Zmęczony od intensywnych ćwiczeń postanowił zrobić sobie odpoczynek. Wyczaił jakieś spore drzewo na niewielkim wzgórzu z którego było widać większą cześć Yonezawy i biorąc ze sobą coś do jedzenia i picia ruszył w tamtą stronę. Po dotarciu na miejsce okazało się że to nie jest tylko jego miejscówka. Pod rozłożystym konarem leżał jakiś rudzielec. Nie żeby Heisuke był jakiś płochliwym gnojem, podszedł więc bliżej i stuknął pięścią lekko o konar drzewa, jakby pukał do pokoju przed wejściem. Z grzeczności. - Yo.. widzę że nie tylko mi to miejsce przypadło do gustu.. - zagadał, szczerząc bielusieńkie ząbki do Kagamiego. Po czym przeniósł spojrzenie w dół przez chwilę obserwując błąkających się między budynkami zabójców. - Wszystko stąd widać.. - dodał z zadowoleniem w głosie. - Masz coś przeciwko żebym się dosiadł? Nie przychodzę z pustymi rękami. - pomachał mu sporym zawiniątkiem w prawej ręce. - Mama kazała się dzielić.. - dodał z łobuzerskim uśmiechem na ustach.
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
Tak jakby ryba przy próbie zacięcia i zakotwienia haczyka zrywała się. Mimo wielu różnych rad, od innych zabójców i filara, dalej nie byłem w stanie przekroczyć tego milowego kamienia, czegoś mi brakowało i musiałem to rozwiązać własnym rozwiązaniem. Dłuższe podążanie wydeptaną ścieżką nie zaprowadzi mnie na samą górę, musiałem wyciąć sobie nową trasę.
Pomimo ambitnego planu, dalej miałem trochę czasu na własne przyjemności. Dlatego po wykonaniu wszystkich obowiązków szkoleniowych i pomocy zasiadłem przy swoim ulubionym drzewie, gdzie pozostało mi tylko relaksować się i oczekiwać zachodu słońca, wiatr tego dnia był bardzo znikomy, a chmury na horyzoncie mozolnie posuwały się po niebie. Nie śpieszyło im się nigdzie i przy okazji dawały całkiem sporo cienia i ukojenia rośliną od ostrego i parzącego światła. W sumie to, co chroniło nas przed demonami, równie dobrze mogłoby zabić i również normalne życie, pamiętam kilka susz i bardzo gorących lat, które zabijało dużo planów, zwierząt i nawet ludzi. Nikt nie lubi się gotować żywcem, tylko na demony to działało znacznie mocniej i nie chodziło tutaj o temperaturę.
Usłyszałem uderzanie knykciami o drzewo, zwróciłem wzrok w kierunku dźwięku i zobaczyłem tam chłopaka w podobnym wieku, który przyszedł chyba zrobić sobie tutaj piknik. To nie był pierwszy raz, gdy ktoś siadał w tym samym miejscu co ja, nie miałem wyłączności na cokolwiek, więc musiałem po prostu się dzielić.
- Tak... bardzo dużo stąd widać. - Odpowiedziałem krótko i neutralnie. Lubiłem obserwować zarówno niebo jak i panoramę Yonezawy, można powiedzieć, że to też były ćwiczenia dla mojego wzroku. - Nie mam nic przeciwko, w końcu to nie mój pokój. Także siadaj sobie i nie przejmuj się mną. - Gestem ręki wskazałem mu, że może sobie siadać, gdzie chce, gdzie tylko ma ochotę. A w środku wolałbym, żeby siedział dalej niż bliżej, każdy załatwi tu swoje sprawy i ruszymy w swoje strony.
- Nie musisz się ze mną niczym dzielić. No i poza tym nie jesteś za duży, żeby ciągle słuchać się Mamusi? - Nie byłem do niego wrogo nastawiony, po prostu chyba ciężko było mi brać od obcych ludzi, gdy jeszcze z własnej woli się izolowałem od nich.
albo ją przed sobą stworzę
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
- Może wiem, ale to nie zmienia faktu, że gdybym dalej miał jej słuchać, to nie rozmawialibyśmy tutaj. Urodziły nas i wychowały, ale powinny wiedzieć kiedy trzeba wypuścić z gniazda, a nie próbować przetrzymać w złotej klatce. - Wiedziałem, jakie są matki, ale przecież tutaj jej nie było i nikt jej nie doniesie, no, chyba że to jakaś gruba szycha w korpusie i on miał całodobowy nadzór, ale to i tak nie zmieniało tego, że nie zamierzałem wyciągać swoich łap, po to co nie było moje. Niedługo i tak będzie kolacja, wytrzymam te kilka godzin do tego czasu.
