Fabuła forum rozpoczyna się w 1650 roku w Japonii, czyli w okresie Edo. Sześćdziesiąt lat przed wydarzeniami na forum tajemniczy samuraj, zdolny rozpalić swoje ostrze do temperatury słońca, niemalże pozbawił życia pierwszego, a zarazem najsilniejszego istniejącego demona, którym był Muzan Kibutsuji.
Wraz ze zniknięciem aktorów ze sceny oraz opuszczeniem teatru przez widzów, rozpoczął się nowy etap konfliktu między demonami i zwalczającą je organizacją. Dla odmiany nie krwawy (śmierć ponieśli jedynie mieszczanie przeznaczeni na bufet podczas wydarzenia), a mający uderzyć przeciwnika w inny sposób: poprzez ośmieszenie i utratę zaufania tych, których podjęli się ratować. Sztuka zaprezentowana przez Taishiro na deskach teatru nawiązywała do starcia frakcji pod Edo w 1650 roku... czytaj dalej
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 czerwca. Ponadto w nowej aktualizacji znajdziecie informacje dotyczące zapisów na EVENT. 1 czerwca 2024
Pojawiła się kolejna aktualizacja, z której dowiedzieć się można o nowych rzeczach, jakie pojawią się na forum, a także przedstawieni zostali nowi MG! 10 stycznia 2022
Informacje dotyczące minieventu! Szukaj śnieżynek i każdego dnia zdobądź PO! 23 grudnia 2021
Wpadła nowa aktualizacja, z której możecie dowiedzieć się więcej na temat możliwości prowadzenia większej ilości wątków fabularnych! 3 grudnia 2021
Na forum pojawiła się nowa aktualizacja dotycząca kruków kasugai, filarów i PO! 28 listopada 2021
Na forum pojawiła się nowa aktualizacja dotycząca PO! 15 listopada 2021
Zapisy na event! Przekonaj się razem z nami, że Wszystkie drogi prowadzą do Edo. 14 listopada 2021
Aktualizacja! Dowiedz się o zmianach na forum oraz o dodatkowej możliwości zebrania PO! 13 listopada 2021
Tsuchida Masanori 25/05/1625, Yonezawa, samurajska Praktycznie ślepy na prawe oko. Prawa strona jego twarzy, klatki piersiowej (z przodu i z tyłu) oraz prawa ręka od barku do wysokości łokcia, pokryte są licznymi bliznami po poparzeniach. Posiada również niewielki pieprzyk ulokowany pod lewym kącikiem ust. Na lewym policzku można również znaleźć poprzeczną, sporych rozmiarów kolejną... bliznę.
OPIS POSTACI
Początek życia Masanoriego jest całkowicie normalny. Rodzina samurajska, życie, które być może nie opiewa w luksusy, ale w którym na pewno niczego mu nie brakuje, a także liczne rodzeństwo. Masa jest bowiem jednym z siódemki dzieci, które były wychowywane w posiadłości rodu Tsuchida. Dokładniej mówiąc, jest środkowym dzieckiem. Od młodości nie przejawiał jednak prawie żadnego zainteresowania w zostaniu samurajem. Nie podobało mu się wywijanie ostrzem, nie chciał być wspaniałym obrońcą uciśnionych, a już na pewno nie chciał służyć daimyo, który miał kija w dupie. Zamiast tego, odkąd pamięta ciągnęło go do sztuk pięknych. Malowanie, czytanie książek, tworzenie własnych haiku, a nawet słuchanie muzyki. To wszystko wydawało mu się o wiele ważniejsze i bardziej pożyteczne, aniżeli obsługa stali, którą można odebrać życie. Szczęście Tsuchidy polegało jednak na tym, że matka bardzo go wspierała, a ojciec nie widział nic złego w daniu mu wolnej ręki. W końcu w rodzinie było jeszcze kilku innych synów, więc jeśli jeden nie podąży utartą ścieżką, to nic złego nie powinno się stać. Właśnie dzięki swoim rodzicom Masanori miał możliwość eksplorowania świata po swojemu i wykorzystał ją jak tylko mógł. Jednym ze skutków takiego podejścia było zawarcie kilku znajomości, które następnie przerodziły się w przyjaźń. Pierwszą z nich była dziewczynka o niebieskich oczach. Dostrzegł ją, siedząc na murku jednej z posiadłości. Leżała pod drzewem, wyraźnie zmęczona i poobijana. Masanori doskonale znał ten rodzaj obrażeń - trening. Wielokrotnie widział te same siniaki, pęcherze i nacięcia u swoich braci, ale różnica była taka, że oni byli z nimi jacyś żywszy. Dziewczynka tymczasem była niezbyt ruchliwa, więc niczym porządny człowiek, Masa chciał upewnić się, że chodzący siniak na pewno żyje. Wziął więc do ręki kilka małych kamyczków i począł rzucać nimi w ranną. Zareagowała dopiero po którymś z kolei i oczywiście nie była zadowolona, ale to w niczym nie przeszkadzało. Dzięki niezwykłemu urokowi osobistemu, a także szerokiemu uśmiechowi, Masanori sprawił, że Asano Rin została jego pierwszą przyjaciółką. Byli trochę jak woda i ogień, bo podczas gdy ona pieczołowicie trenowała pod okiem swojego nauczyciela, on sam był ciekawskim dzieciakiem, którego wszędzie było pełno. Gdy to zazwyczaj dziewczyny odciągały chłopaków od treningów, to tym razem Masanori był tą czarną owcą. Lubił mawiać, że gdyby nie on, to Rin nie wiedziałaby jak wygląda drugi koniec ich miejsca zamieszkania, a co dopiero dzikie zwierzęta! Uwielbiał też myśleć, że jest jej drzwiami na prawdziwy świat. Dzięki temu miał jeszcze więcej energii do wymyślania ich kolejnych przygód.
Zdarzały się jednak momenty, w których Masanori był przepędzany z posiadłości Asano bardziej niż lis z kurnika i właśnie dlatego chłopak musiał znaleźć sobie innych przyjaciół. Tak trafił na kolejny mur i, kto by pomyślał, tak oto zyskał kolejnych przyjaciół. Dzieciak w jego wieku, tym razem również chłopak, który był równie szalony co on. Szybko stał się kompanem, z którym spędzał tyle samo czasu co z Rin. Wszystko było w porządku i szło zgodnie z planem, a sielanka życia trwała, ale w pewnym momencie Masanori zaczął skupiać swoją uwagę na kimś innym. Siostra jego przyjaciela, choć troszkę młodsza od niego, z początku wydawała się kompletnie niegroźna i zwyczajna. Po prostu rodzeństwo, które sprawiało, że ich przyjacielska grupka była troszkę większa. Masa nie darzył jej jakimś specjalnym uczuciem, choć przez bycie spokrewnioną z jego przyjacielem, miała u niego na pewno jakieś chody. Jednakże w miarę kolejnych przygód, wraz z kolejnymi razem spędzonymi godzinami, coś się zaczęło w nim zmieniać. Jego nastoletnie ciało reagowało inaczej na jej obecność. Był przy niej trochę spięty, zaczynał uważać na to co mówi, sprawdzał czy go obserwuje. Kompletnie nie umiał nazwać tego, co się z nim działo i jednocześnie go to cieszyło oraz denerwowało. Dopiero gdy skonsultował swoje wątpliwości z matką, na jaw wyszło, że Masanori być może po raz pierwszy w życiu się zauroczył. Jaka była jego pierwsza reakcja? Unikał swojej wybranki przez dobre kilka tygodni. Gdy tylko pojawiała się w zasięgu jego wzroku, on się ulatniał, cały zalany rumieńcami. Na całe jednak szczęście, to nie młody Tsuchida był tutaj dorosłym, więc to nie on podejmował decyzję. Bardziej doświadczeni i wyczuleni w sprawach uczuciowych rodzice dostrzegli, że pomiędzy dwójką dzieci zaczyna coś iskrzyć, więc postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Wieść o zaręczynach dosłownie zbiła Masanoriego z nóg i chyba jeszcze nigdy nie był tak zarumieniony. On... i ona? Zaręczeni? Że tak naprawdę? I co? I może potem ślub, wspólne życie, dzieci? Nie, nie, nie, nie! Tego było dla niego za dużo. Nie wychodził z pokoju przez dobre dwa dni, ale gdy w końcu się odważył, okazało się, że jego przyszli teściowie przybyli w odwiedziny. Pierwszą osobą, którą zobaczył był jednak jego najlepszy przyjaciel. Cały uśmiechnięty, stał oparty o ścianę i spoglądał na Masanoriego z pewną satysfakcją. Było jasne, że Masa właśnie otrzymuje od niego błogosławieństwo do poślubienia jego siostry. To była jednak łatwa i przyjemna część całego spotkania. Po tym fakcie młody Tsuchida musiał bowiem stawić czoło swojej wybrance. Do pokoju wszedł czerwony niczym burak, ale kiedy tylko dojrzał jej twarz, która wcale bledsza nie była, wiedział, że wszystko będzie w porządku. Ten jeden moment sprawił, że całe napięcie z niego uszło i mógł zacząć szczerze rozmawiać o swoich uczuciach. Oczywiście nie przy rodzicach, bo na to jeszcze gotowy nie był, ale gdy tylko nadarzyła się okazja i zostali sami, wyznał jej wszystko.
