- Yuki.. zajmiesz się bandażami? - usłyszała Yohatsu, niosącą ciężki kosz z brudnymi tkaninami. - Tak oczywiście.. właśnie kończyłam karmić Itsuki-kuna.. - podała ostatnią porcję ciepłej zupy do ust bruneta i wycierając mu usta lnianą szmatką, zabrała pustą miskę. Po drodze przyniosła w dzbanie świeżej wody i dolała każdemu, na końcu i leżącemu na swoim futownie Kiyoshiemu. - Jak wrócę znad rzeki to zajmę się twoimi opatrunkami.. proszę nie przemęczaj się.. - poprosiła, mając nadzieje że zostanie tym razem w łóżku. Podeszła do wiklinowego łóżka i zakładając go na plecy z trudem, ruszyła w kierunku strumienia, znajdującego się wgłębi lasu.
Idąc wydeptaną ścieżką, nuciła po drodze jakąś łagodną melodię. Dotarłszy do strumienia, zaczęła powoli spierać krew z bandaży. Nie dostrzegając że zza pnia drzewa obserwował ją jakiś obcy, wysoki mężczyzna, wyjmujący kozika z kieszeni oblizał się na widok swojego znaleziska, wychylając się zza pobliskiego drzewa.
"Yohatsu prosiła bym za tobą tu poszedł, ponoć w okolicy grasuje jakieś groźne zwierzę"
Słysząc znajomy głos, obróciła głowę w bok, zerkając przez ramię na blondyna. - Kiyoshi.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Oprych dostrzegając spojrzenie zabójcy w swoją stronę, zrobił kilka kroków w tył, wycofując się ostrożnie. Napaść na młodą dziewczynę to nie był żaden problem, ale dobrze zbudowany młodzieniec już mógł poskładać wątłego zbira bez mrugnięcia tym jednym okiem.
"Nie powinnaś wychodzić z chaty bez czegoś do obrony, albo kogoś"
- Ktoś musi zbierać zioła i czyścić bandaże.. poza tym do tej pory nic mi się złego nie przytrafiło.. - odpowiedziała, wyjmując zakrwawione szmaty z kosza i wzięła się za solidne wypranie ich. - A ty nie powinieneś się przemęczać.. - dodała po chwili, żeby odbić piłeczkę. Jakoś sobie radziła zanim Kiyoshi się u nich pojawił, nie rozumiała czemu się tak upierał przy posiadaniu czegoś do obrony. To nie był pierwszy raz kiedy o tym wspominał. - Poza tym.. nie lubię broni.. ani walki.. ale może poproszę kogoś żeby dotrzymywał mi towarzystwa jak będę szła do lasu.. jeśli uważasz że to niezbędne. - dodała po chwili i odłożyła kolejny bandaż na bok. Sięgnęła podwiniętym rękawem do czoła, ścierając pot. Praca była mozolna i może dla kogoś wytrzymalszego mniej męcząca. Zerknęła do kosza, widząc że została jej może z 1/3 tego co ze sobą przyniosła westchnęła. Potrzebowała trochę odpocząć. Dłonie miała pomarszczone od trzymania w robienia prania i skóra była dodatkowo zaczerwieniona z zimna. W końcu woda w strumieniu była lodowata o tej porze roku. Zbliżyła drżące dłonie do twarzy i zaczęła na nie chuchać ciepłym oddechem, żeby je trochę ogrzać. - Zapomniałam Ci podziękować.. - podniosła wzrok na blondyna.
- Poświęcasz nam tyle czasu, sprawdzasz nocami okolicę.. myślałam że jak tylko wygoją się twoje najgorsze rany to znikniesz. Ale zostałeś.. to bardzo miłe z twojej strony Kiyoshi.. dziękuję że masz nas w swojej opiece na czas pobytu.. - mówiła szczerze, wpatrując się tymi swoimi kolorowymi ślepkami w twarz zabójcy, uśmiechając się do niego ciepło.
- Nie wiesz tego, trzeba być pozytywnej myśli.. dobre rzeczy spotykają dobre osoby.. czy nie jest tak? - trochę pokrętna logika baaaardzo naiwnej dziewczyny. Ale przecież w jej mniemaniu nikt nie był do końca zły, nawet demony miały w sobie szczyptę dobra! A przynajmniej w bardzo mocno wierzyła. Obserwowała go uważnie w poszukiwaniu oznak złego samopoczucia.
"Świeże powietrze i spacery ponoć dobrze robią na zdrowie"
- Tak, masz rację! - dodała, uprzednio klasnąwszy w dłonie dość entuzjastycznie. Widać było że marudzenie medyczki w końcu do niego trafiło, choć samej Yukino nie przeszkadzał leżący całymi godzinami w łóżku zabójca wiatru, w końcu jeśli potrzebował tego do szybszej rekonwalescencji, to kim była żeby kazać mu inaczej. Może jej mentorka tego nie zauważyła ale Yukino zauważyła ze blondyn się wymykał nocami i wracał dopiero nad ranem. Podejrzała że patrolował okolicę, za co była mu dozgonnie wdzięczna. W końcu mało który zabójca poświęcał aż tyle czasu ich małemu zadupiu, tym bardziej ranny.
"To już lepsza opcja, mieć kogoś przy sobie kto jest żywą tarczą. Idealne zabezpieczenie"
-.. żywą.. tarczą? - powtórzyła zaskoczona jego słowami. - Bardziej myślałam o miłym towarzystwie podczas zbierania ziół.. niż zasłanie się kimś.. jak by nas coś napadło, to chciałabym abyśmy oboje zdołali uciec.. - dodała przykładając paluszek do podbródka i wpatrując się w niebo, zastanawiając się nad tą sytuacją. Po czym przeniosła spojrzenie na Kiyoshiego i uśmiechnęła się do niego serdecznie.
"Spłacam po prostu dług i tyle, gdy tylko mój stan wróci do normy to pewnie odejdę szukać sobie jakiegoś demona do zarżnięcia "
Skinęła lekko głową w zrozumieniu jego słów. Rozumiała że zabójcy nie mogli się osiedlać w jednym miejscu i musieli być w ciągłym ruchu żeby pozbyć się jak największej liczby demonów. - Wiem o tym, że nie długo ruszysz w dalszą drogę.. ale i tak.. - pochyliła się lekko w jego stronę z wyrazem szacunku. - .. jestem ci wdzięczna, że masz w swojej opiece to miejsce.. i nas.. jeśli będziesz kiedyś potrzebował pomocy.. możesz zawsze do nas przyjść.. Yohatsu cię polubiła, nawet jeśli tego nie okazuje wprost.. to dzięki tobie w końcu jest w stanie się odprężyć.. - dodała z uśmiechem na ustach. Jej mentorka mogła być oziębła i cyniczna, ale Yuki była z nią już tak długo że potrafiła wyczytać z jej zachowania coś więcej i czytać między wierszami prawdziwe znaczenie jej słów.
"Jak się z tym sprężysz to nawet pomogę Ci to nieść"
- Dam radę! - rzuciła i wróciła w kierunku brzegu strumienia, biorąc się za pranie kolejnych bandaży i kawałków tkanin z krwi i zielarskich specyfików. Przecierając pot z czoła, zawiniętym rękawem, spojrzała w niebo, barwione pomarańczą i czerwienią. Noc zapowiadała się bezchmurna i jak dobrze liczyła to tej nocy będzie w końcu pełnia.
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|