KINOSHITA HIME
01/03/1632, OSAKA, KLASA SAMURAJSKA.
Ponadprzeciętna uroda; jasne i blond włosy, zawsze ładnie spięte w kucyk; błękitne, lśniące oczy; niepozorna postura co nie jednego już pewnie zaszokowała.
Niektórzy rodzą się z przekonaniem, że życie na świecie jest piekłem. Jedni się poddadzą zanim jeszcze wystartują, inni zdecydują się odpaść z wyścigu, niektórzy dadzą radę dobiec do mety. Kiedy Hime się urodziła, klan Kinoshita był w nieładzie. Nagła śmierć głowy rodziny wstrząsnęła wszystkimi. Nikt do tej pory się nie dowiedział co dokładnie się stało, bowiem nic nie wskazywało żeby ten chciał popełnić samobójstwo. Jako najważniejszy w rodzinie, Takihito miał dużo na swoich barkach, może nawet za dużo, ale nie był on typem osoby co trzymał jakiekolwiek złości w sobie. Był tą osobą co nigdy nie mogła trzymać język za zębami. Przez najdłuższy czas ludzie rozpowiadali plotki, że to wszystko wina demona, złego ducha, nieszczęścia zesłanego na rodzinę Kinoshita. Nagła śmierć głowy rodziny, narodziny dziewczynki zamiast chłopca, nagłe przejęcie miejsca mężczyzny przez ojca Hime. Wszyscy stawiali na to, że klan niedługo się rozpadnie, a z resztek co pozostanie będzie można kraść i brać co było za szarymi murami... ale tak się nie stało. Taro wziął wszystko w swoje ręce. Trudności były przewidywalne, bo w końcu nikt się nie spodziewał takiego rozwoju wydarzeń, ale ten etap przeszedł o wiele lepiej niż sądzono. Klan Kinoshita od lat zajmował się zajęciami samurajskimi, co sprowadzało się zazwyczaj do pracy jako ochrona. Talent był w ich krwi, dlatego też fakt, że urodziła się dziewczyna zamiast chłopaka zostawił pewien niesmak. Nigdy w życiu by nie wymienili swojej małej Hime na cokolwiek innego, ale jeśli ta będzie bardziej zainteresowana "damskimi sprawami" zamiast łapaniem za miecz, rodzice znowu będą musieli się starać o nowe dziecko. Hime swoje najmłodsze lata spędziła prawie jakby była niewidzialna. Nowe zmiany w rodzinie były oczywiście ważniejsze, a nią zaczęłi się przejmować wtedy kiedy wszystko się uspokoiło. Matka i ojciec nie chcieli ograniczać Hime, chcieli aby ta wybrała swoją drogę samodzielnie, a jakakolwiek ona by nie była, to będą ją wspierać. Była naturalnie inteligentna, szybko załapywała koncept nauki; pisania lub czytania, ale nigdy nie była najlepsza w poezję. Rąk do szycia lub rzemiosła nie miała, a gdy tylko dostała shamisen w jej młode łapki to nie chciała go puścić. Muzyka była dla niej nadzwyczajna, coś co ludzie mogli tworzyć i zmieniać jak tylko by chcieli. Jedynym limitem była ciekawość, inspiracja, wyobrażanie sobie jak grające nuty płyną przez powietrze gdy palce dotykały strun instrumentu.
KIEDY GRAM, JESTEM W INNYM ŚWIECIE.