Tak oto zapada kurtyna zwiastująca koniec pierwszego etapu życia Tsuchidy. To, co pokazało się na scenie, po jej ponownym odsłonięciu przeszło jego zupełne oczekiwania. Masanori nie zawsze wyglądał tak paskudnie, jak ma to miejsce teraz. Kiedyś był nawet całkiem przystojnym młodzieńcem, ale... Zawsze jest jakieś ale. Tym razem jest ono ukryte pośród piekącego w oczy dymu i odgłosów trzaskającego drewna. Młody Tsuchida biegał po posiadłości, którą znał jak własną kieszeń, a jego oczy gorączkowo poszukiwały śladu jakiegokolwiek życia. Cienie poruszające się po domu wcale tego nie ułatwiały. Żar piekący jego skórę sprawiał, że koncentracja na tym jednym zadaniu była naprawdę ciężka. Ból w nozdrzach spowodowany temperaturą i dymem sprawiał, że każdy oddech i krzyk były wyzwaniem samym w sobie, a mimo tego Masanori parł do przodu. Ten sam chłopak, który przejawiał większe zainteresowanie w sztukach pięknych, aniżeli w aktywności fizycznej, w tym momencie był odważniejszy i bardziej zdeterminowany, niż wszyscy dorośli w jego wiosce. Sam wbiegł w paszczę płomieni trawiących budynek, żeby wydobyć z nich swój skarb, swój sens życia, swoją miłość. Im dłużej jednak przebywał w środku, tym bardziej było jasne, że niczego tam nie znajdzie. Jego narzeczona, jej rodzina, jakakolwiek żywa dusza - jeśli ktoś był kiedyś w tym domu, to przepadli bez śladu. Nieważne jak długo Masanori starał się przerzucić zgliszcza, nieważne jak bardzo starał się ominąć płomienie, żeby dotrzeć do kolejnego pomieszczenia, nic nie przynosiło efektów. Ostatnim, co pamiętał był wszechogarniający dym, kaszel i dźwięk łamanego drewna. Obudził się natomiast w swojej sypialni i pierwszym, co w niego uderzyło, była zmartwiona twarz Rin. Dopiero gdy przyjaciółka go przytuliła poczuł jak prawie cała lewa strona jego ciała piecze, boli i chce się od niego oderwać jednocześnie. Okazało się, że jego poszukiwania narzeczonej miały swoją cenę w postaci licznych poparzeń i prawie całkowitej utraty wzroku w jednym oku. To jednak się nie liczyło. Na nic zdały się ciężkie słowa rodziców Masanoriego, na nic pouczenia Rin i wszystkich wokół. Dla młodego Tsuchidy nie miało znaczenia nic poza życiami jego przyjaciela i narzeczonej, a te... Właśnie nie wiadomo było do końca co z nimi. Ciała nie zostały znalezione, każdy uznał, że po prostu zostały spalone w wielkim pożarze, ale Masanori nie mógł się z tym pogodzić. Przecież był w środku, sprawdzał pokoje, nie widział po nich nawet śladu, więc to niemożliwe. Ta myśl spowodowała u niego obsesję i sprawiła, że po starym, wrażliwym i uśmiechniętym chłopaku niewiele zostało.
