeśli jej przeciwnik nie popełni błędu, nie uda jej się zakończyć walki. Skończy marnie, w końcu się zmęczy. Jej ludzkie ciało było słabe w porównaniu z tym demonim.
W końcu udało jej się odskoczyć na bezpieczniejszą odległość. Wzięła jeden uspokajający oddech, szykowała się do kontrataku. Wtedy właśnie jej przeciwnik zamachnął się kolczastą łapą, a kolce urwały się u samej nasady i poleciały prosto w jej stronę. Szybko zatrzymała kilka pocisków kataną, jednak jeden długi kolec wbił się prosto w jej udo i bark. Jęknęła, jednak był to jedyny dźwięk jaki z siebie wydała.
- Nie daruję Ci tego - rzuciła ponownie nacierając na demona. Kiedy ten zorientował się co się działo momentalnie otoczył swoją szyję grubym kołnierzem zbudowanym z własnego kośćca. Dlatego też celowała w jego ramię. Zamierzała je odciąć.
Posiłki, na które miała czekać. Dopiero po chwili zauważyła znajomą twarz. Kurokaze Takuya. Zabójca Demonów. Osoba, z którą mogła porozmawiać praktycznie o wszystkim. Ufała mu, był doskonałym wojownikiem.
- Zdychaj w końcu - warknęła sfrustrowana bardziej do siebie niż do demona. Ostrze nichirni bardzo powoli przecinało mięśnie i chrząstki. Tryskała krew i było brudno.
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
Udało im się uniknąć niezręcznego wstępu, jednak teraz kiedy obydwoje wpatrywali się w płonące zwłoki przed sobą zapanowała cisza. Jedynie ich lekko przyspieszone oddechy. Nic więcej. Kątem oka widziała jak spoglądał na jej rany. Nie było sensu próbować ich ukrywać, bo już sam zdążył zauważyć. Poczuła się niezręcznie, jednak wciąż stała w miejscu jak gdyby przyrosła do podłoża. Schowała swoją katanę w końcu na niego spoglądając. Wyglądał tak samo jak ostatnio, a może trochę dojrzalej? Ile czasu minęło od ich ostatniego spotkania? Patrzyła jak do niej podchodził i odruchowo uniosła dłoń przyjmując jego wsparcie.
- To tylko zadrapanie - odparła, jednak nie była w stanie ukryć cienia bólu na swojej twarzy, chociaż tak bardzo się starała. Rana krwawiła i była brzydka. Poszarpana i dosyć głęboka. Jedna z takich, które nie goiły się łatwo; które zostawiały paskudne blizny i bardzo łatwo mogły się zakazić. Dla Rin jednak wszelkie rany były tylko nic nie znaczącymi zadrapaniami. Odruchowo starała się ukryć swoje słabości. Taka już była. Usiadła w końcu w wyznaczonym miejscu puszczając go. Dotyk jego ciepłej skóry wzbudzał w niej dziwne wspomnienia bardzo przyjemnej i wesołej nocy. Nie była z siebie dumna, że rano zwinęła się bez pożegnania. Nie wiedziała jednak jak odebrał to co się między nimi wydarzyło, a ona zwyczajnie stchórzyła i uciekła.
- Widzę, że ktoś tu sporo trenował - skomentowała jego umiejętności, które przed chwilą jej pokazał. Chciała trochę rozładować sytuację, rozluźnić gęstą atmosferę, która ich otaczała. Jego siła i szybkość rozwinęła się na naprawdę wysoki poziom. Nie był już tym samym Zabójcą, z którym przyszło jej walczyć ramię w ramię w kopalniach. Jego poziom już dawno wzrósł na nowy szczebel.
- Też jesteś w drodze do Kyoto? - Zapytała starając się wytrzeć swoje brudne dłonie o materiał ubrania. On także dostał wezwanie? Pewnie dlatego to on został oddelegowany na pomoc Rin. Był po prostu w pobliżu. I mimo ich ostatniego, niezręcznego rozstania, rozmowa z Kurokaze była łatwa. Był poważny i opanowany, jednak Asano czuła się przy nim swobodnie. Rozumiał ją, nie oceniał i za pewne nie chował urazy. Na tyle go znała.
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
Momentalnie przystąpił do udzielania pomocy Rin. Nie zważając za bardzo na to co mówiła lub robiła przyłożył ręce do nasączonego krwią materiału i od razu za niego złapał rozdzierając jedynie na tyle, aby zrobić miejsce na opatrunek. Podniósł swoje dłonie pokazując czarnowłosej jak spływa po nich jej krew z miną "Tylko zadrapanie?". Jej noga była w opłakanym stanie, tego nie dało się tak łatwo ukryć i zdecydowanie nie było to tylko zadrapanie.
