Myōken-gū
Według tekstu Sendai Kuji Hongi (Kujiki), Chichibuhiko-no-mikoto założył świątynię w dziesiątym roku panowania Cesarza Sujina, aby czcić Yagokoro-omoikane-no-mikoto. W Okresie Kamakura świątynia Chichibu została połączona z sąsiednią, tworząc Myōken-gū.
wikipedia.org
Ingerencja MG
Myōken-gū23.12.1653
To mógł być spokojny dzień poświęcony dowolnemu zajęciu, a jednak zawód którym trudniła się Shirei miał to do siebie, że nie zawsze było wiadome gdzie i kiedy pojawi się demon do ścięcia. Słońce zaszło zaledwie kilka minut temu, a kruk młodej kobiety nadleciał i zaczął się drzeć. - KRA! KRA! Demon w świątyni! Demon w świątyni Myōken-gū! KRA! - Ta za to była oddalona zaledwie o 12 minut drogi. Nie było to raczej opuszczone miejsce, więc czychający tam potwór mógł mieć okazję skrócić bardzo wiele żyć osób tam żyjących.
Na miejscu zabójczynię czekał widok mało przyjemny. W centralnej części placu, demonica ubrana niczym kurtyzana z dzielnicy czerwonych laratni wgryzała się młodemu chłopakowi w szyję. Ten był pozbawiony lewej ręki, a prawa w zesztywniałym uścisku nadal trzymała miecz o ostrzu w znajomej, zielonej barwie. Na pewno był już martwy i jedyne co można było zrobić to pomścić go i pochować w godnym miejscu. Dostrzegła młodą zabójczynię i szybko zrezygnowała z posiłku odrzucając zwłoki chłopaka na bok. W okolicy nie było innych ludzi. Prawdopodobnie uciekli, bądź ukryli się przed oprawczynią. Ewentualnie skończyli marnie na korzyść bestii w ciele kobiety. -Proszę, proszę. Czeka mnie dziś obfite śniadanie. - Zaraz po tych słowach wystrzeliła w twoim kierunku z ogromną prędkością wydłużając swoje pazury i szykując się do zamaszystego Cięcia.
Na niekorzyść zabójczyni działały dwa fakty. Noc dopiero się zaczęła, a jej przeciwniczka dopiero co się pożywiła kolegą z korpusu. Nie było to jednak nic czemu nie mogłaby dać rady prawda? W końcu ścięła już łby wielu podobnym monstrom żerującym na ludzkim gatunku.
Podsumowanie
Termin: 7 dni
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje: W razie pytań, pisz na DC/pw | Ookami
Niestety za każdym razem uświadamiał jej jak wielka była między nimi przepaść. Brakowało jej szybkości i siły. Miała braki praktycznie w każdym aspekcie. Po to co z nią zrobił przy ostatnim spotkaniu pozostał jej już tylko trening. Trening lub samobójstwo.
- Kra kurwa nie tak głośno - syknęła na wronę piorunując ptaka wzrokiem. Nie przepadali za sobą. Od początku nie potrafili się dogadać i tak już pozostało. Mieli swój układ, od czasu do czasu sobie pomagając, jednak zazwyczaj starali się ignorować. Ona i jej wrona.
Nie pozostało jej nic więcej niż ruszenie biegiem przez las. Miała spore tempo, ale nie na tyle, żeby się zmachać. Wiedziała, że jeśli dojdzie do walki musiała być w pełni sił. Zwłaszcza teraz, gdy jej umiejętności ją zawodziły. Gdy nowy miecz nie był już butelkowo zielony, tylko jasny i mdły przypominający jakieś niezdrowe rzygi. Wola wiatru - jak to powtarzał czasami jej Hashira - w niej gasła. Nie potrafiła tego zmienić. Zaakceptowała fakt, że ostatnim razem w Kyoto demon nie zabrał tylko jej godności i honoru. Ichitaro zabrał także jej tarczę. Przemienił jej agresję w autodestrukcyjną broń, którą używał przeciwko niej. Bawił się nią. Zniszczył pozostawiając porozrzucane kawałki na podłodze. Był jednak zbyt leniwy, żeby je pozbierać.
Dotarła na miejsce lustrując uważnie sytuację. Szare tęczówki skakały od zabójcy do demona. Uśmiechnęła się pod nosem wyciągając katanę zza pasa. Chwyciła ją pewniej w dłoni. Zwłoki zwisały bezwładnie. Zielone ostrze należące do martwego Zabójcy, który pewnie uczył się od tego samego Hashiry co ona. Czy go kojarzyła? Nie miało to większego znaczenia. Ludzie ginęli dziennie. Zwłaszcza ci, którzy walczyli z demonami. Ona jednak nie mogła teraz zginąć. Miała za dużo do zrobienia. Za dużo do pomszczenia.
- Kto wie, może będzie twoim ostatnim, demonie? - Rzuciła podejmując wyzwanie. Spróbowała wyczekać widząc jak potwór szarżował w jej stronę. Chciała odskoczyć dosłownie w ostatnim momencie. Zrobić unik w bok próbując tym pozbawić demonicy równowagi. Nie czekając przeszła do kontrataku zamachnęła się kataną celując oczywiście w szyję.
- Nichirin:
- Shiroi Kiba, 白い牙 - Długie białe ostrze z rękojeścią w tym samym kolorze, do której została przyczepiona biała wstążka. klik
Ingerencja MG
Myōken-gūNiestety stojąca przed Shirei demonica nie była Ichitaro, ale jeśli chciała to przecież mogła sobie zwizualizować łeb wężowego demona zamiast tego który póki co nosiła jej przeciwniczka. Może dałoby to jej nieco więcej zapału? Chociaż czy potrzebowała go więcej? Nie ważne jaki demon, śmierć powinna nieść każdemu z dzieci Muzana. Demonica nie odpowiedziała zabójczyni skupiając się na wyprowadzanym ataku.
Pomysł na manewr który miała wykonać DS był ryzykowny, ale mimo wszystko miał szansę zadziałać. Problemem był jedynie fakt że prędkość obydwu kobiet była porównywalna, co naturalnie sprawiało że ciężej było to wykonać nie odnosząc ran. Unik zakończył się częściowym powodzeniem, gdyż demonica jedynie delikatnie smagnęła bok dziewczyny. Dostatecznie mocno wy zadać ranę, ale zdecydowanie mniejszą niż jaką zadałby atak o pełnej sile. Z atakiem już nie było tak prosto. Demonica wykorzystała położenie ręki oraz nabyty pęd, by obrócić się w stronę białowłosej podczas hamowania i chwilowego sunięcia po ziemi. Idealnie by dostrzec zmierzające ku niej ostrze. Większość demonów prawdopodobnie zaczęłoby się już w akcie desperacji zasłaniać dłońmi bądź szykować manipulację ciała, by ochronić szyję. Ale nie ta. Jedynie uśmiechnęła się nienaturalnie szeroko, a jej oczy zdawały się zabłysnąć.
Wtedy też stało się coś co zabójczyni mogła wytłumaczyć sobie bardzo szybko bazując na swoim doświadczeniu w starciach z tymi kreaturami. Shirei wykonując cięcie, nagle została zatrzymana tracąc cały impet. Nie, demonica jej nie dotknęła. Jasnowłosa dosłownie zatrzymała się w locie zupełnie jakby ktoś wcisnął pauzę. Nie mogła się też poruszyć. Kurtyzana to wykorzystała i wyprowadziła szybkie kopnięcie które odrzuciło dziewczynę turlając ją po kamiennej posadce. - Ara, ara... Co się stało kochanie? Byłam aż tak cudowna, że cię zamurowało? - Zawołała prześmiewczo wyprostowując się i obserwując przeciwniczkę. Widocznie traktowała dziewczynę z góry i emanowała ogromną pewnością siebie. Można by rzec że nawet arogancją. - Aż dziw że reprezentując sobą taki poziom nadal żyjesz. - Prowokowała dalej zachowując bezpieczny dystans i utrzymując pozycję.
Podsumowanie
Termin: 7 dni
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje: Shirei rany:
3x 0 poziomu - zadrapania na ramionach i siniak na brzuchu
1x 1 poziomu - płytka rana na biodrze od pazurów
Nie skrzywiła się nawet, gdy pazury demona sięgnęły jej boku. Byłą zbyt pochłonięta walką. Jej atak nie dosięgł celu, a w następnej sekundzie została odrzucona turlając się po ziemi. Jej długie białe włosy ubrudziły się od kamyków, gdy jednym susem ponownie stanęła do pionu.
- Doceniam piękne kobiety - rzuciła lustrując przeciwniczkę chłodnym spojrzeniem. - Ale nie jesteś w moim typie, brzydulo - dodała chcąc specjalnie ją rozzłościć. Skoro wygląd był dla niej taki ważny. Wkurzony przeciwnik był słabym przeciwnikiem. Znała to od podszewki, w końcu zazwyczaj to ona sama się złościła. Tym razem zamierzała zachować zimną krew. Wzięła głębszy oddech z typowym dla Zabójcy syczeniem. Przygotowała się do ataku.
- Ni no kata: Sōsō - Shinato Kaze! - Zamachnęła się mieczem posyłając w stronę przeciwniczki wietrzne ostrza. Oddech wiatru pozostawiał dziwną gorycz na języku, otępienie w mięśniach. Był jej tak dobrze znany, a jednak nie pasował. Już nie. Nie czekała jednak. Od razu rzuciła się biegiem w jej stronę, traktując swój atak jako dywersję. Zamierzała zaatakować demona, gdy ten będzie zajęty obroną. Jeśli udało jej się podbiec wystarczająco blisko spróbowała zaskoczyć ją frontalnym atakiem. Cały czas była gotowa na unik, gdyby demonica okazała się szybsza.
- Nichirin:
- Shiroi Kiba, 白い牙 - Długie białe ostrze z rękojeścią w tym samym kolorze, do której została przyczepiona biała wstążka. klik
Ingerencja MG
Myōken-gūPotworzyca oparła się obeldze, którą zabójczyni w nią cisnęła niczym oszczepem. Jej wzrok mówił wszystko. Postrzegała ją jako robala, a zdanie robali nie było wiele warte. Właściwie, to było warte mniej niż nic. Gdyby powiedział to ktoś z jej gatunku, prawdopodobnie urwałaby mu głowę. W tym wypadku... Kto by się przejmował opinią obiadu. Shirei kilka chwil temu miała nieprzyjemność zasmakować z bliska mocy demonicy, kiedy pędząc w jej kierunku nagle zawisła w bezruchu kilka centymetrów w powietrzu. Podobna sytuacja miała się właśnie w tym momencie wydarzyć. Cięcia oddechu wiatru zmierzały w jej kierunku. Nie podejmowała jednak uniku. Usta kobiety rozszerzyły się w makabrycznym uśmiechu, a oczy ponownie rozbłysły czerwienią. Cześć cięć zastygła w locie, a dwa ostatnie których efekt nie objął, rozbiły się o nie całkowicie niszcząc się wzajemnie. Demonica przysłoniła usta dłonią i wybuchła wyniosłym śmiechem. Zdecydowanie należała w przeszłości do szlachty dworskiej... Bądź burdelu. W końcu dwór szlachecki i burdele wiele się od siebie w całokształcie nie różnią. - Bezcelowe. Żaden zabójca nie ma szans z moją sztuką krwi. Nic nie ukryje się przed mym wzrokiem. - Nie ruszała się zdecydowanie czekała na kolejny atak. - Masz śliczną buźkę jak na taką chłopczycę. Szkoda by było zmarnować taką urodę... - Odsłoniła usta okazując miły dla oka uśmiech. - Nie zechciałabyś może zostać moją sługą? Może wtedy daruję Ci życie, skoro i tak nie jesteś w stanie mnie zranić... - Propozycji demonów niekiedy nie należało brać na poważnie. Nie zmieniało to faktu że czasem je wysuwały do ludzi i zabójców.
Na jej słowa Shi mogła prawdopodobnie conajwyżej splunąć. I jej oddech mówił jej to samo. Zmieniony, inny. Tak bardzo znajoma jej forma pozostawiła na języku niesmak i ból w płucach. Nadchodziła pora, by sięgnąć po to co dziewczyna tak długo ćwiczyła od ostatniego roku. Kolor jej ostrza mówił to samo. Kiedy już była przed demonicą, ta wyskoczyła wysoko w powietrze zdecydowanie szykując się do pikującego ataku na zabójczynię. Ledwo bo ledwo, ale Shirei dostrzegła kilka senbon trzymanych przez demonicę, kiedy ta spadała.
Podsumowanie
Termin: 7 dni
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje: Shirei rany:
3x 0 poziomu - zadrapania na ramionach i siniak na brzuchu
2x 1 poziomu - płytka rana na biodrze od pazurów, ból płuc
Czuła się popsuta. Warknęła jakąś wiązankę przekleństw, gdy atak nie dotarł do demona. Nic nie szło po jej myśli, chociaż walczyła tak jak zawsze. Nie brakowało jej szybkości ani doświadczenia. Ataki były celne i sprawne, a jednak za słabe; za wolne; za nijakie. Ostrze Nichirin ciążyło jej w dłoni, jak by wykonywana forma oddechu wiatru mu nie pasowała. Dyszała ciężko, bo oddech również nie był równomierny i skupiony. Wszystko było nie tak, a jednak nie do końca potrafiła rozgryźć co. To jego wina - pomyślała ze złością przypominając sobie wszystkie rzeczy, jakich dopuścił się Hebi tamtej pamiętnej nocy, gdy straciła swoje ostrze Nichirin, swoją dumę i wartość. Zrujnował ją. Popsuł ponownie i nie kwapił się, żeby cokolwiek naprawić. Została sama z własnymi rozsyłanymi kawałkami, które od roku próbowała pozbierać.
- Już jeden demon próbował zrobić ze mnie swojego sługę. Ty jesteś przy nim wyjątkowo słaba - odwarknęła na sam pomysł. Fakt, że jej odpuścił i prawie mu się udało zostawiła dla siebie.
Nie miała jednak czasu na rozmyślenia. Nie miała czasu na nic. Demon szybko przeszedł do ataku, a jej ciało wyrwało się odruchowo. Bez przemyślenia, polegając tylko na instynkcie. Na niczym więcej. Od zawsze była narwana, a kontratak zbyt często okazywał się lepszą formą obrony. Nie dbała o swoje zdrowie. Nie bała się śmierci. Może właśnie dlatego postępowała tak pochopnie, narażając się - ale czy niepotrzebnie?
- Ichi no kata: Suiten Tōgasumi - szepnęła wykonując frontalne pchnięcie, próbując uszkodzić nim nadciągającego demona. Wyprzedzić jej umiejętności swoją szybkością. Nowo poznaną siłą tak mgliście piękną.
- Nichirin:
- Shiroi Kiba, 白い牙 - Długie białe ostrze z rękojeścią w tym samym kolorze, do której została przyczepiona biała wstążka. klik
Ingerencja MG
Myōken-gūNowa forma, nowy oddech, nowe doświadczenie. Na nic z tych rzeczy demoniczne ścierwo z którym mierzyła się zabójczyni, nie było przygotowane. W końcu wcześniej widziała formy wietrznego oddechu, co skutecznie ją zmyliło i dało wygórowaną pewność siebie w starciu. Mimo wszystko demonica spadając nie miała pola do manewru. Nawet jeśli miała możliwość zatrzymania ruchu za pomocą swojej mocy, to zapewne chciała użyć tego na swojej nowej ofierze zaledwie parę chwil przed atakiem. Jej oczy błysnęły, a niewidzialna fala miała pomknąć w kierunku Shirei. Jednak natrafiła na przeszkodę. Mgłę wydobywającą się z zabójczyni, która zaczynała zajmować coraz większy obszar. Część mgły się zatrzymała, jej ruch został zatrzymany. Jednak i tak wystarczyła, by zasłonić zabójczynię przez wzrokiem spadającej demonicy. Wniosek był prosty. Nie zatrzyma tego czego nie widzi. Diablica miała uderzyć cel, który spodziewała się że został zatrzymany. Senbon które rzuciła, uderzyły w podłogę. Jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy wpadając przez mglistą zasłonę, oberwała mglistą formą. Miecz przebił demonicę, a ta wrzasnęła w bólu. - Ty mała kurwo! - Wydyszała odskakując do tyłu i zdejmując się tym samym z ostrza miecza. Jej paznokcie znacznie się wydłużyły przybierając postać ostrzy. Rozwścieczona zaczęła biec w kierunku młodej kobiety. Nie myślała już w ogóle. Po prostu szarżowała w amoku. Wściekły przeciwnik, to słaby przeciwnik.
Podsumowanie
Termin: 7 dni
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje: Shirei rany:
3x 0 poziomu - zadrapania na ramionach i siniak na brzuchu
2x 1 poziomu - płytka rana na biodrze od pazurów, ból płuc
Demonica, rany:
1x 5 poziomu - przebite serce
Poczuła się pewniej. Jak by w końcu współgrała z własną naturą. Jak by jej ruchy stały się płynniejsze, bardziej precyzyjne. Mogła polegać swoich umiejętnościach. Nowa pewność siebie dodała jej otuchy. To nie był jeszcze koniec, a jednak wiedziała, że da radę. Cząstka siebie, którą zabrał jej tamtej nocy Ichitaro miała już nigdy nie powrócić. Słabość i złość na samą siebie została, tak jak smak gorzkiej porażki. A jednak teraz zobaczyła światełko na końcu tunelu. Mogła ponownie stanąć do walki. Wciąż miała przed sobą daleką drogę pełną treningów i trudności, ale w końcu zobaczyła jakieś efekty; jakieś możliwości. Nie była aż tak popsuta, jak jej mówił. Wciąż do czegoś się nadawała.
- Go no kata: Kaun no Umi - szepnęła odbijając się z ziemi i ruszając pędem w stronę demonicy. Zmniejszała dystans z pełną szybkością wychodząc kobiecie na przeciw. Zamierzała wykonać serię cięć, które miały służyć za obronę w przypadku niespodziewanego ataku demona i przede wszystkim za zakończenie walki. Celowała w szyję, jak by inaczej.
Wciąż nadawała się do walki.
- Nichirin:
- Shiroi Kiba, 白い牙 - Długie białe ostrze z rękojeścią w tym samym kolorze, do której została przyczepiona biała wstążka. klik
Ingerencja MG
Myōken-gūMgła spowijająca ciało Shirei podczas ataku była jej największym sojusznikiem i największym naturalnym przeciwnikiem demonicznej kobiety, której stawiała czoła. Mgła ukrywała zabójczynie skutecznie blokując poprawne używanie sztuki demonicznej krwi. Nie mogła zatrzymać kogoś, kogo nie mogła dostrzec. To była jej największa słabość. Duma nie pozwalała jej uciec. Nie pozostało jej nic innego niż nieudolny atak na zabójczynię. Jednak mgła była dla demonicy zbyt dużym wyzwaniem. Jej ślepy zamach nie trafił niczego poza smugą mgły. Za późno by mogła zauważyć zabójczynię będącą tuż obok. Początkowo chciała zasłonić się rękoma, ale miecz przeszedł przez nie jak przez masło. Łapki jej odpadły, a sama była odsłonięta na kolejne cięcia. I chociaż chciała odskoczyć, nie zdążyła. Shirei była rozpędzona, a w locie wykonywała już kolejne cięcia. Krew trysnęła jeszcze mocniej, kiedy jej klata po raz kolejny została zraniona cięciem poprzedzającym to ostatnie. Wymierzone w szyję.
Łeb jej odleciał na dobre kilka metrów, a ciało opadło bezwładnie na ziemię. Zaczęło się tlić i rozpadać. A głowa. Wrzeszczała przeklinając zabójczynię oraz cały korpus. W końcu krzyki przeszły w płacz, a płacz w... Ciszę. Zostały po niej jedynie ubrania. Nic więcej. Walka dobiegła końca, a zabójczyni... Opanowała to nad czym tak długo pracowała. Oddech mgły na stałe zagościł w jej płucach, żegnając też oddech wiatru praktycznie na dobre. Nadal mogła go przywołać, ale nie było to coś przyjemnego dla jej płuc. Z resztą sama mogła zauważyć jak po jednej formie pojawił się ból w płucach.
Zadanie zlecone przez kruka zostało wykonane, a miejsce w którym mogła odpocząć i zaleczyć rany było niedaleko. Pozostawało jeszcze rozszarpane ciało zabójcy który nie miał tyle szczęścia i umiejętności i został obiadem. Zostanie on zabrany i pogrzebany. Tak jak wielu innych.
/zt dla wszystkich
Podsumowanie
Termin: -
Kolejność: -
Dodatkowe informacje:
3x 0 poziomu - zadrapania na ramionach i siniak na brzuchu
2x 1 poziomu - płytka rana na biodrze od pazurów, ból płuc
1x 3 poziomu - szeroka, głęboka rana w poprzek torsu
2x 4 poziomu - ucięte ręce na poziomie przedramion
1x 5 poziomu - przebite serce
ścięta głowa - zgon
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|