Obsesja to niebezpieczne narzędzie. Pcha człowieka do przodu, dodaje mu sił, zmienia charakter, ale także spowija jego światopogląd. Zaciska swoje macki na jego świadomości, wlewa się w jego najodleglejsze zakątki umysłu i kieruje jego działaniami. Właśnie za jej cichymi szeptami i namowami, Masanori zrobił coś, czego brzydzi się do tej pory - wykorzystał przyjaciela. Poszukiwania Tsuchidy prowadziły za każdym razem do ślepego zaułka. Nie posiadał środków, umiejętności, ani tym bardziej znajomości do tego, żeby odnaleźć kawałek serca, który utracił. Właśnie wtedy postanowił jednak popchnąć swoje śledztwo do przodu kosztem Asano Rin. Wiedział kim była, zdawał sobie sprawę z tego, kim jest jej rodzina, a przede wszystkim co za korzyści się z tym wiążą i bezczelnie to wykorzystał. Tak, pociągnął za sznurki, żeby w ogóle dostać się do korpusu zabójców demonów. Nie posiadał zbytnich umiejętności w posługiwaniu się mieczem, okazało się także, że nie posiada za grosz talentu do używania oddechu, ale za to mógł pochwalić się czymś, czego brakowało czasem nawet najlepszym zabójcom. Iskrą w oku. Iskrą determinacji, która nie zostanie nigdy zgaszona. Być może to właśnie ona zaważyła w decyzji o przyjęciu go do NE, a tylko jego sumienie podpowiadało mu, że wykorzystał swoją przyjaźń z Rin, ale nie było to dla niego ważne. Sam przed sobą nie znajdował dla siebie usprawiedliwienia. W każdym razie dano mu szansę i w wieku dwudziestu dwóch lat dołączył, na własne życzenie, do komórki tropicieli zabójców demonów. Nowo nabyte umiejętności zamierzał jednak wykorzystać do odnalezienia kogoś zupełnie innego, a istoty pozaludzkie miały być tylko żmudnym obowiązkiem. Po kilkunastu miesiącach w korpusie przytrafiła mu się mała wpadka na jednej z misji. Rekonesans zawiódł, sam Masanori nie posiadał jeszcze wystarczających umiejętności i przez to doszło do spotkania z demonem, którego w okolicy miało nie być. Jako, że Tsuchida nie jest typem wojownika, spotkanie to było dla niego prawie śmiertelne. Dzięki niezwykłemu szczęściu i pomocy pobliskiego zespołu zabójców demonów zdołał jednak przeżyć. Ceną była długa, ponad dwuletnia rekonwalescencja, która zawierała w sobie ponowną naukę poruszania się i leczenie złamanych kończyn. Pomimo tych przeciwności, pod koniec 1650 roku wrócił do aktywnej nauki i służby, dalej kontynuując swoje poszukiwania.
CIEKAWOSTKI- Do demon slayerów dołączył nie z powołania czy poczucia obowiązku, a dla własnych pobudek. Nie obchodzą go demony, reszta świata i niewinni ludzie. Chce wykorzystać zasoby korpusu do odszukania dwóch drogich mu osób. - Od czasu pożaru, który zmienił całe jego życie, ukojenie znajduje w dźwiękach shamisenu. Po ponad dziesięciu latach gry można spokojnie stwierdzić, że Masanori jest w tej całej sztuce naprawdę dobry. - Jest duszą artystyczną, więc od czasu do czasu zajmuje się także poezją oraz malowaniem. Dzieła te niszczone są jednak zaraz po powstaniu przez samego twórcę i nigdy nie ujrzały światła dziennego. - Ma słabą głowę. Alkohol to dla niego koniec, więc omija go szerokim łukiem i nie zakosztował jego smaku od wielu, wielu lat. - Od jakiegoś czasu regularnie męczy go kaszel, którego podłoża nikt nie potrafi zlokalizować. Zapewne to schorzenie na tle nerwowym. - Dorabia na boku tropiąc ludzi dla klientów wszelakich. Nie obchodzi go pochodzenie pieniądza i sposób wykorzystania dostarczonych przez niego informacji. Tak uzyskane środki przeznacza na własne poszukiwania i przyjemności.
Witaj, MASANORI!Twoja Karta Postaci została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Demon Slayerów. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś, uzupełnij swój profil, a następnie przystąp do uzupełnienia informatora, do którego wzór znajdziesz tutaj.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!