-Zawsze, ale widzę, że Ty też nie próżnowałaś.- odparł wyciągając jednocześnie bandaże i przystępując w końcu do opatrywania rany. Nie miał zbyt dużego doświadczenia, gdyż rzadko miał okazję komuś pomóc, zazwyczaj było już za późno, albo na miejscu ktoś już był. Tutaj jednak mógł się co nieco wykazać swoimi zaobserwowanymi umiejętnościami. Sprawnie owinął materiał wokół krwawiącej rany. Ten jednak bardzo szybko nasiąkał czerwoną posoką, więc musiał dodać wiele warstw zanim przestał ociekać. Koniec końców okazało się, że musiał wykorzystać cały, a i tak pojawiła się dość spora, szkarłatna plama. -Ktoś będzie musiał jeszcze na to zerknąć. Chodź, pomogę Ci.- oznajmił ze spokojem i wyciągnął w jej kierunku rękę po raz kolejny tym razem pomagając jej się podnieść w międzyczasie odpowiadając na pytanie: - Tak, zostałem powiadomiony, że muszę się stawić, to bardzo pilne i ponoć moja obecność jest tam wymagana.- nie do końca wiedział co jego kruk miał wtedy na myśli, bo nie zdradził mu więcej szczegółów, ale pierwszy raz spotkał się z takim wezwaniem. Gdy już się podniosła bez słowa obrócił się do niej plecami, lekko pochylił i wyciągnął w jej kierunku ręce. - Nie każ mi długo czekać, bo później wezmę siłą.- oznajmił wychodząc jeden krok na przód znając niechęć Asano do udzielania jej jakiejkolwiek pomocy.
- Dziękuję - odparła i wstała za jego pomocą. Nawet nie stęknęła, jednak nieprzyjemny grymas wykrzywił jej usta. Jego nie potrafiła już zamaskować. Stanęła w pionie wciągając gwałtownie powietrze. Szybko okazało się, że nie było to do końca możliwe. Umiejętnie przeniosła ciężar swojego ciała na zdrową nogę.
- Rzeczywiście pilne - zażartowała, jednak wciąż była mu wdzięczna. Przynajmniej z pozoru. Szanowała się zbyt mało, żeby bać się śmierci. Jeśli przyjrzeć by się jej z boku, można by stwierdzić, że czasami specjalnie jej szukała. Pewnie gdyby ją o to zapytał, nie potrafiłaby bawet zaprzeczyć. Dopiero po chwili jej ciemnoniebieskie tęczówki zwróciły na niego uwagę. Kiedy zblokowała z nim spojrzenie przewróciła oczami, widocznie nie mogła się powstrzymać.
- Chyba sobie żartujesz - skomentowała kręcąc głową, jednak zdradził ją lekki uśmiech, który rozświetlił jej ładną buzię. Oczywiście nie zamierzała go posłuchać. - Przecież umiem chodzić. Takuya spokojnie - dodała i zrobiła kilka kroków w przód ja gdyby chciała mu udowodnić, że nic jej nie było. Niestety już przy trzecim kroku zachwiała się niebezpiecznie tracąc równowagę. Odzyskała ją dosłownie sekundy przed upadkiem. Wyprostowała się i spojrzała na niego hardo. Jej wzrok zdawał się mówić: "Widzisz? SAMA", jednak pewnie obydwoje wiedzieli, że nic z tego nie było. Założyła ręce pod biustem, bo musiała być w tym momencie tak okropnie uparta. Zdecydowała, że pomógł jej już wystarczająco, a ona nie zamierzała go jeszcze bardziej wykorzystywać. Uratował ją. Czego więcej mogłaby od niego wymagać?
-No, a nie? Mam nadzieję, że kiedyś będziesz miała okazję odwdzięczyć mi się tym samym.- odparł wiedząc jak podejść do tego żartu i nie dobić jej jeszcze bardziej. Ciężko znosiła okazywanie słabości, ale niech pierwszy rzuci ten, który choć raz nie zagryzł zębów, żeby komuś coś udowodnić. Nawet nie sobie, tylko komuś. Pochodzenie z takiej, a nie innej rodziny na pewno mocno wpływało na to jak chcielibyśmy, aby ktoś nas odbierał. Kurokaze nie był tym szczęśliwym wybrańcem i urodził się praktycznie w najniższej kaście jaką byli kupcy. Nie musiał niczego nikomu udowadniać, po prostu żył swoim życiem i jakoś wylądował właśnie tutaj. Zero oczekiwań i zero jakiejkolwiek presji ukształtowały go właśnie na takiego człowieka.
Co do trudnych ludzi to nie spodziewał się niczego innego po Asano, która ledwo co chodziła, a nie chciała przyjąć dalszej pomocy. Ciężko westchnął widząc jak ta kuleje i prawie z powrotem wylądowała na ziemi. Założyła ręce pod biustem co w sumie było mu na rękę. Dzięki temu wykonał szybki krok do przodu wyciągając górne kończyny do przodu i jedną złapał za niezranione udo przekładając ją wcześniej pod jej kolanami, drugą zaś usadowił gdzieś w okolicach tali wspierając jej plecy swoim ramieniem i przed ramieniem momentalnie podnosząc ją z ziemi.
-Nie wiadomo czy jest już tutaj bezpiecznie, wolałbym nie wystawiać nas na większe zagrożenie.- wytłumaczył się ze swojego zachowania ruszając w stronę wioski, którą wcześniej nękał ów demon. Kobieta była lekka, więc niesienie jej praktycznie w ogóle nie przeszkadzało mu w poruszaniu się w na prawdę sporym tempie. Raz dwa mieli dotrzeć do wioski, o ile... No właśnie o ile Rin nie miała co do tego innych planów.
- Dobrze. To umowa. Odpłacę się - zarządziła w końcu odnajdując się jakoś w całej sytuacji. Na szczęście Takuya znał ją na tyle i wszystko ułatwił. Kto by pomyślał, że tak bardzo się do siebie zbliżą? W końcu wiele ich łączyło. Zwłaszcza wielki, mroczny sekret, który obydwoje nosili na swoich barkach.
- Nie wiedziałam jak się zachować, więc wtedy zwiałam - zaczęła nagle. Mówiła cicho i z trudem. W końcu nie był to dla niej łatwy temat. Rozmawianie o własnych uczuciach. O tym co się między nimi wydarzyło. Choć tak naprawdę nic się nie stało i nie żałowała ani jednej chwili spędzonej z Takuyą, chyba chciała mu się wytłumaczyć. Zniknęła rano, jak gdyby spędzanie z nim czasu było błędem. - Gniewasz się? - Zapytała cichutko patrząc w jakiś nie istniejący punkt na jego ubraniu. Nie odważyła się na niego spojrzeć. Chociaż nacodzień była pewna siebie, podczas walki wyróżniała się odwagą i brawurową postawą, tak w jego silnych ramionach stała się malutka i trochę zagubiona.
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
-Nie.- odparł krótko ważąc jeszcze chwilę słowa, które zamierzał zaraz po tym wypowiedzieć. -Sam nie wiem jak zachowałbym się gdybym wstał pierwszy.- przyznał szczerze choć tak na prawdę nic większego nie wydarzyło się przecież tamtej nocy. Ot, zasnęli koło siebie na popijawie... No dobra, bardziej jedno na drugim, ale byli już w takim stanie, że ciężko było kogokolwiek za cokolwiek winić. Chyba, że było coś czego nie pamiętał, a po ilości wypitego alkoholu było to całkiem możliwe. Zerknął z lekkim zaniepokojeniem w stronę Rin, która nie nawiązywała kontaktu wzrokowego. Czyżby...? -Czy my...- zaczął, ale nie wiedział za bardzo jak to ubrać w słowa. Nie dało się ukryć, że przy Rin jako jednej z nielicznych czuł się nieco inaczej niż w towarzystwie innych. Już dawno temu dostrzegł, że coś ich łączy, ale czy skonsumowali tę znajomość w inny sposób. Nie, raczej by coś takiego pamiętał. -Nieważne.- teraz to on był lekko zakłopotany, że w ogóle o czymś takim pomyślał, więc podniósł wzrok i wpatrywał się w niewidzialny punkt przed nim.
W końcu przestała być spiętym ciężarem na jego rękach. Z każdym krokiem przyzwyczajała się do nowej sytuacji. Było to coś nowego. Zazwyczaj to ona pomagała innym, nie odwrotnie. Chroniła ludzi, bo na tym polegała jej praca. Osłaniała swoich towarzyszy, walczyła dla kogoś. Tym razem jednak nie musiała nic robić oprócz zdania się na Takuyę. Był to kolejny pierwszy raz, który ich połączył. Czuła się dziwnie nie mając w ogóle kontroli nad obecną sytuacją, jednak z każdym jego krokiem przestawało jej to przeszkadzać. Nic więc dziwnego, że po krótkiej wędrówce całkowicie się wyluzowała tym samym pewnie ułatwiając mu drogę. Był silny. Wiedziała, że jej ciało w ogóle mu nie ciążyło. W końcu zaliczanie Zabójców Demonów do zwykłych ludzi było błędem. Nie wolno było ich mierzyć tą samą miarą. Można się było wówczas łatwo przejechać. Wiele dumnych i pysznych demonów tak robiło, wtedy zazwyczaj nie doczekiwali wschodu słońca. Chociaż nawet ono nie mogło ich ocalić. Wręcz przeciwnie.
wydawało.
Nie.
- Nigdy przedtem nie byłam w takiej sytuacji - wytłumaczyła czując się lżej. Ani ona ani Takuya nie byli mistrzami szczerych rozmów, jednak i tak szło jej zdecydowanie lepiej przy nim niż przy kimś innym. Czy miał podobnie?
Czy my...
- Niemożliwe - odparła słabo w ogóle na niego nie patrząc. Strasznie paliły ją policzki. Miała nadzieję, że tego nie zauważył. - Przecież bym pamiętała - dokończyła z wyraźnym zakłopotaniem. Pamiętałaby, prawda? Byłby to kolejny pierwszy raz. Każdy z Takuyą, każdy inny, każdy pierwszy. Na samą myśl jeszcze bardziej się zapowietrzyła chyba całkowicie przestając oddychać.
Życie zabójców nie należało do tych, w których można było korzystać z tego co dawała "matka ziemia". Choć rzeczywiście Kurokaze był wolny stanowo, to w rzeczywistości tak nie było. Zawsze znajdowało się coś albo ktoś wchodzący w drogę i nie mógł sobie pozwolić na balowanie i budzenie się co nocy przy innej kobiecie. Chociaż pewnie by mógł, tak jak i Rin mogłaby wybierać sobie co noc innego, ale jednak żadne z nich pewnie nawet na moment o tym nie pomyślało. Gdy myśli zajmowały demony i walka o przetrwanie ciężko było o czymś takim myśleć. Dopiero w chwilach takich jak ta był czas na podobne rozmyślania.
-Ja też. Dlatego całkowicie rozumiem i nie mam Ci za złe. Mam nadzieję, że chociaż byłem wygodny.- odparł i lekko parsknął próbując to obrócić w żart. Kolejne słowa, które jednak wypowiedział wprawiły Rin w reakcję, której się po niej nie spodziewał. Zawsze opanowana i rzadko zdradzająca swoje myśli, a teraz czytał z niej jak z otwartej księgi. Rozbawiło go to lekko, ale sam poczuł lekkie "ukłucie", gdy domyślił się dokąd zabójczyni również poszła myślami.
-Taaak, ja też bym pamiętał. - odparł samemu wprowadzając się w zakłopotanie i przez dłuższy czas już milczał. Być może trwali tak w niezręcznej ciszy resztę drogi do wioski. Ech... No tak, brawo. Gdy w końcu dotarli jednak wypadało coś powiedzieć, nieprawdaż?
-Yyy... To ten. Chyba będziemy musieli gdzieś odpocząć i poczekać na jakieś wsparcie. Poszukajmy jakiegoś przybytku, co Ty na to?- zagadnął jakby nagle nie miał pojęcia jak się obchodzić z Rin.
Większość drogi wypełniła trochę niezręczna cisza. Mogli się tego jednak spodziewać. Poruszane wcześniej tematy były dla nich widocznie czymś niecodziennym. Rin nie mogła narzekać. Była niesiona z głową opartą na jego torsie słuchając miarowego bicia jego serca. Zachowywał się jak gdyby nie ważyła absolutnie nic. Był silnym i odważnym Zabójcą. Poświęcał się walce z demonami z własnej nieprzymuszonej woli. Nie robił tego ze względu na czyjeś rozkazy. Był wolny, przynajmniej w oczach Rin. Odrobinę mu tego zazdrościła, chociaż pewnie nigdy sama by się do tego nie przyznała. Wpatrywała się kilka chwil w swój szczelnie zabandażowany lewy nadgarstek. Pod materiałem znajdowała się wciąż całkiem świeża rana po ugryzieniu Yatagarasu. Goiła się przeokropnie powoli. Może biedak miał wściekliznę? Miała wrażenie, że te najbardziej niechciane rany zostawały z nią na dłużej. Niczym piętno palące jej skórę. Pozwoliła mu się ugryźć. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to był błąd. Żałowała go jednak zbyt mało niż powinna. Wstydziła się samej siebie i swoich myśli.
W końcu jednak dotarli do pobliskiej wioski. Rin ocknęła się wcześniej całkowicie pogrążona w swoich myślach. Na słowa przytaknęła rozglądając się po okolicy. Przybytek.
- Naprawdę mogę iść i nic mi nie jest - zaczęła spoglądając na niego ponownie. Pewnie na nic się to nie zdało, ale warto było spróbować. Miała dziwne wrażenie, że robiło jej się gorąco. A rana na udzie nienaturalnie pulsowało. Póki co jednak starała się wszystkie objawy doszczętnie ignorować. Jak zawsze zresztą. - Odpoczynek na pewno wystarczy. Może znowu okażesz się wygodny - zgodziła się próbując żartować. A może mówiła poważnie?
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
Nie możesz odpowiadać w tematach