- Chyba jakoś dwa i pół roku będzie, może ciut więcej albo mniej. Ciężko dokładnie powiedzieć, dni są bardzo podobne i zlewają się ze sobą. - Sporo już czasu upłynęło i pewnie jeszcze trochę upłynie, nim skończę to szkolenie. W końcu jak na razie się nie zanosiło na takie rzeczy, ale kto wie, może niedługo się miło zaskoczę.
- To chyba zrozumiałe, że ciężko uwierzyć w coś takiego. Zawsze babki tym straszyły, ale finalnie nie zobaczyłem żadnego przez okres dorastania. Może po prostu za mało mięsa dla demona, żeby był sens w ogóle brać się za dzieci? - Rzuciłem głośną myśl w eter, w końcu takie miałem doświadczenie, przez tyle lat zero kontaktu. A dorośli zawsze gdzieś znikali czy umierali, jak nie na wojnie to w karawanie innych dziwnych przypadkach.
- Masz na myśli Hiryu Yone? Podpadłeś jej, że się boisz? Chyba jesteś tu całkiem świeży, co? - Zwróciłem wzrok w jego stronę, aby się dokładnie, przyjrzeć. Miał typowe urazy dla świeżo rozpoczynającego szkolenie, masę odcisków, i widoczne zmęczenie. Nic dziwnego w końcu nauka oddechu nie należała do prostej rzeczy. Byłem ciekawy, co takiego zrobił, że podpadł Yonie, ona sama przecież nie była złą osobą, może czasami trochę aż za bardzo ekspresyjną czy przemądrzałą, ale tak to była całkiem miła i towarzyska przecież.
albo ją przed sobą stworzę
- Ho! To ty już praktycznie na końcówce jesteś.. farciarz.. ja dopiero zacząłem. Znaczy no, nie jestem tu od wczoraj ale mój staż przy twoim jest żałośnie krótki.. - skomentował z lekkim nie zadowoleniem. Westchnął pod nosem. Kolejny zabójca który pewnie już opanował wszystkie formy i szykuje się do tego swojego egzaminu.
- No powiem Ci, że musieliśmy obaj być bardzo lichą przekąską skoro dożyliśmy tylu lat.. - skomentował z lekkim rozbawieniem w głosie. W gruncie rzeczy był lekko zirytowany że tak późno się dowiedział o tym wszystkim. Miał wrażenie że jest na samym końcu kolejki po coś fajnego i nie podobało mu się to. Ale z drugiej strony, nie zamierzał odpuszczać tylko dlatego że był na gorszej pozycji względem innych zabójców.
"Masz na myśli Hiryu Yone? Podpadłeś jej, że się boisz?"
Aż mu kącik ust mimowolnie drgnął i włos na karku mu się zjeżył na sam wydźwięk godności zabójczyni. - Więc miałeś już okazję poznać prawdziwe zło.. zdziwiony że jest coś gorszego i bardziej krwiożerczego od demona..? - spytał z czystej ciekawości. - I to nie tak że jej podpadłem.. nie mamy najlepszych relacji od lat.. jedno miejsce w którym liczyłem ze jej nie będzie.. parszywy los, że ona tu jest.. - westchnął. Ze wszystkich miejsc w tym cudownym kraju, nawet to schowane przed oczami całego świata źródło musiała z pewnością już zatruć. - Skąd właściwie Ty ją znasz? - spytał nagle bo jak to był typ co może był nią zainteresowany, to Taira zaraz dostanie w ryj.. albo co gorsze. Yona się dowie że Taira jest w Yonezawie a wtedy rudzielec nie spocznie zanim go nie odnajdzie, tylko po to żeby go znowu za coś zjebać.
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
- Raczej nie, to nie tak, że po trzech latach jesteś zabójcą. To twój nauczyciel wyślę Cię na egzamin dopiero wtedy kiedy uzna, że jesteś gotowy. A na to nie ma reguły. - Wyprowadziłem go z błędu, ilość lat przebytych podczas szkolenia wcale nie była dobrym miarodajnym źródłem informacji. Jedynie drobną sugestią, która potrafi płatać figle i inne takie.
- Trzeba było być pulchnym dzieciakiem, może wtedy byś skusił jakiegoś demona wcześniej. W moim przypadku to spotkanie było bardzo niefortunne. - To wszystko było za sprawą Mao i jej nie chęci do małżeństwa. Dobrze, że tego dnia byliśmy razem, bo inaczej mogłaby skończyć w brzuchu tamtego demona. A ja dalej żyłbym, w nieświadomości tego co czai się w mroku na każdym kroku.
- Eeee no nie wiem, czy gorsza od demonów co jedzą ludzi. A jak jej nie lubisz, to przecież nie musisz się z nią widywać? - Zapytałem nie pewnym, nie do końca rozumiałem, w czym miał on problem. Jesteśmy chyba już na tyle duzi, żeby, pojąć jak funkcjonuje dorosły świat i, że nie musimy się widywać z ludźmi, z którymi nie chcieliśmy.
- Ciężko mi sobie wyobrazić, że to aż taki problem, ale skoro nie uczysz się u filara płomienia, to raczej nic ci nie grozi.- Wydawało mi się, że on robi z igły widły, ale z drugiej strony to nie moja sprawa. Nie obchodziły mnie sprawy Yony, nie byliśmy tak blisko. Mięliśmy zakład, który chciałem wygrać i tylko tyle.
- Jestem z Nagoi, a tak w ogóle czy przypadkiem mówienie takich rzeczy do nowo poznanej osoby, było mądre? - Spojrzałem na niego badawczo, byłem ciekawy, co mu się tam w głowie roiło, żeby z czymś takim wypalać już podczas pierwszego spotkania.
albo ją przed sobą stworzę
"Raczej nie, to nie tak, że po trzech latach jesteś zabójcą. To twój nauczyciel wyślę Cię na egzamin dopiero wtedy kiedy uzna, że jesteś gotowy. A na to nie ma reguły."
- .. Pierdolisz.. - mruknął wpatrując się w niego z niedowierzaniem. - Czyli co? Jak Nobu stwierdzi że potrzebuję 10 lat na przystąpienie do egzaminu to tyle to właśnie zajmie? Przecież to bezsens.. słyszałem że wielu zabójców kończy swój trening między drugim a trzecim rokiem.. - powiedział nieco zrezygnowany, gdy okazało się że to wcale nie musi tak wyglądać w przypadku Tairy.
- Chyba w każdym przypadku spotkanie do fortunnych nie należy.. ja na szczęście nikogo nie straciłem co prawda podczas ataku demona.. a ty? Jest ktoś kogo ci odebrały te skurwysyny? - dopytał z czystej ciekawości, ale łapiąc się na tym że to nie koniecznie musiał być przyjemny temat, szybko się poprawił. - Sorry.. to było nie na miejscu. Nie musisz o tym opowiadać.. - dodał prawie że z miejsca.
"Eeee no nie wiem, czy gorsza od demonów co jedzą ludzi. A jak jej nie lubisz, to przecież nie musisz się z nią widywać?"
Parsknął na pierwsze słowa porównujące Yone do pożerających ludzi demonów. - Demona jak człowieka zeżre to koniec i może iść w lepsze miejsce.. Yona pożera duszę i wysysa energię jak mało który pomiot Muzana. I to wcale nie tak że ja mogę machnąć ręką i ona się odpierdoli. Tylko zacznie łazić za mną, drążyć temat.. - złapał się za nasadę nosa jakby łapała go migrena. - To jak niektóre baby się przyczepią bo myślą że mogą coś ugrać.. tylko Hiryu jest po prostu gorsza.. bo nie spocznie jak nie ma po jej myśli.. - dodał wzdychając i łapiąc za tykwę z której upił trochę zimnej herbaty.
- No to chwała za oddech wody.. bo wolałbym chyba randkę z demonem niż uczenie się tego samego oddechu co ona.. - na twarzy pojawiła się drobna ulga. Wiedział chociaż którego dormitorium unikać, dosłownie jak ognia.
"Jestem z Nagoi, a tak w ogóle czy przypadkiem mówienie takich rzeczy do nowo poznanej osoby, było mądre?"
Uniósł brew na Kagamiego. - A co? Podpierdolisz mnie do niej? - spytał prawie że z miejsca i zaczął się mu uważniej przyglądać. - Jak masz o niej dobre zdanie to jestem w szoku, no chyba że ta sympatia do Hiryu to coś więcej.. jeśli tak jest to poczekam aż przejrzysz na oczy i postawisz mi sake przyznając mi rację.. i jestem na to w stanie poczekać tak długo jak tylko będzie trzeba.. - skomentował. - Choć z drugiej strony jak by coś głębszego między wami było to pewnie już bym dostał w ryj za wcześniejsze słowa.. więc? - i tu autentycznie spojrzał na Kagamiego z wyczekiwaniem w oczach. - Lecisz na rudzielca? Czy uważasz się tylko za jej przyjaciela? A może posłuchasz kogoś kto ma więcej doświadczenia w obyciu z szarlatanem i będzie trochę ostrożniejszy przy niej.. - rzucił kilka opcji. Jakby Hei był fałszywą kurwą, to pewnie słowem by się nie wypowiedział na temat swojej 'pseudo-kuzynki'. Ale świat powinien wiedzieć z czym ma do czynienia zanim stanie w płomieniach.
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
- Radzę nie podpadać filarowi i robić to co prosi bez dyskutowania. To, że w lecie jest głównie słońce, nie stoi na przeszkodzie, żeby spadł grad nie? Zawsze są jakieś wyjątki od reguły, które je potwierdzają... - Urwałem, wypowiedz, nim powiedziałbym coś więcej, ale gdyby tak na to spojrzeć to przecież zachowywał się jak gówniarz, który nie zna życia. Może Nobu zechce, go przez to przytrzymać nim dojrzeje do odpowiedniego podejścia.
-Nikogo tak naprawdę... Może poza bratem, którego i tak ledwo pamiętam, ale on był samurajem, więc mógł zginąć w walce z kimkolwiek podczas oblężenia Shimabary. Nie dołączyłem do korpusu z powodu zemsty, z własnego kaprysu. Nie chciałem być bezsilny, gdy była okazja, aby zyskać na silę. No i pewne słowa popchnęły mnie do tego, nie lubię gdy ktoś czegoś mi zabrania. - Nie miałem mu za złe takiego pytania, to w sumie było standardowe, jakie zawsze padało tutaj. Musiałem coś udowodnić filarowi płomienia i to mnie motywowało do dalszego działania i kolejnych kroków.
- Wydaje mi się, że chyba psioczysz trochę jak panienka... Ale nie wyglądasz jak kobieta, rodzice chcieli bardziej córkę? - Zaczynał mnie delikatnie irytować i nie chodziło, że mówił to o Yonie, nie byliśmy jakimiś bliskimi przyjaciółmi, nie znaliśmy swoich sekretów i nie rozmawialiśmy zbyt często. Założyliśmy się i to głównie dlatego zwracaliśmy na siebie uwagę, bo wyścig trwał i nikt nie chciał go przegrać. Po prostu strasznie marudził i narzekał. - Sugerujesz, że coś z moim oddechem jest nie tak? - Spojrzałem na niego tak odrobinę spod byka, on naprawdę za dużo mieli ozorem i chyba szybciej mówił, niż myślał.
- Nie, ale może powinienem, wtedy zacznie męczyć Cię i mniej przyłoży się do treningów, a wtedy ja wygram zakład. - Zacząłem głęboko się zastanawiać, nad tą opcją. W końcu miałbym korzyść z tego, ale finalnie nie chciałem wygrać takim podstępem z nią.
- Chyba bardzo lubisz insynuować co?.. Nie szukam tutaj przyjaciół, mam już dwójkę i nie zamieniłbym ich na nikogo. Tyle mi wystarczy, wszyscy inni to po prostu znajomi i osoby, których nie da się ominąć... Brawo szerloku, jak do tego doszedłeś? - Pokiwałem głową ze zrezygnowaniem. - Gdyby tak było, to raczej nie skończyłoby się to na miłej rozmowie, nie sądzisz? - On chyba raz za dużo upadł na głowę w kołysce, bo inaczej ciężko było mi zrozumieć jego tok rozumowania.
- Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć, a jak na razie to ufam ci, tak samo co wygłodniałem psu, który zagląda mi do miski. Nie jestem jej obrońcą honoru, więc nie obchodzi mnie, jakie tam plotki, czy prawdy o niej rozgłaszasz, ale lepiej dla Ciebie, żeby kiedyś nie zaczął opowiadać takie rzeczy o moich bliskich. - Rzuciłem do niego, próbując mu wytłuścić, że wypalanie z takimi rzeczami do obcych to trochę tak nie tego. Wiele osób zaraz weźmie go za wariata albo jakiegoś matoła. - Za nim zaczniesz oświecać lud, to może najpierw daj im się polubić? -
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|