- Czego ode mnie oczekujesz, ojcze? - zapytała, z wyraźnie wyczuwalną irytacją w głosie.
- Pora, byś w końcu wyszła za mąż. - Mężczyzna powiedział wprost, patrząc na córkę spod oka, z założonymi na piersiach rękoma.
- Rozmawialiśmy o tym. - Dziewczyna wstała z futonu. - Małżeństwo nie jest mi do niczego potrzebne. Nie przyniesie ono żadnych korzyści.
- Ruszamy zaraz po posiłku - przyciął ostro mężczyzna.
Po tych słowach aktualna głowa rodu Fujiwara, pozostawiła córkę na moment samą. Ta westchnęła cicho, a potem podeszła do mebla, gdzie trzymała swoje ubrania. Zgadywała, że dalsza opozycja względem zdania ojca nic nie zmieni, a decyzja została podjęta, więc wybrała najbardziej strojne z kimon, które były w jej posiadaniu.
Strój ten opiewał w czerwień i czarno-biało-złote zdobienia. Po założeniu swojego odzienia, oraz upięcia włosów przy pomocy jednej z ozdobionych złotem pałeczek, wyszła z pomieszczenia i skierowała się w stronę jadalni. Posiłek został już podany, jednak nie interesował on Sue. Mimo wszystko jednak zasiadła do stołu. Kątem oka wyłapała, że służba kieruje się w stronę jej pokoju. Bez słowa reakcji na to, przeniosła spojrzenie na matkę, która aktualnie pociągała łyka z czarki.
- Matko. - Sue spojrzała na kobietę chłodno.
- Córko... - Równie chłodno odpowiedziała jej kobieta. - Doskonale wyglądasz. - Kapłanka rzuciła beznamiętny komentarz.
- Dziękuję. Muszę zrobić pierwsze dobre wrażenie, prawda? - Młoda Fujiwara posłała jej nieszczery uśmiech.
Ze względu na to, że godzina była już późna, a konie były stanowczo zbyt zmęczone, by kontynuować jazdę, zatrzymali się w ryokanie, który znajdował się mniej więcej trzecią część drogi od celu.
Do czasu porannego wyjazdu w dalszą podróż, dziewczyna po prostu zamknęła się w wynajętym sobie pokoju, gdzie zaczęła polerować swoje ostrza nichirin. Mimo nowej drogi życia, nie zamierzała zrezygnować z roli zabójcy demonów, więc miecze miała cały czas blisko. Raz, na wypadek zagrożenia. Dwa, po prostu lubiła je mieć blisko, dla samego posiadania broni. Nie wiadomo, kiedy się ona przyda.
Dziewczyna, nie wychodząc jeszcze z powozu, rozejrzała się po okolicy. Nie była w żadne sposób estetką, ale nie mogła uznać widoku za zły. Szybko oceniła standard tej posiadłości, a widząc, że najpewniej był on odrobinę niższy, niż zwykła, westchnęła cicho pod nosem.
Po krótkiej chwili analizy nowego otoczenia i, najwyraźniej, jej nowego domu, wysiadła w końcu z powozu i skierowała się w stronę drzwi wejściowych do domostwa.
Przez służbę została poprowadzona do jednego z pomieszczeń, gdzie ponownie przebrała się w strojne kimono, bazujące na czerni i czerwieni ze złotymi akcentami, oraz poprawiła sobie fryzurę. Gdy była gotowa, została poprowadzona do kolejnego z pomieszczeń, gdzie czekało już trzech mężczyzn:
Jej ojciec.
Jej przyszły teść.
I jej przyszły mąż...
Nie możesz odpowiadać w tematach