W wieku ośmiu lat, już parę lat po dostaniu swojego pierwszego instrumentu, Hime wiedziała, że jest to coś co chce robić. Często było tak, że specjalnie zamówiona nauczycielka nie mogła przemówić do dziewczyny co marzyła o tym jak wróci do swojego pokoju aby móc pograć. Chociaż straceni co można z Hime zrobić, rodzice dobrze wiedzieli, że to była jej decyzja; to było dla niej jak oddychanie. Pewnego dnia, gdy słońce przechodziło już z ciepłego pomarańczu w zimny niebieski, Hime jak zawsze grała na shamisenie. Dźwięk cykad łączył się pięknie wraz z brzękiem strun. Nie przerwała wtedy grać nawet jak dźwięk pukania do bambusowych drzwi przeszedł ścianami prosto do niej. Cisza. Przestała grać, wskazujący palec głaskał jedną ze strun. Nigdy to tak nie było. Kiedy ktoś pukał, to zawsze było to coś ważnego, chociażby prośba o wyjście na kolacje z rodziną. Hime nie mogła nawet usłyszeć jak wstaje na proste nogi aby pójść otworzyć drzwi. Cisza była dziwna, nawet bardzo jak zaraz pod jej drzwiami stał demon, wyprostowany na może dwa metry z górną częścią służki co od samego dziecka zajmowała się Hime. Próbowała krzyczeć, ale cisza była mocniejsza. To musiał być sen. Nic z jej gardła nie wychodziło, a szczerzący się teraz demon gryzł i gryzł, bez strzelania kości lub rozdrapywania mięsa. Adrenalina błyskawicznie zmusiła dziewczynę do biegu. Do przodu nie mogła, bo przecież stał on w przejściu, a więc wybiegła ona przez otwarte drzwi do ogrodu. Chociaż był wieczór, to ciepło dnia jeszcze można było czuć w powietrzu. Piękno rozrastających się kwiatów szybko było zbeszczone przez demona co ruszył za Hime. Nie mogła być szybsza od niego, było to zwyczajnie niemożliwe, ale nie mogła się poddać. Czuła jak łzy lecą jej z oczu i gardło jest zlepiane przez flegmę, jednak ta biegła. Nie słyszała nic. Całkowicie nic. Nawet odgłos cykad przepadł, zamieniony w dudnienie w uszach. Nawet jeśli nie słyszała, to wiedziała, że modli się. Rodzina Kinoshita wyznawała wiarę w pomniejszych japońskich bogów, a modły do ich wszystkich były uczone każdego od bobasa. Hime wiedziała, że zna lepiej swój własny dom od demona co ją gonił. Biegła ile mogła, prosto przed siebie, przez mały mostek na którym jeszcze parę dni temu się bawiła, aż w końcu dotarła do kolejnych szeroko otwartych drzwi na ogród. Była to perfekcyjna kopia pokoju Hime, ale ten należał do jej brata. Dysząc głęboko otworzyła bambusowe przejście, nie wybiegając przez nie, tylko rzucając się na bok, na ziemię. Dalej nic nie było słychać. Czy to była jakaś umiejętność? Modliła się w swoich własnych myślach, nie chciała umrzeć. Minęło może parę minut... może godzina? Nie zdziwiłaby się gdyby minęła cała noc i dzień, ale Hime nie ruszyła się nawet o milimetr spod futonu swojego brata. Nagle usłyszała coś podobnego do grzmotu, odgłos ten rozlęgł się po całej posiadłości, a nawet dotarł do wcześniej niesłyszącej Hime. Wyturlała się spod materiałowego materacu, a ostatki energii zużyła na spojrzenie co działo się na ogrodzie. Demon co ją gonił teraz trząsł się na ziemi, łapiąc się do czegokolwiek co mogło by mu dać szansę na ucieczkę. Nad nim stała kobieta, wysoka i dobrze zbudowana, a miecz w jej ręku potrzaskiwał energią. Kiedy chciała coś z siebie wydusić, Hime upadła na ziemię, słysząc jak jej ciało uderza w ziemie. To było ostatnie co pamięta z tamtej nocy.
JEDYNY SPOSÓB NA STRACH TO WALKA Z NIM.
Trudno jest nie myśleć o takim zdarzeniu. Gdy powieki Hime upadają, nie widzi ciemności. Widzi lejącą się krew, wykrzywiony uśmiech demona, puste oczy starszej pani Chiyo. Spędziła ona dużo nocy trzymając samą siebie w ramionach żeby przestać się trząść ze strachu. Nikt nie powinien przez to przechodzić. Sytuacja tej nocy już dawno była rozpowiedziana wszystkim którzy nie bali się słuchać. Śmierci było niewiele, tylko parę, a rodzina Kinoshita urządziła pochówek zmarłym. Demony nie pojawiają się często, zazwyczaj są to łowcy co wyłapują biednych ludzi w ciemnych uliczkach. Te osoby co zmarły, zjedzone przez demona, zostały pochowane razem z nasionami wiserii aby mogli bronić tych okolic po śmierci. Do dziennej nauki języków i dobrych manier zostały dodane lekcje o demonach, co ludzie wiedzą na ich temat, teorie i historia. Hime przez rok bała się wyjść z pokoju. Miała przeogromny strach przed otworzeniem drzwi, martwiła się, że zobaczy tego samego demona, tym razem jedzącego jej najbliższą rodzinę. Rodzice nie mieli pojęcia jak pomóc swojej córce, ale wpadli na plan, który miał szanse się udać. Był to zwykły dzień tak jak każde inne, z lekkim wiatrem co ochładzał gorący dzień lata. Wszystko wyglądało tak samo. Hime wróciła ze śniadania, oczywiście eskortowana przez jednego z pracujących samurajów, a wygląd zakurzonego shamisena wykręcił jej tylko żołądek. Złapała się za ramię, łapiąc szybko oddech, zaraz też odwracając się plecami do instrumentu. Gdzie były zamknięte drzwi teraz stała kobieta, ta sama co tamtego dnia pokonała demona w ogrodzie. Przedstawiła się jako Hatsu, jedna z zabójców demonów co patrolowała okolice kiedy potwór zaatakował. Hime miała wiele pytań, ale spotkanie szybko się zkwasiło gdy tylko przeszedł temat na rozmowę o tamtym wieczorze. Hatsu powiedziała jak bardzo ważnym jest nie uklęknąć przed strachem, bo to najstraszniejszy demon z jakim dane jest ludziom walczyć. Jeśli Hime chce wrócić do normalnego życia, do życia bez strachu, musi zrobić ten pierwszy krok aby zaatakować pierwsza. "Chcę żebyś spróbowała treningu zabójców demonów," to zdanie wyryło się w pamięci Hime aż do dziś. Musiała wziąć byka za rogi, inaczej skończy stracona jak jej sam dziadek. Pierwsze dni były najcięższe. Nawet jeśli Hime ćwiczyła w wolnym czasie przed samym treningiem, to nie było to samo co musiała robić razem z Hatsu. Każdy krok był ważny, każdy oddech był potrzebny, każdy ruch był perfekcyjny. Żeby nie dać się demonowi, potrzeba pokonać swoje własne limity. Lata trwały, Hime rosła i rosła, a ćwiczenia nie przestały. W pewnym momencie Hatsu zniknęła, zostawiając list o tym jak idzie w walkę, a zamiast jej ktoś inny będzie trenował Hime. Yoshiro, wysoki i tajemniczy mężczyzna z opaską na prawym oku, okazał się być tym, kogo Hime potrzebowała. Jako ekspert w sztuce walki, a także oddechu powietrza, bo w końcu był Hashirą, od niego właśnie Hime nauczyła się swoich pierwszych ruchów. Bywało trudno, czasami nawet chciała się poddać i wrócić do swojego pokoju aby płakać nad shamisenem, ale za każdym razem Yoshiro przekonał Hime do powrotu na dobrą ścieżkę. Był jak kamień co tamował rzekę którą była dziewczyna.
KTOŚ UMIERA, KTOŚ SIE RODZI.
Informacja o śmierci Hatsu doszła do uszu Hime prędko. Nie znały się one może najlepiej, była to bardziej relacja nauczyciel i uczeń, ale tego dnia łez nie brakowało. Wszystko jest w zasłudze właśnie Hatsu, która na zlecenie rodziców Hime wzięła dziewczynę pod swoje skrzydła. Od momentu kiedy Hime się dowiedziała, dawała z siebie dwa razy tyle ile dawała wcześniej. Nie mogła się pokazać z gorszej strony jeśli Hatsu patrzy na nią z nieba. W osiemnaste urodziny, Yoshiro zdecydował, że jest to najlepszy czas aby dać Hime swoją pierwszą misję. Walka z demonem była nie do ominienia. Da radę, musi dać. Parę dni później, jeszcze w ostatnie zimne dni marca, wybił alarm. Hime i Yoshiro wyruszyli razem w stronę najbliższej wioski gdzie były problemy z czymś co siedziało po krzakach w nocy, jakimś sposobem zmuszając młode dzieciaki do wyjścia z domów i pójścia do lasu skąd nigdy nie wróciły. Alarm był wybijany co wieczór, po to aby skomunikować wszystkim, że jest to teraz godzina na złapanie swoich dzieci i zamknięcie ich w domach. Para nauczyciela i ucznia jednak miała inne plany, wyruszając szybkim truchtem gdzie drzewa nie dawały ani troche miejsca księżycowi na przebicie się przez grube liście. Szybko udało się zlokalizować demona, bo trudno jest ominąć ślad śluzu co prowadził z okolicy wioski do ciemnej jaskini. Yoshiro był blisko, ale wiedział, że musi zostawić wszystko w rękach Hime. Wejdzie między demona a nią tylko wtedy, kiedy naprawde będzie to potrzebne. Dziewczyna odetchnęła lekko, ruszając prosto do jaskini gdzie grzechot monstrum obijał się o ściany dzięki echu. Gdyby nie krwawe ciała dzieci rozrzucone po skalistej ziemi, to siedzący na kamieniu demon wyglądałby prawie pięknie z księżycowym światłem przebijającym się przez otwarcie w suficie. Rozmowa nie była potrzebna. Wiedziała co musi zrobić. Pewnym krokiem ruszyła wprost na demona, łapiąc za miecz aby zamachnąć nim prosto w jego szyję. Upojony jeszcze krwią, jego reakcja nie była zbyt szybka. Udało się jej zdobyć pierwszą krew, brzydkie ucięcie prosto przy obojczyku. Walka z prawdziwym demonem była trudna. Walka toczyła się trochę, ale Hime wyszła z jaskini cało, w ręku ukręcona głowa demona. Gdy tylko jej stopy dotknęły miękkiej ziemi, ciało Hime padło do przodu, wykończone po walce z demonem.
— Była uczona jak grać na shamisenie od najmłodszych lat. Wrodzony talent naprawde jej pomógł, a lata praktyki doszlifowały całość.
— Rodzina Kinoshita jest znana z tego, że w ich posiadłościach często jest więcej psów niż samych ludzi.
— Przez najdłuższy czas symbol rodziny Kinoshita przedstawiał samotne drzewo. W pewnym momencie został pod nim dodany pies, co do dzisiaj przedstawia własnie ten klan.
— Łatwo jest rozpoznać kruka Hime, bo przewiązała mu chustę na szyi w kolorach niebiesko-zielonych; takich samych co nosi ona sama.
— Dobra z niej dusza. Nieważne jak trudno by nie było, Hime chce jak najlepiej dla ludzi dookoła niej.
— Zapisuje każde spotkanie z demonami w swoim prywatnym dzienniku. Hime była straszona przez swojego nauczyciela, że nie jest warto trzymać takich wspomnien w sobie, a najlepiej jest uwięzić je na papierze.
— Woli lato od zimy. Hime i niskie temperatury nie idą razem w parze.
— Potrafi pisać i czytać.
— Jest leworęczna, ćwiczy nad opanowaniem swojej prawej.
— Ma ofidiofobię, strach przed wężami. Nie paraliżuje jej to, ale zawsze będzie trzymała dystans.
— Oprócz wcześniej wspomnianych węży, Hime nieprzepada też sa rybami. Są obślizgłe i śmierdzą.
— Lubi rozwiązywać zagadki i problemy.
When dawn will rise, he'll wake me again.
Co więcej, na start dostajesz 48 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach