KEI
06/07/1630, KIOTO, KUPIEC
Wysoka, acz szczupła sylwetka. Trójkątna twarz. Długie ciemne włosy, które w cieniu zdają się czarne, a w słońcu fioletowe. Tęczówki w kolorze popielatym.
Powiada się, że człowiek jest kowalem własnego losu, a inni ludzie są źródłem nowych doznań i przeżyć. Dla osób kierujących się tym poglądem każdy dzień może wydawać się niepowtarzalny, a każde spotkanie szansą na coś pasjonującego czy interesującego. Co jednak gdybyście trafili na osobę o złych intencjach? Czy nie przyniosłoby to ze sobą ryzyka katastrofy i całkowitego wykolejenia życia z właściwego toru? Istnieje również taka opcja, jednakże zacznijmy wpierw tę historię od początku.
Kei miał szczęście urodzić się w zamożnej rodzinie. Jego rodzice chociaż nie należeli do arystokracji, czy szlachty, to jednak drobili się zacnego majątku jako właściciele kompanii Kōkyū-hin,stowarzyszonej z największą gildią kupiecką w Kioto. Cóż z pewnością można by to nazwać dobrym startem, jednakże w związku z tym jako pierwszy syn musiał sprostać pewnym oczekiwaniom. Dlatego też wyedukowany został w stopniu zbliżonym do tych szlachetnie urodzonych, chociaż z większym nastawieniem na kwestie ekonomiczne. Już w wieku 11 lat pomagał swemu ojcu podczas wypraw karawany. W ten sposób miał zyskać cenne doświadczenie, które przydałoby mu się przyszłości. Przez to jednak rzadko kiedy miał okazję obcować z młodzieżą w swoim wieku. Dostosowując się do tego stylu życia odskocznię od obowiązków i rutyny odnalazł w interakcji z ochroniarzami oraz zatrudnionymi najemnikami. Dzięki temu miał okazję posłuchać historio o świecie całkiem innym od tego jaki zaznał, czy nauczyć się kilku umiejętności, których normalnie nie miałby okazji nawet liznąć. Wśród nich znalazły się podstawy szermierki, posługiwania włócznią i łukiem, również nieco wiedzy o przetrwaniu w dziczy, w tym jak rozpoznać jadalne rośliny i grzyby.
Kei swe życie pewnie dalej spędzałby właśnie w ten sposób, a przynajmniej do czasu, aż nie przejąłby sterów nad kompanią. Jednakże niedługo po jego 17 urodzinach pojawiła się pewna „zmienna”. W tą podróż pojechała również matka chłopca, gdyż miała pomóc ojcu podczas pewnych ważnych spotkań. Sklep w Kioto w międzyczasie pozostawiony został zaufanym pracownikom. Siódmego dnia wyprawy karawana zatrzymała się na pewnym wzgórzu w leśnym rejonie. Pod wieczór jak zwykle obóz był już w pełni przygotowany, a wszyscy poza najemnikami i ochroniarzami na straży z wolna mogli się przygotować do snu. Tej nocy do karawany zbliżyła się pojedyncza osoba. Trzeba przyznać, że ta pora nie wydawała się naturalna dla samotnych podróży, dlatego ludzie pilnujący obozu stali się czujni. Widząc jednak brud i krew na jej ubraniach nieco zmienili swoją postawę. Kei coś słyszał o napadzie i bandytach,lecz po chwili namysłu stwierdził, iż zostawi tą sprawę innym. Zdawał sobie sprawę, że kręcąc się tam mógłby bardziej sprawiać problemy, niż pomagać. Cóż, w końcu nawet jakby wysłuchał historii kobiety, to nie miał żadnej mocy decyzyjnej, a przy opatrywaniu jej ran lepiej sprawdziliby się najemnicy, itp. Dlatego też po sprawdzeniu jak się ma matka również udał się na spoczynek. Sen młodzieńca nie trwał jednak zbyt długo, gdyż po niespełna godzinie obudziły go dźwięk eksplozji.
- Potwór!
- Demon… musimy uciekać!
- Agrh!?
Słysząc wrzawę na zewnątrz ostrożnie wyjrzał z swego namiotu. Jego umysł na chwilę zamarzł gdy zobaczył, że w centrum obozu, po miejscu w którym wcześniej jego ojciec rozmawiał z nieznajomą zostały tylko płomienie i strzępy. Już z krzykiem się miał udać w tamtym kierunku w poszukiwaniu swych rodziców, gdy pojawił się przed nim pokryty krwią Ikkaku, jeden z najemników, z którym ostatnio spędzał dużo czasu.
- Hej młody uciekaj, jest tu niebezpiecznie!
- Ale ojciec, matka... - Protestował Kei.
- Oni są już ewakuowani. - Przerwał mu mężczyzna i wskazał na jeden odjeżdżający wóz.
Odwracając się chłopak nie miał okazji zauważyć chwilowego poczucia winy ukazującego w oczach najemnika. Następnie Ikkaku widząc,że kei był jeszcze trochę zmieszany popędził go, by ten opuścił to miejsce i ruszył za pojazdem. Niestety nim młodzik zdążył się oddalić za dwójką pojawiła się tajemnicza postać.
- Już odchodzisz dzieciaku? Pobaw się ze mną jeszcze~ - Zabrzmiał kobiecy głos.
Gdy Kei się odwrócił zauważył, iż była to ta sama osoba, która tej nocy przyszła do ich obozu, jednakże w tym momencie wyglądała dość nieludzko. Nim młodzik zdążył to przetworzyć i zareagować ta zniknęła mu z oczu. Zauważył tylko, iż najemnik krzycząc coś próbował przed nim stanąć, a w następnej chwili został wyrzucony na drzewo 5 metrów dalej. Dopiero to orzeźwiło chłopaka i spróbował uciec, niestety zaraz potem dostrzegł pojawiający się za nim czerwony błysk, któremu z opóźnieniem towarzyszył dźwięk eksplozji. Następne stracił przytomność. W normalnych warunkach zapewne byłby to już koniec, no właśnie w normalnych…
Dwa lata potem, po skończeniu 19 lat, Kei przystąpił do egzaminu na Zabójcę Demonów… Ale zaraz że co?! Cóż zapewne wypadałoby streścić jak do tego doszło. Tak więc cofając się znowu gdzieś 24 miesiące wstecz, chłopak obudził się w gospodzie 2 dni po tragedii. Łagodnie mówiąc jego stan nie był za specjalny. Jednakże tym co było istotne, to to że w tym samym pokoju przebywał pewien tajemniczy mężczyzna. Osobnik ten przedstawił się jako Jin, Zabójca Demonów i pokrótce wyjaśnił sytuację. Z tego Kei dowiedział się, iż mężczyzna podążając za demonem, którego tropił znalazł młodziaka leżącego u podnóża wzgórza. Ustabilizowawszy na szybko jego stan sprawdził sytuację w obozie, niestety nie było już tam żywego ducha. Chłopak potrzebował chwili na przetrawienie tych informacji, a następnie Jin przedstawił mu dwie opcje do wyboru…
No i właśnie ta decyzja Keia zaprowadziła go do tego egzaminu.
Gdy znalazł się na polanie przed lasem wraz z dziewiętnastoma innymi potencjalnymi uczestnikami z zagajniku wyszła kobieta w średnim wieku. Przedstawiła się jako jedna z osób odpowiedzialnych za ten test, po czym omówiła jego zasady:
1) wszyscy uczestnicy zostają podzieleni na cztery drużyny po pięć osób,
2) każda drużyna pójdzie inną wyznaczoną trasą przez las,
3) po drodze każda drużyna trafi dwa razy na małą grupę osłabionych demonów, celem egzaminu jest pokonanie i zabicie ich,
4) pozycje wrogów nie zostały jednak zaznaczone, więc zalecana jest ostrożność,
5) egzamin trwa do świtu, każdy, kto do tego czasu nie wyjdzie z lasu zostaje zdyskwalifikowany.
Dodała również, że to pierwszy tego rodzaju egzamin, więc nie są jeszcze pewni co tu może się wydarzyć. Kei uznał to za swego rodzaju przestrogę. Z jednej strony trochę go to niepokoiło z drugiej cieszył się, że będzie współpracował z innymi ludźmi. Niby teoretycznie tak powinno być łatwiej. Chłopak chciał się czegoś dowiedzieć o swoich tymczasowych towarzyszach, lecz niestety ciężko było zacząć rozmowę z którymkolwiek z nich. Być może było to wynikiem zdenerwowania, nieufności, lub po prostu zakładali, iż nikomu nie pozwolą strzec swoich pleców. Cóż Kei uważał to za trochę niefortunne, ale pocieszał się tym, że i tak jest lepiej i bezpieczniej niż gdyby robili te zadanie pojedynczo. Czy teoria miała odzwierciedlenie w teorii? Mogli się o tym przekonać dwie godziny później, gdy chwilę po przekroczeniu pasu łąki porośniętej wisterią Kei usłyszał jakieś trzaski od strony zagajnika. Chłopak był dość zainteresowany rośliną, oraz tym czy ona zazwyczaj rośnie w tak masowych ilościach, lecz tak jak prowadząca wcześniej sugerowała nie mógł pozwolić sobie na rozproszenie. Dlatego po chwili całą grupą skierowali się w stroną z której dobiegały dźwięki. Nie musieli długo czekać, aż stanęła przed nimi gromada demonów liczebnie odpowiadająca ich niewielkiemu zgrupowaniu, czyli pięciu na pięć. Przez chwilę wydawało się, że dojdzie do chaotycznej bitwy, jednakże każdy napastnik wykazał zainteresowanie innym celem. Dlatego też zapowiadało się, iż skończy się na pięciu pojedynkach jeden na jeden odbywających się w tym samym czasie. W stronę Keia zmierzała blond włosa kobieta demon. W sumie ze względu na filigranową posturę swego przeciwnika, chłopak nie czuł się zbytnio przytłoczony swym oponentem. No, a przynajmniej było tak do czasu, gdy z wszystkich palców kobiecej dłoni wyłoniły się dziesięciocentymetrowe szpony. Wtedy już wrażenie, które dawała „nieco” się zmieniło. Czując dreszcz na plecach szybko wyciągnął zza pleców kusarigamę. Widząc, iż ma mało czasu zanim kobieta demon do niego dotrze zakręcił w pionie końcówką łańcucha z kolczastym obciążnikiem. Gdy dzieliło ich nie więcej niż trzy metry popuścił łańcuch nakierowując kulę wprost na głowę swej oponentki. Niestety, jak to można było się spodziewać po posturze przeciwniczki należała raczej do typów raczej mobilnych. Odbijając się w prawo szybko zaczęła schodzić z drogi kolczastego obciążnika. Zauważając, że już na samym początku zaczyna tracić kontrolę nad sytuacją i czując zimny pot na plecach szybko zakręcił nadgarstkiem oraz pociągnął prawą ręką w lewo starając się starając się skorygować lot kuli. Cóż wynik okazał się raczej pośredni. Ciężarek nie zdołał trafić centralnie, jednakże odniósł pewien wynik. Kolczasta kula zadała dość znaczną i raczej głęboką ranę na lewym ramieniu kobiety demona. Kei także zdał sobie z sprawę z tego, że jego atak odniósł pewien skutek, gdy przeciwniczka po odbiciu się od niej obciążnika wrzasnęła i odrobinę zwolniła. Młodziak zyskawszy trochę otuchy, lecz wciąż naciskany przez nadal zbliżającą się oponentkę zaczął się z wolna cofać, by zyskać trochę na czasie. W tym samym czasie
pociągnął swą broń, by zawrócić kolczasty ciężarek, jednocześnie zwijając trochę łańcucha drugą ręką, aby dostosować go do odległości dzielącej jego od kobiecego demona. Następnie przystając na chwilę wykorzystując prawą rękę jako dźwignię zamachnął się całym ciałem w lewo, by naprowadzić ciężarek do kolejnego, mocniejszego uderzenia. Pech chciał, że oponentka łatwo odczytała jego zamiar i odskoczyła do tyłu, przez co skończyło się tylko na kilku zadrapaniach w okolicach karku. Lecz nie stanowiło to problemu, w sumie tak też było dobrze, przeciwniczka nieco się oddaliła, a ponadto była prawie w tym miejscu, w którym chciał, żeby stała. Potrzeba było jeszcze tylko małej korekty. Zawieszając sobie łańcuch na pasie (miał tam mały hak) wyciągnął szybko nóż do rzucania i wysłał go powietrze powietrze po torze skierowanym wprost w szyję kobiecego demona. To nie była specjalna broń, a zwykła, jednakże oponentka nie miała o tym pojęcia. Zaskoczona skoczyła do tyłu nie zauważając, iż tuż za nią drzewo stoi. Uderzyła w nie z wielkim rozmachem, chociaż zdołała dalej ustać, a zaraz potem nóż uderzył w nią z grubsza tam gdzie miał, czyli w szyję. To była tylko zwykła broń, więc łatwo się odbiła od jej skóry ledwie zostawiając zadrapanie. Zauważając, że najwyraźniej została oszukana wrzasnęła wściekle rozglądając się za chłopakiem. Ten jednak nie próżnował i w międzyczasie zebrał swoją kusarigamę i zachodził kobietę demon od swojej prawej. Gdy znalazł się w odległości trzech metrów od oponentki za pomocą lewej ręki zakręcił nad głową końcówką łańcucha z kolczastym obciążnikiem. Następnie wypuścił go tak by kula poleciała w stronę drzewa pod którym znajdowała się przeciwniczka. Ciężarek minął pień, lecz łańcuch już o niego zawadził dlatego też broń sama z siebie zaczęła się obijać wokół drzewa i kobiety demon, która dopiero chwilę temu skończyła wrzeszczeć. Podbiegając Kei jeszcze trochę popuścił łańcucha, tak by starczyło na jeszcze jedno dodatkowe owinięcie. Gdy kolczasty obciążnik kończył ostatnie okrążenie chwycił za jego końcówkę łańcucha by go zatrzymać oraz utrzymać tą stronę swej broni napiętą. Następnie widząc, że przywiązana do drzewa oponentka się szarpie i próbuje wyrwać wychylił się zza drzewa po jej prawej i przystawił jej sierp do szyi.
- No dalej, zaraz sama sobie odetniesz głowę. - Mruknął tak by usłyszała, co wprawiło ją w konsternację.
Łańcuch od strony ostrza też mógł się wydawać napięty, gdyż za drzewem stanął na niego by tak wyglądał, ale pewnie gdyby dalej się szamotała, to mogłaby poluzować uścisk, lecz przeciwniczka nie musiała o tym wiedzieć. Wykorzystując moment zmieszania swej oponentki, zapierając się o drzewo szarpnął za sierp odcinając kobiecie demon głowę. Dopiero teraz gdy z nią skończył miał okazję zobaczyć jak sytuacja wygląda u reszty osób. Cóż z grubsza balans wiele się nie zmienił, gdyż łącznie z nim zostało trzech ludzi na trzy demony. Pozostali dalej walczyli, poza demonem, który też najwyraźniej badał sytuację. Zdając sobie sprawę, że szala sił może się zaraz przechylić na jego niekorzyść rzucił się w stronę walki, która z wolna zmierzała do końca, śmierci innego demona. Kei jednak nie pozostawał w tyle, zebrawszy swą broń podczas wcześniejszej obserwacji ruszył by przeciąć drogę temu przeciwnikowi. Ten niestety był szybszy, więc wszystko wskazywało, że nie da się go powstrzymać przed dotarciem do Sakury (uczestniczki egzaminu), która była bliska zakończenia swej walki. Nie widząc innej opcji prawą ręką szeroko zamachnął się końcówką łańcucha z kolczastą kulą. Następnie luźno popuścił łańcuch tak, by obciążnik przeleciał z grubsza na wysokości szyi biegnącego demona. Starał się też prowadzić broń tak, by po zetknięciu z celem owinęła się wokół niego chociaż kilka razy. Przeciwnik całkowicie skupiony na swych działaniach najwyraźniej nie był świadom tego ataku aż do ostatniej chwili, gdyż został zupełnie zaskoczony. Korzystając z tej okazji Kei szarpnął za łańcuch wywracając swego oponenta. Następnie trzymając luźno broń (tak by jej nie wypuścić, a jednocześnie gdyby się łańcuch naprężył, to ogniwa łańcucha mogłyby sunąć mu po palcach) wskoczył na najbliższą gałąź na wysokości z grubsza dwóch metrów. Następnie zacisnąwszy uchwyt zeskoczył z drzewa i wykorzystał je jako dźwignię by naprężyć łańcuch i podwiesić przeciwnika. Nawet jeśli nie całkiem znalazł się w powietrzu, to starczyło to by na moment utrzymać demona w pożądanym miejscu. Gdy upewnił się, że utrzyma oponenta lewą ręką, prawą przystawił ostrze sierpa do szyi przeciwnika. Nie czekając postawił stopę na plecach przeciwnika pchnął go nogą jednocześnie ciągnąć ostrze do siebie tym samym dokonując dekapitacji wroga. W międzyczasie pozostała dwójka uczestników egzaminu też już skończyła swoje walki. Chcąc uspokoić nerwy i zebrać siły postanowili chwilę odpocząć kawałek dalej od miejsca starcia. Rozglądając się po okolicy w międzyczasie Kei dostrzegł puste klatki, w których zmieściłby się człowiek. Czyżby tak ich tu sprowadzili? – Przemknęło mu po myśli, ale szybko zdecydował się w to nie zagłębiać. W końcu to nie był jego problem jak przygotowali ten egzamin. Po trzydziestu minutach zebrali swoje rzeczy i ruszyli dalej wzdłuż wyznaczonej trasy. Gdy opuszczali mały zagajnik Kei z zaciekawieniem rozejrzał się po łące porośniętej wisterią. Hmm, a więc to tak... – Mruknął w myślach mając pewne przypuszczenia co do zasad funkcjonowania egzaminu. Kiedy przemierzyli już większość strasy i nie wiele zostało mim do końca lasu znowu trafili na szeroki pas rozpościerającej się wokoło wisterii. Widząc to Kei poinformował członków swej tymczasowej drużyny by chwilę poczekali. Nasłuchując dźwięki z oddali młodzian stwierdził, iż w oddali powinny znajdować się cztery czy pięć osób, co było trochę niepokojące, jako, że im zostało tylko trzech członków drużyny. Gdy zastanawiali się nad tym, jak rozwiązać sytuację, usłyszeli głosy za sobą. Ku ich uldze okazało się, że była to drużyna innych uczestników. Wyjaśniając sobie nawzajem sytuację postanowili razem przejść przez ostatni obszar. Krocząc wzdłuż zagajnika zdawali sobie sprawę z czających się wokoło demonów, lecz nie byli w stanie zbawić ich do siebie. Nikt nie ruszył też na ślepo, gdyż byłoby to proszenie się o śmierć. Szli tak w stanie podwyższonej ostrożności,aż dotarli do środka tego obszaru. Wówczas być może z powodu traty cierpliwości, a może zaślepienia głodem demony ruszyły do ofensywy. Szybko analizując sytuację Kei mógł stwierdzić, że pod względem liczb szala delikatnie przechyla się na stronę uczestników egzaminu, ze względu na przewagę jedną osobą więcej. Wśród nacierających centralnie w stronę zespołu Keia skierowało się dwóch wrogów. Widząc, że towarzysząca mu dwójka szermierzy szykuje się do „zderzenia” postanowił spróbować nieco ułatwić im sytuację. Z tym zamysłem zakręcił ciężarkiem kusarigamy nad głową, po czym wystrzelił nim w demona po lewej, który znajdował się bliżej ich grupy. Celował bezpośrednio w głowę przeciwnika, lecz ten bez problemu dostrzegł obciążnik zmierzający prosto na jego twarz, więc uniknął go odskakując na bok. Z drugiej strony, to właśnie o to chodziło chłopakowi, gdyż unikając kolczastego ciężarka oponent odsłonił się na atak mieczem Sakury. Kei z kolei w między czasie szarpnął łańcuchem i wykonał wymach w kierunku drugiego demona. Kula w tym przypadku też leciała na poziomie głowy, ten jednak zasłonił się rękami. Cóż jego potężne łapy wyglądały jak z kamienia, więc w sumie nic dziwnego, iż nie bał się zderzenia. W ten sposób jednak ograniczył sobie widok, co uczyniło go podatnym na ofensywę kolejnego towarzysza Keia. Spostrzegając, iż członkowie jego drużyny mają wszystko praktycznie pod kontrolą spojrzał na sytuację reszty uczestników. Niby mięli przewagę liczebną, więc powinno być dobrze, ale jak wiadomo nikt nie chce ponosić niepotrzebnego ryzyka bycia zaatakowanym od tyłu. To co zobaczył z grubsza wyglądało dobrze, w sumie bez żadnej jego interwencji z czasem sytuacja zapewne zostałaby opanowana. Chociaż całościowy obraz był w porządku, to wciąż istniały dwa punkty, które wydawały się niepewne. Dlatego też postanowił się wtrącić, by szybciej zakończyć walki. Podchodząc do miejsca wybranej potyczki zadziałał podobnie jak wtedy, gdy asystował Sakurze. Niby to nie było wiele ale starczyło aby wybić demona z jego rytmu, dzięki czemu uczestnik egzaminu zyskał przewagę. W drugim przypadku poszło nawet łatwiej, gdyż przeciwnik skupiony na swoim celu nawet nie zauważył jego ataku, co przypłacił kilkoma ranami kutymi i najpewniej pęknięciem czaszki. Po tym wszystkie walki dość szybko się zakończyły. Ze względu na brak doświadczenia wszyscy byli już zmęczeni, a przynajmniej psychicznie, dlatego też zrobili przerwę, ale niezbyt długą, gdyż jeszcze musieli opuścić ten las przed świtem. Mimoto gdy ruszyli reszta poszła już gładko, gdy dotarli do celu każdy dostał potrzebne wyposażenie. Kei jako trzeci miał nawet okazję wybierać dla siebie rudę nichirin. W tym wypadku kierował się rozmiarem, w końcu jego broń należała do tych bardziej masywniejszych. Następnie wrócił do swojego mistrza by zdać raport i poczekać na przygotowanie i dostarczenie jego nowej broni.
Przez pierwsze pół roku pracy jako zabójca demonów Kei towarzyszył bardziej doświadczonym w tym zawodzie. W tym okresie zdał sobie sprawę, że wrogowie z którymi walczą znacznie się różnią od tych z jakimi się spotkał podczas egzaminu. Mianowicie demony znajdujące się na wolności poza lasem są silniejsze i w przeciwieństwie do tych wygłodniałych kierują się też rozumem, a nie tylko instynktem. Te odchylenia sprawiły, że podczas pierwszych walk niejednokrotnie znalazł się w naprawdę poważnych tarapatach. Ku jego szczęściu jednak towarzyszący mu weterani znali się na swej robocie i potrafili mu pomóc. Dzięki temu w ciągu dwóch lat chłopak nabrał doświadczenia i zaczął pracować z ludźmi o zbliżonym stażu. W tym czasie ponownie spotkał się z pewnymi trudnościami, w końcu kwalifikacje w zespole zostały znacznie obniżone. Pierwsza misja z ledwością została wykonana, a po drugiej z kolei Kei i jego zespół musieli zrobić sobie dłuższą przerwę. Pomijając zrealizowanie jej, to każdy z nich skończył w takim stanie, iż koniecznym było sprowadzenie ich do bazy na paromiesięczne leczenie i rehabilitację. Początkowo chłopak opadł na duchu w wyniku tego co się stało. W końcu gdyby poprowadzili akcję inaczej, gdyby był silniejszy lub szybszy, to nie odnieśli by takich obrażeń. To były dość burzliwe uczucia, które niekontrolowane ostatecznie mogły by odebrać chęć do czegokolwiek, jednakowoż zdołał je przekuć w motywację. Motywację by wykorzystać jak najlepiej ten czas. By się uczyć i ćwiczyć aby nie stracić formy, a nawet mieć lepszą niż wcześniej gdy opuści to miejsce. Gdy kuracja została zakończona bez większych problemów wrócił do służby. Przy następnych misjach z grubsza zaczął sobie nieco lepiej radzić. Być może stało się tak dzięki wzmożonej ostrożności, a może to wysiłki podczas zdrowienia zaowocowały. Tak czy siak przez następny rok udało mu się uniknąć większych incydentów. Lecz jak wiadomo zawód zabójców demonów nie należy do najbezpieczniejszych, więc ten porządek rzeczy nie mógł trwać wiecznie. Gdy jego grupa została wysłana by wyeliminować demona, który pozostawiał po sobie spalone wioski w pobliskim rejonie nie spodziewał się, że ponownie spotka pewną znajomą twarz. Gdy podążyli jego tropem i w końcu go znaleźli okazało się, iż to ta sama osoba, która zrujnowała karawanę jego ojca. Mimo że minęło już trochę czasu od razu ja rozpoznał,a traumatyczne wspomnienia ożyły. Zamiast strachu jednak paliła się w nim chęć zemsty, choć nie dał się jej zaślepić. Widząc przeciwniczkę szalejącą we wsi postanowili ruszyć standardowym planem. Podczas gdy dwaj towarzysze ruszą na kobiecego demona,Kei używał Pierwszej formy: Serpentinite Bipolar by uderzyć ją z oddali. Korzyści tego ruchu były proste: jeśli odskoczy to dobrze gdyż wystawi się na ofensywę pozostałych, a jeżeli przyjmie ten atak to jeszcze lepiej gdyż będzie ranna już na początku walki. Cóż szkoda tylko że człowiek często musi się mierzyć z rzeczami, które nie były uwzględnione w planie, a tak było i tym razem. Gdy tylko oba końce broni zbliżyły się do przeciwniczki nastąpiła eksplozja, która całkowicie wybiła je z toru lotu. Wszystkich trochę to zaskoczyło ale pozostali dwaj zabójcy demonów nie przerwali swej ofensywy. Dlatego też gdy przemierzali obłoki kurzu i dymu nie zdali sobie sprawy kiedy w ich stronę został wysłany strumień płomieni, co odczuli dość boleśnie. W międzyczasie Kei odzyskał panowanie nad bronią i ustawił się w pozycji pozwalającej mu dostrzec kobietę demon, a następnie przeprowadził atak. Jego umiejętności i kondycja nie pozwalały mu jeszcze używać oddechu raz zarazem, lecz nawet najmniejsze rozproszenie wroga czy zadanie obrażeń mogło pomóc jego towarzyszom. Niestety oponentka całkiem zgrabnie ominęła kolczasty ciężarek spadający z nieba, a następnie potężnym kopnięciem posłała na drzewo jednego z nacierających towarzyszy chłopaka. Drugiego z kolei po tym jak tylko się do niej zbliżył eksplozja odrzuciła na parę metrów do tyłu. To była całkowita dominacja, przewyższała ich zarówno w mocy i szybkości, a nie wyglądało by nawet zaczynała być poważna. Jakim cudem stała się aż tak silna?! – Przemknęło Keiowi po myśli, ale szybko odrzucił to na bok. Widząc,że jego towarzysze są w stanie jeszcze działać dał im sygnał by okrążyli demona w formacji trójkąta. Postanowili się zsynchronizować i z każdej strony uderzyć przy pomocy oddechu. Podczas gdy z prawej i lewej nadeszły cięcia z użyciem płomienia i wody Kei od tyłu zaatakował przy użyciu Drugiej formy: Upper Smash. Strategia była banalna,ale nie mięli wielu innych opcji. Przeciwniczka skupiła się wpierw na atakach przed nią, to znaczy użyła kierunkowych eksplozji z rąk by wyhamować ataki, po czym za pomocą pazurów zbijała je na bok. Następnie miała zrobić krok na bok by ominąć spadający ciężarek. Teoretycznie plan był dobry,gdyby nie to że atak pierwszej dwójki był nieco silniejszy, niż się spodziewała, dlatego z zbiciem ich ataków zeszło jej o moment dłużej niż oczekiwała, w wyniku czego unik wykonała z minimalnym opóźnieniem. Samo to miało dla kobiety demon fatalne skutki, choć raczej dla tej rasy nie można było tego nazwać groźną raną. Co się stało? Kolczasty obciążnik wzmacniany oddechem z pełną siłą uderzył w jej przedramię, wręcz odrywając je. Cóż wynik był dość zaskakujący zarówno dla przeciwniczki, jak i pozostałych. Jednakże Kei i jego towarzysze nie mięli okazji cieszyć się małym sukcesem...
- Wy insekty, jak śmiecie być tak bezczelne tylko dlatego że daję wam trochę fory!? - Kobieta demon warknęła wściekle po czym w czerwonym świetle wszystkich z hukiem odrzuciło. Nawet Kei,który stał najdalej z lekkimi poparzeniami poleciał kilka metrów do tyłu. Po tym jak w miarę szybko się pozbierał z przerażeniem zdał sobie sprawę, że pozostali dwaj zabójcy demonów są co najmniej nieprzytomni. Z kolei przeciwniczka, która najwyraźniej była osłabiona po ataku (Kei tak przypuszczał gdyż przyklękła opierając się ręką o ziemię) już wstawała. Chłopak nie chcąc by ta od tak wykończyła jego towarzyszy postanowił odwrócić jej uwagę. Cóż i tak nie przypuszczał by jakiś prosty atak na nią zadziałał, więc lepiej było ją ściągnąć w jakieś bardziej dogodne warunki. Nie czekając wyciągnął nóż do miotania i rzucił nim w oponentkę, nie była to żadna specjalna broń, ale ważne było by ta zareagowała. Zgodnie z oczekiwaniami kobieta demon pazurem bez problemu odbiła broń,a następnie zauważyła sylwetkę młodego zabójcy demonów znikającego w małej alejce. W normalnych okolicznościach pewnie by go zignorowała, lecz teraz była prawdopodobnie nieźle podbuzowana. Dlatego zignorowała logiczne przesłanki i ruszyła za chłopakiem. Kei biegnąc dalej nasłuchiwał kroków przeciwniczki by rzucić bombą błyskową w chwili gdy ta wbiegnie do alejki. Oponentka chyba się tego nie spodziewała, gdyż światło błysnęło jej prosto w twarz. Korzystając z uzyskanej okazji prawą ręką zakręcił pionowo końcówką łańcucha z kolczastym obciążnikiem. Następnie gdy nabrał on prędkości chłopak wypuścił go wprost w stronę twarzy kobiety demon. Cóż jako, że był to zwykły atak, anie przy użyciu oddechu, to na wiele nie oczekiwał ale w ten, czy w tamten sposób musiał kupić sobie trochę czasu. Niestety atak okazał się zbyt banalny i łatwy do przewidzenia, a może oponentka kierując się naturalnym instynktem podczas oślepienia zasłoniła twarz pozostałą ręką. Dlatego też poza pozostawieniem kilku ran na kończynie ciężarek nie wpłynął zbyt znacznie na przeciwniczkę. Mimo to podczas cofania się i zwijania broni zachował spokojną postawę. Nawet lekko się uśmiechnął widząc,jak kobieta demon krocząc środkiem alejki nadepnęła na małe okrągłe obiekty, które wcześniej tam rozstawił. Następnie po rozlegnięciu się dźwięków trzasków przeciwniczkę chłopaka owiał szary, półprzezroczysty dym. Kobieta z wolna odzyskując wzrok popadła w lekką konsternację zauważając opary. Trwało to jednak tylko chwilę… Moment potem rozległ się piskliwy wrzask, a Kei mógł dostrzec sylwetkę oponentki rzucającą się na wszystkie strony. Ciesze się, że wcześniej zamówiłem te granaty dymne z wisterią. – Mrukną w myślach. Tak czy siak korzystając się z nadarzającej okazji tym razem zakręcił pionowo końcówką łańcucha z ostrzem, by następnie posłać ją w powietrze wysoko nad kobietę demon. Po tym szarpnął bronią tak, iż sierp spadł wbijając się wprost w ramię przeciwniczki. Nim jednak zdążył zrobić cokolwiek więcej dostrzegł czerwone światło zza dymu, a następnie zdmuchnęło go parę metrów do tyłu. Następnie spostrzegł, że leży cały obolały na ziemi. Chciał się ruszyć, lecz nie miał już siły. Co więcej jego wzrok zaczynał się robić niewyraźny ale mógł zauważyć, że oponentka cała w oparzeniach zmierza w jego stronę. Gdy jego świadomość z wolna zanikała usłyszał głos:
- Ech, żeby rada wysyłała tego staruszka do posprzątania swojego bałaganu…
Gdy chłopak ponownie się obudził zdał sobie sprawę, że znajduje się w jednej z lokalnych siedzib zabójców demonów, a wszyscy członkowie drużyny byli bezpieczni. Pytając o sytuację dowiedział się, że zostali ocaleni przez emerytowanego Hashira. Jednakże jeszcze nie przybył, gdyż ściga cel, który najwyraźniej wymknął się. Przeproszono, też Keia informując go, że on i reszta zostali wysłani przez pomyłkę, gdyż część informacji została pomieszana. Mimo szczerej woli pracownika nie młodzian nie poczuł się lepiej, a jego myśli były zajęte czym innym. Zawsze myślał, że jego postęp jest całkiem niezły, lecz kto by przypuszczał, iż stary wróg w tym czasie może stać się taki przytłaczający. Ech, gdyby od razu zaczęła na poważnie to zdmuchnęła by nas w pierwszym ruchu... – Westchnął nieco zdemotywowany. W sumie teraz mógł sobie wyznaczyć jasny cel. Zdobyć siłę wystarczającą by ją dorwać,jeśli jakimś cudem ucieknie byłemu Hashirze. W końcu następnym razem to on powinien być tym, który ją pokona. Z tym postanowieniem ponownie zaczął się przygotowywać i trenować…
— Jest oburęczny, co okazuje się całkiem praktyczne podczas używania kusarigamy.
— W dzieciństwie od najemników nauczył się podstaw szermierki, łucznictwa, posługiwania się włócznią, jednak jako że były niekompatybilne z jego szkoleniem na zabójcę demonów pozostały na etapie,który niezbyt nadaje się do walki. Zamiast tego chętnie korzysta również z technik rzucania nożami itp.
— Wcześnie nauczył się też umiejętności survivalu, w tym o jadalnych i leczniczych roślinach i grzybach.
— Pół roku po zdaniu egzaminu na zabójcę demonów potwierdził, że jego rodzina nie przeżyła ataku demona na karawanę, a także dowiedział się, iż zaraz po tym zdarzeniu kompania Kōkyū-hin została doszczętnie rozkradziona przez „zaufanych” pracowników.
— Lubi tradycyjne słodycze i zieloną herbatę, relaksuje się przy nich.
— Nie jest amatorem alkoholu ale nie stroni od niego.
— Lubi gotować i ma do tego smykałkę.
— Gdy nie jest w „trybie służbowym” to ma przeważnie luźne i żartobliwe podejście.
Co więcej, na start dostajesz 40 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach